...sorry for everything i done and what i'm about to do... for all de kisses i gave away and i'm about to give... sorry... for not givin' my heart to any of you's... forget about my soul, just like i forgot about yours...
Nie było tak jak planowałam. Nic nie było tak jak planowałam. Pogodziłam się z Neilem... I... odbiłam Char faceta. Nieświadomie... a może świadomie? Wygadałam się Joanne... że ciągle mam coś do Ciarina... Powiedziała, że nie ma co siedzieć, tylko działać. Pogadała z Char... Char na to, że on już od jakiegoś czasu stracił nią zainteresowanie, a ona nim. Od Sylwka było już teges. I jej wisi czy między nami do czegoś dojdzie. Myślicie, że odrazu poleciałam w jego ramiona? Nie... obiecałam sobie, że tego wieczoru pozostawiam mój los w dłoniach facetów. Który pierwszy do mnie dotrze... Paul czy Ciarin. Od nich zależy. Błąd...? Nadal nie wiem...
Tłum... piana wyrzucana przez coś o zarysach armaty wodnej (?!)... ciało przy ciele... zgubiłam Joane... z bluzką przyklejoną do ciała wpadłam w ramiona Ruairiego... potem Ciarina... I nagle w tłumie zostaliśmy sami, trzymałam się go mocno... by nie upaść... by znowu nie zgubić się w tłumie... by znowu nie wylądować w ramionach jakiegoś obleśnego gościa. I to chyba on mnie uwiódł... wykorzystał... Bo dłonie przyjemnie zapewniały bezpieczeństwo. A potem... pocałował mnie... a piana na nas opadała delikatnie... i było słodko... tłum zbliżył nas do siebie jeszcze bardziej... tak, że nie wiedziałam gdzie był początek mnie, a koniec niego... I było słodko... potem zwyczajnie... a potem zaczynałam się już dusić... W duszy... I smak papierosów już mi przeszkadzał... I już nie było tak słodko... Czyżbym znudziła się szybciej niż Char? Próbowałam Dirty Dancingu... no comment... facet który nie umie tańczyć to nie dla mnie. On poszedł na papierosa... ja poprawić makijaż (wyglądałam straaaaaaasznie! tusz który miał być wodoodporny nie wytrzmyał płynu do naczyń :P). A potem? Potem ganiałyśmy z Joane i szukałyśmy jej butów, moich kolczyków, jej opaski mojej spinki. Odnalazłyśmy tylko jej buty... Nacierałyśmy się pianą i natarte zostałyśmy przez Conora i jego kumpli. I był ubaw... a potem opadła adrenalina i już nic się nie chciało. Ile można nacierać się pianą? Bójka... Ruairi i Neil wyprowadzeni przez ochronę. Zabrałyśmy kurtki wyebigłyśmy na dwór. Wróciłyśmy po Neila kurtkę... Paul... taki inny.. taki zimny. Zły...?
Deb: to jak było?
Moi: co?
Deb: jak ci się całowało z Paulem..?
Joanne: Ona była z Ciarinem...
Deb: Jak to/! Cholera! A gdzie Paul?
Moi: Nie wiem...
Humorek zjebany... wszystko były takie szare, takie nudne... takie... puste...
Deb: Ale go shiftniesz?
Moi: nie wiem...
Deb: On jest w tobie tak strasznie zakochany...!
Moi: Zakochany? Nie mówiłaś mi, że jest zakochany! Powiedziałaś, że mu się podobam! Tylko podobam!
Deb: bo mnie też powiedział dopiero wczoraj... a jaki był szczęśliwy kiedy mu powiedziałam, że ty też coś...
Ay... ay... AY!!!!! Zakochany???!!!! Dlaczego mi nie powiedziała!!! Zupełnie inaczej bym to rozegrała... Joanne poszła z nim pogadać... wiecie jaka była jego odpowiedź na pytanie czy mnie shiftnie? "i'l see" !!! O nie mój drogi, mnie się albo odpowiada tak, albo spierdalać! Postanowiłam, że nie będę czekać, aż się zdecyduje. Poszłyśmy do autobusu, odnalazłam Deb. Powiedziałam jej, że on nie chce. "Bo to Paul... on taki już jest... zaraz z nim pogadam". Ale to nie ona... Conor, jej facet postanowił z nim pogadać. Ściągnał go do autobusu... zapytałam czy jest zły, chciałam przytulić... nie chciał. Słyszałam jak rozmawiali z Conorem... Nie... bo wcześniej byłam z Ciarinem... A czy ja mu coś obiecywałam? Nie moja wina, że pierwszy mnie odnalazł... Ay... tracę przyjaciela... i nie wiem co zrobić... Chciałabym do końca wierzyć w motto "jego strata, stracił szanse". Ale tak się niestety nie da...Cholera, trza było iść do szkoły prowadzonej przez zakonnice... trza było!!!