• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum marzec 2005, strona 3


< 1 2 3 4 >

Prisoner...

Behind prison walls.
My head is screaming.
Behind prison gates
My love lies bleeding.
Behind prison keys
My hands are shaking
Behind prison doors
My heart is breaking
Behind prison cells
My eyes are crying
Behind prison bars
My soul is dying.

Znalazłam ten wiersz przypadkiem w książce od C.S.P.E. i poruszył moje serce...

05 marca 2005   Komentarze (3)

Zatrzymać pociąg, ja wysiadam...

Co do zarzutów mojej drogiej przyjaciółki, naty olszy. Może masz rację, że to nie fair by tak ją obgadywać, ale to może dlatego, że się tak na niej zawiodłam. Że zaczęła mnie irytować tymi karcącycmi spojrzeniami. Ty nie widzisz jej spojrzeń, ona mnie wpycha do tego samego worka co wszyscy inni ludzie. Jestem taka sama jak oni. Chodzę na wagary (Boże, RAZ!), gładę nogi na stoliku, śmieję się wraz z Charmain,  z nowego chłopaka-skończonego dupka, na 4roku. Umiem znaleść wspólny temat z każdym, nawet jeśli polegałby tylko na tym, czy do takiej i takiej bluzki będą pasować białe kozaki na wysokim obcasie. Ale podczas matmy już przesadziła. Obgaduję ją... by poczuć się lepiej. Bym zrozumiała, że jestem wartościowa i jedyna w swoim rodzaju, a nie taka jaka się czuję kiedy Gemma obdarza mnie jednymi z tych spojrzeń. A z Gemmą nidy nie byłam związana na śmierć i życie, bo gdybym była tak szybko bym się nie pogodziła z faktem, że ona już nie chce się ze mną przyjaźnić. Przyznaję, wczoraj mnie poniosło... ale na serio, wkurzyła mnie. Ciągle mnie wkurza tym swoim zachowaniem. Już nic nas nie łączy. I ten tekst podczas golfa, do Seamusa. Ja mu tlumaczę, dlaczego muszę wcześniej wyjść, a Gemma mi przerwała i powiedziała "słuchaj Seamus, ja nie wiem jak ona, ale ja wychodzę 15 po 13." Z taką pogardą w głosie. Bo ja nie mam zamiaru poświęcić klasy golfa dla H.Ecu. Bo ja postanowiłam, że zostanę o 20minut dłużej niż ona. Wszystko sobie obliczyłam i ustaliłam z panią Boyce. 15po mamy dzwonek, 25 wszyscy są w klasie (czyt. ostatni pojawia się Alan), przez następne 10minut wszyscy się usadzają i babka wszystkich ucisza. Więc takie głupoty mogłam sobie zaoszczędzić, w szczególności, że za te lekcje zapłaciłam 6dych eurasów. I w ogóle mam dosyć jego zachowania. Dlatego na breaku, gadam trochę z Yvonne i idę pogadać z Marion i resztą. To jest zaraz obok, za szybą. Gemma się wkurzyła za pierwszym razem kiedy sobie poszłam. Bo kiedyś razem chodziłyśmy gadać z Marion i Michelle, teraz się nawet nie zapytałam. Ale przeraszam, sama powiedziała "powinnyśmy mieć przyjaciół także spoza klasy". No to ja mam koleżanki, z poza klasy. Jest tak jak chciała, a ona nadal się na mnie wkurza. Niech się wkurza... "zatrzymać pociąg, ja wysiadam..."

Co do Alanka, cały dzień aż mną rzuca by iść do miasta. A nóż na niego wpadnę. Cóż... musiałam posprzątać dom, teraz czekają mnie jeszcze lekcje, więc nie wiem kiedy pójdę. Jutro pracuje, więc pierwszy raz od miesięcy pracę domową odrabiam w sobotę. Tragedia... Alan... heh... ja się obawiam natko, że on wcale a wcale w tym nie jest. Bo on może mnie po prostu lubić, a ja to źle odbieram... heh... boję się odrzucenia. Boję się, że historia się powtórzy...

05 marca 2005   Komentarze (1)

obym się tylko teraz, nie zakochała...

Do sali od H.Ecu. weszłam spokojnie, trochę wkurzona na Gemmę. Ale to nie ważne. Weszłam do klasy i miałam do wyboru, usiąść w pierwszej ławce z Keviną, albo w drugiej z Alanem. Usiadłam z Keviną. Dlaczego? Siobhain jakoś dziwnie się na mnie spojrzała, a potem na Alana i jak już opowiadałam Gandzi, ostatnio coś dziwnego się dzieje. Usłyszałam ułamek rozmowy między nią i Debbie "Alan wtedy.... szmer... a Michaela..." i ja w tym momencie się zapytałam, "a ja co?" i ta zamiast coś zmyślić powiedziała "sory, przejęzyczyłam się, chciałam powiedzieć Maria". Jasne, ale obie wlepiały we mnie oczka, strasznie podekscytowane. Ale to olałam. Tylko, że tego samego dnia, kiedy stałam pod byłą salą od w-f, wraz z Hanną, Alan stał oparty o zamknięty sklepik i gadał z .... Noelem! A musicie wiedzieć, że on ostatnio się rzadko z nimi gdzie kolwiek pokazuje. Ale to nie bylo najdziwniejsze, dziwne było to, że najpierw Alan coś nawijał i Noel na mnie lookał, potem Noel coś nawił i Alan na mnie lookał, a potem oboje coś nawijali i na mnie lookali. Więc postanowiłam, że nie będe wlewać oliwy do ognia i usiądę obok Keviny. Może sobie coś wymyśliłam, a może to ja jemu się podobam i Siobhain się skapnęła i dlatego powiedziała o tym jego byłej (bo Debbie ciąglę męczą wyrzuty sumienia i próbuje mu kogoś znaleść), ale ja nie chcę by cała szkoła trąbiła, że się w nim bujnęłam. Plotek mam już powyżej uszu. A pozory narazie trzeba zachować.

Wracając do tematu, siedziałam obok Keviny, ale oddaliłam się od mojego stolika, opierając się plecami o stolik Alana i podpierając nogi o stolik przedemną. Wszelkie notatki pisałam na kolanie. Chciałam choć troszeczkę się przybliżyć do Alana. Spojrzałam na niego i szeptem zapytałam "rozdała już zadania?" bo dzisiaj dostaliśmy nasze Task'i, czyli co będziemu musieli ugotować na egzaminie praktycznym. On na to "nie i zabroniła nam gadać pamiętasz?" ja na to "i nasz Alan się tym przejmuje?" "szczerze, to za gadanie z tobą..." i nie dokończył, bo babka nas zjechała. Dzisiaj miała być kompletna cisza... heh, szkoda, że nie dokończył ='( Kontynując moją niekończącą się opowieść, mój bidulek był chory. Nie miał humoru na dzienne wygłupy, więc w klasie na serio było cicho. Bawił się moim warkoczem (kłosem, wielbionym przez wszystkich od rana) i na serio, nie mógł się na niczym skupić. Trochę udawał, ale trochę też coś było nie tak. Po losowaniu naszych Tasków, powiedział babce po raz kolejny, że na serio źle się czuje. Ta, trochę mu nie ufajac, powiedziała by usiadł pod oknem, czyli zaraz obok mnie. Kevina była w łazience już od 5minut, i nie miała zamiaru powrócić do klasy, przez następne 10, więc ja sobie trochę z Alankiem pogadałam. "Na serio tak źle się czujesz?" tylko machnął głową i wziął łyka wody, wyglądał okropnie. "Na szczęście od tego się nie umiera" próbowałam go rozweselić, on, resztkami nie kończącego się poczucia humoru "nigdy nie wiadomo, może już jutro będziesz kupowała czarne ciuchy", spojrzałam na niego najcieplejszym wzrokiem na jaki mnie stać, i zaskakując samą siebie powiedziałam "płakalabym gdybyś umarł", na serio!! Ja tak powiedziałam! JA! On na to "nie płakałabyś, nikt stąd by za mną nie płakał" powiedział smutno, ale próbując dodać do tego odrobinę humoru. Miałam ochotę podejść i go przytulić, wyszeptać, iż z moich łez, moglo by się uzbierać całe jezioro ale... sami znacie na to odpowiedź. Kevina wróciła do klasy, pacnęła go w głowe trochę niedowierzając, że na serio jest chory. Ale ja go już widziałam udającego, teraz na serio, nie był sobą. Kolory zaczęły mu wracać po tej zimnej wodzie i powietrzu z okna. Kevina do niego, mazgrząc coś w zeszycie powiedziała "ur luv sick, aren't ya?" czyli, chorujesz z miłości, co nie? Uśmiechnął się "a żebyś wiedziała". "Oj zagoi się, zapomnisz o niej." Może mi się zdawało, ale w tym momencie spojrzał na mnie. Przez palce opatulające jego policzki. Pewnie jak zwykle, coś obie ubzdórałam.

Na matmie nie mogłam usiedzieć w miejscu. Miałam ochotę, pod pretekstem pójścia do kibla, pójść pogadać z Alankiem, bo on zamiast iść na matme, postanowił usiąść na głównym korytarzu. Babka gdy zobaczyła w jakim jest stanie, nawet nie protestowała. Kiedyś... kiedyś nie ruszałabym się z klasy, tylko dlatego, że nie chciałam przegapić Noela wracającego z nowej sali gimnastycznej. Teraz wisiało mi to. Po za tym, zazwyczaj nie wychodzę do łazienki podczas matmy, bo na to nie ma czasu. Jest to lekcja podczas której nie da się siedzieć i rozmyślać "a co gdyby tak teraz pójść do kibla i podmalować usta..." bo on nawija non stop i to bardzo interesujący sposób. Ale ja nie mogłam się skupić nawet na jego przemowie. Podniosłam rękę kiedy kazał nam zrobić zadanie na tablicy  i poszłam do łazienki. On tylko machnął głową, przecież taka uczennica jak ja nie idzie zapalić. Poszłam i udając także przed Alanem, że idę do kibla, spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Machnął główką i odpowiedział uśmiechem. No to się go zapytałam "ty to jesteś chory, czy udajesz?" on na to "po trochu z każdego" "czyli nie umrzesz? bo ja już myślałam o ślicznej czarnej sukience którą widziałam ostatno w Internationale..." On tylko się roześmiał. Poprawiłam mu humorek. W tym momencie usłyszałam pisk i spojrzałam w lewą stronę. Marion do mnie machała "kope lat!". Cholera, gdyby to nie była matma, tylko kolejny Irlandzki, znowu poszłabym na wagary. No i zaczęłyśmy gadać, zaraz doleciała do nas Kelly. Nie ćwiczyły na w-f i łaziły sobie po szkole. I Kelly patrzy na Alana "a temu pięknisiowi co znowu?" i poszła z nim gadać. My z Marion pokładałyśmy się ze śmiechu, a potem poszłyśmy do nich. Kelly wciskała mu kit, że umie prowadzić i ma samochód. Uwierzył jej! I ona zaoferowała, że go weźmie do domu. Bo to już ostatnia lekcja była i ostatnie 10minut. Alan chwycił za torbę i poszedł w kierunku drzwi ale spojrzał na mnie "Kelly... dlaczego one tak na mnie dziwnie patrzą!" zaczęłam się śmiać "Alan, ona by was obu zabiła w jej niewidzialnym samochodzie!".  Pogadaliśmy razem trochę i zmuszona zostałam by wrócić do klasy. Bo Burne może by nie zauważył, że mnie nie ma. Ale Chris albo Sean, którzy doskonale wiedziali kto tam siedzi, krzykneli by "gdzieś ty była tak długo!". Zawsze tak robią, show of'y jedne! Heh... obym się tylko teraz nie zakochała...

05 marca 2005   Komentarze (2)

Żyj życiem, za nim ci się skończy...

Na golfie było bardzo... przyjemnie. Obiecałam sobie, że nigdy nie użyję słowa fajnie, bo owe słowo nie istnieje! Jak mawiała, moja nauczycielka od polskiego. Nie brakuje mi obecności Gemmy. Bo ona jest, ale tak jakby jej nie było. Gada z innymi ludźmi, ale najwięcej z bratem, albo w ogólę się nie odzywa. A ja, napełniona poczuciem siebie lałam na wszystko. Na to, że obserwują mnie inni ludzie, a ja schrzaniłam uderzenie. Spoko, jak nie to, to inne mi się uda. Dochodzę do wniosku, że podobam się Danielowi Timonejowi. Spoko, gościu fajny, jest chyba na pierwszym roku, może drugim. Zresztą, wisi mi to, bo i tak się z nim nie umówię. Ale fajnie jest, mieć kumpla ;) Gadałam sobie z nim, z Ruarim, albo z Seamusem(naszym nauczycielem), strasznie fajny gościu ;) Większość czasu skupiałam się na uderzeniu, w przerwach pomiędzy wybijaniem piłeczki, wymieniałam kilka słów z chłopakami. Daniel bawił się moją komórką, przeglądał wiadomości. Wisiało mi to, nic w nich takiego nie było. Tutaj to norma, czasem mnie to wkurza. Ale wtedy takim osobom nie daje mojej komórki.

Wiecie, dochodzę do wniosku, że wisi mi to, czy Gemma się do mnie będzie odzyważ czy nie. Nie zależy mi na tym. Bo my rzeczywiście nie mamy wspólnych tematów. Żeby Gemmie podpasować, to trzeba być dziwakiem o wysokim IQ. A mi to wisi. Na Artcie siedziałam z Char, Adamem, Paddym, Alison i Keviną. Kevina i Paddy się ciagle kłócili, a reszta z nas śmiała. Z Adamem ostatnio świetnie się dogadujemy. Gdyby jego dziewczyną nie była Char, już dawno dostałabym opierdol. Ale Char widzi, że ja po prostu rozumiem Adama sarkazm i często pierwsza załapuje o co mu chodzi i wybucham śmiechem. Więc on zawsze patrzy na mnie, kiedy sobie robi jaja z jakiejś dziewki. I w ogóle, sami sobie dokuczamy, dopiekamy, a potem wychwalamy swoje prace, by zaraz potem powiedzieć "żartowałam, do kosza z tym!". Hehe, Char też jest świetna. Strasznie ją lubię, nawet jeśli ma powalone w głowie i wszystko jej się kojarzy z seksem, no to cóż, różnie ludzie mają ;) Potem gadałyśmy na matmie, położyłam nogi na brzegu ławki i gabiłam się w okno, albo gadałam z CHar. Zauważyłam Gemmy spojrzenie. Teraz już nie czuję tej granicy. Kiedyś mogła mi powiedzieć "zachowujesz się okropnie" albo "a ty się potem dziwisz, że tak o tobie ludzie gadaja", teraz już nie może. A to, że jestem na luzie? Że rebelka się ze mnie robi? To moja sprawa. Grzeczna dziewczynka, niech ona będzie ułożoną panienką, która się przejmuje o to, jak na nią ludzie patrzą. Zawsze elegancka, ułożona, zawsze grzeczna i dobrze wychowana. To gadają o niej, że się ważni. Ja przynajmniej jestem sekskowną suką, zakochaną w sobie polką. Ale przynajmniej nie jestem niewidzialna, tak jak ona. Niech tylko ktoś powie moje imie, wszyscy wiedzą o kogo chodzi, powiedzcie Gemmy imie, "która to?". Ja się drę w szkole, wyrywam chłopaków, bawię się w dyskotece i oblewam wodą na chemi. Ona jest tą ułożoną, która nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Ja lubię zwracać na siebie uwagę, lubię szaleć i dobrze mi z tym. Jesteś młody, to szalej! Rób to, co już nie będzie ci wypadało, w wieku 40lat! Bądź sobą i żyj życiem! Do takiego wniosku doszłam. Chcesz przeklinać, to przeklinaj! Czyż nie mam racji?

04 marca 2005   Komentarze (4)

głodny Noel, przystojny Alan i droga wolna,...

Mikii przemiło minął ten tydzień i jak szybko! Break i kolejny lunch spędziłam z Marion i Kelly. Dwie wariatki, ale Marion chyba jest najgorsza ;) Połąnczenie nas trzech to istna mieszanka wybuchowa, a kiedy jeszcze jest z nami Michelle! Ludzie, chowajcie się przed nami. Cały break przegadałyśmy, a na lunchu latałyśmy po szkole, jak wariatki. Najpierw wypchnęłam Marion za drzwi, na dwór i zamknęłam zasuwę na górzę (bo my siedzimy przy bocznych, rzado używanych, drzwiach szkolnych). Ale potem ja wyszłam do niej, bo rzeczywiście było ciepło i tym razem Kelly zasunęła zasówę wraz z Jam Jo(takim gościem z drugiej klasy). No to Marion na to "udajemy, że nas to nie obchodzi, choć se idziemy" i idziemy do frontowych drzwi, w tym samym momencie do nich dolatują Jam Jo i Kelly i wiecie, krzyk na pół szkoły i ci przed nami uciekają. I ja z Marion w pogoń za nimi, przez cały głóny korytarz, baba(taka co jej nienawidzę) pyta się co my wyprawiamy, to wykrzyknęłam, że to dzienna gimnastyka. Hehe. Alan spojrzał ja mnie zdziowiony i się uśmiechnął, nie często widuje się stukniętą mikie. No może stukniętą tak, ale nie żeby ganiała się po całej szkole i darłą wraz z Marion na cały regulator. Ale dzisiaj... taka dawka energii, że musiałam ją spalić. Nom i potem do nas przyszła Casey nom i gadamy sobie z dziewczynami i ja się pytam "ty ciągle się bujasz w Alanie" ona, że tak. Marion, wolna kobitka, pyta się "kto to Alan?". No to ja jej mówię, ale ona nie kojarzy (ona nigdy nic nie pamięta). To ją chwyciłam pod ramię i poszłyśmy udając, że idziemy do sklepiku. Przechodzimy obok nich, z Casey, Kelly i Marion i ja do MArion szeptem "ten pośrodku, wysoki, wysportowany, ten naprzystojniejszy" ona na to "aaaaaaaaaaa". Stajemy przy sklepiku w tym samym momencie co Noel. Nom i Stefani się go pyta co mu podać, ale my w tym momencie zaczynami z nią gadać. Stefani znowu na niego patrzy, on jej, próbując nasz przekrzyczeć mówi, co chce -3kiełbaski w cieście francuskim(! ja zjadam jedną!) paczke chrupek, baton czekoladowy, butelka coli, żelki i coś tam jeszcze, jeju ja zjadam tyle w tydzień! Nom ale my znowu zaczynamy gadać "a słyszałyśmy o tobie Stefani, ładnie to tak..." bo Stefani to Casey kuzynka, z pierwszej klasy. Noel już się po woli wkurza. Znowu Stefani na niego patrzy i on wyrzuca z siebie długą listę, ale Casey mnie w tym momencie popycha, ja wpadam na Marion, a ona na Noela próbując się ratować i wten sposób ona zostaje na nogach a on leci na filter od wody. Ale to jeszcze nie spowodowało wybuchu. Aż dziw. No i staje spowrtoem przy sklepiku, ale Stefani już obsługuje Marion, która nie może się zdecydować co chce(tak specjalnie) "cole... nie kindera... nie czekaj, hot lipsy... albo wiesz co..." hehe. Noel robi się czerwony, ale wpatruje w ścianę. Znowu wyrzuca z siebie co chce zakupić, ale ja mnie diabeł podkusił i powiedziałam "Stefani, słuchaj co do ciebie mówię! Wiem, że ci się Gary podoba, niezłe ma ciałko, co?" Stefani w rumieńcach podniecenia "no!" i zapomina o Noelie. No i zaczynam wychwalać Garego, Marion się śmieje i też nawija, w końcu Noel nie wytrzymał "obsłużysz mnie wreszcie!!!". Jak można się drzeć na taką kruszynkę, toż to ma tylko z 12lat! A tu taki 17letni chłop, wyżywa się na biednej dziewczynce. Łzy jej w oczach stanęły. To i mi nerwy puściły. Przyłożyłam mu w ramię "co się na nią drzesz? Cierpliwości cię matka nie nauczyła? my tu ważne sprawy omawiamy a ty na bidulke się wydzierasz!" Marion takżę oburzona "tak, chamstwo!!! zostaw ją w spokoju!". A co on zrobił? Złapał się za ramię i powiedział "kurwa, to bolało!" po przemowie, machnął na nas ręką i odszedł, nic nie kupując. Nie bójcie się, nie umarł z głodu, bo zaraz po tym jak się skapnęłyśmy, że Kelly z nami nie ma, tylko stoi i gada z Alanem, Noel rzucił się do sklepiku. Nas już nie było, był bezpieczny. Debil jeden, żeby tak się wydzierać, na biedno dziecko! Chamstwo!!!!

Alan, tak jak myślałam, w ogóle nic nie ma do Casey. Nawet mu się dziewka nie podoba. Ta spieprzyła kiedy zobaczyła co Kelly wyrabia. Kelly do niego "jeden z was się Casey podoba... jak się masz Alan" i wiecie, on doskonale wiedział, że to o nim mowa. Ja do niego "na serio jej się podobasz" jego odpowiedź "good for her" czyli, wiecie, wspaniale dla niej. JA do niego, czy by jej nie shiftnął, on na to, że nie, bo ona mu się w ogóle nie podoba, woli inny typ dziewczyn. No to pole czyste, skoro od roku się wypiera, że on do niej nic, i że on z nią nic, to jasna jest sprawa, że ona mi się już nie wpierdoli. A więc droga wolna, o ile nie ma innych lasek, które coś do niego... Nom i potem gadałyśmy o Alanie. Oczywiście ja się nie przyznałam, że mam chećka na jego punkcie, tylko tyle, że uważam, iż jest cholernie przystojny. Marion na to "co wy, brzydki jest, tutaj za duży... tutaj za mały..." wszystkie, włącznie z Kelly nie wytrzymałyśmy "bo ty jesteś lesbijką! tobie, żaden facet się nie podoba" Marion się skuliła "i co z tego? Jestem lesbijką i się z tym nie kryje, aha, bit it" i zaraz wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. Kiedyś był taki chłopak który się w niej bujnął i nie dawal jej spokoju, więc mu powiedziała, że jest lesbijką. Efekt murowany, dał jej spokój ;)

04 marca 2005   Dodaj komentarz

yes girls... look at that ass...

Napisałam cholernie długą notkę o moim dzionku i mi się ten chuj kazał jeszcze raz rejestrować! I Notke szlak wziął! A taka dluga była... heh, cholera cholera cholera... Już drugi raz mi się nie chce opisywać. W skrócie, lunch spędziłam z Marion, Clair i Fioną (bo Michelle i Kelly postanowiły nie iść do szkoły). Mówię wam, z nimi nie da się nudzić. Obgadywałyśmy każdą osobą płci męskiej, a raczej jego tyłek. Zaczęł się od młodego faceta, który w boskich jeansach i luźnej koszuli montował kable w szkole i tak każdy gościu który koło nas przechodził zostal obgadany. Czy jego tyłek jest za chudy, za mały, za wielki, za duży... skończyło się na tym, że doszłyśmy do wniosku (po godzinie obserwacji), że najlepszą dupę ma.... GORMAN!!! Dziewczyny, dopiero teraz wlepiłam oczy w jego tyłek przecież to dwie idealne poduszeczki. Aż się chce go złapać za ten boski tyłek! Oczywiście między sobą zaczęłyśmy gwizdać i komentować, ale on się chyba skapnąl, hehe, i podniusł trochę kurtko-marynarkę, że niby ją poprawiał, tak byśmy zobaczyły jego tyłek w pełnej okazałości. W chuja, jeśli jutro obok mnie przejdzie na Angielskim, to chyba go za ten tyłek złapie! Biedna Clair, miała go zaraz po lunchu na anglika. No i ja stanęłam tak na korytarzu, że mnie było widać w klasie. I Gorman się odwrócił tyłem do Clair a ja jej pokazuje, żeby złapała go za ten boski tyłek. Ona w śmiech i wiecie, kilka centymetrów od niego udawała że go obmacuje. Ja jej pokazuje, że to tak bardziej brutalnie trzeba... hehe. Boże, mało się nie poszczałam kiedy spojrzałam na Noela i Donala. Oczy mieli jak spodki. No ale podsumówując, dzionek minął świetnie. Mikia sobie poszalała i jutro też ma zamiar. Szczególnie, że mam z samego rana H.Ec. ;)

02 marca 2005   Komentarze (4)

chciałabym... oj chciała...

Dzionek minął przemiło. Nie będe pisać co dokładnie się działo, choć działo się wiele. Rano spadł śnieg, nie za dużo, ale jak na Irlandię to kolejny cud! Oczywiście rano, cała wielka grupa chłopaków i dziewczyn wróciła przemoczona do szkoły(a tej grupie ja, Michelle Marion i wiele innych ludzi, np. taki Noel który dostał kulą w łeb, ale wiecie, jakby co to nie ja =P). Potem na chemi zamiast użyć szczykawek do napełniania prubówek specjalnym płynem, my się oblaliśmy po spodniach. "Zlałeś się!" i tak faceci mieli całe mokre spodnie, a my z Debbie na tyłku. Jak wychodziliśmy przemoczeni z klasy, wszyscy patrzyli na nas jak na dzikusów. Przynajmniej śmiesznie było ;)

Ale... Alan... siedział przed nami na H.Ecu. i poczułam jak strasznie chciałabym go mieć dla siebie. Zazdrość? Tak... o Maeve z którą nigdy nie wiadomo, czy z nią chodzi, czy są tylko bliskimi przyjaciółmi, czy może to takie na luzie, raz z nią, raz z inną. I jakoś tak w ogóle... ta nie pewność. Nie chcę zrobić z siebie idiotki. Po raz kolejny przejechać się... zawieść. Co mi po Noelie, który teraz pokazuje wszystkim (niby się ukrywa), że mu się podobam. Ja bym wolała, by Alan tak na mnie patrzył... To taki typ chłopaka, że po nim nigdy nic nie wiadomo. Teraz siedzi z Gemmą na Bussines. Babka go przesadziła do przodu. I kiedy dzisiaj powiedział do Gemmy "mamy jutro Businnes?" a ona na to, że dopiero w czwartek, powiedział "już się nie mogę doczekać". Ja wiem, że on do Gemmy na pewno nic. Że on ją po prostu lubi, ale... nutka zazdrości się odezwała. Że to nie ja z nim siedzę na tym nudnym przedmiocie. I choć wiem, że Gemma potrafi być strasznie nudna (wiecie, to całe nie gadanie podczas lekcji) i w ogóle, to byłam zazdrosna. Sama nie wiem... odbija mi. On mi się po prostu cholernie podoba, a fakt, że mogę mu się nie podobać, mnie dobija. Kiedy sobie dzisiaj pomyślałam, że te wszystkie spojrzenia sobie ubzdurałam, że on tak z nudów, to zaczęłam się winić, że jestem straszna naiwna idiotka. Kilka spojrzeń a ja już chećka dostaje. Z Noelem też myślałam, że może to ja mam obsesję. Ale teraz to nawet Michelle i Marion to widzą. Alan też przecież raz zrobił mu obciach. Heh... dzisiaj trochę powlepiałam w niego oczka. Ma wspaniałe dłodnie... takie duże... i klatę, jak przyjemnie by było się w nią wtulić... odbija mi... odbija na całego...

01 marca 2005   Komentarze (2)
< 1 2 3 4 >
Czarna-roza | Blogi