LEGALISE DE WEED!!! - hasło naszej klasy...
Powody... tak. Teraz podam powody. Heh... do Noela już nic nie czuję i zastanawiam się czy przez ostatnie dni cokolwiek czułam. Odpowiedź brzmi nie. To było tylko echo pragnienia by znowu być wielbioną. Uświadomiłam to sobie dzisiaj. Nie było go w szkole, ale kiedy widziałam piąto roczniaków pod klasą, automatycznie zerkałam, czy jest tam Gbórek, Damian albo Owen i czy może znowu będą wygłupy. Nie... tutaj nie chodzi o Noela. Tutaj chodzi o to, że ja uwielbiam być wielbiona i w centrum uwagi. Ja to już wiedziałam w momencie, kiedy pierwszy raz od wieków Noel powiedział do mnie "Yes babe" i nie było już nic. To jego Yes Babe nie różni się niczym, od Yes babe innego chłopaka. Nie różni się tak ,jak kiedyś się różniło. Toż to tylko kolejny chłopak który zwrócił na mnie uwagę. Nie... to chyba już ostatnia notka na temat Noela, jako jego jedynego. Może będę pisać o scenach zrobionych mi przez jego kumpli, a moze nie. Może będę pisać o Gbórku, a może nie. I chyba tak będzie najlepiej.
Przez ostatnie dwa tygodnie, miałam facetów aż w nadmiarze i mi się przejadło. Autentycznie mi się przejadło. Głód został zaspokojony, a teraz spokojnie mam zamiar szukać mojej drugiej połówki jabłka. I nic na siłę. Nie którzy mówią, że związki na dłużej nie mają sensu. Przykład takiego Benniego i Patrici, zaczęli się kłócić, to już nie było to i postanowili ze sobą zerwać. Adam i Char, ledwo się do siebie odzywają. I wiele wiele innych par tak skończyło. Tylko Debbie i Conor są ze sobą i są szczęśliwi. Debbie się wyszalała, był czas kiedy zmieniała chłopaka co tydzień, teraz się ustatkowała. Z Conorem też się bawiła w shiftnięcia, raz on, raz inny. On tak samo. Wyszaleli się, a teraz są zakochani po uszy. Odkleić się od siebie nie mogą. Zazdroszczę im... ale wiem, że ja też sobie kogoś jeszcze znajdę. Trzeba być optymistycznie nastawionym do życia. Nie dziś, to jutro lub za miesiąc. Prawda?