• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 11 kwietnia 2005


o nie... chyba poroniłam =]

Dochodzę do wniosku, że ten pomysł wcale nie był taki genialny. Gandzia zniszyła całą zabawę, ale ma trochę racji... zresztą, to wszystko zaszło za daleko. Zrobiło się za poważnie. On na serio się przejął i w kurwił. Tak kochani, puściły mu nerwy. Bawiło mnie to strasznie, dopóki Gandzia mi nie uświadomiła, że jeśli on się dowie, że to ja, to on i jego kumple będą głęboko przekonani, że jestem głupia zakochana dziewuszka która za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę. Chodź Hanna twierdzi, że on jest za głupi by się skapnąć, że to ja. No bo kiedy my ostatnio gadaliśmy? On nie ma zielonego pojęcia, że ja potrafię tak grać, że jestem taka okropna kłamczucha i, że potrafię go aż tak długo wodzić za nos.

Nom... ale na czym to ja skończyłam w poprzedniej notce... a już wiem. Więc, po opisanym smsie, napisałam mu, żeby zapomniał o tej rozmowie, bo z niego jest dzieciak i nie wiem jak mogłam bzyknąć takiego chuja jak on, musiałam być naprawdę zalana i, że z z dzieckiem sama sobie dam radę. No to wtedy mu nerwy puściły, użył tylu oryginalnych wyzwisk i w ogóle, talent chłopak ma. "kobieto ty masz niepokolei w głowie!", albo moje ulubione, poprostu cacużko "u r a mental tormentated bitch"-czegoś takiego jeszcze nigdy nie słyszałam. I, że jak on mi ma niby wierzyć, skoro ja mu nawet nie napisze jak mam na imię? Nadal, sms trzymał się ładu i składu i widać, że na serio się zmartwił, że to może być prawda. Swoją drogą... gdybym była nim też bym się zmartwiła, bo ja mam talent do męczenia ludzi. To mu odpisałam, że mam na imię Lisa, i że nie przeszkadzało mu to, że jestem-jak wyżej wymienioną- suką kiedy mnie bzykał. Heh... to na serio zaszło za daleko. To on do mnie... co on do mnie napisał? A, że nie zna żadnej Lisy i pamiętałby gdyby mnie bzyknął. Itd. itd. To mu odpisałam, żeby zapomniał o tej rozmowie, bo ta cała rozmowa to wielki błąd, z dzieckiem dam sobie sama rade skoro on nawet nie pamięta, że mnie bzyknął. I koniec. Nie odpisywał długo. Teraz pisząc tą notkę byłam pewna, że mój sms był ostatni. A tu niespodzianka. Przed sekundką mi odpisał. Długo mu to zajeło... prawie, że ponad godzine. Już mnie to znudziło... Odpisał (zdenerwowany, ale nie ostry, raczej... spanikowany)

"should nev start dis conversation wil u shut up i don no who ya r lisa i  no fuckin heaps of lisa's! so t b honest wot else my expect t do only tnk ya's bulshitn"

"Nigdy nie powinnaś jej zaczynać! Przymkniesz się wreszcie nie mam zielonego pojęcia kim jesteś Lisa! Nie znam żadnych Lis"-to akurat napisane w bardziej skomplikowany, Noel'owski sposób- " A więc, co ty oczekujesz, że zrobię? zresztą myślę, że robisz mnie w konia".

I dobrze myśli. Piękna się znudziła i doszła do wniosku, iż on nigdy nie dojdzie kim ja jestem. Głęboko jest przekonany, że to jakaś Lisa z falcarragh(czyt. Filcara) i niech se myśli. Widać, że się łamie, gdybym wpadła na jakiś idealny pomysł to go bym pewnie przekonała, ale nie chce mi się już. Niech się męczy "a co jeśli...?". A może on prawiczek jest i dlatego taki przekonany jest, że jeszcze zachował swoją cnotę? Cóż, wiem jedno, święty to on nie jest ;) Dziękuje wam za te komenty pod zdjęciami, i ten komentarz, że on dla mnie jest za brzydki... wiele mi pomógł, naprawdę. Znajdę sobie kogoś, kto jest wystarczająco dla mnie śliczny. Zmuszona jestem na lookanie na jego zdjątko za każdym razem kiedy wchodzę na bloga i szczerze... też nie wiem co ja w nim widziałam. Ciałko ma niezłe, ale twarz... nic nadzwyczajnego. I usta... jakieś takie... krzywe? Pozdro 4all

Post Scriptum: umieścić pijanego Noela? ojca Helgi? mojej małej dziewczynki... chlip, aż mi się łezka w oczku zakręciła... bo Helga... ja poroniłam!

11 kwietnia 2005   Komentarze (9)

Mikia jest w ciąży... z panem Noelem!!!!...

Zaczęło się niewinnie. Szłyśmy za nimi z moim kumpelami, w wystarczającej odległości by nie słyszeli co mówimy. I robiłam sobie jaja, jak to ja go kocham i jak on mnie strasznie kocha, bo się ciągle ogląda. Nawijałam co mi ślina na język przyniosła. No i padło pytanie, czy już mu o ciąży powiedziałam. No to ja w krzyk, że jeszcze nie  i dzisiaj muszę to zrobić. I tak doszło do tego, że zanim się zorientowałam co robię, wręczyłam Hannie komórkę i kazałam jej napisać smska o ciąży. Bo ona ułożyła świetny tekst. Wysłałam po wejściu do szkoły. Byłam pewna, że od razu się skapnie iż to ja i będziemy sobie jaja robić. Albo się pokłócimy i rozejdzie się po kościach. A tu szok... zrobiło się z tego coś poważnego, a ja nie miałam zamiaru tego kończyć. Jestem mądrą, sprytną i przedewszystkim okropnie złośliwą dziewczynką i biedny Noel jest zdenerwowany. Bzyknął jakąś laskę podczas Św. Patryka, na tyle samochodu. Byliśmy oboje pijani i ja pamiętam przebłyski, a on nic. Nie dowierzał, ale zdziwił mnie. JAkby nie on. Zmartwiony, podejrzliwy i przede wszystkim... miły? Delikatny? A zarazem zimny... Jedno trzeba przyznać, opanowany, nie zwyzywał mnie od ostatnich dziwek ani nic. Wręcz przeciwnie. W końcu nie wytrzymał, kiedy mu nie chciałam powiedzieć kim jestem i spławiałam tekstami "jak możesz nie pamiętać? bzyknąłeś mnie i nie pamiętasz?". Wtedy się wkurzył, poleciało kilka słówek, ale nadal... nic strasznego. Tym razem to ja się "niby" wkurzyłam i napisałam, że skoro takie ma do tego wszystkie podejście, to już nie jestem pewna, czy chcę by miał cokolwiek do czynienia z tym dzieckiem i że damy sobi sami radę, nie potrzebujemy go. Smsowaliśmy jeszcze trochę, on, że wcale mi nie wierzy i że nie potrafię kłamać, ale co raz mniej pewny siebie. Wtedy się opanował i napisał coś takiego, co mnie powaliło na nogi...

"To be hones i want to be a part of it but i need to know if your tellin da tuth so tell me your name...?"

Żadnych przekleństw! Ostrych słówe! Dziwek i suk! I żadnych skrótów! Przejął się! A właśnie ten sms po polski brzmi mniej więcej tak

"Jeśli mam być szczery, to chcę być częścią tego wszystkiego, ale najpierw muszę wiedzieć czy mówisz prawdę więc podaj mi swoje imię...?" te trzy kropeczki i znak pytania udawadniają, że to on pisał tego smsa, zawsze je tak zakańcza. O ja cie... ale z niego łatwowierny dupek. Ale z drugiej strony, jestem dobrą aktorką a i smski były mądre i dojrzałe. Napisałam mu wcześniej, że jest strasznym dzieciakiem i że żałuje iż w ogóle mu o tym powiedziałam. I tekst który go powalił "byłeś wystarczająco dorosły by się ze mną pieprzyć, ale kiedy przychodzi do bycia ojcem jesteś zwykłym pierdolonym dzieciakiem!". To chyba tak na niego podziałało, że tak spokojnie do mnie odpisał. Potem mu napisałam, że nie wiem czy chcę by taki dziecinny dupek był ojcem mojego dziecka i że dam sobie radę sama. Odpisał, czy mogę my przynajmniej powiedzieć skąd jestem i gdzie w samochodzie się bzykaliśmy, bo może mu to coś przypomni. Odpisałam mu kilka minut temu, po skonsulotwaniu tego z Hanną i czy to jest wiarygodne. Jest, a on i tak jest za głupi by cokolwiek skojarzyć. Jak np. styl smsów i w ogóle... a więc odpisałam

"Falcarragh jedyne co pamiętam z tamego wieczora to to, że bzykałam się z jakimś gościem na tyle samochodu i moje kumpele mówią, że to z tobą. Zadowolony?"

Heh... nie odpisał jeszcze. Napisałam Hannie, że może się skapnął, że to ja, ale gdyby tak było to by już zadzwonił i mnie zjechał. On się poważnie zastanawia czy to możliwe... i teraz planuje smska obrażonej i zranionej nastoletniej matki. "nie wierzysz mi? to w chuj z tobą, teraz widzę, że w ogóle się nie nadajesz na ojca! nawet nie pamiętasz, że mnie bzyknąłeś!". Jak myślicie? Co powinnam mu teraz napisać? Bo on coś nie odpisuje... i jeśli nie odpisze? Dawajcie pomysły godne złośliwych Słowianek! Z Hanną mamy nadzieję, iż będzie to się ciągnęło przez cały tydzień. Może doprowadzę Noela do wrzodów. "Bedę tatusiem!" i będzie miał małego Mc Brida... oj ten pierwszy sms był genialny! Ubaw po pachy... ale z niego naiwny dupek ;)

Ale tak szczerze... to czuje sentyment do tego nieistniejącego dziecka. Gdybym naprawdę była w ciąży, to kochałabym to dziecko strasznie, nawet gdyby ojcem był taki niedojrzały dupek jak Noel. Chodź... przejął się i to bardzo i kiedy mu powiedziałam, że zatrzymuje to dziecko nie upierał się byśmy je usunęli... "Byśmy", hehe, o ja cie... ale mi się śmiać chce...

p.s. a co do kremu to jest świetny! już dawno takich gładkich i miękkich rączek nie miałam ;) chyba mu przy okazji podziękuje i za dziecko i za krem ;) hehe

11 kwietnia 2005   Komentarze (13)
Czarna-roza | Blogi