Jak już nie którym mówiłam, wczoraj pracowałam ponownie w hotelu. Jakaś impreza, nie wiedziałam jaka do póki nie otworzyłam wczorajszej gazety i nie przeczytałam krótkiego artykuły na temat rozdania nagród G.A.A.(Gaelicki footbal), nie spodziewałam się żadnych młodych piłkarzy, ponieważ były to statuetki, kryształowe waze itp. rozdawane dla ludzi którzy coś osiągneli za młodu, np. zdobyli mistrzostwa dla naszej drużyny(a więc w tył aż o 25lat). Kiedy zobaczyłam, że Brian dzisiaj pracuje, strasznie się ucieszyłam, przynajmniej nie będzie nudno. Z Shoną i Carmen poszłyśmy czyścić świeczniki, kiedy skończyłam roznosić dzbanki z wodą. Pogadałyśmy sobie trochę i jakoś ta godzinka upłynęła, ludzie oczywiście jak zwykle na sale weszli z godziną spóźnienia, bo siedzieli wszyscy na głównym barze. Tego się dowiedziałam od Nikiego, bo wczoraj był jego pierwszy dzień na barze. Ponownie, uśmiech wielki na twarzy no i poleciałam do niego pogadać. Chłopak jest jak to mówią Irlandczycy "gas crack" czyli wyjechany gościu. Nawet jeśli się denerwował i musiałam go pocieszyć (ja Nikiego! gdybyście go znali nie uwierzylibyście), bo upuścił dwie butelki. Co z tego, i tak by je wyrzucili(puste już były) i mu powiedziałam, że ja też upuściłam talerz(pełen małych kanapeczek) podczas mojego pierwszego dnia pracy. Na szczęście zawsze trzeba coś upuścić.
Ludzie zaczęli się schodzić, Tina która była w mojej grupie, wskazała mi głową na coś. Spojrzałam na stolik przy wejściu, w sekcji Shony i Carmen.
-Ci to z twojej szkoły są co nie?
Uśmiechnęłam się, o tak, Paddy, Michael, Garry, Dunal(ten co kiedyś lazł za mną z Ovenem, ten porządny chłopak) no i jeszcze kilku, którzy grają ale tak strasznie się z tym gangiem nie kumplują. Tacy kumple od kufla po meczu. Noela się tam nie spodziewałam, zresztą potraktowałam to jak urozmaicenie wieczoru, nic więcej, zobaczymy co za jaja będą wyprawiać. Wszyscy w garniturach, muszę przyznać, na reszcie wyglądali porządnie(choć nie którzy ciągle jak pingwiny) ; ) Kiedy patrzyłam w tamtą stronę, by zobaczyć kto ich obsługuję(Anita, żadna inna dziewczyna nie chciała być blisko nich, dlaczego potem napiszę) zauważyłam, że albo Dunal się odwraca i na mnie patrzy, albo Paddy podnosi trochę wyżej głowę. Na kogo się patrzyli? Na mnie, gdyby Paddy nie podnosił tak tej głowy, to bym się nie skapnęła. Ale chyba się nie gapił na emerytów w mojej części i to co chwilę? Zresztą, możecie uznać, że mam obsesję na tym punkcie. Nic bardziej mylnego. Bo kiedy szłam do kuchni, zapytać jakie jest wegetiańskie danie, ON wszedł na salę, wracając prawdopodnie z łazienki i wtedy wszystko mi się poukładało, wszystko... Spojrzał na mnie z daleka, wyzywająco, ale jakoś tak... inaczej niż na codzień, zachęcająco, tak ciepło... sama nie wiem, inaczej... tak jak kiedyś... i pierwszy raz od wakacji, zrobiło mi się gorąco, a serce zaczęło bić jak szalone. Nie rozumiałam tego, nadal nie rozumiem bo szybko mi to przeszło. Ale sposób w jaki wszedł na salę, od razu patrząc w moją stronę i nie było pomyłki, że nie patrzy na mnie bo to po prostu było czuć w powietrzu... Dziwne... sama siebie nie rozumiem, bo teraz już nie czuję. Zresztą, nie ważne, ale wtedy się skapnęłam czemu oni się ciągle na mnie gapią, Noelowi nie wypadało, słynny numer "stary, weś looknij, gapi się w tą stronę?". Dunal z chamskim uśmiechem ciągle patrzył na mnie, a potem szeptał jakiemuś chłopakowi coś nad uchem, oczywiste dla mnie potem było, że chłopak w czarnym garniturze o czarnej koszuli to Noel. Wcześniej się nie domyśliłam(kolejny przykład, że mi już przeszło, bo kiedyś potrafiłam go rozpoznać po samym krzałcie głowy ;P)
Móją reakcje na te spojrzenie, szybko zmył Brian, który kiedy usłyszał jak się skarżę, że mi za gorąco, polazł za mną do cold roomu(takiego wielkiego pomieszczenia, gigant lodówka)i mnie wpychając, zamknął za mną drzwiczki i nie chciał ich otwórzyć. Zaczęłam walić w drzwi i w końcu je otworzył a ja się na niego rzuciłam ogładając go ścierką. Pokładał się ze śmiechu i ja też. Od razu zapomniałam, że Noel tam siedzi i szczerze, przestało mnie to już obchodzić, nawet to, że kiedy skończyli jeść, znowu zaczęli się gapić. Nawet informacja, że Noel się pytał Carmen(biedna musiała do nich iść, bo roznosiłyśmy warzywa i wróciła cała czerwona) czy ja mogę ich obsłużyć. A niech sobie pomarzy dureń jeden, ja jego? W życiu! Duffego i Damiana jeszcze jakoś zniosłam, ale nie ich! O nie!
Potem było rozdanie nagród, Mary-zwariowana babka, mówię wam, z nią to można się posikać ze śmiechu, ciągle kogoś obgaduje, a tekst w stylu "wyobrażasz sobie budzić się rano obok tego starucha? Facet brzydki jak noc, ale pewnie to czego nie ma na twarzy, to ma w spodniach" i zaczyna gustykulować, jakiej wielkości to on musialby mieć żeby ona z nim do łóżka poszła, a sama ma coś pod 50 ;), to norma. No ale wracając do nagród, Mary mnie wyciągneła i powiedziała, że sama to tak nie powinna stać jedyna kelnerka na sali. No to co tam, zostałam z nią. Najlepszy widok na miejsce w którym rozdawali nagrody.
-A wiec zaczniemy od nagrody dla najlepszego piłkarza w tym roku, zapowiadający się talent który pomoże nam zdobyć mistrzostwa... bla bla bla... NOEL MC BRIDE!!!
To dlatego on tam był, ale on? Myślałam, że wybuchnę śmiechem, przypomniało mi się, kiedy Trisha mi powiedziała, że Chris jest dużo lepszy w nogę niż Noel i wszystkie jej psiapsióły jej przytaknęły. To było rok temu, kiedy mi jeszcze na nim zależało. I co? Gdzie był dzisiaj Chris, a gdzie był Noel? Wiem, że to głupie, ale poczułam przez chwilę jakbym nad nią wygrała, jakby Noel był moją własnością, koniem na gonitwie któy wygrał z koniem Trishi(o jacie jak to zabrzmiało, bez skojarzeń proszę ;D)Muszę kupić dzisiejszą gazetę, będę mu dokuczać z MArion w szkole(będzie o tej całej imprezie i tych co dostali statuetki długi artykuł). No ale nie ważne, Noel wstał dumny z siebie, z tą słynną miną cwaniaka, który niby jest zaskoczyny, ale widać, że dumny jak paw. Patrzył mi w oczy, nie spuściłam ich, nie dam mu tej satysfakcji. Krzyczał do mnie tym wzrokiem "spójrz na mnie, nadal ci się nie podobam? nawet teraz?". Był piękny, przyznam, to dzikie piękno zawsze będzie mnie pociągać, tego nie zmienię. I przyznam, wyglądał o niebo lepiej w tym garniturze niż w tym ostatnim, na Promie. Z luźno rozpiętą koszulą, prostym, szytym jak na miarę czarnym garniturze z granatową podszewką. Ale to już nie było to, już nie było ciepła, nie było bicia serca, była tylko przyjemność patrzenia na niego. Nic więcej...
A potem facet gadał i gadał i gadał, a ja wróciłam do kuchni, pogadałam trochę z Brianem, Shoną, Carmen i Katie, a potem poszłam pomagać reszcie polerować sztućce. Kiedy już skończyłyśmy(facet był dopiero na samym początku swojego przemówienia...) wszystkie usiadły na zewnątrz, w kącie sali, w dinnig roomie którzy nie był używany do imprezy, ale było nas widać z nie którzych stolików(bo oddzielają te dwie części dwie kolumny i stół przytrzymujący temperature jedzenia, używany na weselach). Nudziło mi się trochę, więc poszłam szukać Shony i czegoś się napić. Siedziałą na blacie w kuchni i gadała z Brianem. Więc się dołonczyłam i siadłam obok niej. Musiałyśmy uważać, by nie śmiać się za głośno (a raczej Brian, ten to ma śmiech...), ale serio, nei dalo się. Kiedy zeszliśmy na tematu seksu za pieniądze i jak to jego kumpel (którego znam z widzenia, a Shona zna bardzo dobrze) wynajął sobie prostytukę w Amsterdamie. Nie chciał nam powiedzieć kto to, a jak nam powiedział, że to Kevin to mało nie spadłyśmy ze stołu. No ale potem nas babka wyrzuciła z tamtąd, bo myła podłogę. Więc w trójkę wyszliśmy do dziewczyn. Shona usiadła na ziemi, Brian się oparł tak, że nikt go nie widział, a ja na początku stanęłam z drugiej strony wnyki na ppodwójne drzwi do kuchni, ale nie kryjąca się główka Noela która naprężała szyję o tak, by mógł się na mnie gapić, spowodowała, że się delikatnie osunęłam na ziemię i tam zostałam. Ale potem musiałam wstać, bo dziewczyny latały w tą i z powrotem (a to do kibla, a to po komórkę, wiecie jak to jest kiedy człowiekowi się nudzi) a mnie już tyłek bolał. Więc stanęlam i zaczęłam gadać z Brianem. On wyjżał i spojrzał w tą samą stronę co ja "ty on się na ciebie gapi". Tylko się cicho roześmiałam, "bez kitu" pomyślałam. A jak już kiedyś pisałam, on nie za bardzo przepada za chłopakami z Brutenportu. Więc kiedy się roześmiałam, totalnie mnie zaskakując podszedł do mnie i mnie objął tak by Noel widział i popijając cole z butelki nachylił się i zaczął mi szeptać do ucha "dalej się gapi?" o nie, kochaś spuścił wzrok. A potem już się próbował z tym kryć, ale wiecie jaki jest Noel, zero wyczucia. Patrzylam się w jego stronę, a on pełen odwrót głowy z drugą stronę. Serio, czasami prześmieszny jest. Potem Brian nie wytrzymał tego pierdolenia i poszedl do baru na piwo(on już skończył pracę, czekał tylko na dziewczyny, żeby go odwiozły do domu). Na koniec kiedy sprzątałyśmy salę, robili zdjęcia tym co dostali nagrody. No i oczywiście Noel musiał mieć kilka fotek w gazecie, a ja już olałam te jego spojrzenia. Choć Shona mnie szturchała, to mi to już wisiało. Byłam zmęczona, on siedział cały wieczór na dupie, a ja pracowałam. Myślałam, że z Nikim, Brianem i resztą dziewcyn pójdziemy jeszcze do baru, ale wszyscy już byli za bardzo zmęczeni. Więc stanęliśmy na racepcji czekając na pieniądze. I Noel z Dulanem stanęli w wyjściu do baru (już po przynajmniej 2piwach), a Paddy stał nie daleko nawijając do jakiejś laski. Nawet nie raczyłam go spojrzeniem, ale on mnie zawołal, po imieniu, jakie to dziwne uczucie... żadko używał mojego imienia. Nic, zero reakcji z mojej strony. "Laleczko, nie masz ochoty na drinka ze mną, a potem może na coś więcej?", nie zdążyłam zareagować. Brian sporzał w jego stronę i mnie objął w pasie. Kochany Brian, niby drań, ale dla mnie przyjaciel, Noelowi mina zrzędła, Brian potrafi przemówić komuś czasem do rozumu. Nie zdejmował ramienia, aż do momentu w którym odebrałam pieniądze, i wyszliśmy wszyscy razem na dwór. A Noel stał potem razem z Paddym, patrząc na mnie tak jakoś dziwnie, niedowierzając i nic nie mówił. I dobrze mu tak. Jebać chama, niech przyjmnie do wiadomości, że nie jestem jego własnością.