• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 25


< 1 2 ... 24 25 26 27 28 ... 58 59 >

everythin's goin 2change again...

you keep me goin'...

*

Zacznijmy o opowieści o małej dziewczynce, Michalince. O małej Michasi (jak mnie zwie babcia i tylko jej to uchodzi płazem, nienawidzę Michasiowania. Misia jestem, albo panna Michalina, dla przyjaciół mikia). Jeszcze chyba wam nie opowiadałam o jej wizycie u psychiatry dziecięcego? Swoją drogą, jaka jest różnica pomiędzy psychiatrą a psychologiem, bo ja nigdy nie wiem..

Wracając do tematu małej dziewczynki. Jako 5latka zostałam zaprowadzona do psychiatry dziecięcego, gdyż jakieś 6miesięcy później na świecie miał się pojawić mój braciak. Ja, rozpieszczona księżniczka, mogłam mocno to przeżyć, według moich rodziców. Oczko w głowie mamusi i tatusia. W końcu moja matka miała nie mieć więcej dzieci. Rozpieszczali mnie, że aż cud iż nie wyrosła ze mnie fukająca pannica (niedojrzały bachor). A tu proszę... z nieznanych powodów moja matula znowu zaszła w ciążę. Więc moi nowocześni rodzice zabrali mnie do psychiatry dziecięcego. Ja z tego wszystkiego pamiętam tylko rozmowe o wiewiórkach. Interesująca była... Więc wynik mojej wizyty był taki:

1) Nie miałam żadnego problemu z nowo nadchodzącym członkiem rodziny. Wręcz przeciwinie, jak później się okazało traktowałam go jak swoje własne dziecko. Aż zadziwiające jaka byłam rozsądna... Teraz jestem o dużo mniej :P No i oczywiście to moi rodzice obawiali się co to będzie kiedy pojawi się nowe dziecko w rodzinie. Starzy zawsze swoje strachy zwalają na dzieci i wmawiają sobie, że to my się boimy potwora w szafie, kiedy wiadomo, że to tatuś się boi iż kiedy wróci do domu, to zastanie kogoś w szafie obok jego ulubionej koszuli w krate/paski/kropki (niepotrzebne skreślić). Taki prywatny żarcik :D

2) Co najwazniejsze, rodzice dowiedzieli się iż w wieku 5lat, mam mentalność dziecka 9letniego. I jak ja mam tu sobie znaleść faceta, jeśli ci w naszym wieku są już i tak od nas mentalnie cofnięci o 2lata? Nie dziwota, że mi związki nie wychodzą, faceci nudzą się jak rękawiczki. Bo to wszystko dzieci w sklepie z zabawkami.

Co by było gdybym teraz poszła do psychiatry? Pewnie pozbawiła go pracy. Mój mózg i charakter są za bardzo skomplikowane dla normalnego człowieka. Czasem budzę się w nocy z krzykiem na ustach... po tym jak śniłam się sobie sama.

*

Kolejne smsy do późnej godziny w nocy (dokładnie 2:30, potem mój Candy boy postanowił przymknąć oczka i spotkać się ze mną w snach). I jest słodko... i są smsy "nie ułatwiasz mi pobytu w Dublinie... chciałbym być teraz z tobą". Flirt? Tylko flirt i zabawa? Czy zaczyna być coś więcej... i pytania czy to ma sens. Co będzie, to będzie, prawda?

*

Nie wierzycie w okrucieństwo? Jason to najlepszy przyjaciel Marka, Paula starszego brata. Jaki ten świat jest mały... Biedny Paul...

*

red light, green light, red light, green light... tell me when you'r ready 2go...

05 marca 2006   Komentarze (4)

Awww... Sugar...

Ay... Candy Boy...

Fair play 2me... Dałam mu swój numer telefonu.

"nie wiem kiedy będę znowu w necie... napisz jak się stęsknisz..."

Napisał następnego dnia. Krok do przodu... ale naprawdę, nie spodziewałam się iż drugi krok zrobimy razem tak szybko... Udowodnił mi, że jest bardziej dirty...

"lężę na łóżku i słucham MCR* i myślę co bym ci robiła gdybyś był tutaj ze mną..."

Wcześniej próbowałam go podniecić kiedy był w autobusie. Niegrzeczna, niedobra dziewczynka... Ale nie mogłam się powstrzymać. Bawiłam się w to z Conorem i z Owenem. Z Owonem posunęliśmy się w "gdybaniu" dość daleko. Lecz dopiero flirt z Jasonem był naprawdę Dirty... Zastanawiam się czy to tylko zabawa... czy jemu też zaczyna zależeć.

Matka skomentowała moją znajomość z Jasonem o tak "jeśli poczeka rok, dwa... to oznacza, że jest tego wart". Czego? Miłości... Tylko czy ja chcę czekać dwa lata? Trzy? Ja się obawiam jutra...

*

W domu spędzam tylko krótkie chwile... albo w ogóle mnie w domu nie ma. Jeszcze jeden tydzień podróżowania na praktyki, przez śniegi irlandii (mamy śnieg w irlandii! szokujące! pod koniec marca!). Miejmy nadzieje, że nie będę musiała znowu w Letterkenny nocować... Co jak co, ale jednak w domu najlepiej!

Straciłam przyjaciela... Ruairiego. Nienawidzi mnie... podobno. Wszyscy inni mnie nienawidzą... według niego. Już raz tak próbował, kiedy ze sobą chodziliśmy. Już mu nie wierzę... Przeraża mnie jak łatwo jest mi odsunąć myśli o nim. Zobojętnieć. W końcu mam tylu teraz facetów na głowie... Wyjazd do Galway z Owenem (i brak jego dziewczyny), Neila i pytanie co ja z tym Neilem mam zrobić, i co najwazniejsze, Candy Boya. Którego niekochanie mi się udaje, jak narazie... ale COŚ tam jest... niestety. Jest też Conor, przyjaciel jakiego nie miałam od dawna... Tylko kto mnie obejmie kiedy zimno; kto zabierze do portu; na koncert...? Kto spotka się ze mną od tak w mięście, bo się za mną stęknił? Jako przyjaciel... Kto zaopiekuje i nie wykorzysta? Przynajmniej kiedyś tak było... zmienił się... Jemu już nie zależy. Miłość przemineła. Przyjaźń szlak trafił. A myślałam, że to ja jestem interesowna...

*

Jason w wersji Dirty pociąga mnie jeszcze bardziej... i zadziwia. Kolejny smsy.. uśmiech na ustach. Lekko zagryziona warga... Czyżby bawił się ze mną? Fakt, że jestem dziewicą go zadziwia i lekko chyba przeraża... Ten wiek... Chce, ale... nie może? Bo to nie ten typ... To nie Noel który przeleciał Greenownę kiedy ona miała 13lat. 

"znajdziesz tego odpowiedniego..."

Wolałabym gdyby powiedział... znalazłaś mnie...

A w tle MCR... słuchamy teraz oboje The Jetset life is gonna kill you...

Mówi, że mam czekać. Na specjalny moment, specjalnego faceta. By nie popełnić takiego błędu jak on... Facet jeden na milion... Bóg pomylił się z datami kiedy zesłał go na ziemię...

It gives the blind sight...
Until the cops come...
Or by the last light.
and for the last nite i lie.
Could i lie next to you?

 

04 marca 2006   Komentarze (3)

wyjmij jej... wyjmij jej z ręki nóż...

...kiedy mnie twoje oplotą sny... nie bój się kochać... ja i ty...

Kolejny dzień... jak narkoman wchodzę na bebo, zagryzam lekko wargę, jeszcze ręce mi się nie trzęsą, ale kto wie... jest gorzej z dnia na dzień. New Messege from Jay bean... Mój Candy Boy. O ustach o smaku truskawek... Tak twierdzi... któregoś dnia się przekonam. Obiecał...
Flirt... kto jest bardziej dirty.... Gdybym z nim była... pewnie szybko wylądowalibyśmy w łóżku...

Sweet Cherry: Uzależniłam się od ciebie.
Candy Boy:Jestem jak kokaina, uzależniam od razu...
Sweet Cherry:Ale ja chcę więcej... i więcej.. każdego dnia... więcej

Candy Boy: any dirty dreams?
Sweet Cherry: śnie tylko o tobie... lecz jeszcze jeden sen a nie wytrzymam... sny mi już nie wystarczają... zajdę się w ciemnym zaułku i zgwałcę...
Candy Boy: na serio jesteś dirty! zrób to, ale nie wiem kto tu kogo będzie gwałcił...

Candy Boy: znam każdy zaułek tego dużego miasta. ale przez ciebie mogłbym być oprowadzany codziennie...
Sweet Cherry: ... Hanna powiedziałaby: z tą dziewką! to oprowadzanie pewnie skończyłoby się na sypialni...
Candy Boy: jesteś aż tak dirty?
Sweet Cherry: może kiedyś się przekonasz...
Candy Boy: nie mogę się doczekać...
 
Uśmiecham się lekko... co by było gdyby? A za rok pojadę na Oxygen, wywalczę i pojadę. I będę się bawić. I on też pojedzie i... Weekend pod namiotem i muzyka którą oboje kochamy. Chciałabym jechać już w te wakacje... Nawet tylko dla niego...

Za rok... Seaview... za rok... wyjścia w Soboty. Tylko, że ja już chcę teraz... :(

...niech mnie opłynie wkoło... niech się przezemnie toczy... jak woda całująca... oceanu wielkiego...

Ruairi... kiedyś mój przyjaciel. Teraz nie znana mi osoba. Kim jest? Gdzie się podział ten wrażliwy gentelman? Już mu nie zaufam... Ja głupia myślałam, że to taki, co cię nie wykorzysta kiedy jesteś pijana. Który cię wsadzi w taksówkę i zabierze do domu. Chcecie coś usłyszeć o facetach? Są przyjaciółmi tak długo jak kochają. Troszczą się, tak długo jak czegoś chcą. Ponieważ zrozumiał, że już nie ma szans na NAS, już nie smsuje... nie dzwoni. Nie zagaduje na necie. Nie mam czasu na przejmowanie się nim. Wiele się dzieje... wiele flirtów, facetów... związków których staram się nie zniszczyć. Wiele nowych przyjaźni. A Ruairi? Nie chcę używać dużych i agresywnych słów... Zawiodłam się na nim. I to mocno. Wykorzystał moją przyjaciółkę, Joanne. Była pijana, tak samo druga dziewczyna. Trójkąt, marzenie faceta. Tylko całowanie się i takie tam... Potem Fiona przyłapała jego i Joanne na łóżku... Joanne kompletnie zalana, Ruairi nad nią... jej spodnie opuszczone... Do niczego nie doszło, bo przeszkodziła im Fiona. Joanne prawie, że nic nie pamięta. On nie był pijany. Takie rzeczy nie powinny się dziać, kiedy pije się z przyjaciółmi. Z przyjaciółmi można pić i nie martwić się, że znajdziesz coś w drinku, ktoś cię wykorzysta. Najwyraźniej on nie zna tej zasady... Wykorzystał ją i fakt, że dzień wcześniej zerwała ze swoim chłopakiem. Czuje obrzydzenie... Niesmak w ustach. Miałam go za kogoś innego... Pomyliłam się, po raz setny... Tylko my z Fioną wiemy jak naprawdę było... Żadna z nas nie chce go widzieć, przynajmniej w najbliższym czasie.
Cała szkoła wie o trójkącie... od kogo? Od Ruairiego... nie obchodzi go, że będą Joanne nazywać lesbą. On w tym wszystkim jest cool. Naszczęście teraz mamy praktyki... Żadna z nas nie będzie go widzieć...

A teraz próbuje mnie skłócić z Fioną... Nie wierzę, że robi to po raz drugi... na łzy mi się zbiera... i jedyny Owen powstrzymuje mnie od pereł płynących po policzkach...

01 marca 2006   Komentarze (3)

Sweet Cherry...

...nie jesteś dla mnie tymianek ni róża, ani też czuła pod miesiącem chwila... lecz ciemny wiatr... lecz biały mróz...

Nie kochać... potraficie?
Nie czuć, potraficie?
Nie myśleć, potraficie?

Bo ja nie... nie kiedy nazywa mnie Sweet Cherry.. nie kiedy piszemy o obiecanych pocałunkach....

Przymykam oczy... myślę realnie. Trzeźwo... próbuje. Przez lekką czerwoną i słodką mgiełke zauroczenia. I zadziwienie mnie obezwładnia. Już dawno tak mi nie zależało... Już dawno tak mnie nikt nie obchodził. Niech myśli co chce. Nie wyjdzie? Jebać go, najwyżej nie jest mnie wart. Lecz kiedy widzę blondynkę o długich lokach, w obcisłej czarnej sukience, na wysokich czarnych szpilkach z odważnym makijażem, przychodzi mi jedno do głowy... "ta dwudziestolatka mogłaby być jego dziewczyną...". I ta cała pewność siebie idzie w bok. Bo już tak bardzo nie pragnęłam duszy i serca. Tak naprawdę... Wiem, że jeśli się postaram to mi przejdzie. To uczucie spłonie i się spopieli, tak samo szybko jak wybuchło.

Tylko pytanie brzmi... ile można?

Ktoś próbuje się we mnie nie zakochać... życzę szczęścia. Wierze, że mu się uda...

A życie? Przyjemnie płynie... naprawde dobrze. Uśmiech nie znika z ust. Bo mogłoby być gorzej prawda?

...jest skwar... co ciała kochanków spopiela... jest śmierć co oczy kochanków rozszerza... jest taka śmierć... o to na rośnych polanach wesela, z kości słoniowej unosi się wieża, czysta jak skwar, gładka jak śmierć...

 

 

27 lutego 2006   Komentarze (3)

terapia...

(to co tu przeczytacie jest częścią terapi "niezakochiwania się" bardzo skuteczna...)

*

Sen

Uśmiech... ocierające się o mnie ramie. Jego ciało tuż obok mojego. Spojrzenie tych pieknych oczu... To coś.

Podniesienie powiek, po raz kolejny, to tylko sen.

Rzeczywistość

Obiecane... pocałunki... prezent na urodziny, dwudzieste tak dokładniej... lekarsto na samotność... za uśmiech na zdjeciu, specjalnie dla mnie... za... bycie grzecznym chłopcem. Niestety on jest w Dublinie, więc nie w ten weekend... Bo kiedy się spotkamy... Gdyby to nastąpiło dzisiaj, pod niebem usianym gwiazdami bez słowa zarzuciłabym mu ręce na szyje i pocałowała... raz... drugi... trzeci... czwarty... a potem setny...

Przejdzie mi... napewno mi przejdzie...

Smak truskawek... smakują jak truskawki. Tak twierdzi... moje jak czereśnie, tak powiedział pewien chłopak.

Cherrys? luv dem...

u'l luv my lips 2...

now i realy cn't wait til i c ya

Widziałam zdjęcia z przed trzech lat... Wcale nie chciałabym by był młodszy... Pociąga mnie jako dojrzały mężczyna... Ten zwariowany dwudziestolatek, nie dokońca świadom swojego uroku.

u r a mad girl... cn't believe u dn't hav a boyf...

Niezakochać się... nie pozwolić sercu kochać... nie, nie wolno, nie, nie można...

Wcale nie jest lepiej... ale będzie.

Powiecie, że głupie jest niezakochiwanie się. Lecz jeszcze naiwniejsza jest miłość bezsensowna. Zresztą prawdziwej miłości nie da się powstrzymać. Jeśli to ten, to jeszcze go pokocham....

 

 

 

24 lutego 2006   Komentarze (3)

The end is near...

Dwa tygodnie bez mojej paczki. Dwa tygodnie bez moich chłopców. Dwa tygodnie bez moich Girlz. Tragedia, tyle wam powiem. Praktyki i rozłąka z ludziskami z mojej szkoły. Tragedia!

Słońce uśmiecha się przez chmury... It's a beautifull day...

Mogłabym się w Jasonie zakochać... Mówiłam wam już? Mogłabym... Tylko jeszcze nie teraz. Bo teraz ta miłość nie miałaby sensu. Schowam to ziarenko miłości gdzieś głęboko, niech poczeka rok... może dwa. Może do wakacji? Do wspólnej imprezy... Bo narazie? Narazie za wcześnie...Powoli się od niego uzależniam... Od informacji "You have a new messege from Jason" codziennie... wiele razy każdego dnia... Bo jak można się nie uzależnić od tak interesującego mężczyzny? On poznał cząstke mnie, ja cząstke jego... Np. to, kiedy po raz pierwszy uprawiał seks. Szokujące... gdyż to nie było tak dawno. Dlatego i mnie mówi, żebym się nie spieszyła... Tylko wiecie co? Przy nim mogłabym się obudzić rano... sami spójrzcie Candy Boy

Neil coś do mnie ma. Wczoraj powiedział HAnnie i DAnilowi, że mnie nienawidzi ale gada ze mną tylko dlatego, że jestem cholernie ładna. On wszystkich nienawidzi bo ostatnio to jego ulubione słowo (oni wszyscy są powaleni na łeb). Oj chłopcy, chłopcy... Miło...

It's a beautiful day...

A wszystko co złe, niech szlak trafi. Te zazdrosne dziewki, te porąbane dziwki i lalki barbi. W końcu nie wszyscy będą mnie kochać...

Uśmiecham się lekko, delikatnie... uśmiechniesz się ze mną?

24 lutego 2006   Komentarze (3)

Dangerous...

I'm breakin into pieces...

Łamie się na kawałeczki, na małe kryształki, jak lustro z moim odbiciem. Podnoszę kawałeczki kryształu i zasadzam je w męskich sercach. Już nigdy nie będą szczęśliwi beze mnie...

Owen ma rację, jestem niebezpieczna. Najniebzpieczna z niebezpiecznych. Widząc mnie spacerującą ulicą kobiety powinny zamykać okiennice, zamykać drzwi na sześć zamków i zatykać uszy swoim mężczyznom. Istnie jak syrena.

Miałam kryzys... dlatego wolałam tutaj nie zaglądać. Z kryzusu wyciągneli mnie moi chłopcy. Troche okrutne jest to, iż Paul poszedł w zapomnienie. Iż dałam sobie z nim spokój, on świruje a mnie to już nie rusza. Obecnie skrzynke w komórce zawalają mi wiadomości od Conora, Neila i Owena (z Experimental Shortcuts, ci co wygrali Battle of de Bands).

Jeśli chcecie upewnić się, że jestem okrutna, straszna i niezbpieczna to posłuchajcie tego: powoli uwodzę znowu Ciarina. Dlaczego? Bo mam chcice. Bo on tak fajnie na mnie patrzy kiedy go zaczepiam, kiedy pokazuję, że jestem zainteresowana.

Gdyby ktoś w zeszłym roku powiedział mi, iż stanę się tym czym jestem... Nie uwierzyłabym. Sama nie wierzę ile we mnie pewności siebie, kokieteri... Od Jasona dowiedziałam się, że kiedy przeprowadziłam się tutaj wszyscy jego kumple od razu wiedzieli, że "ta 12latka kiedy podrośnie będzie najseksowniejszą laską w mieście". Podobno już się spęłniło :D Gdy tylko rodzice zaczną mnie puszczać do klubów w soboty, na noce od 18lat on zajmuje mojego pierwszego drinka i pierwszy taniec :D Oj jak miło...

Z innym informacji drobnych, zostałam wczoraj smsowo rozdziewiczona przez Owena. A ostrzegałam go, że jestem niebepieczna. Nie sądzę by jego dziewczyna była zadowolona.

I Ruairiemu wybaczyłam, bo nie potrafię się na niego gniewać. Zawsze mnie tak zakręci, że nie potrafię... Faceci i tam moja cholerna słabość do nich!!!

A teraz siedzę jak to baba z okresem, w domu. Naćpana jestem tabletkami przeciwbólowymi, rzygać mi się chce jak babie w ciąży i próbuje nie myśleć o tym, że krwawie jakbym miała ranę ciętą na dwa metry. PANIE ZA CO TY NAS TAK POKARAŁEŚ???

23 lutego 2006   Komentarze (5)

I'm breakin' down somebody pray for me...

Flirt z Jasonem trochę się wymknął z pod kontroli... przez chwile za bardzo zaczęło mi zależeć. Dlaczego kiedy znajdę jakiegoś pożądnego faceta musi on być albo zajęty przez dziewczynę którą szanuję, albo być ode mnie dużo starszy? Cóż Jason kończy 20, ja 16. Niby wiek nie gra różnicy, ale szczerze... oboje wiemy, że to nie ma sensu. On lubi sypiać z laskami od tak... wat eva happens happens. Ja tak samo bawię się facetami, ale nigdy nie posunęłabym się dalej niż shiftięcie. Może za rok... kiedyś... Coś z nim będzie :] Oj tam gadanina ściętej głowy.

Natemat Paula nawet nie będę pisać... daje sobie z nim spokój. Szkoda czasu i zachodu.

W polsce zima, śnieg pada z deszczem. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. U mnie na zielonej wyspie świeci mocno słońce, niebo jest prawie, że bez chmurne (szokujące jak na Irlandie) normalnie nawet się kurtki nie chce zakładać.

Łapie lekkiego doła... dobrze, że jutro już szkoła. Dzięki Bogu jutro już szkoła. Dzięki Niebiosom... Już dość mam domu, uzależnienia od internetu, chyba tylko praca trzymała mnie z dala od szaleństwa. A przeczytanie HP po raz drugi, tym razem po polsku wcale nie poprawił sytuacji... ZABILI DUMBLEDORA! Ay... Przynajmniej Rudolf w książce Seks i inne przykrości jest jeszcze wstanie poprawić mi humor. Polecam tą książkę, przy niej można się dosłownie posikać ze śmiechu.

Gubię się we własnej głowie, w morzu myśli... Bo chcę tak wiele... a dostaje zupełnie co innego. Bo chcieć nie oznacza mieć. Pragnę miłości, ale kiedy ją dostaję, nie chcę jej w takiej postaci. Oddać siebie całkowicie, poświęcić się do końca, stracić zmysły... by potem spaść na ziemię z trzydziestego piętra... Ciągle mam since, wiecie? Since na sercu... Boję się... boję się ofiarować komuś swoje serce. Nienawidzę tego w sobie... tego, że to niezakochiwanie mi wychodzi. Mówię sobe nie, podaje racjlonale(przynajmniej dla mnie) powody i proszę!

Tulę mojego psiaka, Pana Florysława którego kocham miłością prawdziwą i który kocha mnie i nigdy mnie nie opuści dla innej. Śpi on teraz na kolanach odrobinę przeszkadzając mi w pisaniu z irytowany stukaniem klawiatury. Okazuje to przez lekkie pomrukiwanie i lekkie drżenie jego nietoperzych uszu. Przynajmniej on mnie kocha pełnią miłości, a wzamian oczekuje tylko wody, dobrego jedzenia, spacerów, bawienia się i ciepła... uczuciowego ciepła.

Mówiłam! Odbija mi...

 

19 lutego 2006   Komentarze (4)

I'll find u... 2nite in my dreams... wen...

Może zacznę od komentarza Mad. Hmm... wiem, że niektórym osobom trudno to zrozumieć. Dla wielu moje wytłumaczenie będzie głupie... ale taka jest Irlandia i kultura irlandzka. I uwierz mi Mad, jestem jedną z najbardziej szanujących się osób. Irlandki są łatwe. Baw się, korzystaj z życia. To, że ja byłam z Ruairim, z Ciarinem, z gościem z Finntown... to COŚ. Dla mnie to była chwila. To był uśmiech na ustach, błysk w oczach. Jego oczach. Spełnienie marzenia. To było... to. Właśnie to. Chwila warta wszystkich popełnionych błędów. I nie żałuje... choć może powinnam. Co będzie myślał mój facet? Że jego dziewczyna ma powodzenie i jest najszczęśliwszym facetem na świecie, że może mieć mnie tylko dla siebie. Tutaj shiftnięcie to nic... tutaj jest inny świat. Baw się i nie patrzy za siebie. Żyje się w końcu tylko raz? Nie popieram wszystkiego co robią... ale czasem warto wyluzować i po prostu... nie myśleć.

In my dream i hear u whisperin... why won't you stil luv me wen i open my eyes...?

Nadal rozglądam się za miłością. Za ramionami, uśmiechem i pocałunkami które zostawią ślad na dłużej. Które będą znaczyć więcej niż jakiekolwiek słowa. I nie pozwalam się sobie zakochać w pewnym zajętym paniczu... Conor ma dziewczynę, wiecie? Dobrze mi idzie... to nie zakochiwanie się. Chyba mam wprawe. Jest to aż przerażające. Ach, Ech i Och... Muszę jak najszybciej się rzucić w wir szkolny, bo znowu zaczynam za wiele myśleć...

A jutro spotkanie z psiapsiółą i wieczór w teatrze z mamą. I kto wie co przyniesie nowy dzień? Bo ja napewno nie...

I brakuje mi... flirtu z Paulem. Brakuje mi słodkich słów na dobranoc, xxx na końcu każdej wiadomości. Mates... jak chcesz. I Ruairi... jest inaczej niż kiedyś. Nie lubię tego inaczej. Ale przecież wiedziałam, że nie będzie kochał mnie wiecznie... Bo wiecie, przydałby się jednak ktoś kto kocha. Tylko gdzie on jest?

Kiedyś cię odnajdę...

 

15 lutego 2006   Komentarze (6)

hot babe = pure trouble...

Wczorajszy dzień... och, ech i ach. Uwielbiam rockowe imprezy z moimi chłopcami. Ja, Fiona i dwa rockowe zespoły. I ja tu mówię tylko o mojej paczce. Bo zespołów było 22 i tony ludzi! Godzina w samochodzie, 5ludzi na tylnych siedzeniach. Oj warto było... warto. Jechać na kolanach Allego przez piękną godzinę, bawić się jego włosami. Straszna ze mnie kokietka. Jedna ręka na kolanie, druga na udzie. Przyjemnie było. Choć jesteśmy tylko kumple i wszelke pieszczoty w stylu pieszczenie jego szyji opuszkami palców to tylko beczpieczny flirt. Niestety.

I był alkohol... była głośna muzyka... Spacer po mieście, śmiech i spojrzenia... wielu facetów. Luv it. Były kolana Ruairiego, Pete'a, Allego... A co! Jak panienka nie ma gdzie usiaść, zawsze może usiąść na czyichś kolanach!

Paul nie jest obrażony. Paul się do mnie odzywa. W Paulowski sposób. Bosh... kiedyś z nim zeświruje. Już nawet chłopaków doprowadzał do szału. Raz był happy, a zaraz potem normalnie dół człowieka. I jak zwykle... chłopcy pobawili się drugami. Jak przyjechałyśmy Paddy już był pod wpływem środków pobudzających (jak to powaznie brzmi :P). Ja się w to nie bawię, ale skoro oni chcą sobie marnować życie... Cóż, sex, drugs n rock n roll! Heh... Żyj szybko, umieraj młodo. Śmiesznie było, ale nie pochwalam...

Potem był pewien osobnik płci męskiej. Przyciągał mnie od początku. Obrałam go za swoją ofiarę. Uwiodłam i wykorzystałam. Choć on, jak to facet pod moim wpływem, nadal pewnie uważa iż to on mnie uwiódł i wykorzystał. I niech tak myśli. Ale chyba wszystkie wiemy, że to kobiety wybierają sobie facetów. I było cholernie przyjemnie... Nawet jeśli on miał nadzieję na coś więcej. Ale odsunęłam jego łapki od mojego rozporka i powiedziałam wprost "jeśli chcesz się ze mną pieprzyć, to zapomnij o tym babe." Jego głupie pytanie, dlaczego. Lekko się wkurzyłam i chciałam odejść "i'm not that type of girl". Odsunęłam go od siebie, delikatnie, na małą odległość. Chyba nie chciałam odejść, a on nie chciał bym odeszla. Przeprosił... w bardzo przyjemny sposób :]

I tu po raz kolejny wchodzi Paul. Znaczy się, nie wszedł kiedy się całowaliśmy ze Story'm, bo byliśmy dość daleko od klubu :P Tu wchodzi Paul do mojej historii. Nie rozumiem tego faceta... Powiedział, że chce być tylko kumplami? To czemu do cholery zgrywał taką ofiarę kiedy wróciliśmy ze Storym. Szkoda mi go... jego kumple są okrutni. Fiona mi opowiadała co wygadywali... Bo ona poszła z nimi pogadać, a oni gdzie ja jestem. Więc ona że poszłam się "przejść" ze Storym na świerzym powietrzu. Wszyscy załapali, oprócz Paul'a. On sie przejął i zapytał czy się dobrze czuje. Adam i Niki mocno pojechali... Że pewnie Story już się mną porządnie zajmie i jeśli mu będę omdlewać to tylko w jego objęciach i z przyjemności. I może jesli Paul się postara to i w jego objęciach będę potem omdlewać. Tylko nie kapuje, dlaczego znowu jest na mnie wkurzony, a nie na swoich kumpli? A ja myślałam, że kobiety są skomplikowane!

Specjalnie dla was, kilka zdjątek :*

Ciarin

Pete, a w tle Ciarin i Ryan

Owen

Shadowplay!

Moi & Story

Enigma - Ally na białej, seksownej gitarze...

Piękna gitara... again

The Strayz

13 lutego 2006   Komentarze (5)
< 1 2 ... 24 25 26 27 28 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi