• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum kwiecień 2005, strona 1


< 1 2 3 4 >

i luv him... i realy do...

W takim razie, droga Prima Aprillis, ja jestem skonczona feministka. Facet zeby zdobyc u mnie szacunek, musi byc na prawde swietnym facetem. Ja ich traktuje jak moja wlasnosc (dlatego czesto uzywam slowa "mój"), robie sobie z nich jaja ile wlezie i bawie sie nimi jak rekawiczkami. Oczywiscie tylko tymi, którzy na to zasluguja. Jak taki Noel, Chris ("masz kwiatka na koszuli"-ja, "ja wszystkie koszule mam w kwiatki" Chris... uuu, Chris, ale jestes smieszny, az cala klasa boki zrywala), Daniel (dzieciak, jejciu, co ja wnim widzialam?

Dzionek w skrócie, bo nie mam czasu na dluga notke. Po raz kolejny zrobilam z siebie idiotke, Noel nawet nie wie jak wielka. znowu Noel zrobil tysiace kilometrów w minute, tym razem wraz z Owenem. Jak strus pedziwiatr zapierdalal pod wiatr. JAk zwykle, nagle znalazl sie zaraz za mna. Tym razem dlatego, ze kazdy 5roczniak, spozniony na wyklad o czyms tam, mial dostac porzadnego kopa w dupe od vice dyrcia, a uwiezcie mi, on jak sie wkurzy to... heh, nie jedna osoba zostala poszkodowana ;) No i zrobilam z siebie idiotke, bo nie spodziewalam sie iz w momencie kiedy wyjme lusterko (stary numer, trza zobaczyc swoja sliczna buzke i podoudawac ze ja widze tego "przecudnego" mezczyzne w odbiciu, mission imposible, ale cóz), a on w tym momencie byl tuz przy mnie. Ja wale tekst "tak, popatrzcie na ta slicznotke" a on w tym momencie szedl obok mnie. Dostalam ataku smiechu, walnelam jakis tekst, normalnie pokladalam sie ze smiechu, Próbowalam pochamowac sie, ale nie dalam rady. Spojrzalam na niego, on mnie lekko wyminal i butelka od wody próbowal zatrzymac smiech. U hu hu, ide obok Mikii... o ja cie... Hanna do mnie "ty, sick mental tormented sico bitch, o ja cie zapamietalam!". Nim jeszcze bardziej rzucalo, ale nie moge sie rozesmiac, ja jestem wazniak NOel Mc Bride. Ja co sie na niego spojrzalam, wybuchalam smiechem, Ash az sie musiala zatrzymac. Noel tylko sie usmiechal "o ja cie, jaki ja piekny jestem, panienki za mna szaleja!", co za debil, ja sie z niego smialam. Owen ciagle go z lokcia walil, tak kochany, ide i sie z niego ryje! Zrób mu dziure w brzuchu, to moze przestanie kryc smiech ;) Potem byl popis miki, wydarlam sie "Yes Daddy" a Noel nie mógl wyjsc z szoku. No dobra, przyznam, podpuscil mnie Damian dracy sie do Noela "patrz, Mamuska!". Daddy... hehe, mój Daddy.

Catriona mi opowiedziala o Noela prawdziwej reakcji. Gdy sie dowiedzial, ze to ja... to podobno nawet z szoku wyjsc nie mógl. A potem przylecial do niej, upewniajac sie czy to mój numer. Wkurwil sie... strasznie. Rzucal wyzwiskami, jak zmija. Oj... nazwal mnie wariatka... cóz za komplement. Od tego jest sico które nie wiem jak sie pisze. Kto by pomyslal, a w szkole przy ludziach taki wyluzowany, tak rozbawiony. Po prostu dobrze wychowany czlowiek ;) hehe.

Daniel to skonczony dzieciak... SKONCZONY! Zapomnijmy, ze kiedykolwiek go shiftnelam i na liscie rzeczy których NIE WOLNO ROBIC tuz obok smsów o ciazy do pana Noela, napiszemy shiftniecie pierwszo klasistów. I konczaca ta notke plotka, Polska suka regularnie się spotyka z paniczem Noela na shiftniecia. O ja cie, że też ja takich rzeczy nie pamiętam! Nie sądze by Noel rozpuścił tą plotkę. To nawet nie plotka, ludzie po prostu do takiego wniosku doszli. Oboje na siebie lecimy (Noel, wiedziałeś, że to jest aż tak oczywiste?), więc szok był wielki, kiedy shiftnęłam Daniela... ludzie, przestańcie już, bo mnie to już nawet nie śmieszy...

I ostatnia wiadomość... zakochałam się... po raz kolejny, po raz tysięczny, bezgranicznie, nieskończenie, na zawsze i bez końca... albo raczej dopiero teraz zrozumiałam, jak ja strasznie go kocham... naiwnie i niemożliwie, ale kocham... kocham ponad życie dużo starszego ode mnie faceta... o nieziemsko pięknych oczach, kruczoczarnych włosach i przępieknym uśmiechu. O ciału wyrzeźbionym przez Boga... kocham... kocham go... Kocham Keanu Reevsa!!!!!!! I chyba nigdy nie przestanę...

20 kwietnia 2005   Komentarze (6)

Chłopcze... inny repertuar po proszę...

Pochwalmy sie najpierw tym, ze Mikia zaczyna na powaznie pracowac w hotelu. W ta sobote jako kelnerka na restauracji, za tydzien podczas przerwy 4dniowej, pracuje piatek, sobota i niedziela. Zarobki plus napiwki... heh, dzieki Bogu, ze cos wleci do kieszeni, bo sie juz pusto robi (oprócz tej odlozonej  kasy na wiekszy wydatek, lub jesli owy nie przyjdzie, na studia). A wiec !50euro bezpiecznie lezy, a ja potrzebuje kasy na kredyt do komórki. Popracuje nasza mikusia. Pochwalic sie takze trzeba, ze mam prace o która najtrudniej sie starac w tej dziurze. Do pracy w hotelu nie biora byle kogo, to nie to co do tych chip shopów. No i szanuja, placa tyle co rzad karze, a nie robia cie w konia, karza charowac powyzej limitu godzin i placa ponizej limitu plac. O nie, o mnie sie Anita troszczy ;) A ludziska mi zazdroszcza pracy.

3/4 dnia w szkole przespalam. Na lunchu o dziwo mi odbilo. I to mocno, uwierzcie... na leb mi padlo. Idziemu glówna ulica, kawal drogi za mna idzie tatusiek Helgi z kolegami. Westchnienie pelne ulgi, nie ma bata by zdarzyli obskoczyc Copa i jeszcze nas dogonic. Skrecilysmy w uliczke i idziemy codzienna trasa. Ash sie odwrócila zwiazujac wlosy (pod wiatr) i powiedziala "O fuck, tylko nie on". Bylam pewna, ze to Donal (w którym sie buja), a Donal ostatnio chodzi z Paddym zupelnie inna trasa, wiec troche zdziwiona zaczelam sie wydurniac. Mini ciezarówki zaslanialy chlopaków, wiec sie odwrócilam i zaczelam drzec "yea girls don't make it obvious" czyli, nie róbmy z tego tak strasznie oczywistej rzeczy. "Gapimy sie..." i przeklnelam pod nosem. NOEL!!! Odwrócilam sie wkurzona i sama z siebie zaczelam smiac. Az musialysmy przystanac, tak sie z dziewczynami smialysmy. Ale ze mnie idiotka...  Potem szli za nami, dosc nie daleko. Jak juz mówilam, mi odbilo. Zaczelam sie draznic z Ash i wkoncu wyrwalam jej butelke z woda, wskoczylam na trawe i podniesionym glosem (kiedy mi odbija, dre sie strasznie, jak po drugach) "to tylko mój teren! my green stuff!" green stuuf- tak nasz facet od w-f mówi na trawe, klasowy kawal. Ash chciala mi zabrac butelke, ale jej pokazalam, ze na po zielonym czyms nie wolno chodzic i tylko ja moge, bo to moje zielone cos! Hanna do mnie "a na tych sie nie drzesz". Odwrócilam sie, "A to chamy! To zielone cós jest moje! no ale im trzeba wybaczyc, wiadomo, daltonisci" hehe. Odbijalo mi na calego, a Noel patrzyl sie na mnie z niedowierzaniem i sie smial. Slysze jak o mnie nawijala to i ja zaczelam. Hanna wyjezdza z tekstem "Ash, powiedz mi, dlaczego my sie przyjaznimy z ta narkomanka?" ja w krzyk "jaka narkomanka, kochana, nie zapominaj ja jestem: sick mental tormented sico bitch!". Hanna próbowala powtórzyc, ale jej sie kolejnosc pomylila. "Nie, ludzie, tego nie wolno zapomniec! Kolejnosc sie liczy, toz to prawdziwe cacuzko!" i znow podniesionym glosem "memba! I'm a sick mental tormented bitch!", Noela oczka sie powiekszyly do rozmiarów talerzy. Tak... pamietam kazdy komplement z zeszlego tygodnia, z jego przeslicznych ust. Jak mozna nie pamietac takich cacuzek? Toz to prawdziwe arcydzielo! Duzo fajniejsze od polskiej suki. Swoja droga, ciekawe jest to, ze zostawil Owena i Duffego i przelecial przez Copa, tak szybko by znalesc sie za mna, wraz z Owena bratem bliźniakiem i Seanem (Gbórkiem). Ciekawe... na prawde ciekawe. Wariatka ze mnie... Noel ma racje. Odbijalo mi kompletnie, popisywalam sie? A moze... Chodz mi na serio juz na nim nie zalezy. Uwielbiam sie z nim wydurniac i te nasze teksty... smiesznie jest. Kiedy wychodzilysmy na spacerek Damian walnal mi dluga przemowe

"Pogratulowalbym dziecka, ale dziecko nie zyje, wiec teraz zamiast selebrowac, wszyscy rozpaczamy, skladam moje kondolencje matce i ojcu dziecka, spójrz ojciec stoi tutaj" - wskazal na Noela, a ten pochwalil sie bialym uzebnieniem "usciskajcie sie, przeciez to takie ciezkie chwile". Noel juz wyciagal w moja strone ramiona, kiedy zatrzasnelam przed damianem drzwi. Nie zla, po prostu przemowa trwala za dlugo, stracilam zainteresowanie ziewajac szeroko, ja tez umiem pokazac moje uzebnienie. Danielek gral w pilke na dworze, ta... "mój ukochany". Chlopak jest przystojny, zdania nie zmienie i nadal mnie pociaga, ale teraz widze, ze slaby jest psychicznie. Potem wrócilysmy do szkoly, po raz kolejny "pozwól, ze zloze moje kondolencje" ja na to "po raz kolejny? tym razem mozesz napisac list z kondolencjami" i odeszlam smiejac sie. Chris potem zadal mi pytanie, na temat Daniela "was he any good?" czy ja sie go pytam, czy jego lasence go zadowolily? O ja cie... wszystko chcieli by wiedziec.

Wnioski z dzisiejszego dnia? Do Noela juz nic nie czuje. Uwielbiam robic sobie z nim jaja, bo chyba z nikomu tak sie dobrze na nerwach nie gra, a i zaden jeszcze chlopak nie lazil za mna tyle. Stalam przed sala od Science i nawilalam z Marion (ale ta chamówa mnie zostawila!). Wiec zostalam z Gemma M. i Colmem, oparci o karolyfer. Colm do mnie z tekstem "dobrze slyszalem?" "a co slyszales?" "Daniel?" "ta, DAniel, tak ma na imie" "o kurwa! Ty i Daniel!"... " o kurwa, bez kitu?" "chodzicie ze soba?" "co wy z tym chodzeniem? jeden wieczór i koniec" "jestes tak samo okropna jak ja". Przybilismy piastki, Gemma tylko nas obserwowala. Tak mi sie zdawalo... ona knula i knula i wyknula plan. Noel stanal zaraz na przeciwko, na rogu korytarza (gbórek tak mu zaproponowal). I Gemma tak kombinowala, sweter mu zabierala, bila go nim, ciagala za bluzke, ze az go zaciagnela by stanal tuz obok mnie. A ja wtedy plecaczek o ziemie i olewajacym kroczkiem do kibelka. Gemma sie wkurzyla "ej!". Knuła, Knuła ale jednak nie wystarczająco długo. Byłap pewna, że ja cała w skowronkach będę "o ja cie, panicz Mc Bride obok mnie stoi!" a kij jej w oko. I jemu też. Wracam sobie z łazienki, z poprawionym makijażem, przeczesanymi włoskami, po prostu Beautifil! Myślałam, że pójdzie już na lekcje, w końcu wystarczająco długo siedziałam w kiblu by sobie polazł. On, gemma i reszta jego ludzi. Ale nie, przecież on nigdy nie robi tak jak ja bym pragnęła. Stał tuż obok mojego plecaka, więc kiedy się schyliłam, pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy, to to, że wygląda to pewnie tak jakbym się schylała by mu loda zrobić. Podniosłam się i spojrzałam na niego, niech mu będzie. NIe odrywał ode mnie wzroku od kąd mnie zobaczył a łapka lekko mu się kołosyała, niebezpiczenie blisko moich długich spływających w dół włosów. "Yes babe", nie odpowiedziałam siłując się z włosami i plecakiem. Chyba sobie je kiedyś obetnę... I i tak mi się poplątały i rozczochrały. Uśmiechnął się zawadiacko, śliczny jesteś chłopcze, ale to już nie ta mała dziewczynka. Teraz trzeba czegoś więcej by mi zawrócić w głowie, inny repertuar proszę...

19 kwietnia 2005   Komentarze (13)

Baby Boy chce więcej, a niech idzie w cholere......

Pojechałam z matulą odebrać braciaka z Kick Boxingu. Ja to nic nie myślę, przecież trener jest ojcem Pięknisia. A piękniś to kumpel Daniela, który się uwziął. Ale cóż... siedzę sobię i czekam na mojego braciszka. W normalnym długim sweterku (ostatnio cholerine modne w tym sezonie, ale w tej dziurze chyba raczej nie patrzą na modę) i obserwoałam laski które przyszły na trening dla starszych, porozbierane, żadna nie ubrana w dobrym guście. I wtedy w moją stronę zaczęła zmierzać grupa chłopaków. 2 i 1rok. Tych z 2wszystkich znam, bo Eithen kiedyś się we mnie bujał (młodsi mają do mnie słabość). Oczywiście jak zwykle, Yes Daniel. Jeden z nich klapnął obok mnie.

"Daniel to przemyślał i chciałby się z tobą zejść".

Zejść? My nigdy razem nie byliśmy! I nie będziemy.

"Tell him to go and screw himself" czyli niech idzie w cholere, albo dokładniej tłumacząc nich idzie i się sam bzyknie. Char powiedziała mi juz dawno, że ten tekst najlepiej działa na chłopaków. Noela nie raz nim wkurwiłam. Co ja lalka jestem? Nagle znowu mu się zachciało i ja jak piesek wrócę? To ja się nim bawiłam, teraz niech mnie na kolankach błaga. Osin podłapał tekst i od razu odpalił "a on cię bzyknął?". "W swoich marzeniach". Zaraz potem poleciał za kumplami. Kiedy wychodziłam z moim braciakiem, zaczęli znowu gwizdać i się drzeć. Co za debile, moja matka siedziała niedaleko w samochodzie z otwartym oknem (na szczęscie za daleko by dokładnie słyszeć o co chodzi). Oni, że on chce znowu, takie ciałko to by każdy chciał -Steven, Jason, czy jak on tam, syn trenera, Piękniś. Powtórzyłam, żemu mu przekazali iż może sam się obmacać. Wsiadłam do samochodu i zaczęły się pytania, czego oni chcieli, czy mi jakąś przykroś sprawili. Wybuchnęłam śmiechem, to tylko dupki.

Swoją drogą... jednak chłoptasiowi się na prawdę podobało. I ciągle jest zabawką w mojej ręce. Ale po dzisiejszym zachowaniu... niech sobie pomarzy o jakiej kolwiek formie bliskości fizycznej ze mną. Chłopak dopiero zrozumie co stracił.

18 kwietnia 2005   Komentarze (13)

No more baby boys... i prefer B.B.B. (Big...

Nigdy więcej... nigdy więcej z młodszym chłopakiem. Uwierzcie mi, to jednak jest dzieciak. Przed dentystą było jeszcze spoko, Noel się ode mnie odwalił (nie na długo jak się potem okazało). Nie robił z scen tak jak się spodziewałam, przyjął inną taktykę. On myśli, że ja głupia jestem? Przechodzę obok nich, a on nagle podrywa głos "no i potym jak w piątek shiftnąłem tą laskę, przytaczyła się następna... jaki tyłek miała..." - zazdrość równa zeru. Moja zazdrość równa zeru. Przynajmniej tatuś się nie nudził.

Za to Daniela nie widziałam rano. I w ogóle, cicho było. Żadnych komentarzy, nic. Aż mnie to dziwiło. Przez Noela rozpierdoliłam sobie plecak... przez niego i Duffego (o ja cie, Duffy postanowił pojawić się w szkole po tygodniach wagarowania!). Duffy mało poinformowany, słuchał wszystkich plotek. Ja próbowałam zapiąc plecak "spójrz jak się schyla, aż się chce..." a ja wtedy za mocno pociągnęłam za zamek, i owy, już trochę popsuty, odmówił posłuszeństwa. I w ten sposób, poszedł cały zamek... nie ma mowy o naprawie, bo to by była już 3. Mój ukochany plecaczek idzie do śmieci...

Wróciłam sobie od dentysty (zostałam umowiona do higienistki, a potem spowrotem na plombowanie). Mieliśmy wychowawczą - moja drużyna w klasowych talble quizie z 7miejsca podskoczyła do 3!!! Po wychowawczej był lunch i z Ash poszłyśmy do miasta. Wtedy właśnie się zaczęło... churki idiotek z jego roku "Daniel Timmony...". Olewałam. Szkoda tylko, że Hanny nie było... ona chyba jedyna potrafi opanować Ash. Bo tą aż rzucało (ma kobietka problemy z temperamentem ;]). Dobra, te idiotki jeszcze da się jakoś znieść, od rana wszystkie szeptały gdy mnie mijały. Norma. Nom ale kiedy postanowiłyśmy z Ash iść dłuższą drogą, przechodziłyśmy obok copa. A tam stali wszyscy jego kumple (także ci którzy postanowili mi dokuczać). Wyszedł właśnie ze sklepu, ale kiedy mnie zauważył obrócił się na pięcie w wyjściu i wszedł spowrotem do środka. Wkurzył mnie tym kompletnie... To ja cały dzień znoszę jego kumpli, dziwki z jego roku, wkurzające spojrzenia Noela! Teksty Chrisa. A on mnie unika??? Dzieciak jeden. W szkole tak samo, postanowiłam go sprawdzić. Mijaliśmy się, spojrzałam na niego, a on spojrzenie wbite w ziemię. Postanowiłam przestać uważać na to co mówię. Ludzie zaczęli mnie już wkurzac, on także. Trisha do mnie na Artcie wyjechała z tekstem "ale powiedz mi dlaczego?". Co to za głupie pytanie, dlaczego? Dlaczego go shiftnęłam? Bo mi się nudziło, a on jest całkiem całkiem. Na matmie... ostatnia lekcja. Cat mi urządziła taki występ, że myślałam, że ją zamorduje. Zaczęła się drzeć "Daniel Timmony!.... Daniel Timmony.... DANIEL TIMMONY!!!". Opierdoliłam ją, a ona się jeszcze bardziej cieszyła. "Przecież Noel przez ciebie sobie żyły podetnie! No to kiedy znowu z Danielkiem?" ja na to "nigdy, nigdy więcej". Spojrzałam na Char "dlaczego mnie nie powstrzymałaś! Dlaczego nie powiedziałaś, że idiotka jestem!". Roześmiała sie "bo ci się podobał. Jak miałabym cię powstrzymać? Przywiązujac do drzwi! Oboje byliście napaleni, on by pewnie wykorzystał to, że jesteś przywiązana, hehe... ładny by był widoczek..." Do tego, ona uważa, że to wcale nie byłby taki błąd, gdyby on się nie okazał takim dzieciakiem. Powiedziałam jej, że do niego napiszę. Dzisiaj... friendsy? Ładne mi friendsy, wiedział, że cała szkoła tak zareaguje, to po cholere mnie shiftnął? Nie, Char mi tego surowo zabroniła. Zostawić go w spokoju. Co z tego, że wszystkim swoim kumplom rozgadał. To komplement. Jest dumny z tego, że z taką panienką. Ta... chyba już nie będzie wspólnych spacerków w piątki po szkole. I do tego, nie ma sensu się kłócić z dzieciakiem. Wielkie mi co, shiftnięcie, ja już przecież powinnam o tym zapomnieć, nudno było, to go shiftnęłam. Okrutne... ale cóż, było mnie drażnić lwa.

Z tego wszystkiego, jedyną osobą która mnie rozśmieszyła był... Gbórek! I gang Noela. Oni nadal chcą się bawić. Noela i chłopaków jeszcze nie było, tylko Gbórek i Chris, kiedy wyszłyścmy z Ash posiedzieć na metalowych barierkach (śliczny z nich widok na miasto i wracających z lunchu ludzi). I Gbórek do mnie "przykro mi z powodu straty..." roześmiałam się "ciągle? przecież to było tydzień temu". Bawił się, niechciał mnie wkurzyć, chciał się powydurniać. Lubię go... jego jakoś nie da się lubić. Owena teksty mnei wkurzają, on... może dlatego, że mówi do mnie po imieniu, a nie Noela laleczka... i w ogóle, nie zauważyłam u niego braku szacunku do mnie. A więc on mi odpowiada "wiem, ale ciągle jest mi przykro... jakąś taką pustkę czuję, ale masz rację, czas się pozbierać". Chris na to "ona już się pozbierała z.... ykhm, ykhm... Danielem...". "No ale MNIE jest przykro". Dobra dobra, Gbórek, wiemy, że jest ci przykro. Potem siedziałam na barierkach i po raz trzeci tego dnia udawałam, że popełniam samobójstwo. "Skaczę... życie wydaje mi się takie... denne". Ash w krzyk "nie! jestem za młoda byś umarła!" hehe. Gdybym skoczyła, to pewnie bym sobie skręciłą kark. 5metrów w dół był beton, a obok boisko. Gdybym miała szczęście, spadłabym na schody i tylko się połamała. Gbórek ciągle lookał przez szybę w drzwiach. U ho ho, a gdzie tatusiek mojego dziecka? Tatusiek potem przyszedł, jak zwykle bawił się butelką, tym razem od coli. Słynny popis, nudny już trochę. Ktoś do mnie krzyknął "uuu Noel!", zaraz potem ktoś krzyknął "uuuu Daniel!". Nie zwróciłam uwagi. Kiedy przemarzłam już na kość i doszłam do wniosku, że już wolę wrócić do tej jebanej szkoły niż siedzieć na zewnątrz, weszłyśmy spowrotem do środka. Oczywiście musiałam się posiłować z drzwiami "Owen, puść kurwa tą klamkę!", ale śmieszne... o ja cię... Wchodzę, ludziska już się pogubili. Najpierw Gbórek "Yes Michaela" odpowiedziałam mu przyjaźnie "Hi", potem padło przez Owena "Yes Noel's doll", potem Noel walnął tekst "Yes mummy", a potem Damian "Yes Daniel Timmony" i wszyscy zaczęli wyć, Noel na to "co kurwa? to ona na serio z nim?" o ja cie... ale refleks. Chris znowu "uuu Daniel!" wszyscy w śmiech, a ja na to ha...ha... ha <czyt. szuczny śmiech> Ta... wiele form przywitań z panną mikią... I jedynie Gbórek mówi do mnie po imieniu! Aż dziw. Gościu jest wporządku.

A Daniel... friendy? Phi... nie żałuje, że kiedy nie wytrzymałam powiedziałam "to był jeden wielki błąd". Zasłużył sobie, chodź może lepiej, że nie słyszał. I tak się po woli kończy zamieszanie w okół osoby panny mikii. A w środę zostaję po szkole, z Cat którą chyba do środy uduszę, z Adamem który mnie dzisiaj rozśmieszył do łez (zerwał z Char, leci na Lise która chodzi z chłopakiem na 1roku), z kumpelami i z... Noela gangiem. Czyli... ciekawie będzie ;)

I jeszcze jedno... nie żałuje. Jakoś tak... nie żałuje. Nie i tyle. Z Danielem jeszcze kiedyś będziemy kumplami i w ogóle, wszystko się ułoży. Tylko teraz mnie wkurza... ale to minie ;)

18 kwietnia 2005   Komentarze (5)

oni patrzą, ale jedyne co widzą to ciało......

Łatwa dziewuszka? PRzecież ja się z nim tylko całowałam. Myślałam, że może coś z tego będzie. A nóż, to pociąganie fizyczne zamieni się w coś więcej... Jak widać, chłopak za mną nie nadążył. Ja jednak potrzebuje gościa, który będzie rozumiał moje żarty (tak jak te wczoraj, o tym że słyszałam iż mnie zdradza =] długa historia). Ja się bawiłam... ale do łóżka żadnemu nie wskoczę. A faceci... ja raczej jestem tą trudną, która przebiera facetami jak rękawiczkami. Daniel chyba jeszcze nie wie, jakie szczęście go spotkało. Tylu facetów by chciało (z Hanną doliczyłyśmy się już 7pewniaków). Najpierw przez całą msze w kościele wlepiał we mnie oczka, a ja się nim bawiłam... wiem... w kościele... ale opanować się nie mogłam. Ludzie z naszej szkoły nas obserwowali, dziewczyny z jego roku chichotały, widziały jak się na mnie patrzył. Nie wytrzymał tego i nie wytrzyma poniedziałku. Chłopaki mu żyć nie dadzą, bo wiedzą, że mi to wisi. Mi mogą naskoczyć, a ja będę się śmiała. Nawet Cat to zaskakuje, jaka ja spokojna i wesoła jestem, ona po tych smsach to by nie dała rady tak się z Noelem bawić. A co to bedzie kiedy Cat się dowie o Danielu... biedny chłopak. Zabawka w moich rękach. Przecież wiedziałam, że to się skończy i wcale mi nie jest przykro. Znudził mi się chyba... bo ja jednak wolę być wielbiona, a tutaj... hmm... oprócz hot i fck yea, nic ciekawego. Tell no one dobrze napisała w swoim opowiadaniu, faceci są jak wino. Młode wino dobrze smakuje, ale ja jednak wolę smakować dojrzalsze wino. Ono przynajmniej wie, jak dogodzić samym aromatem...

Napisałam mu smski w takim stylu, by sobie za dużo nie pomyślał. Napisałam mu szczerze, że to była tylko zabawa. "jst friends?" moja odpowiedź "yea watever". I jeszcze jedno... chyba za bardzo poważnie traktował moje smsy, ja lubię się bawić, żartować, a te smsy o zdradzie, to były tylko żarty, przecież wie dobrze, że lubię się bawić. Oj wie... wie o mnie wiele. Hanna do mnie napisała, że jego strata, jeszcze mu się przykro zrobi kiedy zobaczy tych chłopaków którzy chodzą w okół mnie jak giermkowie. Baby boy z miejsca pierwszego, zlatuje na 8. Wykorzystany ale nie do końca porzucony... Friends... jakie to Irlandzkie. Nie możesz się przyjaźnić z chłopakiem do póki go nie shiftniesz. A więc trudno... zamiast bawić się Z nim, będę dalej się bawić Noelem. Noel podobno uważa, że jestem stuknięta laska i strasznie go to podnieca. Ta... faceci mają nie pokolei w głowie. Chyba za dużo od Daniela wymagałam... nigdy już więcej zabawy na szybko. Niech teraz faceci się starają, męczą... bo moje wymagania się szybko nie zmienią, łatwa nie jestem. Daniel był pierwszym i jedynym, któremu tak łatwo to przyszło. Ja teraz mogę powiedzieć, że zrobiłam to dla publiki. Słodki jest i dobrze to przed ludźmi wygląda. Ale nie zrobię... mamy być Friendsy, a friendsom tego się nie robi. Wiem jedno... na pytanie "znowu go shiftniesz?" odpowiem "to było tylko zabawa". Niech sobie nie myśli, że polska suczka się w nim zakochała. Nie lubię być do nikogo przywiązana... uraz " po Noelowy ". Łatwo przyszło, łatwo poszło. A ja zostaję z kolejnym gościem na liście który dodaje mojej repytacji tego smaczku. Tym razem, to nie plotka, ale na tle tych nieprawdziwych kochanków, dobrze jest mieć chodź jednego prawdziwego. Jestem piękna i to jest ważne ;) Hehe, kobietka bez kompleksów... gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że taka będę, to bym nie uwierzyła. Noel ma rację, jestem zakochaną w sobie polską suką... w tym jednym się nie pomyslił, jesteśmy tacy do siebie podobni w tym względzie, że aż dziw... ;)

A co do miłości, Dotyku Anioła, to ja postanowiłam, nie rzucać tego słowa na wiatr. Coś między nami było, ale miłością tego nie nazwe. Bo to kocham to jednak wielkie słowo...

17 kwietnia 2005   Komentarze (12)

I just can't get u out of my head...

Coś cieńko z komentami, ale czego się spodziewać, kiedy mikia pisze o takiej porze dnia (lub nocy) i tyle notek na raz... Pochwalę się pierwszym osiągnięciem, schudłam 3kilo i to nie zaplanowanie i niedobrowolnie, ale się cieszę. Schudłam, bo przez dwa dni miałam głodówke, można to nazwać odtruwaniem organizmu. Jeden dzień, nerwy i egzaminy i weś zjedz więcej niż piskę płatek przez cały dzień... potem trochę moje kurczaka poskrobałam, ale małą porce. A wczoraj... emocje + nie wzięte tabletki na żołądek i nie dałam rady niczego połknąć. Kompletny brak apetytu. No i słodysze poszły w kont, o ja ledwo mam czas na jedzenie tego co muszę, a co dopiero dodatków!  Dieta mi się poprostu zmieniła przez ostatni tydzień. Nerwy, egzamin i w ogóle... więcej warzyw mniej fast foodu.

Muszę otwarcie powiedzieć... to jest chyba jakaś paranoja! Chciałabym by do mnie napisał smsa... wiem, że smsów pisać nie umie. Komplementów też nie prawi takich, jakimi zasypywali mnie chłopaki (czyt. Noel + jego kumple) i może dlatego obawiam się, że traktuje mnie jak lalkę. Co jest mało możliwe, bo wczoraj mnie zapewniał, że naprawdę mu na mnie zależy... nawet jeśli łączą nas narazie kontakty czysto fizyczne. Bo nawet kiedy wcześniej rozmawialiśmy, to napięcie było... i to cholerne. I w tych smsach był taki... stanowczy. Może się obawia, że jeśli nie w poniedziałek, to szybko mi się znudzi i znajdę sobie innego... mnie przecież widuje się ciągle gadającą z co raz to innymi chłopakami. Powiem wam jedno... to strasznie uzależnia. Ja mam ochotę na teraz... a tu aż do poniedziałku lub wtorku trzeba będzie czekać... Mój problem chyba polega na tym, że ja uwielbiam być wielbiona. Brać sprawy w swoje ręce, ale brak podrywu to dwie różne sprawy... no dobra, gościu nie jest w tym dobry... chyba tylko dlatego, pozstaje nam pociąg fizyczny ;) A ja myślałam, że taki z niego flirciarz... ale kiedy przychodzi do mikii wielu facetów wymiękka. Szczęśliwi, że w ogóle mają szanse na co kolwiek rozum tracą. Jakby ich gatunek wymierał...

Chyba najsłodziej wyglądał, kiedy mu powiedziałam "Dawno już tego nie robiłam..." a on odpowiedział "Ostatni raz z Noelem?". Panika w jego oczach, te pytania, czy będę go porównywała z chłopakiem, który słynnie z tego, że jest dobry w te klocki. Uspokoiłam go "przecież ci mówiłam, że ja nigdy mu na nic nie pozwoliłam...". Widoczna ulga... Noel, postrach kochanków mikii... Swoją drogą, ciekawa jestem jak on na to wszystko zareaguje? A może nijako? Albo po prostu zakończy zabawę w mamusię i tatusia... chodź nie, jemu się ta zabawa podoba. Dla niego shiftniecie nie jest czymś wielkim... cóż, poniedziałek... cała szkółka będzie trąbić... a ja o 11.30 się zmywam do dentysty. Aż ciarki mi przechodzą na samą myśl, no ale może jakieś znieczulenie od mojego kochanka? hehe, zobaczy się.

I ostatnia wiadomość... nie jestem zakochana, stałam się tylko uzależniona od męskich ust i dotyku...

16 kwietnia 2005   Komentarze (14)

Zbałamuce go! Najnormalniej w świecie go...

Myślałam, że jak go shiftnę to mi przejdzie. Ale ja się jeszcze bardziej napaliłam... ja chcę więcej! Nie było jakoś idealnie, to był jego pierwszy raz, to się po prostu wie. Mój też... i to ja prowadziłam. Ja byłam tą która nadawała tempo... ja go pierwsza pocałowałam a potem to już poszło. Byłam strasznie napalona... on też. Myślałam, że się rzucę na niego tak przy wszystkich. Nie chciałam czekać, Char w końcu nie wytrzmyała się na niego wydarła "idziesz z nią wreszcie czy nie?". Poszliśmy... i było świetnie. Tyły Center... tak właśnie mi matka zabroniła chodzić w towarzystwie chłopaków. Oh well..

 Niedoświadczony, ale jednak wiedział co robić z łapkami. Trochę zagubiony, z języczkiem było gorzej, ale już go Mikia nauczy jak lubi być całowana. Char uważa, że on jest prześliczny... ja też ;) Cholera... nawet ludziska którzy przychodzili na tyły tylko po by wykrzyczeć jakieś głupoty, nam nie przeszkadzali. Ani dzieci wysłane przez te suki Tracey i rosin... przestaliśmy się całować, ale on się nie cierpliwił. "Chrzanić, to tylko dzieci" i wróciliśmy do naszej czynności. Wszyscy wiedzą, a w poniedziałek bedzie wiedziała cała szkoła. Na 100%będzie, bo Chris nas widział razem. I to Chris próbował nas złąnczyć, byśmy dali wszystkim popis naszych czynności. Skurwiel jeden. Ale ja miałam ochotę i to straszną, tak przy wszystkich podejść i po całować. Moje ciało, aż jęczało o jego dotyk... cholera, ale nie udało nam się już drugi raz wyślizgnać.

Teraz smsujemy, a ja zaraz zwariuje. Już same smsy, przypominające mi o tym jak mnie dotykał doprowadzają mnie to straty zmysłów... Ludzie... nie wiem czy Noel kiedykolwiek tak mnie pociągał jak Daniel w tej chwili. Gdyby stał teraz obok mnie, to bym go chyba zbałamuciła! Napisałam mu, że musimy to powtórzyć. On chce już w poniedziałek, ale w poniedziałek to ja idę do dentysty i już nie wracam do szkoły. Bo chyba będzie borowanie... Ale powiem wam jedno, ja tutaj do niego z honey'sami i sweete'sami wyjeżdżam, a ja żadnego komplementu nie usłyszałam! Tylko to, że chce mnie shiftnąć w poniedziałek i się upiera, że w poniedziałek! Ja mu mówię, że nie mogę, a on, że w poniedziałek! DObra, ja też jestem napalona i chcę jak najszybciej, ale w poniedziałek się nie da! Chyba, że wcisnę kit facetowi od Irlandkiego, że idę szukać książki od francuskiego. Wolne 15minut, murowane. Tylko on musiałby też jakoś wyjść z klasy. Odpisał, że pogada ze mną o tym w poniedziałek. Oj... zaraz zwariuje... Przeczytałam te smsy, czy on mnie trochę nie traktuje jak lalke na zawołanie? Chcę cię w poniedziałek i koniec. Żadnych komplementó nic... zwróciłam mu uwagę, przypomniałam, że w końcu jestem kobietą ;) chcę shiftnąć poraz kolejny 3klasistke, to niech sie postara! Bosh... co ja bym dała, by mieć teraz wolną chatę... ale wtedy... nie wiem czy bym się powstrzymała przez zgwałceniem go. Ach te hormony...

Ale wpadka, jedna litera źle przeczytaia i zmieniła całe znaczenie zdania. Wściekłam się... dopiero teraz widzę, że jemu się cholernie podobało, a nie, że mam się odpierdolić... On i te jego słówka... nie umie się człowiek wysławiać. A do tego my kobiety mamy tendencje do czytania między linijkami, kiedy tego czegoś tam nie ma... tragedia... ale napisał mi, słodkiego smsa z wyjaśnieniami. O ja cie... chyba go zgwałcę gdy go tylko zobaczę. Zaczął się tłumaczyć i przepraszać, jeśli w jakiś sposób mnie uraził bo on chciał mi sprawić komplement. Jaka ze mnie idiotka... a ja już myślałam, że on jest taki jak inni. Shiftnąć i pójść w cholere... nie, on jest mój. I co z tego, że na pierwszym roku, cholera... to mnie jeszcze bardziej pociąga ;)

16 kwietnia 2005   Komentarze (7)

this is de best day of my life....

Tyle to już dawno się w moim życiu nie działo. To był chyba najlepszy tydzień w moim nastoletnim życiu, a najlepsze jest to, że on wciąż trwa! Opisać wszystkiego się nie da, ale powiem wam jedno, do całej tej zabawy dołąnczył Noel i jazda jest przednia. Bawimy się razem, a cała szkoła nas obserwuje. Cat i jego kumple dodają tego extra czegoś, przez co nudzić się już nie da. Cała szkoła wie o smsach, a mnie to w ogóle nie obchodzi! Wiedzą, bo nie da się nie wiedzieć, kiedy Noel wyjeżdża do mnie z tekstem "Yes mummy!" czyli Yes mamuśka, a ja do niego YEs Daddy! Chłopaki z mojego roku składali mi gratulacje z powodu dziecka, wtedy udawałam, że wycieram łze i mówilam "ale ja je straciłam...". Są idioci którzy twierzą, że jestem zakochana idiotka. Ale Noel wie doskonale, dlaczego to robię. Bo gdybym nadal go kochała, Cat już dawno by mu powiedziała. Oj Cat... ona żyć mu nie daje i to właśnie ona spowodowała, że zaczął się bawić wraz ze mną. Znowu jestem w centrum uwagi, a chłopaków jeszcze bardziej pociągam. Ostra laseńca... Noela laleczka, ale ostra panienka. Do tego cała ta sytuacja jest zupełnie inna niż rok temu. To ja to zaczęłam i ja się bawię. Nie krzyczę by się ode mnie odwalili (no dobra, kiedy Alan co 2minut mówił do mnie Noel, mało my nie przyłożyłam), nie wkurzam się. Jestem inna, jestem mikia! Kiedy Cat stała przed Noelem w kolejce, odwróciła się i mnie zawołała i zaczęła machać. Odmachałam jej, a ona do mnie "patrz kto tu stoi!" i mi na niego wskazuje tak by widział, że się na niego gapię. Ja w ryk i odchodzę. Jego kumple składali kondolencje, o ja cie... Potem siedziałam na ziemi z Fioną i Char w korytarzu(które są cholernie wąskie) a ludziska szli do klasy. I szedł sobie Noel, spojrzał na ziemię, zauważył mnie i udał, że mnie tak nie ma. Mi to na ręke, ale nie jego kumplom. Gbórek po chwili idzie i do mnie macha i mówi "Yes Michaela" ja się do niego pobłażliwie uśmiechnęłam, aż dziwne, że teraz każdy z nich mnie zna. I w krzyk "Mc Bride, ona jest tutaj!" on na to "kto?", Gbórek "Michaela!". O ja cie... cóż za zmiana, już nie polska suka, teraz mówią do mnie po imieniu! Noel też... aż dziwne. CAt zaraz do mnie przyleciała, położyła mi rękę na głowie i się drze "patrz jak ona to przeżywa" a ja głowa między kolana i w płacz(tak naprawdę to ryłam się strasznie, ale brzmiało to naprawdę realistycznie". Ta mnie głaszczę po głowie, a on "co kurwa?" Cat na to "no patrz... straciła dziecko to czego się spodziewasz?"... Podniosłam głowę i już nie mogłam wytrzymać, pokładałam się ze śmiechu. Tak samo Fiona i Char. Ona mu nie daje spokoju. Noel gadał, jak to przyjemnie było mnie pieprzyć wtedy w samochodzie, tak skarbie niezłe było to ruchanko. Potem się kręcili pod moją klasą, non stop słyszałam gwizdy i przerózne teksty. Alan ode mnie wzroku nie odrywał. Wszyscy zaczęli mnie zagadywać, chcieli znać dokładną historię. A w chuj z nimi, było dziecko, nie ma dziecka. Wiem jedno, jest inaczej niż kiedyś, bo to ja tworzę zasady i to moja muzyka, a on może tańczyć lub nie, to już jego wybór. On tańczy i chyba ma na coś nadzieję... well... nie sądzę by ta nadzieja się spełniła.

Ze szkółki wracałam z Danielem. Mam jego numer... coś się między nami dzieje. Coś dobrego ;) Chyba go shiftnę... może nawet dzisiaj. Nawet jeśli cała szkoła obserwuje moje ruchy, to ja na nich gwiżdże, polskiej suce wszystko wolno. Dowiedziałam się też dlaczego, faceci lecą na laski takie jak Tara lub Maeve. Bo one dobre są na jeden wieczór, na shiftnięcie. Napalona laska, obcisłe ciuszki... ale żeby z taką o czym kolwiek pogadać? Hell no! Na dłużej do niczego się nie nadają. Bosh... że ja kiedyś chciałam być taka jak one. Jemu też się podobają, bo to takie dziwkowate suki co można je wykorzystać i zostawić. A faceci to lubią. Potem była rozmowa, kto z każdego roku mi się podoba... wiedziałam, że chce bym powiedziała, że on. Powiedziałam mu, że ja mam zasadę, że z młodszymi się nie umawiam i żadnego nie shiftnę. On do mnie, że rozumie. Bo dla gościa to strasznie podnieca, shiftnięcie starszej laski, ale dla dziewczyn, z młodszymi... to już tak dobrze nie wygląda (znaczy się, tak jak dla chłopaka ze starszą). Rozmawiało nam się świetnie, a Noel w autobusie nie zmienił niczego. TAk... jak zwykle na tylnym siedzeniu. Sean(Gbórek) mnie zauważył i zaczął mi go pokazywać, Noel się skapnął, że to ja, wstał i zaczął... hmm... łapką wykonywać ruchy które albo miały oznaczać, czy ja bym mu nie zrobiła ręcznej roboty (raczej to) albo, że on ma ochotę sobie... patrząc na mnie. Gdyby chciał, żebym to ja, to by pokazał, że chce bym mu zrobiła loda... znam go, więc już sama nie wiem. Ale zawsze taki był, tym razem tym mnie nie zraził. A Daniel sie rył "napalił się". Ta... niech się dalej napala, to może zapłonie, hehe. Znowu w centrum uwagi, znowu wszyscy gadają, a ja mam ochotę na Daniela... I może go shiftnę. Bo jadę do center(Char i Fiona mnie namówiły), będzie śmiesznie. =]

Wiadomość z ostatniej chwili, Daniel zapytany co o mnie uważa napisał, ze uważa iż jestem gorąca laska. "Hot" to ostatnio mode słowo.... a może go tak shiftnę? Cholera... już sama nie wiem... skończona ze mnie flirciara. Właśnie się go zapytałam ile ma lat... bo chodź mówiłam, że ja nie kręcę z młodszymi, dla niego mogę zrobić wyjątek ;) Sama go poderwałam! Skończona flirciara... ;) Co teraz biedny Noel pocznie? Ojciec Helgi?

p.s. właśnie się z nim umówiłam na shiftnięcie!

15 kwietnia 2005   Komentarze (6)

Panicz Mc Bride wie...

Dawałam Noelowi tydzień na dojście, że to ja. Jak nie które z was wiedzą, strasznie wczoraj panikowałam. Egzamin dzisiaj miałam praktyczny z gotowania i do tego cała ta sprawa z Noelem. Mało sobie włosów nie powyrywałam... Do tego wszystkie mi powtarzałyście, iż już po mnie. Nigdy mi tego nie wybaczy itp... Catriona też cały Art śmiejąc się mówiła, że cham mi nie odpuści. A więc zacznijmy od ważniejszej sprawy. Egzamin zdałam, poparzyłam sobie nadgarstek, a dostałam chyba 9/10.

Teraz temat facetów... Jak już mówiłam, byłam pewna, że jeszcze nie dziś... dzisiaj Noel nie będzie jeszcze wiedział. Przeszłam obok nich, niczego się nie spodziewałam, bo nawet jakoś nie specjalnie się na mnie patrzył kiedy weszłam do szkółki. I wtedy padł tekst "How's de baby?", to mój nowy wielbiciel Owen. Zero reakcji z mojej strony, po prostu mnie zamurowało. W środku, na zewnątrz jak zawsze, nieczytelna. Jedyne co mi wpadło do głowy to "ale przecież ja to dziecko straciłam!". Noel tylko się do mnie uśmiechnął. W taki inny niż zazwyczaj sposób. Taki... cholera, normalny. No zalotny, ale nie patrzył na mnie z góry, ani nic. Taki... nie Noel. Klapnęłam na ławkę i powiedziałam Hannie "on wie" wystarczyło. Ta spojrzała na mnie z wielkimi oczami "jakoś nie słyszałam śmiechu ani krzyków". Właśnie... ja też nie. Spokój... Noel nie miał za bardzo okazji na głośne tekst, ale jakoś się do nich nie rwał. Uśmiechał tak samo jak rano, ale nic po za tym. Za to Damian, kolejny wielbiciel, który ciągle mnie zaczepia by ze mną pogadać, wywrzeszczał przed całą moją klasą "smsujemy z Noelem, co?". Dobrze, że szłam obok Charmain. I Dzięki Bogu, miałam Art... Char musiałam opowiedzieć co i jak. Zresztą, wisi mi już kto wie. A Char nikomu nie powie. Potem był egzamin i spokój. Noel zadzwonił raz... chyba, że ktoś inny się dobijał z zablokowanego numeru, ale nie sądze... ostatnio wszystkie zablokowane były od niego. Po egzaminie sprzątałyśmy kuchnie, a ja z Debbie poszłam się przejść do łazienki. W Art roomie byli piąto klasiści, Paddy spojrzał na mnie i się odwrócil, uśmiechając pod nosem. Aż zadziwiające... Stałam w drzwiach od łazienki i nie mogłam w to uwierzyć... przez cały dzień... żadnego upokorzenia, nawet próby!!! Wracamy do sali, Debbie już weszła, a ja trochę za nią (bo my niby nie byłyśmy razem w łazience, wiecie, pozory) i Sean, znaczy się gbórek idzie spowrotem do klasy od Metalu (także z łazienki, ale z drugiej końcy szkoły) i gdy załapał, że to ja zatrzymał się i odwrócil. "Przykro nam wszystkim... jak się czujesz?". Z tym uśmiechem cwaniaczka. Krzyknęłam "Shut up!". Po cholere? Powinnam dalej się bawić... taki mam plan. Jakby co, to będe się bawić.

A wnioski z tego dnia, zachowanie Noela nie jest aż tak dziwne. Podejrzewam, że od samego początku wiedział, że to ja. A może i nie. Ale dobrze się bawił i ja też, w szczególności wczoraj, to po co awanture robić? Fajnie było, ale się skończyło. Do tego... możliwe, że on coś na serio do mnie ma, tak jak twierdzi Catriona (ona jest w 99%przekonana, tak samo Ana) i po prostu nie chce robić z tego afery, bo wtedy szans już zadnych miec nie będzie. A tak, bawił się wraz ze mną, w takt mojej muzyki. Teraz nie chce się zdradzić, że on jednak do mnie coś więcej... Ale tracić szansy też nie chce. Więc lepiej to przemilczeć, jego kumple zrobią swoje. Zwrócą moją uwagę, zawsze tak było. On wkraczał dopiero kiedy chciał zwrócić uwagę tylko na siebie. Nie żałuje tych smsów... ubaw był. I wcale tak źle się nie skończyło. Wręcz przeciwnie.

Do tego, skoro Noel panikował to oznacza, że jednak gdzieś tam w środku są ostatki porządnego człowieka i jeszcze będą z niego ludzie.

Trzeci wniosek... muszę iść do szkoły aktorskiej, takiego talentu nie można zmarnować!!

Temat z zupełnie innej beczki. Rozmawiałam dzisiaj przez telefon z Arturem!!!! O ja cie... jak ja się za nim stęskniłam. Padło pytanie, jak tam boyfriendy. Powiedziałam, żeby nawet nie pytał bo to za dużo jak na jego głowę. No ale się uparł, grunt bezpieczny, opowiedziałam mu o Ruairim i Domie. Ale nie o Noelie... to akurat nie rozmowa na telefon, kiedy kręcą się rodzice. Możliwe, że wróci do Irlandii! Bo zwalnia się miejsce w hotelu dla jednego kucharza. Gdyby wrócił... miałabym kogoś kto by chłopakom po mordzie dał ;) A tak na serio... po prostu dobrze by było mieć go tutaj. Nie żebym ja się w nij bujnęła... on jest bardziej jak mój starszy brat.

p.s. ten mały ludzik na zdjątku, to mikia na wrzosowiskach obok plaży...

p.s.2 a co wy myślicie o zachowaniu Noela? Bo ja po egzaminie i tym małym szoku, nadal mam pustkę w głowie...

ps.3 Shiftnięcie - slangowe określenie połąnczenia... całowania się z chłopakiem i wędrowania łapkami po ciele partnera. Często dla popisu, często po pijanemu i często tylko dlatego, że nudno jest. Tak na to patrzą faceci... załamka...

14 kwietnia 2005   Komentarze (12)

notka pisana wczoraj, niedokończona bo kończyć...

Cóż... fajnie było, ale się skończyło. Kiedy Noel się dowie, że to ja, to będzie tragedia. Po co ja to zaczynałam? Było śmiesznie, bawił się wraz ze mną... Napisałam mu, że straciłam to dziecko, więc nie ma się o co martwić i może zapomnieć, że kiedykolwiek się poznaliśmy. Odpisał, że chce jeszcze jedno. Ja na to, że może następnym razem, kiedy już się podniosę po śmierci tego dziecka. Zapytałam się, czy jest mu przykro, bo kiedy mu powiedziałam o ciąży za bardzo się nie cieszył. Odpisał(cacużko):

Wel i wul love hav to a child wit u... ur beauty to hav a child would make me a proud father?!..

Czyli: Cóż strasznie bym chciał mieć z tobą dziecko... - a potem coś w stylu- jesteś taka piękna, iż mienie z tobą dziecka zrobiło by ze mnie dumnego ojca.

W tym momencie myślałam, że padnę. A skąd on ma niby kurwa wiedzieć jak ja wyglądam, skoro nawet nie pamięta tej nocy? I wtedy zaczeły się pytania... a może on wie, że to ja? I dlatego tak się bawi? Nie... nie ma zielonego pojęcia, cham mnie nawet nie podejrzewa. Ja też jestem w tym dobra, odpisałam smska który był jeszcze większym cacużkiem.

U r so flatterin bt ur beauty isn't de same as mine... I don't make the same mistakes twice...

Czyli: Jesteś czarujący ale niestety twoje piękno jest bez porównania z moim (lub prościej mówiąc, napisałam; jesteś dla mnie za brzydki), nie popełniam tego samego błędu dwa razy.

Wkurzył się... chyba. Więc Hanna mu napisała, że nie chciałam go zranić ale oboje jesteśmy za młodzi by mieć dzieci, czyżby się z tym nie zgadzał?

Pomyślałam sobie, dobra to już koniec zabawy. Ale on odpisał, normalnie aż go nie podejrzewałam o coś takiego.

"I'l take my gift of life sumwher else den so..."

Czyli- A więc zabiorę swój dar nadawania życia gdzieś idziej..."

Przyznam, zajęło mu ponad godzinę by ułożyć tak krótkiego smsa, ale on nigdy za szybki nie był. No to mu odpisałam, tak już na zakończenie tej zabawy

Well good luck... it's funny how u can memba how i look like n u cudn't b4... - Cóż, szcześcia życzę... śmieszne/ciekawe jest, że teraz pamiętasz jak wyglądam a wcześniej nie mogłeś sobie przypomnieć...

I to miał być koniec. Koniec końców. THE END. Finito. Wysłałam to podczas ostatniej lekcji. A potem zostałam po lekcjach. 20minut łaziłyśmy z Catrioną i Aną i gadałyśmy. Gadałyśmy, a ja z Aną olewałyśmy kumpli Noela. Catriona się pokładała ze śmiechu. Obie tak samo reagowałyśmy, przeklinanie pod nosem i udawanie, że nas to nie obchodzi. Bo Ana go shiftnęła. A kiedyś sama mi dokuczała na jego temat... teraz już nie. Kiedy byłyśmy same i Ana sama mi powiedziała, że go shiftnęła i jaki to błąd popełniła. Patrzył w naszą stronę, kiedy złapałam go na spojrzeniu, opuścił głowę i już jej nie podnosił. Stąd wiem, że on o niczym nie wie... Cały dzień zachowywał się normalnie, ukryte spojrzenia, nerwowe tarcie nosa (nie, nie będę na nią patrzył, nie jej tam nie ma...). Muszę przyznać, Ana to spoko dziewczyna. Spojrzała na mnie i powiedziała "ja nie wiem jak ty to znosiłaś jeszcze gdyby Noel mi dokuczał, to chyba bym pozabijała". Tak... Noel jej nie dokucza, kiedyś walnął kilka razy Yes Ana, ale to wszystko. Za to Sean (gbórek ma na imie Sean!) jak do niej nie walił tekstów to walił je do mnie.

W skrócie potem: Anna napisała do niego smsma, głupiego strasznie. Spanikowana po godzinie (kiedy byłam w domu) napisałam mu, że to moja kumpela ciekawa jego reakcji na śmierć dziecka. Wkurzył się, kazał mi napisać kim jestem albo już nigdy do niego nie pisać. Spoko... Plus tego wszystkiego jest taki, że z Aną się zakumplowałyśmy, a ją dużo lepiej mieć za kumpele, niż wroga ;)

 

 

14 kwietnia 2005   Komentarze (1)
< 1 2 3 4 >
Czarna-roza | Blogi