rozmyślania kobiety potrafią doprowadzić...
Chodzę sobie po BEBO, przeglądam profile znajomych, patrzę a u proszę, Jason powrócił. Dziwne uczucie, bo nie widziałam go na bebo od kąd... od kąd przestaliśmy ze sobą gadać. Wtedy zniknął i twierdził, że już nigdy na BEBO nie wraca. Dziwne uczucie... zostawił komentarze dziewczynie Adriana (Marka przyjaciela). W głowie od razu myśł, skoro gada z Trishą, to czemu do mnie nie? Może go dodać do znajomych... Druga myśl
"Idiotko, czy tego cię właśnie Mark nie nauczył? Że za bardzo się przejmuesz, za szybko wybaczasz i po chuj ci zależy na idiocie który cię tak skrzywdził? Potraktował jak szmatę? Po cholere?"
Tia.. Mark za często mi to powtarzał w przeszłości.. nie takim tonem i takimi słowami, ale widziałam jak się gotował w duszy. Bo głupia gadałam z Oisinem (a potem cierpiałam) i takich osób jest więcej. Bo się przejmuje jego bratem i tym co o mnie mówi, albo tym, że nadal się do mnie nie odzywa.
Po raz kolejny usta chcą śpiewać o ja idiotka.
A na pytanie dlaczego Jason, choć się do mnie odzywa (wydaję mi się, że tylko przy Marku), ale bliższego kontaktu nie ma, odpowiedź jest prosta. Od Bebo się zaczęło, tym razem już się nic nie zacznie. Znowu pomyśli, z niej taka suka w końcu nie jest... Ładna jest... Coś się w nim złamało. Już nie gardzi młodszymi (nawet młodszymi ode mnie). Co jeśli tym razem to jego coś trafi, nie mnie? Wiem dlaczego trzyma teraz dystans, którego nie trzymał pierwszego wieczoru, kiedy imprezowaliśmy razem. Za dobrze nam się gadało. Ja nic nie poczułam, tylko zadowolenie, że już jest dobrze. Jego coś musiało trafić.
Zapytacie po co ja pierdolę tak o Jasonie. Odpowiedź jest taka, że... próbuje nie wkurzać się na Marka. O to, że myślałam, że dzisiaj się spotkamy (okres mi się skończył). Że już od jakiegoś czasu mówiliśmy o TYM wtorku, bo TO będziej juz koniec męki "ale jeszcze nie możemy". Chciałam tez po prostu poleżeć w jego ramionach, nawet jeśli miałoby do niczego nie dojść. Ale nie, BO TRENING. Przeprosił, zrozumiałam, w weekend finały. Ale do cholery, pada, wieje, nie trenują, to co nie mógł zadzwonić "słuchaj za pół godziny możemy się spotkać". Cholerne De ja vu kłótni z przed kilku tygodni, kiedy olał mnie dla treningu z kumplem który MÓGŁ przełożyć, ale nie rozumiał, dlaczego tak ważne było dla mnie spotkanie tego wieczora. Nie rozumiem go i jestem zła i będę jęczeć i cholera będę zimna... Bo dlaczego ja się ciągle przejmuje, planuje, przekładam, wszystko po to by mieć dla niego cały wieczór wolny. W czwartek co by się nie działo, się spotkamy. Taa... tylko dlatego, że wie, że dzisiaj schrzanił i jak jeszcze w czwartek mu wyskoczy trening to dopiero będzie awantura.. Heh czy ja przesadzam? Czy on po prostu się zachowuje jak typowy facet...