śmiać mi się chce, a ziemia nadal prawi...
Z głośników komputera znowu wydobywa się jedna z piosenek ze składanki Eski. Przypominają mi wakacje. Miło powspominać. Duszne wieczory o zapachu Irlandzkiego deszczu, przyjaciółka, madelle u boku i muzyka. Każda muzyka, piosenka przypomina mi o myślach, które przepływały przez moją głowę kiedy jej słuchałam. Wiele z nich, o dziwo są o Noelie. Są, a raczej były. Wtedy jeszcze nie rozumiałam do końca, jaki on jest. Chyba tego mi było trzeba. Leżenia bezpiecznie na łóżku okrytym kocem w kratę, patrzenia się to w sufit to za okno, tej muzyki w wieży i przemyślaniu ostatnich dni, tak jak dni wakacji. Porównywania ich. Udało mi się. Udało mi sie odwrócić role, poczuć, że to ja jestem u władzy, a nie on. Poczuć, że... jestem wolna. Przestalo mi zależeć co o mnie myśli, o moich czynach, słowach. Czy się znich śmieje, czy nie. Chciałabym jednego. By poczuć smak jego ust i zrozumieć do końca, że wcale nie smakują tak dobrze. By móc go odepchnąć i zostawić z pytaniem w oczach. By go zranić, odrzucić... by raz w życiu poczuł to co ja czułam, kiedy mnie zranił po raz pierwszy. Rządza zemsty...
Doszłam także do kolejnego wniosku. On zawsze był taki sam, to ja sprawiłam, że jego dusza była piękna. Najgorsze jest to, że to stworzyło wyzwanie. A ja kocham wyzwania. Dlatego nie mogę dać sobie z nim spokoju do końca. Im jest gorszy, im czarniejszy ma charakter, im większym chamem jest, tym bardziej pragnę by go rozkochać, zdobyć i porzucić. By zrobić dokładnie tak, jak rozgadywał, że zrobiłam. Mam ochotę na zabawe i powstało postanowienie. Jeden wyskok, taki jak wtedy kiedy poprosił Cat żeby mnie zawołała. Kiedy będe miała dowód, że to on na mój temat gada. Tak go zjadę, że aż ziemia mu się z pod nóg osunie. Muszę przestać być taka zimna o obojętna. Muszę znowu stać się diablicą... Będe się bawić w zimno i ciepło. O tak... niech tylko nazwie mnie otwarcie sexy, już ja wiem co wtedy zrobić... Nie będzie wkurzania się, będzie zabawa.
Doszły też myśli o Alanie. Ja pragę faceta i kurcze, co mi szkoda? NIe muszę się w nim zakochiwać, mogę się zabawić. Pokazać, że mi się podoba. On to chyba sam widzi. On chyba właśnie bawi się we mnie w ciepło i zimno... i w cholere, to działa. Środa, czwartek, potem piątek. Trzy dni pod rząd kiedy będe miała (chyba) szansę zabawić się Noelem albo zabawić się Z Alanem. Bo w środę jest koncert charytatywny w szkole, w czwartek św. Patryka i może będe na tutejszej paradzie, a w piątek jest dysco(jeśli moi i Hanny rodzice nas puszczą). Zobaczymy co będzie. Jestem zdeterminowana by zdobyć choć jedno ciało. Ciało wypełnione fermonami. Bo w cholere... oszaleje bez męskiego ciała!
Teraz leci Masz stajla... śmiać mi się chce. Lato... plaża... bikini... wieczore w mieście podczas festiwalu... faceci... morze... spacery... Boże, jak wtedy było przyjemnie, wesoło... jakie życie wydawało się piękne... chciałabym by były już wakacje, a przedemną rok przerwy. Rok który spędze na projektach i wybywania ze szkoły na Work experiency... już tylko 84dni do Junior Certu... płakać mi się chce... to już tak blisko. Chciałabym by było już lato...
Właśnie się dowiedziałam, że Ruariego zawiesili... cholera, a ja chciałam od niego matme spisać! Żeby szlak dyrcia trafił, zawieszać na jeden(!) dzień geniusza matematycznego! Matma to jedyny przedmiot z którego jest na serio mocny, w wakacajnym egzaminie pobił wszystkich, a nasza klasa poziomem jest najlepsza, więc można powiedzieć, że na całym roku jest najlepszy... Kurwa, kurwa, kurwa. Od kogo ja teraz spiszę? Naszczęście zawiesili go tylko za schowanie Mourcia plecaka w damskim wc. Bo teraz to już masowe chowanie, na każdej lekcji komuś ginie plecak. Rodzicie uziemili go i nie może iść na dysko w piątek... szkoda, bo miałam nadzieję, że się powydurniamy razem. Na szczęście jego starzy nie wiedzą o tym, że z Caroline spuścili powietrze w oponach dyrcia w piątek(!), rzucali balonami z wodą w samochody (dopiero co się dowiedziałam) i jajkami w domy. Normalnie z nimi nie da się nudzić ;) Napisałam mu, że będzie cholernie cicho bez niego jutro w szkole... cholera, by tylko nie zrozumiał tego opacznie! Z nimi nigdy nie wiadomo! Jeszcze pomyśli, że ja coś do niego... tak było z Domem. Nie... on nie jest taki powalony jak on, hehe.