Wszyscy już chyba wiedzą, że kiedy mikia jest chora to się jej nie rusza. Wczoraj poszłam do szkoły tylko z powodu golfa. Oczywiście Gemma choć obiecywała, to nie przyszła! To ja się tu tak poświęcam, ledwo się rano na nogach trzymam, ale ona nie może też odrobiny poświęcenia okazać? Nie no żartuje, ja nie wypluwam płuc. No ale weszłam do szkółki, jeden z najważniejszych wydażeń dnia i przechodzę obok Catriony gadającej z Ovenem kiedy ta w krzyk "kochana, jak ty wyglądasz! Blada jak ściana! nic ci nie jest?" wtedy wszyscy zwrócili na mnie uwagę, oczywiście Noel i tak wcześniej się na mnie gapił, ale on to się cały czas gapi. "oj tam przeziębienie". Catriona nie dawała spokoju, "przeziębienie to wygląda tak, czerwony nos, czerwone oczy i rumiane policzki, a ty wyglądasz jak trup". Bo u mnie tak się zaczyna, nagły przypływ energi(już był), potem nagły spadek, nic się nie chce, ledwo na nogach stoję, za zimno, potem za gorąco i twarz blada jak śnieg. Dopiero za kilka dni dopadną mnie czerwone policzki. Ale nie chciało mi się tego jej tłumaczyć.
-Przecież ona zawsze jest blada, kiedy jest chora.
A Chris skąd to wie? No niby tak, zawsze najpierw robię się blada, a potem już mnie nikt nie widzi przez tydzień. Catriona nadal się do niego nie odzywa, więc tego nie skomentowała.
-Kochana, lepiej by było żebyś w domu została.
-O już masz mnie dość? Kochana jesteś, na prawdę.
Sarkazm, hehe, jedynie z Catrioną mogłam gadać co chciałam, i wiedziałam, że zawsze pozna kiedy żartuję, a kiedy mówię poważnie. Znałam laski, które za taki tekst się obrażały, kto mi powie dlaczego? No i oczywiście z Gemmą, Yvonne i Marion, mogłam się tak wygłupiać, ale wiecie o co mi chodzi. Jeszcze kilka zdań wymieniłyśmy na temat naszych projektów z Artu i na odchodnę mi krzyknęła
-Jakbyś miała mdleć, to któryś z chłopaków na pewno cię złapie.
I wiecie co? Choć potem mi się poprawiło(nie czułam się już tak źle, tylko ciągle wyglądałam jakbym była na granicy omdlenia) chłopaki na serio wyglądali jak gdyby byli gotowi w każdej chwili mnie złapać. Nie było żadnych komentarzy, wygłupów, a Chris obchodził się ze mną jak z jajkiem, kiedy wchodziliśmy razem do klasy. Fajnie by było, gdyby byli tacy mili codziennie. Po wygrzaniu się i "przespaniu" histy, zrobiło mi się lepiej, więc i na golfa miałam humorek. Nauczyłam się już jak trzymać kij no i jeszcze nad postawą muszę popracować, ale udało mi się kilka razy poprawnie odbić. No możę nie tak, jak faceci w mojej grupie, ale Ruari powiedział, że jak na osobę która pierwszy raz trzyma w ręku kij to cholernie dobrze mi idzie ;) Nie wierzę mu, ale zawsze miło usłyszeć kilka miłych słów.
A tak apropo, bo nie napisałam, podzielili nas na dwie grupy, osoby które zaczynają dopiero grać w golfa, i na ludzi którzy są w naszej drużynie golfiarzy. I bardzo dobrze! JEst spokój i nie czuję się jak idiotka. Przez ostatnie 10minut, musiałam wytrzymywać obecność Chrisa i reszty jego grupy. Trochę za wcześnie przyszli, a i nasza lekcja się przedłużyła. I ja idiotka oczywiście ich nie zauważyłam. No i ustawiam piłeczkę, kij, poprawną postawę i się wypinam w tył, no wiecie, zgięcie tak jak mi facio pokazywał (przemiły facet i strasznie śmieszny rudzielec ;) ) a Chris, który już się skapnął, że ze mną wszystko w porządku (rozwiane włosy, rumiane policzki, kompletnie zajęta ćwiczeniem odbijania piłeczki) zaczął gwizdać. Olałam, do póki ktoś nie zaczał walić w szybę (połowa jednej ze ścian, która ma drzwi awaryjne na hali sportowej, jest zrobiona z nietłuczącego się szkła, taka gigantyczna szyba), a gwizd było słychać nawet przez szybę. Jedyna laska na sali, na kogo mógł gwizdać Noel z Duffym? NO chyba nie na chłopaków, choć podejżewam, że mogą być biseksualni =P No i jak ich tu olać, kiedy ma się Chrisa który woła "kochana, tyłeczek trochę do tyłu" niby miał rację, powinnam trochę bardziej odsunąć stopu do tyłu i się bardziej zgiąć w przód(skomplikowane to), ale nie musiał mi tego w ten sposób uświadamiać. "Nie no, lalka, ja chcę być w waszej grupie, u nas nie ma panienek!"
I bardzo dobrze, nie wiem jaka dziewucha by znimi wytrzymała! A więc siedzę sobie w cieplutkim sweterku i czuję jak mnie rozkłada... heh... nie chcę być chora!