• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 11 lutego 2005


At the house of tradegy...

Co do Gemmy... Zmieniła się. Jakaś jest taka... dziwna. Mało mówi, drażliwa jest. Powiedziałabym, że ma okres czy coś. Ale tak jest od dwóch tygodni. Myślałam, że może coś źle powiedziałam. Więc się jej zapytałam, zapytałam się tydzień temu, zapytałam się wczoraj. Denerwuje się egzaminami, spoko, ale próbny z Science już był, a do Junior Certu zostało 117 dni. NA serio, czym tu się denerwować? Kobieta bez uczenia się, dostaje przynajmniej 90% w egzaminie. Ja bez uczenia się dostaje 45% widzicie różnice? I ja się nie denerwuje, zdam jak zdam. Matura będzie ważniejsza. Kiedyś się non stop spotykałyśmy, w każdy piątek. Teraz ja proponuje by do mnie wpadła, pooglądamy filmy, to ona na to, że nie wie czy będzie mogła. Gdyby chciała, to by mogła! Ale koniec, nie będę jej zmuszać. Chciałam się z nią spotkać przez ferie, to powiedziała, że nie wie, bo pewnie bedzie z matką jeździła. Cholera, nie to nie. A w szkole, siedziałyśmy w trójkę, ja, Gemma i Hannah, na breaku i wiecie co ona zrobiła? Wyjęła książkę i zaczęła czytać. W porządku, chcę się wyalienować, proszę bardzo. Nie jest jedyną osobą z którą mogę się przyjaźnić. Boli mnie to, że tak się ode mnie odwróciła. Bo co? Chcę iść na dyskoteke? Wyszaleć się? Odprężyć? Bo nie jestem kolejną osobą, którą będą wszyscy brali za dziwaka? Kujona? Przecież Gemma była lubiana. Ale teraz zamiast śmiać się z chłopakami i rzucać papierowymi kulkami jak ja, patrzy na nich z pretensjami i dalej robi lekcje. Zamiast śmiać się wraz z Alanem z jego kawałów, gadać z dziewczynami na H.Ecu i po prostu się rozluźnić, to ona czyta książkę. I na koniec powiedziała, że dzisiejszy dzień to była strata czasu. STRATA CZASU!!! Ja w życiu się tak nie ubawiłam na wolnym angliku, potem podwójnym na luzie H.Ecu. i na wolnej matmie.

A kiedy chcę z nią szczerze pogadać, jak przyjaciółka z przyjaciółką, oburza się i mówi "dziękuje bardzo, za to, że komentujesz moje zachowanie i stan humoru" oczywiście, używa specjalnie jakichś wyszukanych słów, żeby mnie wkurzyć. Kiedyś lubiłam kiedy używała takich wielkich słów, ale teraz widzę, że ona po prostu chcę pokazać, że jest dziwaczką. Mówi w języku którzy prości ludzie nie rozumieją i kiedy żartując mówią "co pierdolisz? albo ja jestem ciemna, albo ty za mądra", oburza się. TO żarty! Mam już tego dość, lubię ją, nie spotkałam tu jeszcze osoby z którą bym się tak dobrze rozumiała, ale teraz wyrósł jakiś mur którego ja nie potrafię rozbić. Próbuję, ale ona się wkurza. Pytam się, czemu tak panikuje i koniecznie musi jechać do domu na lunchu odpowiada "przepraszam! ale to moja prywatna sprawa!". Wystarczyło by powiedzieć "top sekret" mrugając, albo po prostu powiedzieć "kobiece problemy", jeśli ma okres i musi wziąć tabletke. Ale ja zapomniałam, że tutaj to wielkie tabu. Chuj z tym tabu, chciałabym mieć takie przyjaciółki jak Catriona. Żadnych tabu, psiapsióły które skoczyłyby za sobą w ogień. W dzienniczkach sobie rozpisują w żartach "Ana nie przyszłą do szkoły, z powodu okresu, tak ją brzuch napierdalał, że nie dała rady doczłapać do autobusu, proszę szanownego dyrektora o wybaczenie itp. itd.". Wygłupy, czyste wygłupy, ale Gemma podnosi oczy do góry. Kiedyś była bardziej na luzie... a teraz? Jak gdyby chciałą być sama. Wszczędzie jeździ z matką, załatwić jakieś papiery, do fryzjera dwie godziny stąd. Jej matka nie pracująca, taki typ jeżdzący. A co innego ma robić, siedząc w domu z matką i ciotką, w wieku 40lat. Gemmy ojciec jest architektem i jeździ po kraju wracając na weekendy. Kasy mają po uszy, więc matka może sobie jeździć całymi dniami. Ale Gemma moim skromnym zdaniem jest już w takim wieku, kiedy zaczyna się jeździć ze znajomymi a nie z matką. Heh... cóż, Gemma lubi się obnosić z tym, że jest inna. Że jest w jakimś sensie lepsza i to się źle skończy. Na prawdę źle...

Jakoś mi tak ciężko... smutno, że ta nasza przyjaźń się rozpada. Wiem, muszę z nią pogadać. Ale niby kiedy? W szkole nie będę tak przy wszystkich, bo u nas same gumowe uszy. Przez telefon? To tak obleśnie, ale chyba będę musiała. Heh...

11 lutego 2005   Komentarze (2)

Jego wzrok, jego usta, jego perfumy... (reklama...

A w chuja, nigdzie dzisiaj nie idę. Ashling chora, ma gorączke, Hannah ledwo mówi, grozi jej grypa. Tracey nie wie czy idzie, ale z nią to ja bym nie chodziła, bo ta idzie z Elayne, dziwka jakich mało. A tak to nie mam z kim się zabrać, a rodzice mnie nie puszczą autobusem(za daleko). Więc idziemy w następny piątek, bo to kolejna wielka noc. Znowu wszyscy idą. Yvonne myślałam, że dzisiaj uduszę "ty nie martw się, za tydzień pójdziecie, my też idziemy znowu za tydzień, a i Noel z chłopakami wybierają się także za tydzień." Ja zaskoczona, wykrztusić z siebie słowa nie mogłam "po cholere mi to mówisz?". "A sama nie wiem, jakoś tak pomyślałam, że chciałabyś wiedzieć". Wybiłam jej to z głowy i powiedziałam, że inny gościu mi się teraz podoba. To się zaczęło, kto, jak, kiedy? Nie powiedziałam, ale tak dla waszej wiadomości... Alanek zaczął mi się podobać. Ale PODOBAĆ! Nie bujnęłam się, już nie jestem tą kochliwą mikią. Więc idziemy za tydzień, a ja przez ten tydzień pójdę do fryzjera(wybieram sie od 2miesięcy), na zakupy i może do kosmetyczki...

Na podwójnym H.Ec. mieliśmy się uczuć, z zamkniętymi książkami siedzieliśmy i babka zadawała pytanie każdej osobie, takie powtórzenie na luzie. Ms Boyce jest przemiła. Niziutka, troszeczkę pulchnitka 25latka, która nie umie się na nikogo gniewać. Wystarczy, że Alan sie do niej uśmiechnie i już się rumieni i uśmiecha. I z tego powodu, uczniowie po niej chodzą, żal mi jej czasami... No ale wracając do tematu, przesadziła Alana trochę dalej od naszej ławki, ale czego by nie zrobiła, mikia i tak się tak obróci, by móc się na niego patrzeć. Nom i z Alanem wymieniliśmy spojrzenia i babka zadała mi pytanie, wytęrzając mózgownice, zastanowiłam się i jej odpowiedziałam (właściwości żelaza) i słyszę jak mnie Alan woła szeptem. Patrzę co on wyprawia, a on sobie podwinął rękawy koszuli i pokazał jakie ma mięśnie. Ostatnio pokazywał przez podwijania krótkiego rękawka. Myślałam, że tam wysiąde. Jakie on ma ciało... znowu mi ślinka zaczęła lecieć(teraz pisząc to). Cholernie mnie ten cham pociąga. Ramiona ma takie, że aż chce się dotykać... I babka go nakrzyczała, ale i jej się podobało, widać było. Nom i go ochrzaniła, że nigdy jej nie słucha, Alan skruszony powiedział "przepraszam, mogę panią przytulić w ramach przeprosin?". Babka zaczęła się śmiać i zrobią się czerwona. "Alan, przestań". A Danielle na to "a wie pani, ile dziewczyn by chciało by Alan je przytulił? szczęściara z pani". Ja np. bym chciała... hehe ;) Siedziałam sobie bokiem w ławce i obserwowałam całą klasę. Już nitk nie czekał aż babka zapyta by jakaś osoba odpowiedziała, na jej pytanie. Kto wiedział odpowiadał. Fajnie było, tak na luzie... jak w rodzinie ;) Gemma-o jej zachowaniu napiszę później, uznała, że ta cała klasa nie ma sensu i otworzyła książkę i zaczeła czytać. Na koniec dnia powiedziała, że to była strata czasu! Nie zgadzam się, powtórzyliśmy strasznie dużo materiału, a to, że wiele osób nie słuchało, a chuj z nimi.

I Alan... wielka zagadka. Looka na mnie ciągle, ale nie tak wyzywająco, ani się z tym nie kryjąc, jak gdyby mnie obserwował. Może za tydzień go wyrwe, jeśli znowu go starzy puszczą. Cholera... szkoda, że dzisiaj nie idę... Alan... Alan... Alan... podobał mi się przed wakacjami. Casey się w nim bujała i chyba nadal buja, ale teraz to on sobie robi z niej jaja. Nie współczuje, wkurzająca suka się z niej zrobiła. I do tego strasznie nachalna, ja bym już jej nie wiem co zrobiła... udusiła przy wszystkich. No ale wtedy o nim gadała non stop i z nim gadałam w szkole, czy się z nią umówi itp... a jeszcze wcześniej, męczył mnie na temat Noela, a jeszcze wczesniej na temat Seana. Dochodzę do wniosku, że gdy tylko się pojawił jakiś chłopak z którym albo plotki głosiły, że chodzę, albo, że on się we mnie buja i był to jeden z jego kumpli, on wszystko załatwiał. On ze mną gadał... czy się z nim umówię(z obiektem mych westchnień, Noelem, albo Seanem, albo jeszcze wcześniej... Paulem? już nie pamiętam), potrafił pytać 200razy dziennie. Odpłaciłam mu tym samym, męczyłam czy się umówi z Casey. Kiedyś nawet gotowaliśmy, ale wtedy się na niego wkurwiłam, bo spalił mięso, a kiedy kazałam mu się zając makaronem to i makaron spalił. Cóż był zakochany w Debbie... musiałam mu to wybaczyć. Wpatrywał się w nią jak w obrazek... chciałabym by i we mnie się ktoś tak wpatrywał... Obecnie, nie wpatruje się w żadną laskę, Catriona twierdzi, że się bawi jakimiś dziwkami z Glentis, ale to takie lizanie na odwal się, z nudów. CAtriona to źródło informacji, wszystko wie o wszystkich. Kopalnia złota ;) Czasem myślę, że między mną i Alanem mogło by coś być... ale co raz częściej dochodzę do wniosku, że marne szanse... heh... kto wie co będzie w niedalekiej przyszłości? Bo ja byłam pewna, dwa lata temu, że już na 3roku będę miała chłopaka. A tu co? Gówno, nawet się na serio z żadnym nie całowałam. Po prostu żaden nie wydawał mi się... warty? Z byle dupkiem nie mam zamiaru się lizać... A z Alanem... bardzo chętnie ;)

 

11 lutego 2005   Komentarze (3)
Czarna-roza | Blogi