let me do those things to you...
Od szturchnięcia do szturchnięcia... uścisku i odepchnięcia, bawienia się jak dzieci i ganiania po ulicy. Od złośliwych tekstów i sarkastycznych spojrzeń... Od tego się zaczęło. Lekkie ocieranie się ciałem o ciało, wysyłanie znaków. Niby nic, a jednak coś. Jak dzieci w przedszkolu. Potem tył jeepa, gadanie o głupotach, głośna muzyka, ja wtulona w Michaela, Lisa w Paurica. Muśnięcie dłoni o ramię... Muśnięcie ust, poddałam się od razu.
"Nawet nie wiesz od jak dawna chciałem to zrobić..."
Wiem doskonale... Jeszcze kiedy byłam z Oisinem wiedziałam, gdzie te jego wygłupy i złośliwości się kierują. Kolejny kumpel Oisina. Jeden z tych najmniej lubianych. Jednak inny niż faceci z którymi byłam. Może dlatego, że już dawno nie byłam z kimś mi... bliskim? Muśnięcia we włosy, jego dłoń w mojej dłoni kiedy rozmawialiśmy z innymi. Nie przerywalna więź.
Co mnie przeraża to to, że znowu poczułam się, jakbym miała Oisina przy sobie. Ostatnią osobą która mnie traktowała z takim uczuciem był on...
Odetchnęłam... i wariackie myśli o Marku przeminęły. Nie długo wrócą, wiem... Ale dobrze odetchnąć przez chwilę.
I wiem... może zachowuję się jak panienka lekkich obyczajów, ale mam tylko 16lat. Nie chcę się przywiązywać na razie do nikogo, bawić się... Nie oceniajcie mnie źle...
p.s. a artykulik jak się podobał?