• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 15 maja 2005


jednak warto żyć...

Według waszych wyobrażań, jestem pewną siebie dziewczyną która nie boi się niczego... JAkie to dalekie od prawdy. Chciałabym być taka jak Char, widząc obcego chłopaka opierającego się o murek pod S.V. po prostu od tak podejść i go zagadać. Nie potrafię tak. Głęboko w środku, ciągle pozostały resztki nieśmiałości... Gdyby wczoraj nadażyła się okazja, coś bym zrobiła. Ale okazji nie było. Była praca, latanie od stolika do stolika, od baru do restauracji. Zresztą... zmęczona już jestem. Zmęczona stawianiem zawsze pierwszego kroku. Dlaczego, my kobiety, potrafimy podrywać z gracją, a większość facetów jak już podrywa, to nachalnie, chamsko. Może nie większość... ale wszyscy ci z którymi ja się spotkałam. Czyjaś dłoń na twoim nadgarstku "lalka, daj mi swój numer telefonu" "Nie" "Dlaczego?" "Po prostu". Potem gwizdy... brudne spojrzenia... Dlatego spodobał mi się ten chłopak, był inny. Z poczuciem humoru, ułożony i... trochę nie śmiały. Z tąd ten takt. Chodził po tem, kręcił się. Zaglądał do sali. I miał kilka okazji by mnie zagadać. Nie odważył się. A dzisiaj moje kochane, wyjeżdżają. Gdyby on stąd był... heh, ale nie jest. JEszcze wielu chłopaków będzie. Wiele gości w hotelu. I wesele w piątek. Jakiejś laski z Brutenportu. Podobno. Coś wam to mówi? Prosto po szkole, do domu wskoczyć w ciuchy i do pracy. Już teraz wiem, że będę padnięta kiedy wrócę do domu. Umierająca. I mam nadzieję, że nie będzie tam pewnych osobników płci męskiej. Już raz się przejełam, a tu się okazało, że Alan pomylił hotele. Na szczęście. NO właśnie Alan... po co było to zachowanie w piątek? Te wygłupy, spojrzenia, uśmiech którego nauczyłam go ja. Na co to? Po co to? Na co to, po co to, jak? Przecież on ma dziewczynę... i znowu zaczął. Nie rozumiem go... nie chcę rozumieć... chciałabym umieć nie kochać, nie zwracać na nich uwagi. Nie widzieć facetów, skupić się na nauce, i widzieć tylko cyfry. Tak jak Gemma... "Bo ja nie mam na to czasu". Ja też nie mam, w teori nie mam. W praktyce, każdą wolną chwile zapełniają oni.

Ja nie bawię się facetami... oni sami się proszą. Zaczynam nieświadomie, kończe zupełnie świadomie. Tym chłopakiem się nie zabawiłam, przecież tylko się uśmiechnęłam kilka razy, raczyłam go spojrzeniami. Zalotnymi, różniącymi się od tych, którymi raczyłam innych klientów. Podobno mój urok osobisty poraża. Ludzie lubią kiedy ich obsługuję, cieszę się. Może jeszcze nie jestem taką skończoną, pustą idiotką. To usłyszałam wczoraj, ale uszło w tłumie. Ten okrzyk został stłumiony muzyką dla dzieci w barze, krzykiem Nikiego, że chcę mu się pić (piwo) i że zaraz zwariuje. Śmiech Coriny i jej uśmiech "skończona suka, nawet nie zwracaj uwagi". Nie zwróciłam, nie miałam na to najzupełniej w świecie ochoty.

Nadal tkwie w korytarzyku, na dworze ni to deszcz, ni to słońce. Duszno, upalnie, ale ciemno... i mi też tak jakoś jest. Dobrze i źle... i lekcje czekają... i biała apaszka. Cieniutka, lekka i błyszcząca jak wstążka. Wisi na krześle, a jutro wplotę ją we włosy. W bieli mi do twarzy... tak powiedział tatuś. Coś się zmieniło... i jest dobrze. Ciekawa jestem, czy tą też Alan pokocha. Tak jak powiedział, że kocha moją turkusowo czarną apaszkę. I mnie też przecież kocha... szkoda tylko, że jego nigdy nie można brać na poważnie. Dopóty, nie spojrzy na ciebie tymi niebieskimi oczami i tak, bez uśmiechu, zacznie prawić komplementy. Heh... Nerwowo poprawię sukienkę i usiądę na zimnej i czarnej jak przechwświat posadzce. I będę czekać... aż ktoś przyjdzie z kluczem i wskaże mi drzwi. Bo ja nadal tkwie w pustce...

"Wynieś mnie pod niebiosa, zwróć mi skrzydła, które odebrał mi czarny anioł... pokaż co to miłość, aniele stróżu mój... Gładzisz włosy, patrzysz w oczy, ale wszystko co widzisz, to odblask twych białych skrzydeł... aniele... Biały aniele..." - dzieło własne.

 

15 maja 2005   Komentarze (10)

who needs love? i rather fall in chocolate......

Kolejny dzionek w pracy. Miło było. Nawet bardzo, milej niż wczoraj. I panicz śliczny był. A wiecie co Mikia zrobiła? Mikia się do niego uśmiechnęła. Kiedy szłam do kuchni i złapałam go na spojrzeniu, uśmiechnęłam się a on odpowiedział uśmiechem. I proszę, trochę lodu się połamało. Potem, kiedy już się część ludzi wyniosła z sali restauracyjnej i balowej, a druga część siedziała w innym koncie sali balowej i odbywał się quiz. Mnie i Corine (strasznie fajna laska, ubaw z nią był po pachy) wysłano z dzbankami z wodą do sali na górze, dla gości. Bo tam była impreza dla dzieci. Wchodzę, a on tam stoi i się mi przygląda. I jak wychodziłyśmy (do baru bo szklanki) spojrzał na mnie zalotnie, zaczepnie, bardziej pewny siebie. Stał tak bliziutko... ale ja byłam w pracy, i czasu na podryw nie miałam. Cholera... gościu na serio na mnie leciał, a ja nie miałam okazji go zagadać. Cóż... szkoda. Gdyby to był piątek wieczór i Glentis... albo wypad gdzieś z kumpelami. Co kolwiek, tylko nie praca, to już pewnie bym go zaliczyła... Heh chłopak mi się na prawdę spodobał. Już dawno, żaden chłopak nie wywarł na mnie takiego wrażenia.

Kiedy dzisiaj powiedziałam Corinie, ile mam lat, spojrzała na mnie zdziwiona. "Jaja sobie robisz? Ja byłam pewna, że ty kończysz 18!". Heh... wiele osób myśli, że jestem starsza. Cóż, wygląd robi swoje. Właśnie to ojca wkurza. Z Coriną się bardzo zakumplowałyśmy, tylko, że ona rzadko pracuje na restauracji. Zazwyczaj na barze. Świrnięta dziewczyna, zawsze uśmiechnięta, pulchnitka ale wysoka. I mówię wam, wariatka. Pogadałyśmy sobie szczerze, jakoś tak przypadkiem zeszłyśmy na temat Noela. Chcąc mnie pocieszyć, powiedziała, że prawie, że każda dziewczyna na jej roku przeszła przez zauroczenie w Noelie. I nie tylko na jej roku, bo na jego też. Wyobrażacie sobie? Starsze laski na niego leciały. Bo Carina skończyła szkołę w zeszłym roku. Teraz robi sobie rok przerwy i idzie na studia. Tak w ogólę to lubię tą pracę. Troche ciężka, ale nie tak strasznie. Płacą dużo, 5euro za godzinę, to jedna z najlebrzych stawek. W większości miejsc niepełnoletnie osoby dostają 4.50.

A do Polski nie wiem gdzie jedziemy, chyba do Wawy. Bedę w polsce na wakacjach, ale to nie będzie taki ubaw jak wyjazd do Polski z Irlandczykami. Wiecej będę wiedzieć w przyszłym tygodniu. Stęskniłam się za tym krajem... Ostatnio w Polsce byłam dwa lata temu. Heh... Dobla idę, za nim zacznę pisać o niczym. =* 

15 maja 2005   Komentarze (7)
Czarna-roza | Blogi