is it stil me that makes u sweat wile u tink...
Projekt który musi zostać skończony do piątku, ale wiem doskonale, że muszę go już mieć skończonego do jutra wieczora. Stres. Do tego tęsknota za kochaniem. Zazdrość, że to jego brat siedzi u niego, a nie ja... A potem wiadomość, że przez to, że odwiedził go Paul (ten sam który się jeszcze nie pogodził z faktem, ze jesteśmy ze sobą), prawdopodobnie nie będzie mógł przyjechać do domu do póki nie skończy egzaminów. Kolejne 3tygodnie bez niego?! Tylko dlatego, że ten samolubny idiota chciał się pobawić w Dublinie, wiedząc, że Mark mu nie odmówi. W końcu tak rzadko mają dla siebie czas.
Stres, tęsknota i to wszystko co się zbierało we mnie przez Paula.. no cóż, wczoraj wybuchłam. Kłótnia, która myślałam, że się skończy 3słowami..
"To nie ma sensu".
Tak bardzo się boję rozstania... Płakałam jak głupia, odmówiłam odebrania telefonu. Złapał mnie na internecie. Cisza...
"Na co czekasz? co mam ci jeszcze powiedzieć..."
"Nie wiem, nie chcę się kłócić, ale nie chcę tego tak zostawić..."
Więc zaczęłam mówić, kłótnia robiła się coraz gorsza... przeprosił. Nie za to o co mi chodziło, ale o coś innego co mi zarzucił. Od jednego przepraszam, posypało się pełno, z obu stron. Kiedy już było dobrze, poprosił bym następnym razem powiedziała co myślę, a nie trzymała tego w sobie, aż znowu się na niego wkurzę i skończy się kolejną mega kłótnią. Ma rację, ale ja nie chciałam by wiedział jak bardzo bolą mnie teksty jego brata. To, że kiedy się śmieję, w środku ciągle do serca wbija mi szpile. Ale skoro taka jest cena bycia z nim, przeżyję. On i tak ma już za dużo na głowie. Cóż, teraz wie jak naprawdę zachowuję się jego brat. Jaką sukę i dziwkę ze mnie zrobił podczas wakacji, mówiąc przy wszystkich moich znajomych, że jestem głupitą idiotką którą Mark wykorzystuje. Ma dziewczynę w Dublinie, a teraz się zabawia z gówniarą. Wszystko kłamstwa, domysły, idiotyzm. Ale nie którzy ludzie się ode mnie odwrócili. Kij im w oko, ale jego słowa bolały. Tak jak i wiele innych... Cóż, jeśli znowu zacznie, zapytam się Paula wprost o co mu chodzi. Heh...
Na koniec Mark napisał mi
"nie ma niczego przez co nie moglibyśmy przejść razem, przynajmniej ja tak czuję.."
Ma rację, kilka godziń i każda kłótnia mija. Może dlatego, że oboje nie odpuszczamy dopóki nie dojdzie do końca, do pogodzenia się.
Cholera, tak strasznie mi go brakuje... Gdyby był ze mną, nie było by kłótni...