• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 07 kwietnia 2005


Where is my Prince Charming?

Pada... łzy nieba uderzają o szybę, wiatr wieje, jakby chciał poderwać do góry, wszystko co do ziemi przyszpilone musi być. Spojrzałam teraz przez okno w skosie ściany, niebo przed chwilą czarne, teraz jest szare... Nie, nie jest szare. Jest białe, z niebieskimi smugami i szarymi chmurami. Jest piękne i... uśmiecham się. Obok leży pudełko lodów miętowych, których jeszce nie skończyłam. A więc nie jest jeszcze ze mną tak źle. Próbuje je skończyć od kilku dni. Chmury tak szybko płyną... tak samo szybko jak moje życie. Samotność mnie dobija, chyba pójdę i schowam się pod koc. I będę udawać, że nie jestem w domu sama. Udawać, że nie czuję się samotna. Schowam się pod dużym kocem w kratę i przytulę misia. I wyobrażę sobie, ze to mój książe. Książę który kocha bezgranicznie, który marzy o mnie po nocach. Książe, który po tym jak mnie znalazł już nigdy mnie nie opuści... z dnia na dzień obawiam się co raz bardziej, że Książe zginął w nieznanych okolicznościach i nigdy nie przybędzię, a ja... ja nigdy nie znajdę w tłumie jego twarzy. I nigdy nikogo tak na prawdę nie pokocham. Bo Książe, nie żyje... i książe już nigdy nie przybędzię... Na zawsze sama... bez księcia... Misio ma mnie już chyba dość, tak samo piesek... każdy ma mnie dosyć po jakimś czasie...

Znowu czuję się jak poplamiona suknia... Wspomnienie do którego nie chce się wracać... A wszystko chyba spowodowane tym, że z Gemmą już jest krytycznie źle. Siedzimy obok siebie, a od początku tygodnia, nie wymieniłyśmy nawet jednego zdania. No może... ale to było taka na siłe próba, nawiązania kontaktu. Którego nie ma. I te uczucie które mnie zjada od środka. Uczucie za które siebie sama nienawidzę... To, że próbuję się podbódować psychicznie jej kosztem. Że mówię sobie, iż ja mam więcej znajomych niż ona. Że jestem w jakiś sposób od niej lepsza... że jestem ciekawa... że ludzie mnie lubią... że mam poczucie humoru...  że lepiej dogaduję się z ludźmi niż ona... że nie jestem taka głupia... że... że dużo straciła kiedy mnie odepchnęła. Ja jednak mam niską samą ocenę... kiedy z kimś się zakolegowuję, automatycznie zaczynam wierzyć, że się tej osobie narzucam... tak nie jest... wiem, że nie jest... ale pytanie gdzieś tak głęboko siedzi... dlaczego... dlaczego ja nie mam bliskiej przyjaciółki? Ale za to... mam kumpele i kumpli, którzy zapełniają mi tą pustkę, przynajmniej częściowo. I w szkole nie czuję się sama, bo zawsze ktoś zagada, siądzie obok, kiedy chcę uciec od Gemmy. I ona wtedy zostaje z Dominickiem... albo innym chłopakiem, który się spóźnił do klasy i wszystkie inne miejsca są zajęte.

Sposób nawiązania ze mną kontaktu Conora, chłopaka Debbie, i Chrissego, chłopaka Siobhain.

Chrissy :Shiftniesz Ruairiego?
Ja: Nie.
Conor: A shiftnęłabyś Chrissego gdyby nie chodził z Siobhain?
Ja:Nie.
Chrissy: A Conora gdyby nie chodził z Debbie?
Ja:Nie.
Chrissy:To jesteś lesbijką?
Ja: Nie, jestem biseksualna.
Chrissy:Acha...
Conor:...
Ja: Żartowałam!
Conor: To którego z nas najchętniej byś shiftnęła?

Faceci... czy oni wszyscy myślą, że cały świat na nich leci? Ale kontakt został nawiązany i z Chrissim miałam przyjemną rozmowę na Hiście, za co dostałam moją własną linijką po głowie od Siobhain. Powiedziała, że Chrissy ma karę i żadna dziewczyna nie ma prawa się do niego odzywać. Chciałabym mieć chłopaka, którego bym trzymała pod pantoflem tak jak ona... Chciałabym mieć faceta... oj chciała...

P.S. Adam z Char się zeszli... zazdroszczę jej, zazdroszcze jemu. I to nie jest plotka, oboje mi to osobiście powiedzieli. Ona kilka dni temu. On... dzisiaj na Irlandzkim, kiedy razem poszliśmy do sali od Artu. Oboje są zakochani, a on jej wybaczył... Szczęściara... zazdroszczę jej tych telefonów o 4nad ranem, za które Adam dostał ochrzan od matki... Zazdroszcze mu, że ma do kogo dzwonić...

Chyba łapie doła... dobrze, że rodzice nie długo do domu wracają. Nie lubię być w domu sama...

 

07 kwietnia 2005   Komentarze (3)

Dramat który w mych oczach, zamienił się...

Dzisiaj szkoła, specjalnie dla mnie, odegrała przedstawienie. Przedstawienie, którego głównym punktem kuliminacyjnym była reakcja mojej osoby, a aktorami wszyscy ci, którzy w jakiś sposób podkreślili to, że wiedzą iż ja chodzę z Ruairim. Miałam z tego ubaw, Ruairi też. Nawet planowaliśmy, w jaki sposób publicznie ze sobą zerwiemy. Co do aktorów, to muszę powiedzieć, ze zawielu dobrych aktorów, to my w szkole nie mamy.

Noel zagrał smutnego pajacyka. Gdy tylko na niego spojrzałam, przed oczami miałam pajacyka o bladej cerze, i czarnych rozmazanych od łez kreskach. Pionowych, wzdłuż oczu aż do jego idealnych kości policzkowych. Ale nie oszukał mnie. Łzy były sztuczne, makijaż nie dopracowany. I cały akt przez niego rozegrany, tak nie prawdziwy, że aż śmieszny. Dlatego pajac. Ciągle mnie rozśmiesza. Nawet kiedy udaje, ze płacze. Ale tego oczekiwała od niego publiczność. Zdawało mu się, że tego oczekiwałam ja. Cóż, cały efekt popsuła pani pajacowa, która za często i za bardzo nagminnie, głaskała go po głowie. Panna Gemma Murray. Tak, następnym razem, przed przedstawieniem, dam mu radę. Jeśli chce oszukać Królową, twierdząć, że skrzywdziła go jej zdrada, niech nie szuka pomocy u aktorki, która aktorką jest gorszą, niż baletnica bez rąbku u spódnicy.

Szepty... ach te szepty. I te pytania, na które odpowiedź była oczywista. Nie. I tyle.

I tylko jedno mnie bolało, że Alan mógł w to uwierzyć. I, że te przypadkowe spojrzenia, mogą się skończyć. A jeśli one się skończą, to mi już nic nie pozostanie... i nie będzie nadziei, że kiedyś... kiedyś tak po prostu się w tule w te jego duże ramiona i poczuję się bezpieczna. I on mnie wtedy pocałuje. I będzięmy szczęśliwi. Paolo Coehlo powiedział, że kiedy się czegoś pragnie, to cały świat jest po twojej stronie i działa tak, by ci pomóc. Nie pamiętam dokładnych słów, których użył. Ale znaczenie pozostaje to samo. I chyba świat znowu zaczął pracować po mojej stronie. Tak jak kiedyś z Noelem, teraz pomaga mi z Alanem. We wtorek, zostałam poproszona by zająć się egzaminatorem. A raczej zostać jego tzw. asystentką. Zrobić mu herbatę, podać coś gdy będzie potrzebował, powiedzieć coś, jeśli o odpowiedź zapyta i jeśli coś się stanie, pobiec po nauczycielkę. A asystentką będe, kiedy grupa Alana będzie miała egzamin z gotowania... I czyż to nie jest delikatnie pchnięcie losu? Noela na mnie los ciągle pcha, ale chyba tylko dlatego, że on tego pragnia. Bo ja mu uciekam... co raz częściej. I wpadam... na Alana. Chciałabym... chciałabym by tym razem to była odwzajemniona miłość. I żeby nie było tak jak z Noelem... by Alan nie zaczał coś do mnie czuć, kiedy ja się pogodzę z faktem, że być razem nie możemy... bo to jest za wielki test dla mojego serca. Mam nadzieję, że już nigdy więcej, nie będe musiała przez niego przejść...

07 kwietnia 2005   Dodaj komentarz
Czarna-roza | Blogi