just 4now... i feel like a lost angel......
Madelle mi chodziło o przyjaciółkę na miejscu... Przecież ty zawsze będziesz moją best friend, i nata olsza też. Ale wy też chyba wytrzymujecie ze mną tylko dlatego, że nie macie mnie na codzień ;) Bo ja straszna złośnica jestem... dlatego przelaszam cię za zeszłe wakacje, w tym roku już taka nie będę =]
Co do ciebie Bianca... miałabyś rację, gdyby nie było wcześniejszych notek o Gemmie. Nie znasz chyba tej sytacji. To ja byłam tą, która za nią łaziła i chciała rozmawiać, które do niej dzwoniła i noce przepłakiwała. Ja byłam tą która się przejmowała, a ona na moje histeryczne wołanie o pomoc, podczas którego próbowałam jej udowdonić co się między nami dzieje, powiedziała "trudno, takie jest życie". To one sprawiła, że poczułam się jak niechciana szmata... pusta idiotka... Ja byłam gotowa o wszystkim zapomnieć, o jej chamskim odpychaniu jej, o tym miesięcu męki, a ona pogorszyła tylko sytacje. Zostańy prostymi koleżankami, nawet na to byłam gotowa, próbowałam z nią rozmawiać, ale ona mnie zmywała półsłówkami. Byłam miła, zadawałam pytanie "ile dostałaś z histy?" by nie poczuła się pominięta podczas klasowej gadaniny, a odp. "nie ważne" i te jej ruchy, jakby się ode mnie odganiała, bo ona ma teraz dużo więcej na głowie niż rozmowa ze mną. Kiedy z nią rozmawiałam, że musimy pogadać na temat naszej przyjaźni, bo to się rozada, zmyła mnie "nie mam teraz na to czasu". Bo ona się musi uczyć... Ja próbowałam... próbowałam nawet pokazać klasie, że ona jest strasznie fajna, że wcale się tak nie ważni. Broniłam ją, nawet kiedy przyjaciółkami już nie byłyśmy, a ona traktowała mnie jak powietrze. Teraz już tego nie robię, bo to nie ma sensu. Z nią jest coś nie tak... już nawet moi rodzice tak twierdzą, ma jakiś problem sama z sobą. Nie jestem pierwszą której wywinęła taki numer, tylko, że nikt głośno o tym nie mówi. Wiele osób obstawiało jak długo jej zajmie odrzucenie mnie. Odsunięcie, a potem traktowanie jak... kogoś mniej ważnego. Tak zrobiła Sophie, mojej koleżance ze szkocji która kiedyś tutaj mieszkała. Tak zrobiła Charlotte, z którą kiedyś się nie lubiłyśmy (jak się okazało z powodu Gemmy), a teraz bardzo dobrze się dogadujemy. Ją także odtrąciła... a przyjaźniły się przez dobre kilka lat, w tej samej klasie są od... od 9? Jeszcze w podstawóce były razem w klasie. Przez 3lata przyjaciółki, a potem nagle... "uważam, że nie powinnyśmy się już przyjaźnić, nie mam żadnych wspólnych tematów". Więc proszę, niech nikt nie mówi, że nie próbowałam. Swoje przeszłam... wyobraźcie sobie, przyjaźnić się z kimś bliksko, a następnego dnia usłyszeć, że to nie ma sensu, bo my w ogóle nie mamy wspólnych tematów. I chyba ma rację... bo ja o nauce i polityce i fizyce jądrowej non stop nie potrafię gadać. Na to jeszcze kiedyś przyjdzie czas. Heh... w końcu wyrzuciłam to z siebie... A pierwszy krok, to zawsze ja stawiam. Zawsze ja, czy chodzi o Gemme, o facetów czy o innych ludzi. Jak już mówiłam... nie lubię czekać aż ktoś inny zrobi coś za mnie.
Death_world_masz rację co do tej monotonności, ale to dlatego, że pisałam pod wpływem emocji, próbując zatrzymać te chwile jak najszybciej, w szczególności, że akurat teraz, czasu miałam najmniej. A co do wielbiebia... może masz rację... jak to beznadziejnie brzmi... jakbym na prawdę była pustą idiotką. Ale teraz będzie inaczej... przynajmniej mam taką nadzieję. Wielbiona... nie, ja chcę po prostu być lubiana. Samo krytyka znowu się rypie... ja na serio muszę iść w ludzi, do pracy dzisiaj bo inaczej wykituję. Jak to jest, że na wiosnę wszyscy łapią doły? Biała bluzka wyprasowana, czarne spodnie w zgrabne prążki też już wiszą na krześle. Jeszcze tylko elegancki warkocz-kłos, bursztynowe kwiatki w uszy, lekki makijaż i do pracy. Anita chora... jakoś sobie dam bez niej radę. Jakoś...
Idę zaraz po braciaka, odebrać go z treningu, potem kupić sobie tusz do rzęs(tym razem, dla NIe alergików, bo na te dla alergików reaguje czysto alergicznie, dziwna prawda? =] ). A potem do Copa oglądać małe adidasy dla dzieci... wczoraj je oglądałam z moim małym braciakiem. Aż mi się łezka w oku zakręciła... mogłabym stać tam w raz z ojcem Helgi i kupować jej sportowe, damskie, maluśkie buciki... takie przesłodkie! Gbórek tylko spojrzał na mnie i się roześmiał. Teraz trzeba ich cene sprawdzić, bo Conorowi (mojej matki przyjaciółki syn, i brat przyjaciela mojego brata) urodzi się dziecko. Chłopak ma 18lat, tylko pogratulować wpadki. Tylko problem w tym, że nie wiem jeszcze czy to chłopiec czy dziewczynka będzie. A więc czy trzeba bedzie kupić granatowe wiązane, czy biało różowo czarne (jeszcze śliczniejsze). Ale cene trzeba będzie sprawdzić i Gbórek znowu będzie się ze mnie śmiał pod nosem. Oj chyba się poskarże menagerowi, a znam go bardzo dobrze (to ojciec drugiego przyjaciela mojego młodszego brata), ma się te znajomości ;) hehe.