• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 31 października 2005


Wino i zapach faceta... tego mi trzeba :]...

Słońce za oknem bawi się w chowanego ze słońcem, Hide and seak... Uśmiecham się sama od siebie, do swojego odbica w lustrze, do kryształowego kieliszka wypełnionego do połowy winem Rose. Wino rozpływa się po jezyku, przyjemnie pieści zmysły. Jestem szczęśliwa. W tym momencie, w tej chwili, w tej sekundzie. I cóż, brakuje mi kogoś kto weźmie za rękę, kto delikatnie pocałuje w usta, kto nachyli się i wyszepcze do ucha kilka słów. Brakuje mi JEGO, tego który gdzieś tam stąpa stopami po ścieżkach życia i jeszcze nie wie, że kiedyś wpadniemy na siebie.

"Don't let it go away, this feeling has got 2stay..."

Wczorajszy dzień był... przemiły. Praca i zapierdalanie jak głupia, bo pewna panienka o imieniu Paula Green nie przyszła do pracy, nie zadzwoniła nawet by powiedzieć, dlaczego nie może przyjść. Nic. Nawet jednego "przepraszam". I co? Mikuś zamiast układać kwiaty w wazonach i stroić salę, ganiała jako kelnerka na bar foodzie. Ale co tam, nic nie było wstanie zniszczyć mi humorku. I było miło... a pokaz sukień wieczorowych i ślubnych, jeszcze milszy. Już dla samego przymieżania kiecek było warto. Po raz kolejny poczułam się jak księżniczka. I ten wzrok, to westchnienie na ustach mężczyzn kiedy wyszłam na wybieg w ciemnobordowej sukni ze sznurowanym gorsetem, z rozpuszczonymi włosamii i szalem na ramionach. I co raz to inny przystojny facet biorący mnie pod rękę i prowadzący mnie po schodkach. Co raz to inny grający role mojego partnera, pana młodego, chłopaka... mojego mężczyzny. Marcin, Kris, Ciarin... Oj, było cudownie. Potem wysokiki kieliszek w dłoni i różowy szampan, kolejny kieliszek i pomarańczowy szampan z mini kanapeczką w ręku, z truskawką oblaną w białej czekoladzie (mniam). I na koniec drink postawiony przez Krisa, bacardi z 7upem (mmmm... im luvin it).

"..if you were ment to be my lover..."

I te oczy na zakonczenie wieczoru, te ciemne oczy zasłonięte szkłami okularów. "Wolę go w okularach, wygląda tak... doroślej". Szkoda, że się nie zgadzam z Orlą. Zasłonił te ciemne dwa węgielki, zasłaniając moje zauroczenie. Cóż już go nie ma. "On woli starsze dziewczyny, co nie?". Tak mamo. Jak to jest, że matki tak strasznie często mają rację? McBride był przystojny, ale jakoś tak chamsko przystojny (ie. był chamem i był przystojny), Aaron jest taki... niewinnie przystojny, ale leci na starsze laski? Tak mamo. Aż mnie dziwi, że na nie zwróciłam uwagę. Nie jest on facetem na którego uwagę zwróciłaby Mikuś. Nie jest on facetem z którym bym flirtowała nie po to by mieć ubaw, tylko po to by go zdobyć. A jednak, przez jakiś czas tak strasznie chciałam by był mój. Cóż... jeszcze wielu takich facetów będzie. Taki los biednej Czarnej Róży...

A paznokcie u nóg, pomalowane na mleczny kolor świecą się ślicznie. Wino smakuje bosko, a na zewnątrz widok obdrapanego drzewa doprowadza mnie do szału. [Uśmiecha się złowieszczo] Kupie strzelbę i odstrzele łeb następnemu jeleniowi który będzie sobie czyścił rogi na moim drzewie!!! Na moim, małym, młodziutkim, biednym drzewku...

31 października 2005   Komentarze (4)
Czarna-roza | Blogi