• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 01 stycznia 2005


potok nic nie znaczących słów...

W myślach odbyłam wędrówkę w tył. Odwróciłam się po raz kolejny i spojrzałam na to, co zostawiłam za sobą. Cały rok kłótni, przykrych i miłych słów, czas łez i uśmiechu... Jednak miło minął mi ten czas. Postanowienia? Nie bawię się już w postanowienia. Postanawiamy sobie coś i już w lutym o tym zapominamy. Ci silniejsi wybierają jeden punkt i się niego trzymają, ale jeden, a nie dwadzieścia pięć, z listy trzydziestu. Pomyślałam sobie, że nie warto rzucać słów na wiatr, zrobię to bo tak powinnam. Bo wszyscy inni mają jakieś postanowienia to i ja powinnam jakieś mieć. Ja postanowień się trzymam, tych które "postanowiłam" sobie miedzy sylwestrem 04 i 05, i jestem szczęśliwa. Szczęśliwa z tego, że udało mi się przestać jeść po 20 i od teraz juz nawet nie mam apetytu o tej porze, nawet kiedy widzę jedzenie. Z tego, że udało mi się zmienić znowu na tą silną mikię. Z tego, że nie dałam po sobie jeździć, wyszkoliłam nasze szkolne kundle, słynne pieski z Brutenportu na tyle, że od nie których usłyszałam "sorry" słowo dla nich nie znane, ale ja ich  go naczyłam. Nie jestem zadowolona z moich wyników w szkole, zawsze może być lepiej. Ale już sobie kiedyś postanowiałam, po prawie się z tego, poprawie z tamtego. Ja sobie nie będę postanawiać, ja to po prostu wykonam, jako obowiązek a nie wolną wole. Bo ja nie "mogę", ja wręcz muszę.

Tak wkraczam w nowy rok, silniejsza, zmieniona, ja, panna mikia, wasza nowa, czarna różyczka.

01 stycznia 2005   Komentarze (1)

Sylwek, alkochol i późne smsy

Zdjęcie z Londynu po wybiciu północy (w Polsce juz 1:00)

Na Sylwka przyjechali do nas znajomi z Tiperary. Polska lekarka z dwójką córek, pomyślałam sobie, że będzie fajnie poznać jeszcze jakąś polke mieszkającą w Irlandii, choć ona mieszka dopiero od nie dawna. Wcześniej już rozmawiałyśmy przez telefon i tłumaczyłam jej trochę zachowanie w Irlandii. Wkurza mnie troche, szczerze mówiąc. Ale wytrzymam z nią przez te 3dni. Z takim nastawieniem będzie jej trudno. Śmieje się z Irlandczyków i ich beznadziejnej natury, ciągle mówi jak ją wkurzają tym, że się dużo pytają. Ja wiem, często komentuje nature Irlanczyków, ale jej się wszystko w nich nie podoba i wszystko jest beznadziejne. Ich wspaniałe cechy gościnności, bycia przyjacielskim i tym, że interesują się twoim życiem, chcą się dużo nauczyć o twoim kraju, traktuje jako "Głupie i beznadziejne zachowanie". Już tego nie komentuje, ale już teraz widać, że będzie jej ciężko. Irlandczycy nie lubią agesji, nie są do niej przyzwyczajeni, do nich trzeba spokojnie, zimnie, stanowczo, ale nie agresywnie. A ona z tego co opowiada, tak agresywnie się właśnie zachowuje.

Oj co ja tam piszę o takich głupotach. O Sylwku trzeba pisać! Z Neta wysłałam smski z życzeniam Noworocznymi do wszystkich osób w mojej książce z numerami w komie, które wydają mi się na tyle bliskie, że należały im się te życzenia. A więc było ich trochę, z tego jednego smsa wysłałam do Ruariego, bo wiedziałam, że on sobie od razu nie pomyśli, że ja na niego lece, wie, że jesteśmy kumplami i w przeciwieństwie do Domnicka na nic więcej nie liczy. Ustawiłam tak, by wysłały się równie o północy. Tak mi było łatwiej, bo mam 300darmowych smsów z neta, miesięcznie i i tak wykorzystałam tylko 20 w grudniu... hehe. 

Ten Sylwek był cienki. W tym roku, zamiast się uchlać winem musującym (potocznie tutaj zwanym "szampanem" ale i tak najlepszego piłam w hotelu!) upiłam się Bacardi Breezerem, nie pamietaj już ile wypiłam butelek. Biedna mikia, przecież ja normalnie nie pije, ale to było pyszne! Jeśli jaki kolwiek alkhol będę piła w przyszłości, do Bardi Breezer Watermelon (arbuzowy), albo Pineapple(ananasowy). Trochę podpita poszłam spać o 3nad ranem, choć może około 4... już sama nie pamiętam, pamięć mi szwankuje. Słuchałam muzyki do późna i czytałam książkę. No ale około 1 zaczęły przychodzić smsy z podziękowaniam i txt w stylu "Same to u" i thanx. Było ich dużo, no ale dostaje smska od Ruariego "Rite bac at ya baby!" zaczęłam ryć ze śmiechu, to pewnie przez ten alkohol... w następnym smsie ta sama treść i podpis "been out drinkin" trochę pomieszał słówka, to se także popiliśmy, hehe. Chłopaki kiedyś tak się uchlali, że zaczęli się całować, jak mi to Ruari opowiadał na w-fie(oboje nie ćwiczyliśmy) to kładłam się ze śmiechu. Wysłał mi jeszce 10smsów i dwa razy zmienił treść, może trzy, i po kolei dostałam smski o tej samej treści. On się na serio uchlał. Po tem zaczął do mnie dzwonić, ale ja nie byłam w stanie odebrać, choć szczerze nie chciało mi się wstać, po koma mi spadła na ziemie. A ten i tak krótko dzwonił, pewnie znowu tak się uchlali, że mieli zamiar proponować mi spotkanko w pubie. JAsne, mnie by może i wpuścili, bo ostatnio facet sprzedał mi Barardi Breezera i nie prosił po ID, ale wtedy byłam z matką w Pubie, Gemma i jej matką, więc alkohol był dla nich. No więc tak wyglądał mój sylwek.

Za to w dzień było ciekawie, ale to wcześniej opisałam i mi notę szlak trafił bo to cholerstwo kazało mi się znowu rejestrować. Miałam mały wyskok z Ovenem, który kiedy stałam prze kasie, a on obok mnie przechodził chciał mi przejechać łapką po udzie(miałam na sobie spódnicę w ten ziąb!) ale ja cwana, znam za dobrze ten numer zwany "a la Ross" i także "przypadkiem" dostał po łapach. Faceci... za dużo sobie pozwalają! Gary to tak zaczął się z jego zaskoczonej miny ryć, że i mi się udzieliło. A Oven wkurzony i zmieszany spieprzył ode mnie jak najdalej, może nie umie czytać moich spojrzeń tak jak Noel, ale to spojrzenie zrozumiał. Kiedy mikia jest wkurzona... oooo lepiej trzymać się z daleka.

Szczęśliwego Nowego roku wszystkim życzę!

01 stycznia 2005   Dodaj komentarz
Czarna-roza | Blogi