• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 18


< 1 2 ... 17 18 19 20 21 ... 58 59 >

1 match can burn a thousand trees...

Mam złe przeczucia... bardzo złe przeczycia. Nie rozmowaialiśmy od niedzielnego wieczoru. Tak dłużej, tak na poważnie. Źle skończyliśmy tamtą rozmowę... Mieliśmy się dzisiaj spotkać. Taki plan wstępny "może we wtorek." Nadal nie ma kasy na koncie... więc zadzwoniłam do niego. Powiedział, że jeszcze nie wie... że teraz zabardzo nie ma jak gadać. Umówiliśmy się, że puści mi strzałke, kiedy będzie już wiedział... Cały dzień przy telefonie. Nie puścił... Zadzwoniłąm do niego.. nie odebrał. Zadzwoniłam po raz drugi... nie odebrał. Boję się... Gdzieś głęboko w środku boję się, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś... heh... Że jemu co raz mniej zależy...

 

25 lipca 2006   Komentarze (2)

I askd 4it...

Koniec moje drogie... koniec z flirtami i wyrywaniem facetów. Droczeniem się. Koniec z otwieraniem furtek. Heh... dlaczego?

Sama się prosiłam... rozmowa szła świetnie, dość pikatnie. Chichot i uśmiech na ustach. A potem popsułam to głupim pytaniem "czy ty kiedykolwiek byłeś o mnie zazdrosny?". I proszę... dowiedziałam się, że nie. Ale nie podobało mu się jak się tuliłam do Lee i Shana...

To nie zazdrość... po prostu uważam, że mogłabyś zacząć się trochę bardziej szanować.

I zrobiło się chłodno... okazało się, że jest zły. Wytrzeźwiał i już mu się to tak bardzo nie podobało. Tylko, że on to nie ten typ by robić awantury. Myślałam, że mu to wisi... Powiedział, że daje mi wolną rękę, że mi ufa. Głupia mu uwierzyłam, że jemy na serio wisi... Chyba lepiej, że tak nie jest. I wystarczyło, że powiedział, że mu się to nie podoba i przeszła mi ochota na wszelkie flirty...

Nie myśl, że próbuję cię zmieniać... będę musiał, to się przyzwyczaję. Po prostu mi się to nie podobało...

Nie dziwię mu się. Bardziej mu się dziwiłam, kiedy w ogóle nie reagował. Podziwiam go... i jeszcze bardziej za to kocham. Tą cierpliwość... Gdybym nim była to już dawo sama sobie bym zrobiła awanture. Ale to też dlatego, że ja straszna zazdrośnica jestem... heh... Czas się zmienić kochane. Zawitać w jednym porcie i przestać próbować łapać cudzy wiatr w żagle...

24 lipca 2006   Komentarze (4)

u never ever hav 2b alone...

Na początku może taki mały spisik kto jest kim, żeby się potem bałagan w notce nie zrobił.

Ois => Mój kosmita. Lat 16

Lee => przyjaciel mojego kosmity... lat 17. Bad boy, kompletne przeciwieństwo Ois.

Steven => kumpel kosmity, od niedawna mój przyjaciel. Lat 17

Shane => kumpel Lee, dokładnie jego starsza kopia. Tylko tyle, że wersja jeszcze bardziej HOT ,lat 18.

*

Czarna spódniczka i mocna wydekoltowana bluzka sprawiły, że nie tylko Oisin oszalał na moim punkcie. Lee n Shane także... Królowa wieczoru...

Z Ois na początku było dziwnie. Inaczej niż kiedyś, no ale czego sie spodziewałam. Nawet kiedy w końcu zostaliśmy sami i zaczęliśmy się całować brakowało mi tego czegoś... Stev tylko na nas patrzył i się lekko uśmiechał. Kiedy na sekundke dorwał mnie bez Ois powiedział, żebym się nie przejmowała, widać, że Ois po za mną świata nie widzi. Nie byłam wcale taka tego pewna... Steva zgubiliśmy, ale za to spotkaliśmy Shana. Gościu załatwił nam butelke wódki i zaczęliśmy błądzić po uliczkach Glentis, aż w końcu dotarliśmy do cichego miejsca. Vodka wymieszana z Colą, ubaw po pachy. Hmm... powiem wam jedno, nigdy nie pijcie wina, a potem wódki bo będziecie cierpieć jak ja dzisiaj. No i cóż. Wszyscy się schlali. Skakałam w okół nich bo nie mogłam ustać w miejscu. Ois siedział na ziemi i któryś zaproponował bym i ja usiadła. Więc siadłam i przytuliłam się do mojego kosmity. Lee spojrzał na nas "mówiłem ci, że długo bez siebie nie wytrzymacie". W jego głosie słyszałam nutkę rozczarowania. Próbowałam jej nie zauważyć. Nie myśleć o nim tak jak kiedyś. Teraz był ważny Ois, prawda? Ois wstał i zostałam na ziemi sama. Za nim się zorientowałam obok mnie był już Lee. Wyciągnął ramie w moją stronę i leżeliśmy i patrzyliśmy się w gwiazdy. Wtedy się zaczęło... Lee nie potrafił już powstrzymać swojego porządania ale nie wiedział co ma zrobić. Wugłupialiśmy się, oplatałam go nogami, a chłopaki się śmiali. Postanowiliśmy się wszyscy przejść, Ois komplementował wszystko co zrobiłam. Z Lee trzymali mnie za ręce. Nie wiem dokładnie jak to się stało, ale nagle ja i Ois zostaliśmy sami. Przyciągnął mnie do siebie, a ja zaczęłam się z nim drażnić. Pocałował mnie... i wróciło to coś. Poniosło nas, nawet za bardzo... Nie wiem ile tam byliśmy, leżąc na trawie... przez wieki. Ale było mi tak dobrze. I byłam pewna, że jestem w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie z odpowiednią osobą. I znowu patrzył na mnie z taką miłością i uwielbieniem w oczach. Wróciliśmy do miasta, znaleźliśmy Lee i poszliśmy do Fast Foodu (dostać się do kibla). WC zajętę, więc siedzieliśmy i czekaliśmy aż jakiś ciołęk zwolni wc. Tia... Wtedy to się dopiero zaczęło. Ois zaczął mnie całował po dłoni. "Z każdym dniem wydaje się wspanialasza, prawda Lee?". Lee ujął moją drugą dłoń i też zaczął ją całować. Nie mogłam uwierzyć, że Ois zaczął tą rozmowę. Oboje prosili się o nagrody za komplementy. Patrzyli na mnie wzrokiem pełnym porządania. Ich rozmowa stawała się co raz bardziej bez sensu... Ois chyba zwariował. Jeden drugiemu mówił co we mnie najbardziej kocha, która część ciałą najbardziej pociąga. O moim słodkich zapachu i delikatnym dotyku. Myślałam, że zwariuje. Tego właśnie nie chciałam. NIe chciałam wiedzieć co jest w głowie Lee. A na koniec jakby Ois chciał pokazać że wygrał, zapytał ile razy z nim doszłam. Za nim co kolwiek powiedziałam Lee wyskoczył z tekstem "ciekawe czy by mnie się udało pomóc ci dojść więcej razy." Tego już nie wytrzymałam, wstałam i rzuciłam się na drzwi kibla i zaczęłam walić pięścią. Oboje patrzyli na mnie jak psy na widok suki z cieczką! Nagle słyszę "mogę się przyłączyć?" i za nim się zorientowałąm Lee już mnie obejmował w pasie, a potem przyparł do ściany. Ten moment, jak wiele innych pamiętam jak przez mgłe. Uczucie Lee aż mnie przerażało. Czułam jak strasznie mnie pragnie i wie, że nie może mieć. A to go dobijało. Ois szybko zorientował się co się dzieje i do nas... dołączył. Zaraz zostaliśmy z tam tąd wyrzuceni. Wyszliśmy z Fast Foodu, zgubliśmy Lee a Ois zaczął gadać z jakąś laską. Wkurzyłam się i poszłam przed siebie. Wpadłam na Shana który objął mnie, a ja pocałowałam go w policzek dziękując z alco. Błąd... Jak to facet, przyciągnął mnie mocno do siebie. Pragnęłam go, tak jak pragnęłam i Lee. Pewnie dlatego, że wiedziałam iż nie mogę ich mieć. Nie zrobiłabym tego Oisionowi. Zaczęłam go drażnić pocałunkami w kącik ust, pozwalać by mnie całował po szyji. Byłam pijana... Gdy zobaczyłam mojego kosmite odsunęłam go od siebie. Pocałował mnie w kącik ust na pożegnanie "marnujesz się będąc tylko z jednym". Dziękuje prosze pana... Jakbym nie miała na głowie Lee który też tak uważa. Fcuk!

Potem było pożegnanie z paczką, hug z Lee i całus w policzek. Ois też go pocałował w policzek. Nienormalni... Wydawałoby się, że oboje powinni skakać sobie do gardeł... a oni odnaleźli wspólny język, rozmowy o mnie. Genialnie... Byłam zła na Ois... Nie wiem dokładnie dlaczego. Zapytał czy go nienawidzę, na co ja, że go za bardzo kocham. Szkoda tylko, że on nie kocha mnie. Powiedział, że kocha... Ja na to, że wcale tak nie jest... Chwycił mnie w pasie i pocałował. I przez 20minut drogi razem w autobusie udawadniał mi jak strasznie mnie kocha. Potem wysiadł, a ja zostałam sama... No... nie do końca. Zaraz usiadł obok mnie Chris, znajomy ze szkoły. Objął ramieniem i pozwolił bym się w niego wtuliła. Nie chciał niczego, tylko pogadać. Zapytał czy możemy zostać przyjaciółmi... bo Ois zabił by go gdyby doszło do czego kolwiek więcej. Dlaczego wszyscy faceci myślą, że kiedy się do nich przytulasz, od razu masz na nich ochotę? Przynajmniej ten dotrzymał słowa "jst friends" i się do mnie nie dobierał. Najśmieszniejsze jest to, że się nie starałam. NIe uwodziłam. Oni sami się na mnie pierwsi rzucali. Nawet Ois. Wystarczyło, że byłam sobą. Szaloną i nie zrównoważoną Mikią... Ach, co za noc moi drodzy...

A teraz z Ois nie wiem jak będzie. Może być, że teraz będzie tak jak kiedyś. Wszystko zależy od niego... Myślę, że Lee i Shane trochę mu otworzyli oczy. Bo jeśli nie, to on tych oczu chyba nie ma!

Tak zakończę moją notkę, giganta xD zupełnie jak za dawnych czasów :P

22 lipca 2006   Komentarze (1)

nie potrafię kochać ciebie tylko tak, jakby...

Rozmawialiśmy wczoraj na necie... Chyba jest lepiej. Chyba będzie dobrze... Spotykamy się dzisiaj wieczorem w Glentis. Pobłądzimy sobie trochę, napijemy się, a potem z moim kosmitą znikniemy wszystkim z oczu.. Już ja się o to postaram by na moim punkcie znowu oszalał XD

W końcu też wyrzuciłam z siebie te kilka zdań, które musiałam mu powiedzieć... tak kazała dusza i serce. Zaczęłam tak, by się trochę poddenerwował

muszę ci coś powiedzieć... miałam ci to powiedzieć jutro, ale równie dobrze mogę to zrobić teraz... im wcześniej tym lepiej...

Oj tak, zaczął się denerwować. W szczególności, że nie co wcześniej mówiliśmy o Lee. Heh... no i mu powiedziałm, najtrudniejszy krok do tej pory.

Nie chcę byś się zmuszał do bycia ze mną... Jeśli poczujesz, że nie chcesz ze mną być. Że się męczysz, po prostu mi powiedz i się rozstaniemy... Nie chcę byś ze mną był tylko po to byś mnie jeszcze więcej nie zranił...

Nie chcę by ze mną był z litości po prostu... ale tego już nie dodałam.

A czy ty chcesz żebyśmy się rozstali?

Wiecie co on sobie wymyślił? Że chcę go zostawić dla Lee... Że może po tym wszystkim co mi zrobił, nie chcę już z nim być. Żebym to ja tak potrafiła go zostawić i wbiec prosto w ramiona innego. Tak by zrobiła tamta czarna-róża... teraz... różyczka się zakochała... heh...

Teraz ty mnie wysłuchaj... nie chcę się z tobą rozstawać. Chcę z tobą być i jestem tego pewien.

Chcę żebyś był szczęśliwy...

Ale ja jestem... z nikim innym nie byłem bardziej szczęśliwy, przecież o tym wiesz...

Lecz nadal nie potrafi mnie kochać tak jak dawniej... Dam mu czasu. Może ta blokada minie... Może z czasem. Mam taką nadzieję...

Zapowiada się miły wieczór... Czarna bluzka z dużym dekoltem, czarna letnia spódnica. Kto by pomyślał, że znowu będę musiała uwodzić swojego chłopaka. Ale na swój sposób... ciekawe doświadczenie :D

Jedno mi tylko siedzi w głowie... nie powiedziałam Lee, że do siebie wróciliśmy z Osinem. Miał rację, że do siebie wrócimy... Chyba pozastawiałam sobie otwarte furtki... i zgubiłam do nich klucz :/

 

 

21 lipca 2006   Komentarze (3)

Śmieszny jest ten świat...

Miałam iść tam tylko na pół godziny. Spotkać się z nim, oddać mu te śmieszne drewniane koraliki które przesiąkły moimi perfumami... Ale gdy go zobaczyłam... nie mogłam. Usiadł obok mnie na ławce, wpatrywałam się przed siebie, na wode. Spotkaliśmy się na molu, z dala od ludzi... Zapadała po między nami co chwilę cisza... Śmieszne... bo przyszłam i chciałam z nim to skończyć. NIe męczyć się już. Nie chwytać się tonącego statku... Nie dałam rady... łzy napłynęły mi do oczu i zaczęłam się lekko trząść. Objął mnie ramieniem...

"ja... chyba nie chce tego kończyć..."

Nagle zaczęło padać, nie potrafiłam już powstrzymać łez... nie po tym co powiedział. Spojrzałam na niego, pierwszy raz tego wieczoru, tak naprawdę... I nie wiem jak to się stało ale zaczęliśmy się całować...

Potem już nie potrafiłam wyrwać się z jego objęć... i rozmawialiśmy... długo... Z pół godziny zrobiły się ponad 3... Damy sobie trochę czasu. Spróbujemy... nie jest tak jak dawniej... ale może, może któregoś dnia, będzie lepiej... Może znowu będzie mnie kochał tak jak kiedyś...

 

19 lipca 2006   Komentarze (6)

it's ovr... bt for me... it's a fresh start......

Zerwał ze mną... Jeszcze nie do końca. Mamy wieczorem się spotkać i pogadać... i rozstać. Jak ludzie. Już nie mam zamiaru trzymać się tonącego statku. Rozmowy z Joanne i Lisą... smsy od Lee i Paddego (pewnego przystojniaka który dla mnie zostawił swoją laskę), pomogły... Bo sama nie jestem. Bo będzie dobrze. A w ten weekend nie pozwolę by on mi zniszczył zabawy. Plany były takie, by szaleć z nim. Plany wróciły do tych z przed tego kiedy go poznałam... Szaleć i uwodzić facetów. Mam zamiar uwieść Lee... Nie do końca z zemsty... chcę zaspokoić pragnienie. Za długo sobie nie pozwalałam... teraz mam zamiar sobie odbić te 7tygodni.

A co jeśli pomyśli sobie, tak mnie kochała, a teraz już z innymi? Szybko dała sobie radę...

Tylko dziewczęta, co mi po tym, że on tak pomyśli? Na nowo mnie pokocha? Wróci do mnie? Nie mam zamiaru siedzieć w kącie kiedy wszyscy imprezują, wpatrywać się smutnie w księżyc i wyć jak wilk. Będę szaleć. Powraca tamta Mikia... choć na swój sposób zmieniona...

I nie mówcie, że wam przykro. Powiedzcie, że dam radę bez niego... Że zabije to uczucie. Dajcie mi tylko odrobine swojej siły...

Bo skończył mi się już zapas łez...

19 lipca 2006   Komentarze (7)

tradegy in de house of luv...

Heh... tak death, moja droga, to było przed tym wszystkim... przed 43. Heh... a więc moi drodzy, spierdoliło się wszystko na pełnej lini. Nie chcę już pisać o przełakanych nocach, o oczach przekrwionych i chęci rzucenia tego w cholere. Mało się wszystko nie skończyło przez jakąś 43letnią kobietę, która po pijaku próbowała go uwieść. Będąc ze mną.. fantazjował o niej. Przeszliśmy przez kryzys i nadal przechodzimy... choć mam nadzieję, że już się powoli kończy. Gadaliśmy na necie ponad 3godziny... i powiedzieliśmy sobie wszystko. Szczerzy aż do bólu... powiedziałam mu o Lee... powiedział, że wiedział, że nas do siebie ciągnie, ale mi ufa (jemu za to nie :P). 

Nie wiem... dzisiaj przez telefon powiedział mi, że już o niej nie myśli. Że już jest cały mój. Powiedział, że mnie kocha. Ale to wszystko takie... inne. Nie takie jak kiedyś. Dobra... miał kaca. Był niewyspany i w ogóle. Ale nie potrafię się pozbawić wrażenia, że nie chce ze mną być. Choć w sobotę to on mnie błagał bym tego wszystkiego nie kończyła. Bym dała mu drugą szansę...

Wiecie co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? Tak jak wcześniej to on był pewien tej miłości, a ja nie byłam... tak teraz obawiam się, że jest na odwrót. Bo kiedy uświadomiłam sobie jak łatwo moge go stracić... zrozumiałam, jak strasznie go kocham. Heh...

I głupia dzisiaj na zakupach, zastanawiałam się czy TO będzie mu się podobać. Super stringi w zaczepiste gitary :P Koronkowy biustonosz z różowymi wstążkami i do tego super stringi... Choć prawda jest taka... że on na to wszystko nie zasłużył...

Jutro, jeśli pan Bóg da, się spotkamy... Jeśli dam radę do niego pojechać. Bo nareszczie przyjechały nasze rzeczy z polski... ale przynajmniej na godzine będę musiała się urwać.

I głupia 2: wysłałam mu zdjęcie w moim boskim bikini... mam nadzieję, że wszelkie fantazje o innych kobietach od razu mu przeszły :]

Heh... minus całej tej sytuacji... straciłam do niego zaufanie. Boję się... boję się, że przestał mnie kochać. Że któregoś dnia zobaczę go trzymając inną za rękę... całując inną. heh... muszę przestać o tym myśleć...

19 lipca 2006   Komentarze (3)

it's just me n u now...

Uczcie się z moich błędów. Jeśli nie widziałyście swojego faceta przez wieki, nie ciągnicie go z jego paczką do kina. Do chałupy go, zamknąć się w nim pokoju i nie wypuszczać przez kilka godzin. Ale ja chciałam być wspaniałomyślna i chciałam by jego paczka też go przywitała. Tylko, że to z piątku wieczór przeniosło się na czwartek. Więc nie było powitania sam na sam. Był bus pełny ludzi i jak tu się mu rzucić w ramiona i całować przez resztę wieczoru, kiedy wszyscy jego kumple ciągle pytali "a jak tam francja?". Ale dobra, mądra dziewczynka jestem, przeżyłam. Choć w kinie, kiedy gładził mnie po udzie myślałam, że zwariuję. No i ja niby jestem przewrażliwiona? Zaczął mnie zasypywać smsami, czy wszystko wporządku. Bo spodziewał się trochę inne reakcji. Sperma mu mózg zalała, więc się nie przejmował tym iż siedziała obok nas Hiszpanka (do tego przyjaciółka jego byłej), która nie dość że nie znała większości ludzi i czuła się skrępowana, to jeszcze siedziała obok mnie i napalonego Oisina. W autobusie to samo, James siedział i i nawijał o francjii. Chwila prywatności, za nim ktoś zaczął się na nas wydzierać. Atmosfera po prostu genialna, nie uważacie? Kosmita, mówie wam! Kosmita z niego!

Lee nie pojechał do kina... obawiałam się, że to przez to, że Oisin wrócił. Był dziwny kiedy rozmawialiśmy o kinie. Wymyślał różne powody dla których nie mógł jechać. Kiedy wróciłam do domu, napisałam do niego. Był słodki. Ale on też wie, że to coś się już skończyło. Nie potrzebnie tak się nim zabawiłam...

A teraz pod prysznic, wypindżyć się, wskoczyć w króciótkie spodenki i obcisłą bluzeczkę na ramiączkach. Oszaleje, kiedy zobaczy moje nagie nogi ;) Wolna chałupa dla mnie i mojego kosmity. Że też mi rodzice ufają xD

14 lipca 2006   Komentarze (7)

My boyfriends is an alien (!)

Ciekawe czy mój kosmita cokolwiek zauważy. Proste i rozjaśnione włosy nad którymi spędziłam półtorej godziny. Francuski maniciur który mało nie dobrowadził mnie do białej gorączki. Gładkie nogi. Idealny makijaż. Drogie, słodkie, letnie perfumy. Nie za bardzo klejący się błyszczyk. Ciuchy które wybierałam przez cały dzień i ciągle zmieniałam kreacje. Ciekawe... Cały dzień żeby tylko wyglądać pięknie. Dla tego kosmity mojego.

A tak apropo, to pierwszą sprzeczkę mamy zaliczoną. Przeprosił. Dzięki Bogu, bo inaczej musiałabym się na niego gniewać wieczorem. A chyba bym nie dała rady. Mam nadzieję, że się czegoś nauczył z dzisiejszej gwałtownej wymiany zdań. Bo jak nie, to coś mi się wydaje, że więcej takich sprzeczek będzie... Mianowicie o to, że mnie nie słucha i ignoruje prośby (by nie gadał z Hanną przed skonsultowaniem ze mną trudnego tematu. to się mogło skończyć tragicznie...). Faceci... normalnie kosmici! I do tego powiedział, że jestem przewrażliwiona... myślałam, że zabije! No ale dobrze... focha strzeliłam, zrobiłam się zimna, pokazałam mu Mikię gniewną. Przeprosił... i ma zamiar przepraszać cały wieczór ;) chyba wiadomo jak. sasasasasasasasasasasasasasasasassasasa xD

13 lipca 2006   Komentarze (2)

Cheers Darling...

Lekki uśmiech na ustach... dół już minął. Teraz nie potrafię się nie śmiać. W końcu ze mnie niemoralna (i nienormalna) optymistka jest. xD Moje kofanie wraca. Do tego nareszcie czuję się chciana i kochana :] Smsowałam z jego kumplem, Stevenem (oj tak, przez nich jestem uwielbiana :P). On opowiadał mi o swoim związku, ja o moim... Słodki facet :]

M: Naprawdę ją kochasz...
S: Całym sercem... wszystko bym dla niej zrobił. Jestem pewien, że Oisin tak samo kocha ciebie. Nigdy nie przestaje o tobie mówić. Zresztą nie dziwię mu się. Jesteś inna niż większość dziewczyn.
M: W jakim sensie?
S: Jesteś na prawdę. Nie udajesz kogoś, kogo nie ma. Jesteś sobą. Ciebie po prostu nie da się nie lubić.
M: Oj da się, da.
S: No cóż, przynajmniej my nie potrafimy! Jesteś taka... normalna.
M: Chciałeś powiedzieć, świrnięta!
S: No ale przecież my wszyscy wariaci jesteśmy xD

Podniosło mnie to na duchu. Bo wiecie, gdzieś tam w środku, coś mi szepcze, że to nie możlie by ktoś mnie lubił. Jestem taka... no właśnie, inna. A tu proszę :D faceci się ode mnie uzależnili :P i od mojego porypanego humoru. Do tego eski od mojego kofanie... Chyba zwariuję jak go jutro zobaczę :P

Co do zdjęć, to jestem na pierwszych dwóch. Pozdro 4all :D

 

12 lipca 2006   Komentarze (7)
< 1 2 ... 17 18 19 20 21 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi