"im lonely... so so lonely... on my own"...
Poprawiliście mi humor. A jednak jest ktoś kto jeszcze tu zagląda.
Heh... jestem padnięta do granic możliwości i zastanawiam się co ja jeszcze robię przy tym cholernym komputerze. Praca mnie wykończyła i nie wiem jak ja chcę tak co tydzień... ja w piątki już ledwo kontaktuje. Ale cóż, praca to praca.
Dzionek minął nawet nawet. Było kilka scen z Noelem, powstała nowa piosenka o dwóch samotnikach (o mnie i o Noelu, nie pytajcie nawet o co chodzi, za długo by opowiadać). Daniela widziałam kilka razy i moje serduszko wskoczyło na właściwe miejsce, czyli traktuje go znowu jak młodszego kolegę, który coś do mnie ma, a ja czuję wyższość nad nim, bo jestem starsza, bo jestem kobietą i jestem od niego mądrzejsza. No i uczuciowo nie jestem związana. Czyli mogę się nim bawić. Pieprzona feministka. Kiedy staliśmy przed salą od matmy, pierwszoklasiści byli w sali od Irlandzkiego i Catriona mnie woła. Wkurzyłam się, bo oglądałam jak to dwóch moich chłopaków się leje. Chłopak numer 2: Chris, który podobno też na mnie leci, i chłopak numer 3, Ruairi. Chris krzyczał teksty w stylu "a twoja matka... o jak ona umie obciągać" a Ruairi w tym momencie się na niego rzucał z pięściami. Oni są porypani, dwóch kumpli a jak jeden prowokował drugiego... Wracając do tematu, Catriona mnie zawołała, podeszłam ostrożnie do niej (jej nigdy nie można ufać), a ta mnie za rękaw i ciągnei w swoją stronę. "Danni cię woła" patrzę przez drzwi do klasy "czego?" Danni popycha Daniela, tak bym go widziała. "Nie ja, twój chłopak!". Ja z niezmiennym, słynnym, irlandzkim szczerzozębem na twarzy odpowiedziałam "skarbie, my ze sobą nie chodzimy". Catriona w śmiech "Daniel, Daniel, tam jest twój Daniel!". Uderzyłam ją w ramię "suka! siedź cicho!". Ale ci oboje się darli, "Daniel! Daniel!" no to im pomachałam, uśmiechnęłam się do Daniela (kocha cię, kocha!) i weszłam za Catrioną do klasy krzycząc "skończona suka z ciebie", jej odpowiedź "wiem, ale i tak mnie kochasz". I ma rację, bo jej się nie da nie kochać =] Potem przez całą lekcje albo wołała do mnie "Daniel Timmony" albo udawała, że kołysze dziecko. Ten numer z dzieckiem wolę od Daniela, bo to mnie cholernie śmieszy. Potem po szkole wracałam z... uwaga uwaga, Ovenem i Catrioną. TAk... i Daniel nas minął, "daniel, tutaj jest twoja dziewczyna" i łup po łbie. Ode mnie oczywiście. Ja ochrzaniam Catrioną kiedy ta wyjeżdza z tekstem "a ty Owen znasz całą historię z Noelem i Michaelą?" on spojrzął na mnie z tym słynnym, ironicznym, Brutenporckim uśmiechem, "a jak, wszystko mi opowiedział, nawet te pikantne szczegóły". Ciekawa jestem które... tyle ich było ;) Mówiłam wam już, że Owen mnie kocha? Dzisiaj mnie wołał jak wchodziłam na H.Ec., Noel nazwał seksowną suką kiedy ich mijałam, a wszyscy przytaknelli... a potem po raz trzeci wywołana z klasy przez Owena wyszłam i się zapytałam "czego do cholery?" tylko się uśmiechnął, a jego kumpela się wydarła "on cię pragnie!" to niech się wody napije... Noel na mnie spojrzał i Paddy walnął tekst "on też". Ta... i kto jeszcze? Muszę chyba sobie notes założyć. Dobra idę spać, bo ojciec się drze.
=* for all...