tęsknota nade mną szeleszczy...
Kochanie nie widziałam już od prawie, że 11dni...teraz jesczze kolejne 6 :(
Próbna matura już za mną... Nie zmienia to faktu, że nadal jestem głębkiem nerwów. heh..
Wczoraj powróciłam do pracy na jeden wieczór. I tak nie miałam nic do roboty, to czemu nie? Kochanie nie ma, dziewczyny zajęte, postanowiłam zobaczyć co tam w tym moim hotelu słychać. Kto by się w piątek wieczorem uczył? A ja pobodobno byłam mocno potrzebna. Ja? haha Miło było do pracy wrócić... Rozmowa z Panem Mocno Nieśmiałym uświadomiła mi o czymś czego wcześniej nie widziałam... Mam wielbiciela :P Słodki chłopak, ale źle sobie wybrał czas... Za nim poznałam Marka, bardzo mi się podobał. Ale wtedy nie znaliśmy się tak jak teraz. Miło się z nim rozmawia, wygłupia walcząc o dostęp do kasy. Zawsze o co go nie poproszę, to to zrobi. A to mi się dźwigać nie chce, a to nie chce się iść do magazynu po wino, to on skoczy. Czy to takie straszne, że lubię być wielbiona? Potrzepotać trochę rzęsami, zachichotać zalotnie i uśmiechnąć się tak, że aż mu się oczy śmieją? Czasem brakuje mi takiego niewinnego flirtu.. Tylko, że niestety, wielu facetów nie widzi granicy.. Dlatego przestałam. Na kolajce też przyszło kilku słowaków, kiedy załapali, żem Polka, zaczęli mnie podrywać. Poczułam się taka piękna i atrakcyjna... Ale po chwili zrobiło mi się smutno. Tęsknota za ukochanym rzadko kiedy mnie opuszcza... Bo jednak nic nie sprawia, że jestem w pełni szczęśliwa, tylko jego wzrok, jego uśmiech, jego szept łaskoczący ucho...