• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 28 października 2005


Felieton by my mother :] famous Katarzyna...

Eureka, znalazłam! Nie jest on, jak się okazało na temat halloween, tylko balu przebierańców podczas karnawału. Ważne jednak jest to, że jest o przebieraniu się i jest genialny (jak wszystkie felietony mojej matki). Zresztą przeczytajcie sami, a jak będziecie chcieli, to od czasu do czasu umieszczę odrobinę geniusza by my mother :]

Bal karnawałowy to nie zawsze musi być droga impreza na 100 par z nieśmiertelnym tatarem, flakami i kotletem z pieczarkami. Grupa przyjaciół może wspólnie wynająć salę lub jej część, zorganizować sobie ulubioną muzyczkę (w tym dopomoże starsza latorośl) i ustalić co kto przygotowuje do jedzenia. Koszty naprawdę nie muszą być kosmiczne. Wiem, bo sama nie raz w czymś takim uczestniczyłam, ostatnio na krótko przed urodzeniem mojego syna. Ustaliliśmy, że będzie to zwariowany bal przebierańców. To dopiero było wyzwanie. Ze mną była sprawa prosta, w dziewiątym miesiącu ciąży mogłam przebrać się jedynie za bałwana , ale co wymyślić dla męża? Razem z dwoma koleżankami wybrałyśmy się do teatru (było to w Koszalinie), do Pana Kazimierza w łaskę, żeby nas poratował. Nie zawiódł , po godzinie przeszukiwania kostiumów znalazł coś odpowiedniego. Sprawa była o tyle skomplikowana, że nasi mężowie są słusznej postury, a aktorzy w teatrze w znacznej większości albo niżsi, albo szczuplejsi. Do dyspozycji miałyśmy kostium mnicha i księdza, dla koleżanki sukienka księżniczki. Cóż było robić, wzięłyśmy. Rysiu ( mój mąż) postanowił, że mnicha przerobi na Araba  i jakoś to będzie. Poczernił sobie wąsy i brwi, na głowę założył arabską chustę (taką czarno-białą), a do pasa przytroczył sobie miecz-zabawkę, zupełnie jak prawdziwy. Przebranie było imponujące.  Do taksówki wsiadłam pierwsza, bo Rysiu pobiegł jeszcze wyrzucić śmieci. Czekam na niego, a tu kierowca zagaja: - Nieźle Pani tego Araba wychowała. Wie Pani oni do pomocy wcale nie tacy chętni. A to mąż?- pyta. Coś mnie podkusiło i powiedziałam, że to tylko znajomy rodziców przyjechał w odwiedziny. Usłyszałam:

To co, kroimy Araba i dzielimy się po połowie, gdzie chcecie jechać?- na to wszedł właśnie mój mąż i po polsku wskazał kierunek kursu. Taksówkarz mało nie dostał zawału serca, dobrze, że tego miecza nie widział, bo by nie przeżył.

Wreszcie dotarliśmy do pubu, gdzie byliśmy umówieni. Na miejscu byli już prawie wszyscy, coś nam nie pasowało, ale jeszcze nie wiedzieliśmy co. Wchodzimy i z niedowierzaniem widzimy całą salę znajomych przebranych za koty. Jedna z koleżanek zapomniała powiadomić nas o zmianie planów . Ponieważ wszyscy mieli dylemat w co się przebrać, ukierunkowali pomysł na koty właśnie, duże, małe, czarne, rude, grube, chude, ale koty i nic więcej. Przezabawna sytuacja, wyobraźcie sobie tańce, cała sala pełna kotów, a na środku bałwan, Arab, ksiądz i księżniczka.

Trzy tygodnie później, podczas porodu mojego syna, kiedy akcja stanęła w martwym punkcie i groziło mi długie oczekiwanie na rozwiązanie, żeby odgonić złe myśli, zaczęłam opowiadać o tamtej nocy karnawałowej. Tak się z położnymi śmiałyśmy, że aż lekarz przybiegł (pewnie myślał, że potrzebna pomoc psychiatry) i sam po chwili się śmiał. Nagle akcja ruszyła i za pół godziny na świecie już był Wojtek.

Jeszcze raz życie okazało się najlepszym scenarzystą, a śmiech lekarstwem na wszystko.

28 października 2005   Komentarze (2)

Halloween

Troche mnie już tu nie było, ale nie ma o czym pisać. Dzisiaj wyjście wieczorem na dysco, w końcu to halloween, a mnie jakoś nie chce się iść. Będzie fajnie, co nie? Tylko, że ostatnio co raz bardziej brakuje mi prawdziwych przyjaciół... kumpli mam i kumpelki, ale prawdziwych przyjaciół? Żadnych. Nikt nie zna mnie tak naprawdę, nikt nie rozumie do końca. Doła łapie i tyle... prawda? Heh... za to niedziela zapowiada sie ciekawie. Modelowanie :] Ciekawa jestem kto będzie robił za pana młodego, Aruś, KRzysiu czy może jakiś inny facet którego kobiety zmusiły do modelowania?

Ay próbuje się uśmiechnąć, ale tak na serio, to najchętniej zostałabym w domu. Niby jestem lubiana, niby od tygodnia wszyscy mi trują, że muszę jechać, że będzie super, że będzie się bawił cały rok! Ale jakoś, brakuje mi osoby której na serio by zależało... wiecie jak to jest czuć się samotną w tłumie? Brakuje mi kogoś, z kim mogłabym porozmawiać o czymś innym niż plotki w szkole, kto z kim i jak, o plotkach z pracy. Ktoś komu mogłabym powiedzieć jak się czuję, kto by przytulił i zrozumiał bez słowa. Brakuje mi osoby której mogłabym powiedzieć, "kofam cię", a nie tylko pisać to na gg moim kochanym dziewczynkom. Brakuje mi faceta i przyjaciółki... heh... znowu się kurna zdołowałam! Dlaczego te osoby mi najbliższe, są tak daleko? Heh..

Dobra, lepiej pójdę okiełznać perułkę. Nie moi kochani, z powodu braku kostiumu nie idę jako sexowny vamp ani jako gothka. Nie moi drodzy, idę jako ruda wersja własnej siebie! Jak znajdę to umieszcze felieton z Tygodnika Siedleckiego mojej mamy, na temat halloween kiedy moja matka była w ciązy z moim braciakiem. Chyba jeszcze nigdy się wam nie chwaliłam jak utalentowana jest moja mamuśka, czas się pochwalić. Obiecuję, że umieszcze owy Felieton w następnej notce :] ;* 4all

28 października 2005   Komentarze (1)
Czarna-roza | Blogi