Ale się porobiło... mam namieszane w głowie. De ja vu? I to jeszcze z Doma kumplem... Kiedy zapytałam się Ruairiego, co uważa o Amandzie i Pauli, o tych skończonych dziwkach, o jestem ciekawa co faceci uważają na temat ich urody napisał "coś ty! ich uroda jest niczym w porównaniu z tobą..." świetnie... już się odwarzył mi to wyznać. To co i tak wiedziałam od pijanego Doma i Ciarana, że on na mnie leci. Świetnie... ale szczerze... po głowie mi krążą teraz myśli, że może by tak... gdybym to ja go zbajerowała, tak jak Daniela we śnie, to mogło by być fajnie. Gdybym to ja była tą ostrą... sama nie wiem... już mam namieszane w głowie. Przyjaźń między kobietą i męższczyzną na serio jest niemożliwa... I jeszcze do tego ta rozmowa wczoraj z Domem... teraz mam dwóch na sumieniu i tego skurwiela i jego brudne spojrzenia. Kochana kobieta, a czasem ma się ochotę po prostu pozabijać wszystkich facetów za te ich porąbane uczucia...
Z pracy się wcześniej zwolniłam, bo to przecież Święta i trzeba coś z nich mieć. Biegiem wróciłam do domu i wskoczyłam w beżową miniówę z odjazdowym paseczkiem, jasno brązową bluzkę z napisami, długi płaszczyk który się kończył trochę za spódnicą i białe buciorki do kolana. Wyglądało to... extra ;) Efekt jak nigdy do tąd. Mówię wam, jeszcze nigdy tak faceci się na mnie nie gapili. Najpierw idąc w górę ulicy, spotkałam Alana który nawet nie czekał aż się na niego spojrzę, od razu się wydarł. Próbował patrzeć na mnie, ale jak to facet, nie mógł się opanować, wzrok wędrował od pasa w dół.
Smsowałam z Hanną, bo mi napisała, że jest pod Copem, ale pod Copem były straszne tłumy już widziałam z daleka. Idę sobie i widzę gościa, w extra bluzce z długim rękawem. Normalnie bajerancka, w moim ulubionym odcieniu niebieskiego, z napisami "fcuk me" i parką... hehe, coś akurat w stylu Ruiariego. Owy gościu się odwrócił i hehe, był to Noel. Nie wiem kto był bardziej zaskoczyny drugą osobą i to do tego tak dobrze ubraną. Wizarzyste sobie sprawił, czy jak? Bluzka po prostu... cholera, szkoda, że to na nim. On walnął tekst "look at her" wtedy jeszcze nie wiedziałam, czy może będzie sobie jaja robił, bo mam na sobie miniówę czy wręcz przeciwnie. Wtedy dostałam smsa od Ruairiego w którym było zdanko po polsku o... że tak powiem, penis był w roli głównej i czy mu kumpel dobrze powiedział co to znaczy. Oni to są chorzy...
Mówię wam, wzrok facetów wędrował za mną wszędzie. Po orkiestrach (Maladof wygrało jak co roku, oni to są depeściaki ;] ) poszłyśmy się z Hanną przejść. Tak w w dół i w górę ulicy, Boże jakie do Dungloe jest chujowo małe... Oczywiście przeszłyśmy obok Noela, Hanna zaczęła się śmiać a ja nawet nie starałam się słuchać tego co o mnie gada. Hanna do mnie "ty, słyszałaś?" ja to skomentowałam "skurwiel z niego i tyle" ale się roześmiałam, nie byłam wkurzona, muszę wam powiedzieć, że podobało mi się to. Nawet mnie nie wkurzył jego tekst "oh my girl looks jst great 2da, doesn't she?". Może dlatego, że spodziewałam się iż będzie chamski, a tu proszę. Gapił się, uśmiechał i prawił same komplementy. Nazwał mnie swoją dziewczynką ale się już przyzwyczaiłam, że on uważa iż każda ładna laska należy do niego, no nawet jeśli nie każda, to przynajmniej ja. Kilka razy obok nich przechodziłam i za każdym razem z Hanną gadałyśmy o tym jak to miałam shiftnąć Ruairiego, albo Doma. On i tak pewnie nie ma zielonego pojęcia kim oni są, ale niech poczuje się zagrożony bo już dawno nikt nie rozpuszczał o mnie plotek, że ja z kimś, hehe. Uszki mu strzykały, że łoj! Zazdrośnik w takim razie. Pierwszy raz od dawna nie usłyszałam od niego złego słowa o sobie. Nie było, patrz na tą sukę, tylko patrz na tą ślicznotkę, nie było patrz jak macha biodrami, było patrz na jej długie nogi... Dziwne... na prawdę dziwne... i ani nuty sarkazmu... może się naćpał, a może to dzień dobroci? W końcu to Wielkanoc.
Wracając do tematu facetów tak ogólnie, wszyscy faceci których jakoś znam i kiedyś, chodź raz znaleźliśmy się w tej samej sali przez kilka sekund, powiedzieli mi Hi i wielu zagadało. Wiele razy zastanawiałam się "kto to jest do cholery!", cóż przynajmniej oni mnie pamiętają... Spotkałam też Daniela, który mnie nie poznał. Siedziałam na mórku i spódniczka jeszcze bardziej mi podjechała, spojrzał na mnie i powiedziałam "Yes Daniel" a on oczka. "O heya" usiadł obok mnie i pogadaliśmy. Nawet on się wgapiał w moje nogi, hehe. Tak apropo to śnił mi się dzisiaj w nocy... całowaliśmy się. A raczej to ja tego pragnęłam, chodziłam i się kręciłam w okół niego ale ciągle ktoś nam przeskadzał. W końcu sobie poszłam, a on po chwili mnie znalazł. Zapytał się, dlaczego sobie poszłam. I tak jakoś go zakręciłam, że go pocałowałam. Spojrzałam dzisiaj na niego i sobie pomyślałam, że nie... za młody gościu dla mnie jest. Ruairiego też nie shiftnę chodź chyba robię mu nadzieje... w końcu przez ostatnie kilka dni ciągle ze sobą smsujemy... ale to on zaczyna. Chodź kilka razy pierwsza wysłałam smsa... ale to dlatego, że go lubię, zawsze ma powalone pomysły i nigdy nie jest nudno. A to, że mu się podobam... wielu się podobam, jak tak dalej pójdzie to nigdy nie znajdę sobie kumpla, bo oni od razu robią sobie nadzieje, na coś więcej... Około 19, czy to może była już 20, spacerowałam sobie do domciu bo Hana już do domku pojechała i co w samochodze jechali jacyś młodzi to albo na mnie trąbili albo do mnie machali. Ross wysłał mi całusa i dostał po łbie od Gemmy jego dziewki, ale miałam ubaw. A potem już pod domem, zobaczyłam jak jedzie samochód o kolorze do którego się już przyzwyczaiłam i już nie powoduje u mnie ruchy wymiotnych. Pomyślałam, sobie że śmiesznie będzie. I było. Duffy zaczął wyć klaksonem, a Noel zaczął mi wysyłać całusy i gwizdać przez otwarte okno, mrugnęłam do Duffego kiedy ten się na mnie spojrzał i mało nie wjechał na murek. Uwielbiam tak go zaskakiwać. Teraz wyją mi pod domem, i w górę i w dół. Pewnie zaraz ulukują się w pubie, zaleją w trupa i ciekawa jestem jak wrócą do domu... Bo policja zawaliła już drogę do Brutenportu i sprawdzają każdy samochód (Chrisa ojcowi wczoraj zabrali prawo jazdy za jeżdżenie po pijanemu =] ) . Jak będę miała późne telefony, może nawet sex phony to wiadomo, że to od Noela. Jakoś tak na mnie lookał, jakby się na serio napalił. Chyba za dużo wziął w żyłe... hehe.
Poszłam do kościoła na msze o 21. Jedyne światło padało ze świec, tego mi było trzeba. Wyciszyłam się i uspokoiłam duchowo. Naładowałam się pozytywną energią na następny tydzień. W kościele łatwiej się myśli. Ja myślałam o całej tej sytuacji ze mną, Domem i Ruairim. Dom nawet nie ma na co liczyć, nawet jeśli zrobiło mi się go żal, bo rzeczywiście to nie fair, że taki Niki ma rwanie, chodź jest mały jak cholera(ale słodki ;]) a jego laski mają dosyć u nas w szkole. Mają go dosyć, bo po pijanemu zgadał do Elaine a tu ma taką reputację wyrobiła, że mają go za żałosnego dupka. Ale cóż ja poradzę, nie jestem Matka Teresa co nie? Za to Ruairi... z nim to zupełnie inna sprawa. I jest przystojny i umie się ubrać i jest o czym z nim pogadać. Może go shiftnę, może jutro jeśli go spotkam, a może za tydzień jeśli pojedzie na dysko. A może nigdy bo to całe zafascynowanie mi minie. I potem pewnie znowu będę żałować, tak jak to było z Seanem. Często nie doceniamy tego co mamy, do póki tego nie stracimy. Hmmm... to jest prawda, ale skoro tak, to może dlatego Noelowi tak odbiło. Stracił laleczkę... biedaczysko =P
Jutro rano śniadanko, pyszne, tuczące, zawierające tyle kalori, że gdyby je policzyć, nie jedną dziewczyne w bulimie by wpędziło. Ale ja kocham takie śniadanka, o ile jadane tylko 2 razy do roku. Potem do pracy, bo kościółek dzisiaj zaliczyłam, a po pracy do miasta bo się umówiłam z Haną. Ominie mnie parada i mistrzostwa orkiestr, ale cóż, już powiedziałam, że będę pracowała. Zawsze trochę kasiorki ;)No ale ja zapomniałam życzyć wam "Wesołych świąt, Mokrego jajka i smacznego śmingusa Dyngusa" którego w Irlandii brak. Ach te kochane polskie tradycje...