girl in luv...
Sobota była och i ach :] Jak zawsze z moim kochaniem! Oczywiście Mikuś na początku strzelała fochy i w ogóle zachowywała się strasznie. Ale cóż i do tego musi się przyzwyczaić (byłam w kilka dni przed okresem). Poszliśmy do jego wujka (który mieszka w domu obok), szybka kawka i cudowna rozmowa. Chyba mnie polubili :P Potem wskoczyłam w ciuchy, szybki makijaż. Kiedy Mark zszedł na dół, aż westchnęłam. Założył serek który mu sama wybrałam na zakupach i w którym wyglądał bosko!
Noc... przecudowna :D Kilka drinków, szaleństwo ze znajomymi i z kofaniem i jego paczką. Spotkałam pełno moich znajomych z Glentis. Bosh, jak ja się stęskniłąm za Stevenem. Oczywiście Stev od razu chciał poznać Marka. Muszę powiedzieć, że chyba mu zaimponowało zachowanie Stevena. W szczególności kiedy mu powiedział, żeby się mną opiekował bo jestem wspaniałą dziewczyną :D Wtedy Mark mnie objął i pocałował we włosy, mówiąc, że takiego skarbu jak ja nigdy by nie skrzydzwił. Ja zaczęłam się rozpływać.
Gdy zespół przestał już grać i puby zaczęły się zamykać, postanowiliśmy wrócić z kofaniem. Zabrał się z nami jego przyjaciel Adrian i jego dziewczyna Trish (super laska). Podrzuciliśmy ich do Adriana, a sami pojechaliśmy do Marka. Oczywiście prosto do sypialni ;) Nie ma co... była to jedna z nocy które będę długo pamiętać...