• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum marzec 2005, strona 2


< 1 2 3 4 >

wnioski... po cholere mi to wszystko... urodziłam...

W cholere... mam już dosyć samej siebie. Siebie samej... i mojej powalonej głowy, nieznośnego serca. W ogóle mam dosyć wszystkiego. Nie, nie mam chandry... po prostu jestem zła sama na siebie. Może to wszystko przez to, że jestem taka osłabiona... Miałam sen... pierwszy od dawna o... o nim. Ostatnio ciągle śnił mi się Alan. Alan albo inni nieznani mi przystojniacy. A teraz? Śnił mi się on... Chyba pierwszy sen od... dawien dawna, w którym się z nim nie kłócę, nie policzkuje go, albo w jakiś sposób nie ranię... Cholera... co się ze mną dzieje... "to tylko sny, nie przywiązywałabym do nich uwagi"-zdanie pewnej osoby. Ale ja wiem... raczej obawiam się, że wiem, co one oznaczają... Dlaczego? Dlaczego nie zniknie z mojego życia? Gdyby nie zaczął mnie męczyć w ogólę bym o nim nie myślała. Zapomniałabym, że w ogóle istnieje, tak jak to zrobiłam z wieloma innymi facetami. A więc dlaczego oni mi się nie śnią, czemu nie zwracam na nich uwagi, kiedy na nich wpadam. Ot tak, stary znajomy. Ale nie... on mnie prześladuje. W snach, w szkole, nawet kiedy jestem w Letterkenny muszę wpaść na grupkę jego najlepszych kumpli i wysłuchiwać jak o mnie gadają "spójrz na jej futeko, chciałoby się pogłaskać tą suczkę"-Ross. "w szczególności w pewnych miejscach" -Michael. I wiadomo na jakie miejsca się patrzyli. Potem zaczęli dzwonić do Noela i drzeć się tak by wszyscy słyszeli "jak to co się dzieje? polska suka tu jest...". Przemiło ;) Widzicie? W cholere... życ się odechciewa. Nie długo będe musiała siedzieć w domu, obawiając się, że wpadne na niego lub na jego kumpli. Już wszędzie są. Wszystkie sklepy do których zaglądam, oni tam dorabiają sobie. Moje ulubione miejsca w których jadam w Letterkenny, oni tam są. Bogu dzięki, że w New looku, No name i tym typu shopach nie ma działy męskiego! Wracając do snu... myślałam, że mam to już za sobą. Choć w swoim rodzaju, ten sen był inny od wszystkich. Może zainspirowany filmem Hitch (genialny!!!)... może... A o to opis snu.

Nie ważne gdzie stoję, jest ciepło, jakaś prada na ulicy. Obok mnie fast food na kółkach. Biały samochód z jedzeniem. Noel na mnie looka a ja się bawię wykałaczką. On próbuje mnie nią dziabnąć i myśli, że ja tego nie widzę. Tylko, że myli moją ręke z ręką mojej kumpeli. Kiedy ma zamiar ją dziabnąć, ja kłuje jego dłoń. On chwyta za pieprzniczkę (nawet nie wiem czemu nie soliczke, ale jestem pewna, że naczynko zawieralo pieprz), podchodzi do mnie, kilka skoków, sekundka, nawet nie ma jak uciec. Ja się śmieje, on na mnie looka tak czule, chce się zabawić. Widzę to w jego oczach, ale postawą pokazuje, że jest oburzony. Obsypuje mnie pieprzem, we włosy, jak śniegiem. Ja go kłuje w dłoń, coraż lżej, takie przekomażanie się. Śmieje się głośno, bawi mnie to wszystko. Te jego cielęce podchody, wzrok ludzi. Olewka moich koleżanek i słowa które brzmią jak "wiedziałam, że tak będzie". Śmieję się, co chwilę lookając mu w oczka, by zobaczyć czy go boli. Czy w ogóle go rusza, że ja go ciągle kłuje tą ostrą wykałaczką. Jeden mój ruch, jeden jego. Zbliżamy się do siebie, aby niby lepiej sobi dokuczyć. Bardziej będzie bolało. Zbliżamy się do siebie, ja nadal histerycznie się śmieje. On tylko patrzy na mnie z jednym kącikiem ust podniesionym do góry. Jego też to bawi, ale trzyma postawy wkurzonego. Jesteśmu za blisko, pieprzniczka zwisa mu w dłoni, ja go ciągle próbuję kłuć, co raz lżej, co raz bardziej delikatnie. Próbuję mocniej, ale ręce odmawiają posłuszeństwa. Delikatnie mnie całuje. Bez języczka, tyko muśniecie. Wtedy ja go kłuje mocno w ręke, za późna reakcja dłoni. Za późno... już mnie pocałował. Pocałunek mi się podoba, ale jemu krwawi ręka. Ja chcę więcej, a on chwyta się za dłoń. Cieniutka stróżka krwi. Ociera ją o czarną koszulę, ślad znika. Ręka już nie krwawi, chce mnie ponownie pocałować. Ciągle jesteśmy blisko, ale ja już niczego nie jestem pewna. Całuję go, jest mi dobrze. Ale nie traktuje tego poważnie. BO tak jakbym od początku wiedziała, że tak się skończy. Już przed tym, jak go ukłułam, wiedziałam, że on chce mnie poderwać. I wiecie co jest najśmieszniejsze? Noel nigdy taki nie będzie. Nie będzie cielęcych podlotów. Nie będzie udawał wkurzającego kumpla, którego ja mam dosyć. Który mnie kłuje, by zwrócić na siebie uwagę. Bo on nigdy nie był moim kumplem. Ale ten pocałunek... doszłam do pewnych załamujących mnie wniosków...

 

13 marca 2005   Komentarze (1)

chora mikia

A tak apropo, bo ja ludzie zapomniałam wam powiedzieć, ja powaznie chora jestem! Dzisiaj w szkole mało nie zemdlałam, mdliło i do tego mam bóle w okolicach brzucha. Przed golfem mi przeszło lekko, nachlałam się wody którą mi kupił Niki w sklepiku. Wystał się dla mnie, bo kolejka długa jak cholera, ale on kochany jest. Widział, że kobieta w potrzebie i od razu się zgodził. Trisha mnie za to przeklęła wzorkiem, a w chuj z nią, wtedy wszystko mi wisiało, czułam się tragicznie. Cóż, po jakiejś godzince zrobiło mi się lepiej. Ale matka zabrała do mojego lekarza po szkole. Bo ja tylko jemu daję się badać. Po prostu do faceta mam zaufanie a i nie wstydze mu się powiedzieć co i jak. A więc tak, może być, że mam wrzód rzołądka. Ale jaja! Jutro jadę na badania. Za tydzień kolejna wizyta, jadę na tabletkach. Facet sie strasznie zmartwił bo ja mam na serio dolegliwości które nie oznaczją niczego dobrego, a jest ich... o wiele. Długo mnie badał i wkońcu zdecydował, że nie ma co czekać. Jutro jadę na badanie krwi, jakieś skany, Xraye, Usg i Bóg wie co jeszcze. A najgorsze jest to, że ja panicznie się boje igieł! A mają mi krew pobierać!!!

Dowiedziałam się też czegoś jeszcze. Jeśli nie okarze się, że moje bóle miesiączkowe nie są spowodowane czymś innym, bo mam podobne bóle także raz pomiędzy co się podobno nie powinno zdarzać, to dostane pigułki których hormony pomogą wyregulować moje miesiączki i zmniejszyć skurcze. Najelpiej będzie, kiedy skończę 16latek. Hehe, będę wtedy już przygotowana na wszystko. Ale do ginekologa mnie wyślę dopóki kiedy będzie wiedział, że to nie ma powiązania z jakś inną chorobą. Ja to mam szczęście, jak już chorować to na jakieś skomplikowane sprawy! Zobaczymy kiedy przyjdą wyniki, co mi jest.

11 marca 2005   Komentarze (4)

ach ci faceci...

A dzisiejszym menem dnia, jest Daniel. Już chyba o nim pisałam. Mój kumpel z golfa, na pierwszym roku (tydzień temu byłam pewna, że jest na drugim). Daniel podczas ostatniej lekcji bawił się moją komą, więc dzisiaj o moją komę poprosił Jamie (Gemmy braciak). Niestety odmówiłam. Kiedy Daniel się mnie zapytał, czy może looknąć na moją kome tydzień temu, jakoś mi to tak zainponowało. Sama nie wiem, lubię go bardzo, a i niczego w tych smsach nie było. Zresztą nawet jeśli, nie rozgadałby nikomu. Za to Jamie... to pewnie ze względu na Gemmę. Zresztą, miałam w komie smsy w których pisałam o wszystkich ostatnich menach w smsach do Hanny, a i były tam rzeczy o których nie chcę by Gemma wiedziała. Zresztą, Jamie to nie Daniel i niestety, chodź znam go dłużej od Daniela i widujemy(albo widywaliśmy) się częściej, niż z Danielem, to jednak... z Danem dogadujemy się świetnie, z Jamiem tak normalnie. No i Daniel się roześmiał i powiedział "bo tylko ja mam takie przywileje". Muszę wam powiedzieć, że Daniel jest świetnym chłopakiem. I chyba jest mną zainteresowany, co mnie cholernie pociąga. Bo widzicie, dzisiaj Gemmy nie było, ale ja i tak już od dawna więcej gadam z chłopakami niż z Gemmą. Najwięcej to chyba z Danielem hehe. No i dzisiaj była już ostatnia lekcja (niestety) i zaczęliśmy od razu nad pracą z kamerą (Seamus zaprasza po jednej osobie i nagrywa na sprzęcie podłąnczonym do monitora a potem pokazuje co i jak źle zrobiliśmy). Seamus mnie pochwalił, bo na serio, dobrze mi już idzie. Jak na osobę która wcześniej w ogóle nie grała, hehe. Potem wziął Danego i Jamiego. A ci kiedy wrócili, nie mieli w ogóle zamiaru ćwiczyć. Ciągle się kłócili (tak na żarty), a ja ich karciłam. I miałam ubaw. Potem Dan machnął ręką na Jamiego i stanął obok i zaczął mnie obserwować. Spojrzałam na niego i zalotnie się uśmiechnęłam "kochany, mówiłam ci, że nienawidzę kiedy ktoś mnie obserwuje", ale jego wzrok mnie nie peszył. Nadal byłam rozluźniona. Ustawiłam się, i podniosłam kij, a Dan podszedł i objął mnie jedną ręką poprawiajając lewą dłoń. "Tutaj popełniasz ciągle błąd". Miał rację, za bardzo przekręcałam lewą dłoń. Miły gest... bardzo miły. Potem jeszcze kilka razy powiedział mi co i jak, "pamiętaj głowa w górę". 
Znacie to uczucie, kiedy poznajecie kogoś i już po pierwszych minutach rozmowy, wiecie, że jest to ta osoba z którą możesz pogadać na każdy temat? To taka osoba z tych, które znają Stefana (Ania z Zielonego Wzgórza). To Daniel jest taki. Kiedy chłopaki zabrali mi wszystkie piłeczki, a on zbierał swoje, rzucił mi swoje i powiedział "ja sobie zaraz pozbieram". Kolejny miły gest... potem staliśmy i on znowu mi pomagał poprawić postawę. Ale kiedy Jamie stanął, poczułam się już nieswojo. Za dużo ludzi mnie obserwowało. To po prostu wkurza. "Ej, skupić się przez was obu nie mogę!". Dan się roześmiał, że jeszcze może więcej ludzi sprosić. No ale potem Jamie poszedł dalej ćwiczyć i Daniel dalej stał niedaleko mnie. W końcu podszedł i mnie delikatnie wyrzucił z mojego prostokątu sztucznej trawy. Zresztą i tak nie chciało mi się grać, lookałam na niego i za wielkie oszkolne drzwi i oszkolny róg sali. I kogo zobaczyłam? Noela!!! Połowa lekcji, a ten sobie lezie, bez plecaczka, z buteleczką w rączce. Na wagary się zachciało chodzić! Spojrzał na mnie przez pierwsze drzwi, ale szybko się odwrócił. Potem obserwowałam go przez szkło z drugiej strony sali. Na jego odwrócone ciało, kiedyś umiałam go rozpoznać po zmroku, tylko po sylwetce, nie wiem czy potrafiłabym teraz. I sama do siebie powiedziałam "my loverboy is skippin"-. Daniel na to "kto?" "Mc Bride, my lover boy". Ten zrobił oczka. "To ty i Mc Bride ze sobą chodzicie?". Roześmiałam się i ustawiłam do odbicia piłki, wykorzystując to, że stał zszokowany i nie protestował kiedy zabrałam mu moją matę. "O tak, kocham go nad życie!". Sarkazmu nie mógł przeoczyć. "Podoba ci się?". Hehe, szok dla niego ciężki. "kiedyś, błąd mojego życia". Wyobraziłam sobie, że piłka to Noela głowa, nawet nie wiecie jak daleko poleciała... Ale ten nie miał zamiaru skończyć tematu a mnie to bawiło. Zresztą, to lekki temat, czulam, że z nim mogę sobie tak na luzie pogadać. To mu powiedziałam, że ten chuj nie daje mi spokoju od kąd się dowiedział, że ja do niego coś. Teraz ja nic, a on twierdzi, że coś. Daniel na to "wiesz, nie sądze byś była w jego typie". Teraz mi szczęka opadła. "Co chcesz przez to powiedzieć?". Nie śmiał się, był całkowicie poważny. Nie wiem dlaczego mnie to tak zaskoczyło, co się dziwić, jego typ to łatwa dziwka. Ale nie taką odpowiedź dał mi Dan. Nie. "on ma inny typ laski, wiesz, taka jak..." i podał imię. Nawet już nie pamiętam, coś na Sh... Ja na to "skąd wiesz jaki on ma typ laski? Zresztą nie ważne, to skończony debil". Ale on do mnie "coś ty, wydaje się fajny". Pierwszoklasista... pewnie dał się nabrać. Ale nie, oni się znają od... dawien dawna!!!  Razem grają w golfa. "Wiesz, on dużo gada o laskach kiedy gramy. I w ogóle wydaje się spoko gość". SMutnie powiedziałam "mi też się tak wydawało". Ale on do mnie "wiesz, ale przez jakiś czas gadał non stop o tej samej lasce... cały ostatni rok... ale nie pamiętam o jakiej". Pograliśmy trochę i mu powiedziałam, jak to ten debil mnie wkurwia i jak to 3/4 jego roku, ma już go powyżej uszu. Daniel na to "a co on takiego robi, że cię tak wkurwia?". Powiedziałam mu, że nazwya mnie sexy, gwiżdże, ciągle obgaduje i że już mam dość tych szeptów kiedy obok mnie przechodzi. Dan na to "wiesz, kiedy facet taki jak Noel nazywa laskę sexy, to laska jest sexy, przynajmniej dla niego". To teraz jestem w jego typie? Roześmiałam się. "Coś ty, on łże jak z nut." DAn na to "a kiedy wiesz, że facet mówi prawde?" ja na to "kiedy mnie nazywa polską suką". Dan na to "ale nią nie jesteś", ja: ważne że on tak uważa. Hehe. I na koniec rozmowy dodał "skoro nazywa cię sexy, to coś do ciebie ma. Znam go już trochę". O ja cie, szybko zmienił zdanie. JEdno sexy aż tyle zdnaczy? Ludzie... nie wiedziałam, a ja to słowo tak rzucam na prawo i lewo, hehe. Ale mówię wam... nigdy nie gadałam, z żadnym gościem (oprócz Adiego) o tym debilu. A tu taki szok... No i potem gadaliśmy i on łapał mnie za słówka. Co czuje do Noela, ja na to sarkastycznie, że go kocham. On na to, że mówiłąm że nie. Ja, że próbuje być sarkastyczna. To miało znaczyć, że go nienawidzę. On zaczął się bawić słowami, że ja go kocham, ale nienawidzę i nienawidzę ale kocham. Tak mi namieszał w głowie, że się przyznałam, że kocham Noela ale go nienawidzę i za nim szaleje, ale na niego rzygam. Po tem już sama nie wiedziałam, co ja do niego czuje. Dan sie tylko pokładał ze śmiechu. I potem poważnie zapytał, kogo teraz mam na oku. Ja na to, że nikogo. A kogo on ma na oku? Najpierw ja miałam powiedzieć. Ale w końcu mi powiedział, w tajemnicy, nawet Jamie nie wie. Bo potem Jamie próbował ze mnie to wyciągnąć. Jakaś Katie Boyle. Kimkolwiek jest ta pierwszoklasistka. Dla mnie one wszystkie tak samo wyglądają. Tak samo wszystkie się czeszą, tak samo ubierają, takie same kolczyki noszą i takie same mundurki, przestaje je już kojarzyć. W końcu na koniec mu powiedziałam, że tak na prawdę jestem lesbijką i mam dziewczynę. On na to, że to przez Noela się przechrzciłam. Ja, że tak. TO wszystko przez tego debila! Straciłam zaufanie do mężczyzn a on do mnie "ale tak na serio, to wiesz, że nie wszyscy są tacy jak on?". Ja cie... zwalił  mnie  tym z nóg.

Ale mi ta notka długa wychodzi... heh, no ale brnijmy dalej. nie musicie czytać jeśli nie chcecie, hehe, nitk nigo nie zmusza.

Potem mieliśmy "competition", w zaawansowanej grupie, wygrał Walsh. Skąd ja to wiedziałam, hehe. Nom i pierwszy uderzał Jamie. A ja z jakiegoś powodu, ciągle trzymałam się blisko Daniela, a on mnie. Podczas tych 45minut powstała między nami jakaś taka dziwna więź. Chłopak młodszy ode mnie o dwa lata, a mojego wzrostu, możę nawet o kilka milimetrów wyższy. Czego to zwierzenia nie robią z człowiekiem. On mi opowiedział o Katie, ja jemu o Noelie. Nie tyle co opowiedział... bo nadal nie mam zielonego pojęcia kim ona jest, ale... no że laska jest nawet fajna i że mu się podoba, ale nie ma u nich żadnych lasek z którymi można spoko pogadać. A ona ładna jest tak po prostu i nie sztywna jak reszta. Plus dla niej ;) Wracając do tematu, po Jamiem nikt nie chciał iść. A ten cwaniak! Wiecie co zrobił? Objął mnie w pasie i mnie popchnął do przodu. Tak po cwaniacku. Tak miło mi się zrobiło, a ten hop mnie do przodu! Cofnęłam się. O nie! Nie ja. Spojrzałam na niego "nie wiesz, że pierwszsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi? No i tak doszło, że tylko my zostalismy. I on znowu, objął mnie i popchnął lekko do przodu. "no idź, damy mają pierwszeństwo". Ja że nie, żeby on szedł. I tak się droczyliśmy. Już dawno z żadnym facetem nie byłam tak blisko. Bo ten mnie objął i przeniósł na matę. Ale ja, że ja chcę być ostatnia! No i w końcu Seamus powiedział, że Daniel jest następny. Danielek zdobył 3punkty, dwa za celne uderzenie w wielki 2metrowy prostokąt na ścianie i jeden za styl. To był mój pomysł. Bo ślicznie wybił. A ja? Dostałam jeden za celne uderzenie i jeden za "good looks" czyli urodę. Ponownie, sama to zaproponowałam. I tak wynik następujący:

1miejsce Daniel - 3punktasy
2miejsce ślicznotka, mikia-2punktasty
3miejsce egzekwo-Ruari i Eiden-po 1punktasie
4miejce... Jamie (popisywał się i w nic nie trafił) - 0 punktasów

Stałam obok Daniela, a ten objął mnie jednym ramieniem i powiedział "a nie mówiłem, że było iść kiedy była moja kolej, wtedy ty byś wygrała". Skąd się w nim wzięło tyle czułości? Przecież jemu się podoba Katie, co nie? Ale się rozpisałam... ja cie. Nie... nie moi drodzy, z 1klasistą nie mogę się związać. To nie moralne! Z o dwa lata młodszym chłopakiem... no dobra, o półtora, czy tam rok, nie ważne. Ale ja jestem na trzecim roku, on na pierwszym, to nie moralne! Ludzie by nas zjedli w szkole. A mnie by tak jak Danielle nazywali pedofilką, która lubi małych chłopców. Bo jej się podobają tacy właśnie, o rok, dwa młodsi. A Dan nie wygląda jak dziecko, wręcz przeciwnie, on wygląda na przynajmniej 15lat. Dobra kończę biadolić, z tego wszystkiego zapomniałam go zapytać o numer telefonu... kiedyś jeszcze będe miała okazję obgadać z nim tą Katie, hehe. Może przy partyjce golfa?

 

11 marca 2005   Dodaj komentarz

kochać i nie oczekiwać niczego w zamian,...

Po raz trzeci piszę tą samą cholerną notkę, bo mi ciągle w jakiś sposób szlak ją trafia! Normalnie zaraz rozpierdole tego grata!!!!

Wiem, że już można się pogóbić. Alan, Adam, Ruari, Kiaran, Noel, Niki a dzisiaj jeszcze jeden do kompletu. Ale ostatnio dochodzę do wniosku, że wolę spędzać czas z chłopakami, niż z dziewczynami. Z nimi nie da się nudzić ;)

Adamek już w dobrym humorku. Gadaliśmy na Artcie o polskiej wódce. Bo Adam był w Polsce na dwa tygodnie podczas ferii(tych u nas), nasze matki się tak apropo blisko przyjaźnią. I jego braciak (pełnoletni jak mniemam) zakupił około 5/6 butelek dwulitrowych tego świetnego trunku i już prawie nic nie zostało. Więc, opowiadał mi, jak to Paddy zaczał gadać z supermisiem już po jednym kieliszku, a po drugim już widział gwiazdki. Hehe, bo polska wódka jest najsilniejsza ;) Nom i kiedy szliśmy w dół korytarza, śpiewaliśmy objęci pieśń, przez niego ułożoną, o tym jak to Polski alkohol najlepiej smakuje pity na polskich ziemiach. Adam mówi, że uchlał się kiedy byli w Polsce, wraz z braciakiem i młodymi polakami. Twierdzi, że jeszcze nigdy tak się nie uchlał. Śnieg, lodowate powietrze, deska snowbordowa w ręce i butelka wódki, oczywiście z gwinta. Takiego odlotu już dawno nie czuł. Następnym razem, jedziemy razem ;)

Char strasznie zeszmacili. Nie Adam, Adam nawet na nią nie patrzy. Nic o niej nie mówi. Ona nie istnieje. Nie, to jej byłe "przyjaciółki". Dziewczyna płakała cały ranek, potem podobno matka ją zabrała do szpitala bo się biedna pochorowała. Ona znerwicowana albo zaczyna rzygać, albo traci wdech, jeszcze bardziej panikuje i przestaje oddychać. Do tej pory zdarzyło jej się to tylko raz, kiedy dowiedziała się, że jej babka jest w szpitalu. Tak to było, że sama wylądowała w szpitalu. Ja uwarzam, że to jej sprawa, co i jak. Ona z nim zerwała i ona go zdradziła. I to tylko jej i Adama sprawa. To miedzy nimi powinno być rozwiązane. A nie cała szkoła o tym gada, a oni już nic na ten temat nie mówią. To chore...

Co do Alanka, dzisiaj nie było lookania bo i nie było okazji, więc wiecie.

Co do skurwysyna, to się zastanawiam, czemu ja do szkoły nie wchodzę innym wejsciem. Cóż, doszłam do wniosku, że lubie te nasze poranne spotkania. On wplepia we mnie oczka od samego początku, potem wszystko nagle cichnie i on tym swoim zawiadiackim głosem wali tekst w styli "bo tylko takie jak ona tak potrafią...", cokolwiek miało to znaczyć, dziękuje kotku za komplement. Hehe. DZisiaj miałam spokój, bo i okazji debil nie miał. Piątek jest o dziwo, można że powiedzieć, wolny od Noela. Prawie, że w ogóle nie mamy lekcji obok siebie. A wiecie co ja zrobiłam? Jestem z siebie cholernie dumna! Chodziłam sobie po klasie od fizy i czytałam grafiti na stolikach (można się wiele dowiedzieć) i teraz już wiem, dlaczego na moim stoliku jest tak czysto. Noel się przesiadł, hehe. Teraz inny jest zaśmiecony. O mnie nic nie znalazłam, tylko wielki wyrytu napis "Noel Mc Bride woz ere" nie da się przeoczyć. I wiecie co ja zrobiłam? Ale jestem z siebie dumna! Wyryłam obok jego imienia "dick" (huj) długopisem, ale tak, że jakby się nie postarał, nie zmarze. Chyba, że wyryje dziure w stoliku. Hehe. A tak apropo, powiedziałam Marion, że ten skurwysyn znowu zaczął. A ona to skomentowała tak "to baw się wraz z nim, rób słodkie oczka, kiedy on sexy, ty do niego babe, owiń go sobie w okół palca a potem daj kosza, zobaczysz jaki będziesz miała ubaw!" nie mogłam w to uwierzyć. Nie po Marion! Wszystkie inne mi mówią, daj se luzu, olej, przypierdol mu, ochrzań, zapomnij, nie zwracaj uwagi, a Marion? Zabaw się, co ci szkodzi. Może się zastosuje do jej rady... hehe.

11 marca 2005   Dodaj komentarz

Grzech w raju, zniszona droga do nieba...

Char zerwała wczoraj z Adamem. Ja wiedziałam, że to tak się skończy. Wiedziałam już kilka dni temu, kiedy nie mogła zamknąć jadaczki o John Paulu, przystojnym chłopaku na 4roku. No i wczoraj się od niej dowiedziałam, że z nim zerwała. Sam Adam nie wiedział dlaczego. Kiedy wczoraj podczas próby gadałam z Nikim, zwyzywał ją od ostatnich szmat... i wiecie? Wtedy się na niego wkurzyłam, ale teraz... on ma rację. To moja koleżanka, ale zachowała się jak ostatnia suka... Spieprzyła dzisiaj do domu, nie chciała się spotkać a Adamem. Powiedziała, że jest chora i wysłali ją do domu. Akurat na Artcie. Ja na Artcie siedziałam między Adamem i Cookiem, bo mamy teraz rysowanie postać ludzkich. A ja lubię siedzieć obok Adama. Humorek mu wrócił. Zaczał sobie jaja robić z moich rysunków. Spoko gość jest. Nareszcie ktoś, kto nie wychwala moich prac, tylko mówi tak jak jest, ja przeklinam "kurwa, jak on wygląda?!" Adam na to "jak kartofel", hehe. I tak w kółko. "A ta to wygląda jak naćpana". Na koniec lekcji oboje ryliśmy ze śmiechu. Humorek mu się poprawił, pogodził się z faktem, że ta dziwka z nim zerwała. Ale zaraz po tej lekcji na lunchu... ludzie zaczęli szeptać. I przyszedł do niego Niki i mu powiedział, że kiedy on jeszcze był z Char, ona go zdradziła. Shiftnęła i to pewnie nie jeden raz, John Paula. Boże... jak on się musiał czuć. Być ostatnią osobą która się dowiedziała, że twoja ex cię zdradziła jeszcze kiedy byliście razem i rzuciła dla jakiegoś dupka. Nie mogę w to uwierzyć... Ona i John Paul... Nie tyle, że oni razem. Tylko, że z nim zdradziła Adama. Przecież on ją kocha ponad życie. Jest wspaniałym chłopakiem, z poczuciem humoru, powalonym umysłem jak ona i talentem muzczynym. Wiecie jak on daje na perkusji? A na gitarze gra genialnie. No jasne, ale młodszy od J.P. o rok. Biedny Adam... gadałam z nim po szkole. Wyglądał jak szczępy człowieka... bidaczysko. Gdyby był w moim typie, gdyby nie był taki niski i gdyby... gdyby nie to, że nie czuje do niego nic więcej niż przyjaźń, pocieszyłabym go jak to kobiety umieją... niestety, nie mogę. Heh... biedny, biedny Adam. Od Char się prawie wszyscy oddalili, odsunęli ją od siebie. Jest gorzej niż z Debbie, bo po Debbie się wszyscy tego spodziewali, ale nie po Char... ona na serio nasrane ma w głowie... CZy ona nie widzi, co traci? Skoro go nigdy nie kochała, to po co z nim chodziła? Po co kłamstwa? Nie rozumiem jej... "Bo ja go nigdy nie kochałam"... idiotyczne wytłumaczenie....

10 marca 2005   Dodaj komentarz

a co gdybym odeszła... czy któryś z nich...

Hmm... miałam wczoraj rację, ale już mnie to nie denerwuje. Zaczęło się, a mnie to bawi. Cholernie. Rano wkurzało, potem też, teraz mnie śmieszy. Może dlatego, że tyle się działo, iż Noel jest tylko małą nie ważną figurką. A niech traci dla mnie głowę, niech rzuca się dla mnie z mostu, gada co chce, bo bardziej jest mi przykro na temat Adama... no ale o nim za chwilkę. Bo najpierw muszę napisać o Noelie i Alanku ;)

Wchodzę sobie do szkółki i jak zwykle ten sam numer, codziennie ten sam kiedy mam zamiar mieć przez cały dzień rozpuczone włosy. Zaraz po wejściu zdjęłam gumkę wiąrzące moje świerze włosy i chroniąca je od rozwiania na wietrze. Ułożyły się idealnie, obserwował mnie od momentu kiedy postawiłam pierwsze kroki na dziko niebieskiej wykładzinie naszej szkoły. Dlatego urzyłam dodatkowych starań by ten ruch był pełen wdzięku, naturalności i kobiecości. Nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Bo po co, ja przecież już niby o wszystkim wiedziałam. Kiedy obok niego przeszłam, spojrzał na mnie tak zalotnie i wzdychając powiedział do Donala "uu... sexy, isn't she?". Przeklnęłam pod nosem, ale na serio... teraz kiedy o tym myślę to się uśmiecham. Czyżbym go usiedliła? Wielkiego Noela. A ja myślałam, że to niemożliwe. Cały dzień podążał za mną jak duch. Gdzie nie byłam, stał nie daleko. Kiedy obok mnie przechodził, najczęściej z Gbórkiem/ Donalem/ Paddym, mówił coś o mnie. Ja oczywiście nie słyszałam słów, ale patrzył na mnie i komentował pewnie moje ciało. Zawsze wtedy robi takie zalotne oczka, takie... jak gdyby patrzył na swoją zdobycz, jak gdyby wzrokiem głaskał ciało. Przykro mi, już dawno stracił szanse by je dotknąć. Kiedy wracałyśmy z miasta na lunchu, oczka mu się zaświeciły. Spojrzałam na Hannę i zrezgnowana powiedziałam "great". Oczekiwałam jakiejś sceny. Nie było jej, bo Noel odwracając się by na mnie spojrzeć, wykonał ruch którego nie spodziewała się Boysowa i mu przyłożyła wielkim kartonem. Spojrzał na mnie i zaraz po tym zawył. Ta się przejęła "przepraszam!", ja się roześmiałam. Ślicznie mu przywaliła w splot słoneczny. Jak chce to niech kocha, chce, to niech mnie podrywa, gada co chce. Mi to wisi. Przyjemnie jest być adorowaną, ale jeśli spodziewa się czegoś więcej, to przykro mi, nie jestem panienką na jeden wieczór.

Za to Alan... wielka zagadka. Już naprawdę nie wiem co on do mnie. Raz się na mnie wgapia, prowokuje, wzroku ode mnie nie odrywa, a innego dnia, gdy siedzi dalej looka tylko od czasu do czasu. Dzisiaj... heh, siedziałam sama. Char gadała z Trishą, nie wiedziałam o czym, a ta nie chciała mi powiedzieć szczegółów, bo tak ogólnie to wiedziałam (wczoraj zerwała z Adamem, ale o tym później). Więc mi się nudziło. Rozglądałam się po klasie, ale to Alan ściągał swój wzrok. Wgapiał się na mnie cały czas. Kiedy komentował coś co powiedziała babka, mówił do jakby do mnie. Przede mną się popisywał. Machał główką, podnosił łapkę, wszystkie te chwyty. A na koniec... się uśmiechnął. Tak bez żadnego machnięcia, niczego. Tak... słodko. W końcu zaczęło mnie to peszyć. Zaczęłam się bawić butelką, to zaczał się w nią wgapiać. Podniosłam ją trochę do góry, pytając się czy chce się napić. Pokazał, że nie. Butelka przyznam, śliczna. Obbdrapana artystycznie, hehe. Potem gadał z Paulem i mi się wydaje, że o mnie. W tamtym momencie byłam pewna. Bo co chwilę lookał lekko odwracając głowę w moją stronę. DAłam dzisiaj czadu... serio. Chciałam by Alan stracił dla mnie głowę tak jak Noel. By tak jak Noel, nie mógł przestać o mnie myśleć. A Noela męczyłam, przechodziłam w obcisłej białej bluzce, bez swetra, bez kurtki, odsłaniając ciałko. I wiecie co? Pierwszy raz od dawna, Alan do mnie krzyknął przez korytarz "Yes Michaela" zazwyczaj kiedy jest z kumplami, nawet nie mogę złapać jego wzroku. A tu taki szok... a najśmiesnziejsze jest to, że nie daleko stał Noel. Można powiedzieć, że tuż obok. I ja się uśmiechnęłam do Alanka i powiedziałam "Yes Alan", a Noela "yes sexy" nic nie powiedziałam. Pewnie się zawiódł mój ukochany... biedaczysko "czyż to nie prześmiesznie widzieć męskie łzy?". Jutro podwójny H.Ec. i mój Alanek będzie miał próbny z gotowania. Ja będe miała próbny za tydzień. Moje małe dziecko, on nawet warzyw nie umie pokroić. Trza mu będzie po kryjomu pokazać co i jak, ale pewnie babka mi nie pozwoli... heh. Cholera... chyba znowu dostaje chedźka na jego punkcie...

10 marca 2005   Komentarze (5)

"Zamiana ról..."

Stopami rozchlapuje kałuże twych łez.
CZemu się nie śmiejesz?
Dlaczego płaczesz?
Kiedyś się śmiałeś,
patrząc na moje łzy.
Chcesz lusterko?
Spójrz na siebie,
czyż to nie prześmieszne
widzieć męskie łzy?
Co mówisz?
Że mnie kochasz?
A pamiętasz jak ja ci to mówiłam?
Śmiałeś się,
ja też się śmieje...
"Kocham cię" dla mnie
nie znaczy już nic...

 

Wiersz zainspirowany wiadomo kim i wiadomo z jakiego powodu...

09 marca 2005   Komentarze (4)

"Golfista" znowu mi nie daje spokoju...

Znacie już moje życie i wiecie doskonale, że kiedy u mnie nic się nie dzieje przez cały dzień, to coś się stanie na jego koniec i to z podwójną siłą. Tak także było dzisiaj. Niestety... Nie dziwiło mnie to, że nie doszło do żadnych śmiesznych, peszących lub dziwnych sytuacji z Alanem lub Noelem, lub innym chłopakiem, z którymi ostatnio mi się to często zdarza. DZionek był przemiły, jak często ostatnio. Z Ruarim przegadałam ostatnie kilka lekcji. Bo Ruari wczoraj zaczął z Kiaranem pisać piosenkę i ją wczoraj wieczorem skończył. Obiecał mi, że ją pokarzę. I pokazał. Piosenka jest tak prosta, tak głupia, tak... nie wiem co, dziwna, że aż Genialna!!! Na serio, mówię wam! Jest ona o krześle i o misiu. A ja, hehe, jestem wtajemniczona i wiem kim jest miś, miś jest przyjacielem super misia, który jest najlepszym przyjacielem Paddego po kilku %, uwielbiają ze sobą wtedy rozmawiać. Nikt go nie widział, oprócz Paddego który kiedyś nawet po pijanemu go narysował. A więc wiadomo, miś jest znajomym super misia. Hehe. Po szkółce miałam zamiar zostać w sali od Artu. Ale po skończeniu lekcji miałam 20minut do dodatkowego ARtu. Tak samo ci ze study, tylko, że to fajne ludziska, więc nie spodziewałam się, żadnych numerów. JAk się okazało chłopaki mieli próbe swoich rockowych zespołowów przed koncerten charytatywnym w przyszłą środę. Ja stałam sobie na zewnątrz byłej sali od w-f, gdzie była próba i nawijałam z Fioną i Joanne. Catriona stała niedaleko i gadała z Duffym, kiedy się wydarła "a wy co tu kurwa robicie?" odpowiedź "jak to co? zostajemy w sali od metalu". Moja reakcja, zimny dreszcz po plecach, ten głos rozpoznałabym wszędzie. Odwróciłam się powoli. A któż by inny, jak nie Noel i jego kumple. Czego ja się kurwa spodziewałam? Jednego spokojnego dnia? O nie, aż taką szczęściarą nie jestem. Ale olałam, bo w końcu mam swoich kumpli. Kiedy Fiona i Joanne postanowiły iść do miasta, ja zostałam w szkole. Po cichu się wślizgnęłam do sali, najpierw sprawdzająć przez Noela ramię(który zawalał drzwi) czy nie ma tam nauczyciela. Ubaw był po pachy. Mówię wam, ale kiedy ci robili sobie przerwy ja wychodziłam z sali. Wtedy gadałam z Marion i robiłam sobie z niej jaja z jej kumpelami ze study. My tak zawsze ;) Nom i woła mnie Catriona, która stała obok Noela i reszty, którzy podpierali karolyfery(tak żeby się nie odkleiły od ściany, wiecie czym by to groziło! =P). Krzyczy coś na temat artu, machnęłam głową, że tak, że idę. Ale ta do mnie "chodź tu". No więc poszłam. Noel na mnie looknał, olałam. Catriona do mnie "zostajesz na Artcie?". Nie, jasne, że nie. Zostałam by się pogapić na Noela, hehe. Ten cham ciągle na mnie lookał. Catriona coś zaczęłą kombinować, zaczęła się gubić, nie pamiętała co chciała powiedzieć. Wygdakała "a nic, po prostu chciałam się zapytać" Spojrzałam na nią podejrzliwie "przecież już się dzisiaj dwa razy pytałaś". Ta nie wytrzymała "przykro mi kochany. Noel kazał mi ciebie zawołać. " Na sam dźwięk tego zdania, jego znaczenia, odwróciłam się na pięcie i wściekła odeszłam. Kurwa, kurwa, kurwa. Dać się tak zrobić, przecieć to było jasne! Poszłam spowrotem do sali, Catriona wpadła po chwili. "Oj na serio kazał mi ciebie zawołać. On szaleje za tobą! Stracił dla ciebie głowę!" spojrzałam na nią pobłażliwie "ile raz mi już to mówiłaś?". Ona mnie zapewniała, że to on. Że mu się jadaczka na mój temat nie zamyka. JAk mnie nie obgaduje to gada jakie to ja mam ciałko. "Głowę dla ciebie stracił!". Tak mam nadzieję, że jej po drodze nie zgubi, cóż by to była za strata!!! Ale czy to koniec? Nie. Lookał na mnie non stop. Boże, ile mi się zdań na język pchało, prawie, że każde zaczynąło się od "powiedz mu...". Ale ich nie powiedziałam. Na koniec, po jakichś dwóch godzinach się jej zapytałam poraz drugi "co on ci o mnie gadał?". Myślałam, że mi powie, że wyjaśni te wszystkie spojrzenia w szkole jego kumpli. Nie wyjaśniła. Opowiedziała mi po raz kolejny, jak było. Jak to gadała sama do siebie "o jest Michaela, pewnie zostaje w sali od Artu... ta... mówiła mi przecież... tak pewnie tak...". I Noel podobno na dźwięk mojego imienia zareagował jak pies na gwizdek. Od razu poweidział "weś ją zawołaj". Ona uwielbia takie numery, jeszcze jej chyba nie przeszło by nas zeswatać. Wkurwiłam się po raz drugi kiedy mi to opowiadała powiedziałam (chyba za głośno, ale przecież nikogo nie było! Szkołą świeciła pustkami!) "następnym razem karz mu iść w cholere, mam już dość tego skończonego...". Powiedziałam jej o tym, jak się na mnie gapi w szkole i jak mnie już zaczyna wkurwiać. Doszłyśmy do głównego wyjścia i wtedy zaczęły się wylewać ludziska ze study i kilku z Metalu. Słyszę jak Bennie pyta się "napakowanego gbórka" (który wcale nie jest gbórem, hehe) "Ty gdzie jest Mc Bride?". Ten na to "chodzi i szuka Michaeli". Zauważył mnie i się do mnie uśmiechnął w taki... chamski sposób. Słynne machnięcie główką "Yes Michaela! Pewnie cię nie znalazł co? Biedny". Odpowiedziałam gardzącym uśmiechem i wyszłam. W cholere byłam pewna, że mama na mnie czeka na zewnątrz. Podobny samochód ale czyjść inny. Dziewczyny już polazły. A ja stałam i czekałam. Słyszę jak gbórek mnie woła "mala, Bennie chce twój numer?" "po cholere mu mój numer?"-ja. gbórek: "pewnie chce ci wysłać smska". Bennie w śmiech i do mnie mrugnął. O nie kochany, jeśli Noel wykasował mój numer, to tak łatwo go nie dostanie! A Benie niech spierdala, ma dziewczynę to niech od innych się trzyma z daleka. Gbórek nawijał o mnie jak najęty, słyszałam. Bennie się śmiał. To tak! Dzwoniłam do matki, oby się kurwa pospierzyła. Kiedy zobaczyłam gówniano niebieski samochód skręcający w stronę naszej szkoły, wpadłam w panikę. Kurwa, on na serio mnie szuka! Z Duffy w samochodzie. W tym momencie z drugiej strony przyjechała moja matka. Gbórek zawiedziony zagwizdał "biedny Mc Bride, a tak mu zależało by z nią się "pobawić"". Minęłyśmy ich samochód, a Duffy trąbnął. Mamka na mnie spojrzała, powiedziałam tylko tyle "cholerny Golfista". O więcej już nie pytała. Cholerny skurwysyn... niech tylko zacznie mnie znowu męczyć w szkole! Chuj mnie obchodzi czy stracił dla mnie głowę! Catriona mówi, że to wielkie wydarzenie "kochana, nie znam jeszcze żadnej 3klasistki która usidliła by 5roczniaka na tak długo! respect!" przybiłyśmy piąstki, ale serio? Dumna z siebie jestem, jeśli kocha, to teraz on się nacierpi, nastara. Ja palcem w jego stronę nie ruszę, chyba, że środkowym. W chuja... odechciewa mi się iść jutro do szkoły. Pewnie panikuje, nic się nie zacznie. Jedno nudne popołudnie. Ale dlaczego Gbórek zaczął mnie męczyć? Gbórek wcześniej się do mnie słowem nie odzywał, nigdy się w to wszystko nie mieszał, a tu proszę. Bo co? Bo Gbórka często widuje, bo pracuje w Copie? Nie to nie to... coś w tym jest. Gbórek by się w to wszystko nie mieszał, gdyby temu skurwysynowi na serio coś nie odbiło... na łeb mu już padło! heh... na serio, z moim życiem, nie da się nudzić...

 

09 marca 2005   Komentarze (7)

Czasem bywa, że tak naprawę nie wiesz do...

"Tysiące myśli, słowa ranią tak... ty na kolanach prosisz Boga daj mi ten znak..."

Z Alanem chyba dam sobie spokój. Dlaczego? Dobre pytanie. Zastanowiłam się nad tym. I doszłam do wniosku, że on chyba nie czuje do mnie więcej niż do kumpeli. Kiedy się mijamy, nie szuka mojego wzroku. To mi udowodniło, że on do mnie nic. Ja nie chcę kroczyć po ścieżce snu. Widzieć coś czego nie ma. Nie chcę by było tak jak z Noelem. Już nigdy nie popełnie tego samego błędu. Sama sobie wmówiłam, że on coś do mnie. Może i był zainteresowany, ale bardziej moim ciałem, "publiką", tym jak wszyscy by gadali, gdyby mnie zdobył. Nie chcę sobie robić nadzieji, tak jak z Noelem, wierzyć w coś czego nie ma, a potem znowu będzie dół, znowu krzywda i łzy spływające po sercu, bo tak jak sobie obiecałam, z powodu faceta nigdy nie będę płakać. Ale serce płacze... Już nigdy więcej... nigdy więcej pustych nadzieji, domysłów...

Niby dzisiaj przyłożył mi w pośladek. Ale to był czysty popis przed Noelem i resztą... to było tak oczewiste, że aż załamujące. Stałam przed salą od H.Ecu. Noel siedział niedaleko(SIEDZIAŁ!!! przecież to nie cool dla faceta by siedzieć!). Potem wszedł do klasy, Alan poszedł stanąć przy kaloryferze dalasieńko z innymi chłopakami z 5roku, którzy mieli teraz biole, (Noel miał fize, był w sali od fizy). Po chwili wyszedł z klasy i spojrzał na mnie mijając mnie. Tak apropo... to kiedyś był mój numer... zamiana ról, ale mnie to już nie rusza... Postanowiłam też iść do kibla. Alan dalej stał przy karolyferze, a mi brakowało jego widoku w klasie. Kiedy szłam w dół korytarza, weszłam między ich. Noel właśnie wracał do klasy, przeszła obok niego Gemma Murray(Rossa dziewczyna) i jej przyłożył w pośladek tak, że aż trzasnęło, ta zapisczała. Kiedy Noel zobaczył, że mi żaden nie przyłożył (to jakiś numer z klepaniem każdej laski, czy jak?) powiedział oburzony "chłopaki, co z wami?" no i mi się dostało. Długą linijką. Zabolało jak cholera. Krzyknęłam tylko "Alan!" a oni wszyscy się roześmiali. Haha, bardzo śmieszne. Głupiutka polka zapiszczała. Ale fakt jest faktem, Alan zrobił to dla popisu. Ja to po prostu wiem. Heh... dzień KObiet? CZegoś takiego tutaj nie ma. A ja podczas takiego pięknego dnia, wielbienia płci pięknej doszłam do wniosku, że nie chcę przywiązywać swego serca do nikogo. Nie... narazie nie...

Powiedzcie mi, dlaczego Noel musi mi się buciorami Lacoste ładować w życie. Dlaczego nawet w Alanie nie mogę się spokojnie zakochać. Dlaczego to on musi go właśnei teraz nie odstępować na krok. Gdzie nie pójdziesz i ci mają lekcje obok siebie, już są razem. Nawet na Alana nie mogę się pogadapić, by Noel tego nie przechwycił i nie pomyślał, że ja na niego. Dlaczego... gdzie nie pójdę, on jest niedaleko. Zawsze obok, jak duch nie odstępujący mnie na krok. Niech on już skończy tą szkołę, pojedzie w siną dal, jak najdalej. Gdyby zawalił maturę w tym roku i wrócił do naszej szkoły to chyba... chyba na serio załamałabym się. Znajać moje szczęście, podczas egzaminów wyląduję obok niego. Znając je, tak właśnie będzie... Heh, niech on już zniknie z mojego życia. A tak dzień w dzień przypomina mi o tym, że źle ulokowałam swoje uczucia. O tym, że popełniłam błąd... Boże co ja w nim widziałam? Oprócz ciała nie ma nic, ani duszy, ani inteligencji... oprócz ciała jest tylko ciemna pustka, tak samo ciemna jak jego oczy. Oczy które już nie jestem pewna, czy są ciemne... czy może tak jak w moim śnie, są chabrowe, lecz ja tego nie widzę? Przez ślepe oczy, które ciągle pamiętają te ciepłe oczy? Może one wcale nie są ciemne... Boże co się ze mną dzieje?! Zdołował mnie Alan, a zaczynam pisać o Noelie. On też mnie zdołował, gdyby nie ten tekst, i popis Alana, nie było by ostatniego gwoździa w trumnie i mojej pewności... że on do mnie chyba nic. Heh...

08 marca 2005   Komentarze (9)

dreams are like sex, when u r finished, u...

Nie no, ostatnio u nas w szkole nie da się nudzić. Zresztą, w moim życiu nigdy nie było nudno. Nie mieliśmy dzisiaj w-f, więc kiedy wylądowaliśmy w sali nr19, postanowiłam iść na spacerek po szkole i na koniec swojej wędrówki porzyczyć książki od geografi z sali nr1. Uśmiechnęłam się sama do siebie, jaka to ironia losy, akurat babka ma 5roczniaków. Staje w wejściu, bo ta nawija z jakimś nauczycielem. Nie ładnie by było, jej przerywać. Duffy stanął za mną, blokowałam wejście. Tzn. dla innych dziewczyn nie stanowiłam problemu, tylko dla tego bydlaka, on się ledwo w tych drzwiach mieści(żartuje, ale zbudowany jest ślicznie ;P). Więc ja się odsunęłam i powiedziałam "o sory" a on... chwycił mnie za ramiona i delikatnie postawił spowrotem na miejsce. Nawet nie wiecie jaki szok przeżyłam. "Stój tak, to będę miał powód spóźnienia, ostatnio wywaliła mnie do dyrcia". Odczekał kilka minut, drąc się "Mc Bride, dawaj zeszyt od Metalu" 'Damian, co ty tam o mnie pierdolisz?". W końcu powiedział "dzięki mała" i wszedł do klasy. Co ja takiego zrobiłam nie wiem. Ale rzeczywiście, Carney tylko się na mnie spojrzała i nic do niego nie powiedziała. W końcu zapytałam o to książkę, raz, drugi, trzeci... za czwartym usłyszała, bo Bennie siedzący przy drzwiach się wydarł "prze pani! panienka chce dwie książki!" kiwnęła głową. Więc je wzięłam i se poszłam. Wszyscy w szoku, cholera wychodzę na lizuskę, ona nikomu nie porzycza książek. A mi każdy nauczyciel porzyczy. I to zawsze kiedy mają piąto roczniaków, ja potrzebuje książki! No ale dobra. Uchwyciłam książeczki jak na filmach idę w dół korytarza. Na mnie idzie Noel i Damian(najwyraźniej mieli jakąś inną lekcje gdzieś w tamtych częściach szkoły). Pomyślałam sobie, że banalnie by było gdyby teraz na mnie wpadli i obie książki wypadły by mi z rąk. Chyba taki mieli zamiar, ale ja zrobiłam śliczny unik i... wpadłam na Alana! To się nazywa kurwa szczęście, co nie? Roześmiałam się "żyjesz!" on na to "cholera, ty pewnie już kupiłaś czarną sukienkę?". Hehe, humorek i zdrowie powróciło, bardzo dobrze.

Apropo Alana, śnił mi się w nocy... Coś powoli się zmienia w moim serduszku. Teraz nawet nawiedziają mnie sny. Najpierw szliśmy w górę ulicy. Była noc, wyszliśmy właśnie razem z dyskoteki. Szliśmy w towarzystwie jakiejś panienki, która była jego ową dziewczyną, ale widać było, że jemu jest kompletnie obojętna. Po chwili zorientowałam się, że to Marion Mc Que. W tym momencie ujęłam jego ramię i mocno je ścisnęłam. Poczułam się zagrożona. Odsunął moją rękę. Zdenerwowałam się, ona odeszła pod jego spojrzeniem. Zaczęłam coś mówić, ale znaczenie było jedno, jak chce by tak było, to wporządku, ja mam już tego dosyć. Spojrzał na mnie i powiedział "nei chcę by potem wszyscy gadali". Ale ja byłam wściekła, coś mówiłam i szliśmy w dół tej ulicy. Kiedy jakieś dziewczyny powiedziały "a to jego kolejna szmata" objął mnie w pasie. I nagle cała złość, rozgoryczenie prysło. Tym gestem przeprosił. Zrobił się taki słodki... poczułam się kochana. I już nie obchodzili mnie ludzie. Szliśmy spowrotem do dyskoteki, a on mnie obejmował od tyłu i tak szliśmy, a jego duże dłonie czule ogrzewały moje biodra. Dziewczyny patrzyły na nas z zazdrością, mówiły do siebie "ciekawe ile z nią wytrzyma", a on mnie w tym momencie mocniej przytulał do siebie. Byliśmy jednością, on należał do mnie, a ja wiedziałam, że długo ze mną wytrzyma.... cholerne sny, jak zwykle tęsknota za tym uczuciem została i cały dzień pragnęłam by mnie przytlił jak w tym śnie. By pokazał, że kocha. Choć pewnie nie kocha... wtedy kiedy na niego wpadłam...wy nawet nie wiecie jakie to uczucie...to, że wydusiłam z siebie "żyjesz" to był cud... istny cud.

Urwałam się ze szkoły i poszłam na zakupki z mamuśką. W jednym z nowych z klepów z dopiero co otwartym pawilonie kupiłam sobie odjazdową beżową miniówę, która wygląda jak gdybym dopiero to z suszarki jej wyjęła. Albo raczej jak gdybym długo ją miała wyskoko podciągniętą... wiecie o co chodzi ;) Hehe, totalny perwes. Droga była, ale matka płaciła, hehe.

07 marca 2005   Komentarze (3)
< 1 2 3 4 >
Czarna-roza | Blogi