• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 38


< 1 2 ... 37 38 39 40 41 ... 58 59 >

miłość? czy kochanie?

Mówią, że romans w Gangu jest niebezpieczny....

Pitex (13-07-2005 22:48)
zawsze jak cie pobija to wyrzuca
Pitex (13-07-2005 22:48)
wiec musze ci wyslac nowe zaproszenie
Pitex (13-07-2005 22:48)
tylko mi nie zmien gangu
Pitex (13-07-2005 22:48)
bo znowu znajdziesz
Mikia (13-07-2005 22:48)
no ja mam nadzieje ze wyslesz
Pitex (13-07-2005 22:48)
sobie jakiegos lidera
Pitex (13-07-2005 22:48)
:>
Mikia (13-07-2005 22:48)
tak, liderzy to moja specjalnosc
Mikia (13-07-2005 22:48)
:P
Mikia (13-07-2005 22:50)
a co boisz sie ze znajde sobie innego lidera??
Mikia (13-07-2005 22:50)
wiesz, wladza mnie pociaga
Mikia (13-07-2005 22:50)
:P
Pitex (13-07-2005 22:51)
ja sie nie boje :P przez to po nocach nie spie
Pitex (13-07-2005 22:51)
jedynie...

*

Sprawy łóżkowe... on tam, a ja tu...

Mikia (13-07-2005 22:56)
oj... wolisz isc spac niz gadac ze mna
Mikia (13-07-2005 22:56)
:>
Pitex (13-07-2005 22:56)
wole isc spac z toba...
Mikia (13-07-2005 22:56)
tez bym wolala :P
Mikia (13-07-2005 22:56)
isc do lozka z toba
Mikia (13-07-2005 22:56)
niz do swojego zimnego
Mikia (13-07-2005 22:57)
ale coz... kto wie, moze jeszcze kiedy mi je ogrzejesz ;)

*

Długie pożegnania... nawet tuż po tym, jak gaśnie moje słoneczko

Pitex (12-07-2005 0:31)
co ty robisz w irlandii 
Pitex (12-07-2005 0:31)
niedlugo widze cie w POLSCE
Pitex (12-07-2005 0:32)
a ta fotka jest boska
Pitex (12-07-2005 0:32)
chyba sobie ustawie na pulpit
Pitex (12-07-2005 0:32)
co o tym myslisz ?
Pitex (12-07-2005 0:32)
tylko za duzo nie mysl
Pitex (12-07-2005 0:33)
bo ja troche przesadzilem
Pitex (12-07-2005 0:33)
i jestem zamyslony

Nigdy się nie dowiedziałam, co miały oznaczać ostatnie dwa zdania... chyba to, co usłyszałam na pożegnanie i przywitanie... czyli 15min rozmowy podczas jego pobytu w Kołobrzegu

Mikia (14-07-2005 21:05)
kocham nie rzuca sie na wiatr
Mikia (14-07-2005 21:05)
ja nie wiem co czuje...
Pitex (14-07-2005 21:05)
nie wiem
Pitex (14-07-2005 21:05)
wlasnie
Pitex (14-07-2005 21:05)
 ty tesh   mi troche pokrecilas w zyciu
Pitex (14-07-2005 21:05)
i w glowie
Pitex (14-07-2005 21:05)
:]
Pitex (14-07-2005 21:06)
mzona sie zabujac prze zneta
Mikia (14-07-2005 21:06)
czyli nie jestem jedyna, ktorej ktos namieszal w glowie...
Mikia (14-07-2005 21:06)
najwyrazniej mozna...
Mikia (14-07-2005 21:06)
heh
Mikia (14-07-2005 21:06)
w ciagu 4dni... jesli to mozliwe...
Pitex (14-07-2005 21:06)
ze mna w caigu jednego
Mikia (14-07-2005 21:07)
ty chyba nigdy nie jestes powazny
Pitex (14-07-2005 21:07)
qrde   
Pitex (14-07-2005 21:07)
jstem 
Mikia (14-07-2005 21:07)
czuje sie, jakbym tez cos wypila...
Pitex (14-07-2005 21:07)
na zywca
Pitex (14-07-2005 21:07)
ale zzadko
Pitex (14-07-2005 21:07)
rzadko
Mikia (14-07-2005 21:07)
ale na zywca raczej sie nie spotkamy...
Mikia (14-07-2005 21:07)
i to nie szybko
Pitex (14-07-2005 21:08)
no to 
Pitex (14-07-2005 21:08)
wiesz   ja zawsze    wiem ze przegrywam mnei to nie rusz
Pitex (14-07-2005 21:08)
rusza
Pitex (14-07-2005 21:08)
juz
Mikia (14-07-2005 21:08)
jak to przegrywasz
Pitex (14-07-2005 21:08)
no mi zawsze  z kim nieee wychodzi
Mikia (14-07-2005 21:09)
z takim podejsciem, to ci nigdy nie wyjdzie...
Mikia (14-07-2005 21:09)
moze za wczesnie jeszcze na ta rozmowe...
Mikia (14-07-2005 21:09)
nie wiem... ja juz nic nie wiem,
Pitex (14-07-2005 21:09)
ja     mi se    konczy czass
Pitex (14-07-2005 21:09)
a oc chcesz   wiedziec
Pitex (14-07-2005 21:10)
co*
Mikia (14-07-2005 21:10)
co czuje...
Mikia (14-07-2005 21:10)
i czy to nie jest glupie...
Pitex (14-07-2005 21:10)
cos  blizsezego  czujesz :.
Mikia (14-07-2005 21:10)
a co ty czujesz i tak sie nie dowiem bo jestes podpity
Mikia (14-07-2005 21:10)
wiem jedno... od naszej porannej rozmowy ciagle o pewnym chlopaku mysle...
Mikia (14-07-2005 21:11)
i zastanawiam sie, czy on takze o mnie mysli...
Pitex (14-07-2005 21:11)
nie obchodzi mnie o n
Pitex (14-07-2005 21:11)
:/
Pitex (14-07-2005 21:11)
cyba ze to ja
Pitex (14-07-2005 21:11)
:D
Pitex (14-07-2005 21:11)
e j soty
Mikia (14-07-2005 21:11)
a jak myslisz
Pitex (14-07-2005 21:11)
ja nei jestem w stanie pisac

I nie był, ale może to i lepiej... nie wiem czy gdyby był trzeźwy, odważyłabym mu się to powiedzieć...
*

Mikia (14-07-2005 21:16)
gluptasie
Mikia (14-07-2005 21:16)
ja ci napisalam, zeby TY lecial sie bawic
Mikia (14-07-2005 21:16)
ja juz sie wybawilam na dzisiaj...
Pitex (14-07-2005 21:17)
co to za zabawa beze mn ie
Mikia (14-07-2005 21:17)
ciekawe jak ty sie bedizesz bawil beze mnie...
Pitex (14-07-2005 21:18)
zle
Pitex (14-07-2005 21:18)
nie tak ja k powinienem
Pitex (14-07-2005 21:19)
co to za zaawabaawa bze ciebie
Mikia (14-07-2005 21:19)
ale sprobuj...

A jeszcze dwa dni wcześniej mówił, że będzie sie bawił dobrze bo nie ma nikogo... Iż to jest plus bycia wolnym, jedzie z qmlem się bawić. Gdyby miał kogoś, byłoby inaczej... a dzisiaj... tuż przed wyjazdem, napisał, że ma mieszane uczucia... bo chyba będzie tęsknił... ja wiem jedno... ja tęsknie...

Poznaliśmy się banalnie, zostałam wciągnięta do gangu. Przez współwięźnia, chinsa. Przyjaźń z Marzenus, a potem prosta wiadomośc na gg, od lidera "robimy skok na bank?" i tak zaczął się ten romans... flirt, a teraz to... nie miłość, bo kocham nie rzuca się na wiatr. Ale coś jest... smsy nie są puste, specjalnie wyszukana kafejka, na 15minut przed imprezą... tylko po to by ze mną pogadać. Każdy test przechodzi z oceną celującą... Tylko, że on jest tam, a ja tu... i dlatego tak to boli...

Mikia (14-07-2005 11:21)
marzne...
Pitex (14-07-2005 11:21)
szkoda ze mnie przy tobie teraz nie ma

Kotq nawet nie wiesz, jak bardzo żałuje, że mnie teraz z tobą nie ma...

15 lipca 2005   Komentarze (7)

Pocałunek na dowidzenia...

Opisze moje uczucia krótko, bo i mało czasu mam...

Chyba... się zakochałam.

Chyba... tęsknie... za nim. Choć to tylko 4dni... dla mnie aż 4dni...

Na pewno się martwie... ale o Adiego... a wyrzuty sumienia zrzerają, choć przecież to nie tak, że znalazłam sobie innego... Adi... zaginął i nie daje znaku życia od 3tygodni... mnie nie daję od 2miesięcy...

Ale nie potrafię... uśmiechać się gdy widzę żółte słoneczko obok imienia mojego kotqa... Słoneczko które nie zaświeci przez następne 4dni... Znamy się tyle samo... a już mi zawrócił w głowie... a ja jemu... i jest dziwnie... bo ja... jakby go kocham... heh...

Sweet sixteen

Lepiej o nic, narazie nie pytajcie...

14 lipca 2005   Komentarze (6)

kolejne łzy na porcelanowym policzku...

Sama, a towarzyszką tylko mi wiatr... i deszcz... i ciemne niebo... o nich nie mogę zapomnieć... Źle mi... Bardzo źle. I Bóg jeden wie dlaczego... i ja chyba też... Brakuje mi ciepła i miłości, ale nie tej od rodziców, tej od mężczyzny. Nawet Madelle jest już umówiona na dwie randki, a ja ciągle nie mam nikogo... Pewna osoba, namawiała mnie, bym spróbowała z Ruairim. Nie... po raz kolejny mówię nie. Dlaczego? Chyba już za wiele razy to tłumaczyłam. Znowu miałam sen, ale nie... nie o tym debilu. Sen był piękny. Nie warto go opowiadać, bo straci cały swój czar. Uświadomił mnie w tym, że tutaj kogoś takiego nie znajdę... Pewnie będę sama, bardzo długo sama... A ja nie chcę być. NIe chcę znajomości przez neta, chcę trójwymiarową osobę, której dotyk sprawiałby ciarki wędrujące po skórze. Osoby która spijałaby krople rosy z moich policzków. Całowała jak nikt inny potrafi. Była ze mną zawsze i wszędzie, gdy tylko jest mi źle. Gdy potrzebuje ciepła...

Przyjaciółki tutaj też nie mam... znaczy się, teraz jest ze mną Nata. Ale tak na codzień. Nie mam bliskiej mi osoby. Mam już tego dość...

Wczoraj rozmyślałam o Gemmie. Jakoś dziwnie szybko to wszystko minęło. I to nasze dziecinne milczenie. Nie mam zamiaru go przerywać, bo widzę, że i ona nie ma ochoty. Jak tak dłużej o tym wszystkim myślałam i cofnęłam sie w czasie, przypomniał mi się zerwany zegarek. Ten który dostałam od Gemmy na święta Bożego Narodzenia. Pewnego dnia, podczas lekcji francuskiego, tak po prostu mi pękł podczas ściągania. Koraliki się posypały po całej klasie, a ja już nigdy wszystkich nie pozbierałam. Także nigdy go nie naprawiłam... Tak samo szybko, porwała się moja przyjaźń z Gemmą. I przyznam mojej matce racje, nie ma sensu bronić Gemmy pod jakim kolwiek względem, przed kimkolwiek, bo ona by tego nie zrobiłą dla mnie. Tak jak wtedy, kiedy Ruairi z Neilem śmiali się z jej wieśniackich butów, kazałam im przestać ale zaraz potem tego żałowałam...

Wariuje już... jednak malowanie ścian daje za dużo czasu na myślenie... heh....

Krople znowy spływają po kryształowej ścianie... czy kiedykolwiek porcelanowa lalka, znajdzie porcelanowego księcia? Nie musi być idealny, byle był tylko... mój.

07 lipca 2005   Komentarze (9)

kiedy noc zapada i panuje mrok...

Madzia... ciekawy zarzut mi tutaj przedstawiłaś. Niestety, ja już nic do Noela nie czuję. No może pociąg fizyczny od czasu do czasu. Ale uwierz mi, żeby to on jeden był takim szczęściarzem. Przyznam, miewam powalone sny, tak jak ten ostatniej nocy... ale są one raczej o tym, co mieć mogłam, ale nie chciałam. Że niby Noela mieć mogłam... heh, a ja tylko odpowiadałam "no trudno, nie on jeden na tym świecie". I tak odpowiadałam na każde pytanie, na każdy zarzut. Swoją drogą, ciekawy był ten sen...

Heh, chyba dołki jakieś łapie. A może to przez tą cholerną pogodę. Ze słonecznej polski i upałów, wskoczyłam prosto w deszczową irlandię. I weś się teraz nie zadźgaj.

Zaczęłam się demoralizować na stronce The Crims. Jeśli mnie lubicie, to wesprzyjcie mnie klikając na link http://www2.TheCrims.com/?rid=801160 Wszystkim współpracującym, dziękuje za pomoc. A jakby ktoś się chciał też w to pobawić, to zapraszam do stworzenia własnego gangu.

Teraz bardziej na poważnie... spać mi się chce, ale się boję. Boję, że znowu będe latać po lesie i szukać dziewczyny w czerwonej sukience, która na koniec okazuje się być mną. I tych zagorzałych dyskusji, na tematy "dlaczego między mną i Noelem nie wyszło", których i tak miałam wystarczająco dość w szkole. Pobadam w jakąś psychozę, ale to przez tych ludzi, którzy nachalnie, po chamsku, raczą wierzyć, że ja z Noelem chodzę i nadal się spotykam, tylko za chiny się nie przyznam, bo mi nie wypada. No cóż... świata nie zmienisz, a setki potworów nie pokonasz drewnianym mieczem. Tutaj są potrzebne specjalne moce, które może kiedyś zdobędę w jakiś sposób. A może z wiekiem? Proszę, o to kolejny pojebany sen miki

Jestem gdzieś, są wakacje, jest ciepło. Siedzimy przy drewnianym stole, chyba z Cat, ale ta osoba jest mi jeszcze bliższa. Mija nas Nif, ta dziewczyna coś mówi, a ja odpowiadam
-Tak jest bardzo ładna i pewnie też fajna, wiesz tylko dlaczego ona tak strasznie mnie nienawidzi?
Owa dziewczyna na to
-Bo się nim bawiłaś
Wiem o kim mówi, ale wolę udawać, że nie wiem. Tez rozdział jest przecież zamknięty. Przed chwilą sama zamknęłam zeszyt i rzuciłam go gdzieś obok.
-Hehe, ona też?
Chodziło mi o to, czy ona też wierzy, że Noel cos do mnie miał. Ale tez zarzut o zabawę jego uczuciami, wydawał się tak oczywisty. Jakbym wiedziała, że go krzywdziłam, a Nif aż tak strasznie to bolało. Wiedziałam jedno, mało mnie to obchodziło. Odpowiedziałam
-Ta, nawet sam mi powiedział że mnie kocha. Już nie będzie go w szkole. Nie on jeden na tym świecie.
I choć brzmi to idiotycznie, to ja wiem co to oznacza. Prościej mówiąc, mało mnie obchodzi czy on kocha czy nie. Zniknie z mojego życia raz na dobrze.

Tylko w snach pojawia się jako osoba trzecia. Jak mnie obserwuje, jak jest zazdrosny, a ja nic nie czuje. Stoimy w klubie, on patrzy na mnie, ja na niego i mijam go bez słowa. Nic nie czuję i nawet nie mam ochoty go dotknąć. Bo tam dalej stoi nieznajomy przystojniak, który bardziej mnie interesuję niż ktoś, kogo kiedyś kochałam. To sen z przed kilku dni. Sen podczas nocnych upałów, to ta temperatura na łeb tak działa. I wiecie co? Nie mam ochoty go widzieć. Nie tęsknie za jego widokiem. Pierwszy raz... I cieszę się, że skończył już szkołę. Teraz nastąpki spokój, mam nadzieję, że na całe wieki.

Dobranoc kochani

06 lipca 2005   Komentarze (4)

już nie takie pierwsze kroki, na ziemi irlandzkiej......

Już jestem spowrotem... Sama nie wiem co napisać. Chciałabym napisać, że było świetnie i genialnie. Chciałabym móc tak napisać... bo było przecież przynajmniej fajnie. Była Madelle, była Ewcia i Cinek, była moja siostra duchowa i zarazem chrzestna, było wiele miłych osób... była rodzinka... Heh... ale była także babcia z depresją. Z właśnie tego powodu, nie opiszę mojego pobytu w polsce. Nie chcę rozgrzebywać tego co było i uświadamiać sobie, że prawie, że nic nie odpoczęłam, a co dopiero moi rodzice. Dobrze mi było w kraju... spowrotem tam, skąd przybyłam. I chyba chciałabym wrócić do polski... z wielu powodów. Znaczy się na stałe... ale jeszcze nie teraz. Męża chyba też znajdę sobie polaka. Irlandczyków przekreśliłam. Gdy zobaczyłam naszych polaków, zrozumiałam, że irladczycy to jednak skończone chamy. Nie chodzi mi tutaj już o wygląd... Zresztą, pod tym względem też się zdołowałam. Tutaj par tak nie widać, tutaj jest zabawa. A w polsce jest już zupełnie inaczej... normalniej, mniej dziko i wieśniacko.

Mój pobyt w polsce, w większości spędziłam w koszalinie, a nie u cioci na wsi jak podejrzewałam. Nie... kończę tę notkę, bo nie chcę wracać do tego co było. Chcę pamiętać śmiech, słońce, opalenizne i muzykę. Szum drzew i zapach polskiego chleba. Smak białego twarogu i ogórków kiszonych. O niczym innym myślec nie chcę. No i chciałabym wrócić do Polski we wrześniu, na ślub mojego brata ciotecznego, Waldka. Zjazd rodzinny na który czekałam już bardzo długo. Ale cóż, zobaczymy czy fundusze na to pozwolę.

Cieszę się obecnie z jednego, że jest u mnie teraz Nata Olsza. Z tego cieszę się straszniście.

05 lipca 2005   Komentarze (8)

korespodencja z Polski

A więc jestem tutaj, na ziemi ojczystej. Muszę przyznać, stęsknilam się za Polską. Za jezykiem, kulturą, no i może trochę mniej za chamstewm w sklepach, ale mniejsza z tym. Ważne, że jestem.

Muszę przyznać mojej matce rację, Polacy to jeden z najprzystojniejszych narodów świata. Nie mogę przestać się oglądać. Ale nogi ujęły mi się dopiero wponiedziałek wieczorem. Mam nadzieję, że Ewcia tego nie przeczyta, bo do końca życia nie przestanie mi dokuczać. Poszliśmy do klubu w wa wie na 18stke Ewci i Marcina kumpeli. Ewcia i Cinek do moje rodzeństwo cioteczne.Cioteczne, nie cioteczne, jesteśmy jak rodzone. Wypindżyłyśmy się z Ewcią i poszliśmy. Dołącznyli do nas przyjaciele Marcinka. Kilka dziewczyn no i... Łukasz. Fajny gość i do tego... cholernie przystojny. Wtedy ugieły mi sie nogi. 19latek, i co z tego? Leciałam na niego, a on na mnie. Do niczego nie doszło. Trochę głupio mi było, wyrywać przyjaciela mojego braciaka. A więc nie podwalałam się, dawałam mu znaki, ale nie pewnie... Wypiłam trochę, i ta nie pewność odeszła. Ale i tak, zachowałam klasę.Był moment, pod koniec, że już nie wytrzymywałam. Zaczęłam kokieteryjnie, delikatnie jeżdzić mu czubkiem buta po nodze. Ale zaraz potem, przyjechała taxi i pojechałyśmy z Ewcią do domu. Ona następnego dnia do szkoły i musiała jechać. Choć mnie namawiał Łukasz bym została, pojechałam. Ewka to moja siostra, samej bym jej nie posłala w taksówce o 2nad ranem.

Tak jak Cinek powiedział, nigdy się nie spodziewałam, ze razem wylądujemy w klubie w wawie. Znaczy się ja, Ewka i Cinek. Fajnie było. Marcin się o nas troszyczył jak... jak brat. Hehe. Pierwszy raz jakiś starszy ode mnie chłopak tak się mną opiekował i muszę powiedzieć, że mi się to podobało. Potańczyliśmy trochę. Posiedzieliśmy na zewnątrz, popiliśmy, powspominaliśmy i porobiliśmy zdjecia. Jak wrócę do domu to ściągne zdjęcia z kom y, które wyszły tak sobie (niestety nie mam ustawień dziennych i nocnych).

Marcin wrócił ze swoją paczką zaraz po nas, jakoś tak o 3. Ja paradiowałam w koszuli nocnej i pokazywałam swoje piękne nóżki. Potem poszliśmy na balkon na papieroski, wszyscy palili, oprócz mnie. I byłam z tego dumna, cholernie dumna! Cały wieczór wszyscy palili, a ja nic. Wracając do tematu, widziałam jak Łukasz na mnie patrzył... może sobie to ubzdurałam, ale to się czuje. Te fale. Ten zwierzęcy pociąg fizyczny. Wcale nie polepszyło sprawy, fakt, że spaliśmy w tym samym pkoju. Rano musiałam wcześniej spać, Ewka poleciała zjeść śniadanie. Łukasz spał, a więc rozluźniona parodiowałam w koszulince po pokoju. Potem wskoczyłam w ciuszki i stałam i czesałam włosy przed lustrem. Odwrócilam się, a on uśmiechając się na mnie patrzył. Powiedziałam tylko "obudziłam cię? śpij śpij". Posłuchał, zamknał oczy po chwili i usnął. I cholera... plulam sobie w brodę, ze więcej nie wypiłam. Że go po prostu na kanapie nie zgwalciłam. Ale miałam skrupuły... bo to nie ten typ... nie na chalny, nie na jeden wieczór, miły fajny... taki mój. I dlatetgo własnie, nie potrafiłam tak wprost. Za bardzo mi zależało by mnie poznał taką jaką na prawdę jestem... Gdybym miała wiecej czasu. A nie jeden wieczór, jeden poranek... Teraz jesten na wsi u ciotki i jakoś mi się żyje. Nawet dobrze. Na około pola i las a ja żyjhę. Nie ma godzin, czas nie istnieje. JEst tylko powietrze, słońce i ja... I jest pięknie... już dawno tak pięknie nie było... Kocham was =*

22 czerwca 2005   Komentarze (6)

takie bzdety na good bye

Nie mam za wiele czasu na tą notkę, bo walizka czeka bym po niej poskakała (jak zwykle nie mogę się zmieścić). Wieczór się udał, chodź nie upolowałam, żadnego faceta. Muszę przyznać mojej matce, Irlandczycy to jeden z brzydszych narodów. Trafiają się prześliczni, ale wczoraj widziałam tylko jednego który mi się spodobał, ale już dawno, żaden nie rzucił na kolana. Raz... jeden... ale to był szkot i to na swoim własnym weselu. Trochę tak nie ładnie wyrywać pana młodego ; P. Był taki gościu, który był nawet nawet... Lookał na mnie, a ja puściłam mu kilka sygnałów... po woli zbliżył się do mnie, jak gdyby nigdy nic. Dłoń położył mi na plecach, spodobało mi się to. Lubię podchody. Tańczyłam dalej, ale delikatniej, byśmy mogli tańczyć razem. Ale gościu na za wiele sobie pozwolił, łapka od razu powędorowała w dół i facet najnormalniej w świecie złapał mnie za tyłek! Przyznam, jestem wybredna i trochę żałuje, że potraktowałam tego gościa tak jak go potraktowałam. Potem było kilku... ale żadnych jakiś super. Albo wprost się pytali, albo były podchody, ale takie... dziwne. I żaden nie spowodował, że miałam ochotę się na niego rzucić.

Z Alanem mogło by coś być... były spojrzenia, było jego ciało blisko mojego. Był papieros za uchem i pytanie czy nei chcę zapalić (retoryczne, bo wiadomo, że ja palenia nienawidzę). Potem spojrzenia... z daleka. Nie dwuznaczne... zaiskrzyło. Odeszłam na trochę, by odetchnąć świerzym powietrzem i pogadać  z Char i resztą. Niech trochę zatęskni. Nie gadałyśmy dłużej, niż... 10minut? Alan już zdążył narozrabiać. Ręcę wykręcone w tył, i dwóch ochroniarzy trzymających go za umięśnione ramiona. Rzucał się... honorowy chłopak. Policzek z wielkim siniakiem. Ktoś go uderzył, on go uderzył spowrotem i go wyrzucili... Tego gościa też, tylko, że on się nie stawiał i sam wyszedł. Alan nie miał zamiaru. I tak się skończył ten nasz romansik. Skończył się, za nim w ogóle zdążył się zacząć.

Chris coś do mnie ma. Wczoraj, pod koniec imprezy (albo raczej dzisiaj, bo do domu wróciłam grubo po2), nawet ja musiałam przyznać, iż jego zachowanie jest bardzo podejżane. Pamiętacie jak wam opowiadałam, jak podczas ostatniej dysko shiftnął 2laski i każdą tuż pod moim nosem? Dosłownie, obok mnie? Znowu wywinął ten numer. Tym razem tylko jedną. Ale żeby to było tylko to... na parkiecie ze 100 osób (jeśli nie więcej), a ten debil ciągle obok mnie się przeciskał przechodząc przez tłum. Gdzie bym nie była, ocierał się o mnie. Za każdym razem próbowałam się nie śmiać widząc Hanny minę. I w końcu... przesadził. Normalnie, jakbym widziała Noela. Sperma już kompletnie zalała mu umysł na widok gołych nóg. Tańczyłyśmy niedaleko zejścia na parkiet, Chris stanął na schodkach, rozejrzał się (złapałam go na spojrzeniu), zszedł wraz z John Paulem (który według mnie jest geyem) i... minął grupkę chłopaków i znowu otarł się o mnie. Ludu! A po cholere to, skoro mógł w lini prostej przejść obok nas. I dużo szybciej dotarłby tam gdzie chciał. Ale nie, on po prostu musiał minąć tego owłosionego gościa, a potem otrzeć się o mnie... Jedno przyznam, ładnie pachniał. Kto by pomyślał... Chris Walsh ma coś do panny mikii. Zaraz się poszczam ze śmiechu... i nie mówcie mi, że to zbieg okoliczności, bo nawet Char (obserwujac nas) doszła do wniosku, że po raz 10, to to trochę nienormalne...

A teraz już mniejsza o imprezie. Znikam na 2tygodnie. Lecę do polski i mam zamiar imprezować każdego dnia. No i upolowac sobie jakiegoś przystojnego polaka... potrzebuje faceta. Jestem zdesperowana. =* Będe za wami tęsknić.

 

18 czerwca 2005   Komentarze (6)

Polsko, ojczyzno moja! Witam cię!

Zapowiada się imprezowanie. Jutro ostatni egzamin i wypad całym rokiem do Lime Light. Trzeba oblać koniec egzaminów! W niedziele samolot do polski i dzień z moją kochaną psiapsiółą madelle, w poniedziałek dzień z moja kochaną siostrzyczką (cioteczną, ale obie nie mamy sióstr rodzonych) i 18 jej koleżanki z poniedziałku na wtorek. W koszalinie jak będe też nie mam zamiaru siedzieć na 4literach u mojej babci, już ja i moja siostra chrzestna gdzieś se pójdziemy... Muszę się wyszaleć w Polsce! Bosh jak ja się stęskniłam za tym krajem. Heh...

Ruairi ostrzega, żebym za dużo nie piła, bo potem będe miała strasznego kaca. A co ja, Adam jestem? Ten to pił dzień w dzień, 24godzina na dobę, bo tak mu polska wóda zasmakowała. Nie moja wina, że wrócił z takim kacem, że mało mu łba nie rozwaliło w samolocie. Tak to jest kochani, kiedy się pije czystą! No ale Ruairi się martwi... słodki jest. Ostatnio co raz częściej nieświadomie zaczynam sobie wyobrażać, jakby to było, gdybyśmy ze sobą chodzili... już nawet te jego triki nerwowe mi nie przeszkadzają. Ale nadal... to nie to. Cholera, znowu jestem zdesperowana i potrzebuje faceta. Tylko dlatego shiftnelam Daniela! Bo byłam zdesperowana. Spragniona męskiego dotyku. Jak jutro się nie rzucę na pierwszego przystojniejszego chłopaka i go nie zgwałce, to będzie cud... mówię wam. I tylko jedną obietnicę złożyłam Corinie "Zgwałce każdego przystojniaka, o ile nie będzie miał na imię Noel Mc Bride". Reszte mogę, czyli Benniego też? hehe, ale ich nie będzie. Kogoś innego sobie znajdę, już o to się nie bójcie.

Egzamin z Science zdany... dobrze. O dziwo, dobrze. Jutro już tylko H.Ec. i koniec egzaminów! I tego p... Junior Certu. Więcej zamieszania niż samych egzaminów. Lecę, bo wizyta u lekarza mnie czeka. Pewnie znowu mnie wsadzi na kolejne antybiotyki...

Wiadomość z ostatniej chwili, Hanna i Joe mają zamiar się shiftnąć w sobotę, lub w niedziele i zacząć być ze sobą na poważnie! Wiedziałam! Wiedziałam, że on się buja w niej a nie we mnie! Mówiłąm jej od samego początku! Oni idealnie do siebie pasują, bosh jak ja się cieszę! Kto by pomyślał, że Hanna znajdzie sobie chłopaka przede mną, ale wiecie... ja wybredna jestem. mogłam mieć Dominicka, nie chciałam, mogłam mieć Daniela, nie chciałam, teraz mogę mieć Ruairiego a wolę byśmy zostali przyjaciółmi. Noela penwie też bym miec mogła, gdybym chciała, ale nie chcę... Oj, jak ja jej zazdroszcze (w pozytywnym tego słowa znaczeniu)!. Daniel(Joe) jest gentelmenem, nieśmiałym ale będzie ją wielbił pod niebiosa. Szczęściara...

16 czerwca 2005   Komentarze (8)

BE HAPPY!!!

Dzień w skrócie bo idę się kuć. Humorek już dużo lepszy, uzależnienie zaspokojone, gdyż dostałam Ruairiego dzisiaj w dosyć dużej dawce. Sean (gbórek) pobrechtał moją próżność, a swoją męską głupotą tylko jeszcze bardziej poprawił humor. Neil mnie nazwał roszpunką (z powodu mojego warkocza), a ja równie złośliwie odbiłam piłeczke. Więc dzień jak codzień... No i jeszcze jestem umówiona na gwałt, kiedy wrócę z Polski i wrócę do pracy. Na gwałt z kelnerem Ciaranem, który teraz pracuje jako zastępca kucharza i nosi extra sexowne spodnie w czarno-białą kratę. Kiedy powiedział

"Strasznie seksowne te sponie, co nie?"

Moi odp: no, strasznie mnie nakręcają.

Hehe, no więc jesteśmy umówieni... potem się z Coriną uśmiałyśmy jak norki. Mówiłam wam już, że ją uwielbiam? Przez ostatnie dwa tygodnie codziennie się o mnie matulę pytała. Kochana Corina... miała być na imprezie u Ruairiego, ale musiała pracować. Heh... pocieszyłam ją, że mnie też tam nie było. Tylko, że ona oficjalnie miała iść na impreze Ruairiego brata... no ale cóż, już nie mogę się doczekać powrotu do pracy. Dla Coriny i Ciarna. Z nimi to będzie śmiesznie... chodź z tym nowym kucharzem to jest istny terror... szkoda słów... ojciec się odgraża, że go poda do sądu, prawnika wynajmie... jest tragicznie. Facet powoli wykańcza wszystkich psychicznie, nawet irlandczyków (nie znając angielskiego). Mam nadzieję, że Maurice, szef hotelu, w końcu to wyjaśni, bo wszyscy polacy się odgrażają, że rzucą pracę. Tego Maurice obawia się najbardziej...

Dobra lecę się kuć, jutro Science (chemia, biola i fizyka), i jeszcze biole muszę powtórzyć. =*

15 czerwca 2005   Komentarze (5)

białe jezioro, w szklanej półkuli...

Wniosek dziejszego dnia jest jeden, alkohol to jednak wynalazek nie dla mnie. Chodź mówią, iż pasujemy do siebie idealnie. Możne sobie mnie po prostu wyobrazić z butelką wódki (komplement z ust chłopaka na 4roku, miły gościu, chodź to jeden z tych co lubią zalać się w trupa). Dziwne to... faceci do mnie lgnął, ale nigdy ci których chciałabym by lgneli. Ktoś mi dzisiaj powiedział, ze to dlatego, iż zawsze wybieram tych, z którymi z góry wiem, że będzie trudno... Takie zboczenie. Lubie wyzwania.

Dzisiaj miałam kaca moralnego, jutro pewnie będę miała pewnie kaca fizycznego. Ale czy ja miałam taki duży wybór? Butelka białego wina stoi pusta, kieliszki święcą ostatmini kropelkami, które spijam zmęczonymi ustami. Za wiele razy je zagryzłam... taki trik... nałóg... oj kiedyś nabawię się krwiaka. Cóż miałam zrobić, jak nie wypić tej butelki wina z Anią i matulą? Tak do towarzystwa, by zapić smutki... Chyba zawaliłam francuski... albo inaczej, zdać zdałam, ale zwaliłam robotę, świetnej oceny to ja miec nie będe. Dlatego patrzę tęsknie na chłodzące się wino w lodówce. Mamy całą kolekcje, największą mam ochotę na Różowe Black Tower... Ach...

A misio spowodował, że laleczka upuściła buteleczkę z perfumewonym żelem pod prysznic... bo misio lubi zaskakiwać i pracować, kiedy żaden inny 5roczniak nie pracuje. Lubi tak zajść laleczkę od tyłu i tuż nad uchem powiedzieć "excuse me", tym jego misiowatym głosem. I laleczka się przesunęła, i laleczka się uśmiechnęła i laleczka przeklnęła na widok potrąconego żelu. Potem misio się zapatrzył w laleczkę i wjechał wózkiem w kogoś innego... biedny misio, bluzeczke też mu się podobała. Elegancka, za obcisła, za krótka, za bardzo rozpięta u góry i u dołu, w przezroczyste paseczki i czarna bielizna... Kilku jego kolegów też zaniemówiło.

A wino kusi... nie, nie będę już piła, bo świat jeszcze spróbuje spłatać mi figla. Dobrze, że przynajmniej nie muszę bić do lusterka...

I przyznam się, tak otwarcie, nie owijając niczego w bawełne. Uzależniłam się od Ruairiego... Dzisiaj z nim krótko gadałam... po szkole prosto do domu, musiałam do niego zasmsować... komórka zaraz będzie wyła z głodu, a cała kasa na niego poszła... Już dawno nie byłam od nikogo uzalezniona... dziwne uczucie... Podstępem namówiłam go by w piątek poszedł na dyskoteke. Od kilku dni, nie wiedział czy pójdzie... bo jak pójdzie w piątek, to już nie w sobote, bo go nie wpuszczą. No to okrutna mikia, napisała "who will make me laugh then if u won't be there?" czyli kto mnie rozśmieszy skoro ciebie nie będzie? Jestem uzależniona od niego i jego smsów... ale to nie miłość. Narazie... W żartach mówimy, że Ruairi jest Hanny... chłopakiem, nażeczonym... bo on uwielbia jej tatę, a więc teraz ożeni się z Hanną by być bliżej z teściem. Ale to tylko żarty... bo on jest mój... jest moim "chłopakiem"... i gdyby Hanna powiedziała, że się w nim zakochała... nie wiem co bym zrobiła. Nie potrafię sobie go wyobrazić gadającego tak z inną... Zazdrość? Heh... za dużo myślę, to przez to wino...

Pustka butelka, puste szklanki... cholera, chciałąbym się zalać. Zawalony francuski mnie dołuje i nawet świetnie zdana historia mnie nie pociesza. Francuski... a mi tak zależało na francuskim... Trzy języki na C.V. Oba "fluent" płynnie znane. Tak bardzo mi na tym zależy... Jeszcze to osiągnę... tylko wynik... załamujący będzie... heh... Dawajcie to wino... na koszt firmy...

***

I coś co zrozumieją tylko osoby czytające Eire. Fragment do którego mam specjalny sentyment...

 -Ale teraz będzie już inaczej...
-...powiedział piernik do wiatraka i wiatrak mu uwierzył, że będzie babeczką czekoladową.

I ten żal, że między mną a nim nigdy nie było tak jak sobie wymarzyłam... między mną nigdy z nikim nie było tak... jak między nimi... źle, dobrze, ale zawsze na koniec razem... piernik z babeczką czekoladową. heh... kelner, gdzie to wino?

***

I jeszcze wiersz, tak na dobranoc. Słowa znalezione między zeszytami wspomnieni, kartek przesiąkniętymi łzami... z czasów kiedy jeszcze pewnego mężczyznę kochałam. Ale ten wiersz, chyba nigdy się nie zestarzeje...

  Morze uczuć

Wylałam złoto,
Wraz z którym odpłynąłeś,
Wylałeś morze,
W którym tonę,
Oboje,
Straceni,
Na zawsze
Oddaleni.
Umieramy,
W tęsknocie
Naszych ust.

 

14 czerwca 2005   Komentarze (6)
< 1 2 ... 37 38 39 40 41 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi