...wud dis show how much u mean 2me...?
W pracy od 16 do 1rano.. miałam skończyć o 11, ale oczywiście 11 w tym pieprzonym hotelu oznacza równie dobrze inną godzinę. Ostatni dzień w pracy dość ciężki, ale na wszystko znalazło się lekrastwo. Nawet na poparzony kciuk. A mianowicie nie alkohol (pod którego jestem w tej właśnie chwili wpływem), ale Mark :] Nie pojechał z chłopakami na imprezę, bo jutro rano musi do Dublina jechać z samego rana i też dlatego, że chciał się ze mną pożegnać :] Wymknęłam się pracy kiedy były przemowy na imprezie na której pracowałam i pojechaliśmy się przejechać jego samochodem. To właśnie w nim uwielbiam, że potrafimy rozmawiać na każdy temat. Nie ma uczucia nie zręczności, męczącej ciszy. Kiedy wróciliśmy pod hotel, zapytałam się, czy dostanę całusa na pożegnanie. Powiedział, że o niczym innym nie myślał od kąd wsiadłam do samochodu. Wróciłam do pracy cholernie szczęśliwa :] Dec i Shaun od razu wiedzieli, że ta osoba w samochodzie to był facet. I był to mój facet, bo podobno wyglądałam na cholernie szczęśliwą :D
Że to był mój ostatni dzień, z chłopakami zaczęliśmy pić shotsy. Potem cholernie mocny coctail. Smsy z Markiem. Pożegnałam się z chłopakami, bo się ruch zaczął za barem i poszłam sobie usiąść na recepcji czekają na ojca. Kto wszedł do hotelu i oczywiście gdy tylko mnie zauważył zaczał ze mną gadać? Martin i JASON! Napoczątku Jason mnie nie poznał (zalany w 3d***). Zaczął się podwalać, do póki Martin nie wyjechał z tekstem pt. "ty to Marka laska, ta... polka!". Skończyło się na tym, że Martin próbował mnie namówić bym poszła z nimi na drinka. Powiedziałam, że nigdzie nie mam zamiaru iść z osobą która mnie nie cierpi. Na co Jason odpowiedział, że mnie uwielbia itp itd... Martin próbował mnie namówić bym shiftnęła Jasona. Wtedy sobie uświadomiłam, że to co czuję do Marka, jest na poważnie... Nie dałam się Jasonowi dotknąć, nawet objąć. Chciałam Marka i tylko Marka... Próbował mnie pogładzić po dłoni, ale powiedziałam mu, żeby się odwalił bo już z kimś jestem.
Candyboy: W związku?
Mikuś: Nie, nie w związku.
Candyboy: To nie musisz być mu wierna.
Mikuś: Nie zrobiłabym mu tego i już w szczególności nie z jego przyjacielem.
Candyboy: Jakim przyjacielem?
Poprosiłam Martina by zabrał Jasona ode mnie... Martin ze względu na to, że zna mojego ojca, szanuje mnie i to bardzo, posłuchał się... Kazał się Jasonowi przymknąć i iść zamówić piwo. Ulga... pogadaliśmy chwilę z Martinem, Jason wrócił ale już się nie podwalał.
Smsy z Markiem... Przyjeżdza w następny weekend o ile jego nowo zakupiony samochód przejdzie wszystkie testy. Napisałam mu, że powinnien przyjechać z mojego powodu, a nie jakiegoś samochodu. Na co on odpisał, że wiem doskonale, że nie obchodzi go ten głupi samochód, tylko ja xD Ale jakoś do domu musi przyjechać. Oby do jego powrotu...
A ten ostatni pocałunek ciągle mi w głowie... Cholera jasna się chyba zakochałam... tylko co teraz?!