• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 16 marca 2005


let's take off our clothes... we look better...

Lookałam też dzisiaj na Marion Mc Que. Bardzo się zmieniła. Teraz zamiast blond włosów, ma czekoladowe. Utyła... a może to mi się tak wydaje. Już nie widzę w niej wroga... zagrożenia. Zagrożeniem nie jest coś, co się stacza na sam dół. Coś co pali i ma w pasie prawie, że dwa razy tyle co ty. I, że ja kiedyś byłam o nią zazdrosna? O tą laskę, która ma źle rozprowadzony samoopalacz? Wtedy byłam inna... niska samoocena, teraz jest mi jej żal. Na swój sposób. Robiła z siebie zimną sukę, super laskę... takie laski, się bierze za dziwki i jak dziwka skończyła. Żal mi jej i na swój sposób... nie czuje już złości, czy nie nawiści. Nie umiem się gniewać. Bo nie mam za co. Gdyby przyszło mi teraz do gadania z nią, pewnie byłabym miła. Choć jeszcze do nie dawna, była skończoną suką... Cóż, szybko przychodzi mi wybaczanie ;)

Ruari pokazał mi tekst swojej nowej piosenki na francuskim. Przez resztę lekcji, w ogóle nie słuchałam co babka gadała. Powiedział, że jestem pierwszą osobą która to czyta. Szczęka mi opadła... ta piosenka... jest piękna. Nazywa się "Middnight" czyli północ. O poszukiwaniu, gonitwie za miłością. Metafory, przenośnie... czysta poezja. Nie wiedziałam, że jest taki utalentowany... Czasami się zastanawiam, jak to możliwe, że do Ruariego mnie nie ciągnie bardziej niż do kumpla. Chłopak doskonały do związku... ale kumpel. Nic więcej. Dlaczego? Again... ja potrzebuje mocnego faceta, bad boya. A Ruari, to śmieszny bad boy. Spuści dyrciowy opony, zrobi kawał kumpliw, zostanie zawieszony, uchla się i zacznie do mnie wydzwaniać w środku nocy... pięknie pisze, rockman, dzisiaj był najlepiej ubrany z wszystkich chłopaków na roku. Może dlatego, że miał kurtkę podobną do ulubionej kurtki Artiego i coś mnie za serce złapało... Czarna, skurzana, nie wiem jak one się nazywają... takie jak na motor ;) Śliczna... i tak dobrze na nim leżała ;)

Opowiadałam wam, lub i nie, o tym, że Marii się strasznie podoba taki chłopak co ma 12lat. Pokazywała mi jego zdjęcie i ochów i achów nie było końca. Jaki on słodki! Gościu na serio jest słodki. Dzisiaj przytargała go do szkoły. Bo Maria ma śliczny głos i śpiewała, a on przygrywał jej na gitarze. Wiedziałam, że skądś znam ten sposób żucia gumy i te oczy... takie śliczne, ufne, duże, dziecięce... Chłopak jest przesłodki. Na serio, ale w chuja nie wiedziałam, kto jest tak samo słodki... jak co? Jak miś, którego chcesz do siebie przytulić. Bo to młodszy braciak Benniego! Skapnęłam się, kiedy się uśmiechnął. Normalnie, jak mała wersja Benniego! Kiedy stałam i za kulisami gadałam z Ruarim (przed tym jak poszłam do kibla), ja do niego "ty, a Paul to Benniego brat?" ten, że nie, "no co ty!". No ale ja do Paula "ty, Bennie to twój brat?" on na to "skąd wiedziałaś!" ja na to, że są jak dwie krople wody. On spojrzał na mnie, tak samo jak Bennie i powiedział sarkastycznie "tylko mi nie mów, że jestem tak samo słodki jak on, wy macie na jego punkcie jakąś obsesje!". Biedny dzieciak, pewnie nie byłam pierwszą ;) Jego braciak jest popularny. A Paul też był rozchytywany, jak miś. Każda laska chciała się nim zaopiekować. Ale to nie pedofilia, to kobieca nadopiekuńczość. Co innego kiedy wszystkie go obejmowały i się nim opiekowały, a co innego kiedy taki Duffy ładuje dzieku pod spódniczke łapy. Może dlatego, Noel zaczął się do mnie podwalać? Tylko, żę ja jak dziecko w ogóle nie wyglądam. Brian się śmiał, że gdyby mnie zabrał do dysko pubu, to pewnie mnie by wpuścili, a na jego podrobione ID nawet nie spojrzeli, tylko na pysk wyrzucili, hehe. No cóż, już bez makijażu wyglądam na 16 ;)

16 marca 2005   Komentarze (4)

zrzuciłam z siebie już dawno, bród jego...

Od czego by tu zacząć... Może od faktu, że Duffy znalazł sobie laskę i tym samym zaczął pewną modę. Aż mi się rzygać chce na samą myśl. Zaczęła się moda na pedofili. Bo Duffy shiftnął laskę na drugim roku, Amandy młodszą siorę. Jeszcze większą dziwkę. Gdybyście zobaczyli ich razem (rzadki widok, bo Duffy trzyma się od niej z daleka, dlaczego zaraz powiem), nie wiedzielibyście czy płakać czy się śmiać. On, dwa metry, chłopak jak się patrzy. Ona, 13latka, umalowana jak stara maleńka, ubrana jak dziwka z pod latarni. Mała, dziwka. I ta jej buźka która doprowadza mnie do szału. Nie ma nikogo w szkole, kogo bym nienawidziłą bardziej niż ją i jej siorę. Dwie dziwki których nikt nie lubi. Nie myślcie sobie, że jestem zazdrosna. Tylko wkurza mnie fakt, że mi Duffy pierdolił, że Noel ma problem z przełamaniem się by się ze mną umówić, bo ja w końcu o dwa lata niżej jestem, a tu proszę! Duffy nie miał problemu, ze mną też zresztą nie miał... ale ja nie chciałam. Fakt jest jeden, moda się zaczęła. Skończył im się zapad dziwek na ich roku, na 4 a na naszym żadna ich już nie ruszy(były chętne, swego czasu), no więc co robić, trza się brać za 13/14nastolatki. Załamka... ble! Gdy sobie pomyślę, że on z tą dziwką... a fe! Dzisiaj sobie trochę na nią popatrzyłam, co on w niej widzi? Tony makijażu i niz pozatym. Nawet ciała nie ma. Wysoka, ale zero biustu. Chuda, no dziecko. Widać, że to jeszcze dziecko. Pedofil jeden. A on jej teraz unika, bo ona wszystkim roztrąbiła, że on ją shiftnął (może był pijany =p) i go pedofilem nazywają. Ma za swoje, hehe.

Koncert był spoko. Nie było The Strays, dluuuga historia. Powiem wam jedno, dyrcio przyżekł Nikiemu, że po jego trupie, Niki jeszcze kiedykolwiek zagra na gitarze w naszej szkole. Lub zaśpiewa. Skoro tak, to chłopaki postanowili, że i oni nie będą grać. W chuja... kiedy Paddy wykrzyczał kiedy grał ich zespół, "żałujecie, że nie wystąpią dzisiaj The Strays?" zaczęły się wrzaski, jak to? Co? pierdolisz? Nie bedzie? Wygwizdali nauczycielke (byłam jedną z których gwizdała) tłumu nie dało się opanować. W końcu dyrcio wyszedł, zjechał nas i się wszyscy zamknęli... załamka... nie będzie już koncertów w szkole, najlepszego zespołu rockowego w szkole... Ale się wszyscy wkurwili. Niki miał łzy w oczach, takiej awantury nie było od... pamietnego zespołu, z przed kilku lat. W którym był długowłosy Matheew o bajeranckiej brodzie i stylu nie do podrobienia. Ten to miał głos... i werwę do grania na perkusji. Jak on dawał, to aż dreszcze po plecach przechodziły...

Najśmieszniej było, kiedy podczas koncertu poszłam do kibla i spotkałam Michelle. I ta do mnie "weś się zakryj dziecko!" spojrzałam na siebie w lustrze. Co jej? "Co mam zakryć?". Bluzka obisła, rozpięta tak by było widać goły pępek a i u góry było dużo widać. Ta próbowała udawać poważną "kochana, Noel już mało nie dostał zawału rano! Wystarczy, że i tak wplepia w ciebie oczy jak nienormalny, nawet tych dziwek z Irlandzkiego tańca nie oglądał!". Spojrzałam na nią zdziwiona. JAK TO? Przecież to Amanda i jej koleżanki, skakały jak idiotki (zero talentu) i tańczyłi IRlandzki taniec. Ale na serio, cicho było. Zazwyczaj ten gwizdał na cały regulator, kiedy tym majtki było widać. Dzisiaj ani majtek nie było widać, ani nie było gwizdów... ciekawe... Ale serio, oczy we mnie wlepiał. Chodził jak powalony, do do sklepiku, do do kibla, to po wodę, to z kimś pogadać. I oczka mu latały. A podczas koncertu co odwróciłam się by pogadać z Danielem, to Oven się na mnie gapił(robił za Noela oczy). Sprawdzał, czy ja się patrzę. Powaleni są... na serio. Wróciłyśmy z Michelle, i ta mnie popchnęła na rząd w którym siedział Noel. Mało nie siadłam na Paddego kolanach. Wszyscy się na mnie gapili. A ja w krzyk "Michelle, ty biatch!" (ie. biatch od bitch-suki). Ta się pokładała ze śmiechu. "O sory, myślałam, że ty 'lecisz' na Noela, ale najwyraźniej, nie doleciałaś!". Hehe, dobre to było.

Ale ja to mam szczęście. Na serio! Siedziałyśmy sobie w środkowym rzędzie i coś mi mówiło, że tu nie mogę siedzieć. Przesiadłyśmy się gdzie indziej, do kolumny krzeseł obok, prawie, że równolegle do tego w którym wcześniej siedziałyśmy (tylko o jeden rząd dalej). Po 10minutach kogo widzę? Noela siadającego dokładnie za miejscem gdzie ja wcześniej siedziałam. Dzięki Bogu... kopał by, ciągał mnie za włosy, Broń Boże, jeszcze by zaczął się nachylać! Albo kolczyki zdejmować (numer Chrisa). Nie wytrzymałabym. Michelle się śmiała, że głupia jestem. Powinnam usiąśc przed nim i się nim bawić. W chuja, ja przedstawienie chciałam obejrzeć, anie się nim bawić. Już mi wystarczyły jego spojrzenia i chrząkanie kiedy obok niego przechodziłąm. A jak mnie wystraszył! Stałam i czekałam na matkę w przejściu, cała szkołą już poszła w cholere, ja rozluźniona stoje oparta o framugę drzwi i nagle słyszę dziwnu odgłos tuż nad ochem. Coś jak chrząknięcie, ale takie... dziwnie melodyjne i... STRASZNE! Podskoczyłam i upuściłam plecak. Ten się uśmiechnął sam do siebie, dumny. A co on myślał, że go inaczej przeoczę? Dwu metrowego olbrzyma? Który po raz pierwszy od dawna był ubrany całkiem całkiem... tylko ta jego fryzura... niszczy cały efekt. =P

Alanek wygrał jajko czekoladowe, gigantyczne, w loteri. Jakie miny robił, nie chciał iść, hehe, zawstydził się trochę. Hehe. Słodko wyglądał. I wiecie... chciałam przed nim siedzieć, ale gdybym przed nim siedziała, to bym siedziała też przed Noelem... heh... czemu oni tacy nierozdzielni się zrobili? Cóż... nadal się trochę czuje jak idiotka. Po tym jak Noel nam przerwał rozmowę... bo jakoś tak, wyszło, że ich rozmowa jest bardziej interesująca. Zresztą, my nawet nie mieliśmy czasu pogadać o niczym ważnym. Zaczęło się od jego sałatki (cały tydzień pierdolił, jak to nie da rady pokroić tych owoców i ciekawa byłam czy sobe palców nie pociął, hehe), a skończyło na rozmowie o meczu z Noelem. Heh... Do tego Alanek kręci z jakąś laską. Nie kręci by oznaczało, że jemu zależy. To jest bardziej sytuacja, laska jest nachalna, on jest sam, kumple mu trują, więc ją shiftnął. Teraz laska mu w ogóle nie daje spokoju. Skąd wiem, że jemu nie zależy? Bo kiedy Maeve go męczyła, czy on ją na pardzie shiftnię, spojrzał na nią jak gdyby był na innym świecie "zobaczy się" tonem w stylu, wisi mi to, daj mi spokój. Ja już go widziałam, kiedy mu zależało. Oczy mu się świecą, uśmiech nie schodzi z gęby. A tutaj? Kompletna olewka... ale ciągle... trochę zazdrosna jestem, bo to mnie chciałabym by całował... nie żebym się zakochała. Podoba mi się. I tyle ;)

 

16 marca 2005   Komentarze (1)
Czarna-roza | Blogi