poranki, ach te słynne poranki...
Poranki, ach te poraneczki. Z samego rana miałam mieć klajfe na francuskim. Postanowiłam, że przed lekcją i tak nie będę się kuć, bo teraz to już nie ma sensu. Kułam się całą noc z francuskiego i z H.Ecu. i już więcej nie przyjme. Więc zostawiłam Gemme które i tak nic nie mówiła, z głową w notatkach i poszłam odprowadzić Hannę pod klasę od geogry. Usiadłam z nią bo wiedziałam, że Gemma, która przez cały ostatni tydzień była nerwowa i w ogóle, jak gdyby na szpilkach siedziała cały czas, nie była w humorze do rozmów. Nom i siedzimy sobie z Hanną z idealnym widokiem na wszystkie kolejki 5roczniaków, którzy czekali aż ich imiona zostały odhaczone. Kiedy jedna z klas już została odchaczona i poszli, miałam idealny widok na klasę Marion. Nom i gadałam z Hanną w ogóle nie zwracając uwagi na Noela kiedy zauważyłam, że nie może się opanować i ciągle spogląda w moją stronę. Ale z pełnym obrotem główki w bok. Normalnie to by była norma, można by powiedzieć, że gapi się na Duffego (oni są najwyraźniej w dwóch różnych klasach, bo Duffy kilka minut temu stał tuż obok mnie) ale jego klasa już była odhaczona i on stał z drugiej strony holu. I ciągle na mnie lookał, a w jego oczach i ruchach widziałam, że stara się opanować. I choć było mi przyjemnie, to żałowałam, że to nie Alan... heh... Potem kiedy postanowiłam, że idę do Gemmy bo się jeszcze obrazi i wstałam, Noel zareagował na to, jak gdyby patyk połknął. Głowę sztywno przywrócił na swoje miejsce i patrzył się przed siebie tak bym Broń Boże nie skapnęła się, że on się na mnie gapi. Choć jest dobrym aktorem, to tym razem emocję dały góre i chłopak nie wiedział co ma robić. Spanikował, hehe. Na serio, stał sztywno, jak nie on. A co jeśli nawet podobam się Alanowi, ale nigdy nie odważy się na nic, przez tego debila? Nie... to nie w jego stylu. Choć cudzych lasek się nie wyrywa, to on doskonale wie, że to co Noel gadał to pierdolenie zapatrzonego w siebie debila. heh...
Mi ciągle jest żal, że Alan tak na mnie nie patrzy... po tym śnie... heh, ja chyba coś do niego jednak mam...