• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 47


< 1 2 ... 46 47 48 49 50 ... 58 59 >

Krótka spódniczka...


Z pracy się wcześniej zwolniłam, bo to przecież Święta i trzeba coś z nich mieć. Biegiem wróciłam do domu i wskoczyłam w beżową miniówę z odjazdowym paseczkiem, jasno brązową bluzkę z napisami, długi płaszczyk który się kończył trochę za spódnicą i białe buciorki do kolana. Wyglądało to... extra ;) Efekt jak nigdy do tąd. Mówię wam, jeszcze nigdy tak faceci się na mnie nie gapili. Najpierw idąc w górę ulicy, spotkałam Alana który nawet nie czekał aż się na niego spojrzę, od razu się wydarł. Próbował patrzeć na mnie, ale jak to facet, nie mógł się opanować, wzrok wędrował od pasa w dół. Smsowałam z Hanną, bo mi napisała, że jest pod Copem, ale pod Copem były straszne tłumy już widziałam z daleka. Idę sobie i widzę gościa, w extra bluzce z długim rękawem. Normalnie bajerancka, w moim ulubionym odcieniu niebieskiego, z napisami "fcuk me" i parką... hehe, coś akurat w stylu Ruiariego. Owy gościu się odwrócił i hehe, był to Noel. Nie wiem kto był bardziej zaskoczyny drugą osobą i to do tego tak dobrze ubraną. Wizarzyste sobie sprawił, czy jak? Bluzka po prostu... cholera, szkoda, że to na nim. On walnął tekst "look at her" wtedy jeszcze nie wiedziałam, czy może będzie sobie jaja robił, bo mam na sobie miniówę czy wręcz przeciwnie. Wtedy dostałam smsa od Ruairiego w którym było zdanko po polsku o... że tak powiem, penis był w roli głównej i czy mu kumpel dobrze powiedział co to znaczy. Oni to są chorzy... Mówię wam, wzrok facetów wędrował za mną wszędzie. Po orkiestrach (Maladof wygrało jak co roku, oni to są depeściaki ;] ) poszłyśmy się z Hanną przejść. Tak w w dół i w górę ulicy, Boże jakie do Dungloe jest chujowo małe... Oczywiście przeszłyśmy obok Noela, Hanna zaczęła się śmiać a ja nawet nie starałam się słuchać tego co o mnie gada. Hanna do mnie "ty, słyszałaś?" ja to skomentowałam "skurwiel z niego i tyle" ale się roześmiałam, nie byłam wkurzona, muszę wam powiedzieć, że podobało mi się to. Nawet mnie nie wkurzył jego tekst "oh my girl looks jst great 2da, doesn't she?". Może dlatego, że spodziewałam się iż będzie chamski, a tu proszę. Gapił się, uśmiechał i prawił same komplementy. Nazwał mnie swoją dziewczynką ale się już przyzwyczaiłam, że on uważa iż każda ładna laska należy do niego, no nawet jeśli nie każda, to przynajmniej ja. Kilka razy obok nich przechodziłam i za każdym razem z Hanną gadałyśmy o tym jak to miałam shiftnąć Ruairiego, albo Doma. On i tak pewnie nie ma zielonego pojęcia kim oni są, ale niech poczuje się zagrożony bo już dawno nikt nie rozpuszczał o mnie plotek, że ja z kimś, hehe. Uszki mu strzykały, że łoj! Zazdrośnik w takim razie. Pierwszy raz od dawna nie usłyszałam od niego złego słowa o sobie. Nie było, patrz na tą sukę, tylko patrz na tą ślicznotkę, nie było patrz jak macha biodrami, było patrz na jej długie nogi... Dziwne... na prawdę dziwne... i ani nuty sarkazmu... może się naćpał, a może to dzień dobroci? W końcu to Wielkanoc.

Wracając do tematu facetów tak ogólnie, wszyscy faceci których jakoś znam i kiedyś, chodź raz znaleźliśmy się w tej samej sali przez kilka sekund, powiedzieli mi Hi i wielu zagadało. Wiele razy zastanawiałam się "kto to jest do cholery!", cóż przynajmniej oni mnie pamiętają... Spotkałam też Daniela, który mnie nie poznał. Siedziałam na mórku i spódniczka jeszcze bardziej mi podjechała, spojrzał na mnie i powiedziałam "Yes Daniel" a on oczka. "O heya" usiadł obok mnie i pogadaliśmy. Nawet on się wgapiał w moje nogi, hehe. Tak apropo to śnił mi się dzisiaj w nocy... całowaliśmy się. A raczej to ja tego pragnęłam, chodziłam i się kręciłam w okół niego ale ciągle ktoś nam przeskadzał. W końcu sobie poszłam, a on po chwili mnie znalazł. Zapytał się, dlaczego sobie poszłam. I tak jakoś go zakręciłam, że go pocałowałam. Spojrzałam dzisiaj na niego i sobie pomyślałam, że nie... za młody gościu dla mnie jest. Ruairiego też nie shiftnę chodź chyba robię mu nadzieje... w końcu przez ostatnie kilka dni ciągle ze sobą smsujemy... ale to on zaczyna. Chodź kilka razy pierwsza wysłałam smsa... ale to dlatego, że go lubię, zawsze ma powalone pomysły i nigdy nie jest nudno. A to, że mu się podobam... wielu się podobam, jak tak dalej pójdzie to nigdy nie znajdę sobie kumpla, bo oni od razu robią sobie nadzieje, na coś więcej... Około 19, czy to może była już 20, spacerowałam sobie do domciu bo Hana już do domku pojechała i co w samochodze jechali jacyś młodzi to albo na mnie trąbili albo do mnie machali. Ross wysłał mi całusa i dostał po łbie od Gemmy jego dziewki, ale miałam ubaw. A potem już pod domem, zobaczyłam jak jedzie samochód o kolorze do którego się już przyzwyczaiłam i już nie powoduje u mnie ruchy wymiotnych. Pomyślałam, sobie że śmiesznie będzie. I było. Duffy zaczął wyć klaksonem, a Noel zaczął mi wysyłać całusy i gwizdać przez otwarte okno, mrugnęłam do Duffego kiedy ten się na mnie spojrzał i mało nie wjechał na murek. Uwielbiam tak go zaskakiwać. Teraz wyją mi pod domem, i w górę i w dół. Pewnie zaraz ulukują się w pubie, zaleją w trupa i ciekawa jestem jak wrócą do domu... Bo policja zawaliła już drogę do Brutenportu i sprawdzają każdy samochód (Chrisa ojcowi wczoraj zabrali prawo jazdy za jeżdżenie po pijanemu =] ) . Jak będę miała późne telefony, może nawet sex phony to wiadomo, że to od Noela. Jakoś tak na mnie lookał, jakby się na serio napalił. Chyba za dużo wziął w żyłe... hehe.
27 marca 2005   Dodaj komentarz

a ku ku

Poszłam do kościoła na msze o 21. Jedyne światło padało ze świec, tego mi było trzeba. Wyciszyłam się i uspokoiłam duchowo. Naładowałam się pozytywną energią na następny tydzień. W kościele łatwiej się myśli. Ja myślałam o całej tej sytuacji ze mną, Domem i Ruairim. Dom nawet nie ma na co liczyć, nawet jeśli zrobiło mi się go żal, bo rzeczywiście to nie fair, że taki Niki ma rwanie, chodź jest mały jak cholera(ale słodki ;]) a jego laski mają dosyć u nas w szkole. Mają go dosyć, bo po pijanemu zgadał do Elaine a tu ma taką reputację wyrobiła, że mają go za żałosnego dupka. Ale cóż ja poradzę, nie jestem Matka Teresa co nie? Za to Ruairi... z nim to zupełnie inna sprawa. I jest przystojny i umie się ubrać i jest o czym z nim pogadać. Może go shiftnę, może jutro jeśli go spotkam, a może za tydzień jeśli pojedzie na dysko. A może nigdy bo to całe zafascynowanie mi minie. I potem pewnie znowu będę żałować, tak jak to było z Seanem. Często nie doceniamy tego co mamy, do póki tego nie stracimy. Hmmm... to jest prawda, ale skoro tak, to może dlatego Noelowi tak odbiło. Stracił laleczkę... biedaczysko =P
Jutro rano śniadanko, pyszne, tuczące, zawierające tyle kalori, że gdyby je policzyć, nie jedną dziewczyne w bulimie by wpędziło. Ale ja kocham takie śniadanka, o ile jadane tylko 2 razy do roku. Potem do pracy, bo kościółek dzisiaj zaliczyłam, a po pracy do miasta bo się umówiłam z Haną. Ominie mnie parada i mistrzostwa orkiestr, ale cóż, już powiedziałam, że będę pracowała. Zawsze trochę kasiorki ;)No ale ja zapomniałam życzyć wam "Wesołych świąt, Mokrego jajka i smacznego śmingusa Dyngusa" którego w Irlandii brak. Ach te kochane polskie tradycje...
27 marca 2005   Komentarze (1)

czego to % nie robią z człowiekiem....

Cóż, komputerek wrócił od informatyka. Lepiej nie mówić ile zapłaciliśmy i ile wirusów, itp. mieliśmy. Na serio lepiej nie mówić... Delik wrócił z nowym programem anty wirusowym i nową wyszykiwarką, zamiast Internet Explorera teraz mam Firefoxa który mnie doprowadza do szału, ale jakoś się przyzwczaję. PRzyczyną tego, że mam Fire Foxa zamiast IE jest stan moich notek. PRzez jakiś czas, za nim rozgryzę jak pisać noty na bloga w wersji na inne wyszukirawki niż IE, noty mogą być trochę... niedopracowane. Dzionek można by powiedzieć, że minął bardzo interesująco i wielu rzeczy się dowiedziałam. Od rana wysprzątałam cały dom tak by kiedy matka wróci z pracy, moglibyśmy pojechać na plażę się przejść, bo jest prawie, że jakby było lato. Może jeszcze nie aż tak upalnie by się kąpać, ale ja po jakimś czasie zaczęłam chodzić w bluzce na ramiączkach. Kiedy wychodziliśmy z domciu ktoś do mnie zadzwonił, szumiało i gościu niewyraźnie mówił kiedy już miałam się zapytać kto do cholery pierdoli mi do słuchawki tak, że nic nie rozumiem, przerwało połąnczenia. Zdecydowałam, że tak musiało być i pojechaliśmy na plażę. Na owej plaży spotkałam Doma i Ciarana którzy do mnie pomachali i Dom zaczął się coś drzeć. Postanowiłam, że podejdę i pogadam. Mamka z Agą, Martą i dzieciakami poszli w jedną stronę a my w drugą. Okazało się, że to Dom do mnie dzwonił i myślał, że to ja się z nim rozłąnczyłam. Co za ciemnota, kredyt mu się skończył w komie! Nie ważne, powiedzmy, że oboje byli lekko zalani. Znaczy się, Dom był lekko zalany, Ciaran ledwo trzymał się na nogach i mu odbijało. A muszę wam powiedzieć, że była dopiero 17. Dom'owi zebrało się na zwierzenia, zaczęliśmy gadać. Jak romantycznie, spacer po plaży i wyznania miłosne. Słodkie, ale heh... nie dla mnie. Gdyby to był ktoś inny... Podobało mi się to, nie myślcie sobie, że szłam sobie i myślałam "O Boże co ja tutaj robię". Po prostu pogadaliśmy o tym, jak to zerwał się kontakt między nami, Ciaran znudzony poszedł w cholere (zaczął się wspinać na gigantyczne wydmy i krzyczeć 'Paddy gdzie jesteś' bo tak apropo zgubili pijanego Paddego) no i mi powiedział, że ja mu się na serio podobałam i on wie, że on mi się też podobał, bo ja nie jestem tym typem dziewczyny co chłopaka w konia robi... no i tak przebiegała nasza rozmowa, aż wkońcu mi powiedział, że Ruairiemu też się podobam. I wtedy padł owy tekst: -No i Ruairi uważa, że ty jesteś "fine", i ja też tak uważam... Boże, jeszcze żaden facet mi nie powiedział tego w ten sposób. Stojąc obok mnie i mówiąc to tak... szczerze, z sercem. No bo Noel mówił, że jestem fine, Ross mówił, że jestem fine, nawet Duffy mówił i to wiele razy, że jestem fine, ale Dom to powiedział tak... no w cholere, jak gdyby to słowo dla niego znaczyło wiele. To określenie. Bo fine oznacza taka... no... sama nie wiem jak to przetłumaczyć, idealna pod każdym względem, chodzi mi o wygląd. I Dom nie patrząc, że wkopuje kumpla powiedział mi, że no... od kąd Ruairi o mnie nawija ciągle i jak w czwartek planował, że mnie shiftnie na dyskotece, to Doma coś ruszyło i pożałował, że my ze sobą tak na serio nie byliśmy. Powiedziałam mu, że ja po prostu chciałabym się z nim przyjaźnić... heh, najbardziej mnie zszokował kiedy mi na samy początku walną taki tekst "wiesz, kilka miesięcy temu, kiedy my ze sobą tak jakby chodziliśmy ale się nie shitnęliśmy..." i po tem gadanie, że jemu na mnie zależało. MY ZE SOBĄ NIE CHODZILIŚMY!!! Ale spokojnie przytaknęłam, niech chociaż chłopak ma takie złudzenia. Potem Dom poszedł szukać pijanego Ciarana i Paddego i ja wróciłam do matuli. Po około 5minutach zobaczyłam Ciarna i Adama. I im powiedziałam, że Dom ich szuka i jest na drugim końcu plaży. Adam wypił tylko 2 piwa, więc dało się z nim normalnie pogadać. Tylko, że po chwili zaczęli się tażać w piasku. Jak małe dzieci. Potem Ciaran mi pokazał zdjęcie Paddego, który 15minut temu zakopał swoją głowę w piasku. Powalony... I zaczęliśmy spacerować plażą, Ciaran po pijanemu mi nawijał, że Dom się nie może zamknąć i ciągle o mnie gada, tak samo Ruairi, tylko, że z Domem jest gorzej bo ten postanowił mi to dzisiaj wyznać przez telefon... Po chwili dołąnczył do nas Niki i Paddy (co raz więcej pijanych osób) i Niki spojrzał na Adama, Adam się palnął w łeb i krzyknął "a ty shiftnęłaś dzisiaj Doma czy nie?". W cholere, już pogadać normalnie z gościem nie można bo od razu myślą, że ja mu język do gardła ładowałam...Paddy i Ciaran byli kompletnie zalani. Niki jak się okazało w ogóle nie pił. Mądry chłopak ;) Pospacerowałam z nimi, powydurniałam się i potem wróciłam do matuli, bo już późno było i do domu trza było jechać. A chłopaki szli pić dalej do Adama do domu. Jak Lidka(Adama mama) ich przyłapie to... hehe, ciekawie będzie. Gdy tak teraz sobie pomyślę o shitnięciu Ruairiego... hmm... sama nie wiem, można by spróbować, ale wtedy by to nie było fair w stosunku do Doma. Chodź ten zachował się jak prawdziwy przyjaciel, kiedy powiedziałam, że go nie shiftnę bo wolę byśmy byli przyjaciółmi a to wszystko zniszczy, to zapytał się "a Ruairiego? on ma twoim punkcie bzika". Heh... zastanowię się nad tym... Po plaży pojechaliśmy do ojca do hotelu, no i dziewczyny też z nami pojechały. A więc tatko i reszta kucharzy (polaków) wyszła zobaczyć swoje żonki. Staliśmy, faceci palili i opowiadałyśmy im jak to Wojtek i dziewczyny szalały na plaży. Mama pominęła fakt, że całe popołudnie spędziłam z podpitymi chłopakami, chodź gdybym jej nie powiedziała, że się uchlali to by nie wiedziała ;) No i gburek siedział niedaleko w samochodzie. Nawet się nie krył, że się gapi. Nic a nic, ciągle lookał. Nie mogłam się powstrzymać i się uśmiechnęłam. Normalnie jestem śledzone, hehe. Pewnie jutro będą na lunchu w hotelu(ja pracuję ale tylko od 13-17), bo jego rodzice poszli na recepcje, pewnie bookować stolik jak znam życie ;)Ciekawe kto jeszcze przyjdzie...
26 marca 2005   Komentarze (4)

przesrane szczęście...

Jestem wkurzona... humorek zjebany... kompletna klapa... przejebane... Miałam dzisiaj jechać na dyscko z Hanną. Wszystko wczoraj ustaliłyśmy, nawet Ruairiemu powiedziałam, że pewnie będę. A tu proszę, Hanna nie może jechać chuj wie dlaczego jej rodzice nie chcą jej puścić. Bo ona niby jedzie w niedziele do szkocji i ma lejby odrobić, ale przecież dyscko jest w nocy i ona i tak lejb by nie robiła... no ale cóż, nie chcą jej puścić i już. A ja ojca namówiłam by mnie puścił! Tzn. matula go namówiła, kochana matka. Bo ten mi powiedział, że aż do Junior Certu mnie nie puści... i klapa. Nie mam jak dojechać do Glentis i w ogóle... skomplikowane to wszystko. Heh... cholera, a ja tak strasznie chciałam byśmy razem poszły... humor z bardzo wesołego zjechał na sam dół... w cholere, ja to mam szczęście...

24 marca 2005   Komentarze (3)

faceci, prześmieszne stworzenia...

A właśnie, bom ja zapomniała, po szkółkce wracałam do domku z Danielem (tym z Golfa). Intryguje mnie fakt, że tak dobrze nam się gada. Że tak na luzie, nie ma takiej ściany, że wiecie, komuś rozgada, bo to facet, wyśmieje... Może dlatego, że nie znamy się przez znajomych, iż nikt nie powie "oj patrzcie, przedstawiłem im sobie a teraz się od siebie oderwać nie mogą". Znowu gadaliśmy o facetach i dziewczynach. Moich facetach, jego dziewczynach, tak dokładniej. Doszła do moich ust plotka, że od miesiąca chodzi z młodszą siostrą mojego kumpla z klasy. Mało się nie udławiłam colą. Nie, nie Daniel. Danielowi się podoba Katie a i do mnie ostatnio się podwala. Zresztą, to flirciarz, a tacy mi się cholernie podobają ;) No ale skoro ma dziewczynę, no to co z Katie? WIęc kiedy wracaliśmy, on mi sie podpisał na ręcę i po tym jak mu ściągałam plecak z ramienia (a on mnie zaczął łaskotać wzamian) czyli po zabawie jak małe dzieci, zapytałam się go tak na luzie "słyszałam, że masz dziewczynę, tą... Kire Ward". On wybałuszuł oczka. Ja cie, jak ja kocham plotki. Raz się do niej odezwał, a ta rozgadała, że on jej się podoba, a jej koleżanki zrobiły z tego nie wiem co... i tak cały mój rok i jego gada, jak to oni się obściskują przy byle okazji. A więc nadal mu się podoba Katie. Ale niestety on się jej nie podoba, bo się buja w jakimś gościu na 5roku. Zaczął się śmiać, że za rok może spróbuje, kiedy będzie napakowany tak jak ci na 5roku. Ja na to, że on wcale nie musi chodzić na siłownie. Hehe, dobra jestem. Oboje prawiliśmy sobie komplementy, tym samym wiedząc, że to tylko takie przyjacielskie gadanie. Po tem on ze mnie chciał wyciągnąć, w kim ja. Znowu próbowałam być sarkastyczna, mówiąc, że kocham Noela. Mówi, że jestem świetną aktorką, bo on nigdy nie wie kiedy ja kłamię, a kiedy nie. Kolejna osoba mi to mówi, chyba jednak zostanę aktorką... Nom i on do mnie "nie no, niemożliwe byś się w nikim nie bujała, to po prostu nie możliwe" ja na to, że sama się sobie dziwię. I wiecie co on do mnie? "A co myślisz o Alanie?" a ja gdybym nie chciała się zdradzić, miałabym szczękę aż do ziemi. Ja na to "i don't like him, but... yea he's kinda cute" on do mnie "cute? kto teraz mówi na gościa cute? ja myślałem, że wy na nas określacie - hot" ja w śmiech, "no dobra, niech będzie jest hot, jeśli wolisz". Wiecie co, fajny z niego gościu. I po raz kolejny, tak mnie zagadał, że zapomniałam zapytać go o jego numer komórki. Normalnie jaka debilka ze mnie! Cóż... trudno... jeszcze nadejdzie okazja.

Chris dzisiaj mnie zwalił z nóg. Normalnie myślałam, że umre z szoku. Szłam sobie z Hanną i Eiden stał z Conorem (ten co miał się bić z Alanem, oboje to skończone dupki) a nie daleko Chris. I Eiden zaczął sobie robić jaja z mojego nazwiska a Chris przeszył go wzrokiem i powiedział "Shut up, Eiden". Ja cie... kazał mu się zamknąć! Chris! Jemu! Z mojego powodu! Hanna to w ogóle nie mogła w to uwierzyć. Wiedziałam, że nie jest takim skończonym egoistycznym debilem jak wszyscy myślą. I przede wszystkim, lubi mnie. Ale jak człowiek człowieka, a nie facet kobietę. Choć debilowaty debil, to jednak spoko. Robi się z niego normalny człowiek.

Noel a w szkole nie było. Ja cie, jaki spokój... chodź Paddy ostatnio z Donalem zastępuje Noela i Ovena. Przechodzą obok mnie i się na mnie gapią, szepcząć. Ci to uwielbiają mnie obgadywać. A jak Donal pracuje, to wlepia we mnie oczka, a zaraz po tem widzę go z komą w ręku (o ile nie ma klientów). Ja cie, już nawet ich Noel namówił by nie dawali mi żyć. Ale co tam, wisi mi to, bo jestem w świetnym humorku ;)

A bo ja wam nie powiedziałam, że ja, Joe i Ali zostaliśmy wybrani z całego roku i dostaniemy medale i typlomy od Colegu, jednego z najsławniejszych w Irlandii. Co roku wybierają ludzi w trzech kategoriach, matma, Science i języki obce i dają im nagrodę i taki papier, przyda się kiedy będe szła na studia. Ja dostałam w dziedzinie matematycznej Że nie tyle, że ci ludzie co to dostają są najlepsi, ale najciężej pracują, coś tam pt . Progress i cos tam jeszcze. Nom i 24 kwietnia jedziemy do Radisona (5gwiazdkowy hotel) na rozganie tych nagród, a potem jest impreza. Super będzie. Jadą z nami rodzice oczywiście, ale z Joe nie da się nudzić ;) Właśnie smsuje z Ruairim, ten to jest stuknięty ;) Muszę wam powiedzieć, że fajnie jest mieć męskich kumpli ;)

23 marca 2005   Komentarze (1)

Gemma- friends no more, still no pain, no...

Anula właśnie miałam zamiar napisać o Gemmie. Można powiedzieć, że nasze stosunki są neutralne. Nie wchodzimy sobie w drogę, prawie w ogóle nie gadamy. Tylko tyle co "na której stronie jesteśmy?", ale już nawet o to nie pytam, bo ona się potrafi wkurzyć o byle głupotę. Może powinnam się tym przejąć, ale się nie przejmuje. To nie tak, że tylko ona istnieje. Wcześniej myślałam, że chłopaki zaczęli do nas glnąć i tak się z nami kumplować, z jej powodu. Bo ona taka przyjazna jest, no i nie zacznie od razu rozgadywać, iż owy chłopak się w niej buja. To nie typ dziewczyny z którą się oglądają chłopaki, bo od razu widać, że to po prostu kujonka. Najwyrwaźniej się mylilłam, bo nie kumpluję się z Gemmą, a tu proszę, co raz bardziej się zakumpluwuję z różnymi chłopakami. Za to od niej zaczynają się oddalać. Bo już nie można się tak z nią pośmiać z głupot jak kiedyś. Zrobiła się za poważna, za... za bardzo ułożona. W życiu też trzeba trochę wyluzować, zaszaleć, pośmiać się tylko dlatego, że inni się śmieją, nawet jeśli z głupoty. Śmiać się bo to przynosi przyjemne uniesienie i poczucie, że jesteś w grupie i potrafisz się z nimi śmiać, z byle powodu.

Do dziś jeszcze uważałam nas, za jako takie koleżanki. Do dziś, jeszcze było jakieś przywiązanie, że nawet jeśli ona mnie wkurza tymi swoimi gardzącymi spojrzeniami, jakby zniesmakowana zachowaniem małego dziecka, nawet jeśli, to nadal np. nie zostawiłabym jej samej siedzącej na lekcji. Jestem chyba za dobra. Cóż, dzisiaj sama mi uświadomiła, że to idiotyczne podejście. Jej to w niczym nie przeszkodziło, by mnie zostawić samą na Science i usiąść, także sama, ale przy oknie, z drugiej strony sali. Mi to wisiało, nie dość że weszłam coś około 10 minut po niej, kiedy facet zaczął nas szukać (większość klasy stała na zewnątrz), to w ogóle, nie zależało mi na siedzeniu z nią. Usiadłam tam gdzie zazwyczaj siedzę, a obok mnie Debbie. Przynajmniej śmiesznie było, moimi ślicznymi długopisami w słodkich kolorach robiłyśmy sobie tatuażę na rękach. Aż do łokcia mam serduszka, gwiazdeczki itp. A na koniec dnia chłopaki mi się podpisali, dodając tego "czegoś" to mego dzieła. A podpisali się: Ruari, Joe(Daniel z mojej klasy, zwiemy go Joe-długa historia...), Dom (I Ruari dopisał Con przed jego imieniem więc wyszło ConDom hehe) i jeszcze Daniel, ten z golfa, bo razem wracaliśmy do domciu. Gemma jak zwykle spojrzała na mnie jak na świruske. "Wiesz, że od tego można dostać zakarzenia krwi?", poważnie, jak gdybym zaraz miała od tego umrzeć. Roześmiałam się "ryzyk fizyk, co nie Ruari?". Ta, Ruari to jest dopiero ryzyk fizyk, hehe. Co do tych dziarg, to wszyscy się za mną oglądali, co ona ma na ręku? A kiedy szłyśmy razem z Debbie, było co one...? Ale miałam polewkę, lubię być oryginalna, lubię kiedy ludzie tak reagują. Zadziwia ich to, podoba im się, a to że jakiś dupek powie "co za idiotka" tylko mnie śmieszy. Uwielbiam być w centrum uwagi ;) Alanek aż do mnie podszedł, kiedy stałam przed salą informatyczną. "Ty coś ty sobie zrobiła?" ja na to, że mi się nudziło. Przejechał mi palcem od dłoni aż do łokcia i powiedział "niiiiice.... mi też taką dziarge kiedyś strzelisz", jeśli pan poprosi ;) Gdy mi tak przejechał palcem, aż mi ciarki przeszły po plecach, mam strasznie wrażliwe te części rąk. ;)

Wracając do Gemmy, na hiście, drugiej lekcji, postanowiłam usiąść obok kogoś innego. Usiadłam obok Pauli, strasznie fajna dziewczyna. Tak się stało, że obok Gemmy usiadł Chris. Dokładnie rownolegle do mojej ławki. Gemma zrobiła minę, już wiedziałam, że się na mnie za to obrazi. Za to, że musiała siedzieć obok Chrisa. A co on? Gryzie? Wielkie mi co, ja tam lubię obok niego siedzieć. Przynajmniej można sobie z niego jaja porobić. Hehe. Powoli wszyscy zauważają, że ja i Gemma... to już nie za bardzo. Że już psiapsióły nie jesteśmy. Co ich bardzo dziwi i po raz kolejny widzę, że jednak mam lepszy kontakt z tymi ludźmi. Gemma, no lubią ją, a co mają jej nie lubić, ale gdy przychodzi do gadania tak już na serio, to ona jest tylko znajomą. Żal mi jej... kiedyś w centrum towarzystwa, teraz... po za nim. Outsiderka, można by powiedzieć ;) Nie ma zielonego pojęcia co się dzieje w szkole, bo jak ona to mówi "mnie to nie interesuje" dumna jest, że nie wie kto z kim chodzi, dlaczego ktoś z kimś nie gada, wie tylko tyle ile chce wiedzieć. Ja zawsze muszę być w centrum uwagi, muszę wiedzieć kto z kim i jak, by gdy owa dziewczyna nagle zacznie płakać, będę mogła ją objąć i powiedzieć "i tak nie był ciebie wart"  i wiedzieć o kim mówię. Uwierzcie mi, często się przydaje ;) Czyli Mikia WszystkoWiedząca musi być, hehe.

23 marca 2005   Komentarze (1)

spokój duszy, spokój ciała, spokój umysłu...

Jeszcze jeden dzień i przerwa Wielkanocna. Muszę się wam przyznać, że piątek, poniedziałek i nawet dzisiaj, strasznie mi się podobały. Chodzi mi o szkołe i ten spokój... Podoba mi się taki przebieg wydarzeń... a raczej ich brak. W poniedziałek nie było Noela, cisza, wczoraj... także nic, chodź w niej był. Dzisiaj... no dobra, dzisiaj nie do końca ale przynajmniej nie czuję presji na każdym kroku. Nie czuję jego spojrzeń, może po prostu przestałam zwracać uwagę. Tak w ogóle to na razie te pragnienie faceta (jakiego kolwiek) mi przeszło. To tylko chwilowe, ale na serio, pierwszy raz od dawna moje serduszko nie pika szybciej na widok chłopaka. Alanek mi się podoba, ale nie on jeden. Lubię popatrzeć ale nic więcej. Może to od tych antybiotyków taka jestem... nic mnie nie rusza. Nie jak w śnie, tylko taka... dziwnie, nienaturalnie szczęśliwa. Sama ze sobą. Nikogo mi nie trzeba. Hanna aż się zdziwiła. Szłam korytarzem i się uśmiechałam, do swoich myśli, sama do siebie... "co ci? ta ciąża tak na ciebie działa?", bo ja jestem w ciąży tak apropo. Dłuuuuga historia. ;) Znowu nadeszły dni dziwnego humoru mikii. Dziwne... dziwne to wszystko.

Szłam sobie po woli, dzwonek zadzwonił na break i ja właśnie się wydostałam z anglika. Znowu pełno pracy dowowej... cóż, to w końcu Gorman. Zobaczyłam postać bez swetra wydobywającą się w klasy obok. Za nim zauważyłam, że to Noel, pomyślałam sobie, że powinniśny przybić piąstki. Mało osób nosiło same polo, bez swetra. Chuj wie dlaczego, w szkole albo grzeją za mało, albo za dużo... ostatnio grzeją za dużo. Gdy zobaczyłam, że to on, myśli o polo itp. szybko wypłynęły mi z głowy. Myślałam o... Adrianku, chyba. Bo pamiętam, że trzymałam komórkę w ręku i wykasowywałam wszystkie ślady po jego strzałkach. Słyszę jak Damian się drze "Noel!" po chwili znowu "Noel!". Wiedziałam doskonale, że za mną wlecze się Noel. Mógłby mnie po prostu wyprzedzić, bo ja nie miałam zamiaru przyspieszać tylko po to by mógł szybciej mnie obgadać z którymś z kumpli. Damian dalej się darł "Noel!", cóż, już nie jestem tą głupiutką polką. Już nie regauję w ten sam sposób na jego imię. Nie ma automatycznego obrotu głową. Uśmiechnęłam się, Boże jacy oni oboję są... debilowaci. Ten się dalej darł, w końcu Noel odpowiedział. Ale nie byłby on Noelem, gdyby nie zrobił tego, dopiero kiedy był na tyle blisko by powiedzieć to tuż nad moim uchem "Hi..." długa przerwa, "...Damian" kiedy się wkońcu odczepił do mojego ucha. WIem, że jest śliczne ;) Szliśmy dalej korytarzem i ja po prostu czułam, że on zaraz wyjedzie z jakimś tekstem. Więc, cwana mikia, wyjęła z kieszeni komórkę i wykręcając numer Adrianka przyłożyła ją do ucha. KAżdy facet reaguje tak samo na ten znak, bo on oznacza "jedyne co mnie obchodzi w tej chwili, to ta rozmowa przez telefon, stań przedemną i powiedz, że mnie kochasz a ja i tak nie zauważę". Zanim numer został wykręcony i puściłam mu strzałkę, rozeszliśmy się. Dzięki Bogu, bo jego perfumy... no cóż, chyba tak właśnie mają działaś męskie perfumy na kobiety, co nie? Potem lookał na mnie, ale jest już mądrzejszy, robi to bardziej w wyrafinowany sposób. Chyba Cat mu powiedziała, że zauważyłam spojrzenia. Ostatnio coś za często z nim gada. Znaczy się z Duffym i z nim, jeśli o mnie, to źle, ale jeśli o czymś innym, to mi to wisi. Nie myślcie sobie, że jestem zazdrosna! Po prostu z niej swatka jest i uwierzcie mi, jeśli ona coś sobie wbije do głowy...

Co do perfum... po w-f szłam sobie na matme, świerzo wyperfumowana wodą o zapachu płatków róży i czegoś tam jeszcze, śliczne perfumy... przeszłam obok Paddego i Donala, reakcja "smell that one..."-Paddy "sweet..."-Donal. Sweet... co to za określenie? Dla chłopaka z Brutenportu? Ja cie, co z nimi?

Plotka tygodnia, Niki zerwał z Patricią, a nie mówiłam? Teraz nasi rockmeni są samotni. Czekamy na kolejne fanki, które się nimi zabawią albo dadzą się zabawić. ;)

Jutro koncert w Bruteporcie... może pójdę, zobaczymy... ciekawie by było. Brutenport... jak ja już dawno nie byłam w Centre, zresztą, nie mam po co tam jeździć w piątki. Nuuudy dla dzieciaków. Dobra lecę odrabiać anglika, Gorman zaszalał, 8paragrafów. W tym list do Burne (mojego belfra od matmy który wydał zbiór swoich wierszy, genilanych tak apropo, i teraz przerobiliśmy jeden z nich... ten to ma pomysmyły =P -Gorman). Heh... =*

22 marca 2005   Komentarze (2)

trochę słonczeka i odrazu mi lepiej...

NIe uwierzycie, albo i uwierzycie, ale dzisiaj był upał. Luźne przewiewne spodnie, bluzka na ramiączkach i okularki przeciwsłoneczne na oczach. Słońce dawało jak gdyby to był środek lipca. Tego mi było trzeba. Do tego smsek od kumpeli, że Alan się nie bił, nie zależało mu na lasce już tak bardzo. Postanowił, że woli się w spokoju uchlać i nie musieć się martwić, iż nie będzie w stanie się utrzymać na nogach, kiedy ten dupek będzie chciał się bić. Nazbierałam żonkili, ślicznych, żółtych. I czułam się jak gdyby było lato. Śliczna pogoda... może jutro na plaże pojadę i kto wie, w biki się poopalam? Zobaczy się, jeszcze się zobaczy. Spotkałam Nikiego, świetny chłopak. Przez pół miasta się wydarł "Yes Michaela" gdy tylko mnie zauważył. Inni by albo przywitali dopiero kiedy nawiążecie kontakt wzrokowy, inny coś by wymrukał pod nosem, broń Boże by nikt nie usłyszał, a najgorszy typ nic nie powiedział. Ale nie Niki, hmmm... szkoda, że on taki niski jest i że dziewke ma. Ale coś czuje, że nie na długo. Czuję to samo, co kiedy widziałam Char i Adama. Że oni długo razem nie pobędą. Po prostu, jedna do połówka pomarańczy, a druga jabłka. A Jabłka z pomarańczą, jak być nie próbował nie połąnczysz. Niki, w końcu ma te skończone 16lat, chciałby pocałunków z języczkiem w szkole, okazywania całemu światu, że ma dziewczynę. A kiedy są na osobności, nawet więcej czułości. I ma gościu problem, jest głęboko przekonany, że go Trisha nie kocha bo... nie chce żadnych czułość. Pocałnków nic. Gadanie... gadać to se z kumplem można. A między kochającymi się osobami, sami widziecie, że to dziwne. Ale cóż, te nasze związki w szkole są strasznie powalone. Aż szkoda gadać...

Spotkałam też Adama rano, na boisku od GAA. PRzyjechałam z ojczulkiem wcześniej, żeby popatrzeć na trening mojeg braciaka. Adam był z podajrze swoją ciotką, której synalek grał w drużynie juniorów. Słodkie dzieciaczki ;) Adam to jest dziwny facet. Stuknięty, serio mówię. GDy na ciebie patrzy, nigdy nie wiesz o co mu chodzi. Intryguje mnie strasznie, hehe. Dzisiaj też, tak się na mnie spojrzał dziwnie... że aż opisać tego nie umiem. Tak jakby ze mnie kpił, za razem było to przyjazne spojrzenie. W stylu, nie ładnie, oj nie ładnie. Często tak na mnie patrzy.

Myślałam dzisiaj dużo kiedy spacerowałam i zbierałam żonkile. Spotkałam dzisiaj dwóch chłopaków, jeden z nich za mną zagwizdał i powiedział "yes beautiful!". Już dawno nikt mnie nie nazwał piękną... a ni nie przywitał się w ten sposób. Przyzwyczaiłam się do określeń: sexy, babe, ride i tego stylu. Ale piękna... miłe to było. Chyba tego mi było trzeba by wyrwać mnie z doła. Bo owego chyba miałam dzisiaj... potem mi się polepszyło, a teraz planuje jak tu namówić ojca by mnie póścił w czwartek na dyscko... wczoraj mnie ominęła! Podobno jedna z najlepszych nocy. A i chłopaki nie pili całej nocy pod pubem, tylko napili się trochę a potem bawili w dyscko. Znaczy się, czyt. gang Alana. Cholera... i mnie to ominęło...

19 marca 2005   Komentarze (5)

zabić, rozszarpać, zniszczyć, pozbyć...

Św. Patryk nawet nie wart jest opowiadania. Nudy i w ogóle, ogólnie klapa. Wszyscy się zgodzili, że tak nudnego św. Patryka już dawno nie było. Nie dość, że zero ludzi, to czym spowodowane? Brakiem parady, dwie orkiestry i poszli w cholere. Za rok jadę na wielką paradę do Donegalu.

Szczerze, to nie czuję potrzeby pisania, ale piszę bo i tak w końcu kiedyś będe musiała sama przed sobą się przyznać, że z Alankiem to tak... zostawmy to na niech się dzieje co ma się dziać. Ale ja już rezygnuję. Chłopak najwyraźniej ma na oku jakąś inną laskę. Wczoraj wieczorem miał się bić z takim Conorem, właśnie z powodu jakiejś laski. Nie znam histori, bo mój kumpel, inny Conor, który mi to opowiadał, nie chciał powiedzieć o jakiej lasce mowa, ani z jakiego powodu się biją. Żal mi Conora, jeśli doszło do bójki, to nie tylko oczko ma posiniaczone, ale całe ciało pewnie poturbowane. Bo Alan to jednak jest bydle, nie ma co ukrywać. Każdy facet na naszym roku wie, że jak z nim się bić... uuu, to już z BARDZO  ważnego powodu. Nawet chłopaki na 5roku, nie robią sobie z niego jaj, bo kumpel nie kumpel, w morde dostanie za głupie teksty. ;) i tak ma być. I wiecie... trzeba przyznać, ja nie jestem zwykła lalka. Do mnie nie można wysłać smsa pt. "shifnij mnie w piątek", zresztą, sama sobie nie mogę się wyobrazić shiftująca się z byle jakim gościem, tak dla pokazu. Jestem za bardzo... sama nie wiem, ułożona? Nie obmacuje chłopaków, nie daję siebie obmacać bo uważam, że to poniżające, dla dziewczyny, być łapaną za tyłek, przez jakiegoś gościa który uważa się za Boga seksu. Dlatego uważam, że gdyby nawet Alan coś do mnie... to jak to matka powiedziała, onieśmielam go. Bo ja mogę odmówić, a taka lalka, nie no co wy? Alanowi? Już dla samej "publiki" warto. Niestety... mnie publika nie obchodzi. Bo gdyby obchodziła, już dawno zaliczyłabym Duffego, Noela, Paddego i Bóg wie kogo jeszcze... tylko, że w prezencie wraz z shiftnięciem publicznym, byłoby masowe zeszmacenie... mnie, poprzez wsadzanie łapek gdzie popadnie. Norma, jak na tą wieś, ale jak już mówiłam "jam nie jest, zwykła lalka". I muszę się przyznać, wstydzę się komukolwiek przyznać, że on mi się podoba... Zalazł za skórę, za wielu dziewczynom i za wiele ma go na oku, a kobiety zdradliwe są. Nawet przyjaciółki odwracają się od ciebie, kiedy przychodzi do faceta, i zaczynają słynne "bitchin" uwierzcie mi, już przez to raz przeszłam...

Co do facetów, to wczoraj w pracy pogadałam sobie z Nikim i Adamem. Adam nie za bardzo lubi swoją pracę, ilu ślicznych przekleństw się nasłuchałam ;) Na jego matke też, która mu załatwiła pracę. Bo ona jest menagerką baru i vice menagerka hotelu. A on na robotę pluję, gdyby sobie sam załatwiał to by tak nie jęczał. Do tego, Caroline zaczęła pracować na kuchni, zamiast Briana. Stasznie się ucieszyłam kiedy się dowiedziałam, bo ona strasznie fajna jest. I pogadać z nią można od serca i w ogóle. Szkoda tylko, że marnuje sobie życie... strasznie mądra dziewczyna, oczytana, utalentowana plastycznie, tylko tyle, że pali, pije i chyba coś bierze... Cóż, nadal ją strasznie lubię. I wisi mi to co o niej ludzie mówią. Bo dziewczyna przemiła i można z nią poszaleć ;)

Co do Duffego... to właśnie od Caroline się dowiedziałam, że on szaleje za Amandą. I tym shiftnięciem Pauli, jej siory, chciał spowodować ukłucie zazdrości. Hmm.... czy podziałało to nie wiem, ale pedofilem go nazywają, a Paula nie daje mu spokoju, za to Amanda... hehe, ta to go stłucze jeśli teraz porzuci jej młodszą siostre. Chyba, że aż taka z niej kurwa, że nawet na siore nie będzie patrzeć. Zresztą, po naszych słynnych siostrach można się wszystkiego spodziewać. Żeby to ja wam ich zdjęcie skombinowała i umieściła, wszystkich 3. Bo trzecia ma 19/20lat. Jasny farbowany blond, mnóstwo złota, krótkie spódniczki i jeszcze krótsze bluzki, znaczy się, 80%nagiego ciała i faceci starsio o nie mniej niż 5lat. Każda taka sama. MAtka podobno też skończona suka... a mówią, że jeśli suka z brudną krwią to i szczenięta będą do dupy. W tym przypadku to święta prawda ;) Okrutna jestem, co racja to racja. Ale widziałam je dzisiaj w mieście, ach te śliczne spojrzenia w moją stronę! Czasem się zastanawiam, czy Noel tak specjalnie nie rozgadał tych wszystkich plotek i teraz nie daje mi spokoju, tylko po to, by te kurwy się na mnie w końcu rzuciły i rozszarpały. Wchodzę na ich teren. Ta... ale czy ktoś się pytał o to czy chcę? To Mc Bride mnie w to brutalnie, trzymając za rękawy, wciąga! Jeju, jak chcą, to niech se go biorą. Jego, mojego wciąż kochającego mnie "ex", mojego jeszcze bylszego ex, już mnie nie kochającego Duffego i resztę moich kochanków. Aż mi się czasem chce śmiać. Z nas, kobiet. Nienawidzimy się z powodu facetów, nie które kurwy na serio mają nasrane w głowie, bo nie sądze by coś tam oprócz mózgu było. Czasem dochodzę do wniosku, że z nas kobiet są zdradliwe żmije. Albo inaczej, my jesteśmy jak samice jakiegoś wymierającego gatunku. Tak jakby na jednego samca przypadało 15samic. Szarpiemy się, zabijamy, drapiemy, gryziemy i bardziej złośliwie pozbywamy się innych samic, by zdobyć jednego samca. Który i tak zapłodni i pójdzie w cholere. Ważne jest jedno, by go zdobyć i by inne go nie miały przed tobą. Rasa ludzka tak strasznie nie różni się od innych ras...

19 marca 2005   Komentarze (1)

let's take off our clothes... we look better...

Lookałam też dzisiaj na Marion Mc Que. Bardzo się zmieniła. Teraz zamiast blond włosów, ma czekoladowe. Utyła... a może to mi się tak wydaje. Już nie widzę w niej wroga... zagrożenia. Zagrożeniem nie jest coś, co się stacza na sam dół. Coś co pali i ma w pasie prawie, że dwa razy tyle co ty. I, że ja kiedyś byłam o nią zazdrosna? O tą laskę, która ma źle rozprowadzony samoopalacz? Wtedy byłam inna... niska samoocena, teraz jest mi jej żal. Na swój sposób. Robiła z siebie zimną sukę, super laskę... takie laski, się bierze za dziwki i jak dziwka skończyła. Żal mi jej i na swój sposób... nie czuje już złości, czy nie nawiści. Nie umiem się gniewać. Bo nie mam za co. Gdyby przyszło mi teraz do gadania z nią, pewnie byłabym miła. Choć jeszcze do nie dawna, była skończoną suką... Cóż, szybko przychodzi mi wybaczanie ;)

Ruari pokazał mi tekst swojej nowej piosenki na francuskim. Przez resztę lekcji, w ogóle nie słuchałam co babka gadała. Powiedział, że jestem pierwszą osobą która to czyta. Szczęka mi opadła... ta piosenka... jest piękna. Nazywa się "Middnight" czyli północ. O poszukiwaniu, gonitwie za miłością. Metafory, przenośnie... czysta poezja. Nie wiedziałam, że jest taki utalentowany... Czasami się zastanawiam, jak to możliwe, że do Ruariego mnie nie ciągnie bardziej niż do kumpla. Chłopak doskonały do związku... ale kumpel. Nic więcej. Dlaczego? Again... ja potrzebuje mocnego faceta, bad boya. A Ruari, to śmieszny bad boy. Spuści dyrciowy opony, zrobi kawał kumpliw, zostanie zawieszony, uchla się i zacznie do mnie wydzwaniać w środku nocy... pięknie pisze, rockman, dzisiaj był najlepiej ubrany z wszystkich chłopaków na roku. Może dlatego, że miał kurtkę podobną do ulubionej kurtki Artiego i coś mnie za serce złapało... Czarna, skurzana, nie wiem jak one się nazywają... takie jak na motor ;) Śliczna... i tak dobrze na nim leżała ;)

Opowiadałam wam, lub i nie, o tym, że Marii się strasznie podoba taki chłopak co ma 12lat. Pokazywała mi jego zdjęcie i ochów i achów nie było końca. Jaki on słodki! Gościu na serio jest słodki. Dzisiaj przytargała go do szkoły. Bo Maria ma śliczny głos i śpiewała, a on przygrywał jej na gitarze. Wiedziałam, że skądś znam ten sposób żucia gumy i te oczy... takie śliczne, ufne, duże, dziecięce... Chłopak jest przesłodki. Na serio, ale w chuja nie wiedziałam, kto jest tak samo słodki... jak co? Jak miś, którego chcesz do siebie przytulić. Bo to młodszy braciak Benniego! Skapnęłam się, kiedy się uśmiechnął. Normalnie, jak mała wersja Benniego! Kiedy stałam i za kulisami gadałam z Ruarim (przed tym jak poszłam do kibla), ja do niego "ty, a Paul to Benniego brat?" ten, że nie, "no co ty!". No ale ja do Paula "ty, Bennie to twój brat?" on na to "skąd wiedziałaś!" ja na to, że są jak dwie krople wody. On spojrzał na mnie, tak samo jak Bennie i powiedział sarkastycznie "tylko mi nie mów, że jestem tak samo słodki jak on, wy macie na jego punkcie jakąś obsesje!". Biedny dzieciak, pewnie nie byłam pierwszą ;) Jego braciak jest popularny. A Paul też był rozchytywany, jak miś. Każda laska chciała się nim zaopiekować. Ale to nie pedofilia, to kobieca nadopiekuńczość. Co innego kiedy wszystkie go obejmowały i się nim opiekowały, a co innego kiedy taki Duffy ładuje dzieku pod spódniczke łapy. Może dlatego, Noel zaczął się do mnie podwalać? Tylko, żę ja jak dziecko w ogóle nie wyglądam. Brian się śmiał, że gdyby mnie zabrał do dysko pubu, to pewnie mnie by wpuścili, a na jego podrobione ID nawet nie spojrzeli, tylko na pysk wyrzucili, hehe. No cóż, już bez makijażu wyglądam na 16 ;)

16 marca 2005   Komentarze (4)
< 1 2 ... 46 47 48 49 50 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi