• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 30 maja 2005


Kastracja zarośli, przyjaciela głównego...

Nie ma to jak wypuścić rodziców z domu, poświęcić się i zostać z braciakem w domu. Jestem przekochaną córunią, mogłam zrobić awanturę i powiedzieć, że też chcę iść na imprezę pożegnalną Adama(jednej z kucharzy) w hotelu. Ale jakoś mi się nie chciało nigdzie iść. Błąd! Moich rodziców z domu nie można wypuszczać. No już napewno ojca! A jak już, to nie pozwolić mu pić! O to opowieść mojej mamy, co sie działo wczoraj:

Po kilku piwach, tatko zaczał szaleć (jak zawszze). Przychodzi do niego Niki, także po kilku piwach i się pyta, kiedy ja przyjdę na imprezę i czy w ogólę się wybieram. Bo chłopaki się nastawili na kilka "bliższych" tańców ze mną. Ojciec załapał tylko, że chcieli ze mną zatańczyć, a matula była tak dobra i nie tłumaczyła mu już podtekstów. A co on powiedział? No co ten cholernik powiedział? Ja nie przyjdę bo ŚPIĘ!!!!!!! JA NIE SPAŁAM DO 3!!!! Ja Babysittowałam!!!! Co za obciach... Śpie! Już ja mu dałam po łbie, i sam mi dumny o tym rano powiedział! Cóż... żeby to koniec był... Katie się wyrwała

Katie:Ale ona woli wyżych Niki... i starszych!
Corina: no jasne, naprzykład tego jej chłopaka! - idiotki się znowu zalały
Pan Wielki Groźny Ojciec: jaki kurwa chłopak?!!!
Corina: Ten, no, Mc Bride!!!
Pan Wielki Groźny Ojciec: Jaki kurwa Mc Bride??!!!

Oczywiście posługiwał się tłumaczem. Nagadały mu jakichś pierdół, że mnie ostatnio z nim widziały, i w ogóle... Co za suki! Kochane, ale ludu, mój ojciec mało zawału nie dostał! I jak to Pan Wielki Groźny Ojciec, obiecał, delikatnie mówiąć, ze go wykastruje, a mniej delikatnie, żemu jaja pourywa i usmaży na girllu, czy może najpierw usmaży a potem pourywa... Już nie pamiętał (tak tak, sam mi mówił). Potem wypił jeszcze więcej i już ledwo co pamięta (np. to jak znowu zdjął z siebie koszulę i wjechał na wózku z jedzeniem na salę). Właśnie, przeprowadziliśmy ciekawą rozmowę rano. Po tym jak odespał kaca(nie, kacem to nie było, ojciec żadko kiedy na kasa) przyszedł do mnie do pokoju, usiadł na łóżku (w momencie kiedy siedziałam i czytałam książkę i płakałam bo to był taki wzruszający moment) i zaczął, tą strasznie ciekawą rozmowę

Pan Już Nie Taki Groźny Ojciec:jak tam twój chłopak?
Niewinna Córeczka: Przecież nie mam chłopaka.
P.J.N.T.G.O.:Masz masz, jak ma na imię?
N.C.: Nie mam. (Próbująca czytać książkę)
P.J.N.T.G.O. Czekaj czekaj, on się nazywa... Mc Bride.
N.C.:Kto ci tak powiedział?

Wiecie, spodziewałam się tego samego tekstu co zawsze, Jak tam Malcolm, Brian czy jakiś tam Heniek czy Ziutek.

J.N.T.G.O.: twoje koleżanki z pracy. Ile on ma lat?
N.C.: Jest na 5roku. Nie jest moim chłopakiem.
J.N.T.G.O.: Za stary dla ciebie... - on by chciał pewnie bym się umawiała z dzieciakami które jeszcze nie wiedzą co to seks.
(N.C. chciała powiedzieć, że z młodszymi też próbowała, ale ugryzła się w język, zamiast tego powiedziała:)
N.C.: To skończony dupek. On by pewnie coś tam chciał, ale chcieć to on sobie może wiele.
J.N.T.G.O.: To dobrze. Już współczuje twojemu chłopakowi... 

A co ja takiego powiedziałam? Mówi, że mój chłopak ze mna nie wytrzyma psychicznie. Wszystko dlatego, że kiedyś powiedziałam iż obiad to on(mój mąż)sobie sam będzie robił, i już napewno śniadania mu Irlandzkiego nie będę podawać! 

****

Upał straszny, aż dziw! Przecież to IRlandia! Więc Mikia ruszając na poszukiwanie prezentu urodzinowego dla Ash, ubrała obcisłą bluzeczkę na ramiączkach (cholernie obcisłą) i sportowe biodrówki 3/4 nike. I tak było mi cholernie gorąco. Idę sobie, sącze Milkshake'a miętowego (Dzięki ci Bogu! mało się nie roztopiłam) i jedzie sobie śliczna bryczka. Białe cudo. Ten upał spowolnił myślenie, szłam rozmarzona i myślałam o plaży, przystojnych facetach w bokserkach... Lookam nie przytomnie na kierowcę w tym cudzie jadącego w moją stronę. Ja cie... Jakie on miał oczy, jaki usmiech na gębie! Jeszcze nigdy nie widziałam Benniego tak zachwyconego... Napalonego. A ja miałam na sobie tylko obcisłą bluzeczkę, oddłonięty brzuszek i nózki od kolana w dół. Nic wielkiego, ale wiecie... w mundurku atutów nie widać. Samochód załadowany, Donal, Owen i ktoś jeszcze na tylnych siedzeniach. Ale żaden nie miał takiej miny jak on. Bosh, już dawno żaden facet tak na mnie nie spojrzał. Normalnie takiego Szczezozębu dostał, że myślałam iż mu te biały zęby(kolejny co nałogowo wybiela) wyjdą i zatańczą kankana na idealnie białej masce samochodu. Idę sobie dalej ulicą, zadowolona z siebie, jedzie samochodzik, skądś go znam... To Duffego nowy! Wiem, bo Duffy zagwizdał przez otwarte okno, i dostał od Noela łokciem. Ten się uśmiechnął (już dawno stracił kontrolę nad swoim szczezozębem), ale zgrywał twardziela i wpatrywał się w komórkę. A Duffy co? Zatrzymał się samochodem na środku ulicy, i Damian jadący z naprzeciwka też się zatrzymał. Dopiero wtedy skojarzyłam, że jest pora lunchu! Sean siedział u Damiana na przednim samochodzie, gdy mnie zauważył to odrazu się zerwał i próbując nie okazywać tego za bardzo, machał na Noela, że sobie idę spacerkiem. Bawiłam się słomką i spojrzałam na Seana. Uśmiechnął się zawadiacko i sobie poszłam. Noela nie potraktowałam spojrzeniem. Seanowi jednak ładnie w khaki, ale niktn ie pobije Benniego... Kurwa, na serio go shiftne dla tego samochodu!!! Szkoda tylko, że Alana nie spotkałam... heh. Ale już w środę ;)

Spotkałam Char z dziewczynami, ale zaraz potem gdzieś mi zniknęły, co po wczorajszym humorku jeszcze bardziej mnie zdołowało... Ale potem, po spotkanku samochodowym z "Dawcami Organów" jak mówi mój tatulek, Char mnie dorwała. Olała swoje kumpele i stałyśmy i gadałyśmy. One poszły do kosmetycznego (Emma nie za bardzo mnie trawi, kiedyś na serio mnie nienawidziła, ). Opowiedziałam Char o mojej rozmowie z ojcem. "Jak Noela spotkam to mu powiem!". Hehe, gosciu już nie żyje. Gdybym była nim, to bym się bała. Już nie mogę się doczekać dyscko, plan jest taki, że gwałcimy wszystko co się rusza i jest płci męskiej, a potem obliczamy która sziftnęła więcej chłopaków. Tak robią faceci (nawet jeśli sie do tego nie przyznają). Tak... Ruszamy na łowy! Hehe. Idę lepiej się kuć =*

30 maja 2005   Komentarze (4)

czasem tak bywa... że jest źle, że czasem...

Źle mi jakoś... rodzice na imprezie, braciak już śpi, a na gg nikogo... Akurat teraz kiedy potrzebuje by z kimś pogadać. Samotność... to boli. Heh... uświadomiłam sobie, po raz kolejny, że ja nie mam tutaj nikogo bliskiego. Z Hanną potrafię rozmawiać o wszystkim, tylko nie o mnie. Nie o prawdziwej mnie... o tej mikii której podoba się Alan. Tej mikii która lubi Chrisa, nawet jeśli to debil (czasami). Ona nie do końca mnie rozumie... czuję się opuszczona i samotna... Mam tyle koleżanek, ale nikogo bliskiego... Internet zastępuje mi prawdziwą przyjaciółkę... Nie źle napisałam. Internet pozwala mi rozmawiać z przyjaciółkami które mam w polsce, ale to nie to samo... Kto przytuli kiedy jest źle? Wakacje... jedyny okres kiedy jestem z ludźmi z którymi rozumiem się bez słów...

Teraz jest Adrian... na gg... jak na wołanie o pomoc... on zawsze jest, kiedy go potrzebuje... Jakby wyczuwał moje myśli... nie puszczałam do niego strzałek, niczego nie pisałam... Po prostu się pojawił. Teraz to ja jemu pomagam... co on by bezemnie zrobił? Mam nadzieję, że zrobi wreszcie to o co go proszę od dawna... Wystarczy, że ją poprosi o pomoc, że jej powie, że ją kocha... Ona mu pomoże... tego jestem pewna.

Co do Alana, to macie rację... to zachcianka. To nie miłość. Jego kocha dziewczynka w mojej głowie, siedząca w kąncie pokoju. Takich dziewczynek jest wiele, przychodzą, odchodzą... a nie które okazują się echem mnie. Ta chyba nie jest... a może będzie? Zauroczenie... i tyle. Faza, która pewnie kiedyś minie. A może to cień? Cień tamtej dziewczynki która kochała Noela? Nie... ona wydoroślała, i stała się mną...

Dowartościowywałam się przez ostatnie dwa dni. Na czaterii rozmawiając z róznymi chłopakami. Zostawało wysyłane zdjątko, a faceci miękli... jeden po drugi chciał numer gg, nie dawał mi odejść od komputera. Cholerni wzrokowcy. Jest jeden, z którym może jeszcze w przyszłości pogadam. Jest jeden, który mi się cholernie spodbał (kamerka, też ze mnei cholerny wzrokowca). Fajnie się gadało, ale podczas drugiej rozmowy poczułam, jakbym mu się narzucała. Trudno... skoro tak, to naraska. Oczywiście zaprzeczał, ale zamknęłam okno. Już mu nie zależało by znowu napisać. Mi pewnie też by nie zależało... Jedno jest wiadome, jego strata ;) Ładny był, ale ładnych facetów na tym świecie wiele.

Wykułam dzisiaj trochę historii, ale coś ciężko będzie. Nie wykuje wszystkiego przed egzaminami. Zresztą, gdyby nie rodzice to pewnie wisiałyby mi wyniki. Byle dostać B. Ale nie, mamusia chciałaby A'sy. Nie żeby jakaś presja była, ale wiecie... później pewnie będą komentarze w stylu "mogło być lepiej". Heh... Humorek co raz bardziej się jebie, cieszę się tylko, że Adiemu pomogłam. Zadzwonił do niej... i teraz powinno być lepiej... Kocham was wszystkich, chodź was coraz mniej. Dziękuje, że jesteście ze mną. =*

30 maja 2005   Komentarze (3)
Czarna-roza | Blogi