• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 14 kwietnia 2005


Panicz Mc Bride wie...

Dawałam Noelowi tydzień na dojście, że to ja. Jak nie które z was wiedzą, strasznie wczoraj panikowałam. Egzamin dzisiaj miałam praktyczny z gotowania i do tego cała ta sprawa z Noelem. Mało sobie włosów nie powyrywałam... Do tego wszystkie mi powtarzałyście, iż już po mnie. Nigdy mi tego nie wybaczy itp... Catriona też cały Art śmiejąc się mówiła, że cham mi nie odpuści. A więc zacznijmy od ważniejszej sprawy. Egzamin zdałam, poparzyłam sobie nadgarstek, a dostałam chyba 9/10.

Teraz temat facetów... Jak już mówiłam, byłam pewna, że jeszcze nie dziś... dzisiaj Noel nie będzie jeszcze wiedział. Przeszłam obok nich, niczego się nie spodziewałam, bo nawet jakoś nie specjalnie się na mnie patrzył kiedy weszłam do szkółki. I wtedy padł tekst "How's de baby?", to mój nowy wielbiciel Owen. Zero reakcji z mojej strony, po prostu mnie zamurowało. W środku, na zewnątrz jak zawsze, nieczytelna. Jedyne co mi wpadło do głowy to "ale przecież ja to dziecko straciłam!". Noel tylko się do mnie uśmiechnął. W taki inny niż zazwyczaj sposób. Taki... cholera, normalny. No zalotny, ale nie patrzył na mnie z góry, ani nic. Taki... nie Noel. Klapnęłam na ławkę i powiedziałam Hannie "on wie" wystarczyło. Ta spojrzała na mnie z wielkimi oczami "jakoś nie słyszałam śmiechu ani krzyków". Właśnie... ja też nie. Spokój... Noel nie miał za bardzo okazji na głośne tekst, ale jakoś się do nich nie rwał. Uśmiechał tak samo jak rano, ale nic po za tym. Za to Damian, kolejny wielbiciel, który ciągle mnie zaczepia by ze mną pogadać, wywrzeszczał przed całą moją klasą "smsujemy z Noelem, co?". Dobrze, że szłam obok Charmain. I Dzięki Bogu, miałam Art... Char musiałam opowiedzieć co i jak. Zresztą, wisi mi już kto wie. A Char nikomu nie powie. Potem był egzamin i spokój. Noel zadzwonił raz... chyba, że ktoś inny się dobijał z zablokowanego numeru, ale nie sądze... ostatnio wszystkie zablokowane były od niego. Po egzaminie sprzątałyśmy kuchnie, a ja z Debbie poszłam się przejść do łazienki. W Art roomie byli piąto klasiści, Paddy spojrzał na mnie i się odwrócil, uśmiechając pod nosem. Aż zadziwiające... Stałam w drzwiach od łazienki i nie mogłam w to uwierzyć... przez cały dzień... żadnego upokorzenia, nawet próby!!! Wracamy do sali, Debbie już weszła, a ja trochę za nią (bo my niby nie byłyśmy razem w łazience, wiecie, pozory) i Sean, znaczy się gbórek idzie spowrotem do klasy od Metalu (także z łazienki, ale z drugiej końcy szkoły) i gdy załapał, że to ja zatrzymał się i odwrócil. "Przykro nam wszystkim... jak się czujesz?". Z tym uśmiechem cwaniaczka. Krzyknęłam "Shut up!". Po cholere? Powinnam dalej się bawić... taki mam plan. Jakby co, to będe się bawić.

A wnioski z tego dnia, zachowanie Noela nie jest aż tak dziwne. Podejrzewam, że od samego początku wiedział, że to ja. A może i nie. Ale dobrze się bawił i ja też, w szczególności wczoraj, to po co awanture robić? Fajnie było, ale się skończyło. Do tego... możliwe, że on coś na serio do mnie ma, tak jak twierdzi Catriona (ona jest w 99%przekonana, tak samo Ana) i po prostu nie chce robić z tego afery, bo wtedy szans już zadnych miec nie będzie. A tak, bawił się wraz ze mną, w takt mojej muzyki. Teraz nie chce się zdradzić, że on jednak do mnie coś więcej... Ale tracić szansy też nie chce. Więc lepiej to przemilczeć, jego kumple zrobią swoje. Zwrócą moją uwagę, zawsze tak było. On wkraczał dopiero kiedy chciał zwrócić uwagę tylko na siebie. Nie żałuje tych smsów... ubaw był. I wcale tak źle się nie skończyło. Wręcz przeciwnie.

Do tego, skoro Noel panikował to oznacza, że jednak gdzieś tam w środku są ostatki porządnego człowieka i jeszcze będą z niego ludzie.

Trzeci wniosek... muszę iść do szkoły aktorskiej, takiego talentu nie można zmarnować!!

Temat z zupełnie innej beczki. Rozmawiałam dzisiaj przez telefon z Arturem!!!! O ja cie... jak ja się za nim stęskniłam. Padło pytanie, jak tam boyfriendy. Powiedziałam, żeby nawet nie pytał bo to za dużo jak na jego głowę. No ale się uparł, grunt bezpieczny, opowiedziałam mu o Ruairim i Domie. Ale nie o Noelie... to akurat nie rozmowa na telefon, kiedy kręcą się rodzice. Możliwe, że wróci do Irlandii! Bo zwalnia się miejsce w hotelu dla jednego kucharza. Gdyby wrócił... miałabym kogoś kto by chłopakom po mordzie dał ;) A tak na serio... po prostu dobrze by było mieć go tutaj. Nie żebym ja się w nij bujnęła... on jest bardziej jak mój starszy brat.

p.s. ten mały ludzik na zdjątku, to mikia na wrzosowiskach obok plaży...

p.s.2 a co wy myślicie o zachowaniu Noela? Bo ja po egzaminie i tym małym szoku, nadal mam pustkę w głowie...

ps.3 Shiftnięcie - slangowe określenie połąnczenia... całowania się z chłopakiem i wędrowania łapkami po ciele partnera. Często dla popisu, często po pijanemu i często tylko dlatego, że nudno jest. Tak na to patrzą faceci... załamka...

14 kwietnia 2005   Komentarze (12)

notka pisana wczoraj, niedokończona bo kończyć...

Cóż... fajnie było, ale się skończyło. Kiedy Noel się dowie, że to ja, to będzie tragedia. Po co ja to zaczynałam? Było śmiesznie, bawił się wraz ze mną... Napisałam mu, że straciłam to dziecko, więc nie ma się o co martwić i może zapomnieć, że kiedykolwiek się poznaliśmy. Odpisał, że chce jeszcze jedno. Ja na to, że może następnym razem, kiedy już się podniosę po śmierci tego dziecka. Zapytałam się, czy jest mu przykro, bo kiedy mu powiedziałam o ciąży za bardzo się nie cieszył. Odpisał(cacużko):

Wel i wul love hav to a child wit u... ur beauty to hav a child would make me a proud father?!..

Czyli: Cóż strasznie bym chciał mieć z tobą dziecko... - a potem coś w stylu- jesteś taka piękna, iż mienie z tobą dziecka zrobiło by ze mnie dumnego ojca.

W tym momencie myślałam, że padnę. A skąd on ma niby kurwa wiedzieć jak ja wyglądam, skoro nawet nie pamięta tej nocy? I wtedy zaczeły się pytania... a może on wie, że to ja? I dlatego tak się bawi? Nie... nie ma zielonego pojęcia, cham mnie nawet nie podejrzewa. Ja też jestem w tym dobra, odpisałam smska który był jeszcze większym cacużkiem.

U r so flatterin bt ur beauty isn't de same as mine... I don't make the same mistakes twice...

Czyli: Jesteś czarujący ale niestety twoje piękno jest bez porównania z moim (lub prościej mówiąc, napisałam; jesteś dla mnie za brzydki), nie popełniam tego samego błędu dwa razy.

Wkurzył się... chyba. Więc Hanna mu napisała, że nie chciałam go zranić ale oboje jesteśmy za młodzi by mieć dzieci, czyżby się z tym nie zgadzał?

Pomyślałam sobie, dobra to już koniec zabawy. Ale on odpisał, normalnie aż go nie podejrzewałam o coś takiego.

"I'l take my gift of life sumwher else den so..."

Czyli- A więc zabiorę swój dar nadawania życia gdzieś idziej..."

Przyznam, zajęło mu ponad godzinę by ułożyć tak krótkiego smsa, ale on nigdy za szybki nie był. No to mu odpisałam, tak już na zakończenie tej zabawy

Well good luck... it's funny how u can memba how i look like n u cudn't b4... - Cóż, szcześcia życzę... śmieszne/ciekawe jest, że teraz pamiętasz jak wyglądam a wcześniej nie mogłeś sobie przypomnieć...

I to miał być koniec. Koniec końców. THE END. Finito. Wysłałam to podczas ostatniej lekcji. A potem zostałam po lekcjach. 20minut łaziłyśmy z Catrioną i Aną i gadałyśmy. Gadałyśmy, a ja z Aną olewałyśmy kumpli Noela. Catriona się pokładała ze śmiechu. Obie tak samo reagowałyśmy, przeklinanie pod nosem i udawanie, że nas to nie obchodzi. Bo Ana go shiftnęła. A kiedyś sama mi dokuczała na jego temat... teraz już nie. Kiedy byłyśmy same i Ana sama mi powiedziała, że go shiftnęła i jaki to błąd popełniła. Patrzył w naszą stronę, kiedy złapałam go na spojrzeniu, opuścił głowę i już jej nie podnosił. Stąd wiem, że on o niczym nie wie... Cały dzień zachowywał się normalnie, ukryte spojrzenia, nerwowe tarcie nosa (nie, nie będę na nią patrzył, nie jej tam nie ma...). Muszę przyznać, Ana to spoko dziewczyna. Spojrzała na mnie i powiedziała "ja nie wiem jak ty to znosiłaś jeszcze gdyby Noel mi dokuczał, to chyba bym pozabijała". Tak... Noel jej nie dokucza, kiedyś walnął kilka razy Yes Ana, ale to wszystko. Za to Sean (gbórek ma na imie Sean!) jak do niej nie walił tekstów to walił je do mnie.

W skrócie potem: Anna napisała do niego smsma, głupiego strasznie. Spanikowana po godzinie (kiedy byłam w domu) napisałam mu, że to moja kumpela ciekawa jego reakcji na śmierć dziecka. Wkurzył się, kazał mi napisać kim jestem albo już nigdy do niego nie pisać. Spoko... Plus tego wszystkiego jest taki, że z Aną się zakumplowałyśmy, a ją dużo lepiej mieć za kumpele, niż wroga ;)

 

 

14 kwietnia 2005   Komentarze (1)
Czarna-roza | Blogi