dylematy panni Mikii
Siłownia, prawie, że 5km. Dałabym radę i więcej, ale matka już po mnie przyjechała, więc do domu trza było iść. Jejku jakie to fajne uczucie xD
Siłownia, jak to siłownia, wypełniona lokalnymi przystojniakami. W tym jak zwykle Jasonem. Ha! śmieszne, ale mnie widok ich ciał wcale nie rusza. Słuchawki na uszy, zamknięte oczy i idziemy. Tak fajniej, tak przyjemniej. Uciekam na kilka chwil od świata, w myślach przemieżam drogi i pola, wrzosowiska i wgórza. W uszach dudni muzyka. Nie poddam się :D Będę chodzić codziennie xD i co raz więcej kilometrów, co raz więcej kalori.
Moj kochaś pisze, że tęskni. Też tęsknie. Od czasu do czasu powie, że kocha. Rzadko i tylko kilka razy. Ale za każdym razem znaczyło to dla mnie aż tyle. Bo u niego to nie od tak rzucone, kocham cię. Na codzień, na każdym kroku, przy przywitaniu, przy pożegnaniu, przy pocałunku. Dla niego to trudne.. dwa słowa, a aż tyle. Bo to z tych co o uczuciach wstydzi się rozmawiać. W ogóle to przy mnie mówi, że czuje się jak młody szczeniak. Wszystko odkrywa na nowo. Jak mu powiedziałam, że gdzieś tam w środku, zawsze jest myśl... czy inne nie były lepsze, czy ja czegoś gorzej nie robię... Na co on, że czasów przedemną nie pamięta. Że dopiero teraz wszystko smakuje tak jak smakować powinno, jak ambrozja ze złotego kielicha. Czuję to samo... i kocham, kocham straszniście.
Dylema... 8 i 9festiwal rockowy. 200euro za bilet. Mark nie jedzie. Cała moja paczka jedzie. Nie wiem, czy chce mi się bez niego jechać. Jakoś tak... to nie będzie już to. Bilety trzeba już kupić jutro lub w piątek. I co ja mam zrobić? Jechać... nie jechać? A potem żałoważ, kiedy inni będą opowiadać? No to jechać? I siedzieć w namiocie i tęsknić? Przed oczami migające całujące się pary, a ja... sama? Odganiająca napalonych świrusów? Kto mnie przed nimi ochroni. Kto przytuli w nocy, siedząc na trawie pod gwiazdami? Nie może... rozumiem powody. Może za rok... Tak, może za rok. Razem. Nie wiem... Naprawdę nie wiem... Rodzicom też się nie uśmiecha, że ja sama. Bez niego. Bo ostatnio to gdzie kolwiek mogę, ale z nim. Bez niego, już nie tak dobrze... Dziwne, a ja kiedyś się bałam, że mnie nigdzie z nim nie będą puszczać xD