I lay dwn on de cold grnd, I, I pray dat...
Na weekend, nie wraca. Decyzja podjęta wspólnie i to ja mu kazałam zostać. Nie ma sensu by przyjeżdzał. On ma mase zakuwania, ja też. Chłop jest w polu ze swoim projektem, troszeczkę przez to, że co weekend wraca do mnie. Więc kazałam mu zostać. Cóż przeżyję, odbijemy sobie w weekend przed walentynkami ;)
Jak to z związku bywa, nagimi stopami po rozżażonym węglu, ale dajemy radę! Powoli się uczy by nie trzymać w sobie uczuć i się ze mną niby dzielić, nawet jeśli ma to być o tym co ja zrobiłam i w jakim sposób go to zraniło... Przecież w cholere inaczej się nie nauczymy! Dumna jestem z mojego ludzika :D Już się nie wyżywa, nie zachowuje jak samiec jakiegoś dzikiego gatunku, tylko jak... facet :] Wiem, że dla niego to nowość, zamiast się wyżywać na worku treningowym (albo facecie który go wkurwił) rozmawiamy. Nie ma sensu by bił Shana... było minęło. Nawet szkoda o tym tutaj pisać. :]
Mark sprawia, że z każdą chwilą zakochuję się w nim co raz bardziej. Bo widzicie, lekarz poradził mi bym zaczęła brać pigułkę anty z powodu moich silnych i bolesnych miesiączek które wykańczają mnie fizycznie. Mi to na rękę, bo i tak chciałam pigułkę... tak na przyszłość. Niedaleką przyszłość :P No i cóż, moje kofanie się przejęło. Co z efektami ubocznymi, na ile to jest skuteczne, a co jeśli mi to zaszkodzi? Kiedy mogę zacząć, czy napewno się dobrzę czuję xD okazało się że facet nie świruje na słowo okres, że jest wrażliwy, że mu na serio zależy. Zaczął szukać po internecie informacji na temat pigułek. Przejął się chyba za bardzo. Depresja mi raczej nie grozi :P Słodkie to jest.
Szkoda tylko, że za całą tą słodkość nie mogę po pocałować :(
Ostatnia niedziela mi uświadomiła, jak bardzo jestem w nim zakochana. Zero zainteresowania płcią przeciwną. Dałam kosza tylu facetem i nawet nie żałowałam. Zero jakiej kolwiek wewnętrznej reakcji. Oni to nic w porównaniu z nim. Nawet ci na widok których serce biło mocniej i szybciej. Teraz ich szept znaczył nic... Ich podchody, komplementy. Dotyk pażył, słowa nudziły.
Jednak wystarczy jedno słowo ze strony Marka i wzdycham głośno, oczy się śmieją, serce bije mocniej. Jedno słowo... nie mówiąc już o szepcie który doprowadza mnie do szaleństwa... dotyku...
ach... znowu się mikusia rozstęskniła...