• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum wrzesień 2005, strona 1


< 1 2 >

FCUK!!!!! albo nikt, albo o jednego za dużo......

Confused… stil…

I kurcze, ciągle jestem CONFUSED. Nic się kurcze nie wyjaśniło… Wiem już, że kiedy siedzę obok Ruairiego to mam ochotę go pocałować… dotknąć… ale to za wiele nie zmienia, bo dzisiejsza rozmowa z Aaronem uświadomiła mi, że z nim jest tak samo. Fcuk… Moje uczucia do obu są bardzo podobne… Aaron, jak wszyscy faceci, kiedy jestem confused, wcale mi nie pomoga. A a, ani trochę. Nazwałabym to stylem Mc Bridowskim, ale jest to chyba raczej styl męski. No i Aaronek jest bardziej sprytny… heh… Trzeba się postarać, by go złapać na spojrzeniu, bo szybko odwraca głowę. No i książkę od francuskiego dla mnie znajdzie. Jeśli jeszcze jej nie spalił :P Będę się modlić wieczorami do książki od francuskiego :P

Last nite… wieczór z Hanną i Ruairim i niej na chacie. Miały być dwie pary, ja i Ruairi, Hanna i Daniel. Ale Daniel się nie pojawił, utknął z rodzicami na zakupach (shopping dla faceta to koszmar! Pokuta wystarczająco duża). Spójrzmy prawdzie w oczy. Miało to być spotkanie przyjaciół, ale doskonale wiem, że Daniel z Hanną mnie swatają z Ruairim. Nawet jeśli Hanna wie, że ja też coś do Aarona mam.
Siedzieliśmy razem na łóżku, rozciągnięci i dzwoniliśmy do ludzi z zablokowanych numerów. Albo ja nawijałam po polsku, albo Ruairi po niemiecku (ostatnio się uczy, dobrze mu to idzie). Ubaw był po pachy. Dzwoniliśmy po nauczycielach, ludziskach z naszej szkoły. W końcu namówiona przez Hanne, zadzwoniłam do Noela „siemka kotku, co tam? Podobało się wczorajsze bzykano? Brakowało ci mnie?” dochodzę do wniosku, że nie, bo udawał, że nic nie rozumie. Zadzwoniliśmy też do Chrisa. I do Ciarina, niestety był z nim Niki i usłyszałam „Kurwa mać”. Rozpoznano mnie! Fcuk!

Teraz więcej powagi… W dzień wyników, albo wieczór, planujemy wypad do kina. Ja, Hanna i 8chłopaków. Przeklinam się w duchu, jak ducha, jak demona, jak wcielonego diabła… giń przepadnij! Niech mnie szlak trafi, albo piorun, albo wiatr pędzący 200km na godzinę, ale w cholere… chciałabym by pojechał z nami Aaron. Ruairi obawia się, że jeśli będę jedyną wolną dziewczyną, a chłopaki popiją (no i my z Hanną też), może się zrobić trochę… gorąco. I za wielu będzie miało na mnie ochotę :] Obawy, że któryś mnie ukradnie? Słuszne obawy… bo przecież nie jesteśmy ze sobą. To dobrze… chyba…? Przynajmniej Ruairi nie ma powodu, by się na mnie gniewać za te spojrzenia w stronę Aarona. Za odpuszczanie oczka, do Alana. Do wygłupów z Adamem lub Nikim… W końcu jestem free… prawda? Po raz kolejny powtarzam sobie, zobaczymy, co czas przyniesie. Niech faceci sami cię szukają, niech faceci sami się o ciebie starają. Ty im tylko pomagaj słówkami, takimi jak „pet”. Neutralne, używane do przyjaciółek i… przyjaciół? Niby kiedyś powiedziałam Ruairiemu, zostańmy tylko friendsami, ale kto pamięta tamte czasy? Zmieniłam się :]

A różnice pomiędzy Ruairim, a Aaronem są małe… oboje potrafią mnie rozśmieszyć bez powodu, tylko swoją niewinną, pytającą miną. Oboje użykają mnie swoimi oczami. Ale Aaron… Aaron jest bardziej męski. Choć niby są w podobnym wieku. Pół roku różnicy? Pewnie nawet nie 6miesięcy… Jednak Aaron, to 4klasista. Wysoki, dobrze zbudowany… Ciemny… Właśnie… te kruczoczarne włosy… Ruairi jest trochę niezdarny, troszeczkę nerwowy (ale w końcu przez to uroczy). Ale Ruairi zna mnie lepiej niż Aaron… jest mi bliższy. Na nim wiem, że mogę polegać… Niech się dzieje co ma się dziać…

Jebie to. Przestaje myśleć. Za dużo myślę. Czym tu się przejmować?

07 września 2005   Komentarze (6)

what r u gonna do with all dat breasts inside...

Jest pięknie. I tak być powinno.

 

Bo cóż z tego, że moim wychowawcą jest pieprzony Gorman.

Cóż z tego, że moim nauczycielem od w-f jest pieprzony Gorman.

Cóż z tego, że będzie uczył mnie najgorszy nauczyciel w szkole, człowiek, którego nigdy nie ma.

 

Cóż z tego, że mam powalone w sercu.

Cóż z tego, że serce bije nie do tego, do którego powinno. Powiedzcie mi, cóż z tego…

 

Jest pięknie. Jestem w klasie z Alanem. Moje wcześniejsze marzenie. Dziękuje bardzo panu losowi. Myśli o tym, że mogłabym całować jego usta, usuniemy z księgi. Myśli o Aaronie, też usuniemy. Jest dobrze. Słońce świeci. Nareszcie są upały. Twarz się śmieje, oczy się śmieją, usta się śmieją… Jestem szczęśliwa, czy to złe? Rozmowa z Ruairim w szkole i ciepło tylko podczas smsów. Dlaczego czuję to ciepło tylko, kiedy pisze? Dlatego, że brakuje mi kogoś, kto by pisał tak jak on…

 

Jest pięknie i tak ma być. Mięśnie bolą, potrójny w-f, po siedzeniu na dupie przez cały dzień, to nie był najlepszy pomysł. Trener Gorman, też nie był najlepszym pomysłem. Plamy od trawy na spodniach chyba nigdy się nie dopiorą. Co za debil wymyślił czołganie się pod rozstawionymi nogami członków twojej drużyny? Stanie ciasto w linii? I on mówi Walshowi, żeby za bardzo się nie podniecał? Jakby to pomogło! Każdemy facetowi sperma się w mózgu gotuje, kiedy stoi przyciśnięty do pośladków kobiety. Bądźmy dorośli panie Gorman, nie wie pan, jakie mają skojarzenia faceci? Ale ok., było pięknie. Skończył się trening z Gormanem, pierwsza połówka w-f przecierpiana. Truchtem na astro urf. Padłam nieżywa na trawę. Czułam na sobie spojrzenie Nikiego. Wzięłam od niego butelkę wody (wyrwałam mu siłą) i piłam jakbym była na pustyni. Strużka wody spłynęła mi po szyji i powędrowała pomiędzy piersi. Gapił się jak zahipnotyzowany Mikuś wiedziała, jaką bluzkę założyć na w-f. Obcisłą, sportową, na ramiączkach, z odsłoniętym brzuszkiem i dekoltem. Cholernie wygodna do tego. Położyłam się na trawie, przymknęłam oczy i pozwalałam im smakować się moim widokiem. Nie żebym była narcyzowata ;P Ani trochę :P Nie żebym był była zadowolona, kiedy na mój widok Eymon zagwizdał. Nie no, jasne, że nie. Przecież mnie znacie :]

 

Zdziwiona… tak… nadal jestem. Kiedy Chrissy jako pierwszą dziewczynę do swojej drużyny wybrał… mnie. Pogratulujemy wyboru :] Nasza drużyna wygrała 5:0.

Zdziwiona… bo się zmieniłam. Aż dziw, że aż tak bardzo. Jestem śmiała jak cholera… I cieszę się, że wróciłam. Cieszę się cholernie.

 

Zapowiada się ciekawy rok szkolny. Życzę wam wszystkim, byście i wy czuli się dobrze w szkole.

 

I dreszcze… kiedy dostaje kolejne wiadomości. Dreszcze, kiedy je czytam… No comments.

 

05 września 2005   Komentarze (5)

Furtki otwarte...

Kac? Uczuciowy.
Tęsknota? Tylko za którym.
Pułapka? Sama ją na siebie zastawiłam...

Parapetówa, genialna. Sąsiedzi przemili. Jednak impreza zaczęła się dopiero rozkręcać po 23, po północy przyjechał Arek z KOnradek i Lukiem. Sąsiedzi poszli. Byli samo swoi, sami hotelowi. Kiedy przyjechał Krzysiek, zawiodłam się, nie widząc przy nim Arrona. Krzysiek spojrzał na mnie zaskoczony "a gdzie Arron?". Niech sam mi powie. Obiecał, że przyjdzie... Wydawało mi się, że mu zależało. Miał albo przyjechać z Lidką i Michaelem (swoimi rodzicami), albo z Krisem. Nie przyjechał... Wysłałam mu eska, zeby go wkurzyć. Że impreza dopiero się rozkręca i szkoda, że nie przyszli bo jest genialnie. Kris też mu napisał eska. Ciekawa jestem czemu jemu tak zależało. Czemu z pytaniem, czemu nie ma Arrona, wystartował do mnie, a nie do jego rodziców? No tak... Arron śpi. Chciał przyjechać, ale Lidka kazała mu odespać przepracowane noce. Co jak co, ale Aaron to dobry chłopak.

Źle mi z tym... z czym zapytacie? Z tym, ze chciałam by był tam Arron, ale nie chciałam by przyszedł Ruairi. Tylko, że on nie należy do tego świata. To mój mały świat, hotelowy, w którym żyłam przez całe wakacje. Ruairi do niego by nie pasował. Ruairi był na mnie zły, kiedy dowiedział się, żę mam impre i go nie zaprosiłam. A ja... zaczęłąm sie tłumaczyć! Zależy mi na nim, ale nie tak jak na Arronie... Dlaczego tak? Heh...

"Eat my parents"... poznać też poznałam... Lidka mnie uwielbia, traktuje mnie trochę jak córkę której nie ma. Michael też, choć pierwszy raz siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Zachwycony moim akcentem, urodą i... dojrzałością. Taką dziewczynę mógłby mieć jeden z naszych chłopców. Żarty po %. Ale temat został podchwycony. Już nikt nie dokuczał mi na punkcie Ruairiego. Zaczęły się komentarze do Lidki i MIchaela, upiekła przepyszne ciasto, a tam na ścianie, to jej obraz, Lidka, poważnie się zastanów czy by nie ożenić z nią Aarona.

Było genialnie... pisałam już to prawda? I tylko jego mi brakowało... Heh... To po co daje nadzieje Ruairiemu? Jestem niestała w uczuciach... nie dla niego.

Furtki otwarte... Niech się dzieje co ma się dziać. Ofiary wojny... Idę do hotelu. Mogę ściemniać, idę by zobaczyć grafik, by dać pieniądze na prezent dla jednej z kelnerek która odchodzi z pracy, by pogadać z matką. Ale prawda jest taka, że idę tam, by go zobaczyć. Fcuk... Madelle, freedom nie jest taki dobry. Freedom mi się chyba nie długo skończy :] Mówisz, że nie warto... może i. Ale tak mi dobrze... chyba? A może źle...

Confused.

04 września 2005   Komentarze (6)

w tą i z powrotem... po wódkę :P

Rano miałam doła, a teraz? Już dawno nie czułam się tak dobrze. Tak lekko... Już dawno nie czułam się taka... piękna :] Kochana, wielbiona... Lubiana. To najważniejsza. Z Arkiem jest już dobrze. Wczoraj siedząc na ladzie trochę sobie pogadaliśmy. Nie potrafię znieść jego wzroku, ani on mojego. Za każdym razem któreś spuszczało wzrok. Lecz dzisiaj już było inaczej. Wpatrywał się we mnie. Więc zapytałam co się tak gapisz?

Arek: Tylko nie bij
Moi: nie, dzisiaj nie bije, dzisiaj jest dzień dobrobi...
Konrad: dla zwierząt

Nie, dla świń :P W końcu każdy facet to świnia. Do tego z Arronem, Adamem i o dziwo Nikim mam świetny kontakt. Z Arronem jestem jeszcze bliżęj niż wcześniej. Z Adamem też. Nie mogę się doczekać powrotu do szkoły. Do Arrona coś mam, niestety :]

Ale oni to nic. Codzienność bym powiedziała. Z Anią szukałyśmy przystojniaków posród gości. Wtedy go zauważyłam, boskie ciało, boskie oczy... kruczoczarne włosy. Zatkało mnie. Hiszpańska uroda... chyba? Potem byłam pewna, kiedy się nad nim nachyliłam wina? Powiedział coś po hiszpańsku. Myślałam, że się rozpłynę. Potem ciągle prowokował mnie wzrokiem. Uśmiechał się, nie uciekałam wzrokiem. Odbiło mi. Patrzyłam na niego zalotnie i zalotnie traktowałam uśmiechem. Widziałam, że i on miał ochotę na coś więcej niż spojrzenia. Mówię wam... odbiło mi. Na pełnej lini. Po pracy, kiedy stał na recpepcji i z kimś rozmawiał, przechodząc obok niego rozpuściłam włosy. Spojrzał na mnie i się zalotnie uśmiechnął. Dlaczego nie zapytasz o numer? Czy my wszystko musimy robić za was? Jak już mówiłam... to nie byłam ja. To była jakaś kocica, uwodząca faceta. Byłam już gotowa chwycić jego dłoń i napisać na niej mój numer telefonu, długopisem który miałam za uchem. Ale Anka zauważyła, że mi odbija. "Nie warto, widać że to chujek". Cholera, ja do takich mam tendencje! Pikanteria i gorycz... do tego słodycz. Właśnie dlatego, nie wiem jak to będzie między mną a Ruairim... Niby przyjaźń, ale zazdrość kiedy smsuje z inną dziewczyną. Słodkie smsy od niego... wspólne oglądanie horroru na tym samym łóżku (u mnie, była z nami też hanna). Kiedy jestem blisko niego, czuje mrowienie pod skórą. Chciałabym go dotknąć, może pocałować... Ale to nie to samo. Kiedy widziałam dzisiaj tego hiszpana, wariowałam. Kiedy jestem z Arronem, zagryzam lekko wargę. Kiedy wystawia mi język, szturcha, kiedy się razem śmiejemy. To nie to samo, co z Ruairim. Ruairi to sama słodycz. Heh... co będzie, to będzie! Ja przestaje myśleć. Z wszystkimi się wygłupiam z wszystkimi flirtuje. Bo ja... bez facetów nie potrafię żyć :]

W poniedziałek szkoła. Chyba nie mogę się doczekać. Sama nie wiem.

Jutro parapetówa. Będzie picie i bawienie się. Jutro Adama urodziny, Aron mówił, że może wpadną na parapetówę. Szkoda tylko, że to parapetówa organizowana przez moją mamę. Więc będą tony ludzi z hotelu i sąsiedzi. Ale Ruairiego i reszty nie będę zapraszać, bo się jeszcze pochleją i mi obciachu narobią :P

Ale na notka pusta wyszła, nie mam już siły pisać. Jestem cała obala i zmęczona. Musicie mi wybaczyć, denność tej notki :] Żegnam i lepiej pójdę spać. Będziecie musieli potęsknić za mną jeszcze trochę :]

 

 

02 września 2005   Komentarze (3)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi