• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 28


< 1 2 ... 27 28 29 30 31 ... 58 59 >

cold dirttines...

Spotkanie z przyjaciółmi... i jak zwykle jeszcze większe komplikacje życiowe. Ruairi...chyba na mnie zły. Nie chciał się przyznać, nie chciał poweidzieć dlaczego. Zabawa jego komórką kiedy grał w bilarda z jakimś gościem.

Nie popieram tego co zrobili, ale to ich wybór. Szkoda mi tylko Char.

Jako jej przyjaciele powinniśmy ją popierać w jej wyborach. Wie co robi.

Nie sądze. Ja ich popierać nie będę.

Zagryzłam wargę i spojrzałam na Hannę. "Dzięki". Uśmiechnęła się. Wiedziała o co chodzi. Poszłyśmy do łazienki.

"Zazdrosny jest, jak każdy facet."

Te smsy... Mnie mówił, że wszystko wporządku. Ale nie jest... i nie było. Wyprzytulałam go, wygilgotałam. Rozmawialiśmy o naszym "chodzeniu". Do niczego nie doszliśmy, ale przynajmniej dostał trochę mojego ciepła, którego nigdy mu nie dałam. W końcu pękł, objął mnie i powiedział, że już wszystko wporządku. Heh... nie wiedziałam, że to wszystko będzie takie spomplikowane. Zrobił też coś głupiego... napisał Pauli, przyjaciółce Char, że Ciarin nie był tak strasznie pijany kiedy się całowaliśmy. Tylko dwa piwa... Ay... po tym jak ta mu powiedziała, że Char się tylko dlatego nie gniewa, bo byliśmy pijani. Świetnie... Char nie odpisuje na moje smsy i nie wiem co się dzieje. Wkurzyłam się też na Ciarina. Nie ważne dlaczego... zaczał mnie unikać i olewać. Więc mu wygarnęłam. Nie zrozumiał...

"jak chcesz, Ruairi ma twoją kurtkę, to co, od tej pory będziesz mnie unikał?"

Odpisał... "shiftną bym cię jeszcze tysiące razy, gdybym tylko nie był z Char... tylko tyle mam do powiedzenia". Faceci! Czy on na serio myślał, że mnie tylko o to chodzi?!

"czy ja cię o to prosiłam? po prostu nei dam się traktować jak jakąś lalkę którą możesz obmacać a potem udawać, że nie znasz! wiesz, że czegoś takiego nikomu jeszcze nie odpuściłam! jesteś z Char, więc nic od ciebie nie chcę, oprócz przyjaźni, ale jak nie to nie..."

"przecież jesteśmy! Przepraszam cię w takim razie, po prostu skomplikowało to się trochę. Już taki nie będę! Mam nadzieję, że zobaczymy się jutro"

Ay... pojechał mi po dumie... woli rudą, pryszczatą biatch niż mnie... Ale czego tu się dziwić... Nie pójdę z nim na papierosa w czasie matematyki, nie pójdę z nim na wagary, nie uchlam się i nie będę z nim siedzieć w mieście do 5rano. Uwielbiam Char i nie chcę zabierać jej faceta, ale dlaczego ciągle zostaję odstawiona na bok? Bo ze mną trzeba się postarać... niestety.

Wiele z tego wieczoru nie pamiętam, jak się okazuje. Np. tego, że pierdoliłam jakieś głupoty z Orlą. Nie pamiętam rozmowy pomiędzy Ryanem, a Ciarinem. Pamiętam, zę gadali o mnie, ale nie słyszałam co. Okazało się, że po prostu byłam tak pijana, że nie słyszałam. Ale Hanna wszystko... sweet.

Ryan: ale żeś sie laskę wyrwał, gratulację!
Ciarin: wiem, thx
Ryan: Is she a good shift? (tłumaczenie: czy jest w tym dobra)
Ciarin: jedna z najlepszych
Ryan: cholera, jak ją zwolnisz, to pozwolisz, że ja z nią spróbuje?
Ciarin: z nią nie tak łątwo
Ryan: lubię wyzwania, cholera z takim ciałem... ale ci będę chłopaki zazdrościć
Ciarin: wiem :D

Ryan... mój sąsiad. Coś się bardzo interesuje tym, czy jestem w tych sprawach dobra. Najpierw wypytywał Ruairiego, teraz Ciarina. Ciekawe... Ciekawe...

No i z posiadania kochanka nici. Jeszcze ja mu zakręce w głowie. Mam swoje sposoby, tak mu namieszam, że się pogubi. Jestem okrutna, ale niech żałuje. Oj, niech żałuje. Jeszcze będzie wracał z jękiem. Tylko, że drzwi już będą zamknięte. Zmieniłam się... Mikuś wyszła... ay, czy to dobrze? Nie jestem pewna... :/

 

04 stycznia 2006   Komentarze (1)

Life is beatifulll... de lovely...

Uśmiecham się lekko, za oknem szaro błękitne chmury. Ocierałam policzek o ramię, wdycham zapach jego kurtki który co raz mniej pachnie nim, co raz bardziej mną. Co raz bardziej moimi perfumami. Oddam mu ją jutro i po krzyku. Może jutro znajdę jakiegoś innego? Właśnie... jutro. Dziwne jutro. Smsowałam wczoraj w wieloma osobami. Mam tydzień wolnego, ludzie, trzeba to wykorzystać!

Letterkenny, kino i drinki => nikt nie ma kasy

Miasto => po wszystkich bujkach nie mogę siedzieć w mieście po 10

Wolna chata i impra => nikt nie ma wolnej chaty.

Więc zaczęłam smsować z Paulem. Ja to jestem cwana. Skoro sama nie masz wolnej chaty, poproś jednego z chłopaków by coś wymyślił. Najlepiej takiego któremu na tobie zależy. Cudownie nam się smsowało. W końcu wymyślił. DVD u niego w domu, rodzice będą, ale co tam. I tak będzie fajnie. Czemu nie! "No to się wbijam do ciebie! A kto będzie?"

Ciarin i Dom

Tym bardziej się wbijam! a kto z dziewczyn?

Ashley i... Char.

Wbijam się! eee... No właśnie. Char nie jest na mnie zła. W ogóle. Ale wiecie... co innego dzielić się facetem, ale nie widzieć jak on się zabawia z tą drugą, a co innego być z nim i z nią na jednej imprezie. Nie wiem jak ja zareaguje kiedy zobaczę ich liżących się. Może nijako. Może wtulę się w ramię Paula i może spełnie jego marzenie. Jeśli dobrze te marzenia odczytuje. Może będę się lizać z Ciarinem, tylko jak ona zareaguje? Śmiać mi się chcę, kiedy pomyślę, jaką będzie miał minę kiedy zobaczy nas obie. Well... czas pokaże.

Właśnie... Paul. Za dużo ich, prawda? Nie jest piękny, ale czy Ciarin to książe? Tylko, że Paul to dobry chłopiec. Śmieszne, muszę uznać. Po tym wszystkim co zrobił i tak mam go za dobrego chłopca. Po tym jak się zaprzyjaźnił na śmierć i życie z Adamem i Nikim. Po tym jak kradł wraz z nimi, chodził na wagary, nauczył się upijać do nieprzytomności. To dlaczego ciągle mam go za grzecznego? Bo on wszystkiego żałuje... szczerze i prawdziwie. Bo on jest przesłodki. Bo jest mądry. Bo... bo to Paul. Chłopak który cię obejmie i będzie prowadził w dół ulicy. Który nie będzie próbował się do ciebie dobierać, nawet jeśli dla ciebie zostawił swoich przyjaciół. Zeskoczył z wysokiego mury tylko po to byś mu dała New Years Hug. Który powiedział Nikiemu, żeby poszedł w cholere, i zabrał mnie do miasta. No właśnie... grzeczni chłopcy nie są dobrzy na "przygody". Bo oni mają nadzieję, na coś więcej. Na coś więcej uczuciowego. Czas pokaże! Prawda... ale trzeba się trochę pomęczyć myślami.

Spojrzałam na siebie w lustrze... w dwa zielone punkciki. Gdzieś tam za nimi, jest ta mikia z sylwestra. Proszę ją, by wyszła już na stałe, ale ona nie chcę. Tylko na kilka sekund wystawia swe oblicze przy świetle dziennym. Na dłużej wychodzi tylko w nocy, w mroku... Jak demon. Tylko po alkoholu. Chciałabym by tak jak wcześniej nic mnie nie obchodziło, tylko chwila. NIe jutro, nie wczoraj, tylko dzisiaj. Tylko teraz i tu. Jeśli pójdę do Paula, nie sądzę bym wyszła stamtąd trzeźwa i... święta.

Kochane Madzie, wiecie do kogo piszę. Wam pisałam nie raz "nie pijcie". Ja się kontroluje. Nie wierzycie? Od Sylwka ani kropeli, nawet nie miałam ochoty. Choć drinki proponowało wielu facetów. Arek, w ramach przeprosin. Mario, przyjazny gest. John który mnie lubi (shockin'!) i jest kumplem Noela i Duffego. Pracujemy razem i on im o wszystkim donosi, tym lepiej dla mnie :P niech panicz Mc Bride żałuje, że nigdy nie spróbował takiej laski jak ja. I co? Odmawiałam. Więc, moje drogie, nie martwcie się. Alkoholiczką narazie nie jestem. :]

03 stycznia 2006   Komentarze (1)

slutty alcoholic bitch

Jeśli to co robiliśmy w noc noworoczną wróży co się będzie działo z nadchodzącym roku, to moi drodzy, w roku 2006, zostanę SLUTTY ALCOHOLIC BITCH. Mówi samo za siebie prawda?

Zacznijmy może od tego, że w życiu nie byłam tak pijana. Dorzućmy także, że zjechała się cała moja paczka. No i fakt, że nie wiem ile litrów czystej wódki musiałabym wypić by przestać pamiętać co robiłam pod wpływem %. Nie wiem co jest gorsze, pamięć, czy jej brak.

Byłam zalane. To już powiedzieliśmy. Wzięłam Paula i Ruairiego pod ramie i z Hanną i Osinem poszliśmy do miasta. NA spacerek. Tak by się przewietrzyć po chlaniu w hotelu. Dodajmy także, iż dawałam New Years Hugi wszystkim których znałam, albo tym których poznałam dopiero co. Oczywiście, płci męskiej :] Wypatrzyłam Aarona w mieście i rzuciłam mu się na szyję. Byj pijany, więc mu się spodobało. Orli za to nie. To ją też wyściskałam i Corinę i resztę. No i już Orla była uśmiechnięta od ucha. Corina zaopatrzyła mnie w paczkę gum do żucia i kazała się zachochywać cicho kiedy wrócę do domu. Martwiła się o mnie. Sweet...

Potem powrót do hotelu, tylko dlatego, że Pit zadzwonił, iż Adam i Niki tańczą na stołach. Nie wiem dlaczego w tamtym momencie tak mnie to rozśmieszyło i po mało nie wywróceniu się na chodnik, ściskają pijanego Daniela, zarządziłam powrót. Teraz nie żałuje. Znalazliśmy Ciarin'a, zobaczyliśmy, że jest nudno, ściągnęłam z jego kurtkę, włożyłam i wyciągnęłam na dwór. Po alkoholu wiedziałam doskonale czego chciałam i jak to dostać. Należę do tych kobiet co wiedzą i co najważniejsze, dostają to, czego chcą. Wpadliśmy na Adama i Nikiego na szlugach. Adam spojrzał na mnie i na Ciarina "wy dzisiaj się ze sobą liżecie?" spojrzałam na Ciarina "nie wiem, liżemy się?" "jasne". Wtuliłam się w jego ramię i ruszyliśmy w dół ulicy. Żart? Hm... zobaczymy co było dalej. Szłam zygzakiem, ale Ciaran trzymał mnie w prostej lini. Był pijany, ale chodził dość prosto. Co jakiś czas kładłam mu głowę na ramieniu i w ogóle, ogólnie, wisiałam na nim. Hanna szła z Paulem, także się obejmując (tak jak ja z nim wcześniej), a przed nią Ruairi i Osin. Zostaliśmy w tyle i tylko z oddali słyszeliśmy ich ciche śmiechy. Jak już mówiłam, wiedziałam czego chciałam. Ciarin obejował mnie ramieniem, a ja jego w pasie. Tylko, że dłoń miała ochotę trochę się ogrzać. Po jakimś czasiu przekomażania się, wsadziłam dłoń do kieszeni. Uśmiechnął się lekko. Wydzierałam się i pierdoliłam trzy po trzy. A zaraz potem milczałam, wisząc na Ciarinie. Doszliśmy pod pub, zaczęliśmy wszystkich ściskać, nawet ludzi których nie znaliśmy. Hanna zapoznała mnie ze swoimi starszymi znajomymi. Wkońcu zobaczyłam, że między nią i Gerardem coś iskrzy i zostawiłam ich samych. Nawet nie pamiętam dlaczego tak po prostu podeszłam i wtuliłam się w Ciarina stojąc za nim. Podał mi butelkę Bud'a. Dopiłam do końca i dałam Ruairiemu, żeby gdzieś postawił. Ciarin odwrócił się i mnie pocałował. Było bosko... tylko, że w środku coś mnie kłuło.

'A co z Char?'

Ciarin szybko mnie zapewnił, że żadne z nich nie traktuje ich kręcenia ze sobą na poważnie. Tak... tuż przed moim podrywem i upiciem się, dowiedziałam się, że on się liże z Char. I właśnie to chyba dlatego tak strasznie zaczęłam na niego lecieć. Kto jak kto, ale Charmain zmienia facetów jak rękawiczki i jeśli z nim kręci dłużej niż jeden wieczór to to oznacza, że facet zna się na rzeczy. I naprawdę, wisiało mi to, że liżę się z nim przy wszystkich. Na głównej ulicy przy klubie do którego wlewali się ludzie. To już nie ja wisiałam na nim, to on mnie oplatał i nie chciał puścić. Specjalnie robił to przy wszystkich, chciał im pokazać, że to on wygrał. Z tych wszystkich facetów na których wisiałąm, wybrałam właśnie jego. NIe obchodziło mnie to, że widziała nas Mary, babka z którą pracuje. Zresztą ona jest spoko, dzisiaj pracowałyśmy i obiecała, że nic rodzicom nie powie. Ona mnie wczoraj wieczorem nie widziała :D

Zaczęliśmy powoli wracać do hotelu. Hanna z Gerardem ja z Ciarinem. Świetna ze mnie przyjaciółka, ona kręciła z gościem który miał jakieś 25lat. No ale przecież ja też leciałam na starszych. Na szczęście była na tyle trzeźwa, że tylko szli przytuleni i rozmawiali. Za to my z Ciarinem... well... pierdoliłąm jak to ojciec mnie zabije jeśli się dowie jaka jestem zalana, jak to Char nas obu zabije za to co wyprawiamy. Kiedy zaczynałam już mocno pierdolić, zatrzymywał się i zaczynał mnie całować. Gościu świetnie całuje... może nie idealnie, ale nadal przyjemne ciarki wędrują mi po skórze kiedy o tym myślę. Z łapkami miał trudności. W końcu moje ciałko było w bite w obcisłą spódnicę która była długa z tyłu, a krótka z przodu. On wędrował po plecach, czyli nie tam gdzie ja chciałam. Przestałam bawić się jego włosami, ujęłam jego dłonie w moje i zjechałam nimi na sam dół. Uśmiechnął się tylko zadowolony i dalej się całowaliśmy. Wtedy Hanna się skapnęła, że nie słyszy jak się wydzieram już od dłuższego czasu i kazała nam przestać. W końcu jej ojciec miał nas odebrać o 2.30. Szli za nami z Gerardem, by pilnować by te nasze stopy nie były za długie. W końcu przestałam pierdolić i tylko gadaliśmy o czymś głupim. Powiedziałam mu, że mi zimno. Heh... wszyscy wiemy jakie faceci mają na nas sposoby. Znowu zaczęliśmy się lizać. Wpadniliśmy na Ryana, sąsiada który wziął go na bok, pogratulował i zaczął tak mówić, bym nic nie słyszała. Wkurzyłam się bo znowu było mi zimno i zaczęłąm iść. Rudzielec szybko mnie znalazł i znowu zaczął całować. Mmmmm... Wracaliśmy do hotelu przez pół godziny... 20min dłużej niż przed tem. Tuż pod hotelem znalazł nas Dom. Zaczął się wydzierać na Ciarina, że mu gdzieś spierdolił a taksówkę mieli o 2. A ja... pojechałam po nim ostro. Nie powinnam była... Powiedziałam mu, że jest po prostu zazdrosny, bo to nie z nim się liże tylko z Ciarinem. Zabolało... Ale mnie oczywiście to wisiało. Stałam przed hotelem, Ciarin palił i tony innych ludzi. Oczywiście wytulałam Shauna (Lisa się trochę wkurzyła), znowu Aarona, Paula i w ogóle tony ludzi. Na Arku i Mariu wisiałam za każdym razem jak ich widziałam. Potem wróciłam do Ciarina, kazałam mu wyrzucić peta. Znowu miałam chcice. Chciałąm iść na bok, ale Ciarin nie mógł się doczekać. Pośrodku palących ludzi zaczęliśmy się lizać. Kontem oka zdążyłam tylko zobaczyć zszokowaną minę Arka który stał tuż obok. Mikuś zaszalała. Że nie chciałam przy kamerach i ludziach, wzięłam go tuż obok, za róg. Tak by kamera nas nie widziała. Ciarin przyparł mnie to ściany i zaczął całować, a Dom stał tuż obok nas. Uciekł od nas, ob nie chciał widzieć jak się liżemy, a tu proszę... znowu my. Chamskie. Popisałam się. Ciarin nie mógł się ode mnie oderwać, ale w końcu przyjechał tata Hanny. Oczywiście przestaliśmy się całować już wtedy, kiedy Hanna pow. że jej ojciec zaraz będzie. Staliśmy tak przytuleni. Kiedy zatrąbił, Rudzielec pocałował mnie we włosy i poszłam. W końcu opuszki palców się rozstały. W domu dopiero się zorientowałam, żę ciągle mam na sobie jego kurtkę. CZy jestem w nim zakochana, nie. Czy coś z tego będzie, nie wiem. Było super, ale to taka przygoda. Na jeden wieczór raczej. Przeprosiłam Doma. A on odp. że to on powinien przeprosić mnie. Nie powinien tak po mnie pojechać i winić mnie za to, żę Ciarin sobie gdzieś polazł. Tylko był zszokowany, bo ze wszystkich facetów, nigdy nie myślał, że będę się lizać z Ciarinem. A ja? Potrzebowałam tylko przygody. Faceta z którym bym chciała i z którym byłoby przyjemnie i było bosko! Przeprosiłąm też Char... wszyscy po mnie pojechali, żę ona mnie zabije. Ona mi napisała, że jej to wisi i że Ciarin mówił prawde. Jak chcę, to możemy go mieć razem :D Przemyślę to... może nie długo znowu trochę wypije i zacznę się do niego dobierać. Ale tak umiejętnie, żeby w końcu wyszło na to, że to jemu od początku bardziej zależało niż mnie.

Prawda jest taka, że tego wieczoru mogłam mieć każdego. Faceci jak osy wokół kwiatka, oferowali ramie, kurtkę, dłuższego Huga. Pewnie gdyby Ally tam był, zdobyłabym go w mgnieniu oka. Ale tak miało być. Miał być brak Allego i Ciarin. I oprócz tego, iż modlę się by rodzice się nie dowiedzieli, to było warto... Nawet jeśli spałam tyko 4godziny i chciało mi się żygać. Było warto... Pojechałam wczoraj ostro...

02 stycznia 2006   Komentarze (3)

i'm just sittin' in my car n waitin' 4 my...

Czerwień... znowu ta czerwień. Czyżbyś na mnie czekał kochanie? Naiwności już niestety... koniec. Aż dziw, iż z obojgiem łączy mnie pociąg do czerwieni...

Kolejne kłótnie z matką... mój sylwek jest poważnie zagrożony. A przecież sama organizuje świętowanie w hotelu :/ nawet transport powrotny sama sobie załatwiłam. Heh... i może być, że mojego księcia nie będzie. Mojej, prawdziwiej Nutelli. Ay... Chyba nie powinnam się w nim zakochiwać, jemu na mnie raczej nie zależy. Przynajmniej nie bardziej niż na kumpeli. I wytłumaczenia, nie ma kredytu... on mnie po prostu olewa.

Święta... jak ja kocham święta, szkoda tylko, że czar powoli pryska... a święta się kończą.

33 godziny w tym tygodniu. Słodko i gorzko, tak to skomentuje. W tym tępie szybko zarobię na wymarzony odtwarzacz MP3. Ale także zajadę się... cóż, Sylwek będzie nawet bardzo sweet... 13 godzin na nogach. 10 godzin ( no z przerwą kilku godzinną), potem iprezowanie, potem spowrotem w pracy o 8rano. I znowu przedemną 13godzin pracy. Także z 3-4godzinną przerwą. Fun or wat? Kocham te podzielone zmiany w pracy. Przynajmniej zabawnie będzie :] Nie ja jedna będę skacowana.

I przytulenie świąteczne, pewnego faceta, który nie wiem jak mógł mnie pociągać. Chyba wtedy po prostu potrzebowałam uwagi. Kogoś, kto by patrzył na mnie tak jak on. Potem dostałam tego w nadmiarze... Heh... Całuje was wszystkich serdecznie i życzę miłego nowego roku :] Na nic bardziej oryginalnego mnie w tej chwili nie stać. Przepraszam lecz przekroczyłam już limit wymyślnych życzeń.

Właśnie przed chwilą przez pomyłkę wysłałam słodkiego smsa do... Patrici. Największej plotkary w szkole. Jej numer jest prawie taki sam jak Ruairiego... FCUK!

Więc tu, zdjęcie zatytułowane the stars shine so... so... shiny! czyli od lewej, Dom, Johnny n Neil. 3myślicieli.

Więcej w następnej notce, teraz muszę lecieć papsy!

27 grudnia 2005   Komentarze (4)

Wiecie, jak żona mikołaja ma na imię?...

Wiecie, życzenia świąteczne mogą się obrócić przeciwko tobie. Raz się przyznałam, że dostałam obsesji kąpielowej (to przez Allego!), i raz powiedziałam, że na święta chciałabym mieć jakieś perfumy. A więc, teraz moi kochani dostałam 3zestawy perfum i 3zestawy do kąpieli! Zupełnie tak jakby chcieli mi powiedzieć, że śmierdzę! hehe. No ale w tym roku jest mania na zestawy do kąpieli, wszyscy sobie kupują sole itp. Shockin'! Ja byłam bardziej oryginalna, kupiłam dziewczynom kosmetyczki i każdej do środka wsadziłam co nie co. Oryginalność, nie ma co. Ulubiony prezent? Chyba od Ruairiego. Perfumy True Star z branzoletką i balsamem do ciała. Pachnie najładniej no i najdroższy :P

Xstmas Hugi... moje ulubione. Nagła cisza, spojrzenie mi w oczy. "Xstmas Hug!", przyjemnie ciepło i miły zapach jego ciała... "ey, tak mi jest cieplej!". I tulanie się przedłużyło. Myślę, że z Allym byłoby mi dobrze... choć kto wie. Potem nagłe zimno, bo Ally postanowił ścigać się z Neilem (za obrazę honoru Mr.Quina, naszego idola). Wyciągnięte ramioa w stronę Ruairiego. KOlejny przedłużony Xstmas Hug. Sweet... I wiecie? Nie chciałam wychodzić ze szkoły... Z moją paczką zobaczę się dopiero w sylwka :[

Umieszczałam może już zdjątka mojej paczki, z wypadu do kina (wieki temu?) ??? Bo jak nie, to proszę mi o tym powiedzieć to je umieszcze w następnej notce :]

Happy Xstmas n a Merry New Year 2ya's all!!!

22 grudnia 2005   Komentarze (6)

the greatest girl you'd ever see...

Zakupy... kolejne zakupy świąteczne. Nie powiem, że nieudane. Tylko, że już na serio, mam dość sklepów! Ile można! Ostatni prezent zakupiony (dzięki Bogu). Dla Ruairiego. Wyłożyłam kupe kasy na łancuszek z metalowymi kółczekami i krzyżyk który wygląda jak miecz oplątany przez czarnego smoka. On takie rockowe rzeczy lubi. Hanna się dorzuca do prezentu, po tym jak jej powiedziałam, że bokserki mają trochę seksualne przesłanie i jeśli mu damy bokserki to będzie gotowy pomyśleć, że chcemy iść z nim do łóżka! To Ruairi, więc czego można się po nim spodziewać? Z prezentu jestem dumna :] a jak.

Hmm... co do Allego... to powiem wam tylko tyle, że jak dostał ode mnie kartke na święta to oczy świeciły mu się jak dwie monety 2eurowe. Cieszył się jak małe dziecko, co się udzieliło Ruairiemu i na trzy wsadzili sobie koperty do gęby. Wcześniej były podarte na kawałaki wiec proszę nie siedzeć z taką przerażoną miną przed monitorem! Oni są powaleni! Konkurs, kto szybciej połknie kopertę! Wygrał Ally, nagrodą było moje palniecie po głowie. Oboje byli sini jak najedzone kleszcze (śliczne porównanie, wiem).  

Wiecie... nie którzy faceci są strasznie przewidywalni. Idę wziąść klucze od Mary, mojej belferki od S.O. Mary gada z Maurine, drugą babką od S.O. No więc znudzona Mikusia, przeczesuje włoski rozwiane na wietrze. Opiera się o ścianę i skanuje klase. Czyt. rozbiegane dzieciaczki, która z roku na rok wydają się coraz większe i co raz dojrzalsze. Dziewczyny co raz bardziej wypindżone, a to dopiero 2rok! Ja jestem na 4 i tyle tapety nie zakładam, ale to już inna sprawa. Chłopcy, co raz więksi, co raz bardziej męscy. Daniel T, potocznie zwany przezemnie Baby Boyem, moim EX baby boyem, wlepiał we mnie, po kryjomu, oczka. Iście po McBridowsku. Jak ja lubię się bawić facetami! Aż przyjemne ciarki przeszły po moim ciele. Xstine weszła z nim do klasy, kiedy ja wychodziłam z kluczami w łapce. "Here's your one". To teraz jestem your one. Nie no, zawsze jakaś nowość. Ten dostał iskierek w oczach, które próbował ukryć. Jeśli to jest udawanie, to on powinien dostać oskara. Potem, podczas oddania kluczy, było udawanie, że się czegoś zapomniało i czekanie aż i ja wyjdę. I tak rzucili się do drzwi, z Dannym, kiedy ja zaczęłam się zbliżać do wyjścia i wyszli przedemną. Uśmiechnęłam się sama do siebie. "Real gentelmen". Odwrócili się oboje. Nie załapali. "Dame puszcza się przodem". Ale DAnielka tak zmurowało, że nic nie odpowiedział. Jeszcze lepiej! Teraz biedny chłopak pluje sobie w brodę, że nic mądrego nie odpowiedział! Oj, już ja się nim zabawię. Brakowało mi tej okrutności strasznie!

I ciągle się katuję tą piosenką...

...the best girl i ever met... i talked to her for hours... the best girl i ever seen...

 

20 grudnia 2005   Komentarze (2)

Czerwony...

Czerwień... błyszcząca w świetle lamp. Czerwień, nie wiem dlaczego, pobudzająca me zmysły. Czerwień... czy samochód może pociągać? CZy on może podniecać? Ten napewno. Przystanęłam. Zdjęłam kaptur błękitnej sportowej bluzy. W uszach słuchawki dudniły, wyjęłam jedną. Przeczesałam włosy. Drogi samochód. Jakiś studencik wrócił i teraz będzie szpanował. Z zamyślenia wyrywa mnie śmiech. Tak dziwnie znajomy. "przestań tak go pilnować, nikt ci go nie ukradnie!". Odrywam wzrok od opon po których było widać, że dopiero niedawno wyjechały z salonu. Jego zdziwione spojrzenie. Zapomnieliśmy, że ja w tym miasteczku mieszkam? Odwróciłam się i poszłam dalej. Choć serce chciało wejść do tego chip shopu. Zamówić 7upa z lodem. Znowu jak tamta idiotka... Uśmiechnęłam się sama do siebie. Pozostawiłam przeszłość za sobą. On najwyraźniej nie. Wzrok podążał za mną, aż skręciłam. Tak samo jak gwizd. Już nie ta sama lalka, panie Mc Bride... Już nie ta sama lalka. Ten pan zawsze miał słabość do drogich, sportowych samochodów. Tylne siedzenie pewnie już jest poplamione w białe krople, pomieszane z dziewiczą czerwienią. Zawsze lubił młode. A ten samochód... podniecił nawet mnie. Tylko, właścicel już nie...

Piosenka... chyba o mnie... Napisana przez Doma... bo i jasno brązowe włosy są (zawsze się ze mną sprzeczał czy to blond czy brąz), i spacer po plaży, rozmowy do późna... tylko Happy Endu nie było... Nie było najpiękniejszej sukni, która tylko na jej ciele wygląda równie pięknie jak ona... nie było wieczornej bryzy i gwiazd... Siedzę z przymkniętymi oczami i słucham głosu Pita... przez jego usta płyną słowa, która brzmią tak znajomo... Czyżby to do mnie kochanie? Czyżbyć dla mnie Domie, napisał piosenke i nigdy nie miał okazji jej zagrać? Heh...

There is a greatest girl, who lives in this town, with 6ft. long hair n beautiful eyes...

A Ally? Nowa fryzura, która pociąga jeszcze bardziej. Świąteczny Hug, dłuższy i przyjemniejszy niż wszystkie. Złapany na spojrzeniu podczas jego koncertu... Lekki uśmiech. Taki do siebie... Nieopanowany. Wielu facetów tak ma, po tym jak jego spojrzenie padnie na mnie. Tylko, że już potem nie było nic. Potem wisiała na nim Paula, by lepiej widzieć. A ja? Byłam zazdrosna, nie powiem, że nie. Zawsze chcę mieć to, czego mieć nie mogę...

A: Ulubiony...?
M: Czerwony...
A:Czerwony!
M:Czerwony
A: NIe za miękki, nie za twardy
M: Tak! I opuszki tak strasznie nie bolą... czary...
A: Czary... Kto by pomyślał... czerwony...
M: Czerwony...

I nie chodzi tutaj moi drodzy, o ulubiony kolor...

 

19 grudnia 2005   Komentarze (6)

my love is gone... it's already at your door......

W głowie mam mętlik... za wiele pragnień... za wiele miłości. Powoli się zakochuje... cząstkami oddaje serce. Tylko czy on je przyjmie? Czy on je pragnie? Boję się kolejnego odrzucenia... bólu. Jestem silna, ale nie dość silna by znowu płakać pod prysznicem. By znowu chusteczką zmazywać rozmazany tusz... By znowy zagryzać wargę... kazać sobie przestać kochać. Zapomnieć... NIe chcę... nie znowu. Lecz nie potrafię inaczej. Choć próbuje. I w pewnych chwilach się udaje... a potem, jego palce uderzają o struny. Siadam obok niego i słucham, jak i Paddego palce tworzą... Na moich oczach powstała piosenka. Niecenzuralna... brutalna... o seksie (a o czym innym, skoro tekst napisał Paddy?). Dirty... i zarazem genialna. Bunt... mają zamiar zagrać ją na koncercie świątecznym. Uczniowie dla uczniów. Zawieszą ich... na bank. Ale warto... gdybym miała głos, zaśpiewałabym z nimi. Paddy mnie namawiał, bo jeśli taka ślicznotka jak ja będzie śpiewać, to odpuszczą. Tylko... że ja nie mam głosu. W grupie, ujdzie, ale samej? Nie kochany...o nie. Spojrzenie Allego. Boję się, że nadejdzie taki dzień, kiedy dla niego będę gotowa pójść w ogień. Już teraz nie wiem co będzie, kiedy wrócę na lekcje. Projekt się skończy na kilka miesięcy... zacznę wagarować? Kręcić? Pewnie tak... z miłości robimy wiele. A ja ostatnio bardzo się zmieniłam. To już nie ta grzeczna uczennica. To już nie ta mikia... Lubię siebie taką... Tą, która pytana "z jakim wyrazem ci się kojarzy litera S" odpowiada "sex". Bo coś się zmieniło... coś przeminęło.

Mętlik... bo kiedy tak blisko, stał Ruairi, znowu miałam ochotę sie do niego przytulić. Dotknąć... może nawet pocałować. Bo jakoś tak nagle zmienił się w moich oczach. Chwila... chwila szybko przeminęła... czy wróci? Może... może nie. Nie jesteśmy sobie przeznaczenia. Byłyby tylko ostre słowa... i przepaść. A tego nie chcę. Tego było już za wiele... Lepiej by była przyjaźń. Teraz przynajmniej wiem, co by było gdyby...

*

Daniel Timmony => come back

...u'r huntin' me... like a ghost... like a shadow in the rain...

Oven: how's luv with Ruairi? (nie będę podkreślać podtekstu...)
Moi: nie ma jej, zerwałam z nim
Oven: uuuu... to niedobrze.
Idzie przed siebie, kobieta o długich złocistych włosach... idzie, a wiatr rozwiewa jej włosy. Idzie i nie patrzy na chłopaków idących za nią. Odpowiada, nie patrząc w oczy. W tej chwili, nie ma zamiaru poświęcać im czasu.
Oven: Daniel chce wiedzieć, czy Ruairi jest załamany...
Moi: Jego się zapytaj
Idzie dalej... dziewczyna przy niej uśmiecha się lekko. De ja vu? Znowu Baby Boy? Co z tego będzie?
Oven: ja z nim gadałem, ale Daniel nie. On chce wiedzieć, czy nadal się w Ruairim bujasz.
Kobieta odwraca się, wiatr unosi włosy. Spokojny wyraz twarzy, zaciekawienie w zielonych oczach...
Moi: To dlaczego sam mnie nie zapytasz baby boy?
Uśmiech... tylko w jej stylu. Wejście do sklepu. Gwizd... pierwsze zdanie wypowiedziane bezpośrednio do niego od tamtych wydażeń. Potem uśmiech, jakiś tekst... NIe poznał mnie. Podziw w oczach. Zmieniłam się... on to widzi... Czyżby się zakochał? Spojrzenia co raz jawniejsze... to teraz zaczniemy gadać? Nagle znowu kumple? Nigdy więcej... żadnych młodszych chłopaków. Kumple? Z czarną róża się nie zadziera... mogę znowu się nim zabawić... by tylko zapomnieć o tym, co się dzieje w sercu... Dlaczego... dlaczego ci co kochają nas, są nie tymi których kochamy my? Pewność siebie, bo zna mojego kumpla, Ovena. Bo znowu zaczęłam zadawać się z 2roczniakami. Lecz to, mój drogi baby boyu nie oznacza, że znowu zabawię się z młodszym chłopakiem... Nawet jeśli nagle stałeś się wyższy ode mnie i szerszy w ramionach. Nawet jeśli twój głos jest głębszy. W tym momencie tylko jedna para oczu, dwa orzechy... tylko one potrafią mnie w sobie rozkochać. Teraz czas na klątwe muzyków...

A jej złociste włosy rozsypują się na poduszce i czekają na dzień, kiedy na tej właśnie poduszce pieścić je będą męskie dłonie. Kiedy policzka dotkną opuszki palców... Kiedy w końcu ich pani będzie szczęśliwa...

15 grudnia 2005   Komentarze (4)

let me fly... take me away to the place where...

Bo tak jakoś... lekko jest. Mnie... powietrzu... bo jakoś tak... dobrze jest.

Ponownie... nitki... delikatnie, srebrzyste, unoszące się na powiewach niewidzialnego wiatru. Lekko drgające dłonie... w takt muzyki.... Allego, Adama, Paddego... Przymknięte oczy Cookiego. Palce uderzające o struny gitary. "Pójdziemy się przejść?" przerywające czar. Nie Hanna... Cii... Jej odburniknięcie "ale tutaj jest tak nudno...". Szcz.. Adama. Cichy śmiech, kiedy Ally zasłuchany w muzykę przewraca się wraz z krzesłem. I znowu... cisza... muzyka... lekko drgające dłonie. Prąd wędrujący wzdłuż ramion... sprzeczanie się, teraz ja, ja! Daj mi zagrać. Ostatnie piętnaście minut, ostatniej lekcji. Wszyscy na tzw. wagarach. Siedzęcu z nami w sali nr25, pod pretekstem pomagania w projekcie. Więź... przez krótką chwilę... Hana tego nie rozumie... Nudziło jej się. Ciągle jęczała. W końcu zniecierpliwiona wstała i wyszła na zewnątrz. Nikt nie zauważył... Uśmiech... od Allego. W jego oczach to, co w mojej duszy...
Są ludzie, którzy grają na gitarze jak automaty... Posiadają je, umieją coś tam zagrać. Ale oni nie czują muzyki... nie zaprzyjaźniają się z nią. Nie czują dreszczy, nudzi ich, po jakimś czasie. Gitara, to tylko drewno... Nie przyjaciółka na całe życie.

Coraz wieksze pragnienie... znowu tego, co jest blisko, a tak daleko. Hug... droczenie się... Gdy go nie ma... tęsknota? Czy kiedyś w końcu, los pozwoli mi się zakochać szczęśliwie? 

14 grudnia 2005   Komentarze (6)

fuck me hardly...

Pod skórą... ciągle dreszcze. W ustach... ciągle smak emocji... Powoli, gołymi stopami wchodzę do nieznanego mi świata. Wcześniej widziałam tylko rozmazane obrazy przez szybę, kolorowe, ale takie... dalekie. Pozwolono mi wejść pomiędzy nich, dotknąć nici muzyki... Pozwolić by mnie zabrała ze sobą. Pokolei osoby z grupy zaawansowanej (podczas lekcji muzyki w szkole), grało dla nas jedną piosenkę. Niektórzy śpiewali. Paul, krwistoczerwona gitara elektryczna i Niki, jako dodatek. Spojrzenia, jakoś tak się zbliżyliśmy w tym roku. Nie chcę by sytuacja z pierwszej klasy się powtórzyła. Jego uczucie i moje nie... wtedy byliśmy dziećmi, teraz bardziej by bolało... Niki, solo, delikatne dreszcze. Potem Cookie, misio okrąglutki. Taki cichy... siadł, przymknął delikatnie powieki. Palce otarły się o struny, a ja popłynęłam... Głos silny jak dzwon... głęboki, przepełniony uczuciem. Muzyka dotyka nas głęboko... łapie szponami serce i długo nie chce puścić. Otworzyłam oczy, na krześle usiadł Ally. Dmuchnięciem na chwile odsłonił oczy. Te piękne orzechowe oczy... Jedno spojrzenie, uśmiech... Kolejne nici oplatające mnie wzdłuż i wszerz. Nie będę monotona, nie powiem, że po raz kolejny się zakochuje... bo to nie tak... Bo tu nie ma miłości. Nie pozwalam sobie samej się w nikim zakochać. Nie warto... Stopami po tafli wody... by móc tak przymknąć oczy, odsunąć wszystkie problemy na bok... by muzyka płynęła nadal...

Rozmowa o seksie, o gwałcie, o pragnieniu i snach przepełnionych owym uczuciem. O erotyce i uśmiechu. Kolejna rozmowa na serwerze, podczas ECDL. Kolejna rozmowa z Allym. Bawienie się w chowanego... żarty, ale takie poważniejszego... dojrzalsze niż z innymi chłopakami. Niż z Ruairim... W końcu Ally ma te swoje 17lat. Zdejmowanie sukni, jego $przygląda i uśmiecha się$. Potem intruz wkraczający w nasz świat. Przestraszona usunęłam jego. Kontynuacja rozmowy, kto kogo już nie pragnie, kto komu ucieknie. Intruz pojawił się ponownie. Odpowiadanie pół słówkami. CZy on nie widzi, że przeszkadza? Intruz pisze "hey guys i feel kinda akward". POwinien czuć się zmieszany... i nienamiejscu. Złapał nas na rozmowie o sexie... i zdaniu "i no u luv me". Dzwonek, usunięcie dowodów. Wyjście z klasy, ewakuacja. Pochwycenie plecaka... podniesienie wzroku. Jego orzechowe oczy i śmiech, dwóch par ust. Paul spojrzał na nas "to wy!". To my... tak... I pytanie pozostaje... gdzie była prawda? a gdzie fantazjowanie...

A na gitarze gram dopiero od kilku tygodni... stąd sine palce i ból...

13 grudnia 2005   Komentarze (2)
< 1 2 ... 27 28 29 30 31 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi