koniec, już nie będe się prosić.
Jak już powiedziałam, mam już dość tego wszystkiego. Gemmie znowu coś odbiło a mi to już wisi. Na siłę jej nie zmuszę to mówienia a sama nie będe z siebie robić idiotki. Bo to tak jakby mi zależało na przyjaźni a jej nie. Zawsze się o wszystko proszę i wiecie co? Niech do chuja będzie sama. Mi to już wisi. Jutro spróbuje z nią pogadać i jeśli znowu wyskoczy oburzona to koniec, w chuja z nią. Ma jakiś problem i się na mnie wyżywa. Czuję się tak, jakbym nagale nie była dla niej wystarczająco dobrą osobą. No to skoro nie jestem, to jak już napisałam, niech się izoluje od ludzi i będize sama ze sobą i będzie na serio szczęśliwa. Heh... męczy mnie już to. Czuję się na serio odrzucona... i to nie pierwsz raz. Albo nie jestem wystarczająco szalona (nie pije, nie pale, nie ćpam - odrzucona przez Geargie), teraz przez Gemmę, bo lubię pogadać na lekcji, poszaleć w dystkotece, polotkować i zarazem porozmawiać o poważnych sprawach. Ale Gemma już nie chce rozmawiać. Oburza się, kiedy się o coś jej zapytam na lekcji, kiedy jej zwróciłam uwagę, że na mnie się wkurwia za głupie pytanie, to na mnie jeszcze bardziej naskoczyła. Wkurwia mnie to na pełnej lini. I wiecie co? Leje na to, że w około są ludzie i będą plotkować. Jutro jej wszystko powiem i zobaczymy co powie. Bo ja już na serio, mam tego powyżej uszu!!! Myślałam, że udało mi się przebić ten mur... ale teraz czuję jak gdyby się ode mnie oddaliła. Kiedy jej coś mówię, wydaje mi się, że mnie nie słucha, albo że nie jest w ogóle zainteresowana. Ale kiedy Yvonne pierdoli trzy po trzy to ta się śmieje. Śmieje z takich idiotycznych rzeczy, że aż mnie to dziwi. Uśmiecham się, ale to na serio, bez sens kompletny. Zazdrosna o Hannę? A co ja mam kurwa robić, sama siedzieć w szkole kiedy ona jeździ do domu. Mam się do nikogo oprócz niej nie odzywać? A cholere z nią... mam już tego wszystkiego dosyć...