• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 17


< 1 2 ... 16 17 18 19 20 ... 58 59 >

spadam...

Pogubiłam się, ale chyba powoli się odnajduję... Będąc z Markiem, było mi dobrze. Nie myślałam o Lee. Liczył się tylko on. Nawet fakt, że jego młodszy brat Paul, a mój bliski kumpel, się do mnie nie odzywa, nic nie zmienił. Paul próbował nas skłócić. Powiedział mi, że Mark ma dziewczynę, że mnie wykorzystuje. Nie pasowały mi te kawałki układanki. Gdyby tak było, w sobotni wieczór nie wyszedł by za mną w pubie. Nie objął w deszczu i nie powiedział, że przeprasza. NIe zaczął się tłumaczyć, choć wcale nie musiał. Bo to ja byłam pijana i czepiałam się głupot. Nie całował by przy wszystkich, stojąc na głównej ulicy. Pisał słodkie smsy następnego ranka. Wszyscy przecież o nas wiedzą... Miałam ochotę rzucić Lee w cholere i znowu spotkać się z Markiem. Cieszę się, że tego nie zrobiłam. Bo...

... wieczór z Lee, był wspaniały. To nie tylko pożadanie, zaczynam coś do niego czuć. Ale się boję. Nie chcę się znowu sparzyć... nie chcę związku. Chcę wolności. Móc mieć możliwość ucieczki. Zastanawiam się, czy Mark nie jest typem ucieczki... Od uczuć, zobowiązania...

Jednak nie mogę przestać myśleć o wczorajszym wieczorze z Lee. Tak dobrze mi nie było od kąd Ois mnie zostawił... Przy nim, nie muszę nie myśleć. Rozmawiamy o Oisinie... o tym co było. Za nim zaczęłam z nim chodzić, Ois zapytał się Lee, czy on też zaczyna coś do mnie czuć. Lee go okłamał... powiedział mu, że nie jestem w jego typie. Kiedy oboje wiemy, że było zupełnie inaczej... Więc coś do mnie ma już od dawna... bardzo dawna...

Nie wiem moje drogie... Możliwe, że skończę ten rozmans z Markiem. Nie trzyma się kupy, a jednak nas do siebie ciągnie. Nie wiem... Nie czuję do niego, tego co do Lee... ale zostawić go też nie potrafię. Zobaczymy...

Przypływ zazdrości... Idziemy z Lee objęci. Jego usta szepczące mi do ucha, że jestem jak ten motyl, którego wyczarowałam (zabawa wyobraźnią). Uśmiecham się lekko, macham do ludzisk z mojego roku. Nagle ktoś odrygwa go ode mnie, rzuca mu się na szyję. Myślę sobie, jakaś jego znajoma... Gówno, to Aisley. Moja "kumpela". Myślałam, że ją znam... mogę jej ufać. Ostatnie dwa dni udowodniły mi, że to zdradliwa żmija. Ta na nim wisi, on ją lekko obejmuje. Szepcze mu coś do ucha. Po alkoholu łatwo mnie szlak trafia.

"Ryan, przytulisz mnie?"

"z przyjemnością :D poczekaj, loda skoń..."

Lód poszedł na bok. I tak nie był jego :P Objął mnie mocno. We wtorek wieczorem byliśmy razem, acha! nadal mnie chciał.

"cudownie przytulasz..."

Objął jeszcze mocniej. Spojrzałam na Lee, Aisley dalej na nim wisiała, śmieli się z czegoś. Nie odepchnął jej... Tak się wkurzyłam, że już na nich nie patrzyłam...

"you'r bloody georgous..." Wtuliłam się w niego... Tak łatwo by było go tak po prostu pocałować, odegrać się na Aisley i na Lee. Aisley ma coś do Ryana od wieków, on jej już nie chce. Tricia, moja kumpela, tylko na mnie spojrzała. Miała rację, nei warto. Odciągnęła mnie na bok, byłam w strasznym stanie. Aisley już wcześniej zaczęła zarywać do Conora, wiedząc, że nas do siebie ciągnie... że wystarczy, że pogadamy i sobie wyjaśnimy kilka spraw... I co? Pierwsze co widzę, to na nim wisi :/ Teraz na Lee... Zazdrosna s... A Lee co? Jak Conor... nic...

"jemu się to nie podoba, przecież widzisz. Daj mu szanse ją odgonić, poczekaj chwilę."

On tylko na mnie spojrzał, od razu się skapnął. Mocno ją od siebie odsunął, myślała, że się z nią drażni. Podszedł do mnie i mnie przytulił.

"Przecież wiesz, że bym ci tego nie zrobił. Że liczysz się tylko ty..."

"Wiem..."

"Nie ufasz mi?"

"Ufam... ale jej już nie."

Pożegnałam się z wszystkimi i odciągnęłam go od zagrożenia.

"Jeśli kiedykolwiek się do niej zbliżysz z nami koniec. Możesz z każdą inną, nie jesteś w końcu cały mój. Ale jej ci nigdy nie wybaczę..."

"Ona to nie ty... To tylko szkodka, nie przepiękna i wspaniała Polka".

Długi pocałunek... Powoli wpadam znowu w ten sam dół... Ale wiem, że tego co czułam do Oisina, do niego jeszcze długo nie będę czuć... ale może kiedyś?

I przyżekam, jeśli ona się jeszcze raz do niego zbliży, wydrapię jej oczy..

 

07 sierpnia 2006   Komentarze (6)

2much...?

Jeszcze dwa dni i zrobię sobię przerwę...

Rozmowa z Oisinem, nie wyszło nam. Za wcześnie na przyjaźń. On chce mi udowodnić, że go nigdy nie kochałam. Ja jemu, że już go nie kocham, ale potem tego żałuję (naiwnie coś mi szepcze, że może coś... heh, zapomnijmy o tym). Kiedyś tacy bliscy, teraz... szkoda gadać. Pół dnia myślenia o nim... Trza było jakoś odreagować...

Miałam być w domu przed drugą... byłam przed trzecią. Oczywiście uprzedziłam ojca, dzwoniąc z komy... Marka :/ Tak, to przez niego się spóźniłam. Trzymał mnie mocno w ramionach i nie pozwolił iść do domu. Jestem uparty, wiesz? Oj, dobrze o tym wiem. Potem pod domem, pocałunek na pożegnanie. I znowu ramiona wokół tali... Nigdzie nie idziesz piękna.

Spotkamy się jutro wieczorem?

W niedzielę skarbie.

To za długo...

To pojutrze.

Całe dwa dni i noc bez ciebie...

Jutro nie mogę...

Wcisnęłam mu kit, że możliwe iż będę pracować. Pomysły, bym wyłączyła komórkę. Przecież mu nie powiem, że będę z innym... Znowu się wpakowałam w trójkącik.

Oj doigram się... Kto by kiedyś pomyślał, że ta mała Michalinka stanie się Femme Fatale? Shockin...

 

05 sierpnia 2006   Komentarze (5)

druga myśl... o ja idiotka...

Przebudziłam się. Uświadomiłam sobie rano, jaką sobie opinię wyrabiam... Wiem, żyję się raz. Ale kiedy dzisiaj w pracy recepcjonistka powiedziała, że wyglądałam ładnie z moim chłopakiem, a ja nie wiedziałam, o którym mówi, pomyślałam sobie, czas otrzeźwieć. Kiedy pytają mnie o "tego" chłopaka, mówię, że to Lee. Nie ważne, że jedna widziała mnie z blodynem, druga z szatynem.

Siedmiu facetów... tylko podczas pocałunków z dwoma, czułam coś. Tylko z Conorem i z Lee było to coś więcej niż zabawa. Z Conorem to był tylko urok. Poleciałam na jego głos, spojrzenie. Z Markiem było mi dobrze, ale to nie ma sensu. I nie chodzi tutaj o jego wiek. Tylko o jego brata. Za wiele obrażania by było, za wiele gównianych sytuacji. Zostaję przy Lee... Nie, nie rzucam się w związek. Ale narazię robię sobie przerwe od facetów... Lee nie będę widzieć przez jakiś czas... Przerwa moje drogie.

Ludu... mam dość ludzi którzy mieszają się w twoje życie. Tysiące pytań dziewczyn z pracy. Chciałoby się powiedzieć, odpierdolcie się wszyscy, ale się nie dało :/ Więc by im wszystkim zamknąć usta, powiedziałam, że chodzę z Lee... Nie długo powiem im, że z nim zerwałam i jestem sama i będzie spokój... miejmy nadzieję. Bo już mi się nie chce gadać o moim życiu osobistym... Ta cała irlandzka mało miasteczkowa mentalność wykończy mnie psychicznie...

Pozwoliłam dzisiaj sercu by trochę pomyślało... Dałam duszy na chwilę odetchnąć. Przed oczami od razu pojawił się on... Mój były króliczek... Chciałabym go już nie kochać. Móc czuć do kogoś innego, to co czułam do niego. Nadal czuję... Żaden z tych pocałunków nie znaczył dla mnie tyle, co pocałunki z nim... Kiedy mnie dotykał, całował, czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie... Nikt nie całuje mnie we włosy i nie szepcze, że mnie kocha. Że jestem jego aniołem... Wiem... mogłabym to mieć z Lee. Wystarczy, że mu pozwolę. Tylko, że ja chcę Oisina. Chyba czas w końcu pozwolić sobie łzom popłynąć. Czas się obudzić...

 

04 sierpnia 2006   Komentarze (4)

kiss slut...

Żyję w śnie... alkoholowym, bez uczuciowym. W którym nie liczy się nic, tylko żeby się wydostać z domu. Wyjść na ulicę i tańczyć... wirować  i nie myśleć o niczym. Czas się przebudzić... ale boję się. Nie chcę myśleć, rozumieć. Widzieć.

Wczorajszy dzień... heh... tyle się działo. Impreza rockowa, flirt i wygłupy z chłopakami. Wcześniej znalaźlismy się tylko z neta, teraz 6zespołów się spotkało. W końcu poznali tą słynną Mikię xD Jawny flirt z Conorem, Liderem zespołu Experimental Shortcuts... On zaczął... ja popłynęłam z nim.

"Candy floss?"

Oderwałam kawałek waty cukrowej i włożyłam mu do ust. Oblizał palce... Już było wiadomo. Po Bitwie zespołów poszliśmy wszyscy na piwo. Co chwilę mnei przytulał, sadzał na kolanach. Wszystko było jasne... Poszliśmy na molo. Pierwszy facet który gadał więcej niż ja... Całował bosko. Delikatnie ujął mnie za podbródek... potem gładził palcami po szyji... Nie chciałam się od niego odrywać. Potem się rozstaliśmy, mieliśmy się odnaleść w tłumie. Tylko... Tylko, że godzinę później przyjechał Lee. Zachowałam się jak suka w stosunku do Conora. Kilka godzin potem wpadłam na niego. Spojrzał na mnie, ale nie był zły... Heh... Za to dzisiaj się na mnie odegrał. Chodziliśmy po mieście, zorganizowaliśmy gitarę i położyliśmy czapkę przed nami. Z Adam i Aaronem tańczyliśmy, a on grał i śpiewał... Boski ma głos. Heh... Ale był już inny niż wczoraj... Ta, a potem pojawiła się młoda która kręciła się w okół niego wczoraj wieczorem. Odegrał się na mnie... Zaczęli się całować przy nas. Poszłam sobie, trudno. Jeśli 13nastka bardziej go zadowala, jego strata.

Nie żałuję wieczoru z Lee... Było wspaniale. Nie całuje bosko... ale go nauczę :) Praktyka czyni mistrza :P To też przez to, że ma aparat na zębach... ale nie długo się go pozbędzie :P Heh... kiedy patrzy na mnie, oczy mu się śmieją. Tak jak kiedyś Oisinowi kiedy na mnie patrzył. Myślałam, że łączy nas tylko pożądanie. Niestety jest zupełnie inaczej... On czuje do mnie coś więcej... Zapytał się dzisiaj, co myślę o naszym związku. Powiedziałam mu, że nie chcę niczego na poważnie. Jeszcze nie teraz... Wiecie... narazię, chcę się bawić, od faceta do faceta. I tak ma lepiej niż inni, bo on wie, że jeszcze coś będzie. Nie wielu może to powiedzieć... Kiedy gdzieś w tym samym miejscu... wtedy razem. Ale kiedy jesteśmy gdzieś sami, to niech się dzieje co ma się dziać.

Rozmawialiśmy o Ois... nie odzywa się do Lee. Nie rozumiem dlaczego.. sam mu powiedział, żeby się ze mną umówił.

"Mogę ci zagwarantować, że on nadal coś do ciebie czuje i kurwica go bierze, że jesteś ze mną.."

Mógł mnie nie rzucać. Nie chcę mi się już o tym myśleć. Będąc z innymi nie myślę o nim. Żyjąc tak jak żyję... Snem. Wiem, obudzę się. Tylko, że... myśląc o nim, pchają mi się łzy do oczu. Nie chcę już tak... Chcę go przestać kochać. Widziało nas pełno osób z miasteczka Oisina. Była ich kumpla... która nie potrafi trzymać języka za zębami. A niech go szlak trafi. Niech go dobijają teksty "a wiesz z kim widzieliśmy twoją laskę? z Lee!". Faceci... nie potrafię bez nich żyć ani dnia... ale z nimi :/ też lepiej nie jest.

Po wczorajszym wieczorze postanowiłam zwolnić... Codziennie inny facet, kilku jednego wieczoru... Pocałunki bo przegram zakład... Nie, koniec... Alkohol też odstawiam na bok. Muszę w końcu wytrzeźwieć.

03 sierpnia 2006   Komentarze (4)

i can't be always waitin' for you... i wn't...

Śnił mi się... Ois. Heh... a już dawałam sobię radę. Nie myślałam o nim. I proszę sen... w którym do mnie dzwoni i prosi bym do niego wróciła. I wracam. Głupio, ale wracam... i jest pięknie. A potem się obudziłam... Nie moi drodzy, pogodziłam się już z tym. To się już skończyło.. Tak już nigdy nie będzie.

Tak jakoś dziwnie jest. Lee pisze, że chciałby ze mną być już teraz. Słodkie słowa, przeplatane pikanterią. Chyba nie napisałam wam, że Ois zadzwonił do Lee i powiedział mu, że nie ma nic przeciwko. Wiedział, że i tak by do tego doszło, czy będzie się wkurzał czy nie. Już woli, żeby to był Lee, któremu ufa, niż jakiś debil który mnie zgwałci. Lee ma być dla mnie dobry i się o mnie troszczyć... Lee to skomentował tak, że takiej kobiety jak ja nie da się dobrze nie traktować :] Bo oczywiście, zaraz po tej rozmowie, zadzwonił do mnie i mi opowiedział. Żebym nie miała wyrzutów. Myślę, że gdyby nie Lee i tamtego wieczoru Mark... siedziałabym teraz i płakała. Powiedziałam Lee, że nie chcę się z nikim wiązać. Nie jestem na to gotowa. I nie oszukujmy się... Oisin złamał mi serce. On rozumie...

Oisina "jak się czujesz?" to jak gwoździe w trumnie. Chce dobrze, martwi się... ale w tej chwili, nie chcę by był taki miły i troskliwy. Tym trudniej mi będzie przestać go kochać. I nie przyjedzie podczas festiwalu... Powiedział, że nie chce patrzeć na mnie i Lee. Jechać z nim w taksówce i widzieć jego śmiejące się oczy. Wiedzieć o czym myśli... bo sam myślał  o tym samym nie tak dawno temu... Więc nie, nie przyjedzie... Ale przecież powiedział, że go to nie obchodzi. Że mogę być z Lee. Że nic do mnie nie czuje...

"wiesz doskonale, że nadal coś do ciebie czuję, ale to już nie jest to samo co kiedyś... nie zależy mi na festiwalu..."

Big HEH...

Lisa wróciła z wakacji. Kilka drinków, byłam grzeczna wczoraj... PRzy niej nie musiałam się upijać :] Tańczyłyśmy na ulicy w deszczu, śmiałyśmy się jak wariatki. Opowiedizałyśmy sobie wszystko, tuliłyśmy długo... Oboje przez to samo przeszłyśmy, ale jesteśmy silniejsze :] I będzie dobrze, wiecie? Wierzę w to... bo już jest. Nie idealnie, na swój sposób jestem szczęśliwa. Ale to nie to samo szczęście... nie to które czułam, kiedy byłam z nim... Tego długo nie będę czuć... Heh..

01 sierpnia 2006   Komentarze (6)

Miłość to nie pluszowy miś...

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
To też nie diabeł rogaty.
Ani miłość kiedy jedno płacze
a drugie po nim skacze.
Miłość to żaden film w żadnym kinie
ani róże ani całusy małe, duże.
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
drugie ciągnie je ku górze.

*

Koniec... Zerwał ze mną. Nie chodziło o tamten wieczór... Było wiele innych powodów. Większość beznadziejnych i nie miejących sensu. To już nie to... Pociąg fizyczny nie wystarczy w związku, niestety moi drodzy. Nie potrafię go nienawidzić... będziemy się starać pozostać przyjaciółmi. Jemu na mnie zależy... wiem. Tylko nie potrafi kochać. Dopiero wczoraj kiedy ze mną zrywał, zrozumiałam jaki naprawdę jest. Otworzyło mi to oczy... On nie rozumie miłości. Jestem dla niego za dojrzała. Oisin to skrzywdzony facet... to co jego ojciec zrobił jego matce za nim się rozwiedli, głęboko w nim siedzi... Może tak lepiej... kocham go, ale... to już koniec. I nie będzie od tak pocałunków. Przytalania... Muśnięc we włosy i tego zakochanego spojrzenia. Dam radę... Już daję. Jestem silna.

Były łzy... były uściski. A potem spojrzenie Hanny "weź się w garść. Przed nami noc szaleństw i facetów". Był alkohol, dużo alkoholu... Pocałunek z Pauric'iem. Nieśmiałym kumplem z pracy. Ale ja chciałam więcej... chciałam czuć dotyk rąk na moim ciele. Poczuć, że nie tylko Oisin mnie pragnie. Wpadłam na kumpli Jasona. Pocałowałam Marka w policzek, urodzinowy prezent. Noel też dostał. Oboje rzucali mi spojrzenia. Wybrałam Marka. Ale dopiero potem wieczorem... Hanna pojechała do domu, a ja głupia, postanowiłam zostać w mieście. Sama. Znalazłam Marka, wiedział od razu. Chwycił mnie za rękę i wyprowadził z baru. Był delikatny i przesłodki. Powiedział, że mój były to idiota... skoro pozwolił mi odejść. Odprowadził mnie pod sam dom. Zapytałam czy będzie żałował... w końcu on ma te swoje 20lat... Powiedział, że nigdy. Rozmawialiśmy też dużo... Okazało się, że z Jasonem to jedno wielkie nie porozumienie... Trudno, nie będę tego już wyjaśniać.

A na koniec... jestem umówiona z Lee. Jest przesłodki, wiecie? Teraz kiedy już nie musi się kryć z tym, że coś do mnie ma....

Wiem, dziwnie, że tak go kochałam... a już mogę z innymi. Tylko, że ja nie chcę siedzieć i płakać. Co mi po tym? Chcę szaleć. Ci faceci to tylko zabawa i oni o tym wiedzą. To taka terapia anty...

heh... dajcie mi siły... żebym się odkochała...

31 lipca 2006   Komentarze (7)

O FCUK!

Wczorajszy wieczór? Traaaagedia. Za dużo alkoholu i brak Oisina równa się, totalna klęska. Nie dotarłyśmy na koncert bo Hannie się nie chciało iść, a ja nie miałam siły się z nią kłócić. Pewnie i tak by nas nie wpuścili. Opowiemw skrócie i puntkach, bo całej nocy nie warto opisywać.

1) uchlałam się. (ale to już wiecie)

2) z Hanna zadzwoniłyśmy do Ois, rozłączył się (uznał, że nie ma sensu ze mną gadać kiedy jestem pijana)

3) smsowałam z Lee, a potem Hanna do niego zadzwoniła i skończyło się na tym iż dowiedziałam się, że Lee chce się ze mną przespać i o niczym innym nie marzy, ale wie, że nie ma szans z powodu Oisina. Kurwa sama się prosiłam o takie informacje. O reszcie... nie chcecie wiedzieć. Zresztą nie których to nawet nie pamiętam, a że wyczyściłam skrzynke to za bardzo też nie mam jak sobie przypomnieć. Mam tylko 4smsy. Ten od Lee był o tym, że muszę przestać, bo będę tego wszystkiego żałowała rano. I choć naprawdę nie chce tego robić, ale musi wyłączyć komórke, wie, że będzie siebie nienawidził za stratę takiej szansy, ale musimy myśleć trzeźwo. Ta... próbuj mysleć trzeźwo kiedy jesteś taki pijany jak ja!

4) Ois myśli, że chcę się z nim przespać. Dlaczego? Oj... nie pytajcie... Ale powiedział, że pogadamy o tym gdy będę trzeźwa. Co oni wszyscy tacy mądrzy? A tak... bo trzeźwi!

5) Kolega Jasona, który nigdy nie aprobował mojej znajomości z nim, okazało się, że coś do mnie ma. Tak jak zazwyczaj mam ochotę mu wydrapać oczy, tak wczoraj ściskaliśmy się i sobie wszystko wybaczyliśmy. Dowiedziałam się, że od dawna mu się podobam i nie mógł znieść myśli, że ten debil mógłby ze mną być. Świetnie... przez następne pół godziny Hanna musiała go odpędzać bo lataliśmy do siebie jak suka z cieczką i pies... Wcześniej o nim nie pisałam, więc go nie znacie. Ale śmieszne... bo na imię ma Noel xD Ale nie... nie ten co kiedyś. Dzięki Bogu!!!

6) Siedziałam sobie na mostku i próbowałam wytrzeźwieć, kiedy podszedł do nas mój znajomy ze szkoły i jego kuzyn. Uściskałam ich jak wszystkich i za nim się zorientowałam, jego kuzyneczek wepchnął mi język do gardła. Odsunęłam go i powiedziałam, że mam chłopaka... Nie przejął się tym i wrócił do uwczesnej czynności. Odepchnęłam go ale był za silny. Znowu język w gardle. Dopiero Joanne, Hanna i Paul go ściągneli ze mnie. Dzięki Bogu... to było okropne! Część mnie chciała tego, ale reszta nienawidziła się za sam fakt, że sprowokowałam taką sytuację! Było się tak nie pindżyć... ale skąd miałam wiedzieć, że Ois nie przyjedzie?!?!?!?!?

7) Nawet nie pytajcie z iloma innymi facetami się ściskałam i ilu zapraszało na drinka i co nie co po tem. Mówisz takiemu, sory, ale mam chłopaka, a ci nic. Głuuuusi! Nigdzie już nie idę bez Oisina... Nie ma mowy! I dzięki Bogu, że nie założyłam spódniczki!

30 lipca 2006   Komentarze (5)

i nevr lived before ur luv...

Zakochany uśmiech na ustach... ciche westchnięcie. Cóż to był za dzień. Tak dobrze mi było w jego ramionach. Kiedy składał pocałunki na ustach, czubku nosa, włosach... Nasz związek jest inny niż przed jego wyjazdem. Chyba zmieniło nas to wszystko na lepsze. Jest bardziej dojrzały. Potrafimy razem leżeć i milczeć. Słuchać muzyki i nie mówić nic. Dopiero teraz zaczęłam doceniać to co dla mnie robi. I znowu patrzy na mnie i oczy mu się śmieją. Całuje i czuję, że to szczerze... Nie jest to czyste pożądanie, każdy jego dotyk jest przepełniony uczuciem. Może nie potrafi mi jeszcze powiedzieć, że mnie kocha... ale ja to widzę. Może rzeczywiście, wcześniej za często używaliśmy tego słowa. Na dzień dobry, na do widzenia... Za dużo tego było.

Leżeliśmy u mnie na łóżku i ogladaliśmy na kompie odcinek Family Guy'a. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało i położyłam mu głowę na piersi. Gładził mnie po ramieniu, potem bawił się włosami. Czułam się jak w niebie. Odcinek się skończył, chichocząc spojrzałam mu w oczy. Pocałował mnie i objął mocno, jakby się bał, że ucieknę... Jego pocałunki i dotyk... ay... Było idealnie. Nie mogę uwierzyć, że mało go nie straciłam...

28 lipca 2006   Komentarze (5)

Feelin' Good...

Nie no to się nazywa szczęście. Włączyłam msn, wzięłam się na zdala od kompa i położyłam się poczytać książkę. Ois wie, że jeśli jestem na Away to ma mi brzęczyk puścić i zasiądę do mojego Delika. Ta... tylko, że ja odjechałam a głośniki wyłączone, więc nie zauważyłam, że pisze. Zresztą... może tak i lepiej. Przynajmniej tym razem to on zaczął za dużo myśleć :P Za nim przetłumaczę wam co mi napisał, powiem wam tylko, że wczoraj wysłałam do niego eska i powiedziałam mu, że wydaję mi się, że go za mocno cisnę. Mieliśmy  dać sobie trochę czasu... wszystko brać na powoli. A od ostatniego piątku wszystko tak przyśpieszyło... i wiem, teraz siedzi taka i do niego wydzwania i smsuje i nie daje odetchnąć... Więc, daje mu trochę przerwy. Zna mój numer, niech się odezwie kiedy będzie chciał. Odezwał się =D

Jesteś?
Widzę, że ciebie nie ma...
Jesteś zła?
Wiem... przepraszam. Nie odzywałem się przez ostatnie dwa dni. Straszne i niewybaczalne... ale wybaczysz mi prawda?
Prawda?
Ostatnie dni to było czyste szaleństwo. Ciągle coś musiałem robić. Matka wróciła :/ Fionn nadal chory. Więc kiedy byłaś na necie, nie mogłem wejść. Nadal nie mam kasy na koncie na komie :/
Nie martw się, nie naciskasz i nie przyspieszasz nie potrzebnie. 
Dobrze jest jak jest. Bo jest magicznie.
Cieszę się, że wtedy się nie rozstaliśmy...
Straciłem dla ciebie głowę...
Mam nadzieję, że to przeczytasz...
Tęsknię...
xXxXxXxXx

I jak tu tego kosmite nie kochać... Głupi uśmiech na ustach. Uświadomiłam sobie jedno... NIe chcę już żadnego innego. Tylko jego. Już nie żałuje, że jestem zajęta... Żaden z tych facetów nigdy nie będzie taki jak on...

26 lipca 2006   Komentarze (3)

jęki ściętej głowy

Boję się... samej siebie. Kiedy mija etap ochoty chlipania w poduszkę i nadchodzi etap czarnej róży. Kiedy próbuje sobie uwodonić, że bez niego też potrafię. Kiedy jestem na niego zła i próbuje się na nim zemścić, choć przecież on i tak pewnie (miejmy nadzieję) się nigdy o tym nie dowie. I ochota by sięgnąć po komórkę i napisać do Lee... Przecież on odpisze od razu. Po tamtym piątku jego słabość się powiększyła... Niestety. Jakoś muszę sobie poprawić humor. A lodów miętowych już nie ma, czekolady nie tykam (schudłam o 5kilo... a teraz przytyłam o 1! przez czekoladę :/) traaaagedia. Pewnie skończy się na tym, że będę z kimś smsować... Wolałabym z moim kosmitą :/

Zaraz do znajomych matki babysittować ich dzieci. TRAAAAGEDIA. Za dużo czasu na myślenie, nic w telewizji. Miasto Aniołów ze sobą chyba wezmę i obejrzę po raz tysięczny. Poryczę trochę oglądając film (po raz kolejny kubeł lowód miętowych by się przydał) i mi się poprawi.

Matula pojechała do PL na 10dni u już mi jej brakuję... Jedyna kobieta z którą można się pośmiać ze strasznych głupot. Ma te swoje minusy, jak np. porządek w domu (dla mnie jest czysto, ale co tam... ja artysta jestem!) i czepianie się różnych głupot, ale tak chyba już mają rodzice. Oj co ja bym zrobiła by teraz być w Polsce... z dala od tego całego bałaganu. Ludu...

... muszę przestać siedzieć przy telefonie... i Aga proszę mi już więcej takich numerów nie robić! Tylko serce mi nie potrzebnie zaczyna się telepać!!!!

25 lipca 2006   Komentarze (6)
< 1 2 ... 16 17 18 19 20 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi