I just can't get u out of my head...
Coś cieńko z komentami, ale czego się spodziewać, kiedy mikia pisze o takiej porze dnia (lub nocy) i tyle notek na raz... Pochwalę się pierwszym osiągnięciem, schudłam 3kilo i to nie zaplanowanie i niedobrowolnie, ale się cieszę. Schudłam, bo przez dwa dni miałam głodówke, można to nazwać odtruwaniem organizmu. Jeden dzień, nerwy i egzaminy i weś zjedz więcej niż piskę płatek przez cały dzień... potem trochę moje kurczaka poskrobałam, ale małą porce. A wczoraj... emocje + nie wzięte tabletki na żołądek i nie dałam rady niczego połknąć. Kompletny brak apetytu. No i słodysze poszły w kont, o ja ledwo mam czas na jedzenie tego co muszę, a co dopiero dodatków! Dieta mi się poprostu zmieniła przez ostatni tydzień. Nerwy, egzamin i w ogóle... więcej warzyw mniej fast foodu.
Muszę otwarcie powiedzieć... to jest chyba jakaś paranoja! Chciałabym by do mnie napisał smsa... wiem, że smsów pisać nie umie. Komplementów też nie prawi takich, jakimi zasypywali mnie chłopaki (czyt. Noel + jego kumple) i może dlatego obawiam się, że traktuje mnie jak lalkę. Co jest mało możliwe, bo wczoraj mnie zapewniał, że naprawdę mu na mnie zależy... nawet jeśli łączą nas narazie kontakty czysto fizyczne. Bo nawet kiedy wcześniej rozmawialiśmy, to napięcie było... i to cholerne. I w tych smsach był taki... stanowczy. Może się obawia, że jeśli nie w poniedziałek, to szybko mi się znudzi i znajdę sobie innego... mnie przecież widuje się ciągle gadającą z co raz to innymi chłopakami. Powiem wam jedno... to strasznie uzależnia. Ja mam ochotę na teraz... a tu aż do poniedziałku lub wtorku trzeba będzie czekać... Mój problem chyba polega na tym, że ja uwielbiam być wielbiona. Brać sprawy w swoje ręce, ale brak podrywu to dwie różne sprawy... no dobra, gościu nie jest w tym dobry... chyba tylko dlatego, pozstaje nam pociąg fizyczny ;) A ja myślałam, że taki z niego flirciarz... ale kiedy przychodzi do mikii wielu facetów wymiękka. Szczęśliwi, że w ogóle mają szanse na co kolwiek rozum tracą. Jakby ich gatunek wymierał...
Chyba najsłodziej wyglądał, kiedy mu powiedziałam "Dawno już tego nie robiłam..." a on odpowiedział "Ostatni raz z Noelem?". Panika w jego oczach, te pytania, czy będę go porównywała z chłopakiem, który słynnie z tego, że jest dobry w te klocki. Uspokoiłam go "przecież ci mówiłam, że ja nigdy mu na nic nie pozwoliłam...". Widoczna ulga... Noel, postrach kochanków mikii... Swoją drogą, ciekawa jestem jak on na to wszystko zareaguje? A może nijako? Albo po prostu zakończy zabawę w mamusię i tatusia... chodź nie, jemu się ta zabawa podoba. Dla niego shiftniecie nie jest czymś wielkim... cóż, poniedziałek... cała szkółka będzie trąbić... a ja o 11.30 się zmywam do dentysty. Aż ciarki mi przechodzą na samą myśl, no ale może jakieś znieczulenie od mojego kochanka? hehe, zobaczy się.
I ostatnia wiadomość... nie jestem zakochana, stałam się tylko uzależniona od męskich ust i dotyku...