• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 30


< 1 2 ... 29 30 31 32 33 ... 58 59 >

nie ważne co będzie dalej...

Kiedy nie masz faceta i jego brak ci doskwiera, kup sobie faceta - psa. Nachyliłam się wczoraj nad małymi kulkami. Nagle jeden ze śpiących cudeniek się zerwał, zastrzykał uszami. Wiedziałam, że to ten. Pokochałam go od razu, a fakt, że obrzygał mi spodnie w samochodzie i że obsrał mi dywan w nocy, to tylko sprawiło, że jeszcze bardziej pokochałam to biedne małe stworzonko.8tygodniowym maluch, bardzo grzeczny maluszek. W nocy spał grzecznie, troszkę płakał za matulą, ale nie tak strasznie. Słodkie małe stworzonko. Dla niego gnałam do domu na lunchu, by samiuteńkie nie musiało tak długo siedzieć. Tak kochani, w głowie już mi tylko piesiek. Nie Ali, nie jego żarty, przypadkowy dotyk na mojej skórze. Zresztą... nadal mi się podoba, ale już mi przeszła wielka fascynacja. Nie myślę o nim 18 godzin na dobę, bo myślę o moim psiaczku...

No bo powiedzcie mi

...czy te oczy mogą kłamać..?

...czy to cudo mogłoby serce złamać..?

Heh... moje maleństwo...

*

Kiedy nam już nie zależy... im zaczyna. Głośne wejście, śmiech i lekki podskok w górę. Parampam tszi... dwie niewidzialne pałeczki udeżają o niewidzalną perkusję. Jego uśmiech "yes dere". Jego palce pieszczące gitarę. Krótka rozmowa, w którą sam mnie wciągnął. Krótka rozmowa, którą on sam ciągnął. Moje powyginane ciało próbujące doprowadzić do ładu banner, dłonie całe uwalone farbą. Ciarki kiedy palce uderzały o struny. Ostatnie pociągnięcie po strunach, lekkie odwrócenie w tył głowy. Jego delikatny uśmiech i to połąnczenie, ta chwilowa więź. Nie ty dla mnie, nie ja dla ciebie. Sam tak zadecydowałeś.

A mój men próbuje mi rozszarpać spodnie, prosi się o chilę uwagi, a więc idę się z nim poczochrać. Potem spacerek, trening i...brak tchu...

I tym razem nie powiem, tylko faceta brak. Bo po raz pierwszy jest inaczej...

23 listopada 2005   Komentarze (4)

what a girl wants...

Kofani, jutro jadę kupić psiaczka! Prześliczne szczenię Jacka Russella Terriera. Już się nie mogę doczekać! Tak strasznie brakowało mi małego przyjaciela...O to moje cudo jako mały cukierek , a kiedy podrośnie to będzie wyglądał równie słodko, Cukierek Toffie. Narazie nie mam zdjątek szczeniaczka którego kupię, bo jeszcze go nie widziałam :P Rozmawiałam tylko z właścicielką przez telefon. Za Jacka Russela chce 140euro, ale warto, w cholere, pies jest warty każdych pieniędzy :]

A o to Chocolate Monster, czyli Ali z nutellą na policzku :P to wszystko moja i Ashley wina... ach... jak ja lubię lunche... Tak Ali to czekoladka :] chyba pół hindus, ale wychowywany przez matkę Irlandkę, która się rozwiodła z jego ojcem. Choć jego ojciec to spoko facet :] bardzo nowoczesny, bym powiedziała.

Lecę skakać w okół kominka z radości! Będę miałą psiaczka!!!!!!!!

 

 

21 listopada 2005   Komentarze (3)

brak idei (kupie sobie chyba karte) :P

Wczorajsza rozmowa z Ruairim... z przyjacielem... moje martwię się o nich, jego przecież ich znasz, są po prostu nieśmiali. Właśnie dlatego, że ich znam, powiedziałam mu, że się martwię. Zapewnienia, że oni po prostu są inni... takie dwie małe owieczki. Nie okazujące uczuć przy ludziach. Od pewnej osoby z neta, dowiedziałam się nawet, że jestem o nich zazdrosna! Bo Hanna kogoś ma, a ja nie mam! To zabolało... I co moi drodzy? Wystarczyła szczera rozmowa, tylko my we dwie, pracujące nad projektem. Zwykłe jak tam sprawy z tobą i Danielem. Niespodziewałam się jakieś szczególnej odpowiedzi, może dlatego tak strasznie mnie zdziwiło kiedy mi powiedziała

próbowałam z nim zerwać, ale błagał mnie bym dała mu szansę...

Heh... jej się już znudziło. Ta dziewczyna mnie załamuje, jej nic dłużej nie interesuje niż miesiąc. Fakt, że z Danielem chodziła tak długo zadziwia mnie cholernie. Gdy się dowiedziałam, poczułam się zagrożona. A co jeśli... co jeśli Ali coś do niej? Zazdrość, czysta zazdrość. Pewnie dlatego podczas ecdl zadałam mu to pytanie, od tak, z nudów

Mikia: lecisz na Hanne?
Spot: coś ty!
Mikia: przecież mówisz, że jest pomiędzy wami więź
Spot: tylko się kumplujemy, nie jest w moim typie

Ulga na sercu, potem jego opis

$goin 2sleep$

mój opis $takin a bubble bath$

jego dn't take it now coz im here n u r ere!

moja odp "did ya miss me?" a potem do mojego folderu wdarł się Paul i zapytał "o czym wy pierdolicie?". Heh... i czar prysł. Ali odp "pinguin sex" i przenieśliśmy się do folderu Ruairiego gdzie już wszyscy gadali. Wszyscy z naszej paczki rebeliantów na ecdl :] heh... przez chwilę tak blisko... potem znowu tak daleko...

*

To co jest poniżej mogą przeczytać tylko osoby które widziały już Harrego Pottera i Czare Ognia, albo które nie mają zamiaru jej obejżeć, albo którym wisi kto zagrał Voldemorta.

*

Cóż... ciarki po plecach były, łzy w oczach były. Choć uwierzcie mi, wolałabym chyba iść dopiero za kilka dni, niż dzisiaj być na premierze. Tłum ludzi i dzieciaków piszczących, śmiejących sie w momencie kiedy Harry kurczowo trzyma ubrania Cedrica i płacze, powodując zwilżenie moich zielonych oczu. Nawet mój brat doprowadzał mnie do straszej irytacji pytając co chwilę "Misia co się zaraz stanie" "Misia co to jest" Misia, a kto wrzucił jego imię do czary". Normalnie w pewnych momentach myślałam, że go uduszę gołymi rękoma, a tego grubasa obok mnie który wpierdzielał chrupki podczas i szeleścił torebką, podczas najbardziej emocjonującego momentu w filmie, gdybym mogła to bym zasztelytowała. Poza tym, film był dobry, ale nie dość dobry dla takiej fanki Harrego Pottera jak ja. Poraz pierwszy czułam się tak zawiedziona... pozmieniali trochę, by zaoszczędzić czasu. Wyjęli piękne sceny jak i sceny które wyjaśniały bardzo wiele na temat Harrego i Voldemorta. Spodziewałam się więcej i naprawdę, gdybym miała siedzieć 4godziny w kinie, to bym siedziała! Rozumiem, że inni by nie wytrzymali (ale na Titanicu jakoś ludzie wytrzymali!), że koszta wielkie i w ogóle, to film, a nie książka. Ale cóż... to nie zmienia faktu, że czuję się zawiedziona. Dobór aktorów jako tako mnie zadowolił. Cho nie była wystarczająco ładna, Flor wystarczająco delikatna, a Krum wystarczająco brzydki. Choć nie wiem czy nie wolałę już tego Kruma który był w filmie, od tego którego sobi sama wyobraziłam. Bo ten do dopiero miał gębę jak bokser! (ten w mojej główce, oczywiście :P). Do tego nie powiedziano nawet słówka na temat natury Flor i jej prababki. A szkoda, bo to był wątek który bardzo mi się podobał.

Za to, byłam zachwycona Voldemortem. Tą postać powinno się nienawidzić, ale powiedzcie mi kochane, jak można nienawidzić Ralph Fiennes'a? Zagrał tą rolę genialnie, dokładnie tak jak powinno się zagrać rolę Voldemorta. Film warto obejrzeć, naprawdę warto. Nawet jeśli pominięto tak wiele ważnych wątków :]

 

18 listopada 2005   Komentarze (2)

hug me... kiss me...touch me...love me......

Notka z wczoraj, bo wczoraj serwer odmówił współpracy :/

Uśmiecham się... nie potrafię nie uśmiechać się. Usta śmieją się... do rozpuszczającego się lodu w szklance, do błyszczących mlecznych paznokci. Za oknem ciemno już, a ja... uśmiecham się i czekam na jutro. Na kolejny poranek, kolejny break, kolejny lunch... kolejne chwile z nim. Na śmiech...

Hug me...

Wyciągnięte w moją stronę ramiona "Give me a hug" nachyliłam się i go przytuliłam. Biedna Czekoladka, w zimnie, wietrze, w środku listopada, mój biedny Ali musiał pozować na środku plaży w samych spodenkach do pływania, dmuchanej kaczce i spódniczce z kolorywch pasków i kwiatkach :P Przytuliłam go i leciutko ogrzałam. Taki inny hug... inni faceci automatycznie dłoniami zjężdżają do moich pośladków, kumple miażdżą ramieniem... nasz hug był taki delikatny... inny :] Tego lunchu przytuliłam go jeszcze dwa razy :] najwięcej ze wszystkich dziewczyn z naszej paczki :P

Jego ciepłe ciało tuż przy moim, lekko spleciene nogi (bo kto by je trzymał na ziemi? lunch jest po to by się zrelaksować). On w moim rogu, ja obok niego. Patrzący przed siebie pochłonięci rozmową. John (nasz kolega z 6roku) spojrzał na nas zazstanawiającym się wzrokiem. Kiedy obiecałam, że Aliemu przyłożę, jeśli palnię jakąś głupotę podczas rozmowy z chłopakiem Ashley, John nie wytrzymał

"r you goin with Ali?"

Ali się uśmiechnął i chciał objąć mnie ramieniem, tylko, że ja w tym samym momencie powiedziałam "hell no". No dobra ciaglę się łaskoczemy, zawsze siedzimy obok siebie, albo pomiędzy nami jest Ashley, i są te ruchy których nie rozumiem. Takie automatyczne, jak jego dłoń na moim kolanie, jak wiele innych... Facet którego nie potrafię rozgryść... czy tylko przyjaźń, czy kochanie? Potem droczenie się

"czyli co chcesz przez to powiedzieć? nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry?"

Zaskoczenie.

"Acha! to ty nie jesteś wystarczająco dobra dla mnie! Ha!"

"Jak to nie?"

Łasktonie, szturchanie... to co zawsze. Potem pocieszanie (kiedy Ashley niechcący przyłożyła mu w czułe miejsce :P).

Może to tylko moje wymysły... może po prostu bardzo bym chciała...ale coś jest... I jest inaczej niż wcześniej. Tak... tajemniczo.

Dzisiaj było hug me... kiedy następny krok?

*

...to ślady tańczących kochanków... to oni zabrali ze sobą krople rosy i świt poranka... to wszystko ich wina...

*

A dzisiaj już mniej optymistycznie... raz wydaję mi się, że on coś, zaraz potem, że nic... przez chwilę jest "jak mi cieplutko, siedź tak" a potem jakiś złośliwy tekst i mała dziewczynka udaje, że się obraża, wstaję i siada obok. Już nie na jego kolankach... Potem nóżka tuż nad jego, oparta o ławkę "czy ty zawsze musisz mieć coś pomiędzy moimi nogami?" śmiech, zabrałam nogę "jak nie to nie".  Hanna też mi nie pomaga :/ Odsunęłyśmy się od siebie, zresztą ją nie interesują moje problemy. Ona ma spokojne życie, jeden facet z którym spotyka się raz na jakiś czas, kiedy jej się nudzi, smsy w końcu wystarczą... nigdy nie widziałam by czymś była podekscytowana... Ja jestem inna. Jej już się znudziło, że co jakiś czas zmieniam obiekt... Dlatego jej nie powiem, że lecę na Aliego. Ona nie zrozumie... Zresztą dziwi mnie to, że zamiast przytulać swojego chłopaka, wpycha się w ramiona Aliego, zaraz po tym jak on przytulił mnie. Wpycha się w naszą rozmowę, kiedy do swojego chłopaka nie odezwie się słowem :/ To już ja więcej gadam z Danielem, niż ona... Mogłaby się trzymać od Aliego z daleka :/ Czyżby to była zazdrość?

Rozmowa w moim folderze na serwerze podczas lekcji ECDL (European Computer Drivin' Licence). Rozmowa tylko pomiędzy nami, tak by nikt inny nie widział. Chyba próbował powiedzieć Ruairiemu, że teraz nasza trójca gada u mnie w folderze, ale odpuścił zaraz po tym jak mu odp. Rozmowa na początku o niczym, potem o małpach, o ich genitaliach, o tym jakto Ali myśli tylko o seksie, potem o seksie z małpami (nie przyznał się), z owieczkami (nie przyznał się), potem sam powiedział, że jedynie kocha gumowe kaczuszki i ja też je kocham! Potem brał kąpiel z bąbelkami (on ma obsesje na punkcie kąpieli :P), a ja się przyłączyłam i przyniosłam moją kaczuszkę.

Chwilami taki mój... tylko dlaczego, teraz, tu... taki daleki?

A na smsa wczoraj nie odp... heh... no cóż...

 

17 listopada 2005   Komentarze (7)

brak tytułu

Moja czytalność spada... :/ Piszę za długo, za często i w ogóle, tak, że się mało komu podoba. Cóż... mówi się trudno i idzie się dalej :]

Kolejny miły dzionek... może nie w 100% bo była mała awanturka, Fiona mało nie rozszarpała Aliego i oboje się na siebie darli, a ja nie chciałam się w to mieszać :/ więc uciekłam do biblioteki (jestem asystetką bibliotekarki, o tym potem :P). Podobno ominęła mnie największa kłótnia stulecia i dziękuje Bogu, że mnie tam nie było. Bo pewne było, iż któreś z nich mnie w nią wciągnie. Przyznaję Fionie rację, że Ali kręci... ale Ali też ma trochę racji. Oboje mi się skarżyli na siebie i jęczeli na siebie, a ja biedna co? Musiałam ich pogodzić :/ Cel osiągnęłam, ale wiele trzeba było by to osiągnąć. Fiona zdążyła się na mnie obrazić, potem mi oświadczyła, że tylko żartowała. Ta kobieta nie długo mnie wykończy! Ważne jednak jest to, że się dogadujemy, raz lepiej, raz gorzej, ale przynajmniej jak kumpele, a nie dwie suki :P I czasem naprawdę potrafimy pogadać jak przyjaciółki.

Teraz temacik facetów :] Posuwam się do przodu, troszkę nieświadomie, troszkę świadomie. Jak zwykle drażniłam się z Alim w szkole, jak zwykle go łaskotałam. Działo się to co zawsze. A potem zaproponował bym mu położyła nóżki na kolanka, a on mi zrobi masażyk stópek :] Do masażyku nie doszło bo zaczełam się kłócić z Ruairim (przeskrobał chłopaczyna), albo raczej go karcić :P ale nóżki leżały na Aliego kolankach. Kiedy położył mi dłoń na kolanie gdy się wychylał, i potem tak już zostawił, przez chwilę pomyślałam, że ten odruch był taki trochę... jakbym była jego dziewczyną :P Miło było, bardzo miło... mogłabym tak częściej :]

Coś chyba we mnie pękło, coś się skończyło... a coś nowego narodziło. I to właśnie teraz... tak nagle. I mówiąc teraz, nie mówię, że w tej chwili, że może właśnie dzisiaj... bo może to zaczęło się dużo wcześniej, a dopiero teraz to widzę? Do tej pory, tylko do chłopaków w pracy podchodziłam kompletnie na luzie. Potem do wszystkich młodych facetów, szturchanie w bok, uśmiechy itp. to norma. W szkole też zaczęłam... tak z moimi kumplami. A dzisiaj... może wczoraj... coś się mnie złamało... efekt tego był taki, że zagadałam do Davida i przegadaliśmy kilka przemiłych chwil, szturchnęłam Aarona. Nie wiem po co. Stał przedemną z tą jego nową fryzurką, która w ogóle mu nie pasuje, a ja bawiąć się lizaczkiem (po przemiłym lunchu z Alim) tak po prostu go dźgnęłam, delikatnie!, wbok. Spojrzał na mnie zaskoczony i się uśmiechnął. Niech se myśli co chce, mnie to naprawdę nie rusza! Już się nie boję, co on sobie pomyśli. Za dużo sobie nie może myśleć, po tym jak z Ciarinem się łaskotaliśmy (oczywiście ja tą bitwę wygrałam) i słodki rudzielec wpadł na Węgielka. Ubaw był po pachy (straszne dzikusy jesteśmy), bo potem chłopaki zaczęli się pryskać męskmi deorantami i mnie całą opryskali! Więc ja wyciągnęłam moją jagodową wodę do ciała i wypryskałam Nikiego i Paula! :]

A co do asystetki bibliotekarki, to nasza biblioteka to taka mała klasa z książkami :P a bibliotekarką jest babka od anglika która bywa tam raz na dwa tygodnie i rządzę tam... ja :] bo bywam w niej najczęściej :P z naszej 3asystentów... No i najbardziej jestem skomputeryzowana :P więc to ja wprowadzam książki do kompa. A po co to robię? Denne by było napisać dla papierka :/ ale taka jest prawda.Biorę udziął w projekcie i tam trzeba spędzić ileś tam godzin pomagając środowisku. A więc ja pomagam (za darmochę) naszej bibliotece szkolnej :] I na koniec babka mi podpisze papierek, że się udzielałam i mam tą część projektu w kieszeni :]

Dla tych którzy jeszcze mnie czytają BIG FAT KISS!!! :*

15 listopada 2005   Komentarze (5)

Sex me...

I jak można się nie uśmiechać? Może on nie będzie nigdy mój...Może... ale co tam.

Sen... broń w dłoni, ładowanie nabojów. Jego dłonie oplatające moją talie, jego dłoń na mej dłoni kiedy chowam broń do tylnej kieszeni spodni. Oddech na szyji. Odchylam głowę lekko w tył, to napięcie, to powietrze przepełnione erotyzmem... pocałunek, delikatny, słodki, a zarazem gorzki. Jak kawa. Sen jak wiele innych, tylko jego echo które powraca... to jest przerażające. Poranek w szkole. Jego ciało dotykające moje, bawienie się jego włosami. Dreszcze które wędrowały po moim ciele. I te uczucie tuż pod skórą by się na niego rzucić. By go pocałować. Burza hormonów? Nie... chyba po prostu nareszcie przestałam tłumić w sobie uczucia. Jak cudownie jest móc go dotykać, łaskotać i nie zwracać uwagi jak to ktoś odbierze. Bo tak było, przez cały lunch. No cóż, bitwa na łaskotki wyglądała tak, ja łaskotałam go z jednej strony, Ashley z drugiej.

Alli ma mojego maila, ale ja nie mam jego. Niesprawiedliwe! I nawet mu go nie dałam! Ktoś się bawił w hakera i włamał do jego komputera, od niego zdobył adresiki z jego skrzynki i powłamywał się do innych ludzi. Ali chciał sprawdzić czy ten sam gościu włamał się do Fiony i sam się whakował do niej. Fun...?! Od niej wziął sobie (bez pytania!) mój email. Przed chwilą smsowaliśmy i go ostrzegłam, co go czeka jeśli będzie próbował się do mnie włamać. heh czy coś z tego będzie? po raz kolejny... pewnie nie. Ale przyjemnie jest czuć coś nowego. Pociąg czysto fizyczny do więcej niż jednego faceta. Zero głębszych uczuć...

Freedom...

14 listopada 2005   Komentarze (2)

Don't ya wish your girlfriend woz hot like...

"...czyżbyś była aniołem?"

 "Niestety, tylko kobietą."

 "Anioły nie powinny kłamać."

 "Cóż, są wyjątki."

Poranna zmiana w pracy. Przespane 5godzin. Mogłobyć mniej, gdybym została w hotelu na "drinka". Nie wiem jak się zwlekłam z łóżka, doczołgałam do łazienki i przedewszystkim, jak się umalowałam. Dopiero mocna, czarna kawa postawiła mnie na nogi. Do pracy weszłam już świerza, uśmiechnięta... i jak się potem dowiedziałam, piękna. Tak jak wczorajszy dzień był tragiczny i pod koniec chciało mi się już płakać... dzisiaj wszystko się wyjaśniło, dzisiaj wszystko było... wspaniałe. I jak tu nie być optymistką? Poranek jak każdy inny. Oprócz pewnych wypadków, wszystko ciągnęło się wolno, spokojnie... Jedna para weszła, dostała herbatę i kawę, zjadła śniadanie wyszła. Druga para, znowu, herbata, kawka, jedzenie i poszło. Lecz kiedy ja pracuję, zawsze coś musi się wydażyć. Podnoszę wzrok, przedemną 4młodych facetów. Uśmiech na ciemno-różowych ustach, nieopanowany, zalotny. Aż się chciało zagryść wargę. Jeden z nich był prawie, że równy mojemu ideałowi. Spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się. Jego kumple od początku nie odrywali ode mnie wzroku. Caren pod nosem przeklęła i też się uśmiechnęła.

"Chłopaki, chyba właśnie dzisiaj spotkaliśmy dwie najpiękniejsze dziewczyny w tym mieście". Tani podryw, pokiwałam głową jak na małe dziecko. Uśmiechnęłam się jak do małego chłopca. Caren uciekła do kuchni. Ja taka nie jestem. Nie spłoszycie mnie chłopcy. Dwóch o kruczoczarnych włosach, jeden blondynek i jeden wysoki, nie za piękny, ale też nie brzydki, taki nijaki... z całej 4najmniej pociągający. Czyżbym was zaskoczyła mówiąć, że on najwięcej gadał? Wzięłam do ręki czerwony długopis, przyzwyczajona do tego typu spojrzeń.

Kelnereczka: can i have your room number please?
On: OO7, babe.

Kolejny poblażliwy uśmiech. Ich śmiech i komentarze szkoda, że wczoraj do nas nie wpadłaś. Prawie, że idealny facet przeprosił za kolegów. Nieśmiały, wychwany? Kolejny cwany facet. Poleciałam na to. Kolejne podrywy, pytanie kawy czy herbaty? i odp tylko jeśli z tobą piękna. Już dawno nie mieliśmy takich klientów. Podałam herbatę, komplementy, pytanie czy się do nich dołączę. A potem Facet Prawie, że Idealny spojrzał na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami. Dla niego mogłabym być aniołem. Dla niego, mogłabym wiele. Spojrzenia, gdy ich mijałam, jaki ona ma piękny uśmiech. Karcenie samej siebie, przestań się do nich uśmiechać, przestań odpowiadać na zalotne spojrzenia. Wbijanie paznokci w dłoń by nie uśmiechnąć się gdy ideał zaczął śpiewać "Don't Ya wish your girlfriends woz hot jst like her". Czekali by się ze mną pożegnać. Don't Cha tuż nad uchem.  W końcu poszli, zaczął się ruch, a ja już nie miałam okazji by się uśmiechnąć. Scysja z babą z recepcji, która jest tylko recepcjonistką, a ważni się jakby była menagerką hotelą. :\ Z mgłą przed oczami leciałam bo ta się darła, że klienci czekają w wejściu. Stanęłam tuż przed nimi. Wrócili po szklaneczkę wody. Wysoki bajerant i Pan Prawie, że Idealny. Dwie? Niech będą dwie. Obiecali, że przyjdą się pożegnać za nim wyjadą.

Bajerant: Gdzie się wczoraj bawiłaś wieczorem?
Kelnereczka: Pracowałam.
Bajerant: A więc byłaś grzeczna. Ja byłem bardzo niegrzeczny.
Kelnereczka: Bad Boy...
Pan Prawie, że Idealny: Byłem gorszy. Diabeł i Anioł...
Kelnereczka: Keep Dreamin'...

Gdybyśmy byli na barze i byłby wieczór, któregoś ramię już dawno oplatałoby mnie w pasie. To właśnie taki typ facetów. Typ który mnie cholernie pociąga. Znowu zapieprz, kolejna scysja z tą głupią babą. W końcu sobie poszła, ludzie się wynieśli. Oparłam się o stojak z winami, wzięłam głęboki wdech. Wrzody naprawdę kiedyś mnie wykończą...

Excuse Me...

Podniosłam głowę, podniosłam powieki i dmuchnięciem pozbyłam się kosmka włosów z przed oczu. Spóźniony klient. Uśmiechnęłam się ładnie, tak jak trzeba, sprawdziłam czy jedzenie jeszcze ciepłe, zrobiłam herbaty. Niby mam przerwę, niby 15minut temu przestaliśmy wydawać śniadania, ale co tam. Miły był, wychowany, przystojny. Facet pod 30. Akcent z Północnej Irlandii, przed nim pewnie kilka godzin jazdy samochodem. Krótka, kulturalna rozmowa. Na temat wczorajszej imprezy, alkoholu i jego braku (była mała afera, bo w Irlandzkim barze Guinessa zabrakło :P). Na temat wypadku w Belfaście i ślicznej pogody na dworze. Dobrze od czasu do czasu porozmawiać z kulturalną osobą. Wróciłam z mlekiem. Uśmiech który już tyle razy dzisiaj widziałam. Widzę, że już poznałeś naszą ślicznotkę. Przepiękna jest co nie? Obiecał, że wróci i wrócił. Siedział rozparty w krześle, przy stoliku. A więc to także jego kumpel. Trochę starszy od nich... Szkoda tylko, że bajerant, nie Ideał.

Kulturalny facet( kolejny cwaniak, który mnie podszedł): Dasz mi swój numer?
Kelnereczka: Przykro mi, ale nie.
Bajerant: a mnie dasz?
Kelnereczka (czemu by się nie zabawić): może...
Bajerant: Usiądziesz z nami?
Kelnereczka: Teraz jestem w pracy, ale może po pracy.
Bajerant: I taka mi się podobasz jeszcze bardziej.

Prawda jest taka, że wszystkie miałyśmy przerwę, a Caren właśnie w tej chwili przygotowywała tosty dla nas, byśmy i my mogły zjeść brekfasta. Spokojnie mogłam z nimi usiąść, ale wolałam grać trudną do zdobycia. Grać... ja taka jestem. :] Udawałam, że coś robię. Jego uśmiech i głośne komentarze. Potem przyszedł on, oparty o duże okno z głową lekko opuszczoną. Delikatny, piękny uśmiech. "Don't Cha...". Krótka rozmowa z nimi wszystkimi. Potem problem i prośba pomocy. Który z nich najlepiej się ubiera. Pan Ideał oczywiście. Luźne jeansowe bojówki, superowa bluzka która oplatała jego cholernie seksowne mięśnie. Pożegnanie, wyciągnięta w moją stronę komórka. I błąd... czemu nie dałam mu swojego numeru? Nawet jeśli to Bajerant zapytał, bo żaden inny się nie odważył. Caren mnie skarciła... Jestem za porządna. Nie powinno się dawać numeru klientom... to nie etycznę "głupia, było olać etykę". Smak grejfruta w ustach i wysłanie całusa w ich stronę gdy odjeżdżali samochodem. Obiecali, że wrócą... nie wiem dlaczego, ale im wierzę. Następnym razem rzeczywiście, oleję etykę. Bo aż szkoda... heh... jestem za porządna. Lecz niedługo ktoś mnie złamie... Wystarczy jeden wybryk i ta dziecięca mądrość odejdzie. A wtedy... bosh...

Don't Cha...

Potem pytania, czemu nie przyszłam wczoraj wieczorem, czemu się z nimi nie napiłam. Może dlatego, że moje oczy nie chciały patrzeć jak Orla wisi na Aaronie, jak wpycha mu język w usta, po pijaku. Może dlatego, że 2godziny snu to za mało. 5to już i tak malutko. Może dlatego, że Arusia nie było i nie miałabym kogo kokietować? Może właśnie dlatego, że wszyscy byli by sparowani... a ja sama? I tylko sms "wszystkiego najlepszego doll". Na tyle mnie stać. Odsunęłam się od Orli... cóż, zdaża się.

Don't Cha...!

13 listopada 2005   Komentarze (5)

Make me an Ice Cream :P

Jestem nie do tego świata. I ja się dziwię, że nie mam faceta? First Sirius Lady, kofana, masz rację. Pozwól, że cię zacytuję ... młodszych ci wspanialsi szukają dziewictwa, a u starszych ci gorsi w ogóle sexu..." Kofana... świętą masz, rację. Mówiłam wczoraj, że zachowanie chłopaków w szkole, jest chore. Winie ich, do cholery, a to się powinno winić te dzieciaki! Małe dziewczynki. Fe! Wczoraj późnym wieczorem się dowiedziałam, że nie tylko Alan się lizał z 12latką (no dobra, dziewczyna nie długo skończy 13lat) i nie tylko ją obmacał, ale jeszcze ta mu zrobiła loda. Najśmieszniejsze jest to, że Alan nawet jej nie prosił, laska sama aż się do tego rwała. Może gdyby to była inna dziewczynka, nie uwierzyłabym. Ale po tej małej dziwce, wszystkiego można się spodziewać. Bosh... ja w jej wieku latałam za starszymi, ale ludzie! jeśli jakieś lody były mi w głowie, to tylko miętowe! Ja nawet teraz, w wieku 15lat nie robiłam nigdy loda i w najbliższym czasie nie mam zamiaru. Alan się tłumaczy, że był kompletnie zalany. Wierzę, on zawsze jest kompletnie zalany. Chyba, że mu na jakiejś lasce zależy i to on musi się o nią postarać. Wtedy tylko kilka na pewność siebie :]

Co do drugiej części twojego komentarza i cytatu który tutaj umieściłam. Też się zgadzam! Bo wiecie co, Aaron przespał się z Orlą. Nie rusza mnie to. Powiedział mi dzisiaj Paul, jego dobry kumpel. Przyjaciel Adama i Nikiego, nie wiem czy przyjacielem nazwałby go Aaron. Mamuśka zakupiła Aaronowi paczkę kondzi, a ostatnio zniknął jeden. Kiedy zapytany przez Nikiego gdzie tego kondzia wcięło, Aaron oblał się rumieńcem i jak idiota odpowiedział "nie wiem". I już wszyscy wiedzieli. Oczywiście ten się zapiera, ale skoro Adam twierdzi, że oni z Orlą nie raz zostali przyłapani na... ekhm... no to chyba można być pewnym, że Aaronek już prawiczkiem nie jest. Pogratulować Orli rozdziewiczenia naszego Węgielka. Ja chyba na serio jestem jakaś staromodna, czy coś. W wieku 12lat nie robiłam lodów, a faceci którzy mnie pociągają szukają dziewczyn które zaspokoją ich seksualnie :/ I weź sobie znajdź takiego dojrzałego... skoro im wszystkim tylko jedno w głowie. Heh... To nie tak, że z tym mam zamiar czekać do ślubu. Bo wiem doskonale, że nie wytrzymam. Ale jeśli miałabym to robić z chłopakiem, to tylko z takim którego kocham i z którym już trochę jestem... Choć tak naprawdę, to Bóg jeden wie, co ze mnie wyrośnie :P

Doszłam także do wniosku, że starzy na serio lecą na nasze dziewictwo. I chyba najlepszym sposobem samoobrony jest powiedzieć, że już nie jesteś dziewicą :] Choć to może obrucić się przeciwko tobie i facet wręcz przeciwnie, będzie jeszcze bardziej tobą zainteresowany. Więc... wiecie co, najlepiej, trzymać się od nich z daleka. W ogóle udawać, że nie istnieją. Tym którym to się uda, zapłace 400euro. Bo mnie napewno się nie uda.

Jestem na głodzie. Tak moje drogie, na cholernym głodzie. Przeraża mnie to. Mówią na to burza hormonów. Pewnie tak. Ale ja jestem jak kurna, pies gdy widzi sukę która ma cieczkę. I taką straszną mam ochotę na starszego faceta. Na doświadczone usta i dłonie. Bo ja chyba nadal czekam na tego faceta, który przyprze mnie do ściany i brutalnie pocałuje. Którego dłonie dokładnie by wiedziały czego szukają, a usta nie błąkały się. I w cholerę, brakuje mi Arka... Nie wiedziałam, że kiedykolwiek to napiszę :/ A kiedy mi Mario powiedział, że zostają na święta, serce mi podskoczyło ze szczęścia. CZyli mam czas... czyli, w cholere... czuję, że coś będzie. Bo jak nie to zwariuje. Jestem na cholernym głodzie... potrzebuję faceta... a kiedy jestem na głodzie... zazwyczaj kończę robiąc coś głupiego :/ Potrzebuję faceta... Ay...

12 listopada 2005   Komentarze (6)

Don't Cha...

Bosh... nie mogę uwierzyć w to co się z tym światem dzieje. Albo inaczej, co się dzieje z facetami z mojego roku! Dzisiaj doszłam do wniosku, że ja jestem dla nich za stara! To, że co drugi miał romansik z jakąś małolatą, to wiem. 3klasistki, norma, zawsze się umawiali z o rok młodszymi, 2klasistki, dobra... ujdzie. Ale pierwszo?! Cholera, o 4lata młodsze? Przecież to dziewczynki! 12latki!!! Cóż... powaleni są. Choć przyznam, wszystko co było łatwe i nagie, zostało wykorzystane :] Kiedy dzisiaj Eyman zapytał się mnie czy shiftnę Alana, odpowiedziałam "wiesz, ja chyba jestem dla niego za stara" i odeszłam śmiejąc się. Pedofile jebane :P Jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia, by 4klasista lizał się z pierwszą, po prostu nie etyczne! Ale cóż... nasz rocznik łamie wszystkie reguły =/ A potem się faceci dziwią, że my wolimy 20latetnich facetów Przepraszam, to to samo! 12latki, wolą 16-17latków, 15latki wolą 20latków! Świat wyraca sie do góry nogami. Skoro ich pociągają małe, płaskie i w ogóle... to proszę bardzo :] Tylko mnie się to wydaje troche... chore?

Dzionek przemiły. Nie wiem kiedy zleciał. A lunch... aż się uśmiech na ustach pojawia. Uśmiech którego nie mogę powstrzymać. Nie wiem co widzę w Alim, ale w nim jest coś takiego... Ten jego charakter, ja potrzebuję takiego faceta... Właśnie takiego jak on. Siadłam w moim ukochanym kącie, on przy swoim ukochanym karolyferze zabierając mi kawałek ławki na którym trzymałam rozłożone nogi. Chamstwo! Musiałam nogi podsunąć pod siebie. Mnie było wygodnie, ale Aliemu nie. W końcu na jęczenie Aliego, że wbijam mu buty w udo i że jestem jędza bo robie to specjalnie (ta jasne), Ashley powiedziała bym mu położyła nogi na kolanach. Tak oboje będziemy zadowoleni. Wcześniej to ona tak siedziała, ale już jej się znudziło. Dobrze, że Ashley ma chłopaka i ma 19lat bo inaczej byłabym o Aliego zazdrosna :P Uśmiechem przyzwolił mi, bym położyła na nim moje długaśne nogi. Nawet nie wiecie jak było przyjemnie.   Ali wyjął zapaliczkę z kieszeni (znowu) ale tym razem nie próbował mi podpalić spodni (uczy się na własnych błedach) tylko jeździł nią po moim kolanie, łaskocząc mnie. Na początku nie mógł go znaleść (nie wiem jakim cudem) i wzniósł okrzyk "jakie ty masz chude nogi! nie mogę twojego kolana znaleść!". Ja, naiwna dziewczynka zastanawiałam się po co mu moje kolano. A więc łaskotał mnie to w jedno to w drugie, a ja cicho chichotałam. Dzięki Bogu, nie umiem chichotać jak mała dziewczynka :P Ali spojrzał na mnie, bawił się świetnie "patrzcie, Michaela się podnieca!". Gdybym ja mu tak jeździła zapalniczką, też by się podniecił :P Potem rysował jakieś znaki na moim udzie, mówiąć, że słoży mnie w ofierze diablu. I tak przez pół godziny bawił sie moimi nogami. Bawił się też w lekarza i robił mi masaż kolana :P Nie pytajcie :P Było cholernie przyjemnie. (powtarzam się). Myślę, że coś może być. Bo to takie uwielbienie przez nienawiść. Kłócimy się i droczymy ciągle, ale kofamy się :] hehe :P

Mniejsza o facetach. Dochodzę do wniosku, że moja klasa jest wspaniała :] Jak zawsze, klasa w której jestem ma najlepsze osoby na roku :P Nie ma klasy, żebyśmy się z jakiegoś powody nie śmiali. Dzisiaj zaczęliśmy Chemie (dzięki Bogu, bo Biola już mi się znudziła), a naucielka od Chemi jest zajebista :] Zaczęliśmy gadać o Viagrze i jak została odkryta :P albo raczej jej skutki uboczne. Wtedy wyrwał się Chris Walsh

"Od Viagry można umrzeć! Taki facet w  Meancrana umarł bo przedawkował. Przez tydzień nie mogli zamknąć trumny!"

Popłakałam się ze śmiechu. Chris może i jest show manem, ale w cholere, jak on już jakiś tekst walnie, to poszczać się można. Ponieważ zostali z Alanem rozłączeni (bo Alan strzelił jakiś głupi tekst i wten sposób miał być ukarany) na pół klasy wydzierali do siebie teksty. W ten sposób dowiedziałam się, że Chris kręci z Marią. Skąd to ja wiedziałam, że prędzej czy później skończą się liżąc na kanapie w dyskotece? Chyba już kiedyś pisałam, że każda dziewczyna która z Chrisem siedzi na lekcji, posadzona tak przez nauczycielke, w końcu skończy z nim kręcąc? Są oczywiście wyjątki, czyli kiedy siedzi z dziewczynami które są dla niego za brzydkie :P za ciche :P albo są to takie, które się tylko kują i nigdzie nie chodzą :P a więc nie ma szans by się Chris do nich zaczął zalecać. Chris z Alanem zaczęli sobie dogryzać, który się liże z mniejszą laską, a który z underaged. Faceci i te ich popisy :] Nawet babka miała ubaw :] No i muszę przyznać, że dopiero listopad a my już jesteśmy bardzo zgrani. :] Heh... fajny ten dzionek był :]

Be happy...

 

 

 

10 listopada 2005   Komentarze (5)

shut up... don't SAY u luv me... MAKE luv...

Nie będę pisać o pojebanych dniach w szkole i o tym, jak to robimy wszystko i nic. Ani o tym, że czas mi przepływa przez palce. Albo, że wczoraj zrobiłam z siebie idiotkę wywnętrzając się przed facetem. Albo jak to dzisiaj zapieprzałam na boisku, mam kontuzję nagarstka (po raz tysięczny w mojej karierze sportowej :P) , albo np. że skakałam na dmuchanym zamku-górze z 10powalonych ludzi, takich jak ja, jak to się spieliśmy na samą górę, a potem wszyscy spiep... się na sam dół. Nie wiem kto pierwszy poleciał i kto pociągnął kogo, ale wiem, że wylądowałam na Aaronie i Ciarinie, a na mnie Adam, Niki i Paula. Jeśli mówimy o Aaronie to powiem tylko tyle, że jebie mnie już ten gościu. Dobra, bawiliśmy się razem świetnie, ale tak jakby nie razem... Schodząc z zamku, w mokrych skarpetkach przejechaliśmy się po wykładzinie szukając swoich butów i w pewnym momencie nogi mi się rozjechały na boki i zawisłam na jego swetrze, a on mnie podtrzymał, ale kurcze... znowu tak... pusto. Ta pustka w jego oczach mnie wkurwia. Albo inaczej, wkurwiała. Teraz mnie nie rusza :] Bo już nie chcę nic od niego. Nie on dla mnie, nie ja dla niego.

Nie... nie napiszę o tym wszystkim co się dzisiaj działo, ani o ciąży mojej kumpeli(w żartach), kłótni kto jest ojcem. O podpalaniu i psikaniu się perfuami... o zbiorowym gwałcie i ukrywaniu się przed dyrciem. O zbitej szybie i panicznym śmiechu.

Nie moi drodzy... ja napiszę o tęsknocie... o tym, że boję się o samą siebie. Bo ja gdy widzę faceta, nie myślę już, jakby było fajnie gdyby mnie przytulił, spojrzał w oczy... wyszeptał kocham cię. Jakby to było trzymać go za rękę, spacerować i rozmawiać. Leżeć na łóżku i miętosić w dłoni jego koszulę. Śmiać się tak z niczego. Słyszeć kocham cię. Ja gdy widzę faceta, zastanawiam się jakby to było czuć smak jego ust. Zastanawiam się, czy umiałby mnie dotykać. Gdy widzę faceta, patrze na niego jak na zdobycz jedno wieczorową. I dostaje szału. Bo tu już nie chodzi o Areczka, już to zrozumiałam. Tu chodzi o jakiekolwiek faceta, na którego lecę i który byłby w stanie pozbawić mnie tej tęsknoty. Bo ja już nie chcę tulania się w szkole, szturchania i droczenia. Bo ja chcę czegoś dojrzalszego. Może dlatego tak mnie ciągnie do starszych facetów? Boję się, na prawdę, boję się o siebie. "Powiedz rodzicom, że jedziesz na wycieczkę :] i przyjedź do mnie", gdybym miała 17lat, 18, wsiadłabym w autobus i pewnie już bym u niego była. I pewnie zrobiłabym coś głupiego, taki romansik kilku dniowy. Propozycji tyle, a ja nie mogę ich przyjąć. Bo jestem mądrą dziewczynką. Tylko gdyby był taki na miejscu... nie wiem, czy już taka mądra bym była.

I sen... tęsknie... za przyjacielem. Tęsknie za Adrianem. Łzy pod powiekami... ślady łez na policzku... kiedyś. Bo to co mi się sniło, jest nie możliwe. Bo on tak po prostu nie wyśle smsa, nie napisze na gg. Bo on... zniknął... i wiem, że już nie wróci... Nie patrz w przeszłość... tylko, że ja mu obiecałam, że nigdy o nim nie zapomnę... powiedział, że kocha... a takich rzeczy się nie zapomina... heh...

 

09 listopada 2005   Komentarze (5)
< 1 2 ... 29 30 31 32 33 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi