• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum kwiecień 2005, strona 3


< 1 2 3 4 >

Wszystkich ich oczy puste...

Zapomniałabym o najważniejszym, Paula się mnie czepiła. I uwierzcie mi, jeśli się ta dziwka ode mnie nie odczepi, to radzę ludziom się chować gdzie popadnie. My się pozabijamy. Mnie wkurza każdy milimetr jej ciała, wkurwia mnie to, że się ważni. Zawołała mnie kiedy szłam na matme i powiedziała "coś ty dziwko o mnie nagadała Shonie Green?" spojrzałam na nią, jak na małe głupiutkie dziecko i roześmiałam się w twarz. O nie kochana, ja ci się nie muszę tłumaczyć. Jej buźka aż się prosiła by dostać pazurkami po wypudrowanych policzkach. Aż mną rzucało kiedy weszłam do klasy. Jeśli ona jeszcze raz takim tonem się do mnie odezwie to tak zleje sukę, że się z błota po raz drugi nie podniesie. Już raz ją zlała taka jedna dziewczyna, ilu to ludzi jej gratulowało. Paula jest dużo gorsza od Amandy. Dlatego, że ona się uważa za nie wiadomo kogo. Patrzy na każdego z góry, traktuje jak ścierwa. Dlaczego? Tylko dlatego, że Paula ma starszą siostrę w 4klasie, która się puszcza z kim popadnie, i dlatego, że shiftnęła Duffego. U cho cho, też mogłam go shiftnąć, wielkie mi co. Mała, wymalowana, kurwa. Rzadko używam tego słowa, ale do niej to pasuje. Kurwa bez skrupułów. Ona na serio nie wie z kim zadziera. Powiedzcie mi, skąd się takie kurwy biorą? O przepraszam, zapomniałam, od ich skurwionych matek. Wszystkie 4 to skończone... I nie tylko ja tak uważam.

A tak z innej beczki... ja chyba o Alana byłam wczoraj i dzisiaj zazdrosna... czy to oznacza, że ja coś do niego czuję? Za wielu facetów... Sandra, na swoim blogu miałaś rację... ja mam problem z facetami... i to duży...

"Czuję się obdarty z uczuć, z moich myśli zgwałcony, mentalnie poniżony..."

06 kwietnia 2005   Komentarze (8)

dla ciebie... już nie osiągalna...

Wczoraj miałam tyle do napisania, czasu nie miałam, a dzisiaj... już nie wiem co miałam napisać. Przez ostatnie kilka dni, zostałam podbudowana emocjonalnie. Dwóch facetów, w przegrodzie wiekowej 17 i 20kilka lat. Jeden z daleka przystojny, z bliska ZA, za sztuczny, za dużo odcieni blondu na głowie, za bardzo dopracowany strój, wszystko za. Do tego, wykapany Casanova. Szybko zamieniliśmy się miejscami, on był tym który się na mnie gapił a potem... łaził! Za to ten 20latek... on udowodnił mi, że są jeszcze jacyś porzadni faceci na świecie. Takiego chłopaka sobie znajdę, mądrego, odrobine nieśmiałego, dojrzałego studenta. Taki jak Darcy z Rozważnej i Romantycznej.

Z Catrioną sobie wczoraj gadałam w szkole kiedy zostałyśmy na Artcie po zajęciach i potem kiedy pracowała i sklepiku z gazetami i sobie pogadałyśmy. Toż to prawdziwe źródło informacji. Ona i Noel, się nienawidzą. Najchętniej by się pozabijali. A ja myślałam, że oni się kochają ;P Kiedy Catriona z Anną i Daniel poszły do dicko pubu, Noel z chłopakami tam był. Kiedy Noel wypił, zaczął się kłócić z Catrioną. Podobno aż się mury trzęsły. Gorzej jest niż z nią i Chrisem, bo z Chrisem ona chce się pogodzić, z Noelem nigdy. I dobrze mu tak. A mówię wam, mieć Catrione za wroga, jest gorzej niż mieć mnie za wroga, bo ja aż tak okrutna nie jestem. Ona mi opowiedziała, jak on ją wkurwia, ja jej powiedziałam jak on mnie wkurwia. I Catriona nagle w krzyk "to ja się go zapytam!" oczywiście, ja żeby go się o nic nie pytała, że nie chcę wiedzieć czy on coś do mnie, bo jeśli on coś to ja się wynoszę do Australii. Ale ona, że nie, że ona go będzie męczyć, wkurzać i tak go zakreci, że zamiast tekstów pana Noela, powie jej prawdę. Cóż, coś mi się zdaje, że Catriona o tym szybko zapomni, ale to może i lepiej, że go dzisiaj w szkole nie było (pół jego roku pojechało oglądać Uniwerek w Derry), może Catrionie odechce się mu dokuczać. A przynajmniej na mój temat. Wystarczy, że w tamtem piątek robiła sobie z niego jaja (upiła się, a on jeszcze bardziej) i się darła, że kiedy shiftnął tą blondynke na 4roku, to pomylił ją ze mną. Uuuuuu, gorzej go trafić nie mogła, bo z tego co mi mówiła, on uważa to shiftnięcie za swój najgorszy błąd. Bo ona ani ładna, ani ciekawa, można by powiedzieć, że wręcz strasznie... chłopska. Ale on się uchlał i w ogóle nic z tego wieczoru nie pamietał. Ale zdjątka są, specjalnie mu chłopaki zrobili zdjęcia. Chyba byli tak samo zszokowani jak ta dziewczyna. Do tego Noel shiftnął jeszcze jedną laskę... Anne Big D... myślałam, że padnę kiedy mi to Catriona powiedziała. ANNE!!! O żadną inną laske nie była bym zazdrosna, ale... ANNE???!!! No dobra, to niby moja koleżanka i na serio, spoko laska kiedy nie robi z siebie suki i kiedy do siebie nic nie mamy(kiedyś ciągle się kłóciłyśmy, teraz jesteśmy przyjaźnie nastawione). Ale na serio... to ze mną miał skrupuły, a Anne shiftnął? Przecież ona... ona... ona... no to nie lalka barbi. Dosyć duża dziewczyna i... no... nie za ładna. Stuknięta, łatwa i głośna, ale serio... ona? Dziewczyna na moim roku której jeszcze nie dawno nikt normalny nie chciał. Dobra teraz dużo schudła, ale to dzięki diecie której jej poradziłam (dziękowała mi chyba przez tydzień kiedy zrzuciła 2kg i to bardzo szybko). Nie mogę ich sobie razem wyobrazić. Ale cóż... teraz już mam 100% pewności, że on tylko takie laski lubi. I może dlatego, ze mną nie chciał. To nie tak, że ja teraz bym chciała... tylko kiedyś... ja go kiedyś tak strasznie, naiwnie kochałam. Wszystko dla niego bym zrobiłam. Teraz patrzę na siebie, jak na małą siostrzyczkę, naiwną, zakochaną idiotkę i kiedy sobie myślę, że taki cham skrzywdził tą małą dziewczynkę... to aż mi się krew gotuje, tak jakby skrzywdził moją młodszą siostrę. A przecież skrzywdził mnie... Odrzucił, tylko dlatego, że to lepiej wyglądało... przed ludźmi... A więc jeśli on nawet coś do mnie ma, nie ma u mnie już szans... przykro mi, "śmietnik na kwitki jest przy wyjściu, jeśli jeszcze nie jest przepełniony proszę kwitek wyrzucić w oznaczonym miejscu".

06 kwietnia 2005   Komentarze (2)

the only one...

Rozpuściłam rano warkoczyki i w uszy wsunęłam długie niebieskie kolczyki. Ale coś mi nie pasowało. Zdjełam je i reszte biżuteri, przeszukałam wszystkie szkatułki i na uszy założyłam czarne koła, na czyje czarny szalik a na rękę czarny żemyk z malusienkim krzyżykiem. Dopiero wtedy poczułam, że mój wygląd odzwierciedla moje wnętrze. Może  i Irlandii nie ma żałoby, nie ma żałoby krajowej, ludzię się nie przejmują. Ale ja nie jestem irlandką, jestem Polką... Weszłam do szkoły i Noel jakoś tak dziwnie na mnie spojrzał, jeden z chłopaków chciał coś do mnie powidzieć, Noel uciszył ich wszystkich jedną ręką. Byłam przygnębiona... w szczególności kiedy zauważyłam, że dla tych dzieciaków to jest lekki temat. Wielki człowiek umarł, a takie dziwkowate idiotki do mnie podchodzą i się pytają "smutno ci, że Papież umarł?" z taką pogardą w głosie... Strasznie śmieszne. Ludzie u mnie w klasie byli wporządku, nikt się nie śmiał z tego tematu, nikt nie gadał głupot. To tylko te młodsze dzieciaki. Tylko zachowanie Noela mnie zaskoczyło... Podczas Science poszłam jak zwykle pogadać z Michelle w kiblu, ale się okazało, że jej w kiblu nie było tylko na głównym korytarzu tak jak i pół jej rocznika bo mieli rozmowy na temat kierunków ma studiach, kariera i takie duperele. Nom i stałam i gadałam z nimi, a zaraz obok siedział Noel z Damianem. I Michelle do mnie "a ty tak na czarno... żałoba?" ja na to, że tak. I że w polsce to wszyscy na czarno do szkoły idą... Michelle tylko machnęła głową i się ciepło uśmiechnęła. Noel to usłyszał, i tak fajnie na mnie spojrzał... Nom i Damian wyleciał z tekstem "shiftniesz Noela?", a co Noel zrobił? Powiedział "ty Damian na serio nie wiesz kiedy zamknąć jadaczkę". Było wiele osób w młodszych klasach które szeptały po kontach, bo ja Polka i ciekawe jak przeżyłam śmierć Papieża...

W środku nadal czuję pustkę i brak... Ale humorek mi się poprawił, najpierw panika potem śmiech, kiedy z Caroline doszłyśmy do wniosku, że dzisiaj na Quizie my miałyśmy układać pytania! Do tego, Ryan rozgadał chyba każdemu, że Ruairi coś do mnie ma i Marc mnie ciągle męczy na zmiane z Ryanem czy shiftnę Ruairiego. JAkie to wszystko komiczne. Wchodzę spuźniona na lekcje i mówię, że w kiblu byłam, a Ciaran na to "z kim? a nie sory, Ruairiego nie ma". I tak cały dzień. A Chris dopiero na matmie się obudził i powiedział "o ja cie, to ty i Ruairi?" ja na to, że nie. On, że słyszał co innego. A Daira na to "bo ty głuchy jesteś, mu tu próbujemy ich zeswatać!" bo Daira już w czwartek wieczorem mnie swatał. Czyli w ruch jutro pójdzie, że odbywa się klasowe swatanie, nie ma to jak kochana klasa ;)

Kolejne informacje drobne. Zostałam okrzyknięta "Lazy bitch" czyli leniwa suka, ale gdybym była leniwa to nie kopnęłabym Maltersa, który został ułożony specjalnie tak by wygrać Maletersowy wyścig. To zaraz po tym, jak wracając z miasta, otworzyłam drzwi, które blokował Oven i reszta tych debili, i Owen walną tekst miesiąca "strong isn't she?". czyli "silna jest, nieprawdaż?" Normalnie myślałam, że padnę. Noel tylko parschnął śmiechem kiedy zobaczył moją zdziwioną minę, jakby dziecko palnęło straszną głupotę. Strasznie dużo siły potrzeba by otworzyć jedna drzwi które dupskiem podpiera Oven. Nie wiem jak ja dałam radę je otworzyć! Do Noela podwalała się jakaś lalunia, ta jedna z 4klasistek, ale on jakoś mało zainteresowany był. Dziwne... najważniejsze jest to, że ja już w ogóle o niego zazdrosna nie jestem. Zresztą... laleczką na wieszaczku nigdy nie chciałam być, a one tak się zachowują. On siadzi na ławce, obok niego lalunia, i ta mu na kołnieżyku wisi, ciąga, poprawia, próbuje go łaskotać wsadzając mu łapy pod sweter, a on patrzy się przed siebie i jak nie przytomny tylko zdejmuje z siebie jej ręce. Ale nikt nie potrafi odganiać od siebie panienek tak jak Alan, Maeve się do niego kleiła (próbowała go wkurwić) a on w krzyk "Pójdziesz ty wreszcie? Zaraz mi wszystkie nitki ze swetra powyciągasz" to się oburzyła. Ale też nieprzytomny był, jak Noel, jakby zainteresowany czymś zupełnie innym. Coś jest nie tak, to jak nie chłopak z Brutenportu, oni korzystają z każdej szansy na łatwą panienkę lekkich obyczajów. I w ogóle jakiś nerwowy dzisiaj był, ale do mnie się uśmiechnął i machnął gówką. I tak ma być. Coraz bardziej lubię to moje kumplowanie się z chłopakami ;) A i Daniel się fajnie do mnie uśmiechnął, tak słodko. Widziałam tą jego Katie dzisiaj, toż to nic specjalnego! Myślałam, że to jej kumpla, z nię kilka razy gadałam, ładna i strasznie fajna dziewczyna, ale ta Katie... toż to normalka. Nic specjalnego, w ogóle nie przyciąga wzroku. Taka przeciętna dziewucha. No ale cóż, różne gusta faceci mają ;)

P.S. Nato, nie Antczak tylko Meksykanin! Toż to wieczny dzieciak, gadałam z nim kilka miesięcy temu na gg... kochana, nie chcesz wiedzieć co on mi wygadywał... chory psychiczny dzieciak!

04 kwietnia 2005   Komentarze (7)

Publicznie ogłaszam, ZWARIOWAŁAM!

Dochodzę do wniosku, iż jestem śledzona. No może nie śledzona, ale podejżany samochód, koloru białego za każdym razem gdy mnie widzi, podejrzanie zwalnia. Spotkało mnie to wczoraj i dzisiaj. Wczoraj stałam przed hotelem i czekałam aż tatulek wyjdzie. Stałam oparta o mój samochód i jedzie sobie biały, malutki, zjechany samochodzik. Widać, że należący do młodzika. I samochodzik dziwnie zwalnia, wyjeżdża na główną ulicę i po chwili znowu wraca. I znowu jedzie bardzo wolno. Potem zakręca na parkingu i znowu jedzie bardzo wolno i widzę tylko machnięcię główką i łapką i jest za ciemno by widzieć co kolwiek innego. I dzisiaj też... stoję sobie i jedzie biały samochód i gościu nagle daje po hamulcach i jedzie nie normalnie wolno... i ja znowu nie widzę kto to! Normalnie nie normalne! Ja przecież wszystko wiem! A tak to nie wiem kto mnie prześladuje. I coś ostatnio za często widuję tego car'a... może sobie Noel kupił gruchota? Hmm... trza będzie się dowiedzieć. Jak jutro zobacze ten samochód pod szkołą to ucieknę z krzykiem! Tak, napewno tak zrobię! Z krzykiem, nie z wrzaskiem! Dostaje już paranoji, wszędzie widzę białe samochody... ktoś mnie prześladuje! Albo wariuje... to możliwe... ten stres związany z facetami i egzaminami! Tak to jest to... ZWARIOWAŁAM!!!

03 kwietnia 2005   Komentarze (5)

even in my dreams... we play, we scream,...

Zmieniając temat i odciągając was od tych smutnych myśli, miałam cholernie ciekawy sen. Spodziewałam się, że tak jak w piątkową noc, będzie mi się śnił Papież, lub coś związanego z jego śmiercią. Było zupełnie inaczej i to chyba dobrze, bo 48godzin myślenia o tym samym bym chyba nie wytrzymała.

A więć, moi drodzy, śnił mi się Noel. Zaskoczeni? Nie tylko on, ale to jest część którą najbardziej pamiętam i która najbardziej trzyma się kupy. Do tego ten sen był taki... realny? On był nim, czyli nie stworzonym przez wyobraźnie ideał który tylko posiada jego ciało w moich snach.

Byłam z kumpelami w jakimś sklepie. Nie wiem kim te dziewczyny były, ale bliskie mi były jak przyjaciółki. I jedna z nich do mnie mówi "a ty z Noelem chodzisz?" ja odpowiedziałam "Coś ty! Ja tego dupka nie kocham!". Stoimy nie daleko otwartych drzwi i po tym jak ja wymawiam owe zdanie, słychać gwizdy i zawiedzone wycie chłopaków. Oczywiste jest, że stoją tam chłopaki z Brutenportu i stoi tam Noel, a dziewczyny najnormalniej w świecie mnie podpuściły. On stoi w drzwiach, z tego jego słynnym spojrzeniem którego nigdy nie potrawię odczytać. Żal? Ból? Pogarda? A może wręcz przeciwnie, miłość? Patrzy na mnie i mówi "już mnei nie kochasz?" Wszyscy jego kumple się śmieją, ale on jeden nie. Ja nic nie mówię, patrzę na niego, tak jak zawsze, czyli, żę na nic nie dam się nabrać. "Nie kochasz mnie?" potem ja coś mówię. Trafia go to prosto w serce. "Wiesz co, suka jesteś", wszystko jest po ang. Tzn. wyzwiska. To ja do niego "Dick" - chuj, on do mnie "Slut"- Dziwka, ja do niego, skurwiel - nie pamiętam jak to się pisze o ang., on do mnie po raz kolejny suka. W tym momencie ja się wkurzam i zamykam przed nim drzwi. Ale przytrzaskuje komuś rękę. Jak się okazuje Amandzie. Ona wyje, on wkurzony kopie w drzwi, a ją jeszcze bardziej boli. Ja jestem wkurzona, bo dałam mu się sprowokować, a on się w najlepsze bawi, chodź jest wkurzony. Tak się wyzywamy przez drzwi, kiedy przychodzi nauczyciel(nagle jesteśmy w szkole) i pyta sie co się stało, ja na to, że chłopaki mi dokuczają. On którzy, ja że... no dokładnie, że to cała ich klasa. Nie chciałam wciągać nauczycieli w wojne pomiędzy mną a Noelem. Nigdy nie chciałam, a mogłam, mogłam go tak udupić, że by go zawiesili, za prześladowanie młodszej koleżanki. Ale po co? Nie zasłużył na to, zresztą, jestem za tym, by w osobiste sprawy nie wciągać szkoły. Jakoś tak kombinuje, że facet odchodzi i nic nie mówi. Wtedy Noel zeskakuje z kanapy podchodzi do mnie, klapie po udzie i mówi "dzięki suko, ja ciągle cię kocham". I odchodzi. I chodź te słowa nie znaczą już nic... to jakoś tak dziwnie się w środku czuje. A potem latam w czarnej miniówię i wysokich szpilkach po targu staroci i spotykam Paddego i Alana. Paddy rzuca kanapkami z rybą, ale takimi obrzydliwymi. I Alan daje mi jedną i mówi "tylko nie pobrudź sukienki" i każe mi rzucać w Paddego. Kiedy patrzę na siebie w starym lustrze nie opodal (prawie, że 80% mojego ciała jest odsłonięte, to strzępki materiału a nie sukienka) podchodzi do mnie Alan i mnie obejmuje w pasie. "Co mała? Ślicznie wyglądasz" i zaczynamy się całować... mi chyba nie przeszło... jacie, jakie to wszystko... skomplikowane ;)

03 kwietnia 2005   Komentarze (9)

Ostatni wpis w imieniu Ojca Świętego wszystkich...

Jakie dziwne to wszystko... oglądałam TVN24 do chyba drugiej nad ranem. Potem poszłam spać, usnęłam od razu. Chodź Papież kazał nam się cieszyć, ja nie potrafiłam. Nie płakałam, przyjęłam jego śmierć ze spokojem, ale pustka i smutek została. Uklęknęłam przy łóżku co bardzo rzadko robię, i mogliłam się... długo. Można powiedzieć, że po trzech podstawowych modlitwach zaczełam sama mówić do Boga. To moja ulubiona forma modlitwy... Ta modlitwa mi pomogła i dzisiaj już wstałam weselsza. Czująć taką ulge, że tam gdzie jest, jest mu dobrze. Już nie cierpi i jest szczęśliwy. Nie ma po co dłużyć ten temat. Czuję tylko jeden żal i ból, że nie jestem teraz w Polsce. Tutaj śmierć Jana Pawła II nie odbiła się tak na ludziach. Wczoraj podczas mszy wieczorem, nikt nie płakał oprócz mojej mamy, która robiła to skrycie i tylko ja widziałam jak łzy jej ciekły przez palce. Ona to bardziej przeżyła niż ja. Wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, że Papież nie żyje. Umarł kilka minut po tym jak wyszłyśmy z kościoła, a dowiedziałyśmy sie dopiero dwie godziny później... Chciałabym być teraz w Polsce, dzielić ból z ludźmi którzy ten ból rozumieją. W ciszy modlić się za Papieża... W szkole też nikt tego nie zrozumie, pewnie będzie kilka minut ciszy, ale co to jest kilka minut? Kilka minut ciszy było, kiedy Prezydentowa przedłużyła sobie kadencje na następne 6lat, kilka minut ciszy było z wielu codziennych, normalnych powód. Moim zdaniem powinien być dzień ciszy, jak w żałobie, lekcje jak lekcje, ale żadnych szeptów, żadnych papierków i liścików latających po klasie... Szacunek. Nie... tego tutaj ludzie nie zrozumieją. Mi się wydaje, że jego śmierć najbardziej uderzyła nas, Polaków. Nasz rodak umarł, to najbardziej boli. Słuchałam Irlandzkiego radia i je wyłąnczyłam, oni go nie znali tak jak my. Oni nie słyszeli o "Lolku" o Karolu... Mówili o nim tak jak o obcej osobie... Jak ja bardzo chciałabym być teraz w Polsce...

03 kwietnia 2005   Komentarze (2)

Żałoba... ale nie płaczcie już... on...

Karol Wojtyła umarł... Papież umarł... Jan Paweł II umarł właśnie dzisiaj... Jakie to ironicznie śmieszne... Pojechałam z mamą i jej koleżanką po kościele, by obejrzeć dom. Dom który jest zaraz na przeciwko domu Ryana. Byłam przygnębiona od rana i dopiero chłopaki poprawili mi humor. Mama oglądała po raz kolejny dom, a ja stałam na zewnątrz i gadałam z chłopakami. Potem wróciłam do domu i tata mi powiedział... że Papież nie żyje. Po raz kolejny ja się śmiałam, kiedy nadeszła tragedia...

Ale czy on tak na prawdę umarł? Teoretycznie tak, ale duchowo zawsze będzie z nami. W sercach i pamięci wszystkich tych ludzi którzy modlili się o cud. Ja się już pogodziłam, wiedziałam, że on umrze. I moim zdaniem, chyba lepiej, że umarł dzisiaj. Mniej się męczył. Egoistycznie byłoby mówić, że powinien żyć przez następne kilka dni, dla nas. Bóg go potrzebował tam na górze, Jezus otworzył mu bramy niebios jak własnemu bratu. Bo Papież był nadzwyczajnym człowiekiem, człowiekiem stulecia jak wcześniej napisałam w komentarzu. Dzięki niemu Polska zasłynęła, jak to powiedział mój tatulek "Karol Wojtyła, był ojcem wszystkich polaków"... czy to jest takie dalekie od prawdy? Przecież, dla milionów polaków, on był jak ojciec i dla niego wylano łzy jak dla ojca. On był także ojcem miliardów ludzi na świecie... Już nie płaczę, przyjęłam tą wiadomość ze spokojem. Wylałam wszystkie łzy, kiedy w telewizji pokazali go młodego, kiedy się śmiał mówiąc o słynnych kremówkach... kiedy mu się dzieci 2letnie chowały pod sutanną... Takim pozostanie w naszych sercach, człowiekiem o wielkim sercu, o wielu językach i wielkiej miłości do całego świata. Zrobił dla świata tak wiele nie oczekując niczego wzamian. Nie będzie już drugiego takiego Papieża... nie będzie już drugiego takiego Polaka. A więc kochani, zamiast płakać, wypijmy kieliszek szampana za Karola, bo on nie chciałby, byśmy wszyscy płakali. On by chciał byśmy się śmiali tak jak on kiedy wspominał dawne czasy i mówił o kremówkach, łzy już wylane, a teraz nadszedł czas nad wspomnienia i uśmiech do samych siebie... Ja mam miłe wspomnienia z nim związane... Patrzę na zdjęcia na których jestem ja, 2letnie w pieluszce krzycząca "Jede! Jede!" które wcale nie oznaczało jedzie jedzie, tylko Jeszcze JEcze, ale tymi dwoma nie wyraźnymi słowami podrywałam ludzi by wybiegali przed domy... Był tak blisko, kilka metrów ode mnie, ale ja jestem za mała by pamiętać. Mam tylko zdjęcia... Widziałam go też, mając 9lat, ale co takie dziecko mogło zrozumieć z tak wielkiego wydarzenia? To była jego ostatnia pielgrzymka do Polski, a ja mam zamiar, gdy skończę 18lat, wsiąść w samolot i najpierw odwiedzić jego dom w Polsce, a potem jego grób... moi drodzy, nie płaczcie już. On odszedł do lepszego miejsca, tam nie ma nienawiści, cierpienia i bólu. On jest z Bogiem, Jezusem i wszystkimi świętymi. Bo on sam jest świętym człowiekiem... Naszym Janem Pawłem II.

02 kwietnia 2005   Komentarze (11)

Papież nie może umrzeć...

Cały dzień chodzę skołowana... Papież nie umrze, to za silny człowiek. Tacy jak oni nie umierają. On jeszcze ma rolę do odegrania, Bóg nie pozwoli mu tak szybko odejść, takim ludziom się nie pozwala. Ludzie się obawiają, że on dzisiaj w nocy umrze... a ja skądś wiem, że nie umrze. Kiedy wieczorem poszłam na spacer, można by powiedzieć, że rozmawiałam z Bogiem... i czuję głęboko w sercu, że Papież nie umrze. Jeszcze nam wszystkim pokarze, że wiara czyni cuda. Na onecie czytałam interesujący artykół... O Jezusie, Św. Piotrze i Papieżu... przeczytajcie. Chciałabym być teraz w Watykanie, chodź by wspierać Papieża nie trzeba stać z tymi tłumami ludźmi. To chyba pierwsza noc, kiedy cały świat duchowo, jest razem. Wszyscy się modlą w jednym celu... płaczą za jedną osobę, papież nie może umrzeć... po prostu nie może... Zapaliliście świeczkę? Ja zapaliłam, ale tutaj trzeba dużo wiecej nić jedną świeczkę... Czuję wyrzuty sumienia, kiedy ja się wczoraj świetnie bawiłam, Papież stracił przytomność... kiedy ja się śmiałam, on cierpiał... jak Jezus, za nas wszystkich...

01 kwietnia 2005   Komentarze (22)

męska swatka... i tym razem to już nie...

Trzeba cos wyjasnic. Ja z Ruairim juz gadalam, tzn. smsowalam. Wszystko sobie wytlumaczylismy, oboje od poczatku chcialismy byc przyjaciólkmi. Taka jest jego wersja ale po wczoraj juz sama nie wiem. Zreszta, ta rozmowa bardzo nam pomogla i juz gadamy na luzie. Zadnego bólu. ;)

Poszlam wczoraj na koncercik w hotelu, na rzecz szkoly mojego braciaka bo zbierali pieniadze na budowe dodatkowego budynku, a lokalnze zespoly zgodzily sie zagrac za darmoche. Poszlam z rodzicami, ale ci sie zmyli po godzinie. Ja zostalam. Nie których to zdziwi... innych nie. Bylam jedyna dziewka, na 20chlopaków. Z tego 5poszlo wcholere i sie strasznie cieszylam, bo to takie... debile.

Na początku siedziałam z rodzicami, bo The Cracked grali (Ciaran, Paddy, Dom i jako gość, Adam na perkusji). otem kiedy moi rodzice poszli do domu, a chłopaki postanowili, że trza iść pogadać z drugą grupą chłopaków, już tak zostaliśmy. Oni przysiadli się do naszego stolika. na początku siedziałam z brzegu obok Doma, potem obok Adama się z nim wydurniałam. A potem jakoś tak wylądowałam między Ciaranem, a PAddym. Ryan zawsze wydawał mi się taki... nadęty. HEhe, ale określenie. Może dlatego, że kumpluje się Conorem Carrem i tego typu chłopakami, a oni mi działają na nerwy. Tylko, że Ryan także blisko się kumpluje z Ruairim i tymi chłopakami. No i ten do mnie "a słyszałem, że ty ostatnio z Ruairim smsujesz". Roześmiałam się, taka reakcja nie oznacza nic, a zarazem wiele. On do mnie "I nawet nie przyszedł się przywitać! Zobacz, nawet na ciebie nie patrzy!" Spojrzałam na stolik obok (każdu mieścił po 10ludzi), bo nie wszyscy się pomieścili przy naszym. I tam siedział Ruairi, z ręką obandażowaną, hehe, ta rana to przeze mnie. Naprawiał sobie rower kiedy wysłałam do niego smsa, hehe. Biedaczysko. Nom i Ryan zaczął nas swatać. Ale miałam ubaw. Bawili się też moją komą, czytali smski itp itd. Adam przyniósł mini fajerwerki z serpentynami i puszczalismy je na siebie. Ryan nie nie odpuszczał. Fajnie mi sięz nim gadało. Oprócz tego, że Ruairi siedział cały czerwony i próbował nie słuchać tego co Ryan pierdolił (bo już się przesiadł do naszego stołu, obok Martina). Ja, że go nie shiftnę. I nie czyłam wyrzutów sumienia, bo sobie wszystko z Ruairim wytłumaczyliśmy, tylko, że oni o tym nie wiedzieli. Dom ciągle nam nie lookał. Był zazdrosny. Ryan wpadł na genialny pomysł "to shiftnij DOma!". "Daj se luzu, upijcie mnie najpierw, potem zobaczymy". Rayan pognał do baru, ale nie sprzedali mu alkoholu. PRacował Niki i Adama starszy braciak, Erin. Nif(menagerka hotelu) latała po sali, a ci wiedzieli, że jeśli sprzedadzą piwo osobom które nawet nie wyglądają na 18, to wylecą na zbity pysk. No więc Ryan zaczał próbować inaczej. Ciągle proponował mi, bym się z nim zamieniła na miejsca, albo z Martinem. Ale mi się podobało miejsce gdzie siedziałam. No to Ciaran się wydarł "Ruairi, chcesz się zamienić na miejsca?". I tak cały wieczór. Ludzi nie było za dużo, sami znajomi. Więc było to trochę jak prywatna impreza. Nif, menagerka się zalała w trupa i wyciągnęła mnie na parkiet. Chciałą mnie sparować, więc wyciągnęła też Ciarana. Potem Nila, bo ciaran uciekł. Potem znowu Ciarana i Ruairiego. No i ja tańczyłam z Ciaranem - jeśli można tak to nazwać, oboje pokładaliśmy się ze śmiechu, bo Ruairi tańczył z Niamh i nie wiedział co robić. Ona go obściskiwała, całowała o policzkach i w ogóle. Potem chłopaki jej uciekli i ja z nią tańczyłam. Wyrwijcie się z ramion pijanej szefowej. Ta mnie wycalowała po policzkach i powiedziała "przepraszam, ale tańcz ze mną! nie zostawiaj mnie samej, zrobię sobie obciach!". Obciach? Już się wszyscy przyzwyczaili, że Niamh w pracy jest surowa i nerwowa, ale po kilku % jest zupełnie inną laską. Nie iwem którą wolę... strasznie nachalna była ;)

A najlepsza była akcja, kiedy nagle wstałam i postanowiłam iść się odświerzyć. Chwyciłam za torebkę i idę przez salę w stronę damskich łazienek, i słyszę gwizdy i wycie chłopaków . "Go Girl!". Wracam i tak samo, wszyscy się na mnie gapili a ja im pokazałam środkowy palec to tylko zwiększyło wycie. I wiecie co usłyszałam od chłopaków, a dokładnie od Ryana? "kurwa, nie wiedzieliśmy, że z ciebie taka ostra laska". Na to  Adam "w cholere, powinniście obok niej usiąść na Artcie kiedy jej coś nie wyjdzie, ślicznie jej wtedy lata języczek". I wszyscy w ryk. Dochodzę do wniosku, że Domowi na serio jeszcze ze mną nie przyszło, Ruairiemu na serio się podobam, ale nic więcej, Martin też coś do mnie ma (dziwnie się na mnie gapił), a Ryan jest na serio spoko. Był też "mały Bennie" (Paul Benniego brat) ale poszedł wcześnie, bo Bennie po niego przyjechał (chłopak ma dopiero 12lat) i poszliśmy go odprowadzić, i zostałam okryta czyjąć kurtką. Nie wiem czyją, bo któryś ją na mnie rzucił. Już nie dochodziłam czyja, chyba Martina... Potem po prostu rzuciłam ją na stolik. Niamh postawiła mi bacardiego, nie wiedziałąm czy przyjąć, bo wiecie... ale dziewczyny z którymi pracuje (tylko że one mają po 20kilka lat) powiedziały, że ona i tak niczego nie pamięta następnego dnia. WIęc się napiłam, hehe.

Teraz smsuje z Ruairim i Ryanem. Ryan to cholerna swatka... a Ruairi jedzie do szpitala jutro na prześwietlenie ręki bo go cholernie boli. Biedaczysko...

 

01 kwietnia 2005   Komentarze (5)

czy widziałeś mych oczu cień... łez ślad?...

Chyba muszę zacząć od tego snu... o Ruairim i wczorajszym wieczorku później. Muszę go opisać póki jeszcze jest świerzy, bo dopiero co wstałam...

Wszystko działo się podczas parady. Ja szłam z moją nauczycielką od Artu i ona powiedziała "leć" i ja się uniosłam w powietrzu. Kolejna nowa moc... umiałam latać, jako jedyna. Ludzie patrzyli na mnie z niedowierzaniem. PRzychodziło mi to z trudem, unoszenie się coraz wyżej w szczególności było trudne. Leciałam za tłumem, obniżyłam lot i zaczęłam się wydurniać z Ciaranem i chłopakami(efekt wczorajszego koncertu). Leciałam tak z tłumem, bawiłam się, jak motyl. Zauważyłam Noela z chłopakami, on też mnie zauważył i nie zareagował tak jak reszta, z niedowierzaniem. Był zaskoczony, coś o mnie powiedział chłopakom. Przeleciałam z tłumem nad nimi. Potem latałam bo jakichś dziwnych miejscach, a na koniec wyrwałam Hanne i poszłyśmy spowrotem do miasta. Noel spojrzał na mnie i powiedział "nie no, tam gdzieś są sznurki" odwróciła się i do niego podleciałam. "To czysta magia". "Tak jak z miłością? tam gdzieś są sznurki". Przybliżyłam się i podałam mu swoje dłonie "zobacz sam". Nie było nienawiści, ta sytacja była wolna od jakich kolwiek negatywnych uczuć. Tak jak kiedyś... jak gdyby niczego wcześniej nie było. Zaczął dotykać moich dłoni, rąk, przejechał rąką po pasie. Ja tylko patrzyłam na niego z anielskim spokojem. "Masz coś w butach, do nóg przywiązanego". Wyciągnęłam do niego długą nogę w czarnej szpilce, chciał dotknąć, przełknął ślinę. "Sprawdzaj". W moim głosie nie było żadnego wyzwania, spokój i... rozbawienie? Dotykał szpilki, ale nie sprawdzał. Spojrzał na mnie tak jak kiedyś... przed tym wszystkim. "Ja wiem, że to już wszystko minęło. Moglibyśmy tak gadać, przyjaciele, ale... ja jestem chłopak z Brutenportu". A ja jak się okazało, tylko tyle chciałam. Byśmy mogli normalnie gadać, tak jak ja potrafię z CIaranem i tymi chłopakami. Chciałam móc się znowu z nim śmiać... jako kumple, jak kiedyś... na koszu. Spojrzalam na niego z bólem. "sory mała". Jego głos był taki... kojący, przyjacielski, pełny skruchy. Odfrunęlam kawałek i wpatrywałam się w coś za nim, on odszedł, a ja na coś czekałam. Później on wyszedł z tego budynku i powiedział "chick..." ale ja odleciałam, już się nie odwracałam. Uniosłam się wysoko, uciekłam od wszystkich. Tam znalazłam ukojenie... było mi dobrze, tak lekko... pogodziłam się z tym. Jaka ja się czułam wolna... silna... byłam po prostu sobą... I ten Noel... brakuje mi tego kogoś... z kosza. Nie tego Noela którego widzę na codzień. Jakie to dziwne, że aż taki był inny, kiedy byłam normalną laską. Do tego o 2roki niżej. Zwykła małolata z którą można spoko pogadać. A potem... stałam się TĄ polką...heh... te sny... już dawno nie było o Noelie (dokładnie od niedzieli).

01 kwietnia 2005   Komentarze (1)
< 1 2 3 4 >
Czarna-roza | Blogi