• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum grudzień 2005, strona 1


< 1 2 >

luv ya... luv ya not...

Nie prawda... nie ma czegoś takiego jak przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną. Po prostu nie ma i tyle.Koniec. Kropka. The End.


A ja, jak zawsze... nie umiejąca żyć spokojnie, nie umiejąca płynąć powoli na jeziorze, ja muszę nurtem rwącej rzeki... ja muszę namieszać. Muszę coś zrobić by zakłócić spokój, by mieć co przeżywać i czym się przejmować. Bo ja chcę chwytać życie za stopy, ale kiedy zaczynają boleć nadgarstki, kiedy pojawia się pierwszy problem, zastanawiam się, po co je łapałam? Trzeba było stać na ziemi i tylko obserwować jak leci. Peace 4eva...


Bo ja, tak jakby... chodzę z Ruairim. I to, tak jakby, był mój pomysł. Bo kiedy usłyszałam, iż Ciarin i Johnny proponowali Ruairiemu rzucić mnie dla Pauli (kiedy chodziliśmy na żarty, żeby wkurzyć Daniela), cóż.. szlak mnie trafił. Była zazdrość... bo nie chciałam by jakaś inna go miała. PIes ogrodnika? Po raz pierwszy pomyślałam, że tak nie może być... Bo on przecież coś do mnie ma... I ja chyba też? Prawda? No więc... tak jakby ze sobą jesteśmy, a ja zastanawiam się... czy to był dobry pomysł? Czy coś się zmieniło? Przyjemne uczucie kiedy wszyscy gratulują, kiedy on patrzy na ciebie w ten słodki sposób. Kiedy czeka po imprezie w szkole... Tylko, że... no właśnie. Tylko... Nie mogę się doczekać chwili sam na sam. Zobaczyć jak to jest... z nim. Z tą właściwą osobą. Którą znasz dobrze. Która nie jest wybrana na od tak, bo mam ochotę... Tylko, czy ta propozycja wczoraj nie była tak po prostu, bo mam ochotę? Porypana jestem... Gdy stoi niedaleko, mam ochotę podejść i doniego się przytulić... wsunąć dłonie do tylnych kieszeni jego jeansów, poczuć smak ust... Nie jest to pragnienie nie do opanowania, ale jest. Tylko ta jego nieśmiałość... Ta przepaść którą pomiędzy nami tworzy nieświadomie. Za dużo o sobie wiemy... za wiele nas łączy...


No i Ally... heh... Ally, Ally, Ally... On w moim koncie sali, ja pomiędzy jego nogami, bo tak cieplej, bo tak przyjemniej, bo John mnie zepchnął na Alliego, bo jego parzy kaloryfer, a moja kurtka chroni go od parzącego ciepła. Bo lubię bawić się jego włosami, bo lubię się z nim droczyć. Bo lubię słuchać jego iPoda. Bo lubię patrzeć mu w oczy. Bo jest to, czego chyba nie ma pomiędzy mną i Ruairim. A może to urok zakazanego owocu? Czegoś, co jest tak blisko,a zarazem tak daleko. Bo przytula Hanne, udaje, że nie chce mnie, a potem wyciąga ramiona ale ja już nie chcę. I takie droczenie "hate ya" a potem "i know u luv me". Wojna na ścierki, śmiech i te piękne orzechowe oczy. I wyrzuty sumienia... rpzecież jestem z Ruairim. A tak strasznie pragnę Alliego. Dlatego, że Ruairi nie siada obok mnie na lunchu (lata i wydurnia się z chłopakami). Bo to nie z nim, tylko z Paddym i Allym gadamy o tym jak to MCR ROCKS!!! Jak ich strasznie kochamy i która jest nasza ulubiona piosenka. Kiedy dźwięki gitary są jak ambrozja... Jak trudno zagrać ten kawałek... To nie z nim męczę Paddego by dał nam słuchawki, bo stęskniliśmy się za dawką MCR. Heh... nie ma go przy mnie, kiedy Paddy mówi "nigdy bym nie pomyślał, że jesteś tą z tych super rock chickk", to nie on przyznaję mu rację. Bo on jest taki nieśmiały... heh... To dopiero początek, może wpadne... może zakocham sie po uszy. Bo w końcu wybrał mnie... a nie Paule. Bo w końcu czekał na mnie... prawda? To ja.. ja jestem nieśmiała... dlatego potrzebuje kogoś kto tą nieśmiałość we mnie niszczy. Kto karze by ta prawdziwa mikia wyszła z ukrycia... Bo przy Allym nie mogę być nieśmiała... przy nim muszę być pewna siebie, bo kto inny droczyłby się z nim tak jak ja? Heh... Bo jest ich dwóch... ja jestem z jednym z nich, ale tak naprawdę, więcej czasu spędzam z Allym ( w szkole znaczy się, a ostatnio moim życiem tylko szkoła, bo często trzeba było zostawać na lekcjach). Ale to z Ruairim smsuje cały czas... Ally nigdy na smsy nie odpisuje... heh.. Czas pokaże... Prawda?


Nie płakaj... laleczko nie płakaj...


Bo ja... biegne... biegne co sił w nochach, do czegoś... wciąż, nieskończenie biegnę i szukam... tylko do końca nie wiem... czego..


Dzisiaj było grand finally naszej akcji. Pierwsze kalendarze sprzedane. Jak komp wróci od doktora to zeskanuje z kalendarza zdjęcia chłopaków :] Zobaczycie jakie piękności mam w klasie Social Outreach :P Do tego, moi drodzy, z projektem dostalismy się dalej. Jedziemy z nim do Dublina, na dwa dni. Sweet... I jedzie Ally i planujemy mieć pokoje obok siebie. Picie i imprezowanie całą noc :] Do dopiero w, podajże maju. Jedziemy też do Sligo na jeden dzionek... Dobrych kilka godzin w autobusie... Wieczór przemiły, po raz pierwszy nasza S.O. klasa była taka zgrana. Przecież z Chrisem w życiu bym nie gadała od tak... np. na temat koszuli. A tu proszę! Chciałabym, by ta noc trwała dłużej...


A co do mojego związku... dziewczyny nie są zadowolone. Obraziły się na niego (bo trochę nakłamał, ja się nie wtrącam, nie biorę stron). Hanna się już z nim pogodziła, ale cały dzień słuchałam, jaki to z niego kłamca, cham i w ogóle.. Dopiero zaczęłam z nim chodzić, a one już po nim jeżdżą :/ Fiona jest wkurwiona bo chodzi ze mną, a nie z jej najlepszą przyjaciółką. Nie przyzna się, ale ja to wiem. A Paula jest wspaniała :] trochę mnie wkurza, ale jest miła. Jak to przyjaciółka. Jego, przyjaciółka.

Co będzie to będzie...


Doll don't cry... don't cry...

08 grudnia 2005   Komentarze (5)

Would u carry me to the end?

Ramię przyjaciela, jego uśmiech, żarty. Fajnie jest mieć kogoś, którego dażysz tym dziwym uczuciem. Takim ciepłem. Jeszcze nie miłością, ale już nie obojętnością koleżeńską. Mój taki niby chłopak. Bo my, według publiki, ze sobą jesteśmy. Tak jest wygodniej. Zabawniej. Tak, możemy siedzieć obok siebie, bez głupich dogryzek. Spacerować razem podczas lunchu i nikt nic nie mówi. Wejść razem do szkoły i wszyscy tylko ciepło się uśmiechną.

I jak to jest... facetów tyle, a przyjaciółki... takiej prawdziwej, od serca... zero. Bo pod koniec dnia, tylko na Ruairim moge polegać. Nie chciałam być sama na zajęciach plastycznych, wystarczył sms i już był. Dla kobiet, zagrożeniem... dla mężczyzn fantazją. Jestem za głośna, za bardzo... dominująca. Ludzie często wolą cichszych od siebie ludzi. Ja taka nie jestem. Może dlatego, Fiona jest taka dziwna. Raz przemiła, zaraz potem gorsza niż żmija. Właśnie się dowiedziałam, że się wkurzyła na Ruairiego, że mi powiedział o NYP (taka grupa młodzieżowa). Ona mnie tam najwyraźniej nie chce... Hanne zaprosiła, ale mnie? O nie. Kiedyś tak dobrze nam się gadało... 2lata w jednej klasie, a tu proszę... jak się ode mnie odsuwa. Heh... nie rozumiem jej. To boli, wiecie? Bo w tych czasach źle jest mieć swoje zdanie. Źle jest mówić głośno co się mówi, śmiać się nie przejmując czy inni się śmieją. Nie chodząc w wielkich grupach jak owce. Źle jest być indywidualistą. W ogóle źle być mną...

Uwięziona pomiędzy Alim i Paddym. Cichy chichot, wygłupy, jak zawsze.

"Wiesz, że Domnick nadal cię kocha?"

Moje zaskoczone spojrzenie. Kocha? W ustach Paddego? Ciągle? Jak to ciągle? Bez przerwy, nieskończenie? To nie możliwe... nikt mnie nie jest wstanie kochać tak długo... w szczególności chłopak którego tak potraktowałam. Tylko... no właśnie jak?

"Nie zamyka się od 2lat. Tylko ty i ty... nie mogę uwierzyć, że ktoś potrafi tak wpaść na tak długo!".

Zagryzienie wargi, spuszczenie wzroku.

"Coś powiedziałem?"

Nie... tylko właśnie uświadomiłeś mi wszystkie nietakty z mojej strony. Wszystko co zrobiłam biednemu Dom'owi. Wtedy wydawało to się odpowiednie. Wtedy... wtedy ktoś tak ranił mnie. Przyjaźń, tak bliska, że aż przerażająca. Po raz pierwszy, wtedy, od dawna, otworzyłam się przed kimś. Otworzyłam serce i pozwoliłam komuś w nie wejść i się rozejżeć. Pozwoliłam komuś się we mnie zakochać. Ale kiedy to wymknęło się poza netową znajomość... kiedy to już nie były tylko literki, ale także spojrzenia, które mówiły wszystko. Krzyczały! Skończyłam wszystko bardzo szybko... Zapomnieć... nie dać nikomu do siebie tak blisko dojść. Bo to przerażało... Potem w moim życiu pojawił się Ruairi i on pokazał mi, że nie każdy facet odchodzi kiedy mówisz nie. Iż istnieje prawdziwa przyjaźń... Pamiętam spacer po plaży, wyznanie Doma... To pragnienie w oczach, to coś... Słowa wypływające z ust ja... przepraszam. Tak trudne do wypowiedzenia słowo. I znowu zostaliśmy kumplami, ale nigdy tak blisko. Nie było mnie dla niego, kiedy go szmaciły dziewczyny. Jestem okropna... dzisiejsza rozmowa z Domem. I ta iskierka w oczach. Iskierka nadzieji. "czy oni ze sobą są czy jak?". Fiona obruszyła ramionami "a skąd ja mam do cholery wiedzieć, z nimi do nigdy nic nie wiadomo. Raz gruchają do siebie jak gołąbeczki, a zaraz potem ta się liże z innym. Weź się ich zapytaj". Fajnie wiedzieć, że twoja kumpela ma taką opinię o tobie, co nie? W całym moim życiu całowałam się tylko... z dwoma facetami? I obu żałuje... A to, że ludzie gadają? Heh... Śmiech i rozmowa z Domem.

Bo spojrzenia mówią wszystko...

Zazdrości Ruairiemu, bo on ma to, czego on nigdy nie miał. Tylko, że to Dom odszedł... odsunał się. Zawiniłam i to mocno. Ale Ruairi mi wybaczył... dlaczego Domowi tak długo to zajęło?

"nie potrafisz go kontrolować? W końcu spędzacie ze sobą cały czas".

Wyrzuty?

Mężczyźni... wypełniają większość mojego czasu. Powinnam czuć się samotna... ale ja czuję się tylko odrzucona. PRzez kobiety..Idę... kieliszek wiśniówki czeka...

05 grudnia 2005   Komentarze (7)

People live on gossip...

Plan wymykł się trochę z pod kontroli... Miał być tylko cały dzień smsowania i flirtowania, potem sms na kilka minut przed spotkaniem "sory, ale przyjaźń jest ważniejsza". Tak miało być. Tylko wszystko przyspieszyło... wszystko jak w kotle w łychą się zakręciło, grunt z pod nóg wyskoczył a głowa przestała myśleć. Jak w telenoweli, nagły powrót przyjaciela. Uśmiech na ustach i chęć zarzuczenia mu rąk za szyję. Tylko, że nie w szkole... nie przy wszystkich. Już wystarczą szepty, już wystarczą przemykające obok każełki, starszy mi plotek moi drodzy... tylko czy naprawdę? Świecący na ręku prezent, zegarek. Tego samego wieczora wyznanie prawdy, zegarek ma braciszka... męski zegarek. Sweet? Ach jak romantycznie... Westchnienia dziewczyn, lekki rumieniec 'przestańcie!'. Wieczór przesiedziany na jego kolanach, jego ciało jak cień podąrzające za mną wszędzie. Bieg i śmiech, tak pod wiatr. Błyszcząca w świetle lapm butelka wódki. Szybki łyk... ble... demoralizacja. A więc, Ruairi wrócił ze Stanów a mnie... odbiło.

Jego ramię wokół mojej tali, bym nie spadła. Sms od Daniela "będę za 15minut, właśnie skończyłem pracę, już nie mogę się doczekać". Zdziwione spojrzenie Ruairiego kiedy zaglądał mi przez ramię. Śmiech i wyjaśnienie mu, wszystkiego, od początku do końca. Tłumaczenie, jak Hanna się czuje, nie załapywał na moim przykładzie, więc trzeba było tak prosto z mostu

Moi: Wyobraź sobie, że ze sobą chodzimy, a ja rzucam cię dla Daniela! Twojego przyjaciela! Tak się czuje Hanna
Ruairi: Ale to niemożliwe! Ty byś mnie w życiu nie rzuciła dla tej dziewczynki!
 

Ręce opadają

Moi: No to wyobraź sobie, że chodzę z tobą i rzucam cię dla Brata Pita!
Ruairi: Ale on w ogóle nie jest przystojny!
Moi: Dla Keanu Reevsa
Ruairi: Nie możliwe, mnie żadna by nie zostawiła dla niego
Moi: dla Johna Deppa!
Ruairi: to już lekka przesada, jestem przyjaciółmi z Keanu, ale Johna nie znam! Więc to odpada

teraz to już w ogóle mnie ręce odpadają. Sms do Daniela, że przepraszam... przyjaźń ważniejsza, Hanna ważniejsza... heh no i niestety jestem teraz z kimś...

Ruairi: Kim jest ten ktoś?
Moi: a na czyich kolanach siedzę?
Ruairi: aaaaa to tak, sasasasasasasa

I sms od Ruairiego, do niego. Słodka mi powiedziała co mieliście dzisiaj wieczorem robić, sory stary, że ci ukradłem dziewczynę! Jakoś tak wyszło :P Potem jeszcze kilka smsów... nie odpiswał. Myślałam, że się obraził. Lecz dzisiaj wystarczył uśmiech, miły gest z mojej strony i już się uśmiechnął. I było miło i fajnie... i tylko on wiedział o tym, że lizałam się z Ruairim (to kłamstwo). Tak... tylko, że właśnie się dowiedziałam, że prawie już wszyscy jego kumple wiedzą (Daniel się wygadał). Wiedzą iż jestem jedną z najlepszych lasek z którymi Ruairi się lizał no i że jestem na tylke pożądna, iż na samym początku nie chciałam brnąć dalej. Ale co tam, w końcu mamy cały nasz związek by posunąć się dalej! Naprawdę? Nie wiedziałam, że w ogóle ze sobą chodzimy!!! A co dopiero, że takie plany mamy! Bosh... najgorsze jest to, że wszyscy traktują to poważnie. Śmieszne jest jedno... niektórzy myśleli, że chodzę z Alim 8/ Powinnam się cieszyć, że zniszczyłam ich podejżenia? Moje życie to jedna wielka plotka...

Co do wizyty u ginekologa to była tylko pogaduszka i usg. Nie mam cysty ani nic, a więc nie jest tak źle. Tabletki przepisane. I jest dobrze :] Nie taki diabeł straszny, jak o nim mówią.

Czarnym markerem zapisuje kolejne słowa wiersza na gitarze... mojej własnej, ślicznej gitarze. Do póki Joe mi jej nie nastroi nie będę mogła na niej grać! Bo fałszuje ona tak, że mi uszy odpadają. Heh... szkoda... może mojego chłopaka poproszę by mi ją nastroił? Faceci...

Co do Arusia to wrócił... jak już pewnie pisałam. I... cóż, był uśmiech, spojrzenia. A potem była odpowiedź na pytanie jak było w polsce, odpowiedź która mnie dobiła.

"spotkałem się z rodzinką, przyjaciółmi, pobalangowałem i popiłem... no i wróciłem do swojej kobiety!"

Skąd wiedziałam, że tak będzie? Ale co tam... powiedziałam Hannie, że już nie ma szans dla mnie i dla niego... spojrzała na mnie zdziwiona "dla ciebie? od kiedy?". No tak... w końcu to Arek mnie uczył, że w końcu nie żona to co się przejmować :] Zostają z Mariem jeszcze na rok, może dłużej. W końcu znowu zgłodnieje :] Bosh... co się ze mną dzieje... Co za dużo to nie zdrowo (ta wczorajsza wódka zrobiła mi shaka w głowie).

To by było na tyle...

01 grudnia 2005   Komentarze (7)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi