• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 19


< 1 2 ... 18 19 20 21 22 ... 58 59 >

ma world...

Jaki dziwny jest ten świat... Przez przypadek zaczęłam smsować z Markiem... starszym bratem Paula, przyjacielem Jasona. Długo by tłumaczyć jak do tego doszło i jak to na początku myślałam, że to zupełnie inna osoba. Smsowaliśmy długo i powiem wam jedno, strasznie dobrze mi się z nim smsowało. Zadziwiające... I nie zachowywał się jak dupek, nie nawiązywał do Jasona tak jak inni i w ogóle... Jestem w szoku :P

W czwartek kino :] Już nie mogę się doczekać ;) Bosh... ja chyba na serio jestem zakochana xD

Z boku dodałam zdjątka i różne moje prace, jak chcecie to skomentujcie ;)

p.s. jak się podoba szablonik?x

12 lipca 2006   Komentarze (5)

bitch...

Głupia jestem... wiecie? Okrutna. Straszna. Suka. Wiem, co im robię. A jednak rozkochuję. Nieświadomie.

Ciągnie mnie do złych chłopców... A Lee robi wszystko by mi udowodnić iż jest jednym z nich. Ze mnie jakaś Sado maso jest czy jak?

I wiecie co tak kocham w Oisinie? To dobry chłopak. Bardziej porządnego nie znajdziecie. Zadecydowanie by z nim coś spróbować było chyba najmądrzejszą rzeczą jaką zrobiłam w życiu...

Co do przeszłości... Paul znowu ze mną gada na necie :) i jest tak jak kiedyś! Dobrze było poczuć to przyjemne ciepło, kiedy mnie obejmował. Znowu jest dobrze. Nareszcie :)

4 dni... cały piątek razem... nareszcie...

*

Our loves too deep to end that fast and good things come to those who have to
wait
09 lipca 2006   Komentarze (6)

i'm about to break..

Tylę się wczoraj wydażyło, że nawet nie wiem od czego zacząć. Na początku było świetnie. Z Lisą szalałyśmy w autobusie, co tam się nie działo :] W dyskotece byłyśmy na chwilę. Potem wypad na zewnątrz by pogadać z kimś tam kogo znała Lisa. Potem odnalazłyśmy Lee i chłopaków. Potem była tecila, bardzo mocna tecila. Hmm... byłam lekko wstawiona. Hugi były ze wszystkimi... tego wieczóru chyba wyściskałam wszystkich :D Chodziłam pod rękę z Lee i z Mathew lub Jamesem, ubaw po pachy. Do póty nie poszliśmy kupić coś do jedzenia... heh. Wszystko było fajnie, dopóki Paul nie zwrócił mojej uwagi. Kolejny Hug, i on do mnie "mam więcej alco, Mark mi kupił!" Patrzę w stronę Marka, a tam kto? Jason. Mark się ze mną przywitał, uściskałabym go pewnie, gdyby nie to, że stał obok niego Jason. A on? Olał mnie. Stał do mnie tyłem i wiedział, że stoję nie daleko. W końcu Mark się wydarł "Mikia, co tam?". Byłam zalana... Wskazałam w stronę Jasona, Paul do mnie "Don't even go there...". Za późno, tylko mnie jeszcze bardziej nakręcił. "Ten cham rozpowiada, że z nim spałam! A teraz nawet się słowem nie odezwie? Taki to on wielki jest, co?". Pewnie by doszło do rękoczynów, gdyby Lee mnie nie objął silnie ramieniem i nie powiedział, że nie warto. Wyszłam wkurwiona i chłopaki od razu wiedzieli, że nie chcę wracać do dyskoteki. Poszliśmy na dłuuugi spacer. Ja, Lee, Mathew, James, Steven, Pauric, Keara i jej turecka przyjaciółka. Już dawno tak się nie śmiałam... chyba od ostatniego wypadu do kina. Było dobrze... wiecie? Było naprawdę fajnie. Zapomniałam o Jasonie i jego zachowaniu. Wróciłismy na dyskoteke. Pewien młodzieniec dobierał się do mnie od tyłu, raz popełniłam ten błąd... Odskoczyłam od niego i zarzuciłam Jamesowi ramiona na szyję. Zrozumiał, że nie ma czego szukać. Próbował jeszcze kilka razy, ale za każdym razem któryś z chłopaków był w pobliżu i dawał mu do zrozumienia, żeby nawet nie próbował. Powinien już dawno zrozumieć, że to co było to był błąd. Do tego, teraz mam chłopaka!!! Bosh...

I cóż... wszystko było piknie, dopóki nie zobaczyłam Nikiego z rozwaloną wargą. Krzyk "normalnie tak mu przypierdole, że się z ziemi nie podniesie". Heh... bójki niczego nie rozwiązują. Tłum ludzi, my biegnące w ich stronę. Złapałam Lee'go za rękaw. "Nie warto...". Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Bałam się. O niego, o Paula, o Nikiego. Zgubiłam Leego w tłumie. Dorwałam Paula z rozciętym łukiem brwiowym. Adam go trzymał i... płakał. Jeden jego przyjaciel przybity do ściany, drugi już i tak poobijamy, cały w krwi (naszczęście nie swojej), chcę się znowu rzucić w całą tą bójkę. Nikt go nie mógł uspokoić. Char płakała, Ash płakała. Nie słuchał ich. Odepchnął Char od siebie. Wiedziałam, że mnie nie odepchnie. Tego wieczoru, po tym jak się upił, uświadomiłam sobie, że on coś do mnie nadal ma. Wtuliłam się w niego mocno, lekko się uspokoił. "Paul, zostaw... zrób to dla mnie i zostaw". Nawet nie wiecie co szept i dłoń na policzku potrafi zrobić. Przestał się wyrywać. Wszystkie płakały, ja nie potrafiłam. A w czym to pomoże? Paul się uspokoił. Stałam wtulona w niego jeszcze długo, potem odciągnęłam go od tłumu. Bójka się skończyła. Przyjechała policja. Dopierko kiedy Mark przyjechał po Paula i zabrał go do domu, coś we mnie pękło. Niki cały we krwi... tak samo ten drugi. Lee spojrzał na mnie "to ty mnie odciągnęłaś? heh... przepraszam, ale inaczej się nie dało". Nie posłuchał... naszczęście mu się nie dostało, bo z jednego wielkiego bałaganu, zrobił się pojedynek tylko jeden na jednego. Nawet nie zauważyłam jak się trzęsę. Lee objął mnie ramieniem i mnie uspokoił. Spieprzony humorek... A kiedy się okazało, że autobusy odjechały gdy tylko rozpętała się bójka już kompletnie się załamałam. Steven, Lee i James jak zwykle znaleźli sposób by mnie rozśmieszyć. Kofane chłopaki... Hanny tata po nas przyjechał, ale dopiero po jakiejś godzinie. Do domu wróciłam grubo po 3.

Gdyby nie chłopaki, nie wiem jakbym wczoraj dała radę... Nie daję sobie rady z samotnością. Bawiło mnie, jak Lee i Paul wynajdowali sposóby bym ich przytuliła. Z Lee ciągle znajdowaliśmy jakiś powód. Kiedy Oisin wróci, już tak nie będzie. Będę miała mojego króliczka, który będzie mnie ogrzewał i do którego będę mogła się przytulić. Ale przyjemnie jest wiedzieć, że nie jemu jedynemy na świecie na mnie zależy :)

Cały wieczór z siebie wyrzucony... już mi lepiej :)

5dni... już nie mogę się doczekać.

08 lipca 2006   Komentarze (5)

Get ur freak on...

Macie rację, nie ma co się przejmować. :)

Horoskop na lipiec

Gorące flirty poprawiają ci nastrój. Będziesz potrzebowała męskiego towarzystwa, by poczuć, że nie wypadłaś z obiegu i kolecie wciąż się tobą interesują... Cenisz wolnoność i podkreślasz własne zdanie oraz odrębność.

Cała ja :) Ostatni piątek bez niego... postanowiłam szaleć i niczym się nie przejmować. Szaleństwo w 100%. Piana party... ostatnia była genialna xD Ta będzie jeszcze lepsza. Wystarczył jeden sms i Lee postanowił olać wyjazd na kręgle. Jedzie z nami na dysco. Tak samo Mathew i James. W sklepie spotkałam Adama i Paula "idziecie?" "nie to jak ty idziesz to i my! jeszcze zobaczysz jak cię zmoczymy". Tak... jutrzejszy wieczór będzie udany, już to wiem :)

Obawiam się, iż Lee był taką zabawką... Właśnie takim udowodnieniem samej sobie, że nadal potrafię. Jeden sms, że bez nich impreza to nie to samo i co? Odp od razu "skoro tak stawiasz sprawy, jutro wieczorem chcę cię widzieć w Glentis!". Lee to było takie zastępstwo opiekuna, faceta pod ręką. Kogoś kto obejmie, otuli kurtką. Kto się zaopiekuje. Jestem straszna... nie potrafię niestety być sama. Wróci Oisin, to się zmieni...

Dowartościowałam się flirtując z faceteami na necie. Szybko mi się znudziło, bo wiecie co? Dobrze mi tak jak jest. Nawet jeśli przez ostatnie 7tygodni nie miałam faceta. Moje kumpele szalały, co wieczór inna letnia znajomość. Ja wtedy myślałam o wszystkich wieczorach i wypadach na plaże które dopiero nadejdą... Z moim króliczkiem. I jest dobrze, wiecie? Bo spojrzenia innych wystarczą.

A jutro moje drogie szaleństwo :D Wszystkie dziewoje z mojego roku jadą, impreza roku hehehehehe.

 

 

06 lipca 2006   Komentarze (4)

y do all good tings v 2cum 2 an end...?

I się jebło... rozmowa z króliczkiem... z lekka mnie olał. Nawet nie zauważył, że jestem zła. Nie zauważył zimna. Za bardzo się zagadał z francuskimi przyjaciółmi. Powiedzcie mi, czy ja tak dużo oczekuję? Chwilę tylko dla mnie? Przecież gadałam z nim i Jamesem, mieliśby ubaw. Poświęciłam nasze cenne chwile rozmowy, na gadanie o pierdołach i totalnych głupotach. W końcu drugie pół godziny będziemy mieć tylko dla siebie, prawda? G... prawda.

przepraszam cię, ale gadam ze znajomymi z francji...

Nie no jasne. Ich nie widział od tygodnia, mnie tylko od sześciu. I te całe kocham cię i brakuje mi cię, nic nie warte. Wypowiedziane by wypełnić luke, nawet za bardzo nie czytał co piszę. Miałam ochotę napisać "przespałam się z Lee" tylko, żeby przyciągnąć jego uwagę. Wkurza mnie takie zachowanie... Siedzi sobie w tych Włoszech i myśli, że co? Ja nie mam nic innego do roboty? Dla niego zrezygnowałam z wysoce inteligentnej rozmowy i połączeniu ołówka z węglem i udoskonalenia moich prac z cholernie przystojnym facetem ze Słowenii. Powinniście zobaczyć jego prace... szczęka opada. I aż trudno uwierzyć, że nigdy nie brał lekcji. Jego hobby to Body Art... mówię wam, ludzie, gdyby mieszkał niedaleko rozebrałabym mu się do naga i oddałabym mu swoje ciało. Sami looknijcie albo TO. To geniusz... Spędziliśmy wczoraj kilka godzin rozmawiając tylko o sztuce. Z Oisinem o wielu rzeczach rozmawiamy... wiem, że mogę z nim pogadać o wszystkim, ale on takich rzeczy jak miłość do sztuki nie zrozumie. A jednak, dla niego porzuciłam mojego Czarnego Anioła. Po co? By mnie najnormalniej w świecie olał... heh... faceci.

 

 

06 lipca 2006   Komentarze (4)

past n future

W pokoju o sześciu uciekających mi ścianach,
O niecenzuralnej bieli,
Widzę tylko krwią wypisane imiona,
Które podążają za ścianami,
łupnięcię za łupnięciem obsacasa ostrego jak sztylet,
którym spuszczasz swym ofiarom krew,
malujesz arcydzieła.
Amelia, Marcelina, Irysa,
Jak pięknie wygląda ich krew na bielutkim prześcieradle,
Na królewskim łożu,
na którym odbywasz taniec ze swoją nową kochanką
w takt krzyku Rosaliny, twojej wielkiej miłości
Którą zastąpiła twa nowa Julia, 
Tej dziewczyny krwią jeszcze nie zbrukałeś,
podłogi w naszym salonie

przy kryształowym stole...

*

Stary wiersz, wygrzebany skądś tam. Lekko przerobiony. Jedyny który mi się podoba i chyba który po raz trzeci tu umieszczam. Głównie dla samej siebie, jak chcecie to skomentujcie :]

Pan Kevin, który okazało się, że ma na pierwsze Daniel, ale mówią na niego Kevin (drugie imie) z bardzo skomplikowanych powodów. Więc, Pan Kevin aka Daniel, znowu mnie dopadł wczoraj rano, dotykał skóry i mówił jaka jestem przecudowna, piękna i w ogóle z bajki. Ten alkohol... Niestety facet się skapnął, że Jason ma mój numer (po tym jak mu odmówiłam podania mojego, swoją drogą trza było), więc teraz już na pewno sprzedadzą Jasonowi jaką bajkę o mnie. Już się boję... ciekawa jestem czy Daniel aka Kevin do mnie napisze. xD

Cieszę się, że w życiu nie jest tak jak w wierszu... Oisin dzisiaj mnie skarcił, kiedy powiedziałam mu, że jestem na diecie. On nie chce patyka :P Podobno jestem idealna taka jaka jestem i mam się nie głodzić. Niech se gada co chce, ale zrzuce te zimowe kilogramy i zacznę pracować nad brzuchem! A jak!

 

04 lipca 2006   Komentarze (4)

Mikia cum bck...

Powróciła dzisiaj Mikia. Ta nie zakochana, zimna. Ta kokietka, flirciara, po prostu okrutna kobieta. Wróciła tylko na chwilę, ale dobrze było odetchnąć jej piersią. Jak to się stało? Już wam opowiadam!

Więc tak, pracuję sobie na weselu, plotkuje z dziewczynami. Nagle słyszę tekst "Bosh, ale ten James Sweeney przystojny!". James?! To ten przyjaciel Jasona który rozpuszczał plotki o tym, że z Jasonem spałam. Pytam się który to. Wskazały na stolik tuż przed nami. Szczęka mi opadła. TO TEN JAMES?! Nie mogłam w to uwierzyć. Facet z którym nie jedną godzinę przegadałam. Nawet nie pamiętam jak się poznaliśmy, tak jakoś z nikąd. Siedziałam nad zatoką, na skałach a on usiadł obok mnie i zaczeliśmy gadać. Tylko, że to było kupe czasu temu, za nim wyjechał na studia. Nadal mnie zagaduje w mieście, pyta co tam słychać. Ale to takie wiecie, jak do znajomego. I on? On takie o mnie ploty?! Że też się nie skapnęłam. Obok niego sami przyjaciele Jasona. Dzięki Bogu, nie byli w mojej sekcji. Ciągle zerkali w moją stronę, szeptali coś do siebie. Czułam jak mierzyli mnie wzrokiem. Dzisiaj akurat byłam z siebie dumna, czarna opaska we włosach z czaszkami, w uszach czarno-białe koła (w superanckie paski). Jazyy look jak to określił Aaron. Długie włosy zaplecione w kłosa. Nie jeden facet się za mną obrucił kiedy szłam ulicą (i o to chodzi! hehe).

Dobra, kontynujemy opowieść. Musiałam zdjąć szklanki z ich stolika. Kevin (syn mojego nauczyciela od Chemi, świr, znaczy się syn) spojrzał na mnie zaczepnie. Zaczęło się przedstawienie.

Kelnereczka: Chłopaki...
Kevin: Witamy ślicznotkę.
Kelnereczka: Mogę zabrać któreś z tych szklanek?
Paul: Możesz zabrać Kevina!
James: I zrobić z nim co tylko chcesz
Kelnereczka: Może po pracy.
Kevin: See this jacket? It's a real RIP OFF. (na pl nie da się tego przetłumaczyć, sory :P)
James: He means, you can rip it off him!
Kelnereczka: (zalotny uśmiech, a niech se myśli co chce)
James: Ja znam kogoś kto chętnie by zerwał ciuszki z ciebie...
Paul: Mnie!
Kevin: I pewnego blondyna! To jak mała... zerwiesz ze mnie kurtkę?
Kelnereczka: You wish...
Paul: Śliczna... opaska. (głupi uśmiech) Blondynowi by się spodobała. Chętnie bym ją z ciebie zdjął...
Kelnereczka: (mało nie upuściła szklanek, nie miało to nic do tego co on powiedział.)
Kevin: I żeście ją podniecili!
Kelnereczka: Chcelibyście!

I odeszłam, coś tam jeszcze krzyczeli, po pracy w ogóle co się odwróciłam to tam byli. Kevin zaproponował mi drinka, uśmiechnęłam się zalotnie i... odmówiłam. Minę miał zbitego psa, myślałam, że Paul z James nigdy nie skończą się z niego śmiać. Pewnie jak tylko zobaczą Jasona to mu się pochwalą jak to do mnie zarywali. Na Jamesie się zawiodłam... myślałam, głupio, że jest inny. Ale cóż!

01 lipca 2006   Komentarze (3)

tru luv?

Musiałam zmienić szablon, bo choć ładny to jednak tragiczny w czytaniu. Widzicie, dbam o czytalników, a jak! xD Ten też jest tylko tymczasowo, bo mnie samą wkurza... Tylko, że znaleść jakiś fajny szablon to naprawdę wyczyn wielki.... Nic mi nie pasuje, albo raczej nie pasuje do mnie. Za mroczne, za jasne. Za mało tajemnicze, takie... nie moje. heh...

Zadzwonił do mnie dzisiaj. Świetnie było usłyszeć jego głos. Nawet jeśli rozmowe przerywało i po krzyczeniu do słuchawki zrezgynowana umówiłam się z nim na rozmowe na necie. Choć wolałabym przez telefon... o dziwo. Bo ja przez telefon za zwyczaj nie lubię gadać. Nie po angielsku. Ale słysząc jego głos, poczułam jak ciarki wędrują wzdłuż mojego ciała... Już tylko 2tygodnie i wraca :D Siedzi teraz w Wenecji szczęściarz, ale tęskni za domem. Chciałby już być spowrotem w Irlandii. Zaczęłam się śmiać.

Ta jasne! Wcale, że nie chciałbyś być tutaj. Tutaj leje! I jest w ogóle... strasznie! A ty tam masz słońce, weneckie kobiety (?!) i pyszne wino. Co ci po naszym starym Donegalu!

Kocham cię wiesz? Wolałbym już być z tobą. Móc cię objąć i pocałować. Wynagrodzić ci całą tą rozłąkę.

I jak go tu nie kochać? No jak? Oj... znowu tęsknota się straszna odezwała. Traaaagedia...

A mebelki nie przyjadą jutro, bo te tępaki, te durnie, te chamy (!!!) postanowili przemycić papierosy razem z naszym majątkiem (!!!) i psy ich wywęszyły (bo psy mądre są! nie tak jak ludzie!) i ich zastrzymali. Ojciec wyrywa sobie włosy, aż mu musiałam kieliszek whiskey w łapę wsadzić by się uspokoił. Matka świruje, bo ojciec panikuje. Kiedy przyjadą, ja się wynoszę. Ojciec zrobi im taką awanture, że łoj... Szkoda, że nie ma Oisina, przeprowadziłabym się do niego :P

Królik, wracaj!

01 lipca 2006   Komentarze (4)

koszmar nocy letniej...

Odnalazłam swoje miejsce. Wyrywanie chwastów w ogrodzie. Nawet nie wiecie jak to odpręża! Wyżywasz się na takim chwaście i odpływasz myślami. A potem jakie poczucie satysfakcji! Mówię wam, nigdy nie myślałam, iż zabawa w ogrodzie może być taka ciekawa! Oczywiście mówię o ogrodnictwie, proszę tu bez sprośnych skojarzeń! Teraz już rozumiem ojca... siedzi w tym ogrodzie cały czas i mówi, że dopiero tam potrafi się odprężyć. Wychodzi nam to wszystkim na dobre, bo na ogród aż chce się patrzyć :]

Widzę iż nie pochwaliłam wam się, iż mój dom przez następne kilka tygodni to będzie jedno wielkie pobojowisko. W szczególności mój pokój. Nie, niestety nie zapowiada się żadna szalona impreza pt. "Go on, drink n crash my house". Nie, przyjeżdzają nasze rzeczy z polski. Czyli, mój i matki księgozbiór (prywatna biblioteka Hordyńców jak mówi ojciec). Deski na półki na książki. Bo książek tyle, że prawie, że każda ściana będzie pokryta książkami. Przyjeżdzają pierdoły rodziców, porcelana, talerze, jakieś takie tam duperele. Wiecie, wszystko co ważne od rodziców i co zaczyna się od "dostaliśmy to od... po ślubie, pamiętasz?". Co najważniejsze, przyjeżdzają moje boskie meble które kupiliśmy podczas ostatnich wakacji. (Z drzewa wiśni! ay...). I cała reszta. Tylko za nim to wszystko ulokujemy, poskłądamy, wypakujemy... miną wieki. Do tego ojciec wymyślił zrobienie okna w jednym ze skosów u mnie w pokoju. Z matką się kłócą z której strony, mi to szczerze wisi. Będzie wszędzie brudno i szaro. I będzie huk. I będę musiała spać na kanapie. Genialnie. Powiedziałam ojcu, że w takim razie przeprowadzam się do Oisina. Myślałam, że mnie chuknie :P Jeszcze nie jest gotowy na takie myśli. Dzięki Bogu, że nie jestem z Ruairim... Dopiero wtedy by mnie huknął, a dlaczego? Już ja wam opowiem.

Więc, moja droga przyjaciółka Joanne, nie dość, że już i tak miała złą opinię, teraz ma opinię... puszczalskiej. Jak to inaczej ująć. Martwiłam się o nią strasznie wczoraj. Bo widzicie... chodzą ze sobą, wszystko jest idealnie i w ogóle, pięknie. Jak oni ślicznie razem wyglądają. Ale ja wiem, że jest inaczej. Wiem to od niej. Ruairi się mocno zmienił. Nie ma wieczoru, żeby nie pił. Pali trawkę... dobra rzuca dla niej palenie papierosów(dla mnie też rzucał, wat eva). Ona przez niego też pije. Nie żeby ją zmuszał, ale on już wie jak zaproponować, żeby się odmówić nie dało. Ostatni dla niej każdy weekend to czarna plama. Ostatnio przesadziła... nie będę opowiadać co i jak. Ale po raz kolejny musiałam się zrywać z łóżka i lecieć do miasta ją ratować. Tym razem, ciuchy jej dać i buty, bo gdzieś zgubiła szpilki, bluzka podarta. Co robiła? Nie pamięta... Powinna być w domu. "Nocowałam u ciebie, dobra?". Tylko, że do miasta nie dotarła, ciuchów nie dostała. Policja jej szukała. Heh... przynajmniej otworzyło jej to oczy. Zadzwoniła wczoraj do mnie. Nie, nie płakała w słuchawkę, to by nie było w jej stylu. Była po prostu załamana. "Co ja z siebie zrobiłam...?". Do tego, dowiedziała się, że wszyscy gadają, że z nim już spała. Że nie jest dziewicą. Co nie jest prawdą. Nie którzy plotkę jeszcze bardziej pogorszyli. Ruairi się pochwalił, że ją zaliczył. Wielki mi MAN! Uduszę go, wykastruję, zabiję, utopię i podpalę, otruję, zastrzelę i nie wiem co mu jeszcze zrobię i w jakiej kolejności, ale będzie cierpiał! Najgorsze jest to, że jej brat się dowiedział. Powiedział matce. Jeden wielki obciach i awantura. Heh... moje biedaczysko. A ona tylko chciała byś szczęśliwa i kochana... nie warto, wiecie? Nie warto, nie dla każdego faceta i nie to co ona robiła... heh...

 

29 czerwca 2006   Komentarze (6)

you know, dat you'r al dat i need...

Miałam pełno wątpliwości które zasiała we mnie matka. Nieświadomie oczywiście. Czy on tęskni? Czy może to wszystko tak z łaski... i co jeśli wróci, spojrzy na mnie i zacznie się zastanawiać co on ze mną w ogóle robi... Wiem, głupio... Przecież jestem jego marzeniem, jego muzą, jego miłością... Przecież planuje naż wyjazd na wakacje, po maturze. Taka tradycja. Po maturce wszyscy przyjaciele robią wypad gdzieś na wakacje. Na Ibize, Santa Ponze. Oisin chce żebyśmy pojechali do Francjii. Czemu nie, kocham Francje. Tylko, że to dopiero za dwa lata.

Chyba jeszcze będziemy ze sobą za dwa lata...?

Pewnie tak... choć kto wie. Napatrzyłam się na za wiele związków "wielo letnich". Po 2latach razem nie mogą na siebie patrzeć. Dlatego nie myślę o przyszłości. Bo przecież znam też takich, co są ze sobą od 6lat. Dlatego nie mówię nie, nie mówię tak. Nie zastanawiam się nad tym. Wiecie, jutro w końcu może skończyć się świat, spaść na nad wielki śmieć kosmiczny i boom... po świecie.

Wracając do tematu moich wątpliwości... jak zwykle rozwiane. Na dzień dobry "brakuję mi ciebie". Potem zazdrość (a jednak! on potrafi być zazdrosny) o rozmowe z pewnym facetem na Bebo. Oj... mój głuptasek.

Wczorajsza rozmowa zalicza się do jednej z tych poważniejszych. Tych, które wolałabym przeprowadzić na żywo, ale dłużej już nie mogłam czekać. Zapytałam go o jego byłą... Keare. Trochę głupio się poczułam. Dziewczyna która zmarnowała mu kilka dobrych miesięcy i głęboko go zraniała... to ta sama z którą najszybciej odnalazłam wspólny język, z wszystkich dziewczyn z jego paczki. Wariatka, odrobine podobna do mnie.

Owinęła sobie mnie w okół palca. Byłem jak na zawołanie. Czekałem, aż mi pozwoli do siebie wrócić...

Nienawidzić ją? Ale gdyby nie to, nie byłby teraz ze mną. Za podobna do mnie... to samo zrobiłam Ruairiemu.

Smak słodkiej satysfakcji. Ona go nie poznaje. Zmieniłam go. Bardziej pewny siebie, odważny. Wiesz dlaczego kochana? Bo jest mój... mój króliczek :)

26 czerwca 2006   Komentarze (4)
< 1 2 ... 18 19 20 21 22 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi