• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 14


< 1 2 ... 13 14 15 16 17 ... 58 59 >

to be loved...

Łapie co raz to głębszego doła... Może to przez to, że nadal jestem osłabiona... bo ciągle pada... Bo brakuję mi miłości.... Długi, jesienny spacer... W uszach słuchawki od mojego kochango mp4... Muse i Papa Roach... Powiedzcie mi, dlaczego właśnie teraz zaczęłam wspominać? To pierwsze spojrzenie... pierwszy uśmiech z jego strony. Potem te nerwy... czy będzie chciał się przejść... czy... też to coś poczuł kiedy mnie zobaczył... Miękka, zielona trawa, zachód słońca... To szczęście którego już ani razu nie poczułam od kąd się rozstaliśmy... To co było już nie wróci... wiem. Wiem także, że ze sobą już nie bylibyśmy tak szczęsliwi. Brakuję mi po prostu kogoś kto by patrzył na mnie tak jak on... kto by kochał tak jak on... wtedy... Kogoś kto by pogładził po policzku... Bo każda kobieta pragnie być kochana...

Wiem... nażekam. Powinnam być szczęśliwa... mam przyjaciół. Mam powodzenie wśród mężczyzn... Całe życie przedemną. Lecz dzisiaj jakoś nie poprawia mi to humoru...

A pomiędzy czarnymi chmurami cienki promień słońca... może będzie jutro lepiej?

23 września 2006   Komentarze (8)

me, myself & Mikuś

notka z wczoraj...

W-f z samego rana to tortury... uwierzcie mi na słowo! Ally wszedł podłamany na salę... wyciągnęłam w jego stronę ramiona, nie chciał przytulić... A tak bardzo tego potrzebowałam :/ Cały dzień unikał mojego dotyku, mojego spojrzenia. Trochę mnie to zdołowało... ale już nie przez takie humory przechodziłam z ludźmi... Dopiero pod koniec lekcji dowiedziałam się o co chodzi. Ostatatnia lecja, Irlandzkii. A, że oboje się go nie uczymy, siedzieliśmy tak jak zawsze w naszym kąciku. Siadłam obok niego w momencie kiedy Gillian (niemka o której potem napiszę) poruszyła temat jego byłej... Genialnie. Spóścił wzrok pod tymi swoimi długimi, czarnymi włosami... i już wiedziałam. Coś się stało... coś o czym mi nie chce powiedzieć. Spojrzał na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami "okłamała mnie"... mówił, a ja go tuliłam. Na początku chciał się odsunąć... ale potem przestał się bronić... zaczął mówić. Heh od początku mu mówiłam, że im szybciej to z siebie wyrzuci tym lepiej. Oczywiście Gillian, zakochana w nim po uszy i nie posiadająca rozumu zaczęła go wypytywać o Mags... Zazdrosna o szepty? O bliskość jaka nas łączy? O tak... i to nie pierwszy raz.

Na prawdę... ta dziewczyna ostatnio doprowadza mnie do szału. Jak głupia próbowałam wyciągnąć do niej pomocną dłoń... Wiem jak to jest czuć się zagubioną w obcym kraju... Ale ona już tu drugi rok siedzi i na serio to jej wina, że na naszym roku nie ma przyjaciół. Wiele się starało i przestało... bo po co skoro ona się tak rzuca? Do mnie też... Normalnie jak Hitler! Jak Niemiec przeciwko polakowi w głupich kawałach... Zazdrosna jest o wszystko. O to, że razem potrafimy przesiedzieć pół godziny w totalnej ciszy, słuchając tylko muzyki z jego mp3. Komentować zdolności gitarzysty, basisty, perkusisty... Słowa piosenki... Mamy nawet swój język... Kiedy pytam się go jak się czuje, odpowieda tytuałami piosenek... Ją to denerwuje... Ale nie robimy tego specjalnie. Ally taki po prostu jest... Samotnik którego trudno zrozumieć... On lubi być tajemniczy i trudny do zrozumienia... Żeby się do niego przebić, trzeba wiele... Ciągle mi panna okazuje zazdrość... Bo jadę do Niemiec, a ona nie (było tylko 15miejsc, a ja jako jedyna nie jadę jako sportsmenka tylko jako tłumaczka xD bo mamy przed maratonem się włóczyć z grupą z polski xD), bo lepiej udało mi się wtopić pomiędzy Irlandczyków. Bo... bo ch... za przeproszeniem wie dlaczego ta laska mnie nie lubi. Ale z dnia na dzień co raz bardziej mi zaczyna działać na nerwy. I te jej próby wepchnięcia się pomiędzy mnie, a Allego, które nie działają. Bo wtedy Ally się kompletnie wyłącza i nie gada z żadną z nas tylko sam słucha muzyki... Mnie to nie przeszkadza, to osoba z którą naprawdę przyjemnie się milczy i odrabia lekcje :]

I już nie mogę się doczekać wyjazdu do Niemiec. Cóż... może to tylko 5dni i z ludźmi których prawie, że w ogóle nie znam, ale przecież tam poznam nowe ludziska :D No i pewien 14latek (dobra dobra, prawie, że 15latek) obiecał się mną zaopiekować, bym się im na lotnisku nie zgubiła xD oj kochany jest ten chłopak :] Tacy młodzi wielbiciele są najfajniejsi :] i słodcy... heh.. Mam ich już trzech :D oficjalnych... jeden który się nie przyzna (i wolałabym by sie nigdy nie przyznał! udaję, że nic nie widzę). Oj... żeby mi się taki dojrzały we mnie zakochał... Patrzył z takim uwielbieniem jak oni. Nie... dla starszych jestem niezłym ciałem... super laską do zabawy, można poszaleć, zaszaleć... Ale nic na poważnie.... Im jesteśmy starsi, tym bardziej się boimy miłości... Im lepiej ją rozumiemy i znamy... tym bardziej się jej obawiamy...

Tak... ciągle męczy mnie temat Marka... luuuuuuuuuduuuu... Chciałabym przez chwię nie myśleć o facetach...

22 września 2006   Komentarze (3)

will you teach me how to...fly?

Chyba czas już waracać do szkoły. Do wariatctwa, zielonej trawy i uścisku przyjaciół. Za dużo myślę siedząc tak sama w domu. Swoje przeszłam, wydołowałam się. Przelałam ołówkiem uczucia na papier... Nasłuchałam Muse i Incubus. Lodów miętowych się najadłam, tak jak proponował Ally. Wszystko co mogłam, przemyślałam. Wypłakałam... wyspałam. Wyśniłam. Wypiłam... Przebudziłam się z szoku. Po raz kolejny czas sobie powiedzieć, co za idiotka. Bycia samym nie jest złe... to normalne. Za bardzo się przyzwyczaiłam do ciągłego zainteresowania. Ciągłego "jesteś wspaniała, jesteś piękna... jesteś wyjątkowa"... Te same słowa, tylko faceci się zmieniali. Jeden mówił bo chciał teraz, drugi mówił, bo chciał potem, trzeci mówił... heh bo kochał. Czas się przyzwyczaić do czystej przyjaźni. Do słów pocieszenia "przestań tak gadać, jesteś wspaniała" i nie oczekiwania, że on zaraz skradnie ci pocałunek. Bo to są właśnie prawdziwi przyjaciele... Dziewczyny się dziwią, dlaczego nie jestem z Allym. Albo ze Stevenem... Oboje wylewają przedemną swoje serca... Znam ich lepiej niż jaka kolwiek inna. Tylko dlaczego? Bo oni we mnie nie szukają kochanki... tylko przyjaciela.

Uświadomiłam sobie, że Oisina nie kocham. To uczucie już minęło. Ale jednak, nadal coś nas łączy. Romans? Kto wie... może kiedyś, może nie. Kto wie kiedy znowu się spotkamy. Nie długo wyjazd do Niemiec... jak wrócę... pomyślimy. Tej rozmowy nie ma co odwlekać... lecz przyspieszać niepotrzebnie? Może lepiej poczekać... niech on sobie przemyśli kilka spraw. I ja tak zrobię...

Moi: czy ona... Maria... z którą idzie na prom... czy ona jest... ładna?

Stev: to nie co ty... przeciętność. Uwierz mi, dużo lepiej wyglądałabyś przy jego boku. Wszyscy tak myślą, ale nitk tego nie powie..

Heh i co z tego, że byłam ich ulubioną dziewczyną Oisina? Skoro tych wszystkich "wielu", jako jedyna podpasowałam im wszystkim. Jako jedyna znalazłam wspólny język z każdym. To nie zmienia faktu, że pomiędzy mną, a nim nie wyszło. Głupia potańcuwka...

Stev: Kogo zabierzesz na swoją?

Rok... przez rok może się wiele wydarzyć. Mogę znaleść sobie chłopaka, mogę się zakochać i odkochać. Mogę kogoś poznać, o kimś zapomnieć. Rok to bardzo dużo czasu... Ja się zastanawiam jak będzie za miesiąc. Gdzie poniosą mnie nogi.

Oj czas już wracać do szkoły... zając się cudzymi problemami. Przytulić mocno Allego. Pocieszyć Fionę...

I kolejna rozmowa z Markiem.... Wymiana piosenek... Zauważyłam dziwne zjawisko... Trzyma dystans. Kilka wieczór temu, na przykłądzie swojego młodszego brata powiedział, że nie warto się engażować uczuciowo. Heh... też tak myślałam. Ale od tego nie można uciekać... Ciągle sobie mówić nie. Zmęczona już tym wszystkim jestem. Tymi gierkami. Chciałabym się po prostu zakochać, wpaść po uszy... Człowiek chyba nigdy do końca nie jest zadowolony... Co?

Po raz kolejny... Big Heh...

19 września 2006   Komentarze (4)

pardon me while i burn...

Kiedy się leży w łóżku po kocem w kratę, w ręku kubek ciepłej herbaty, a szybę w dachu uderzają gigantyczne krople deszczu, zaczyna się człowiek zastanawiać...

Po raz kolejny się budzę z szaleńczego snu... Zastanawiam czego w życiu szukam... i o dziwo nadal, szukam miłości. Gdybym była tą samą dziewczyną co kiedyś, pozwoliłabym się sobie zakochać w Marku. A jednak, nie pozwalam.

Do tego zadziwiam sama siebie determinacją, która jak narazie nie mija... Determinacją co do nauki. Kiedyś olałabym... teraz, cholera, aż przyjemnie się rozciągnąć na łóżku. Czuć ból w nadgarstku i skroniach.

Wracając do rozmyślania... nie rozumiem kompletnie facetów. Nie rozumiem Oisina... (choć jego chyba najbardziej z nich wszystkich). Facet mnie pragnie... ale nie chce zranić. Nie chcę się zabawić. Szanuję... heh. Nie rozumiem Lee... i nigdy go nie zrozumiem, bo on mi nigdy nie wyjaśni tego co się między nami wydażyło... Dlaczego się skończyło. Nie rozumiem Shana... Jest zupełnie inny kiedy ze mną smsuje... A kiedy się spotykamy w piątek, zgrywa kogoś zupełnie innego. Jakby mu na mnie zależało... a potem już tylko na seksie. Faceci na serio mają nie pokoleji w głowie...

Incubus i wspomnienia... Głos tak podobny do głosu pewnego znajomego mi artysty... Kolejny facet, który przy mnie potrafi być taki inny... a przy ludziach taki... heh, aż szkoda gadać. A jednak wywarł na mnie tamtego wieczoru urok... Choć znałam go aż do szpiku kości... wszystkie jego zagrywki, jego sposoby na wyrywanie panienek. Jego narkotyczny nałóg łamania serc. Wiedział, że mojego nie złamie. Że oboje się sobą zabawimy... I oboje coś poczuliśmy... przestraszyliśmy tego co być mogło...

Tak błądze i poszukuje.. i trafiam ciągle na nie tych co trzeba... Może błąd tki we mnie? Może to ja jestem nie do zniesienia... za głośna, za szalona... Może rzeczywiście to coś ze mną nie tak? Heh...

18 września 2006   Komentarze (5)

burry me alive...

73minuty i 49 sekund... dla mnie jak chwila. Moglibyśmy tą rozmowę ciągnąć godzinami... Głupia jestem... nigdy się chyba nie nauczę... Nigdy już nie będzie nas. Przecież wiedziałam i się z tym pogodziłam. On chce się spotkać... przespacerować, porozmawiać. Tak... to dobry pomysł. Jeszcze jest tyle rzeczy, które jednak chyba trzeba wyjaśnić.

Na Prom (bal maturalny) zabiera kumpele z klasy...

"To nie tak, że nas coś łączy..."

"Nie musisz mi się tłumaczyć. Tylko byłam ciekawa."

"Ale chcę... Zaprosiła mnie, a ja... wiesz jaki jestem. Nie potrafiłem jej powiedzieć nie, bo by jeszcze się obraziła. Prawda jest taka, że nie ważne która by mnie poprosiła, nie potrafiłbym powiedzieć NIE."

"a mówią, że to ja nie umiem mówić nie xD"

Heh... a ja miałam taką głupią nadzieję, że mnie zaprosi... Ale jak? Skoro dopiero teraz staliśmy się prawdziwymi przyjaciółmi.. Skoro dopiero ostatni piątek uświadomił nam obojgu ile dla siebie znaczymy... nadal... Szczęśliwy facet... Laski się o niego kłócą. Tak... będzie dobrze wyglądał w garniturze, stojąc obok na zdjęciu.

*

Moje serce niestety powędrowało już do Meksyku i Tajwanu... było chyba wszędzie. Uciekając przed wielką bestią... która i tak dopadła je w środku nocy, kiedy najmniej się spodziewało, a powinno być najbardziej czujne... Nie bójcie się, moje serce kły też ma mocne, przegryzło tętnice szyjną. Dość precyzyjnie i po mistrzowsku, ale czemu się dziwić... samo je uczyłam. Miejmy nadzieję, że bestia wykrwawiła się na śmierć... Bo 4starcia z nią, chyba moje serce już nie zniesie i najnormalniej w świecie dostanie zawału...

18 września 2006   Komentarze (3)

hold me... like there will be no 2mrw...

Spałam do 14. Nie... snem bym tego nie nazwała. To jak śpiączka była, lub kompletna strata przytomności. Pamietam jak się obudziłam o 9, pościeliłam łóżko ktoś mi wręczył do ręki kubek herbaty i tabletkę. Wydaję mi się, że trochę herbaty wypiłam, wlazłam pod koc... Potem to już mi się film urwał. Oczy otworzyłam dopiero o 14.35. I tak leżałam aż do chwili obecnej i wpatrywałam się w chmury przez okno dachowe. Nie mogę przestać myśleć o tym debilu. Ally poradził bym sama do niego zadzwoniła... wyjaśniła, miała to z głowy. Lisa twierdzi bym robiła co podpowiada mi serce. Jeśli chcę, to po prostu zadzwoniła... zapytała co tam słychać... rozmowa sama się potoczy...? Nie wiem... Nic już nie wiem...

A już się nauczyłam żyć bez niego... heh...

Nienawidzę grypy, tej słabości ciała... mam dość mojego serca... i tej słabości duszy...

17 września 2006   Komentarze (6)

Ironia losu... i moje spieprzone serce...

Los nam płata figle, wiecie? To złośliwa świnia... Smsy z Allim (z tych chłopem co raz gorzej... depreche nie długo złapie heh) "mam nadzieję, że twój wieczór będzie lepszy niż mój... że twoje serce nie cierpi tak jak moje, że potrafisz zapomnieć...". Śmieszne... bo nie potrafii. Bo cierpi... bo wieczór był tragiczny... Spotkałam Oisina i jego paczkę. Rozmawiało nam się świetnie, uwielbiam tych ludzi... te dziewczyny. Oisin... był wspaniały. Ja zachowywałam się jak idiotka. Chciałam zagłuszyć myśli i uczucia... Udawałam, że już nic do niego nie mam. Rozmawialiśmy... normalnie. Jak przyjaciele. Potem z Lisą spotkałyśmy Shana, poszliśmy się przejść po alko.... ale nic nie kupiliśmy. Wracając trzymałyśmy go za ręce, za nim się zorientowałam Lisa zostawiła nas samych. Kiedy przechodziliśmy obok Oisina, spuścił wzrok. Nie chciał na to patrzeć. Zaczęliśmy się z Shanem przytulać... (nie martwcie się, z dala od Oisina). NIe miałam ochoty. Stał przedemną boski facet, laski patrzyły na mnie zazdrosne jak cholera... a ja nie chciałam. Kiedy zapytał się, czy się z nim prześpie (wolna chata) wyśmiałam go... Był pijany, gadał głupoty. "Przynajmniej zrób mi loda". Powiedziałam, żeby się odwalił. Przepraszał... powiedział, że mnie tylko sprawdzał. Wcale mnei nie zna... usłyszał krótkie spierdalaj. Wróciłam do moich ludzi, moich kumpelek z roku. NIe mogłam na to patrzeć... płakały, kłóciły się... Paula złamała serce Paulowi... Jakiś debil zaczął się do mnie dobierać... wyszłam z dyskoteki. MIałam tego wszystkiego dość... Wróciłam do Oisina i reszty. Spojrzał na mnie zmartwiony i zapytał czy wszystko wporządku. Czy chcę pogadać... Jedna z jego przyjaciółek wiedziała, że nadal coś do niego mam... Poradziła bym mu po prostu powiedziała... Nie potrafiłam... bo po co? Było mi zimno... smutno... trzęsłam się strasznie. Spojrzał na mnie tymi swoimi dużymi ciemnymi oczami "dobrze się czujesz?"... "przytul mnie...". Przytulił i czułam się jak najszczęśliwsza osoba na ziemi. Tulił długo, mocno... ciepło. Oderwałam się od niego... byłam przerażona. Tym co się działo.. na co sobie pozwalałam. Serce mi topniało... Kez odciągnęła mnie na bok. "Powiedz mu... albo po prostu mi się wypłacz". Nie chciałam płakać... Kiedy wróciłyśmy znowu mnie przytulił... i tulił długo... Nie chciał bym od niego odchodziła. W końcu musiałam... autobus czekał... a ja miałam taką straszną nadzieję, że mnie pocałuje....

Owen usiadł obok mnie w autobusie. Przytulił, ogrzał... o nic nie pytał. Zachował się jak przyjaciel. Wiedziałam, że chciał bym go pocałowała... ale nie byłam wstanie. Zrozumiał... Napisałam Oisinowi smsa... "Wiem, że nie muszę ci tego mówić... ale chcę... Nie jestem łatwa, tak jak mówią. To wszystko kłamstwa... Pomiędzy mną i Shanem do niczego nie doszło... głównie dlatego, że ciągle cię kocham.... nie byłam wstanie...". Potem sobie uświadomiłam co zrobiłam... drugi sms "zapomnij o tym... idiotka ze mnie, nie powinnam była ci tego mówić... nie teraz kiedy tak dobrze nam idzie bycie przyjaciółmi...". Zadzwonił do mnie z komórki Kez... "nie mam kredytu, a to koma Kez, więc nie mogę za długo gadać... zadzwonię do ciebie jak zdobędę kasę... wtedy o tym pogadamy dobrze? i nie martw się... zawsze będziemy przyjaciółmi..." nie byłam wstanie nic powiedzieć, bałam się, że się popłaczę... a ja nigdy nie płaczę... "wszystko wporządku? zadzwonie do ciebie... obiecuję...". Heh... gdyby nie Owen, rozkleiłabym się kompletnie... Nie wiem co to wszystko oznacza... nie wiem co się wydaży... co nas czeka. Wiem jedno... nawet jeśli on mi powie, że kocha mnie tylko jak przyjaciółkę, nie chcę innych facetów. Czułam to przez tydzień... od ostatniej soboty... i nie chcę nikogo. Chcę być sama... Chyba tego właśnie mi potrzeba... i po raz pierwszy, na prawdę nie mam ochoty na męski dotyk. Koniec... na jakiś czas.

Ja to mam spierdolone serce...

16 września 2006   Komentarze (6)

i cn't fall in luv with u if luvin u means...

Słońce, ciepły powiew wiatru, biel koszul, zieleń trawy... szałeńczy śmiech i bieg bosych stóp, gdzieś zgubione buty... Męskie ramiona oplatające mnie w pasie i podnoszące ku górze. "Złapałem cię"... Jak dzieci... Łapiemy ostatnie uśmiechy lata... Bo zaraz szaliki, płaszcze, ciemne wieczory i nauka. Nie myślimy jeszcze o tym. Opadnięcie na trawę szalonych ciał. Wpychanie do ciasteczek do ust, o krzyk "jestem na diecie" nie powstrzymuje Allego. Potem zabawa jego długimi włosami. Wiele osób twierdzi, że coś nas łączy... są dziewczyny które okazują mi swoją zazdrość. Najdziwniejsze jest to, że nie czuję do niego nic więcej niż do przyjaciela.

Taniec na trawie do muzyki z mp4 Alliego (ma takie małe głośniczki xD). Kocham takie ciepłe dni... kiedy chce się po prostu szaleć. Kiedy jest tak dobrze... nikt się nie kłóci, nikt nie bije, nikt nie wyzywa. Wszyscy są szczęśliwi. BO nie pada, bo nie wieje... bo w Irlandii nie ma takich dni za wiele.

Brakuje mi jednego, zakochania. Motylków w brzuchu, rozmarzonego spojrzenia, głupiego uśmiechu na samą myśl o nim... I tak patrząc w chmury, przypominają mi się chwilę z Oisinem. I to ja na niego patrzyłam... jak patrzył na mnie. Myślę, że on mnie kochał... na swój sposób. I wierzę mu, że mnie nadal kocha. Ale nie jest we mnie zakochany... Dlatego tak trudno jest mu się przełamać... Dlatego tak go zabolało, kiedy dowiedział się, że jestem z innymi.

Czasami wydaję mi się, że tylko ty mnie rozumiesz... To z ust Alliego znaczy dla mnie dużo więcej, niż z ust jakiej kolwiek innej osoby... Przynajmniej dla niego coś znaczę...

Zapowiada się przyjemny wieczór. Znowu styl rock chick, czarna pocięta bluzka, czarny krzyżyk z czarnego srebra. Czarna kreska w okół oczu... I zobaczę się z Lee... ciekawa jestem jak zareaguje kiedy mnie zobaczy z Shanem. Jak zareaguje Oisin... Tak apropo, to dowiedziałam się, że Lee mnie widział tamtego wieczoru... Nie rozumiem dlaczego nie potrzedł. Dlaczego mnie unikał... Heh... nie rozumiem facetów.

A w Hannie odezwała się zazdrość. Shane przybił gwóźdź do trumny. Kiedy Lisa po przeczytaniu dzisiejszych smsów od Shana rzuciła mi się na szyję i okrzyknęła "uuuuuuuuuuu luuuuucky biiiiiiiiitch!", Hanna usunęla się na bok. Zapytana potem dlaczego uciekła, powiedziała, że ma już dość tych wszystkich facetów z Glentis. Heh... ma rację... nie będę już jej nic o nich mówić. Rozumiem ją... ona od kąd zerwała z Mathew z nikim nie była... :/ Nie podoba jej się też fakt, że zbliżyłyśmy się tak z Lisą. Ona jej nigdy nie lubiła. Heh... przejdzie jej z czasem... Wytłumaczyłam jej co miałam wytłumaczyć, już się męczyć więcej nie będę...

Łyk zimnego jabłkowo-miętowego soku... jak dobrze mieć polski sklep w Irlandii :D

15 września 2006   Komentarze (5)

100% men...

Jak już widać po tytule, jest to notka czysto o facetach bez żadnych filozoficznych przemyśleń. Tylko coś co musiałam wyrzuć z głowy :]

*

Wiecie już chyba wszystkie, że  u mnie nie ma tak, by facetów w ogóle nie było. Ale to dobrze... bo to moje promyki które pomagają mi się uśmiechać. Pociągnął za kosmyk włosa, wsadzą do ucha słuchawkę od mp3 i karzą zgadywać co to za piosenka i czyja. Rozśmieszą kiedy źle... przegonią cię po domu... Tiak... faceci :] Mój narkotyk.

Artur przyjechał na tydzień. Ach wspomnienia. Bo to taki mój starszy braciszek (przyszywany). Stęskniłam się za nim... :)

Rano sms od Stevena... Siedziałam przez jakiś czas zszokowana. Nie odzywał się do mnie od kąd Oisin mnie rzucił... Teraz nareszcie dowiedziałam się dlaczego... Jego (była) dziewczyna zabroniła mu wszelakich kontaktów ze mną. Z wielu powodów. Niech się s... wypcha. Dobrze, że ją rzucił, bo jeśli ta druga osoba zabrania ci kontaktu z przyjaciółmi, to powiedzcie mi, warta jest zachodu? Cały dzień smsujemy... brakowało mi go, wiecie? Dobrze, że już wrócił... Wyjaśniliśmy sobie wszystko. I jest gud :D

Smsy od Shana podczas Historii Sztuki. Że nic dzisiaj specjalnie nie robiliśmy, wdałam się w długą rozmowę z Lisą. Nagle ciekawskie pytanie Char

Char: Z Kim smsujesz?
Mikuś: z Shanem.
Char: TYM SHANEM?!
Mikuś: Tia... (lekko z siebie dumna)
Lisa: Ty to masz kurwa szczeście... co tylko odzyskasz wolność, to do drzwi puka chodząca boskość.

Muszę przyznać im rację... Shane jest boski. Ale nie wiem czy do czegoś dojdzie. Co ma być to będzie. Narazie dobrze mi się z nim gada, czym jestem mile zaskoczona. Zawsze go miałam za chodzącego bad boya, który o niczym innym nie myśli tylko o tym jak zdobyć trafkę i alkohola. Ludu... jak strasznie się myliłam. On takiego tylko zgrywa ale wie, że przy mnie nie musi. Miło, że przy mnie faceci czują, że mogą być sobą... Tylko powiedzcie mi dlaczego w takim razie, żaden nie wytrzymuje ze mną za długo? heh...

Codzienne rozmowy z Markiem i smsy jeśli nie możemy pogadać na necie... Pokłuciliśmy się kilka dni temu. Kiedy przepraszał, usłyszałam od niego, iż uważa, że jestem wspaniałą dziewczyną i oryginalną... jakich nie wiele. Heh... wiecie... mogłabym kiedyś z nim być... Myślę, że pasowalibyśmy do siebie. Ale jeszcze nie teraz... oboje o tym wiemy.

I ostatni chłopiak... Ally. Bardzo się do siebie przybliżyliśmy. Co wieczór rozmowy na necie do późna... W szkole też potrafimy przesiedzieć i przegadać całą przerwę na temat jakiegoś zespołu. A że oboje jesteśmy uparci to często się sprzeczamy :P Oboje jednak się uczymy, kiedy odpuścić. Zadziwia mnie co raz bardziej. Podoba mu się takie nie wyparzone coś. Dziewczyna która zachowuję się jak dzieciak non stop... Do związku toż to się nie nadaje. To nie to czego Ally potrzebuje. On potrzebuje... no właśnie, takiej Mags. Jego byłej :/ heh... może zmiana mu dobrze zrobi.

 

13 września 2006   Komentarze (7)

let me close ma eyes n forget im alife...

Heh... może lepiej nie będę opowiadać całego sobotniego wieczoru. Napisze w skrócie i jak najmniej. Głównie dlatego, że wstydzę się własnej głupoty i pijaństwa. Głównie głupoty...

* Zerwałam z Lee... Olał mnie w sobotni wieczór... Znudził się mną i nie mówcie, że sobie to wymyśliłam, bo tak naprawdę jest. Cóż trudno... Kiedy motyla już się złapie i zamknie w słoiku z dziurkami, nagle zaczyna nam się nudzić patrzenie na niego... Lepiej w końcu smakuje to, co zaraz ucieknie... za czym trzeba gonić z szaleńczym biciem serca. Cóż... trudno...

* Przystojniak w bluzse "jestem Lesbijką". Krótka rozmowa, jego ramiona... dużo alkoholu. Pocałunek. Odpłynęłam... Zafascynowana kolczykiem w języku... zabrał mnie gdzieś. Wszystko było wporządku do póki nie wracaliśmy z parku. "tak apropo to pewnie zaraz mnie przeszukają, bo dileruje". Za nim zdążyłam od niego odejść zatrzymała nas policja... Przeszukali nas. Geeeeenialnie. Nic na nim nie znalezli, ale ponieważ byłam nieletnia musiałam wsiąść w taksówkę i jechać do domu. Było coś około 3... nie no, nie ma to jak spędzić wieczór z dilerem... Najśmiesznie było to, że my większość czasu rozmawialiśmy... Oprócz kilku wydażeń... naprawdę, wydawał się wporządku :/

*Głupia, głupia, głupia... Zamiast spędzić wieczór z Bennim, porządnym facetem za którym szaleją laski, ja wybrałam dilera... Niech mnie ktoś trzaśnie po łbie!

Teraz przez jakiś czas będę sama... Do następnego wyjścia. Nie będę też nikogo na miejsce Lee szukać... Lepiej mi samej.

Smsy codziennie z MArkiem i rozmowy na necie... Siedzi teraz w Dublinie, może jak wróci to się spotkamy. Pożyjemy zobaczymy... Narazie nawiązuje się przyjemna przyjaźń. Mark to taka lepsza wersja Jasona... Dojrzalsza wersja. Nauczyłam się jednego... nie angażuję się już emocjonalnie. Nie tak głęboko jak kiedyś... NIe warto się zakochiwać od tak... by kogoś mieć. Kiedyś jeszcze się zakocham...

Zeszłą sobotę wymazuję z pamięci... Nie chcę o niej pamiętać. Ani o tym chłopaku... heh...

11 września 2006   Komentarze (9)
< 1 2 ... 13 14 15 16 17 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi