Siedzę sobię i patrzę z żalem na dzień który mam przed sobą. A raczej na 2godziny sprzątania. I w tym momencie dostaje smsa od Gemmy "wybieramy się z Jamey'mim i CHarles'em pograć w golfa, chcesz jechać z nami?". A jakże by inaczej! Ubrałam się ciepło i luźno i pojechałyśmy. Tak apropos, to gdy tylko chłopaki nas zostawili (gdyby mieli na nas czekać to w życiu by do swoich piłek nie doszli, oni to mają uderzenie), powiedziałam jej, że następnym razem, kiedy będzie się tak czuła, to ma mi od razu powiedzieć. I puściłyśmy wszystko w zapomnienie. Ubaw był po pachy. Szczególnie kiedy nie mogłam uderzyć piłeczki i kijem dół wykopałam! Te kilka godzin na polu golfowym przywróciło mi siły. Bo jakaś taka ospała i osłabiona ostatnio byłam. A tu świerze morskie powietrze, bo pole golfowe jest tuż przy morzu i plaży. Najlepszy ubaw miałyśmy kiedy zobaczyłyśmy, że ktoś wprzyjechał, bo pole świeciło pustkami. Gemma wyjęła specjalną golfową lornetkę i mówi "ty do David Boyle..." "Boyler" musiałam ją poprawić! hehe, no ale nie mogłyśmy dojść kim jest ten drugi. Idziemy dalej i obgadujemy Chrisa Walsha, (byłyśmy już przy 4dołku, ŁAŁ!!! szczerze... po półtorej godzinie, to tragedia). Kiedy Gemma zadzwoniła do Jamiego i się go pyta gdzie są "już skończyliśmy wszystkie 9dołków." Załamka, powiedziałyśmy im, żeby zrobili następne 9ale im się już nie chciało. I ona się go pyta "ty Jamie, a kto jest z Davidem? Tzn. Boylerem?" on na to "jak to kto, Walsh". Gemma się rozłonczyła, chwyciła za torbę i popędziła przed siebie za piłką. Aż się kurzyło. "Cholera, my go tutaj obgadujemy, a oni są tuż za nami!". Mówię wam, takiego powery dostałyśmy. Oni wszyscy się kumplują, tzn. wszyscy golfiści. Nie zdziwiłabym się, gdyby Charles dla jaj, zadzwonił do Noela i zaprosił go na partyjke golfa. ZABIŁABYM!!! On się potem przyznał, że planował, ale potem doszedł do wniosku, że nie dożył by jutra. Święta racja! Nom i z Gemmą wziełyśmy piłki i z 4dołka poszłyśmy prosto do startowego 6. Ale ci nas dogonili już przy 9startowym. Tzn. kiedy my wybiłyśmy i poleciałyśmy za piłką, oni stani na wzgórku jakąs mile od nas i się na nas gapili. Ale coś było nie tak "który to Chris? ten w białej czy czarnej czapce i gejowskim sweterku?" "oni oboje wyglądają jak geje". No ale idziemy przed siebie i ja... zgubiłam piłkę! Nie miałam zielonego pojęcia gdzie poleciała, tzn. z góry widziałam, ale potem na dole jej znaleść nie mogłam. Gemma też zgubiła jedną wcześniej, tak wybiła, że do morza jej wleciała ;) Nom i ja się odwracam i mówię "ty, to jest Boyler, ale nie Chris, tzn. nie nasz Chris Walsh". Obserwujemy ich z daleka, ale twarzy nie widać, przez te gejowskie czapki z daszkiem. "Nie no, za gruby na Chrisa". Gemma miała rację. Bo to był Christopher, ale nie Walsh, tylko Mc Monagle. 4rok, przyjaciel Noela od golfa, najwyraźniej i z Davidem często grywa, zamiast Walsha. Zaraz po Noelie, jeden z najlepszych graczy w naszej drużynie szkolnej. A ja miałam zamiar do nich machać! Tak dla jaj, ale skoro to nie Walsh, to nie miało to sensu. I wróciłyśmy do "Golf House". Charls z Jamiem stali na małym polu przed budynkiem i ćwiczyli odbijanie. I ten cham ciągle się śmiał, byłam pewna, że ze mnie. Ale nie miałam zielonego pojęcia dlaczego. Więc kiedy nas mineli i gdzieś tam poszli, Gemma poszła za nimi i zaczęła go wypytwać o co mu chodzi. Wróciła i mówi "nie martw się, wcześniej śmiał sie ze mnie. Sam fakt, że dziewczyna gra w golfa...". No jasne, jesteśmy chybe jedyne w naszej szkole, chodzi mi o uczniów ;) Ale to nie wszystko, "i wiesz, to całe zamieszanie rok temu, pewnie jest przekonany, po tym co mu powiedział Mc Bride, że ty..." "że ja z niby z jego powodu gram w golfa? Porąbało ich? I co ten debil mu powiedział?". WIEDZIAŁAM!!! WIEDZIAŁAM! Kiedy poszłyśmy na to spotkanko, pierwsze spotkanko golfowe, był na nim Noel. Nom i pisałam wam, że się ciągle na mnie gapił. I w ogóle, zero dyskrecji. I wiecie co on powiedział Charlsowi "mówię ci, że ta lalka przyszła tylko z mojego powodu. A kiedy zobaczy, że ja nie mam zamiaru chodzić na te lekcje, też nie będzie!". Ha! No to ma fige z makiem, bo ja dalej chodzę! Wykupiłam lekcje i z Gemmą pojechałam dla czystej gry, a nie tego debila! Boże, co narcyz!!!
No ale nie ważne. Potem Charles opowiadał jak to grali z Walshem i udawał jego seplenienie. I w ogóle, powinien zostać komikiem. O czym by nie mówił, płakaliśmy ze śmiechu. Już nie mogę się doczekać następnego razu. I najważniejsze jest to, że z Gemmą już dobrze. Muszę sobie kupić kije, wydatek jak wydatek, trochę kasy pójdzie, ale przecież nie będę pożyczać kiji od Gemmy!!! I tak wyglądały moje walentyni, albo wyglądają. Walentynek żadnych, bo niby jak miały przyjść? Smsów też zadnych, ale za to jakiś napalony gościu dzwonił do mnie całą noc i dyszał mi do słuchawki. Nie zdziwiłabym się gdyby to był ten debil... A swoją drogą, skoro tam był Chrissy Mc Monagle, to Noel już pewnie wie, że ja byłam grać w golfa. Oni to jak bracia, wszyscy. Wszyscy którzy grają w golfa. Heh... od Charlsa i Jamiego wiele można się dowiedzieć. Bo Jamie nie raz grał z Noelem ;) A Charles... od dziecka grają razem, gdy tylko na siebie wpadną na polu. Hehe, gdybym ja na niego wpadła to... dostałby kijem po głowie! hehe.