• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum marzec 2005, strona 1


< 1 2 3 4 >

spokój duszy, spokój ciała, spokój umysłu...

Jeszcze jeden dzień i przerwa Wielkanocna. Muszę się wam przyznać, że piątek, poniedziałek i nawet dzisiaj, strasznie mi się podobały. Chodzi mi o szkołe i ten spokój... Podoba mi się taki przebieg wydarzeń... a raczej ich brak. W poniedziałek nie było Noela, cisza, wczoraj... także nic, chodź w niej był. Dzisiaj... no dobra, dzisiaj nie do końca ale przynajmniej nie czuję presji na każdym kroku. Nie czuję jego spojrzeń, może po prostu przestałam zwracać uwagę. Tak w ogóle to na razie te pragnienie faceta (jakiego kolwiek) mi przeszło. To tylko chwilowe, ale na serio, pierwszy raz od dawna moje serduszko nie pika szybciej na widok chłopaka. Alanek mi się podoba, ale nie on jeden. Lubię popatrzeć ale nic więcej. Może to od tych antybiotyków taka jestem... nic mnie nie rusza. Nie jak w śnie, tylko taka... dziwnie, nienaturalnie szczęśliwa. Sama ze sobą. Nikogo mi nie trzeba. Hanna aż się zdziwiła. Szłam korytarzem i się uśmiechałam, do swoich myśli, sama do siebie... "co ci? ta ciąża tak na ciebie działa?", bo ja jestem w ciąży tak apropo. Dłuuuuga historia. ;) Znowu nadeszły dni dziwnego humoru mikii. Dziwne... dziwne to wszystko.

Szłam sobie po woli, dzwonek zadzwonił na break i ja właśnie się wydostałam z anglika. Znowu pełno pracy dowowej... cóż, to w końcu Gorman. Zobaczyłam postać bez swetra wydobywającą się w klasy obok. Za nim zauważyłam, że to Noel, pomyślałam sobie, że powinniśny przybić piąstki. Mało osób nosiło same polo, bez swetra. Chuj wie dlaczego, w szkole albo grzeją za mało, albo za dużo... ostatnio grzeją za dużo. Gdy zobaczyłam, że to on, myśli o polo itp. szybko wypłynęły mi z głowy. Myślałam o... Adrianku, chyba. Bo pamiętam, że trzymałam komórkę w ręku i wykasowywałam wszystkie ślady po jego strzałkach. Słyszę jak Damian się drze "Noel!" po chwili znowu "Noel!". Wiedziałam doskonale, że za mną wlecze się Noel. Mógłby mnie po prostu wyprzedzić, bo ja nie miałam zamiaru przyspieszać tylko po to by mógł szybciej mnie obgadać z którymś z kumpli. Damian dalej się darł "Noel!", cóż, już nie jestem tą głupiutką polką. Już nie regauję w ten sam sposób na jego imię. Nie ma automatycznego obrotu głową. Uśmiechnęłam się, Boże jacy oni oboję są... debilowaci. Ten się dalej darł, w końcu Noel odpowiedział. Ale nie byłby on Noelem, gdyby nie zrobił tego, dopiero kiedy był na tyle blisko by powiedzieć to tuż nad moim uchem "Hi..." długa przerwa, "...Damian" kiedy się wkońcu odczepił do mojego ucha. WIem, że jest śliczne ;) Szliśmy dalej korytarzem i ja po prostu czułam, że on zaraz wyjedzie z jakimś tekstem. Więc, cwana mikia, wyjęła z kieszeni komórkę i wykręcając numer Adrianka przyłożyła ją do ucha. KAżdy facet reaguje tak samo na ten znak, bo on oznacza "jedyne co mnie obchodzi w tej chwili, to ta rozmowa przez telefon, stań przedemną i powiedz, że mnie kochasz a ja i tak nie zauważę". Zanim numer został wykręcony i puściłam mu strzałkę, rozeszliśmy się. Dzięki Bogu, bo jego perfumy... no cóż, chyba tak właśnie mają działaś męskie perfumy na kobiety, co nie? Potem lookał na mnie, ale jest już mądrzejszy, robi to bardziej w wyrafinowany sposób. Chyba Cat mu powiedziała, że zauważyłam spojrzenia. Ostatnio coś za często z nim gada. Znaczy się z Duffym i z nim, jeśli o mnie, to źle, ale jeśli o czymś innym, to mi to wisi. Nie myślcie sobie, że jestem zazdrosna! Po prostu z niej swatka jest i uwierzcie mi, jeśli ona coś sobie wbije do głowy...

Co do perfum... po w-f szłam sobie na matme, świerzo wyperfumowana wodą o zapachu płatków róży i czegoś tam jeszcze, śliczne perfumy... przeszłam obok Paddego i Donala, reakcja "smell that one..."-Paddy "sweet..."-Donal. Sweet... co to za określenie? Dla chłopaka z Brutenportu? Ja cie, co z nimi?

Plotka tygodnia, Niki zerwał z Patricią, a nie mówiłam? Teraz nasi rockmeni są samotni. Czekamy na kolejne fanki, które się nimi zabawią albo dadzą się zabawić. ;)

Jutro koncert w Bruteporcie... może pójdę, zobaczymy... ciekawie by było. Brutenport... jak ja już dawno nie byłam w Centre, zresztą, nie mam po co tam jeździć w piątki. Nuuudy dla dzieciaków. Dobra lecę odrabiać anglika, Gorman zaszalał, 8paragrafów. W tym list do Burne (mojego belfra od matmy który wydał zbiór swoich wierszy, genilanych tak apropo, i teraz przerobiliśmy jeden z nich... ten to ma pomysmyły =P -Gorman). Heh... =*

22 marca 2005   Komentarze (2)

trochę słonczeka i odrazu mi lepiej...

NIe uwierzycie, albo i uwierzycie, ale dzisiaj był upał. Luźne przewiewne spodnie, bluzka na ramiączkach i okularki przeciwsłoneczne na oczach. Słońce dawało jak gdyby to był środek lipca. Tego mi było trzeba. Do tego smsek od kumpeli, że Alan się nie bił, nie zależało mu na lasce już tak bardzo. Postanowił, że woli się w spokoju uchlać i nie musieć się martwić, iż nie będzie w stanie się utrzymać na nogach, kiedy ten dupek będzie chciał się bić. Nazbierałam żonkili, ślicznych, żółtych. I czułam się jak gdyby było lato. Śliczna pogoda... może jutro na plaże pojadę i kto wie, w biki się poopalam? Zobaczy się, jeszcze się zobaczy. Spotkałam Nikiego, świetny chłopak. Przez pół miasta się wydarł "Yes Michaela" gdy tylko mnie zauważył. Inni by albo przywitali dopiero kiedy nawiążecie kontakt wzrokowy, inny coś by wymrukał pod nosem, broń Boże by nikt nie usłyszał, a najgorszy typ nic nie powiedział. Ale nie Niki, hmmm... szkoda, że on taki niski jest i że dziewke ma. Ale coś czuje, że nie na długo. Czuję to samo, co kiedy widziałam Char i Adama. Że oni długo razem nie pobędą. Po prostu, jedna do połówka pomarańczy, a druga jabłka. A Jabłka z pomarańczą, jak być nie próbował nie połąnczysz. Niki, w końcu ma te skończone 16lat, chciałby pocałunków z języczkiem w szkole, okazywania całemu światu, że ma dziewczynę. A kiedy są na osobności, nawet więcej czułości. I ma gościu problem, jest głęboko przekonany, że go Trisha nie kocha bo... nie chce żadnych czułość. Pocałnków nic. Gadanie... gadać to se z kumplem można. A między kochającymi się osobami, sami widziecie, że to dziwne. Ale cóż, te nasze związki w szkole są strasznie powalone. Aż szkoda gadać...

Spotkałam też Adama rano, na boisku od GAA. PRzyjechałam z ojczulkiem wcześniej, żeby popatrzeć na trening mojeg braciaka. Adam był z podajrze swoją ciotką, której synalek grał w drużynie juniorów. Słodkie dzieciaczki ;) Adam to jest dziwny facet. Stuknięty, serio mówię. GDy na ciebie patrzy, nigdy nie wiesz o co mu chodzi. Intryguje mnie strasznie, hehe. Dzisiaj też, tak się na mnie spojrzał dziwnie... że aż opisać tego nie umiem. Tak jakby ze mnie kpił, za razem było to przyjazne spojrzenie. W stylu, nie ładnie, oj nie ładnie. Często tak na mnie patrzy.

Myślałam dzisiaj dużo kiedy spacerowałam i zbierałam żonkile. Spotkałam dzisiaj dwóch chłopaków, jeden z nich za mną zagwizdał i powiedział "yes beautiful!". Już dawno nikt mnie nie nazwał piękną... a ni nie przywitał się w ten sposób. Przyzwyczaiłam się do określeń: sexy, babe, ride i tego stylu. Ale piękna... miłe to było. Chyba tego mi było trzeba by wyrwać mnie z doła. Bo owego chyba miałam dzisiaj... potem mi się polepszyło, a teraz planuje jak tu namówić ojca by mnie póścił w czwartek na dyscko... wczoraj mnie ominęła! Podobno jedna z najlepszych nocy. A i chłopaki nie pili całej nocy pod pubem, tylko napili się trochę a potem bawili w dyscko. Znaczy się, czyt. gang Alana. Cholera... i mnie to ominęło...

19 marca 2005   Komentarze (5)

zabić, rozszarpać, zniszczyć, pozbyć...

Św. Patryk nawet nie wart jest opowiadania. Nudy i w ogóle, ogólnie klapa. Wszyscy się zgodzili, że tak nudnego św. Patryka już dawno nie było. Nie dość, że zero ludzi, to czym spowodowane? Brakiem parady, dwie orkiestry i poszli w cholere. Za rok jadę na wielką paradę do Donegalu.

Szczerze, to nie czuję potrzeby pisania, ale piszę bo i tak w końcu kiedyś będe musiała sama przed sobą się przyznać, że z Alankiem to tak... zostawmy to na niech się dzieje co ma się dziać. Ale ja już rezygnuję. Chłopak najwyraźniej ma na oku jakąś inną laskę. Wczoraj wieczorem miał się bić z takim Conorem, właśnie z powodu jakiejś laski. Nie znam histori, bo mój kumpel, inny Conor, który mi to opowiadał, nie chciał powiedzieć o jakiej lasce mowa, ani z jakiego powodu się biją. Żal mi Conora, jeśli doszło do bójki, to nie tylko oczko ma posiniaczone, ale całe ciało pewnie poturbowane. Bo Alan to jednak jest bydle, nie ma co ukrywać. Każdy facet na naszym roku wie, że jak z nim się bić... uuu, to już z BARDZO  ważnego powodu. Nawet chłopaki na 5roku, nie robią sobie z niego jaj, bo kumpel nie kumpel, w morde dostanie za głupie teksty. ;) i tak ma być. I wiecie... trzeba przyznać, ja nie jestem zwykła lalka. Do mnie nie można wysłać smsa pt. "shifnij mnie w piątek", zresztą, sama sobie nie mogę się wyobrazić shiftująca się z byle jakim gościem, tak dla pokazu. Jestem za bardzo... sama nie wiem, ułożona? Nie obmacuje chłopaków, nie daję siebie obmacać bo uważam, że to poniżające, dla dziewczyny, być łapaną za tyłek, przez jakiegoś gościa który uważa się za Boga seksu. Dlatego uważam, że gdyby nawet Alan coś do mnie... to jak to matka powiedziała, onieśmielam go. Bo ja mogę odmówić, a taka lalka, nie no co wy? Alanowi? Już dla samej "publiki" warto. Niestety... mnie publika nie obchodzi. Bo gdyby obchodziła, już dawno zaliczyłabym Duffego, Noela, Paddego i Bóg wie kogo jeszcze... tylko, że w prezencie wraz z shiftnięciem publicznym, byłoby masowe zeszmacenie... mnie, poprzez wsadzanie łapek gdzie popadnie. Norma, jak na tą wieś, ale jak już mówiłam "jam nie jest, zwykła lalka". I muszę się przyznać, wstydzę się komukolwiek przyznać, że on mi się podoba... Zalazł za skórę, za wielu dziewczynom i za wiele ma go na oku, a kobiety zdradliwe są. Nawet przyjaciółki odwracają się od ciebie, kiedy przychodzi do faceta, i zaczynają słynne "bitchin" uwierzcie mi, już przez to raz przeszłam...

Co do facetów, to wczoraj w pracy pogadałam sobie z Nikim i Adamem. Adam nie za bardzo lubi swoją pracę, ilu ślicznych przekleństw się nasłuchałam ;) Na jego matke też, która mu załatwiła pracę. Bo ona jest menagerką baru i vice menagerka hotelu. A on na robotę pluję, gdyby sobie sam załatwiał to by tak nie jęczał. Do tego, Caroline zaczęła pracować na kuchni, zamiast Briana. Stasznie się ucieszyłam kiedy się dowiedziałam, bo ona strasznie fajna jest. I pogadać z nią można od serca i w ogóle. Szkoda tylko, że marnuje sobie życie... strasznie mądra dziewczyna, oczytana, utalentowana plastycznie, tylko tyle, że pali, pije i chyba coś bierze... Cóż, nadal ją strasznie lubię. I wisi mi to co o niej ludzie mówią. Bo dziewczyna przemiła i można z nią poszaleć ;)

Co do Duffego... to właśnie od Caroline się dowiedziałam, że on szaleje za Amandą. I tym shiftnięciem Pauli, jej siory, chciał spowodować ukłucie zazdrości. Hmm.... czy podziałało to nie wiem, ale pedofilem go nazywają, a Paula nie daje mu spokoju, za to Amanda... hehe, ta to go stłucze jeśli teraz porzuci jej młodszą siostre. Chyba, że aż taka z niej kurwa, że nawet na siore nie będzie patrzeć. Zresztą, po naszych słynnych siostrach można się wszystkiego spodziewać. Żeby to ja wam ich zdjęcie skombinowała i umieściła, wszystkich 3. Bo trzecia ma 19/20lat. Jasny farbowany blond, mnóstwo złota, krótkie spódniczki i jeszcze krótsze bluzki, znaczy się, 80%nagiego ciała i faceci starsio o nie mniej niż 5lat. Każda taka sama. MAtka podobno też skończona suka... a mówią, że jeśli suka z brudną krwią to i szczenięta będą do dupy. W tym przypadku to święta prawda ;) Okrutna jestem, co racja to racja. Ale widziałam je dzisiaj w mieście, ach te śliczne spojrzenia w moją stronę! Czasem się zastanawiam, czy Noel tak specjalnie nie rozgadał tych wszystkich plotek i teraz nie daje mi spokoju, tylko po to, by te kurwy się na mnie w końcu rzuciły i rozszarpały. Wchodzę na ich teren. Ta... ale czy ktoś się pytał o to czy chcę? To Mc Bride mnie w to brutalnie, trzymając za rękawy, wciąga! Jeju, jak chcą, to niech se go biorą. Jego, mojego wciąż kochającego mnie "ex", mojego jeszcze bylszego ex, już mnie nie kochającego Duffego i resztę moich kochanków. Aż mi się czasem chce śmiać. Z nas, kobiet. Nienawidzimy się z powodu facetów, nie które kurwy na serio mają nasrane w głowie, bo nie sądze by coś tam oprócz mózgu było. Czasem dochodzę do wniosku, że z nas kobiet są zdradliwe żmije. Albo inaczej, my jesteśmy jak samice jakiegoś wymierającego gatunku. Tak jakby na jednego samca przypadało 15samic. Szarpiemy się, zabijamy, drapiemy, gryziemy i bardziej złośliwie pozbywamy się innych samic, by zdobyć jednego samca. Który i tak zapłodni i pójdzie w cholere. Ważne jest jedno, by go zdobyć i by inne go nie miały przed tobą. Rasa ludzka tak strasznie nie różni się od innych ras...

19 marca 2005   Komentarze (1)

let's take off our clothes... we look better...

Lookałam też dzisiaj na Marion Mc Que. Bardzo się zmieniła. Teraz zamiast blond włosów, ma czekoladowe. Utyła... a może to mi się tak wydaje. Już nie widzę w niej wroga... zagrożenia. Zagrożeniem nie jest coś, co się stacza na sam dół. Coś co pali i ma w pasie prawie, że dwa razy tyle co ty. I, że ja kiedyś byłam o nią zazdrosna? O tą laskę, która ma źle rozprowadzony samoopalacz? Wtedy byłam inna... niska samoocena, teraz jest mi jej żal. Na swój sposób. Robiła z siebie zimną sukę, super laskę... takie laski, się bierze za dziwki i jak dziwka skończyła. Żal mi jej i na swój sposób... nie czuje już złości, czy nie nawiści. Nie umiem się gniewać. Bo nie mam za co. Gdyby przyszło mi teraz do gadania z nią, pewnie byłabym miła. Choć jeszcze do nie dawna, była skończoną suką... Cóż, szybko przychodzi mi wybaczanie ;)

Ruari pokazał mi tekst swojej nowej piosenki na francuskim. Przez resztę lekcji, w ogóle nie słuchałam co babka gadała. Powiedział, że jestem pierwszą osobą która to czyta. Szczęka mi opadła... ta piosenka... jest piękna. Nazywa się "Middnight" czyli północ. O poszukiwaniu, gonitwie za miłością. Metafory, przenośnie... czysta poezja. Nie wiedziałam, że jest taki utalentowany... Czasami się zastanawiam, jak to możliwe, że do Ruariego mnie nie ciągnie bardziej niż do kumpla. Chłopak doskonały do związku... ale kumpel. Nic więcej. Dlaczego? Again... ja potrzebuje mocnego faceta, bad boya. A Ruari, to śmieszny bad boy. Spuści dyrciowy opony, zrobi kawał kumpliw, zostanie zawieszony, uchla się i zacznie do mnie wydzwaniać w środku nocy... pięknie pisze, rockman, dzisiaj był najlepiej ubrany z wszystkich chłopaków na roku. Może dlatego, że miał kurtkę podobną do ulubionej kurtki Artiego i coś mnie za serce złapało... Czarna, skurzana, nie wiem jak one się nazywają... takie jak na motor ;) Śliczna... i tak dobrze na nim leżała ;)

Opowiadałam wam, lub i nie, o tym, że Marii się strasznie podoba taki chłopak co ma 12lat. Pokazywała mi jego zdjęcie i ochów i achów nie było końca. Jaki on słodki! Gościu na serio jest słodki. Dzisiaj przytargała go do szkoły. Bo Maria ma śliczny głos i śpiewała, a on przygrywał jej na gitarze. Wiedziałam, że skądś znam ten sposób żucia gumy i te oczy... takie śliczne, ufne, duże, dziecięce... Chłopak jest przesłodki. Na serio, ale w chuja nie wiedziałam, kto jest tak samo słodki... jak co? Jak miś, którego chcesz do siebie przytulić. Bo to młodszy braciak Benniego! Skapnęłam się, kiedy się uśmiechnął. Normalnie, jak mała wersja Benniego! Kiedy stałam i za kulisami gadałam z Ruarim (przed tym jak poszłam do kibla), ja do niego "ty, a Paul to Benniego brat?" ten, że nie, "no co ty!". No ale ja do Paula "ty, Bennie to twój brat?" on na to "skąd wiedziałaś!" ja na to, że są jak dwie krople wody. On spojrzał na mnie, tak samo jak Bennie i powiedział sarkastycznie "tylko mi nie mów, że jestem tak samo słodki jak on, wy macie na jego punkcie jakąś obsesje!". Biedny dzieciak, pewnie nie byłam pierwszą ;) Jego braciak jest popularny. A Paul też był rozchytywany, jak miś. Każda laska chciała się nim zaopiekować. Ale to nie pedofilia, to kobieca nadopiekuńczość. Co innego kiedy wszystkie go obejmowały i się nim opiekowały, a co innego kiedy taki Duffy ładuje dzieku pod spódniczke łapy. Może dlatego, Noel zaczął się do mnie podwalać? Tylko, żę ja jak dziecko w ogóle nie wyglądam. Brian się śmiał, że gdyby mnie zabrał do dysko pubu, to pewnie mnie by wpuścili, a na jego podrobione ID nawet nie spojrzeli, tylko na pysk wyrzucili, hehe. No cóż, już bez makijażu wyglądam na 16 ;)

16 marca 2005   Komentarze (4)

zrzuciłam z siebie już dawno, bród jego...

Od czego by tu zacząć... Może od faktu, że Duffy znalazł sobie laskę i tym samym zaczął pewną modę. Aż mi się rzygać chce na samą myśl. Zaczęła się moda na pedofili. Bo Duffy shiftnął laskę na drugim roku, Amandy młodszą siorę. Jeszcze większą dziwkę. Gdybyście zobaczyli ich razem (rzadki widok, bo Duffy trzyma się od niej z daleka, dlaczego zaraz powiem), nie wiedzielibyście czy płakać czy się śmiać. On, dwa metry, chłopak jak się patrzy. Ona, 13latka, umalowana jak stara maleńka, ubrana jak dziwka z pod latarni. Mała, dziwka. I ta jej buźka która doprowadza mnie do szału. Nie ma nikogo w szkole, kogo bym nienawidziłą bardziej niż ją i jej siorę. Dwie dziwki których nikt nie lubi. Nie myślcie sobie, że jestem zazdrosna. Tylko wkurza mnie fakt, że mi Duffy pierdolił, że Noel ma problem z przełamaniem się by się ze mną umówić, bo ja w końcu o dwa lata niżej jestem, a tu proszę! Duffy nie miał problemu, ze mną też zresztą nie miał... ale ja nie chciałam. Fakt jest jeden, moda się zaczęła. Skończył im się zapad dziwek na ich roku, na 4 a na naszym żadna ich już nie ruszy(były chętne, swego czasu), no więc co robić, trza się brać za 13/14nastolatki. Załamka... ble! Gdy sobie pomyślę, że on z tą dziwką... a fe! Dzisiaj sobie trochę na nią popatrzyłam, co on w niej widzi? Tony makijażu i niz pozatym. Nawet ciała nie ma. Wysoka, ale zero biustu. Chuda, no dziecko. Widać, że to jeszcze dziecko. Pedofil jeden. A on jej teraz unika, bo ona wszystkim roztrąbiła, że on ją shiftnął (może był pijany =p) i go pedofilem nazywają. Ma za swoje, hehe.

Koncert był spoko. Nie było The Strays, dluuuga historia. Powiem wam jedno, dyrcio przyżekł Nikiemu, że po jego trupie, Niki jeszcze kiedykolwiek zagra na gitarze w naszej szkole. Lub zaśpiewa. Skoro tak, to chłopaki postanowili, że i oni nie będą grać. W chuja... kiedy Paddy wykrzyczał kiedy grał ich zespół, "żałujecie, że nie wystąpią dzisiaj The Strays?" zaczęły się wrzaski, jak to? Co? pierdolisz? Nie bedzie? Wygwizdali nauczycielke (byłam jedną z których gwizdała) tłumu nie dało się opanować. W końcu dyrcio wyszedł, zjechał nas i się wszyscy zamknęli... załamka... nie będzie już koncertów w szkole, najlepszego zespołu rockowego w szkole... Ale się wszyscy wkurwili. Niki miał łzy w oczach, takiej awantury nie było od... pamietnego zespołu, z przed kilku lat. W którym był długowłosy Matheew o bajeranckiej brodzie i stylu nie do podrobienia. Ten to miał głos... i werwę do grania na perkusji. Jak on dawał, to aż dreszcze po plecach przechodziły...

Najśmieszniej było, kiedy podczas koncertu poszłam do kibla i spotkałam Michelle. I ta do mnie "weś się zakryj dziecko!" spojrzałam na siebie w lustrze. Co jej? "Co mam zakryć?". Bluzka obisła, rozpięta tak by było widać goły pępek a i u góry było dużo widać. Ta próbowała udawać poważną "kochana, Noel już mało nie dostał zawału rano! Wystarczy, że i tak wplepia w ciebie oczy jak nienormalny, nawet tych dziwek z Irlandzkiego tańca nie oglądał!". Spojrzałam na nią zdziwiona. JAK TO? Przecież to Amanda i jej koleżanki, skakały jak idiotki (zero talentu) i tańczyłi IRlandzki taniec. Ale na serio, cicho było. Zazwyczaj ten gwizdał na cały regulator, kiedy tym majtki było widać. Dzisiaj ani majtek nie było widać, ani nie było gwizdów... ciekawe... Ale serio, oczy we mnie wlepiał. Chodził jak powalony, do do sklepiku, do do kibla, to po wodę, to z kimś pogadać. I oczka mu latały. A podczas koncertu co odwróciłam się by pogadać z Danielem, to Oven się na mnie gapił(robił za Noela oczy). Sprawdzał, czy ja się patrzę. Powaleni są... na serio. Wróciłyśmy z Michelle, i ta mnie popchnęła na rząd w którym siedział Noel. Mało nie siadłam na Paddego kolanach. Wszyscy się na mnie gapili. A ja w krzyk "Michelle, ty biatch!" (ie. biatch od bitch-suki). Ta się pokładała ze śmiechu. "O sory, myślałam, że ty 'lecisz' na Noela, ale najwyraźniej, nie doleciałaś!". Hehe, dobre to było.

Ale ja to mam szczęście. Na serio! Siedziałyśmy sobie w środkowym rzędzie i coś mi mówiło, że tu nie mogę siedzieć. Przesiadłyśmy się gdzie indziej, do kolumny krzeseł obok, prawie, że równolegle do tego w którym wcześniej siedziałyśmy (tylko o jeden rząd dalej). Po 10minutach kogo widzę? Noela siadającego dokładnie za miejscem gdzie ja wcześniej siedziałam. Dzięki Bogu... kopał by, ciągał mnie za włosy, Broń Boże, jeszcze by zaczął się nachylać! Albo kolczyki zdejmować (numer Chrisa). Nie wytrzymałabym. Michelle się śmiała, że głupia jestem. Powinnam usiąśc przed nim i się nim bawić. W chuja, ja przedstawienie chciałam obejrzeć, anie się nim bawić. Już mi wystarczyły jego spojrzenia i chrząkanie kiedy obok niego przechodziłąm. A jak mnie wystraszył! Stałam i czekałam na matkę w przejściu, cała szkołą już poszła w cholere, ja rozluźniona stoje oparta o framugę drzwi i nagle słyszę dziwnu odgłos tuż nad ochem. Coś jak chrząknięcie, ale takie... dziwnie melodyjne i... STRASZNE! Podskoczyłam i upuściłam plecak. Ten się uśmiechnął sam do siebie, dumny. A co on myślał, że go inaczej przeoczę? Dwu metrowego olbrzyma? Który po raz pierwszy od dawna był ubrany całkiem całkiem... tylko ta jego fryzura... niszczy cały efekt. =P

Alanek wygrał jajko czekoladowe, gigantyczne, w loteri. Jakie miny robił, nie chciał iść, hehe, zawstydził się trochę. Hehe. Słodko wyglądał. I wiecie... chciałam przed nim siedzieć, ale gdybym przed nim siedziała, to bym siedziała też przed Noelem... heh... czemu oni tacy nierozdzielni się zrobili? Cóż... nadal się trochę czuje jak idiotka. Po tym jak Noel nam przerwał rozmowę... bo jakoś tak, wyszło, że ich rozmowa jest bardziej interesująca. Zresztą, my nawet nie mieliśmy czasu pogadać o niczym ważnym. Zaczęło się od jego sałatki (cały tydzień pierdolił, jak to nie da rady pokroić tych owoców i ciekawa byłam czy sobe palców nie pociął, hehe), a skończyło na rozmowie o meczu z Noelem. Heh... Do tego Alanek kręci z jakąś laską. Nie kręci by oznaczało, że jemu zależy. To jest bardziej sytuacja, laska jest nachalna, on jest sam, kumple mu trują, więc ją shiftnął. Teraz laska mu w ogóle nie daje spokoju. Skąd wiem, że jemu nie zależy? Bo kiedy Maeve go męczyła, czy on ją na pardzie shiftnię, spojrzał na nią jak gdyby był na innym świecie "zobaczy się" tonem w stylu, wisi mi to, daj mi spokój. Ja już go widziałam, kiedy mu zależało. Oczy mu się świecą, uśmiech nie schodzi z gęby. A tutaj? Kompletna olewka... ale ciągle... trochę zazdrosna jestem, bo to mnie chciałabym by całował... nie żebym się zakochała. Podoba mi się. I tyle ;)

 

16 marca 2005   Komentarze (1)

o to Czarna pani mikia... mści się, kiedy...

Albo ja mam obsesję, albo on. Któreś z nas ją na pewno ma i muszę wam powiedzieć, że to raczej nie ja. Wchodzę do szkółki, na głównym korytarzyku nie za dużo osób, bo scena a na niej niby nie można siadać, więc ludzi pogonili. Zresztą, weszłam wcześnie, więc jeszcze cisza. Noel jak zawsze, oczka wgapia i słyszę jak mówi "oh she loves me". Jasne... no to kto tu ma obsesję? A może mi się zdawało? Nie, nie sądze ;) Zostaje przy swoim, wygląda jak ciota. Nic tego nie zmieni. Nawet fakt, że doszłam do wniosku, iż ma ładny uśmiech i śliczne białe ząbki (wybiela sobie, czy jak?). I w ogóle, niby to była taka zabawa, że niby to już koniec, bo on na mnie leje, a tu ciągle nie dają mi spokoju! Ja niestety wszystko widzę, a chciałabym nauczyć się żyć jak w śnie i tak jak Gemma świata na około nie widzieć. Przynajmniej kiedy trzeba ;) Idę sobie na geogre, potem wyszłam bo baby nie było na spacerek po szkole. Uspokoiłam się, bo Noela nie było przy karolyferze nie daleko, więc wiecie. Luzik, żadnych tekstów nie oczekiwałam. Bo przed kim miałby się Oven popisywać? Wracam sobie, korytarze puste, tylko Oven, Paddy, Donal, Damian i Chrissy(taki gościu na5roku) obstawiają karolyfer. Odwracam się i słyszę gwizdnięcie, odwróciłam się, Oven do mnie mrugnął. "ty a gdzie jest Mc Bride gdy go potrzeba?" usłyszałam wchodząc do klasy. Ciekawe... grupowa obsesja? Na Geogrze źle się czułam, zapytałam czy mogę posiedzieć poza klasą, tak się u nas w szkółce robi. Ale cóż, pod dyrcia gabinetem na głownym korytarzu, zawalone, bo próba. To se poszłam na mały korytarzyk. Śmiesznie było, byłam sama i ciągle gadałam z kimś kto wychodził z klasy, albo machałam do Marion i Miechelle bo one miały Social (zaawansowany H.Ec). No i w końcu zostałam już na serio sama, bo babka zamknęła drzwi. Okienka na całą ścianę przedemną (ie. wyjście ewakuacyjne) i kogo widzę? Noela, Duffego i Damiana zginających sie w pół by zobaczyć kto siedzi na ławeczce (bo po środku okna jest belka). Ale zaczęłam się ryć, kiedy Noel skapnął się, żę to ja i szybko się wyprosował, sztywniejąc(mówię o jego kręgosłupie, zbereźniki jedne!). I tak przez cały dzień, to Kelly(ta co pali i ma samochód, jego kumpela) go obejmowała tak, by móc go na mnie popchnąć kiedy obok nich przechodziłam (Duffy przeszkodził i został ochrzaniony), to wgapiał się we mnie jak sroka w gnat, lub coś o mnie pierdolił. Czy on kiedyś przestanie? Już mam dosyć jego ciągłego wpadania na mnie!

Z Alankiem sama nie wiem jak jest. Dzisiaj po kryjomu chyba próbował lookać na H.Ecu. Ale Debbie go zagadywała(siedziała za nim), nie myślcie sobie, że ona coś do niego, bo niby to jego była. Bo ona od wakacji ma chłopaka... nadal jestem w szoku! Uśmiechnęłam się do niego kilka razy i tyle. Po lekcji wyszliśmy z klasy razem i już zaczęła się rozkręcać rozmowa i zmieżać w ciekawym kierunku kiedy chuj wie skąd, wyskoczył obok nas Noel, lekko po bratersku popchnął Alana i zaczęli nawijać o sobotnim meczu. Myślałam, że go uduszę! Paznokcie sobie wbijałam w dłoń, pod długim rękawem i na serio, miałam ochotę moje długie pazurki wbić mu w policzki tak by zawył! Ja tu bajeruje Alana a ten mi się od tak wpierdala. Udałam, że oboje mi wiszą i pozwoliłam im się dać wyprzedzić. Po tym jak przez cały H.Ec. aż mną rzucało gdy patrzyłam na Alanka, tak straszną miałam ochotę się do niego przytulić. Dotkąnć jego idealnego ciała, pocałować te jego usteczka... Nawet pogadać nie mogłam przez tego chuja! Debil, skurwysyn... yrrrrrr.... nadal jestem wściekła... A najgorsze jest to, że oni się strasznie wlekli. Ciągle Noel się zatrzymywał i barkiem kogoś potrącał, nowa moda. Kiedyś były piąstki, ale to przechwyciłyśmy mu, luzaczki. Wpadłam na niego dwa razy, gdy nagle się zatrzymał. W końcu się wkurwiłam i plecakiem go lekko popychajac wyprzedziłam. Po chwili Alanek już był przy mnie. Bo Noel wyszedł bocznym wyjściem. Taki przypadek, bo ja się zatrzymałam i pogadałam z Michelle. I ten się do mnie uśmiechnął i poszedł do autobusu. A taką mogliśmy mieć miłą rozmowę! Mam już dosyć tego skurwysuna.

Jutro koncert charytatywny, jak się okazało dla uczniów jest podczas lekcji. Więc mi odpada anglik i matma, super! I dzień bez mundurka też jest jutro! Pewnie Noel znowu tak stanie by wlepiać we mnie oczka, na serio, niech mi tylko trochę paznokcie jeszcze podrosną, to mu wydłupie te śliczne oczka! I wybije białe ząbki! I już nic mi się w nim nie będzie podobało. I wykastruje! Tylko jak... paznokciami? Hmm... coś się znajdzie... A co do dyscko to nie idę w piątek. Bo po pierwsze jestem chora i ojciec się boi, że zemdleję podczas dyscko. Hanna ma problemy z płucami, więc też nie idzie. Śmiesnzie by ty wyglądało, gdybyśmy obie zemdlały, a wszyscy by myśleli, że po prostu się zalałysmy ;) Trudno, to nie ostatnia dyscko, co nie? hehe.... a Alan dalej mi siedzi w głowie... a miałam sobie dać z nim spokój. I wiecie co? Poczułam się jak idiotka, kiedy Noel przerwał naszą rozmowę. Bo oczywiście, rozmowa z Noelem była ważniejsza (przecież to jasne, to tzw. "bracia" ie. kumple). Heh... jak ja nienawidzę, tego skurwiela... że ja kiedyś go kochałam!

15 marca 2005   Komentarze (4)

Nota z wczoraj ;) blogi nie działały! i...

Wyzwanie szlak trafil. Po tym co dzisiaj zobaczylam, odechcialo mi sie go nawet dotykac. Rano go nie minelam, bo glówny hol jest zawalony scena, wiec musialam skrecic w inny korytarzyk. Ale potem szlam odprowadzic do glównego wyjscia Hanne bo ta biedna oddychac poprawnie nie mogla i matka ja zabierala do lekarza. Patrze i jakis gosciu stoi, tak gdzie stoja chlopaki z Brutenportu, we wnece na tylne wyjscie. Troche idiotycznie wygladal, wiec zastanawialam sie, czy to nie jakis nowy. Ale co tam, pózniej i tak sie dowiem. Ale potem wedrujac na geografie przeczylam szok mojego zycia. Noel wygladal jak ostatnia... ciota. Inaczej nie da sie powiedziec. Zalamka, oczy mialam jak spodki. Jak on mógl dac sie tak sciac? KOMU! Zamordowac! Wykastrowac! Gdyby mnie ktos tak scial, zadzgalabym nozyczkami, na miejscu! Wlosku króciutke, a mi sie podoba kiedy chlopak ma dluzsze, kiedy jest co przeczesac palcami. A tu... co, 2centymetry? Tragedia, twarz mu wychudla,stala sie podluzna i strasznie... STRASZNA! Normalnie wyglada okropnie. Chyba tego mi bylo trzeba, bym dostawala wytrzeszczu przy kazdym spojrzeni na niego.  Cóz, jemu tez juz troche przechodzi. To dobrze. Za to DAmian sie rozkrecic, ja mu kiedys jezyk wyrwe! Lekarz kazal mi duzo pic, a ja z nudów pije, wiec problemu nie ma, o ile mam butelke. Wiec poszlam sobie napelnic juz po raz 3 moja nie odstepujaca mnie na krok, przyjaciólke. Filtr wodny jest zaraz obok miejsca gdzie stoja chlopacy, a do tego teraz tam jest sceca wiec juz w ogóle, blizej siedziec nie mogli. Nom i ja bawie sie komórka, puszczam strzalki do ludzi i napelniam buteleczke. I slysze "Mc Bride... Mc Bride... MC BRIDE!!". Jesli ten chcial mi pokazac, ze mnie olewa to cos mu nie wyszlo. Bo Damian tak dlugo sie darl, az w koncu ten przestal gadac z Ovenem i sie odwrócil "czego?!" Damian na to "patrz kogo tu mamy". Za nim Noel cos powiedzial, odeszlam bawiac sie butelka. Przeszyly mnie dreszcze kiedy na mnie spojrzal, nie zmieniam zdania, wyglada jak ostatnia ciota. Normanie... no comments.

Za to z Alankiem mialam ciekawy momencik w szkole. CZekalam na facia od w-f, az da nam znak, ze idzie na sale gimnastyczna (budynek obok szkoly), bo stac na zimnie nie mialysmy zamiaru. Ten se gadal w najlepsze, a Alan, Colm i Liam, stali i gadali z Noelem, Donalem i Ovenem. I Alanek mial buteleczke w raczce, podobny typ do mojej. Z takim smiesznym korkiem, jak w butelce od mycia naczyn, kapujecie? Ja stalam z plecaczkiem luzno zawieszonym na ramieniu i sie bawilam ustami tym koreczkiem. Alanek na mnie looknal i machnal glówka. Ja mu pomachalam buteleczka. Ten tez zaczal sie bawic swoja butelka. Przestalam juz sluchac dziewczyny i sie zaczelam z nim wydurniac. Fiona przywalila mi w ramie "u r sick!" czyli "jestes obrzydliwa!" albo chora psychicznie, rozumiejcie jak chcecie. Czego my nie wyczynalismy jezykami ;) Po chwili obie grupy, moje kumpele i jego kumple, zaczeli to lookac na mnie, to na niego. A my sobie dalej robilismy jaja. Mówie wam, ubaw po pachy. W koncu Noel przywalil Alanowi w bar i powiedzial "nie rób z siebie cioty". CIOTY? I kto to mówi? Pan o ciotowatej fryzurze? Pewnie sam by chcial móc sie ze mna tak bawic, bo caly dzionek tak sie bawilam buteleczka i nie jeden wzrok to przyciagalo, hehe.

Cofam to, ze nie mam wspólnych tematów z Adamem. My sie smiejemy z byle czego. Teraz juz sie nie pilnuje, bo on ma dziewczyne. Bo jej nie ma ;) hehe. Kiedy przechodzil obok mnie z Nikim i Paddym, usmiechnelam sie do nich. A ten przeszyl mnie zimnym wzrokiem i zrobil slynny ruch "& wat de fuck is wrong with u?". To i ja tak do niego. I tak za kazdym razem kiedy obok mnie przechodzil. Jaja sobi robil, ale ja nie dokonca bylam tego pewna. Za to potem podczas Artu zmienil taktyke i zaczal sie do mnie usmiechac i machac sztucznie glówka. To spojrzalam na niego jak na chorego psychicznie i powiedzialam "Hi... Adam". Mówie wam, nam slowa nie sa potrzebne, hehe, smiejemy sie ciagle. A jak Elayne sie na mnie wkurwila. Za co? Za to, ze stanelam obok Adama i zaczelam z nim gadac. Bo wiecie, on jej nienawidzi i ciagle sobie z niej jaja robi, a ze mna sie wydurnia. Dzisiaj byl szczególnie mily, nie bylo docinek i sprzeczek. Po prostu kumple. Hehe. Spoko gosc, musze przyznac... Szkoda, ze nie moge obok niego siedziec na Artcie. Bo te dwie dziwki co z nimi siedza (z Adamem i Paddym) obu doprowadzaja do szalu. A kiedy razem siedzielismy po szkole, bylo cicho, nie gadalismy, bo nie bylo trzeba. Wystarczylo jedno spojrzenie, mina Adama albo glupi ruch Paddego bysmy wszyscy zaczeli ryc ze smiechu. Rockmani... nawet muzyka nas laczy. Tylko wiecie, ja z Adamem bym wygladala jak... Sniezna królewna i krasnoludek. Serio ;) Ale kto wie, jak to kiedys bedzie, jego braciak jest cholernie wysoki, a wieku 15latek, tez bylu podobno niziutki. W koncu nasze matki to przyjaciólki ;)

15 marca 2005   Dodaj komentarz

śmiać mi się chce, a ziemia nadal prawi...

Z głośników komputera znowu wydobywa się jedna z piosenek ze składanki Eski. Przypominają mi wakacje. Miło powspominać. Duszne wieczory o zapachu Irlandzkiego deszczu, przyjaciółka, madelle u boku i muzyka. Każda muzyka, piosenka przypomina mi o myślach, które przepływały przez moją głowę kiedy jej słuchałam. Wiele z nich, o dziwo są o Noelie. Są, a raczej były. Wtedy jeszcze nie rozumiałam do końca, jaki on jest. Chyba tego mi było trzeba. Leżenia bezpiecznie na łóżku okrytym kocem w kratę, patrzenia się to w sufit to za okno, tej muzyki w wieży i przemyślaniu ostatnich dni, tak jak dni wakacji. Porównywania ich. Udało mi się. Udało mi sie odwrócić role, poczuć, że to ja jestem u władzy, a nie on. Poczuć, że... jestem wolna. Przestalo mi zależeć co o mnie myśli, o moich czynach, słowach. Czy się znich śmieje, czy nie. Chciałabym jednego. By poczuć smak jego ust i zrozumieć do końca, że wcale nie smakują tak dobrze. By móc go odepchnąć i zostawić z pytaniem w oczach. By go zranić, odrzucić... by raz w życiu poczuł to co ja czułam, kiedy mnie zranił po raz pierwszy. Rządza zemsty...

Doszłam także do kolejnego wniosku. On zawsze był taki sam, to ja sprawiłam, że jego dusza była piękna. Najgorsze jest to, że to stworzyło wyzwanie. A ja kocham wyzwania. Dlatego nie mogę dać sobie z nim spokoju do końca. Im jest gorszy, im czarniejszy ma charakter, im większym chamem jest, tym bardziej pragnę by go rozkochać, zdobyć i porzucić. By zrobić dokładnie tak, jak rozgadywał, że zrobiłam. Mam ochotę na zabawe i powstało postanowienie. Jeden wyskok, taki jak wtedy kiedy poprosił Cat żeby mnie zawołała. Kiedy będe miała dowód, że to on na mój temat gada. Tak go zjadę, że aż ziemia mu się z pod nóg osunie. Muszę przestać być taka zimna o obojętna. Muszę znowu stać się diablicą... Będe się bawić w zimno i ciepło. O tak... niech tylko nazwie mnie otwarcie sexy, już ja wiem co wtedy zrobić... Nie będzie wkurzania się, będzie zabawa.

Doszły też myśli o Alanie. Ja pragę faceta i kurcze, co mi szkoda? NIe muszę się w nim zakochiwać, mogę się zabawić. Pokazać, że mi się podoba. On to chyba sam widzi. On chyba właśnie bawi się we mnie w ciepło i zimno... i w cholere, to działa. Środa, czwartek, potem piątek. Trzy dni pod rząd kiedy będe miała (chyba) szansę zabawić się Noelem albo zabawić się Z Alanem. Bo w środę jest koncert charytatywny w szkole, w czwartek św. Patryka i może będe na tutejszej paradzie, a w piątek jest dysco(jeśli moi i Hanny rodzice nas puszczą). Zobaczymy co będzie. Jestem zdeterminowana by zdobyć choć jedno ciało. Ciało wypełnione fermonami. Bo w cholere... oszaleje bez męskiego ciała!

Teraz leci Masz stajla... śmiać mi się chce. Lato... plaża... bikini... wieczore w mieście podczas festiwalu... faceci... morze... spacery... Boże, jak wtedy było przyjemnie, wesoło... jakie życie wydawało się piękne... chciałabym by były już wakacje, a przedemną rok przerwy. Rok który spędze na projektach i wybywania ze szkoły na Work experiency... już tylko 84dni do Junior Certu... płakać mi się chce... to już tak blisko. Chciałabym by było już lato...

Właśnie się dowiedziałam, że Ruariego zawiesili... cholera, a ja chciałam od niego matme spisać! Żeby szlak dyrcia trafił, zawieszać na jeden(!) dzień geniusza matematycznego! Matma to jedyny przedmiot z którego jest na serio mocny, w wakacajnym egzaminie pobił wszystkich, a nasza klasa poziomem jest najlepsza, więc można powiedzieć, że na całym roku jest najlepszy... Kurwa, kurwa, kurwa. Od kogo ja teraz spiszę? Naszczęście zawiesili go tylko za schowanie Mourcia plecaka w damskim wc. Bo teraz to już masowe chowanie, na każdej lekcji komuś ginie plecak. Rodzicie uziemili go i nie może iść na dysko w piątek... szkoda, bo miałam nadzieję, że się powydurniamy razem. Na szczęście jego starzy nie wiedzą o tym, że z Caroline spuścili powietrze w oponach dyrcia w piątek(!), rzucali balonami z wodą w samochody (dopiero co się dowiedziałam) i jajkami w domy. Normalnie z nimi nie da się nudzić ;) Napisałam mu, że będzie cholernie cicho bez niego jutro w szkole... cholera, by tylko nie zrozumiał tego opacznie! Z nimi nigdy nie wiadomo! Jeszcze pomyśli, że ja coś do niego... tak było z Domem. Nie... on nie jest taki powalony jak on, hehe.

13 marca 2005   Komentarze (3)

choróbka

Cały dzień słucham sobie Eska SQUAD. Cały dzień osłabiona, jak swój własny dzień próbowałam siedzieć w jednym miejscu, obawiając się, że gdy wstanę ziemia zrobi mi kawał i wywróci się do góry nogami. Ot tak, dla kawału. A ja będe leżać i zastanawiać się, gdzie jest sufit, a gdzie ziemia. Szaleństwo mózgu i ciała. Wczoraj pobrali mi tyle krwi, że powinnam być już pusta. Nie jest mi nic tragicznego. Bo po to były te badania. By wykluczyć wyrostek, poskręcanie, wykręcanie, przemieszczenie i coś tam jeszcze, jelit i wielu innych organów znajdujących się na wysokości źróbła bólu. Byłam nawet u ginekologa, wysłali mnie z ostrego dyżuru. Babka mi tylko obmacała brzuch, czy to nie coś z jajnikami. Pogadałam z nią też o moich miesiączkach. Powiedziała mi to samo co mój lekarz rodzinny, tzw. GP No to wizyte u ginekologa na razie mam z głowy, bo i tak mój GP chciał mnie wysłać. Jadę na tabletkach i muszę przyznać, działają. Nie ma młdłości, wrócił apetyt a i ból mnie już nie nawiedza. Za to słabo jest mi nadal... rano skakała mi tepmeratura. Z 37 do 36 i 8kresek, potem znowu 37, a teraz już jest ciągle stabilne 36 i 7. I ciągle się obawiam, iż ziemia zrobi mi kawał... Próbowalam zrobić matme, nawet głupi zeszyt zrobił mi kawał. A raczej zadanie, zawsze umiem je rozwiązywać, dzisiaj nie miałam siły wysilić mózgu na część c. Trudno, spiszę jutro od Yvonne. Mamka napisze mi notkę dla nauczycieli. Ale się Gorman ucieszy, to już 3 czy tam 4notka w tym miesiącu. Nie moja wina, że podłoga się na mnie uparła i robi mi kawały. To wina podłogi, więc nie powinien tak na mnie podejrzanie patrzeć. Na szczęście, zawsze na koniec się uśmiecha i mówi "wporządku". Gorman jak to Gorman, uwielbia torturować, ale na koniec uśmiechnie się i uda, że wcale właśnie nie upokorzył cię przed całą klasą. Mi to się nigdy nie zdarzyło, bo on ma już swoje prywatne ofiary. Ja jestem pupilką nauczycieli. A dlaczego? Bo nie pyskuje, obgaduje za plecami. Zresztą, ja lubię ich, oni lubią mnie i na dłuższą mete korzystne to. Kiedy coś przeskrobię, udają, że tego nie zauważają. Więc wiecie, warto było przez rok być przesłodkim. ;)

13 marca 2005   Dodaj komentarz

jak mnie określić w kilku słowach? - bawiąca...

Wnioski... wnioski są takie, iż jestem spragniona. Spragniona życia takiego, jakiego bym chciała. Dokładniej spragniona ciała. Męskiego ciala. Ciepła, czułości... brutalności, zimna, zabawy, szaleństwa i ustabilizowania się. Będe już poważna... choć chyba ciągle jestem... potrzebuję mężczyzny. Jego dotyku, pocałunków. Jego obecności. Nie ważne jakiego. Kogoś, kto by śmiejąc się podszedł i mnie objął. Ot taki, taki ruch, ale dający tyle przyjemności. Żartując moglibyśmy się na luzie powygłupiać, a na koniec, zakończyć nasz śmiech pocałunkiem. Lekkim jak nasze humory. Brakuje mi po prostu faceta. Wcześniej to nie było takie silne. Lecz teraz, jeden dotyk męskiej skóry, która na swój sposób mi się podoba... przyjemny dreszcz. Pociąg seksualny, tak to się nazywa. Obudził się we mnie zwierzęcy instynkt. Już nie chcę miłości, ją kiedyś znajdę. Teraz chcę dotyku, ust... faceta. W cholere z tym wszystkim... Czy jest ktoś na tym świecie, kto ma tak samo powalone życia jak ja? Pewnie nie... bo tylko ja umiem tak wszystko komplikować. Za dużo myślę... głupia, pomylona, zagubiona... marzycielka. Tylko tak da się opisać mikię... wieczna idiotka..

"Po prostu nie pamiętać sytuacji w których serce klęka..."

13 marca 2005   Komentarze (5)
< 1 2 3 4 >
Czarna-roza | Blogi