Chyba czas już waracać do szkoły. Do wariatctwa, zielonej trawy i uścisku przyjaciół. Za dużo myślę siedząc tak sama w domu. Swoje przeszłam, wydołowałam się. Przelałam ołówkiem uczucia na papier... Nasłuchałam Muse i Incubus. Lodów miętowych się najadłam, tak jak proponował Ally. Wszystko co mogłam, przemyślałam. Wypłakałam... wyspałam. Wyśniłam. Wypiłam... Przebudziłam się z szoku. Po raz kolejny czas sobie powiedzieć, co za idiotka. Bycia samym nie jest złe... to normalne. Za bardzo się przyzwyczaiłam do ciągłego zainteresowania. Ciągłego "jesteś wspaniała, jesteś piękna... jesteś wyjątkowa"... Te same słowa, tylko faceci się zmieniali. Jeden mówił bo chciał teraz, drugi mówił, bo chciał potem, trzeci mówił... heh bo kochał. Czas się przyzwyczaić do czystej przyjaźni. Do słów pocieszenia "przestań tak gadać, jesteś wspaniała" i nie oczekiwania, że on zaraz skradnie ci pocałunek. Bo to są właśnie prawdziwi przyjaciele... Dziewczyny się dziwią, dlaczego nie jestem z Allym. Albo ze Stevenem... Oboje wylewają przedemną swoje serca... Znam ich lepiej niż jaka kolwiek inna. Tylko dlaczego? Bo oni we mnie nie szukają kochanki... tylko przyjaciela.
Uświadomiłam sobie, że Oisina nie kocham. To uczucie już minęło. Ale jednak, nadal coś nas łączy. Romans? Kto wie... może kiedyś, może nie. Kto wie kiedy znowu się spotkamy. Nie długo wyjazd do Niemiec... jak wrócę... pomyślimy. Tej rozmowy nie ma co odwlekać... lecz przyspieszać niepotrzebnie? Może lepiej poczekać... niech on sobie przemyśli kilka spraw. I ja tak zrobię...
Moi: czy ona... Maria... z którą idzie na prom... czy ona jest... ładna?
Stev: to nie co ty... przeciętność. Uwierz mi, dużo lepiej wyglądałabyś przy jego boku. Wszyscy tak myślą, ale nitk tego nie powie..
Heh i co z tego, że byłam ich ulubioną dziewczyną Oisina? Skoro tych wszystkich "wielu", jako jedyna podpasowałam im wszystkim. Jako jedyna znalazłam wspólny język z każdym. To nie zmienia faktu, że pomiędzy mną, a nim nie wyszło. Głupia potańcuwka...
Stev: Kogo zabierzesz na swoją?
Rok... przez rok może się wiele wydarzyć. Mogę znaleść sobie chłopaka, mogę się zakochać i odkochać. Mogę kogoś poznać, o kimś zapomnieć. Rok to bardzo dużo czasu... Ja się zastanawiam jak będzie za miesiąc. Gdzie poniosą mnie nogi.
Oj czas już wracać do szkoły... zając się cudzymi problemami. Przytulić mocno Allego. Pocieszyć Fionę...
I kolejna rozmowa z Markiem.... Wymiana piosenek... Zauważyłam dziwne zjawisko... Trzyma dystans. Kilka wieczór temu, na przykłądzie swojego młodszego brata powiedział, że nie warto się engażować uczuciowo. Heh... też tak myślałam. Ale od tego nie można uciekać... Ciągle sobie mówić nie. Zmęczona już tym wszystkim jestem. Tymi gierkami. Chciałabym się po prostu zakochać, wpaść po uszy... Człowiek chyba nigdy do końca nie jest zadowolony... Co?
Po raz kolejny... Big Heh...