• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 23 kwietnia 2005


just 4now... i feel like a lost angel......

Madelle mi chodziło  o przyjaciółkę na miejscu... Przecież ty zawsze będziesz moją best friend, i nata olsza też. Ale wy też chyba wytrzymujecie ze mną tylko dlatego, że nie macie mnie na codzień ;) Bo ja straszna złośnica jestem... dlatego przelaszam cię za zeszłe wakacje, w tym roku już taka nie będę =]

Co do ciebie Bianca... miałabyś rację, gdyby nie było wcześniejszych notek o Gemmie. Nie znasz chyba tej sytacji. To ja byłam tą, która za nią łaziła i chciała rozmawiać, które do niej dzwoniła i noce przepłakiwała. Ja byłam tą która się przejmowała, a ona na moje histeryczne wołanie o pomoc, podczas którego próbowałam jej udowdonić co się między nami dzieje, powiedziała "trudno, takie jest życie". To one sprawiła, że poczułam się jak niechciana szmata... pusta idiotka... Ja byłam gotowa o wszystkim zapomnieć, o jej chamskim odpychaniu jej, o tym miesięcu męki, a ona pogorszyła tylko sytacje. Zostańy prostymi koleżankami, nawet na to byłam gotowa, próbowałam z nią rozmawiać, ale ona mnie zmywała półsłówkami. Byłam miła, zadawałam pytanie "ile dostałaś z histy?" by nie poczuła się pominięta podczas klasowej gadaniny, a odp. "nie ważne" i te jej ruchy, jakby się ode mnie odganiała, bo ona ma teraz dużo więcej na głowie niż rozmowa ze mną. Kiedy z nią rozmawiałam, że musimy pogadać na temat naszej przyjaźni, bo to się rozada, zmyła mnie "nie mam teraz na to czasu". Bo ona się musi uczyć... Ja próbowałam... próbowałam nawet pokazać klasie, że ona jest strasznie fajna, że wcale się tak nie ważni. Broniłam ją, nawet kiedy przyjaciółkami już nie byłyśmy, a ona traktowała mnie jak powietrze. Teraz już tego nie robię, bo to nie ma sensu. Z nią jest coś nie tak... już nawet moi rodzice tak twierdzą, ma jakiś problem sama z sobą. Nie jestem pierwszą której wywinęła taki numer, tylko, że nikt głośno o tym nie mówi. Wiele osób obstawiało jak długo jej zajmie odrzucenie mnie. Odsunięcie, a potem traktowanie jak... kogoś mniej ważnego. Tak zrobiła Sophie, mojej koleżance ze szkocji która kiedyś tutaj mieszkała. Tak zrobiła Charlotte, z którą kiedyś się nie lubiłyśmy (jak się okazało z powodu Gemmy), a teraz bardzo dobrze się dogadujemy. Ją także odtrąciła... a przyjaźniły się przez dobre kilka lat, w tej samej klasie są od... od 9? Jeszcze w podstawóce były razem w klasie. Przez 3lata przyjaciółki, a potem nagle... "uważam, że nie powinnyśmy się już przyjaźnić, nie mam żadnych wspólnych tematów". Więc proszę, niech nikt nie mówi, że nie próbowałam. Swoje przeszłam... wyobraźcie sobie, przyjaźnić się z kimś bliksko, a następnego dnia usłyszeć, że to nie ma sensu, bo my w ogóle nie mamy wspólnych tematów. I chyba ma rację... bo ja o nauce i polityce i fizyce jądrowej non stop nie potrafię gadać. Na to jeszcze kiedyś przyjdzie czas. Heh... w końcu wyrzuciłam to z siebie... A pierwszy krok, to zawsze ja stawiam. Zawsze ja, czy chodzi o Gemme, o facetów czy o innych ludzi. Jak już mówiłam... nie lubię czekać aż ktoś inny zrobi coś za mnie.

Death_world_masz rację co do tej monotonności, ale to dlatego, że pisałam pod wpływem emocji, próbując zatrzymać te chwile jak najszybciej, w szczególności, że akurat teraz, czasu miałam najmniej. A co do wielbiebia... może masz rację... jak to beznadziejnie brzmi... jakbym na prawdę była pustą idiotką. Ale teraz będzie inaczej... przynajmniej mam taką nadzieję. Wielbiona... nie, ja chcę po prostu być lubiana. Samo krytyka znowu się rypie... ja na serio muszę iść w ludzi, do pracy dzisiaj bo inaczej wykituję. Jak to jest, że na wiosnę wszyscy łapią doły? Biała bluzka wyprasowana, czarne spodnie w zgrabne prążki też już wiszą na krześle. Jeszcze tylko elegancki warkocz-kłos, bursztynowe kwiatki w uszy, lekki makijaż i do pracy. Anita chora... jakoś sobie dam bez niej radę. Jakoś...

Idę zaraz po braciaka, odebrać go z treningu, potem kupić sobie tusz do rzęs(tym razem, dla NIe alergików, bo na te dla alergików reaguje czysto alergicznie, dziwna prawda? =] ). A potem do Copa oglądać małe adidasy dla dzieci... wczoraj je oglądałam z moim małym braciakiem. Aż mi się łezka w oku zakręciła... mogłabym stać tam w raz z ojcem Helgi i kupować jej sportowe, damskie, maluśkie buciki... takie przesłodkie! Gbórek tylko spojrzał na mnie i się roześmiał. Teraz trzeba ich cene sprawdzić, bo Conorowi (mojej matki przyjaciółki syn, i brat przyjaciela mojego brata) urodzi się dziecko. Chłopak ma 18lat, tylko pogratulować wpadki. Tylko problem w tym, że nie wiem jeszcze czy to chłopiec czy dziewczynka będzie. A więc czy trzeba bedzie kupić granatowe wiązane, czy biało różowo czarne (jeszcze śliczniejsze). Ale cene trzeba będzie sprawdzić i Gbórek znowu będzie się ze mnie śmiał pod nosem. Oj chyba się poskarże menagerowi, a znam go bardzo dobrze (to ojciec drugiego przyjaciela mojego młodszego brata), ma się te znajomości ;) hehe.

23 kwietnia 2005   Komentarze (11)

thoughts of lonely mind....

Przejrzałam moje notki i doszłam do wniosku, że się strasznie opuściłam. Kiedyś moje notki były głębokie, dramatyczne i... widać było mój talent pisarski. Także przemyślenia życiowe... chyba się cofam. Ostatnio pisałam tylko i wyłąncznie o facetach (brak czasu by pisać o czymś innym). Ale teraz moi drodzy... uwaga... chyba łapie doła. Jak zwykle jest to pewnie stan który nie wytrwa do rana, żadko kiedy przeciąga się na cały weekend. Strasznie nudna się zrobiłam... ciągle pisze o tym samym... o facetach. Nudy prawda? Czy ze mnie na prawdę jest już tylko pusta, głupiutka dziewczynka? Słodka idiotka... nie, ja nie jestem słodka. Niestety. Napada mnie niska samokrytka i nachodzą myśli, że ludzie ze mną nie wytrzymują. Jestem nie lubiana... bo ludzie szybko się mną nudzą... Heh... ale przecież ludzie mnie lubią... tylko przyjaciółki brak. Tyle razy się na ludziach zawiodłam iż już nikomu nie ufam... automatycznie dochodzę do wniosku, że po jakimś czasie mnie odrzucą. Będę albo za bardzo do przodu (za stuknięta) albo za mało (za mało pije, nie palę i nie puszczam się z kim popadnie). Czy ja na prawdę jestem taką pustą osobą? Heh... pytania na które chyba nigdy nie usłyszę szczerej odpowiedzi...

23 kwietnia 2005   Komentarze (8)
Czarna-roza | Blogi