• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 15


< 1 2 ... 14 15 16 17 18 ... 58 59 >

Feelin' Good...

It's a new day... a new life... feelin' good...

Dni płyną miło... Wstaję rano, wciskam się w mundurek, lekki makijaż, dobiór biżuteri, opanowanie moich długaśnych włosów. Wariactwo w szkole, zakuwanie (czasami usypianie). Do domu. Lekki ból głowy... obiadek, zakuwanie, necik do późnej pory i w przerwach ołówek, albo książka w ręku ;) Nie długo zeskanuje i pokażę wam moje nowe dzieła :]

Weekend już tuż tuż. Czarna spódnica nie może się doczekać aż pójdzie w tany. Jedziemy z wszystkimi moimi kobietkami :D będzie paaaaarty! :P trzeba się jakoś odprężyć po tygodniu kucia. Nocuję u Lisy, więc pewnie przegadamy do rana :] Będę musiała tylko uważać, by przed nią nie pokazać, że podoba mi się jej starszy brat :P Facet też na mnie leci (sam mi o tym powiedział, choć trzeba wziąć pod uwagę, że był pod wpływem alkoholu). Cóż, on jest zajęty i ja jestem zajęta. I choć jemu to nie przeszkadza, to nie ma o czym kolwiek mowy. Tylko, że jeśli Lisa się dowie, że nawet w najmniejszym stopniu uważam, że jej brat jest pociągający... bosh, koniec! Nigdy nie przestanie mi dokuczać :P

Co do Lee... to nie jest zakochanie. Ale postanowiłam niczego nie robić. Nie zrywać. Żyć chwilą. I tak na żadne inne romanse nie mam czasu. Spotykamy się co weekend, smsujemy. Starczy. Na wielkie miłoście ani nie mam ochoty, ani nie jestem gotowa. Też nie czas na nie... Taki układ jest najlepszy. Kto wie... może z czasem stracę dla niego głowę. Się zobaczy :] Teraz czuję się szczęśliwa w jego ramionach. Te chwile mnie naładowywują na tydzień :] i tak z weekendu do weekendu...

Tiaaak... brak czasu i zagubienie szkolne znowu się zacząło. Witaj Edukacjo :P

07 września 2006   Komentarze (7)

z dziennika kapitan Black Rose ;)

Kolejny dzień w tej mojej prześlicznej szkółce :) Szkoła co raz bardziej mnie przeraża. Albo bardziej to co mnie czeka za dwa lata. Mikuś chce się ustawić dobrze na przyszłość. Wszystko zdać jak najlepiej, na jak najwyższym poziomie. Na maturce same A i B mają być... tiaa tylko, że na to już teraz trzeba zacząć pracować. Wybrałam historię, jako jeden z moich przedmiotów maturalnych. W klasie jest 19osób. Gościu już teraz mówi, że odpadną przynajmniej 3. Prawdopodobnie 5. Nie spodziewa się by w klasie zostało więcej niż 12osób. Pocieszające, prawda? Zobaczymy... Ja na pewno nie odpadnę, bo o dziwo przez ostatnie kilka lat dostałam fioła na punkcie historii. Matma tak samo, drugi dzień szkoły, a nasza klasa już gna z tematem. No cóż... skoro się dostało do najwyższej klasy to teraz gnaj jak koń wyścigowy! Ale Matme zawsze lubiłam, jak już mówiłam. Atmosfera fajna, bo to prawie taka sama klasa jak 2lata temu, tylko, że mniejsza. I nasz ukochany nauczyciel...

Ukochana nauczycielka od Artu też nas przeraziła ilością pracy przez następne dwa lata. Cóż, byłam na to z góry przygotowana. Portfolio zaczęłam już w wakacje. W dwa lata powinnam się wyrobić... (oby!). Swoją drogą jestem ciekawa ile osób z tej klasy odpadnie... Kiedy się stres zacznie to rzeczywiście ludzie zaczną zmieniać klasy. Ja ze swojego wyboru jestem zadowolona i nie mam zamiaru zmieniać. A wybór na następne lata jest taki.

Historia

Francuski (klasa zaawansowana)

Art

Accountin (czyli księgowość, wybrałam to z przymusu, na chuj mi to potrzebne nie wiem, ale punkty na studia łatwo złapie. Do wyboru miałam Geogre - nienawidzę, lub Biolę która już mi w ogóle nie potrzebna, zamiłowania nie mam, więc po cholere mi tak ciężki przedmiot nie wiem, no i jeszcze inżynierstwo ale nie ma mowy, w to się nie pcham)

A
ngielski (klasa zaawansowana, a jak :D maturkę jak z języka ojczystego mam zamiar zdać lepiej od większości irlandczyków hie hie)

Matma (klasa zaawansowana)

LCVP (nawet nie pytajcie za długo by tłumaczyć)

i zastanawiam się nad muzyką... ale nie wiem czy dam radę bo jakoś jeszcze gitarki tej mojej genialnie nie oswoiłam :P No i kucia i tak będę miała wystarczająco dużo :P

*

Co do miłostek, to pewien małolat zaczął do mnie znowu zarywać. Śmiesznie jest obserwować tego 14letniego chłopca (który jest ode mnie o głowe wyższy, co przy moim wzroście jest szokujące) jak mnie próbuje zbajerować xD Przynajminej śmiesznie jest. Tacy chłopcy są przesłodcy :]

Z Domem i Allym moja przyjaźń z dnia na dzień się pogłębia. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę :D

I późno wieczorne rozmowy z Markiem... heh... Będę silna :] Wiem doskonale, że w momencie kiedy obejmą mnie ramiona Lee reszta świata już nie będzię się liczyć... Szkoda, że tak zakochana nie potrafię być cały czas... nie tylko krótkotrwale co każdy weekend... heh...

05 września 2006   Komentarze (6)

już nie przechodzą mnie dreszcze... już...

Pierwszy dzień w szkole... Hmm... dziwne uczucia. Z jednej strony brakowało mi tego całego szkolnego zamieszania, z drugiej... Tęskno mi za wakacjami :/ No ale cóż, spowrotem do nauki kochani. Teraz tylko ślęczenie nad książkami i ostre kucie... tak to właśnie mnie czeka przez następne dwa lata. Postanowiłam, że w tym roku koniec z lenistwem i odwalaniem wszystko w ostatniech chwili i od tak, żeby przeszło. O nie, czas zakuwania!!!

Dopiero teraz zauważyłam jak się pozmieniało... Jak bardzo się zmieniłam. Pełno osób zaczęło mnie ściskać choć widzieliśmy się kilka tygodni temu. Z niektórymi w zeszły wekend. W szczególności faceci xD tylu kumpli Mikuś zyskała ;) Z Domem jest jak kiedyś... Dobrzy przyjaciele. Rozumiemy się świetnie. Siedzimy obok siebie na matmie xD Mam na niego dobry wpływ :P zmusiłam go, żeby kontynuował Matmę na najwyższym poziomie ze mną :P Dom i Ally już się zapisują u mnie na korki z matmy xD ludziska, ja jeszcze nie wiem czy sama dam radę :P (dobra dobra, wiadomo, że dam, bo ja matematyczna kujonka jestem :P).

Pierwszy raz jest tak mi dobrze... Mam przyjaciół... wspaniałego chłopaka. Nareszcie czuję się prawdziwie doceniana i potrzebna :)

Tuliłam dzisiaj długo Alliego... Nie które idiotki już zaczynąją szeptać po kątach, że coś nas łączy... Tylko dlatego, że go objęłam i szeptałam mu do ucha... a potem siedzieliśmy razem, jego głowa oparta o moje ramię. Niech se myślą co chcą... Ally przechodzi teraz przez ciężkie chwile, potrzebuje przyjaciółki. Wiem jak to jest... też złamano mi serce. Też mnie porzucono... nie tak dawno.

Jutro spowrotem do tego bałaganu którego zwą szkołą... Mam tylko jedną nadzieję, że zmienię klasę z angielskiego. Bo jeśli znowu będę musiała być z tym samym debilem, to normalnie podetnę się pod kolankami... Nawet moja matka uważa, że ang. z nim to strata czasu. A ona baaaaaaardzo rzadko wyraża się źle o nauczycielach. Facet mnie nie cierpi, ja nie cierpię jego. Koniec opowieści.... zapowiada się ciekawy rok :]

04 września 2006   Komentarze (7)

Mmmmm... może od tego zacznę...

Czarne rajstopy w grube paski, krótka czarna spódnica poszarpana u dołu. Obcisła czarno biała bluzka z czaszką z cekinów, długie czarne korale oplecione wokół lekko opalonej szyji. I dwa zalotne warkoczyki przewiązane dzieciną, czarną jak noc wstążką. Już dawno nie wyglądałam tak dobrze... nie czułam się tak dobrze. Wizualnie. Dieta podziałała moje drogie :] Choć Lee twierdzi, że pierdolę, bo dla niego zawsze jestem piękna :]

Kilka smsów z Lee... by wyszedł choć na 5min. Powiedział, że zobaczy... że marne szanse. Dziewczyny spojrzały na mnie siedząc w autobusie. Lisa wiedziała, że coś jest nie tak. Odmówiłam piwa Chrissiemu... potem nie chciałam flirtować z Davidem. Siadła mi na kolanach i zmusiła do rozmowy. Tia... "znudził się mną"... usłyszałam tylko "idiotka". Zaczęłam się śmiać, ta dziewczyna naprawde wie jak mi poprawić humor jednym słowem. "On po za tobą świata nie widzi... zobaczysz, wyjdzie.. a jak nie, w cholere z nim!".
Wyszłyśmy z autobusu. Lisa zaczęła się wydzierać. Odwracam się, a tam kto na mnie czeka? Lee :)

Wieczór przemiły... spotkanie z Michaelem z którym nie widziałam się od wieków! Wygłupy w trójkę. Lee z tyłu, Michael z przodu. Ogrzewanie Mikusi która marzła w spódniczce, zakończyło się tym, że chłopy zaczęły się obmacywać i piszczeć jak panienki. A potem się ganiać. Już dawno się tak nie śmiałam. Rozmowy bez sensu, ale wypowiadane takim tonem jakby to była wysoco filozoficzna rozmowa o życiu i śmierci ("a rano zrobię jajecznice" :P). I jak zwykle prędzej czy później doszliśmy do tematu Oisina. Już mi to nie przeszkadza, śmieję się i czuje lekkość. Naprawdę, to już przemineło... Cóż to za dzwine uczucie!

Michael: Słyszałem od Oisina, że jesteś niezła w te klocki.
Moi: To pewnie za nim ze mną zerwał co? Potem zmienił płytę... albo raczej sklep z zabawkami xD
Ml: Nadal się nadziwić nie mogę, że cię rzucił. Facet jest chyba ślepy.
Lee: Co nie? Naszczęście ja nie jestem. (Pocałunek w szyję... aj rozpłynąć się można).
Ml: To jak, niezła jest?
Lee: Najlepsza.

xD Oj faceci... oni tylko o jednym! Potem rozmowa o jakimś tam ich spólnym wyjeździe... Oisinowi nadal odbija. Taaa... Świetny mi kit wcisnął "pomiędzy mną a Lee nic się nie zmieniło... nadal jesteśmy przyjaciółmi tak jak byliśmy. Nie przeszkadza mi nic co on robi, tak samo jak i on nie wtrąca się w moje życie". Tiaaaa... A ja mam zielone uszy. (sprawdza w lustrze... nie! są normalne :P). W końcu odcięgnałam Lee od nich i poszliśmy na spacer... Chłop źle to zrozumiał. Myślał, że rozmowa o Oisinie źle na mnie wpłynęła... Kiedyś... może jeszcze tydzień temu by tak było. Wczoraj? Rozmawiałam o nim, jak o starym znajomym. Ja chciałam tylko chwilę prywatności :] Tylko jego i nikogo więcej :D Oj i było cudownie... Zabrał mnie w interesujące miejsce... dziwi mnie, że Oisin nigdy mnie tam nie zabrał. Zawsze nażekał na brak prywatności, kiedy Glentis jest przepełnione miejscami pełnymi prywatności :D Można z dala od wszystkich i nie na zawsze tej samej ławce w parku xD

Powoli go rozgryzam... z jednej strony jest to cholernie interesujące... Odkrywam w nim co raz to nowe rzeczy. To co wydawało mi się brakiem zainteresowania ostatnio wcale nim nie było... Dobrze... na początku zawsze trzyma się z boku... Pocałunki są... nieśmiałe. Tak, nieśmiałe, dopieto teraz to zauważyłam. Nie obejmuje... nie trzyma za dłoń. Bo ja taka przytulanka jestem, chciałabym non stop... wiem straaaszne. Ale po jakimś czasie się rozkręca. I wtedy już nie potrafi oderwać się ode mnie. I to ja muszę go odganiać. Bo czasem już zaczyna mu odbijać i słyszę tylko krzyki Lisy "on ci pożera ucho!" (swoją drogą mówiłam wam, że doprowadza mnie to ekstazy kiedy tak się bawi moim uchem? ay...). A jaki dumny wczoraj był... Jakiś chłopak z jego szkoły nas zaczepił. "To twoja lalka?" (przyznam wyglądałam jak mroczna laleczka haha). "Acha" Lee nie za bardzo wiedział jak zareagować. Czy się zacząć chwalić, czy może szybko odejść. Wie, że nie lubię kiedy faceci nazywają mnie lalkami. Mnie to bawiło. "Skąd ty ją wytrzasnąłeś?". Zaczął mnie oglądać jak zabawkę, a co mi tam :P powydurniać się można "Ze sklepu z zabawkami? Chcesz mnie obejrzeć?" Obróciłam się w okół własnej osi. Faceci zagwizdali, a ja zarzuciłam Lee ręcę za szyję i go pocałowałam. Szybko, namiętnie... Będą mieli o czym gadać... będę mieli czego mu zazdrościć.

Jeszcze jedna rzecz którą uwielbiam w Lee... pozwala mi być mną... Wariatką, flirciarą. Przy nim nie boję się, co on sobie o mnie pomyśli... Kocha mnie taką jaką jestem... Hugi z Michaelem... nie czułam wyrzutów sumienia, nie myślałam sobie "bosh wkurzy się". Flirtowaliśmy, ale to była czysta zabawa. Lee też się włączał i udawał, że się podwala do Michael'a. Był luzik i czysta zabawa. Z Oisinem tego nie było... Mówił, że nie jest zazdrosny, że mi ufa, ale też tego nie aprobował. Twierdził iż nie rozumie, dlaczego będąc z nim czuję potrzebę by flirtować z innymi facetami. Tylko, że u mnie flirt nie zawsze prowadzi do czegoś... do pocałunku do tyku. Często po prostu do śmiechu, wygłupów. Szaleństwa.

"Uwielbiam kiedy jesteś taka szalona..."

Dziewczyny... miałyście rację... Głupia byłam nawet myśląc o zdradzie... o zrywaniu z nim. O tym, że mną się znudził. Słodka idiotka czasem ze mnie xD

02 września 2006   Komentarze (6)

de last time we laughed n connected dat way......

Czuję się jak nowa... Myślę, że ten ostatni weekend był mi potrzebny... Te wszystkie rozmowy. Bo... oddycham już inaczej. Myślę o Oisinie inaczej. Nadzieja wygasła, myślę realistycznie...

Znajomość z Markiem ograniczam do rozmów i flirtu... Wstydząc się strasznie przyznać się muszę, że zastanawiałam się nad zdradzeniem Lee... Ale nie, tego bym mu nie była wstanie zrobić. Jednak mi na Lee zależy... Nie wiem dlaczego, ale wolę się nie chwalić wszystkim, że chodzę z Lee. Lepiej jest tak jak jest. Nikt nic nie wie, nikt nic nie mówi. Jest dobrze...

Jutro napiszę coś dłuższego... dzisiaj już nie mam siły. W pokoju nowe mebelki, pod domem dwie czarne torby pełne śmieci i starych rzeczy. Pożegnałam się z tamtą Michalinką... małą dziewczynką. Z głupimi miłostkami. Śmiałam się głośno patrząc na zdjęcie Noela. Widziałam go podczas festiwalu wiecie? Boże... co ja widziałam w tym chłopaku... Toż to chłam ostatni!!!! W ogóle już nie mój typ...

A na msn wyżala mi się Ally... wspaniały chłopak wiecie? I dumna jestem mając go za przyjaciela... A kiedy mi napisał, że czuje, że tylko mnie i jej (jego byłej i jestem pewna, że nie długo obecnej, dziewczynie) może powiedzieć o swoich sekretach i marzeniach... już dawno nie czułam się tak szczęśliwa. I doceniania... i chciana...

01 września 2006   Komentarze (7)

make up ur bloody mind...

Chyba jednak dobrze, że tak się stało... Choć te rozmowy mnie męczyły, jednak były nam obu potrzebne.. By pójść dalej. Powiedział, że nie żałuje... Że nie, nie kusiło go, choć to też dlatego, że mnie nie widział. W głębi duszy czuję, że musiałam to usłyszeć, by o nim zapomnieć. Wstałam dzisiaj rano i uśmiechnęłam się do słońca które mrugało do mnie przez nowe okno dachowe w pokoju. On mnie już nie kocha. Czas pozbyć się jakiej kolwiek miłości do niego. Tamto już nie wróci. Oj jak, że głupia byłam by w głębi mieć nadzieję, że może coś... Może ukradniemy sobie pocałunek, zatrzymamy czas. Głupie to było... I choć w piątek widziałam, że jest niezdecydowany. Że czegoś chce, ale same nie wie czego. To jednak czas żebym ja była zdecydowana. Koniec... nie ważne co będzie teraz...

Nie wiem co będzie z Lee i jak długo będziemy razem, przestaję już myśleć i planować. Jest jak jest. Ważne by żyć chwilą. Prawda?

Wiesz googa... nie dam rady unikać Oisina. Nie będąc z Lee. To by było po prostu niemożliwe. W szczególności, że teraz wszystko pomiędzy nimi wraca do normy. Ois nie wie, że my z Lee ze sobą chodzimy i nie będę go wyprowadzać z błędu, że już wolna nie jestem. Zresztą, sama nie czuję się zajęta. Nic się nie zmieniło... Myślałam, że będzie inaczej, ale Lee potrzebuje czasu by się bardziej przede mną otworzyć, a i ja czasu potrzebuje, by sobie poradzić z tamtym uczuciem do Oisina. Usłyszałam od Lee kocham, ja na to nie jestem gotowa... Ludzie w tych czasach za często rzucają to słowo na wiatr... Ja chcę mieć pewność kiedy je wypowiadam. Chce żeby wiedział, że z moich ust, to znaczy coś...

Ois nadal zadaje tysiące pytań... Ze spokojem odpowiadam. Nie wiem po co mu to... I o Kearze napewno mu opowiadać nie będę. Pakt byłych, hahaha. Nie potrafię rozczytać tego chłopaka, ale już się nie staram... Co ma być to będzie.

" W piątek... miałaś na sobie naszyjnik... ode mnie. Czy..."

"Pasuje mi do nowych kolczyków."

Paryski niebieski krzyżyk, na czarnym rzemyku założyłam pokojowo. Myślałam, że może kiedy zobaczy, że go mam na sobie zrozumie, że już nie chcę się kłócić.. No i cholernie pasował do moich nowych kolczyków i wystrzałowej bluzki :] oj kochany... zawsze za dużo myślałeś...

Przewiązana przez włosy złota wstążka zwraca uwagę odbijając blask srebrnego księżyca. Na ostrzu noża postawiłam wczorajsze chwile bliskości byś w chwili końca spadł na raniące ostrze. Żyj- tylko ze mną. Kochaj- tylko mnie. Cierp- tylko z mojej winy. I odejdź. Naucz się milczeć we wszystkich językach świata, słowa, które chcesz mi wykrzyczeć. I wróć. I przytul. I powiedz na ucho: -Ty głupia egoistko- Tylko raz. Tylko mi. Tak, otwórz oczęta. Patrz na mnie. Bo to już jest koniec. Zapamiętaj każdy mój uśmiech. Każde me słowo. Każdy ruch ręki. Każdą pieszczotę i to, że to już się nie powtórzy. Zdarzyło się Tylko raz. Tylko nam.

28 sierpnia 2006   Komentarze (6)

nite of luv n tragedy...

Możę zacznę od piątkowego wieczoru... Są chwile w których wyklinam siebie, po co wtedy tam jechałam.. po co mi to było... Jednak dostałam to czego chciałam, tylko nie czuję szczęścia... Opowieść czas zacząć...

Byłam przez jakiś czas sama... Lee się spóźniał, Keara, była Oisina a moja dobra kumpela, też się spóźniała. Zaczęłam iść przed siebie. Z kim los złączył nasze drogi? Z Oisinem i paczką. Powiatanie i zmieszane uśmiechy. Ois najpierw udawał, że mnie nie widzi, gadając z pewną panienką. Spojrzał na mnie i wiedziałam, że coś pcha mu się na usta. Lecz owa pannica szybko go odciągnęła ode mnie. Tara nigdy mnie nie lubiła, pewnie skakała do nieba kiedy się dowiedziała, że mnie rzucił. Mathew pomógł mi odnaleść Lee i obiecał, że pogada z Oisinem... Chyba wszyscy widzieli, że przydałaby się nam rozmowa.

Pocałunek na przywitanie z Lee. Hug z Shanem. Co teraz?

"Załatwiłem alco tak jak prosiliście... teraz trzeba odnaleść Oisina i resztę"

Eh.. Można i tak spróbować. Może Ois będzie się zachowywał normalnie? Może Lee miał racje.. Odnaleźliśmy ich, udawałam, że nic się nie stało. Udawał zimnego, próbowaliśmy nie zwracać na siebie uwagę. Rozmawialiśmy z wszystkimi, ale nie ze sobą. Długo tak nie wytrzymaliśmy, w pewnym momencie za nim się zorientowaliśmy dyskutowaliśmy tylko my. Oboje od początku tej dyskusji wiedzieliśmy, że tylko my się zrozumiemy. Niestety nadal łączy nas więcej niż podejżewaliśmy... zawsze będzie nas łączyć... Przeraziło go to.. Do tego Lee ramie wokół mojej tali nie pomagało. Lee też czuł się niezręcznie... Nie wiedział jak się zachowywać w okół Ois... W końcu to jego przyjaciel... A tu stoi on, z jego byłą... Poszliśmy kupić coś do wymieszania z wódką, ja Lee i Shane. Ois z daleka zaczął na migi zadawać mi pytania. Więc spowrotem do bycia skończonym chamem... Trójkącik z Shanem i Lee? Wróciłam do sklepu, oczy zaczęły mi się szklić... Lee to zauważył. "Zignoruj... jest zazdrosny". Lecz robiło się co raz gorzej... "Pogadam z nim." Nie pozwoliłam mu... wiedziałam, jak to się skończy... Ois go prowokował, poprzez ranienie mnie. Poszliśmy się napić. W to samo miejsce w którym byliśmy ostatnio, Ja, Ois, Lee, Shane i Pauric.. W którym mnie i Ois poniosło.. Gdzie spędziliśmy wspaniały wieczór... w tydzień przed zerwaniem.

De ja vu... Znowu byliśmy tylko ja, Lee, Ois, Shane i jakiś inny gościu. Wiedziałam, że będę musiała się napić. Ois walił jakieś teksty, udawałam, że nie słyszę. Śmiałam się, żartowałam. Też jestem dobrą aktorką... tak jak ty udawałeś, że mnie kochasz. Ja mogę udawać, że jesteś dla mnie nikim... że już od dawna nie kocham ciebie. Wstał i powiedział, że idzie. Kilka kroków, obrót... cofnął się. Wszyscy spojrzeli po sobie zdziwieni. Idzie czy nie? Przysunęłam się do Lee i wtuliłam się w niego. Chciałam go pocałować "Nie przy nim...". Wkurwiłam się, ale nie chciałam by Ois zauważył, że jestem zła na Lee. Ois spojrzał na mnie. Jakby ode mnie zależało czy pójdzie czy zostanie. To spojrzenie mnie przeraziło... Ta nagła zmiana. To... ciepło w oczach. To coś.. "Idziesz czy nie?!". Zniknęło... poszedł. Odsunęłam się od Lee. "Nie gniewaj się". Gniewałam się. Próbował całować po szyji, ale się odsunęłam. Zaczął lekko kąsąć ucho... niesprawiedliwa zagrywka. Wiedział, że uwielbiam kiedy tak robi... Poddałam się, nawet jeśli nadal miałam mu to za złe.. To, że przy Ois nie zachowywał się jak mój chłopak tylko... nie wiem co. Powiedziałam mu to... Przepraszał... tłumaczył się. Rozumiem go.. Ale prawda jest taka, że Lee zawsze jest taki wporządku w stosunku do niego.. a Ois.. cóż, ostatnio nie traktował go jak przyjaciela.

Wieczór był na swój sposób szalony. Bo przy Lee i Shanie nie potrafię się nie śmiać. Lecz w sercu była drzazga która nie chciała wyjść. Głupia byłam myśląc, że Ois już nie kocham... Spacerując z przystanku do domu, napisałam do niego smsa... Odpisał od razu. Przepraszał... Mówił, że nie chciał.. że żałuje... że nienawidzi się za każde słowo... Pogodziliśmy się. Jeden kamyczek poruszył całą lawinę pytań... Nagle ten czas który był bez niego, kiedy nie chciałam wiedzieć co robił... Ta czysta karta, zapełniła się informacjami... Jedna dziewczyna... na jeden wieczór. Lekka zazdrość... Zaczęłam rozumieć co on czuł, kiedy słyszał o co raz to innym... O swoim przyjacielu. Ból nie do określenia. Rozmowy intymne... Wrócił do mojego życia.. Powinnam być szczęśliwa, prawda? Tego chciałam... Jednak wczorajszy dzień był przepełniony melancholią... Nagle wróciły wszystkie myśli, uczucia, które odsuwałam... Których nie było, bo i on dla mnie nie był. Przygniotło mnie to... Mam ochotę schować głowę pod poduszkę, jak struś głowę w piasek... niestety wiem, że to nie podziała. Tylko czas tu pomoże..

27 sierpnia 2006   Komentarze (2)

Z serii, co męczy Michaline H...

Było dobrze... było świetnie. Śmiech na moście, lody waniliowe. Smsy od Lee i od Marka... Te z Markiem bardziej przyjacielskie, nie martwcie się. Hanna i Mathew ze sobą zerwali (znowu). A nic i tak ubaw jutro będzie. Ta... tylko, że jutro Oisin też idzie na dyskoteke.. I dziwne uczucie w sercu... Łzy pchające się do oczu... Zero ochoty iść tam gdzie on. Tak, będę miała Lee i Hanne. Mam nadzieję, że James i reszta nie zachowa się jak skończeni idioci i nie będą udawać, że mnie nie znają tak jak on ma pewnie zamiar.

Skąd te łzy...? Ten ból? Pewnie przez te męczące mnie, przez ostatnie dwie noce, sny. W których spotykamy się, on nie chce mnie znać. Jednak zmuszam go do rozmowy, role zamieniają się, to on pyta, chce wiedzieć. To on nie pozwala mi odejść. Potem siadamy razem na ławce, obejmuje mnie ramieniem i coś czyta. Policzek tuż przy policzku i tak straszna ochota by było tak jak dawniej...

Tylko, że nie będzie. Po przebudzeniu... nie chcę z nim być. Dobrze mi z Lee. Tylko, że chciałabym byśmy mogli się śmiać razem. Spędzić jutrzejrzy wieczór śmiejąc się. Wszyscy razem, tak jak kiedyś. Zobaczymy co jutro przyniesie.. Ale odechciewa mi się czego kolwiek.

Rozmowa z Markiem pomogłam... tylko co z tego, że Ois nie jest mnie wart. Że to debil. Że pozwolił takiej kobiecie jak ja odejść? Że jego wina, że jestem z innymi... Że...

kolejne, big HEH...

24 sierpnia 2006   Komentarze (8)

drunkiness...

Zakupki, smsy z Markiem i spotkanie z Karlem, bardzo przystojnym znajomym. Tak zupełnie przypadkowe, zaproszenie na kawę, miła rozmowa. Śmiesznie, bo on teraz jest wolny, ale ja zajęta. Tak, tak moje drogie panie. Chodzę z Lee :] Wracając do kawy, przemiła rozmowa, a na koniec był hug i nic więcej... nie czułam potrzeby. Mam chłopaka... jak to dziwnie brzmi. I tak z Lee byliśmy jak para, teraz tylko to zatwierdziliśmy :P

Teraz fotki:

Ja i Lee, oboje straaaasznie pijani, pewnie dlatego wygladam jak nie ja tylko jak jakiś groźny potwór!!!!

Lee, Lisa i Dom!!

Lisa i Dom!

Ja i Dom!

Dom i Lee!!

Dziękuje za uwagę ^^

23 sierpnia 2006   Komentarze (8)

Silly world...

Dyskusja na temat nowej płyty Stone Sour, Come what (ever) may.

Through the glass... uwielbiam tą piosenkę.

Wolę Zzyxz Rd. Piosenka o miłości... trochę taka jak ty piękna.x

Już widać po tytule! xD tęsknie za tobą...x

Atmosfera której mi już dawno brakowało. Rozmowa o czymś więcej niż przyszłym piątku. O tym co moglibyśmy robić, o niczym. Słuchaliśmy tej samej płyty, ale w dwóch różnych miejscach... Było pięknie... do póki ktoś nie zakłucił naszego spokoju. Sms od naszej wspólnej znajomej, w ruch poszła plota o wydażeniach z piątku. O czymś o czym nikt nie powininen wiedzieć... Plotka o mojej przyjaciółce i jego przyjacielu. Nie ważne kto co zrobił (czyt.on), wybuchła sprzeczka (czyt. ja na niego naskoczyłam). Przeprosił... ale oczywiście to ja musiałam wszystko naprawiać. Już mam tego trochę dosyć. Przepraszał... pogodziliśmy się. W końcu ja nie potrafię się na niego gniewać. Lecz moment już minął...

Jednak... tęsknie...

*

Ręką poparzona lekko w dwóch miejscach. Sprawcami są: gigantyczny potwór - duzi toaster w pracy, stworzenie z piekła rodem - piec w domu

Boliiiiii!

Za dwa tygodnie szkoła... pierwszy raz nie chce mi się do niej wracać. Nic a nic. Ktoś ostatnio się mnie zapytał, czy nie tęsknie za ludźmi z którymi się nie widziałam przez wakacje. W końcu fajnie by wrócić i zobaczyć te stare twarze. xD Tylko, że z tymi ludźmo z którymi mam wszelakie kontakty widywałam się przez ten czas. A początek szkoły oznacza wyjazd na studia wielu moich znajomych, w tym Marka... Do tego koniec z przesiadywaniem na moście, puźnym przebywaniem w mieście. Spaniem do południa. Czas na szkołę i kucie... mocne kucie. Oczywiście, będzie ubaw w szkole, tańczenie na korytarzach i przeróżne psoty. Wychodzenie do miasta przez okno (po co komu drzwi). Tylko, że wszyscy wiemy, że ten rok będzie inny. Wszyscy się zmienili przez te wakacje... Nowe pary, nowe przyjaźnie. Nowi nauczyciele, znowu zmiana klas (ile można nas mieszać do jasnej cholery!). Do tego te pierdolone mundurki... toż to tragedia.... heh...

Boliiiiiii (dokładniej, prawa dłoń).

22 sierpnia 2006   Komentarze (5)
< 1 2 ... 14 15 16 17 18 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi