• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 18 marca 2007


to się nazywa pech...

Powiem wam jedno, szczęścia to ja nie mam. Przynajmniej nie w tym miesiącu. Na Patryka miały być imprezy, igraszki, alkohol i szaleństwo. Mark ma wolną chałupe, a my tygryski wiemy co to znaczy ;) Cóż... Mikuś ma okres. Gdyby już działał według pigułek kończył by mi się już wczoraj. Że jeszcze tak nie jest, zaczął mi się wczoraj. Więc żadnych tam zabaw poważniejszych nie było w umowie. No ale to jeszcze tam można przeżyć. Dwa tygodnie rozłąki, ale co tam, jak się kocha to się poczeka. Tylko, że drugi dzień okresu, czyli dzisiaj, to była czysta tragedia. Cały dzień był tragedią. Słabo mi było, mdliło mnie cały dzień i w ogóle wszystko bolało. Na przeciwbólowych od rana, ale nie ma mowy o łóżku! Letterkenny i parada i drobne zakupy z rodziną, które tak naprwdę miałam w d.... Chciałam już tylko wracać do domu. Mieliśmy imprezować, nie imprezowaliśmy. Głównie dlatego, że ja cierpiąca. Wieczór spędziliśmy u mnie. Zrobiło się gorąco i poszło źle... Jestem beznadziejna tyle wam powiem. Nie potrafię zaspokoić własnego chłopaka... Nie podziałało, zrobiło się chłodno i sztywno. Po raz kolejny, moja wina. Odsunęłam się od niego, próbując powstrzymać łzy. Zagryzając wargę, wkurzając się jeszcze bardziej na siebie za te łzy, za te przewrażliwienie, za to, że mi nigdy nie wychodzi... Chciałam dobrze, wyszło tragicznie... Może po prostu jestem chodzący antytalent? Bo czy to naprawdę, można wytłumaczyć brakiem doświadczenia? A nawet jeśli, to w tym momencie wkrada się w myśli "ze starszymi pewnie było mu lepiej.." i nie ważne, że powiedział, że z innymi mu nigdy nie było lepiej, że nigdy nie był tak szczęśliwy.

Źle mi... A fakt, że nie przytulił i nie powiedział, nie martw się i nie pocałował tylko pogorszył sprawę. Bo zaczęłam się trząść, potem kiedy już wtuliłam się w jego plecy, kiedy siedział na brzegu łóżka (udając) czytając wiersz napisany na plakacie narysowanym przezemnie. Winił siebie, choć niepowinien... Żadne z nas nic nie powiedziało. Teraz żałuje, że milczałam... Tymbardziej zbiera mi się na łzy...

Heh...

18 marca 2007   Komentarze (4)
Czarna-roza | Blogi