• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum sierpień 2005, strona 1


< 1 2 >

diffrent view...

Był u mnie Aruś... byliśmy sami. Chaciorka wolna, rodzice w nowym domku. Braciak u kolegi. Nie... nie jest, albo raczej nie było tak jak myślicie. Siedzieliśmy przed monitorkiem i oglądaliśmy jego zdjątka z polski. Poznałam zupełnie innego Arka. To już nie był ten świrnięty, zawsze uśmiechnięty, niepoważny Aruś... To był Arek, poważny, zamyślony... tęskniący za przyjaciółmi. Na początku mało mówił, tylko oglądał. Potem jakoś zaczeliśmy temat, związków. Masz tam dziewczynę? To nie tak, że chciałam wiedzieć na czym stoje. Po prostu chciałam by się wygadał. Szczerej rozmowy... Mam... miałem. Cisza... zamyślenie. Nie pytam... o nic. Oglądamy zdjęcia, podniesione konciki ust. Potem... dziwna fala bólu. Po kilku minutach kolejne słowa ta blondynka na tych zdjęciach... to moja była. Zdjątka były na płytce, zgranej przez jego przyjaciół. Miło... heh... Nic nie mówiłam, bo wiedziałam, że nie chciał. Chcieli dwóch zupełnie innych rzeczy, więc się rozstali. Stał się taki... obojętny. Ton jego głosu, w stylu było minęło. Więc zapytałam minęło? W kontekście, czy jemu minęło... Jeszcze nie do końca ale minie. Uśmiech. I ból... w oczach. Nie minie szybko. Widziałam to w jego oczach, w tonie głosu, który znowu się zmienił. Porozmawialiśmy szczerze... tekst pocieszenia z jego strony narazie się baw, po co ci związek? młoda jesteś masz czas Pocieszenie z omjej strony młody jesteś, masz czas. Jeszcze kogoś sobie znajdziesz Ona chciała dziecka, on chciał się jeszcze pobawić. W końcu ma te swoje 22lata... jak na faceta, to on jeszcze sam dziecko jest ;P Ta cała rozmowa otworzyła mi oczy. Zobaczyłam zupełnie innego Arka. Zobaczymy co z tego będzie. Ale ja widzę... te 7lat... Ja rzeczywiście chce się bawić. On chce zapomnieć... ale nie wiem czy chcę być... nie wiem czy potrafię być tą, która mu w tym pomorze... heh... Zresztą, zobaczymy co będzie. Nie traktuje już niczego poważnie. Ma rację, od tej pory, mikuś znowu się bawi. Ale nie facetami, tylko Z facetami. Co będzie i z kim będzie, to będzie.

A we wrześniu może być, że znowu postawie stopy na polskiej ziemi. Ślub bara ciotecznego. I już wiele planów na ten tydzień. Zobaczymy co czas przyniesie.

10 sierpnia 2005   Komentarze (3)

new home?

Krótko będzie. Tak nadzwyczajnie. Bo krótko zazwyczaj nie jest. Cóż, przeprowadzka zmusza mnie, do pakowania kartonów i kursowania pomiędzy domem "obecnym" i domem "nowym". Wieczorami? Mnie nie ma. A to piwko w domku obok, a to filmik (i piwko) w domku obok, a to meczyk (podczas którego usypiam) u mnie w domku, a to spacerek (z moimi boysami). Cóż poradzić... czasu nie ma.

Nie chcę się przeprowadzać... to niby tylko kilka ulic dalej, ale jednak... z kim będe rozmawiała rano, pijąc kawe i stojąc w granatowej koszuli nocnej, delektując się lekkim, porannym wiatrem? Kto będzie mi gwizdał pod oknem (taki Areczek) i słyszał od mojego ojca antenki wam pourywać? Dzisiaj właśnie padło to pytanie Nie szkoda ci będzie mieszkać tam, bez nas? Obiecałam, że wpadać będę napewno. Oni wpadać także mają, to rozkaz ;P Ja na pewno wpadać będę... w szczególności jeśli, do nich wprowadzi się Areczek ;)

Sensu to nie ma... wiem. Mam te swoje 15lat, których się nie wstydzę (już nie). On ma te dopiero co skończone 22. Tylko tak trochę trudno, powiedizeć sobie nie... Nie kiedy, są spojrzenia. Śmiech i dokuczliwe teksty, które nas zbliżają. Gwizd pod oknem. Wspólnie oglądany film "między słowami". 7mioro w małym salonie, mrok, cisza i piwo... Ukratkowe spojrzenia kurwa tego bez piwa nie da się po raz drugi oglądać moja odpowiedź ty mój drogi niczego bez piwa nie potrafisz robić. jego odp? umiem jedno... to co każdemu facetowi wychodzi nawet nie po pijanemu. I to spojrzenie... świnia jest z niego straszna. Spojrzenia, napięcia... i jego opuszczenie pokoju. Na papieroska, kiedy spojrzania się z tykają i przez ułamek sekundy czuć to połąnczenie. Nie polepszyła też tego wszystkiego nasza wczęsniejsza rozmowa i ten tekst "mieszkasz o wiele za blisko" kogo? "mnie...". Heh... prawda. On i Mario, założyli się z Remim, że mam 18lat. Pudło... przegrali 20dychy przeze mnie. Chciałabym mieć te 18lat... wtedy wszystko mogłoby się potoczyć inaczej. A tak? 7lat... to nie tak dużo, ale też nie tak mało. Ciekawa jestem za ile mi przejdzie? Kilka dni... tyle sobie daję.

 

10 sierpnia 2005   Komentarze (5)

photos (sasasasasasa)

Kilka zdjątek z wypadu do hotelu (piwko po pracy ;P)

Mój Aruś i Ania

Aruś i Konrad (Konrad to taki troche gbórek, ale wydaje się fajny)

Corina i Mario. (Mikuś się nad nimi znęcała i robiła im zdjątka, sasasasasa)

Remi... szef kuchni. Z charakteru cholernie podobny do Artura. On zaczął modę, na nazywamnie mnie dziewczynką i pytanie o dobranocke.

Ponownie, Corina i Mario, a za nimi mój Bartuś ;)

Jak narazie, więcej zdjatek nie posiadam ;) Towarzystwo mamy bardzo nie śmiałe i w obecnej chwili, muszę ich upijać by im robić zdjęcia ;P

08 sierpnia 2005   Komentarze (7)

tell me how 2stop these dreams... how to...

Mrok... światła... muzyka, gdzieś w oddali. Oni... w jednej grupie. Tylko jego moje oczy nie widzą... Muszę to opisać, bo czuję, że inaczej zwariuje. Dziwnie... znowu, tylko tym razem z innego powodu.

Byłam z przyjaciółmi, bliskimi mi osobami. Odłąnczyłam się i przeszłam obok Duffego, Amandy i innych ludzi. Ich paczki, ale tylko te dwie twarze były tak wyraziste. Ich spojrzenie, moje słowa "przyżekam, jeszcze raz a pożałujesz". Słowa chyba kierowane do Duffego, może do Amandy... a możę do obydwojga. Duffego uśmiech, nie wierzyli mi. Namowa przyjaciółek, nie daj się tak traktować. Ale co ja mogę zrobić? Szum... muzyka? W oddali... Latarnia, wąska ulica pomiędzy domami. Coś się dzieje, pełno ludzi, ale ja widzę tylko ich. Po raz kolejny, przechodzę obok. Jego spojrzenie... i słowa jak echo nie daj się tak traktować. Amanda spojrzała na mnie "nie odważysz się". Nie dałam rady jej uderzyć, ale wystarczyło jego spojrzenie... najpierw lekko w tył. NIe udała mu się ta ucieczka wzrokiem. Złapał mnie za przeguby dłoni. Nikt nie reagował, tylko nas obserwował. To spojrzenie... na małą naiwną dziewczynkę. NIe dam się... wyrwałam dłonie. Nie wiem jak to się stało, ale leżał na ziemi. Zszokowany. Z podbitym okiem i sinymi wargami które nigdy nie będą mnie całować. Spojrzałam na niego z pogardą. "Mówiłam ci...". Przeszłam obok Amandy i Nif, obie nic nie świadome. Spojrzałam na tą dziwkę "skończysz tak jak on". To przyjemne uczucie... Wygranej? Może tego, że nareszcie zrozumiał iż nie jest ode mnie lepszy. Jego spojrzenie... strach i zdziwienie. NIe taką mnie znał. Zabawa w tłumie, czyjaś dłoń wyciągająca mnie z parkietu na zewnątrz, na taras. "Dzwonił, będzie żądał odszkodowania. 20tysięcy...". Próba oddzwonienia do niego. Udowodnienie mu, że nie ma prawa. Ból fizyczny, to nie to samo co ból psychiczny... Zamienianie kart sim, bo ja nie mam kredytu... zamieszanie... chaos... I nerwy... z jakiego powodu? Bo on mi grozi... Bo rodzice się dowiedzą. Długi sygnał i zero odpowiedzi. Nareszcie ktoś odebrał, nie... jego nie ma przy telefonie. Odebrała jego matka. Pytanie, czy jestem tą która wróbiła go w ciąże i z którą idzie sprawa do sądu. Powiedział matce... Zachowanie zimnej krwi. "Proszę bardzo. Tylko, nie wiem kto wygra. Co on mi zrobił jest o wiele gorsze, od kilku ciosów".

Dziwne... najgorsze jest to, że podzielone było na dwa sny. Najpierw pobicie... potem zupełnie inne miejsce, inni ludzie. Ale ta sama paczka. Potem telefon do jego matki... W śnie, wszystkie moje przyjaciółki mi powtarzały, że muszę do niego zadzwonić, choć tak naprawdę nie chciałam. Nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Qrwa... o co w tym wszystkim chodzi? Przecież ja onim nie myśle. Więc skąd ten sen? Zmienił mnie... przyznam. Dopiero teraz zaczynam to widzieć.

Do tego wszystkiego, jestem zła na siebie, że nie potrafię trzymać języka za zębami. Nie chwalić się swoją nienawiścią do tych dwóch dziwek... Monisia, koleżanki? Grzeszycz tak mówiąc! Qrwa, żeby się tak wpakować...

Miałam napisać sentymentalną notkę o tym, co to będzie kiedy w październiku wszyscy wyjadą. No nie wszyscy... ale większość. Nie będzie Ani, z którą można o wszystkim pogadać. Marty która świetnie przedrzeźnia Eweline. Mario... bo on nie wiadomo czy zostanie... I kto będize mnie nazywał małą dziewczynką i będzie złośliwy? Będzie mi chyba brakowało naszych rozmów

Mikuś:jak chcesz to sobie pójdę
Mario: nie no, zostań mała dziewczynko
Mikuś: Wapno
Mario: przecież wiesz, że cie lubię
Mikuś: to czemu jesteś złośliwy
Mario: ja dla każdego jestem złośliwy taki jestem

Mario: ja się tym nie przejmuje przecież wiem, że nikt mnie nie kocha
Mikuś: a mnie kocha mamusia!
Mario: i tatuś napewno też już nas straszył dziadkiem do orzechów oj dziewczynko ale ja cię bardzo lubię
Mikuś: ale ja ciebie nie
Mario: przykro mi, że działa to tylko w jedną stronę
Mikuś: mnie też

Choć mnie straszy, że na urodziny nie dostanę laleczki Baby Born i DVD "Smerfy powracają", to i tak go lubię... Nawet jeśli czasami chciałabym mu wbić nóż w plecy (to nazywamnie mnie małą dziewczynką i pytanie czy nie powinnam już spać po dobranocka się skończyła). Ale keidy nie jesteśmy złośliwi, dobrze nam się gada. Boli mnie tylko jedno... znudziła mu się już Corina. A ona taka jest w niego zapatrzona... Kolejny facet, który jest wspaniały jako przyjaciel, ale skończony d... jako chłopak.

Aruś... ześwirowany 22latek. Przyjaciel Mario, z tej samej ławki z liceum. Taki... jak nie dojrzały chłopczyk. Wszystko kojarzy mu się z seksem, no ale ktoś w końcu na tej kuchni musi być nie poważny ;P Sam się przyznał, ze z niego jest świnia, moja odp "każdy facet to świnia". Kurna jego mać... muszę sobie znaleść jakiegoś faceta wmoim wieku. Niby te 7lat to nie taka różnica, ale to niemoralne =P A ja na niego lecę. Wczoraj jak wrócił z pracy i wpadł tutaj do polaków do domku (a ja siedziałam i piłam jak wam wiadomo), zaczęliśmy gadać. Język mi sie plątał, a on na to

"wypiła nasza mała, teraz to twój język nadaje się już tylko do jednego" ten uśmiech na twarzy, błysk w oczach i latający kapeć. Make me ice cream... tekst miesiąca =P Mam nadzieję, że Mario i Aruś zostaną na dłużej... I Bartuś też... choć wiem, że Bartuś musi wracać... szkoda. A mieliśmy wziąć ślub, za 3lata... Podobno Bartuś traktuje mnie jak siostre, miłe... przynajmniej zamiast nazywać mnie mała lub dziewczynko, ktoś mnie nazywa słonko i kochanie ;) Oj... będę za nimi tęsknić...

No ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nie mam chłopaka, ale mam kumpli ;) Ciaran wczoraj do mnie puścił ska, że przychodza do mnie się napić, bo nie ma to jak picie z mikusią... Nie wiem czy na serio gadali czy nie, ale mu zabroniłam! Rodzice w domu, a oni już zalani, chcą się doprawić u mnie. Ojciec by ich strzelbą potraktował ;P Jak się tylko przeprowadzę, a rodzice zrobią wypad do hotelu, to moi drodzy... wtedy to my sobie u mnie popijemy ;P

W następnej notce umieszcze kilka zdjątek ;) =*

08 sierpnia 2005   Komentarze (4)

make me ice cream (dokladnie tłumaczenie...

Kurwa... ale ze mnie idiotka. Piwo, towarzystwo przyjaciół którym mówi się wszystko i jedna taka, ruda, z wielką dupą, która jest dwulicowym kablem. I ja... idiotka z za długim jezykiem. Oczywiste było, że prędzej czy później zaczne z Coriną obgadywać ludzi. Że też mnie szlak nie trafił, kiedy zaczęłam nadawać na temat Pauli, Amandy i Duffego. Dopiero na koniec zrozumiałam minę Coriny, kurwa, Shona to Amandy kuzynka! Znowu mam przejebane ;) jak miło. Jak shona poszła, Corina powiedziała, żebym się nie przejmowała. Jakby co, to Amande jednym paluszkiem połozę ;P No się zobaczy, jeśli do czegoś dojdzie, znaczy się do rękoczynów.

Z Arronem daje sobie spokój. Jak będzie chciał, to sam do mnie przyjdzie ;) Choć marne szanse, bo on leci na Shone, małą lalke o cieniutkim głosie, o dużej dupie (na serio... nie wiedziałam, że można być aż tak chudym w pasie i mieć taką dupę ;P) która robi dobrze loda (Brian mi powiedział po pijaku). NIestety Arron... i won't make u ice cream ;P

O moich przemyśleniach i rozterkach jutro, po alkohol mi buzuje, ojciec się drze, a mi się literki plączą.

Buziaczki i dziękuje za słowa otuchy. Kobieta musi sobie pojęczęć w końcu ;P

08 sierpnia 2005   Komentarze (4)

why the rain falls... and why this girl will...

Dziwnie.. tak jakoś. Na świecie... i w sercu. W duszy i na ciele. Dziwnie... Znowu dzisiaj, szczezozęb, lub jak mówi aga, banan...

Zazdroszczę Madelle... tego, że ma kogoś do kochania. Kogoś, kto kocha ją. PO prostu faceta... Jak to jest, że ci którzy nie szukają, znajdują, a ci co szukają nie znajdują? Już jako małe dziecko, los mnie w tym twierdzeniu uświadomił. Z godzine mogłabym szukać jednego klocka, w wielkim pudle z klockami lego, i go nie znaleść, a taki mój 3letni braciszek, nie szukał a znalazł? Pamiętam, że próbowałam z tym walczyć. Potrzebuje białego klocka, ale powtarzałam sobie w myślach "szukaj czarnego, szukaj czarnego", czasami się udawało, a czasami nie. Nie zawsze siły wyższe są takie głupie.

Chcę i oczekuje za wiele. Wiem... Inne nie chcą i nie oczekują, więc mają. A ja nie. Mogłam być przecież z Ruairim... ale mówiłąm sobie, nic na siłę. Wiele było takich sytuacji. A jak sobie postanowiłam, że nie dam sobie powtarzać, że nie wiem nic o związkach i spróbować... to tylko namieszałam. Było dobrze, a jest średnio. I jakoś to będzie trzeba naprawić, pomiędzy mną, a Arronem. Matula mi powiedziała, żebym przestała wszystko robić za nich. "Pamiętasz jak było z golfiarzem? Teraz niech chłopaki sami coś robią". Tylko, że zawsze coś robią ci, których kocham... ale jak przyjaciół.

Odbija mi... na pełnej lini. Każdy kogoś ma. Dziewczyne, chłopaka. Tylko ja jedna, jak ta głupia, jestem sama. Wiem, klasyczny problem nastolatki. Małej dziewczynki, wszystkie mają misia a ja nie mam.

"Wszystkie dziewczyny mają po chłopoku, tylko ja jedyna, samiuśka tego roku."

Oj... faceci... z nimi źle, bez nich jeszcze gorzej. Boże, weś spróbuj zrozumieć kobiety. Bo ja sama siebie nie rozumiem... Sama sobie jestem winna.. szukam księcia na białym koniu, a jak już znajdę, to okazuje się, że to czarnoksiężnik w przebraniu. I weź się kobieto, nie zatłucz młotkiem od mięsa.

Idę do pracy...

... a potem rzucić z mostu (albo z okna, jak groziła kiedyś madelle ;P)

06 sierpnia 2005   Komentarze (15)

Łzy czarnej róży...

Pogratulujmy wszystkie paniczowi P... Czyż to nie jest de ja vu? Boi się miłości, więc mnie rani... Powiedział mu coś kumpel, więc mnie olewa. Boi się, więc zadaje mi ból. Wyrywa mi pióra ze skrzydeł, które sam pomógł mi założyć. Czyż to nie kolejny panicz N? Nie powiem, że to 100%jego wina. Wymagałam od niego za dużo. Wierzyłam, głupia, ze jemu zależy na mnie tak jak zależało na mnie Adiemu. Wierzyłam, że może kiedyś będzie łąnczyło nas to samo. Ale on chce lekkiej znajomości. To nie jesgo słowa, to moje słowa. Ale na jedno wychodzi. Nie miłości (któej nigdy nie chciałam), nie przyjaźń. Ot tak, takiego kontaktu przez gg.

Obwinia mnie... pisze bzdury... oskarżam go.. chcę by sobie poszedł... zepsułam go...

Prosi... błaga na kolanach... ale nie rozumie... nadal nie rozumie, że nie jestem tylko wściekła, że mnie olał.

Teraz tłumaczenie... dlaczego tak jest... na spokojnie.

Zrozumiał... chyba będzie dobrze... chyba... bo już sama nie wiem

***

Dziękuje wam wszystkim za wsparcie. Pomogłyście mi.

A teraz arcydzieło... jak dla mnie. Czarna róża, czyli dusza na zdjęciu. To co czułam po kłótni z Piotrkiem i próba wyciszenia... udana próba.

<=Moje ulubione

Makijaż i wykonanie zdjęć, ja sama...

Czarna róża... możę i jestem zapatrzoną w siebie idiotką... ale w czerni mi chyba nejlepiej ;P

06 sierpnia 2005   Komentarze (4)

I'm not okey...

I znowu mi smutno... ta znajomość mnie kiedyś zniszczy. Słabość, do facetów... Jeszcze ktoś się dziwi, że zdarza mi się być zimną i okrutną? Już powoli przestaję się dziwić... Brak przyjaciółki na stałe... tutaj... brak chłopaka... Brak kogoś kto by przytulił. I on... pewnie to przeczyta. A może tak jak obiecał, nie przeczyta... Nie będę umieszczać hasła, wisi mi już to, co przeczyta i co będzie wiedział.

Raz mówi, że on coś... potem że nie. Raz, że to nie ma sensu... potem, że on miał nadzieje, ale najwyraźniej się przeliczył. Najpierw każe wchodzić, bo tęskni, potem olewa... Bawi się mną i myśli, że tego nie widzę.

Kolejna beznadziejna rozmowa z Pitexem. Znowu wymówka "bo ty jesteś tam, a ja tu". Adiemu to nigdy nie przeszkadzało... Tęsknie za Adim... bardzo...

PO co ja ciągne tą rozmowe z Piotrkiem? Mogłabym np. pożegnać się z nim raz na zawsze. Skasować numer, w ostateczności zablokować. Skasować archwium na gg, usunąć notki na blogu. Można by było... umiem zapominać. Napisał "zapomnij o mnie", myśli, że nie potrafię. Pisze, że powinien zapomnieć o tej całej sytuacji i już dawno wyjść z neta. Źle mi... bardzo źle...

***

To było wczoraj. Dzisiaj było dobrze, przez chwilę... "nie potrafię się gniewać, choć powinnam wiesz?" jego odp. "wiem"... I co ztego? Znowu nam o coś poszło... chciał dobrze, wyszło źle. Taki pan Mc Bride "pogadałem z qmplem i on mi powiedział", tak jakby de ja vu... Przeprosił, na swój sposób, a ja nie mam siły się kłócić... Nie mam siły myśleć. Nata wyjechała.. będę tęsknić. I znowu sama... heh...

***

Immix nie znam twojego maila, więc odpisze ci tutaj. Mówisz, że mnie znasz... ale tak naprawdę nikt mnie nie zna. Eire to nie moje życie, Eire to coś co powstało w mojej głowie. Coś co teraz pisze na siłę, dla dziewczyn które to czytają. Najchętniej rzuciłabym to w cholere. Bo to by oznaczało 100%zapomnienie. Wiesz... może masz racje. Jestem zapatrzoną w siebie cholerą. Brak samokrytki itp. itd. Nie będę już zaprzeczać bo nie mam już siły. Może tak jest. A może po prostu, jestem inna niż reszta nastolatek? Widzę tylko pozytywne strony życia? Widzę facetów, którzy na mnie lecą. Nie płaczę po kątach, że kolejny mnie odrzucił. Co do Noela... nie był tym, który nie zwrócił na mnie uwagi. Był tym, który właśnie pomógł mi być w centrum uwagi. Który przez jakiś czas coś do mnie czuł. Zresztą, po co ja ci to wszystko tłumaczę. Są osoby które mnie nie cierpią, które uważają mnie za zapatrzoną w siebie, egoistyczną sukę. Jakie do dalekie od prawdy... Nie chcę się z tobą kłócić, bo i nie ma po co. Może jestem pustą, bezwartościową lalunią. Lecz ty na pewno nic o mnie nie wiesz. Pisze tu tylko te przemyślenia, którymi nie mogę się podzielić z qmpelami stąd... Co ja się będę tobie tłumaczyć. Pytanie brzmi, skoro tak cię wkurwiam, dlaczego, powiedz mi, dlaczego dalej to czytasz? Dlaczego czytasz Eire, skoro jest takie puste (podkreślam, Eire to fikcja), po cholere czytasz moje "wypociny"? Nie rozumiem cię... po co czytać bloga jakiejś skończonej idiotki? Na twoim miejscu, nie marnowałabym czasu. Jest dużo więcej, ciekawszych rzeczy do roboty.

Pewnie nie którzy z was, podzielają jej opinie. Nie dziwie się wam... po jakimś czasie, większość z was odwróci się do mnie plecami... bo tak się robi, kiedy na swojej drodze spotyka się zimną, pustą, egoistyczną, idiotkę.


 

05 sierpnia 2005   Komentarze (13)

sesja zdjęciowa ;)

Dotyku Anioła... właśnie widzę, że mnie nie rozumiesz. Odbierasz mnie źle. U mnie te zimno, ta zabawa to tak jakby samoobrona. I zazwyczaj dopiero po pierwym ciosie w plecy... Bronię się, by nóż nie wbił się głębiej. Nie mam zamiaru pod żadnym względem szukać winy w sobie. Choć może masz rację, wtedy powinnam. Ale nie przyszło mi do głowy, że Niki aż tak się wkurwi za postawienie talerza na lodówce tak by nie mógł go dosięgnąć! Przyznaję rację matce... było to strasznie, ale to strasznie okrutne z mojej strony. Ale w końcu przeprosiłam za to Nikiego, on przeprosił mnie i jest dobrze. Teraz może czuć się już w 100%męsko, bo tą dziwke która taki mu kawał zrobiła, obgadał równo. Oj faceci i te ich kompleksy... czasem gorsze od naszych. Bo kto by się przejmował czy Willy jest duży czy mały i czy stojąc przy dziewczynie sięga się jej do ramienia, czy może do nosa ;P

Teraz z innej beczki. Troszeczke rozumiem cię Madelle aka Neila. Co do jednego z facetów. Bo jest w końcu Bartek, i on ma te swoje 24lata skończone nie dawno. I chyba tylko dlatego, oboje nawet nie próbujemy rozwinąć naszej znajomości dalej niż stosunki czysto przyjacielskie. Nie jest za piękny, ale już nawet pozwalam mu mówić na siebie Misia Pysia, choć i tak obrywa ścierką. Misia, niech będzie, ale Pysia... zabić bym mogła. Choć jednak Bartka, nie byłabym w stanie. I czasem są spojrzenia, które są nie na miejscu. I jest klepnięcie po udzie, tak przypadkowe, bo miało być w kolano, kiedy wstaje z kanapy. Tylko, że my oboje wiemy, że to po za nasze umysły wyjść nie może. Za wiele lat, no i ojciec z tasakiem, albo raczej z dziadkiem do orzechów którymi straszy chłopaków (nie chcecie wiedzieć co to jest i do czego to jest ;P). A dla mnie to tylko kolejna fascynacja, krótko chwilowa. I zaraz będzie następny. Fascynacja, nic więcej =] i tak pozostanie. I nawet jeśli podłoga miałaby mi się usunąć z pod nóg, a skowronki zaśpiewać, nie mogłabym... z powodów czysto moralnych. Dajcie mi kilka lat i będę łamać wszystkie reguły. Ale narazie pozostanę grzeczną dziewczynką.

Po kolejnym dniu w pracy, boki mnie bolą. Choć dzisiaj atak przyjęłam w mniejszej dawce. Tylko Bartek mnie dźgał i łaskotał za każdym razem jak obok niego przechodziłam. Mario nie było, wiec nikt mi nie podnosił bluzki od tyłu (żeby wkurzyć Corine, jego nową dziewczynę, jak ja się cieszę, że są razem!) i nie dźgał mnie w bok. Remiego też nie było, więc on też mnie nie dźgał.

Potem był najazd na dom i gorące przywitanie. Wraz z Martą i Anią nie mogłyśmy się opanować i bawiłyśmy się naszymi Motorolkami:

Co doprowadzało Mario do szału, bo namiętnie robiłam mu zdjęcia, czyż ten nasz polski amant nie jest przesłodki?

Nie świadom tego, że okrutna mikia dalej poluje na zdjęcia dla jego dziewczyny Coriny słuchał muzy

Kiedy zarzucono mi obsesje, zrobiłam już tylko zbliżenie 

A moja ofiara obrażona odwróciła się tyłem do towarzystwa. To była kara za nazywanie mnie dziewczynką! 5lat starszy a już mu w głowie odbiło ;P

Potem przyłapałam Anie na myśleniu

 

Co ostatnio jej ciężko wychodzi, ale to nie jej wina, tylko Vodki od Arka (który tak jak Remi i Bartek jeszcze nie zostali moimi ofiarami, ale już nie długo ;P). Za to tylko jak dopadłam Krisa(Krzyśka) przy moim komputerze, nie mogłam się oprzeć i pstryknęłam mu zdjęcie moim komórkowym cudem

 

A w rączce kubek z wódką i sokiem jabłkowym, bo biedaczek gardełko przeziębił i musiał się odstresować ;P To są moi chłopcy i moja dziewczynka, reszte moich współpracowników pokarzę wam gdy tylko dorwę ich z komórką w ręku ;)

Dobranoc =*

03 sierpnia 2005   Komentarze (5)

It's ok. ;)

Gdybym napisała tą notkę wczoraj przed pracą, byłaby ona pełna bólu, żału. Choć nie... raczej zimna i obojętności. Poleciałoby kilka okrutnych słów, to wiem napewno. Dobrze jednak, że nie siadłam do komputera. Bo wtedy byłam tak wkurzona, że miałam ochotę skoczyć z clifu.

Ale poszłam do pracy. Uspokoiłam się. Muszę powiedzieć, że wręcz byłam szczęśliwa. Polerowałam sztuśce gadałam z Bartkiem. Po oschłej rozmowie, podczas której oboje z Arronem czuliśmy się niezręcznie, postanowiłam, że koniec z tym. Jeśli jeszcze raz będe musiała zamówić 2piwa i jeden sok pożeczkowy, czując się tak okropnie, to wbije sobie nóż do lodu w... w oko. Kiedy stał sam, w koncie sali i ustawiał krzesła, tak po prostu rzuciłam sztućce i podeszłam do niego.

-Musimy pogadać
-No musimy

Spojrzał na mnie, nie czułam złości ani nic. Byłam... znowu normalną mikią. I znowu mu uwierzyłam. Bo on na prawdę by mi tego nie zrobił... Przyżekał, ze nigdy nie obgadywałby mnie za plecami. Nigdy nie powiedział, że mnie nienawidzi. Kiedy to powiedział, spojrzał na mnie tak jak tylko Arron potrafi i wiedziałam, wiedziałam, że on wręcz preciwnie... bradzo mnie lubi. A to, że Niki pierdoli trzy po trzy, to już jego sprawa. Opadła ściana i znowu było dobrze. Nie było czasu na wyjaśnianie sobie więcej, praca. Poczułam się tak dobrze, że gdy tylko zobaczyłam Nikiego samego, z nim też sobie wszystko wyjasniłam. Przyznał się, ze mnie obgadał, bo się wkurwił. Przyznam, nie wiedziałam, że ma aż taki kompleks mniejszości. Już nie będę mu dokuczać. Wszystko się wyjaśniło i na wieczór już oboje mi powiedzieli C ya. I znowu Arron obdarzał mnie swoimi uśmiechami. Choć nie ufam mu już tak jak wczęsniej. Wiem, że to źle. Ale cóż... może nie długo nasze stosunki będą takie jak dawniej?

Styrana, umęczona, pognałam po północy do domu, przebrałam się, wymalowałam i poleciałam do miasta. Nudnie było dopóki nie spotkałam Fiony. Stałyśmy sobie pod sceną, trochę dalej od mojej matki, kiedy dopadł nas Ciaran z resztą chłopaków. Znaczy się, z Neilem, Martinem, Pouriciem i gościem który jest prześliczny ale nigdy nie pamietam jak ma na imie (rok niżej ale jest w moim wieku). Na serio, nie wiedziałam, że Ciaran tak mnie lubi. Albo raczej na mnie leci. Co kolwiek ot było, wspaniale jest wiedzieć, że mam także jego. Odszedł z kumplami i stanął ze mną bliżej sceny. Potem oglądał zdjęcia w mojej komie wraz z tym Cukiereczkiem (który nie wiem jak ma na imie). Podniecili się "nagim zdjęciem"

Oboje prześcigali się w komplementach. Kto by pomyślał, Cukiereczek? Jemu też się podoba wersja "naga, wieczorna mikia?". Potem wróciliśmy do Fiony i owa robiła nam zdjęcia. Mnie i Ciaranowi. Wszyscy faceci w towrzystwie wiedzieli, że jak na wczorajszy wieczór to mogą mnie sobie odpuścić. Ja jestem zajęta Ciaranem. Obściskiwaliśmy się jak głupi, tak dla jaj, do zdjęcia, ale zdjęcie nie wyszło. Wszystko przez papierosa w jego gębie! Potem normalnie mnie objął i zdjątko się udało. O to efekt:

Efekt tragiczny, jak właśnie widać. Ja styrana po pracy, wyszłam na tym zdjęcie idiotycznie, jak nie ja, po prostu sama siebie nie poznaje, Ciaran łaskotany przez Paule (zazdrosna czy jak?) a za nami latarnia która nam się wpierdzieliła w kamere. No ale nie patrzcie na mnie tylko na Ciarana. Nuudno było, bo czekaliśmy na Misski. Nie... zimno było! Takie było wytłumaczenie, kiedy Paula sie zapytała, dlaczego Ciaran nadal mnie obejmuje skoro już dawno skończyliśmy pstrykać zdjęcia. Ja na to "ale przecież nie skończyliśmy" i proszę, pstryknęłam zdjęcie które też za bardzo nie wyszło

Ta w okularach to Fiona moja qmpela. Ten obok niej co macha to cukiereczek na którego lecą wszystkie laski na jego roku (i na moim swego czasu też), w tylnym rzędzie ;P Pauric (w szarej bluzie) a za Cukiereczkiem Martin. Swego czasu cholernie mi się podobał, nadal uważam, że jest przystojny, ale ja teraz mam mojego Ciarana ;P No i tak staliśmy i on mnie obejmował a ja nie czułam się głupio. Co bardzo często mi się zdarza. MOżę dlatego, że to było jakoś tak naturalnie... Jest już późno może dlatego pierdole... Ale ważne jest jedno. Paula była na tyle o niego zazdrosna, że dwa razy powtórzyła iż coś za długo mnie ten Ciaran obejmuję. Roześmiałam się i powiedziałam "ale mnie jest zimno". Co było prawdą, bo i dekolt był odsłonięty i brzuszek. Śmiejąc się, odwróciłam lekko głowę. Ach te spojrzenia, tak chłopcy, mikuś ma chłopca. Gbórek, Owen, Donal i kilka innych osób. Co w tym dziwnego? Ciekawa jestem, czy Noela szlak trafił... Nie wiem, bo jak go potem zobaczyłam, to ledwo się trzymał na nogach ;P

A dzisiaj się dowiedziałam, że Ruairi ma dziewczynę. Zazdrość.. tak na początku. Ale widzę, że nic się między nami nie zmieni. Skoro chce mi ją przedstawić, to chyba na serio jesteśmy przyjaciółmi ;) A ja od wielbienia mam teraz Ciarana, hehe. Dobra idę spać bo już na serio pierdole trzy po trzy. Nite nite

02 sierpnia 2005   Komentarze (4)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi