• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum październik 2005, strona 1


< 1 2 >

kto rozumie kobiety?

Wcieło mi początek notki wiec muszą go pisać jeszcze raz. Kiedy gadałyśmy z Hanną, jaki to Daniel jest okropny, powiedziałam jej co Daniel wczoraj wyprawiał. Łagodnie, tak by wyszło, że on sobie jaja robił, dając jej jednak znak by go pilnowała. Bo żarty żartami, ale kiedy ja żartuję z chłopakami, to widać, że to żarty. A z danielem to wyglądało dość poważnie... I wiecie co ona zrobiła? Czy ona na serio nigdy nie jest o niego zazdrosna? A może aż tak mi ufa? POdczas spotkania naszej Social Outreach grupy, miałyśmy się dobrać z chłopakami by pracować z nimi nad projektem zdjęcia do kalendarza. Na migi pokazuje Hannie, że ona z Danielem, a ja z Alim. Ona, że nie. Że ja z Danielem a ona z Alim. Odbiło jej? Pokazuje jej jeszcze raz, ona z Danielem, JA z Alim. Myślałam, że zrozumiała. Babka się jej pyta, a ona wskazuje na Aliego. Szczęka mi opadła. Babka pyta się Daniela, dobra... nadzieja w tym, że mnie nie wybierze. A on uśmiechnął się jakoś tak dziwnie i powiedział "Michaela". Nie no, pojebało ją? To ja mam spotykać się z jej facetem na przerwach, siedzieć z nim na lekcjach i Broń Boże, na pewno nie będę z nim spotykać się po szkole! Odwalimy robote w szkole, a nad resztą sama popracuję w domu. Powiedziałam Hannie, że co z niej za dziewczyna i że to ja miałam z Alim! Spojrzała na mnie zdziwiona, coś kliknęło i zaczęła przepraszać. "Sorry! Jakoś tak wyszło, zapytała, machnęłam głową się zastanawiając a ona pomyślała, że wskazałam na Aliego! Sorry!". Ta, jasne... Przecież to ja jestem jego ciasteczkową królową (rzucam nimi najlepiej :P), to mnie ma zamiar zmienić w gothke, bo tak ładnie byłoby mi w czarnym (już i tak ejstem wampem :P). Heh... ale dobra tam. Ali i tak jeszcze będzie mój :]

Udając obrażoną na Aliego, że wybrał Hanne zamiast mnie, siedziałam wtulona w Johnnego ramię. Razem się śmialiśmy, flirtowaliśmy i robiliśmy jaja ze wszystkich. I było fajnie... a na szyji jego łanczuszek mam, a jutro nasz ślub. I nie długo dziecko! Bo wiecie, dzieci nie przynosi bocian, nie przynosi ich żaba i nie znajdziecie ich w kapuście, mamusia także nie zachodzi w ciąże kiedy tatuś KOCHA mamusie, dziś moi kochani podzielę się z wami naszym odkryciem. Otóż, moi drodzy, to jest tak, tatuś wchodzi do sklepu i widzi ofertę "Get 5packets of crisps and u'll get a baby 4FREE!!". A więc jeśli wasz chłopak przyniesie wam 5paczek chrupek, uważajcie, bo od nich zachodzi się w ciążę!!!!! Więc, zapraszam was wszystkich na mój ślub.

I będzie dobrze... bo dobrze musi być :]

18 października 2005   Komentarze (5)

faceci i pół mrok... bad, bad idea!

Spotkanie z Dr. Sweeneyem na temat raka. Tak jakby wykład... tak wykładem to nazwę. Żeby was wciągnąć w ten temat, powiem, że nasza Social Outreach Class prowadzi projekt na temat raka. Zbieramy informacje na temat tej choroby i pomagamy tutejszej organizacji. Odbyły się już spotkania z chorymi na raka i z kobietą która jako pierwsza założyła w tym hrabstwie Organizacje która pomaga chorym dostać się do Dublina i która za te przejazdy płaci, o ile ci ludzie potrzebują tych pieniędzy. No więc dzisiaj mieliśmy spotkanie z lekarzem który miał nam opowiedzieć o raku ze strony medycznej. To akurat było super i sala nr 6 też idealna do tego typu wykładu. Bo Sala nr 6 ma ławki długie na całą salę  i każdy rząd jest o schodek wyżej. Takie jak na filmach w uczelniach. Nom... więc zacznijmy tą historię :P od tego, że Hanna nie zajęła mi miejsca (nie ważne dlaczego, czysty przypadek). No to gdzie ja usiądę? Bo chyba nie z tym debilem który siedzi w ławce przed Hanną. Wtedy zawołal mnie Ali i usiadłam pomiędzy nim, a Danielem, chłopakiem Hanny, mojej psiapsióły. Co mi może grozić ze strony Daniela? Nic, on jest przecież zakochany na zabój w Hannie... prawda? Ali... hmm... zaczął mnie bardzo pociągać. Szczególnie dzisiaj, kiedy po wczorajszym postanowieniu przestałam w ogólę myśleć o Aaronie. Równie dobrze mogłabym marzyć o byciu z Keanu Reevsem, oboje są zajęci! I oboje wolą starsze kobiety, no powiedzcie, z którym mam większe szanse? :P Z Keanu raczej :P

Cóż, wracając do tematu. Światła zostały wyłączone... (bad idea)... siedzę sobie w ostatniej ławce, na samym szczycie sali (a sala dość mała i ławki dość blisko siebie). Nagle czuję dreszcze przechodzące przez ciało... przyjemne dreszcze. Kolano moje i Daniela się zetknęło. Przypadek... prawda? Ponieważ kilku chłopaków obok Daniela nie widziało wyświetlanych slaydów, Daniel przysunął się do mnie. Jego udo lekko ocierało się o moje. Pozbyłam się przyjemnego dreszcza przypominając sobie, że to chłopak Hanny. Zresztą Aliego woda kolońska przypominała o jego obecności. Ciemność to na prawde nie dobry pomysł kiedy siedzisz obok dwóch facetów. Ciemność to naprawdę zły pomysł, kiedy jest się mną. Bo mrok to dla mnie jak narkotyk. Jak klucz do pokoju który nie powinien mieć klamek... wtedy wychodzi z niego bestia. Cóż... bestia nie wyszła, do póki Daniela palce nie zaczęły delikatnie gładzić mnie po udzie. Wystraszyłam się. CO SIĘ TUTAJ DO CHOLERY DZIEJE?! Uspokoiłam się, pewnie przez przypadek cię dotknął... przecież on chodzi z Hanną. Moje kochane uwierzcie mi, Daniel to nie jest jakiś playboy, to nie jest podrywacz, to jest facet który dla swojej dziewczyny zrobi wszystko, który pozostanie jej wierny aż do śmierci... prawda? PRAWDA?? Przecież to on do niej pisze 5razy dziennie jak strasznie ją kocha... prawda? No właśnie... to co się dzieje? Dreszcze uderzały prosto do głowy, jak alkohol a jego palce nadal lekko łaskotały moje udo. A więc nie pomyliło mu się, on tak specjalnie! Spojrzałam na niego "Daniel co ty do cholery wyprawiasz?" wyszeptałam. Ton mojego głosy i treść słów które wypowiedziałam mnie samą zdziwił. Normalnie śmiałabym się, sama kokietowała, bawiła się w to, ale nie z chłopakiem mojej psiapsióły! Zabrał dłoń i się spłoszył. Ali przysunął się do mnie, tak delikatnie... czyżby przypadkiem? Mrok na prawdę dziwnie na mnie dział... nadal gdy o tym wszystkim myślę to wydaje mi się to snem. Bo facetom coś odbiło, zachowywali się tak, jak nie zachowywali by się gdyby wszyscy inni ich widzieli. Ale w pół mroku przecież nikt nie widział co robimy. Mnie też z deczka odbiło. Ściągnęłam z siebie kurtkę, poprawiłam kołnierzyk w bluzce, poprawiłam bluzkę. Ali spojrzał na mój biust, na odsłonięty dekolt... niestety Daniel też. Po chwili czuję dźgnięcie w lewy bok. "Od dźgnęłam" Daniela. Zasłaniając się jedną ręką, zaczeliśmy walkę na łaskotki. Spróbujcie się nie roześmiać, utrzymać poważną minę, kiedy ktoś was łaskocze w bok... Kiedy zaczełam się bronić, Danielowi coś odbiło. Bo chyba nie nazwiecie przyjacielskimi wygłupami, łaskotania w udo opuszkami palców, piersi. Dobra udo, wygłupy, pierś... trafił za wysoko (łudź się kobieto, łudź). Przytrzymywałam jego dłoń i chichocząć mówiłam mu żeby przestał. "patrz kto mówi! trzymasz mnie za ręke". Usmiechnęłam się pobłażliwie, on się wydurnia. Takie przyjacielskie wygłupy... ale kiedy położył mi dłoń na udzie i lekko zjechał do wewnętrznej części uda opuszkami palców... odepchnęłam jego dłoń i skarciłam go ostrym głosem "wat de fuck are you doing?". Uśmiechnęłam się do niego poblażliwie. Odbiło mu czy jak? Co on pomyślał, że nie powiem Hannie?! Racja... heh... nie powiedziałam... nie zrobiłabym tego. Bo Daniel już tak nigdy nie zrobi. Byłam na siebie wściekła, bo jego dotyk mi się podobał... był taki delikatny, a zarazem podniecający... TYLKO, ŻE ON MA DZIEWCZYNE! Właśnie i dobrze, ze go tak ostro potraktowałam, przynajmniej przestał głaskać mnie po udzie. Facetom na serio odbija! Wykastrować ich trzeba!

Pozytywną częścią faktu, że im odbija jest to, że między mną a Alim coś zaiskrzyło. Odsunęłam się lekko od Daniela by mu uświadomić, żeby przestał do mnie zarywać, cwanie, przyznam, ale nadal! Chciał mnie sprawdzić czy jak? A może zauważył ten błysk w oku, kiedy przytulał Hannę, kiedy budziła się we mnie iskierka zazdrości. Niestety zazdrość pomylił z pragnieniem. Noga ocierała się o nogę Aliego, ramie oparłam lekko o jego ramie. Przez głowę przebiegła bosa myśl, na tym ramieniu mogłabym opierać głowę, tym zapachem mogłabym się zachwycać wciąż i wciąż... Zaczepnie lekko trąciłam kolanem jego kolano, pod ławką. Odpowiedział trąceniem. Wygłupialiśmy się tak chwile. A ja czułam jak jego ramię przybliża się jeszcze bliżej mojego, oblizałam lekko usta, zauważył to. Przymknęłam oczy, a gdy je otworzyłam próbowałam się skupić na tym co mówi lekarz. Na początku jego wykład był taki interesującu, teraz pewnie też, ale po głowie biegały myśli. Dlaczego Daniel tak się zachowuje? Czy Ali... czyżby te nasze przekomarzanie się oznaczało, że ja też go pociągam? Prawie ramię oparłam o stolik, ukryłam za nim lewą dłoń. Tak jak Ali. Oparłam o prawą dłoń głowę i próbowałam się wsłuchać w słowa lekarza. Gdy już udało mi się złączyć literki na cyfrowym wyświetlaczu, gdy już przeczytałam pierwsze zdanie, a komórki zaczęły je zapamiętywać, gdy komórki zaczęły pracować palec Aliego delikatnie połaskotał mój. Lekko go podniosłam ocierając się o jego palec. Bawiliśmy się tak palcami dopóki nie spojrzał na mnie, a ja na niego. Uśmiechnęłam się zalotnie, delikatnie... Wróciliśmy do naszych delikatnych zabaw, a ciało owładnęło przyjemne ciepło. Nie powiecie mi, że to było nic... Zdziwienie, jakby mi się to śniło... Przecież to Ali! Choć... ostatnio przestał taki być złośliwy... ostatnio stał się wręcz milutki... Jego głowa lekko przekręciła się w moją stronę, spojrzałam mu w oczy, uśmiechnął się wyzywająco i pstryknął palcem w mój palec! A więc wojna! Zaczęliśmy wojne palców pod zasłoną z naszych ramion. W końcu wykręciłam mu jeden palec, chichocząc cicho kiedy uderzył mnie lekko kolanem(wykręcenie palca zabolało jak mniemam). Nauczycielka się odwróciła i skarciła mnie wzrokiem. "ciii!". Ali zabrał dłoń, ja oparłam dłonie o uda. Daniel chyba myślał, że jestem na niego obrażona, więc po przyjacielsku dźgnęłam go w bok. Ali to zauważył (zazdrosny czy jak?) połaskotał mnie w bok. Dźgnęłam i jego w obok, a że się poruszył dźgnęłam go mocniej niż chciałam. Więc ten zaczął mnie łaskotać, znowu zachichotałam. "szysz michaela" znowu nauczycielka. FCUK! Nie długo znajdę się na czarnej liście u naszej kochanej Panny Boysowej! Dźgnełam Aliego za karę. Zaraz potem skończył się wykład, zadałam kilka pytań, poziom inteligencji w nich zawarty zaimponował i nauczycielce i lekarzowi. A co! Ja też jestem mądra! Może dzięki temu nadal będę miała szanse by dostać zaproszenie na ślub naszej kochanej nauczycielki. Zapaliło się światło, spojrzałam na Aliego i oboje wybuchneliśmy cichym śmiechem. "Nie dość, że palce mnie bolą to jeszcze mało nie połamałaś mi żeber!". Zaraz potem zadzwonił dzwonek, a my się rozeszliśmy do klas. A serce biło szybko... to na pewno nie było nic... Zagryzam delikatnie wargę, czasem warto pozostawić swoje serce losowi. I zachowanie Daniela pozostawiam pod znakiem ? A Hannie nic nie powiem... znając ją zrobi mu awanture, lepiej nie... Przecież nic takiego się nie stało. Takie śmiałe wygłupy. Nie teraz kiedy w końcu mi powiedziała, że też go kocha... Nie teraz, kiedy się otworzyła i przed nim i przedemną.

A jutro znowu będę siedzieć w moim ukochanym rogu sali, on będzie stał oparty o jego ukochany kaloryfer, znowu będzie mnie częstował ciasteczkami a potem będziemy rzucać nimi w Ruairiego i Daniela. I mówiłam, że będzie dobrze? :]

17 października 2005   Komentarze (4)

bez title...

"... i gdybym rozdał na jałomóżne całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał".

Koniec. The End. Koniec moi kochani z zamęczaniem się myślami. Uraził moją dumę... bo to już nie o motyla chodzi. I na pewno nie o to coś. Tylko o to, że go nie zdobyłam. Cóż i tak się zdaża. I śmieję się głośno wraz z matulą. Czytam Sługe Bożego, a w kominku trzeszczy torf i węgiel. I jest dobrze, bo jak ma być? Bo Piękna kiedyś spotka swoją Bestię. Bo jest dobrze... i będzie. Prawda? A jutro szkoła no i cóż... idzimy do przodu, bo nigdy nie wiadomo co jest za rogiem :]

p.s. doszły do mnie słuchy, że ten szablonik się nie którym rozłazi... czy wam też? Bo mnie osobiście nie, ale może to dlatego, że używam MSN. Wszelkie zażalenia proszę zgłasząć, to poszukam nowego szablonika kiedy będę miała chwilę wolnego czasu :]

p.s.2. i jeśli znowu będzie śnił mi się przesłodki Keanu Reevs to obiecuję, że tym razem w tym śnie nie będę się na niego gapić tylko się na niego rzucę! Szkoda, że tylko we śnie... :P

16 października 2005   Komentarze (2)

Cheers Darling...

Zacznijmy może od tego, że pracę w hotelu dostała największa dziwka w mieście. JEdna z trzech dziwkowatych sióstr. Paula Green. Ona nienawidzi mnie, bez powodu, a ja nienawidzą ją, dlatego, że nie mogę jej znieść. Powiecie, że słowo dziwka to ostre słowo. Za ostre... Nic bardziej mylnego. Bo jak nazwać dziewczynę, która ma 14lat i przespała się z facetem swojej siostry, Amandy. Amandy która ma 16lat i jest w ciąży. Problem w tym, że nie takie pewne jest czy jest jego dziecko, czy kogoś innego :] Cóż, za dylemat. Lecz dzisiaj kochani, tylko przez piersze 15minut próbowała mnie zabić wzrokiem. Choć miała przyjaciółke przy boku, od początku stała na przegranej pozycji. Bo ja znam wszystkich, a ona nikogo. Bo mnie wszyscy lubią, a ją mają za dziwkę. Nawet ci którzy jej nie znają... cóż, powiedzmy, że pewne kilka osób się postarało, by ludzie nie chcieli z nimi gadać. Nie zmienia to faktu, że na sam jej widok krew mi się gotuje w żyłach. Nigdy wcześniej nienawidziłam kogoś bez jakiegoś porządnego powodu, ją nienawidzę za wszystko, za sposób z jakim się porusza, za sposób z jakim mówi, za sposób z jakim patrzy na ludzi. Hello!!!! Nie jesteś pępkiem świata! Nie stoisz na szczycie kryształowej wieży! Obudź się dziewczyno! Ale cóż... tak długo jak nie musiałam pracować z nią w jednej sekcji, to 5minut w jednym pomieszczeniu podczas wydawania warzyw na stoły, to mogłam przeżyć. W szczególności kiedy Aaron był przy mnie i Niki który w końcu przestał się na mnie gniewać o cokolwiek się gniewał i możemy się już razem śmiać, bić ścierką i wydurniać. I widziałam jak Paula i Fiona czuły się odsunięte. A czego się dziwko spodziewałaś? Ciągle czuję to uderzenie na udzie... Ja Nikiego ścierką, Niki Aarona i Aaron mnie, za komentarz na temat jego fryzury. I jest dobrze... nawet jeśli mało nie polała się krew za to jedne spojrzenie... Jakby chciała powiedzieć, co ty masz na sobie. Jakby patrzyła na roboka którego mogłaby rozpłaszczyć butem. Szybko zrozumiała, że jeszcze jedno takie spojrzenie, a będzie miała przechlapane. Jestem okropna... ale cóż.

Zmieniając temat... Zmieniając go na facetów. Cofając się do wczorajszego wieczoru w pracy... zmiany kiedy nie było ojca na kuchni, kiedy był luz, wygłupy i niemoralne propozycje. Tym razem nikt mi nie powie, że czegoś nie ma... Nikt mi nie powie, że te spojrzenia i pytania "co tam mała" to nic.. Bo takie spojrzenia to nie jest nic. Bo Arek patrzy na mnie tak, że aż boję się pomyśleć co mu chodzi po głowie. Przykład? Stoję i smaruje chleb, przedemną 9 bochenków chleba tostowego do posmarowania (na życzenie menagerki hotelu). On tak po prostu stanął i się na patrzył. Na pytanie, co tak oczka wlepia, odp. że w obserwuje sposób z jakim smaruje chleb. Ramie jak usta wędrowały za dłońmi, wzdłuż ramion... znajdując mojeg usta, wpatrując się w moje oczy. SZybka ucieczka, wyjście awaryjne, bieg po schodkach, jak najdalej od tego spojrzenia. Od przyjemnego uczucia, spowodowanego tym, że pociągam starszego faceta. Potem jego ramię sięgające po nóż, mój nóż! SZybszy refleks, jego ręka na mojej. Druga dłoń sięgająca po mój drugi nóż, znowu szybszy refleks, jego ciało ocierające się o moje... jego ramiona wokół mego ciała... Ta chwila, ta iskierka... "soz guys" i koniec. Weszła Seana i ciało się uspokoiło. Nie wiem co mnie w nim tak pociąga... Na prawde, nie rozumiem samej siebie. On jest kompletnie nie w moim typie. Jednak, coś mnie przyciąga do niego... Może te spojrzenia, może ten flirt.

I wiecie co mi dzisiaj zrobili kucharze? Wchodzę na kuchnie podczas toastów na weselu. Ojciec mnie woła do siebie. Widzę już po spojrzeniu, że chłopaki coś mu nagadali. Hmm... a może się wkurzył jak zapytali czy mogą mnie zabrać na drinka (żart by go wqrzyć)? Podchodzę do nich, patrze, a Arek siedzi z głową obandażowaną, czerwonymi plamami przebijającymi przez opatrunek pod bandażem. Co się do cholery tutaj stało?

"Arkowi się dostało, za podrywanie ciebie wczoraj, podrywał cie?"

Spojrzałam ogłupiała na Arka, czy on mnie podrywał? Nie, oczywiście, że nie. On nigdy nawet na mnie nie spojrzał, co wy ludzie! Ojca spojrzenie na Remiego

"Ja nic nie widziałem! Mnie tutaj w ogóle nie było, robiłem melony na dzisiaj!"

Patrzyłam na nich zdziwiona, co się tutaj do cholery stało? I to dziwne uczucie na sercu po spojrzeniu Mario. Arek mnie podrywał... czy to aż tak było widać? W końcu to przyjaciele... od liceum. Ciekawe... ciekawe czy Arek coś mu o mnie mówił... hehe, już zaczyna mi odbijać. Ale tak na serio, to robili sobie ze mnie jaja.

Ludzie potrafią pocieszyć, wiecie?

S: Ty i Niki...
M: NIE!!!!"
S: Masz rację, ty i Aaron, idealnie byście do siebie pasowali...

Niestety, już się z tym nie zgadzam... Niestety, nie jestem tego czego on szuka. NIe jestem tym, co wielu facetów tutaj szuka (pożal się Boże nad nimi). Przykro mi, nie jestem laską od tak, z którą facet mógłby się spotykać w pubie po 2nad ranem, z którą mógłby pić do 7nad ranem, lizać i obmacywać przy wszystkich, ale dopiero po kilku piwach. Bo ja niestety, głupia i naiwna, szukam czegoś głębszego. Bo od tak, to można, na imprezie, żeby sobie urozmaicić wieczór. Ale nie, od tak ciągle...

Bo kiedyś ciebie znajdę, mój Aniele o kruczoczarnych skrzydłach i oczach jak ocean głębokich. Bo kiedyś nasze drogi się połącza w jedną, bo kiedyś dotkniesz przez przypadek mej dłoni i już nigdy ją nie puścisz. Bo kiedyś... kiedyś będę w pełni szczęśliwa...

A z wieży płynie muzyka... sącze ją jak wino... i Niech Mówią, że to nie jest miłość... niech mówią, ja swoje wiem... ta miłość kiedyś nadejdzie...

 

15 października 2005   Komentarze (4)

What i am to you is not wat u mean to me......

Jedno przypadkowe spojrzenie na dzieńdobry, taki nieopanowany, niespodziewany uśmiech, szkoda tylko, że tak jakby do osoby za mną, tak jakby do powietrza... tak jakby... nieśmiały, taki Noelowski... Takie, boję się pokazać co czuję. Boję się pokazać, że cię lubię. Już dawno przestałam się przejmować drogi Aaronie. Ramię obejmujące w pasie, drugie próbujące mnie połaskotać... "Hello I'm Johnny. I like stories". Niepochamowany uśmiech na ustach, chichot. Oj, chłopcy! Wy to wiecie jak mi poprawić humor. "How's Frankie Og?" ma się świetnie ten mój Frankie Og, panicz o kruczoczarnych włosach, oczach jak niebo, uśmiechu jak promyk słońca, dotyku jak chłodna woda w upalne popołudnie... Świetnie się ma ten mój Frankie Og, szkoda tylko, że w mojej wyobraźni. Bo Frankie Og to taki facet z którym jestem, facet którego nikt nie widział, osoba na której temat chłopaki wymyślają przeróżne historię gdy jest nudno. Ach ten mój Frankie Og...

Kolejne niespodziewane spojrzenie przyciągniętę darciem się Nikiego na pół miasta i darciem się dziewczyny o długich blond włosach. Jej śmiech i jego dokuczliwe teksty. Jej "Odwal się mały człowieku!", jego "kobiety do kuchni, Raszpunko!". I śmiech wszystkich, nie pamiętam kiedy ostatnio miałam taki dobry kontakt z Nikim. Zdziwione spojrzenie Aarona, potem uśmiech, taki pobłazliwy, taki uroczy... taki już nie mój. Bo on nie jest mój i nie wiem czy chcę by był. I to spojrzenie, które nie opuściło mnie wraz z odejściem Nikiego. Późniejsze spojrzenie z drugiej strony ulicy... widziałam kochanie... widziałam, choć nie chciałeś bym widziała. Nie chcę tych spojrzeń jeśli nie możesz mi dać niczego więcej... Dom kiedyś miał rację, Aaron jest inny dla publiki, inny dla przyjaciół. Nie lubię tego Aarona publicznego... Zastanawiam się czy Orla tak chętnie by z nim była, gdyby znała Aarona dla publiki... Zastanawiające...

Spojrzenia Alana i to nasze przekomażanie się... Tylko bardziej mnie dołuje. Coraz więcej ludzi sparowanych. Co raż więcej NEWSÓW, Katrina i David, Conor i Sinead... Ciągle ktoś, tylko ja jestem sama. Jedyna nie zdesperowana, jedyna która nie chwyta się panicznie pierwszej kłody która przypłynie. Bo ja nie chcę byle jak, nie chcę tak, a może by spróbować choć w ogóle mi się nie podoba. NIe chcę na siłę, nie chcę się zamykać w klatce. PEwnie jestem naiwna, pewnie jestem głupia... Lecz czekam na skrzydła które mnie uniosą w niebo, na szybkie bicie serca kiedy on się uśmiechnie, na pragnienie tak mocne, że jego usta jak ambrozja smakują za każdym pocałunkiem. Bo ja nie chcę od tak, kiedy nitk nie wie, nikt nie widzi... Bo ja chcę pocałunków na środku plaży, bo ja chcę ramienia kiedy jest zimno, bo ja chcę dłoni odgarniającej kosmyk z policzka kiedy powtarzam temat z np. historii w 10minut przed testem. Bo chcę, chcę tego CZEGOŚ, co zwą miłością... Bo chcę się zakochać... Zakochać na zabój. Bo już lepiej umrzeć z miłości lub z tęsknoty, niż z nudy... heh... warto czekać... i ja będę czekać... Nawet jeśli będę miała zostać jedyną która nie chwyciła pierwszej kłody która mnie zechciała... Bo Piękna dopiero na końcu znalazła swoją bestię... Więc i ja poczekam...

13 października 2005   Komentarze (3)

don't tell me it's luv... i wud hav 2luv...

Uśmiech i lekkość na duszy. Motyl już nie chcę się przywiązywać do nikogo. Motyl znowu chce unosić się, tak z kwiatka na kwiatek. W końcu nie on jeden istnieje... W końcu ostatnio wiele się dzieje. Wiele uśmiechów, mrugnięć prawym, lub lewym okiem. Mnóstwo pod tekstów.

Mała upuściłaś coś...

Kiedy wracam z wc, ze świerzą warstwą błyszczyka, czarną kreską podkreślającą zieleń oczu, rozpiętą kurtką. Na rozglądanie się na około i głupie, naiwne pytanie, co opuściłam..

...moją szczękę mała, moją szczękę...

Salwa śmiechu, zalotny uśmiech i tekst "tak tak chłopaki, jestem mistrzem". Pacnięcie w głowe. Alan wie, że nie jestem kolejną laleczką, tym większy ubaw kiedy Colm pyta czy nie shiftnę Alana, a na brak odpowiedzi pytanie, czy Colma we własnej osobie, bym nie shiftnęła. Och ci chłopcy. Lekkie pokiwanie głową, jak na małych chłopców. Kolejne zalotne uśmiechy. Ach ta zabawa... i myśli, może któregoś wieczora będę dotykać te boskie mięśnie... Należy mi się coś w końcu za spisywanie zadań z matmy :P

Wygłupy, z tak wieloma facetami... KObieta próżną jest, podobno, ja zresztą, na pewno jestem. I ten sms...

"Gdyby mnie było zimno, same myśli o tobie rogrzały by mnie."

Moja odp. "mnie same myśli nie wystarczą". I co ja mam zrobić? Chciałam by Ruairi w końcu zaczął działać. No może nie chciałam, ale powiedziałam Hannie, że gdyby kochał to by coś robił. Bo lizanie się z 2klasistkami mi nie imponuje. Byłam tam i to już robiłam, nic szczególnego. (Znaczy się z 2klasistami, żeby nie było nieporozumień). Zobaczymy co czas przyniesie, może mnie zdobędzie, a może nie. Nic na siłę.

NO i zmiana tematu. Ślicznie nasza Polska grała, nawet jeśli przegrali 2:1. Na początku nie rozumiałam co ci faceci siedzą jak na szpilkach, przysypiałam smsując z Hanną. Ale potem... potem komórka poszła na bok a ja co chwile zrywałam sie i darłąm ze wszystkimi. Tyle kurew już dawno z siebie nie wyrzuciłam. Oj... ładnie grali, bardzo ładnie.

12 października 2005   Komentarze (2)

Such a beutiful girl walkin down the street,...

Ay... ja to wiem, jak wszystko spieprzyć... Smsy z Ruairim, uśmiech na ustach. Swatamy Fionę i Neila! To już postanowione... a potem, coś mnie podkusiło. Przed oczami stanęła Ashley, a potem to co o niej mówił wczoraj. Byłam wtedy na niego wqrzona, ale przy wszystkich nie chciałam mu zwracać uwagi. Zaraz będzie, że jestem zazdrosna, lub Bóg jeden wie co. "Chłopaki, ta nowa, Ashley, wiecie ilu już ona shiftnęła? Zalicza wszystkich". Powinnam się cieszyć, prawda? Hanna by powiedziała, że próbował mi pokazać, że to z Ashley to tylko zabawa była, żebym nie była zazdrosna i wkurzona na niego za to, że się z nią lizał. Tylko, że o dziwo, ta Ashley ma na mnie dziwny wpływ. Jest tak podobna do mnie... Lubię ją, nie znając jej w ogóle. Gadałam z nią raz, strasznie fajna, tylko, że zagubiona... Więc wysłałam smsa, że nie powinnien tak mówić o Ashley, że zachował się jak dupek i, że nienawidzę kiedy faceci najpierw cię obmacują a potem obgadują za plecami. Jeśli chce mieć dziewczynę na dłużej, niech szanuje poprzednią. HEh... przesadziłam... przecież wiem, że szanuje dziewczyny. Pobił przecież gościa, który nazwał jego ex, suką. Ma rację... dlatego właśnie byłam tak zdziwiona wczoraj, kiedy usłyszałam z jaką lekkością, w kulturalnych i delikatnych słowach, mówi o niej jak o dziwce! Przyznałam mu racje... zna ją lepiej ode mnie, skoro jemu powiedziała, że związki ją nie obchodzą, tylko zabawa, to może ma rację, że lekko przesadza. Tylko zabawa... przypomina mi, po raz kolejny, mnie. Nowa szkoła, nowi znajomi, nowe środowisko... nikt mi nie powie, że ona nie jest zagubiona... Żeby się na mnie nie gniewał, za ostre słowa które poleciały, napisałam, że go przepraszam, jeśli coś źle powiedziałam i go zraniłam. Dostał pożegnanie "sweetdreams :* ". I szczerze wam powiem, że nie wiem co się dzieje. Po raz pierwszy nie kontroluje mojego serca. Bo jemu odbija. Raz nie wyobraża sobie bycia z Ruairim. Zaraz potem, wyobraża sobie wtylanie się w jego ciepłe ciało. Kiedy wczoraj, siedząc obok niego w autobusie, zjechałam z siedzenia a on mnie złapał, pomyślałam, że to ramie mogłoby mnie tak obejmować częściej. Dziwne... takie inne uczucie, niż to które czułam do Noela, Aarona... wielu innych. I wiem, że nie dałabym rady znieść faktu, że kocha inną... ma inną... Dziwne...

I ciągłe ukłucie w sercu, na temat Aarona... Pytanie plączące się po duszy... Dlaczego? Dlaczego, tylu facetów zatrzymuje mnie w szkole by tylko wymienić kilka słów, by móc mnie rozśmieszyć, by wszyscy widzieli, że gada właśnie ze mną... Dla niektórych to już wiele, "tak, znam TĄ 4klasistkę!". Tak... spojrzala na mnie... Dlaczego, dla wielu, jeden cichy uśmiech, to skrzydła. Dlaczego, dla jego własnego brata, Josha, droczenie się ze mną, szczypanie, wykręcanie rąk i złośliwe uśmiechy wysłane na środku głównego korytarza, to jak amfetamina. Dlaczego nie dla niego... Tylu facetów pyta się mnie "jak leci?" i oczekuje odpowiedzi, a on wymawia te dwa słowa tylko kiedy łapie go na spojrzeniu i już wie, że nie ma ucieczki. I muszę mu przypominać o sobie i o tym, jak przecież świetnie potrafimy się razem bawić. Muszę mu podstawić nogę siedząc na ziemi, by spojrzał w doł, uśmiechnął się do mnie bosko i powiedział "kobieto ty na serio próbujesz mnie zabić", ja na to "nie, tylko przywitać". Czyżby aż tak był zakochany? Dlaczego tak wielu innych... ale nie on... Taki inny w szkole, a taki mój w pracy... Heh... Cóż, podobno mówi się trudno i idzie się dalej... Zobaczymy co jesienny wiatr mi przyniesie...

09 października 2005   Komentarze (4)

Bo czasem tak bywa, że obraz przed oczami...

... ale przerażająco, nie mnie i nie dzisiaj. Dzisiaj moi kochani, dziwnie trzeźwo myślę. I dziwnie łatwo mi przychodzi pogodzenie się z tym, że Ruairi lizał się z Ashley która jest dwa roczniki niżej. Przerażająco po głowie chodzi mi myśl "prześliczna dziewczyna", bo czy jestem biseksualna, nie wiem, może i jestem, a może po prosty jako artystka, widzę to piękno w ludziach. Ashley jest ładna, Ruairiemu się nie dziwię. Może i byłam wqrwiona, jak kocha, to czemu inne bajeruje a mnie nie. Ja niestety potrzebuje takiego bajerowania i takiego wielbienia i takich podchodów. Bo mi potrzebny jest seks i zwierzęcy instynkt. Dotyk na ramieniu, potem na udzie. Spojrzenia na ustach i ten ogień w oczach. Bo gdy ja go widzę, to nogi mi się uginają, ziemia ucieka, świat wiruje. I gdy taki facet, sięga po mnie, to choć jeszcze o tym nie wie, gdy tylko na mnie spojrzał pragnącym, wielbiącym spojrzeniem, ja już jestem jego. Aż chciałoby się napisać, ja już jestem TWOJA. Lekkie ukłucia, no może, nie powiem, że nie. Że to mnie nie ruszyło, że nie poczułam się zagrożona. Że nadal coś tam nie kłuje, kiedy mu dokuczam na jej temat. Bo on dla mnie powinien wszystko, ale przecież ja dla niego nic... Bo on to zrobił żebym była zazdrosna, taki odwet, za wszystkie szaleństwa jakie zrobiłam w ostatnim czasie. Za to o czym wie, nie wie i o czym wszyscy plotkują, ale czy prawdą jest? Nie wie nikt oprócz mnie.

I aż dziw, że tak łatwo przyszło mi pogodzenie się z faktem, że Aaron zabujał się w Orli. Aż dziw, że kiedy przestało mi zależeć, zaczęłam ciągle na niego wpadać. I aż dziw, że już nic, że tak łatwo odsunęłam uczucia. Aż dziw, że zachowanie Davida mnie nie wkurza. Że mnie bawi i wydaje mi się słodkie. Ten jego nie pochanowamy uśmiech kiedy mnie mija. To jego niezdecydowanie, zawstydzenie. To pytanie wypisane na twarzy, czy udawać, że się nie znamy, czy może powiedzieć Hi? I ja, ta okurtna, niedobra, króta go męczy kręcąc się pod nosem, szturchając się i łaskocząc z Johnnym tuż pod jego nosem, kiedy próbuje z Johnnego wyciągnąc jakieś tam informacje. Te zdezorientowane spojrzenie na twarzy, to zagubienie kiedy Johnnego ręka upada na moje udo, to samo udo które tak pieścił tamtego wieczora. I aż dziw, jak do tego wszystkiego na luzie podchodzę. Jak odsuwam serce, a pozwalam prowadzić sobą, ciało.

I aż dziw jak zaczynam pragnąć starszego faceta, nie angażując serca. Przerażam sama siebie, to co się ze mnie zrobiło, to co we mnie się obudziło. Po co myśleć o czym kolwiek na poważnie? Po co planować, szukać sobie kogoś na stałe? Trzeba żyć chwilą i nie myśleć o jutrze. Nie myśleć czy ludzie będą gadać, czy następnego dnia będziecie siebie unikać w szkole. I nie chcę już angażować serca, kombinować. Oddaje się w ich ręce. W męskie ręce. I może od czasu do czasu pomoge, coś podpowiem, na uszko wyszepcze. Nóżką dotknę, uśmiechnę się pięknie.

I aż dziw, jak mózg się wyłacza w włącza instyknt. Jak patrząc się na takiego Arka, dostaje szału. Homorny buzują. I on patrzy się na mnie, tak jak powinno się zabronić facetom patrzeć na kobiety. Patrzy i pyta "co tam maleńka?" a ja już nie mam siły odpowiedzieć, nie jestem mała... Bo całe powietrze mi ucieka i zostaje tylko żądza. Żądza by tak olać wszystkich(ludzi) i wszystko(kamery) i rzucić się na moją ofiarę. Ale nie mogę, bo jakby to wyglądało... Więc tylko kokietuję, jak to na kokietke przystało. Żuję gumę bawiąc się języczkiem widząc jak go to kręci, widząc jak próbuje się skupić słuchając Łukasza, ale oczka nie mogą przestać patrzeć na mnie. Patrząc się mu w oczy popijając sprita(noc bez % bo szkolna, choć wczęsniej mi to nie przeskadzało). Patrząc się i zlizyją kropelki z ust, kropelki ze szklanki, wytworzone przez topiący się lód. Nierealne, bo ojciec pilnuje. Ale dajcie mi jeszcze 2lata... Wtedy już nic nie będzie nierealne.

W piątek wypad na kręgle, z tą samą paczkąco pojechaliśmy do kina.. Ludziska z mojego roku i Johnny z roku niżej. I może być, że coś się stanie, bo ja już nie panuje nad ciałem. Nie panuje także nad myślami, jakby to było całować te usta(za każdym razem inne), jakby to było, gdyby dotykały te ręce. I próbuję się opanować, ale kiedy się wie, że wiele rzeczy moze się zdarzyć...

Szał... już nie obsesja...

04 października 2005   Komentarze (4)

goodbye sweet love :] welcom sex, drugs n...

Zjebany humorek... Dlaczego? Podajmy może w punktach:

1) Nie mogę znaleść czeq na 100euro, czyli mojej wypłaty, albo jej nie wzięłam z pracy, albo chuj wie co się z nim stało. A 100euro piechotą nie chodzi.

2) Aaron jest zakochany w Orli. Bawiąc się komórką Orli (za jej pozwoleniem) nie mogłam się opanować, by nie przeczytać kilku smsów od niego. JA to wiem jak sobie zepsuć humor wieczorkiem, nie ma co. Daję sobie z nim spokój... Może kiedyś jeszcze coś, ale na razie,  w cholere z Aaronem. Na pytanie czy coś pamięta z tamtego wieczoru odp: "pamiętam tylko jak weszłaś do baru, potem urwał mi się film". Żaluje, że tego nie wykorzystałam. Ale cóż, było minęło. I już na pewno nic nie będzie. Chciałabym, by cząstka mnie, nie nienawidziła Orli za to, że mi go odebrała...

3) Dałam się wrobić w pracę dzisiaj na Carvery, na Bar Foodzie i matka jest wkurzona. Gdy teraz to przemyślałam, mnie też to się nie uśmiecha. Ale cóż... heh...

Nie licząc tych 3punktów, Sobota była naprawdę strasznie fajnym dniem. Uśmiechy Lisy, na temat Davida. Uśmiechy Shauna, jej chłopaka, na temat Davida. Kolejny raz muszę przyznać się do tego, że co do niego się pomyliłam. To nie jest złośliwy szczur, to strasznie fajny chłopak. Z Nikim, po tym jak razem piliśmy, nasze konakty się bardzo polepszyły. Bardzo, bardzo. :P Arek dokuczał mi na temat Krisa "gdzie jest Krzysiu?". No jasne, bo my z Krzysiem wiecie, kręcimy ze sobą, a w czwartek daliśmy wszystkim popis :P Aruś był za bardzo pijany by pamiętać mój taniec z Davidem :P I widzę, że Areczek jest zazdrosny. I jakoś tak... coś tam jest. On coś kombinuje, życzę powodzenia :P Doszliśmy do wniosku, że w chwilach załamania powinniśmy się wspierać. To mój pomysł, z podtekstem. On na to, że w każdej chwili mogę przyjść i dać mu z główki. Fizyczne rozładowanie się. Oj, za często musiałabym wyładowywać się na nim fizycznie :P

Wczoraj wieczorem, w barze po pracy, dowiedziałam się czegoś ciekawego. Wszyscy faceci boją się mojego ojca. A Krzysiu to już w szczególności. On myśli, że mój ojciec jest na niego wqrwiony. Ojciec nawet nie zauważył jak się obmacywaliśmy na parkiecie! No, ale Łukasz oświadczył "Rysiu, ja w przeciwności do KRzysia wiedziałem, że mam się trzymać od niej z daleka". Coś mi się wydaje, ze spojrzeń Arusia, że on już przestał się bać. Hm, hm... ciekawe co z tego bajerowania będzie :P

W pon prawdopodobnie impreza pożegnalna Ani. Chlip, Aniulka już wyjeżdża... tym razem nie będę już pić. Wystarczy mi szaleństwa jak na razie :P :* 4alll

02 października 2005   Komentarze (1)

tęsknota nademną szeleszczy, trąca mnie...

... kobieto puchu marny, ty wieczna istoto, postaci twojej zazdroszczą anieli, a duszą gorszą masz gorszą niżeli przebóg...

Duszę na prwno mam gorszą...

..bodaj czego dotkniesz przeleje się w złoto... gdzie tylko zwrócisz serce i usta, cały ściskaj, zimne złoto...

<

CZy wciąż ta sama... nie wiem. Na prawdę nie wiem. Chyba już nie. Dzień po imprezie był bardzo dziwny. Choć na prawdę nie bardziej dziwny, niż ta impreza.. i ja. Niki który był kompletnie zalany na tej imprezie, w szkole oskarżył mnie, że byłam kompletnie zalana na imprezie. Wszystkie oczy zwróciły się w moja stonę, mało osób w mojej klasie, zna mnie tak na prawdę... tak naprawdę, prawdziwa ja, wyszła na jaw dopiero w czwartkową noc... Ay... co to była za noc...

Niewinna Mikia:To ty byłeś zalany! Ja nie byłam!
Niki: ta jasne, wszyscy widzieli, co wyprawiałaś na parkiecie!

01 października 2005   Komentarze (2)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi